Taksówka
odjechała, a wraz z nią, miły wieczór. To nie mogło trwać wiecznie i miała
tego pełną świadomość. Kiedy zadzwoniła Sylwia, czas dla Elki-kumpelki skończył
się definitywnie. Gdy otworzyła drzwi od mieszkania, a potem je za sobą
zamknęła, oparła się o nie plecami. Cicho westchnęła.
Znów
była sama, jednak przymykając powieki, uśmiechnęła się pod nosem. Właściwie to
roześmiała. Przypomniała sobie przez chwilę, leżącego na torze Tomasza. Ten redakcyjny
mruk, nie przypominał sam siebie. Był wesoły i rozgadany. Zupełnie inny niż w
pracy. I był jej kumplem. Może nie zyskała chłopaka i nie poszła na randkę
stulecia, ale zyskała coś więcej. Przyjaciela.
Dobre
i to – pomyślała odpychając się od drzwi.
Rzucając
torbę na łóżko, jej uwagę przykuła leżąca na stole, odręcznie napisana
karteczka. Sięgnęła po nią, skupiając wzrok na kaligraficznych literach. Natalia
miała piękny charakter pisma, którego Elka trochę jej zazdrościła. Od dziecka
jej młodsza siostra była utalentowana plastycznie i dziwiła się, że nic z tym
nie zrobiła. Teraz czytając wiadomość, delikatnie się uśmiechała.
"Mam
nadzieję, że randka się udała. Gdyby się jednak nie udała, zostawiam babeczki.
Zjadłam tylko dwie.. Wybacz, nie mogłam się oprzeć. Następnym razem kupię
więcej. Zadzwoń do mnie jak poszło. Trzymam mocno kciuki".
Cała
Natka – pokręciła głową roześmiana.
Tymczasem,
kiedy kilka minut wcześniej, Tomasz pożegnał się z Elką tuż pod jej kamienicą,
odjechał taksówką w kierunku lotniska. Tam bowiem w pobliskim hotelu, odbywał
się pokaz mody, na który poszła Sylwia. Poprosiła go, żeby po nią przyjechał,
więc nie pozostało mu nic innego, jak tylko to zrobić.
W
drodze do hotelu, miał trochę czasu, żeby pomyśleć. Z takim zamiarem wybierał
się do kręgielni, ale wszystko wzięło w łeb, gdy pojawiła się ona.. Elka. Wariatka
od siedmiu boleści. Zamiast zastanowić się nad wszelkim za i przeciw wspólnego
mieszkania ze swoją dziewczyną, teraz inna kobieta skradała jego myśli. Jednak
w czysto przyjacielski sposób. Jak tylko pojawiała się w pobliżu, wszystko
wywracała do góry nogami. Dzisiejszy wieczór również.
Już
nie pamiętał, kiedy po raz ostatni tak dobrze się bawił.
Gdy
podjeżdżał pod hotelowy budynek, zadzwonił do Sylwii. Nie chciał pakować się w tłum
celebrytów, zwłaszcza tak zwyczajnie ubrany. To nie był jego świat ani klimat..
Nie odnajdywał się w tym absolutnie. Ścianki, flesze i sztuczna
życzliwość? Koszmar. Kiedy taksówka zatrzymała się tuż pod hotelem, zauważył
stojącą tam Sylwię. Wysiadł na moment, po czym ją zawołał. Po chwili dziewczyna
siedziała już w aucie. Przytuliła się do Tomasza i zamknęła oczy. Była
zmęczona. Ucałował ją w czoło, podając taksówkarzowi adres.
Wanna
pełna piany, różane świeczki zapachowe, mini babeczki z budyniem i lampka
białego wina. To, że Elka jest singielką, nie oznaczało, że ma nie korzystać z życia.
A kto powiedział, że sama nie może sprawić sobie przyjemności?
Sprawdziła
ręką temperaturę wody. Była idealna.
Rozpuściła
włosy z niechlujnego fryzu, po chwili zsuwając z ramion szlafrok, który rzuciła
na pralkę. Zanurzywszy się w wodzie, oparła głowę o ręcznik leżący na brzegu
wanny. Kiedy przymknęła oczy, na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Było
dobrze. Nawet bardzo, chociaż nie taki był plan.
W
ogóle był jakiś plan? – zastanowiła się przez chwilę, sięgając po kieliszek.
Gdy
upiła odrobinę wina, wyciągnęła rękę po telefon leżący na małym drewnianym
taborecie. Czasami wena przychodziła znienacka, ale i na to była rada.
Włączyła
notatnik w telefonie i zaczęła pisać. Przyszedł czas na pierwszy felieton.
"Pierwsza
randka Singielki nie udała się. Była totalną porażką. Chociaż nie. Nawet nie
była porażką. Porażką by była, gdyby w ogóle się odbyła. Ale jej nawet nie
było. Może to lepiej? Ile z Was tak miało, że najpierw czekało na wieczór,
miało wielkie plany a potem cieszyłyście się, że jednak nic z tego nie
wyszło?
Może
jestem jedna w takiej sytuacji, a może jest nas setki.
Oczekiwania
miałam, gdy zapraszałam. Na drugi dzień, ulotniły się jak poranna mgła.
Zapytacie,
po co więc poszłam na tę randkę? Kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Ja
zaryzykowałam i piję wino. Sama. We własnej wannie. To nic, że nie siedzi na
przeciwko mnie seksowny mężczyzna i nie proponuje, że umyje mi plecy.
Ten
wieczór i tak uważam za bardzo udany. Wiecie dlaczego?
Bo
zamiast randki, miałam nieoczekiwane spotkanie. Zamiast całowania, zyskałam
nowe umiejętności. A zamiast stresu, spędziłam luźny wieczór u boku
interesującego faceta. Mojego przyjaciela."
Po
tym co napisała, odłożyła telefon. Spotkanie z Tomaszem na kręgielni,
całkowicie wymazało gorzki incydent z Bajtkiem. Powód dla którego spóźnił się
dwie godziny na randkę, przebił absolutnie wszystko. Jak on to wytłumaczył?
Nawet już nie miała ochoty sobie przypominać. Pamiętała tylko, że gadał coś o
eliksirze. On zaś na pewno zapamięta ten wieczór na długo. Jego koszula tym
bardziej. Będzie miał czym wycierać kurz z twardych dysków. Podjadając
kawałek babeczki, pomyślała przez chwilę o Tomaszu. Przypominając sobie jego
uśmiech, odrobinę przygryzła wargę. Na moment zrobiło je się dziwnie ciepło.
Wcale nie z powodu leżakowania w gorącej wodzie.
W
trakcie podróży do mieszkania, Tomasz i Sylwia trochę ze sobą rozmawiali.
Opowiedziała mu o tym, co się wydarzyło na pokazie. Kogo spotkała, z kim zawarła
nowe kontakty. Cieszył się, bo i ona się cieszyła. Była jak ryba w wodzie.
Z
początku mieli jechać do niej. Miał ją podwieźć pod dom i sam wrócić do siebie.
O dziwo, Sylwia miała inny plan. Chciała jechać do niego. Tak więc po
drodze, poinformowali taksówkarza o zmianie trasy. Gdy byli już na miejscu i wysiadali,
zanim Tomasz zdążył zamknął drzwi, usłyszał głos taksówkarza.
–
Parasolka! – spojrzał na Tomasza.
–
Słucham? – zmarszczył odrobinę czoło.
–
Zostawił Pan parasolkę – odparł spoglądając na tył auta.
–
Ale to nie jest.. – spojrzał na przedmiot i dopiero teraz zrozumiał. Gdy Elka
wysiadała pod domem, chwilowo nie padało. Po prostu szybko wysiadła i zapomniała
ją zabrać. Sięgnął po jej zgubę i tylko pokręcił głową. – Dziękuję Panu – uśmiechnął
się.
–
Kochanie idziesz? – odezwała się Sylwia.
–
Tak, już idę – odparł zamykając drzwi od taksówki.
–
To Twoja? – zdziwiła się widząc przeźroczysty biały parasol.
–
Koleżanki –odparł. – Zostawiła, gdy ją podwoziłem pod dom.
–
Co za łamaga – pokręciła głową wchodząc do budynku.
–
Każdemu się może zdarzyć – spojrzał na nią z uśmiechem.
Będąc
już w mieszkaniu, Tomasz odstawił parasolkę Elki pod ścianę w korytarzu. W tym
czasie, Sylwia weszła nieco dalej i zdejmując szpilki, położyła się na łóżku.
Gdy ją tam zobaczył, roześmiał się pod nosem. Czyżby planowała powtórkę z
rozrywki?
Ona
jednak nie miała w planach rozbierania Tomasza. Jeszcze nie. Miała ochotę, żeby
ten wieczór potrwał o wiele dłużej. Co z tego, że była na bankiecie? Tam nie
wypadało się najeść.. Tam wypadało być i dobrze wyglądać. Dlatego teraz była koszmarnie
głodna i miała ochotę coś zjeść. Nie w głowie jej było baraszkowanie w łóżku.
–
Co tak na mnie patrzysz? – podszedł nieco bliżej.
–
Chodź bliżej to Ci powiem – wyciągnęła do niego rękę.
–
Jak blisko? Tak wystarczy? – uśmiechnął się, opierając kolanem o łóżko i
pochylił, łapiąc ją za rękę. – Słucham? – zapytał ciepłym głosem. Gdy usłyszał
jej prośbę, roześmiał się ponownie i wtedy na nią popatrzył. – Jestem za, tylko
jest mały problem.
–
Jaki? – przygryzła wargę, drapiąc go palcem po policzku.
–
Nie zrobiłem zakupów – uśmiechnął się. – Możemy ewentualnie coś zamówić albo..
Chyba, że.. Niedaleko otworzyli włoską knajpkę. Maja otwarte do ostatniego
klienta, więc jest szansa, że kupię coś dobrego. Wina też mają. To co? Pasuje?
– szepnął.
–
Tylko się pospiesz. Bo mam jeszcze ochotę na deser – szepnęła mu na ucho.
–
Za niedługo będę – uśmiechnął się, muskając jej wargi.
Sięgnął
po kluczyki od auta z metalowej szafki przy łóżku. Gdy już był przy drzwiach i miał
wychodzić z mieszkania, spojrzał na leżącą w kącie przedpokoju parasolkę.
Bez
chwili zawahania, zabrał ją ze sobą. Pytanie tylko: po co?
Nawet
nie wiedziała, ile czasu upłynęło odkąd weszła do wanny. Woda zdążyła wystygnąć,
a piana prawie całkiem wyparowała. Spojrzawszy na swoje nagie ciało
zniekształcone drganiem wody, wzdrygnęła się. Zrobiło jej się zimno. Ledwo
zdążyła wstać i wyjść z wanny, gdy w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
Sięgnęła
natychmiast po swój szary szlafrok w białe kropki, zarzucając na mokre ciało i zawiązała
w pasie. Dzwonek rozległ się ponownie. Przez chwilę myślała, że ktoś się
pomylił. Nie raz o tej porze zdarzały się głuche dzwonki. Mylili piętra i
zamiast do sąsiada na górze, który wynajmował mieszkanie studentom, dzwonili
tutaj.
Wychodząc
z łazienki spojrzała na zegarek. To nie była pora na odwiedziny. Po cichu
podeszła do drzwi. Ostatnia wpadka nauczyła ją, że lepiej jednak zobaczyć komu
się otwiera. Zacisnęła dłoń na materiale szlafroka, gdy po drugiej stronie
ujrzała Tomasza. Co on tu do cholery robi? – pomyślała marszcząc czoło.
Nie
do końca świadoma tego co się dzieje, po chwili otworzyła drzwi.
–
Cześć.. – spojrzała na niego. – Coś się stało? Co tu robisz?
–
Cześć. Przepraszam że tak późno, ale.. – odparł z rozbiegu, po chwili jednak zamilkł.
Spojrzał na jej mokre włosy. Na twarz, która wyrażała zdziwienie jego
obecnością i na całą sylwetkę skrytą pod szlafrokiem. – Chyba przyszedłem nie w
porę.
–
Troszkę. Wyszłam prosto z wanny – nerwowo się zaśmiała.
–
Właśnie widzę – odparł, po chwili gryząc się w język.
–
Ekhm.. – odchrząknęła. Po jego słowach, oblała się rumieńcem. Nie pomagał w tym
fakt, że poza szlafrokiem, nic na sobie nie miała. Mocniej przycisnęła szlafrok
do piersi, robiąc kilka kroków w tył, aż wpadła na kuchenne szafki. – No więc?
Coś się stało?
–
Przypadkiem o czymś nie zapomniałaś? – spojrzał na nią.
–
Nie.. Nie wiem? O czym miałam zapomnieć? – zmarszczyła brwi.
–
O tym – wyciągnął zza pleców jej parasol.
–
Ale jak? Gdzie? Myślałam, że.. – chwyciła przedmiot.
–
Pojechał ze mną w taksówce – roześmiał się.
–
Dziękuję, ale nie musiałeś się fatygować – spojrzała na niego, odkładając
parasol.
–
Byłem nie daleko.. Musiałem coś załatwić – uśmiechnął się.
–
O tej porze? No okej. Dziękuję w takim razie – spuściła wzrok.
–
Nie ma za co – odparł zerkając na nią. – Będę leciał.
–
Może chociaż herbaty się napijesz? – zerknęła na niego.
–
Herbaty? – zdziwił się jej pytaniem.
–
No tak – potwierdziła swoje słowa. – Kawy Ci nie proponuję, bo jest dość
późno.. Wino raczej też odpada, bo najpewniej przyjechałeś samochodem.
–
Nie będę Ci przeszkadzał.. – uśmiechnął się łapiąc za klamkę.
–
Nie przeszkadzasz mi.. – zaprzeczyła kręcąc głową. – Poza tym, to za fatygę. W końcu
nie musiałeś przyjeżdżać tutaj dzisiaj. W ogóle nie musiałeś. Po prostu mogłeś
mi oddać parasol jutro w pracy – uśmiechnęła się. – To co? Zostaniesz na małą
herbatę?
–
No dobrze. Niech stracę – roześmiał się.
–
Super. To ja zrobię. Tylko coś na siebie założę – zaśmiała się.
–
Nie musisz – zerknął w jej stronę. – Co się będziesz specjalnie ubierać o tej
porze. Zresztą, zaraz sobie pójdę – roześmiał się, po chwili siadając przy
stole. Rozejrzał się trochę po mieszkaniu. Na szafce przy łóżku, stała
napoczęta butelka białego wina. Z kolei na stole wśród papierów, leżał
otwarty laptop. – Pracowałaś jeszcze nad czymś?
–
Co mówiłeś? – odezwała się zakręcając wodę w kuchni.
–
Pytałem, czy nad czymś pracowałaś? – lekko się uśmiechnął.
Elka
widząc otwarty laptop, od razu podeszła i go przymknęła. Przy okazji zabrała
kilka niepotrzebnych rzeczy ze stołu, w tym kartkę od Natalii. Pochylając się,
żeby sięgnąć po najdalej stojący pusty kubek, niechcący jej szlafrok lekko się
rozchylił. Nie na tyle by można coś zobaczyć, ale wystarczająco by dać do
myślenia.
–
Takie tam.. Zaległy artykuł – spojrzała na niego.
–
Okej – przygryzł odrobinę wargę. – A wracając do artykułu.. Na kiedy
potrzebujesz tych zdjęć, gdzie mieliśmy jechać.
–
Za.. Dwa, trzy dni? Mniej więcej – odstawiła brudny kubek.
–
No to pojedziemy jutro jak chcesz – uśmiechnął się.
–
Okej. Pasuje mi – uśmiechnęła się do niego opierając o ścianę.
To
była ironia. Była północ, a w jej salonie siedział taki fajny facet. Było jedno
„ale” i to najważniejsze. Miał dziewczynę. W dodatku dużo ładniejszą od
niej. Za to ona?
Na
co liczyła zapraszając go na herbatę? Gdyby to było chociaż wino, to mogłaby go
upić i.. Potrząsnęła głową. Ogarnij się Elka – skarciła się w myślach.
Gdy
ona walczyła sama ze sobą, on spoglądał na nią i miał coraz dziwniejsze myśli.
Jednej z nich nawet nie dopuszczał, ale ta usilnie próbowała zrobić mu bałagan
w głowie.
–
Ręka nie boli? – w końcu się odezwał przerywając ich milczenie.
–
Ręka? – ocknęła się, zdziwiona jego pytaniem.
–
No palce. Jak utknęły w kuli to musiało boleć – zaśmiał się.
–
Proszę Cię. Nie przypominaj mi – pokręciła głową.
–
Czemu? To był naprawdę udany wieczór – uśmiechnął się.
–
Tak.. nawet bardzo. – mruknęła sięgając po czajnik, gdy woda się zagotowała.
Kiedy
przygotowała im herbatę, wzięła oba kubki w dłonie i ostrożnie postawiła na
stole. Gdy spojrzała na Tomasza, on również na nią spojrzał. Po chwili, ni stąd
ni zowąd wstał z krzesła, lekko skrępowany sytuacją.
–
Muszę już iść – mruknął pod nosem.
–
A herbata? – spojrzała na kubki i znów na niego.
–
Innym razem Ela – spojrzał jej w oczy.
–
Skoro tak.. W porządku – zacisnęła wargi idąc za nim do drzwi.
–
Przepraszam za kłopot – popatrzył na nią.
–
Nie no, nic nie szkodzi. Rozumiem. Dziewczyna czeka – mruknęła.
–
Do zobaczenia – szepnął skradając jej całusa w policzek.
–
Cześć – zacisnęła wargi.
Gdy
zamknęła za nim drzwi, poczuła się jak idiotka. Co też ona sobie wyobrażała? Na
Boga.. Przecież miał dziewczynę. Był jej kolegą z pracy. To, że przez sekundę
wpadła na głupi pomysł, żeby się z nim umówić, nie dawało jej prawa myśleć o
czymś więcej. Czuła, że tak będzie. Pewnie sobie pomyślał, że chce go uwieść
paradując w tym szlafroku. Zabrała dowód jej kolejnej porażki ze stołu,
stawiając na kuchennym blacie. Wiedziała, że musi to jakoś naprostować i
odkręcić. Żeby sobie nie pomyślał, że ona coś.. Po chwili, rozległo się ciche
pukanie.
Odwróciwszy
się w stronę drzwi, po prostu je otworzyła.
–
Tomasz? Zapomniałeś czegoś? – szepnęła.
–
Zapomniałem.. – popatrzył na nią, nie będąc pewnym co robi.
–
Ale czego? – odparła zdezorientowana.
–
Wyrzuć mnie stąd. – mruknął pod nosem.
Słysząc
co powiedział, czy to impuls czy zwykła głupota, sprawiły, że przestała myśleć.
Zrobiła dwa kroki ku niemu, spoglądając mu w oczy. Był tak blisko. I byli
sami..
Czuł
jej oddech na swoich ustach. Oddychała niespokojnie. Może skoro wrócił, też
tego chciał? Chciał, żeby go zatrzymała i nie pozwoliła wyjść po raz drugi.
–
Nie mogę.. – w końcu odparła wprost w jego wargi. – Nie chcę.
–
A czego chcesz? – odparł równie cicho jak ona.
Nie
bacząc na nic, wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi.
Po
chwili pewnie objął ją w pasie, jeszcze bardziej przyciągając ku sobie.
–
A jak myślisz? – mruknęła, dłużej nie mogąc się powstrzymać by go nie
pocałować. By choć jeden raz, nie spróbować smaku jego warg.
To
było czyste niepohamowane szaleństwo. Nie posądzała siebie o to, że jest do
tego zdolna, ale Tomasz nie pozostał obojętny na jej czyn. Z początku delikatny
pocałunek, zaczął pogłębiać. Nawet się nie spostrzegła, gdy znaleźli się przy
stole o który ją oparł. Przywarł do jej warg jak zahipnotyzowany na co nie
pozostała mu dłużna. Po delikatności jej pocałunków, nie zostało ani śladu.
Teraz ona chciała więcej. Nie zastanawiając się zbyt długo, w szaleństwie
pocałunków, podciągnęła jego koszulkę do góry, by ta po chwili wylądowała na
parkiecie. Nie musiał już odpowiadać na jej pytanie. Wiedział czego chciała. On
też tego chciał. Czuła to. Przygryzając jego wargę, cicho szepnęła. – Chodź –
po czym odsunęła się, kierując w stronę łóżka.
Nie
zdążyła zrobić trzech kroków, gdy złapał ją w pół i przytulił od tyłu. Przywarł
wargami do jej ucha, odrobinę je przygryzając. Nic nie powiedział. Zamiast
tego, nie zważając na konsekwencje, wsunął obie dłonie pod jej szlafrok. Jedną
na wysokości jej biustu, a drugą dotknął jej łona. Przygryzł wargę, odkrywając,
że przez ten cały czas jaki spędzili ze sobą, była prawie nago. Sprawdzenie
jego podejrzeń, to był dopiero początek. Gdy zaczął ją pieścić, wiedziała do
czego zmierza i nie zamierzała mu tego utrudniać. Cokolwiek miało się dziać
później, zacznie się martwić od jutra. Jej oddech stał się płytszy, a policzki
nabrały różowego koloru, gdy z każdą minutą pozwalał sobie na więcej. W końcu
nie wytrzymała. Odwróciła się do niego, sięgając jego warg.
Chciała
się z nim kochać. Tu, teraz, natychmiast.
W
szale namiętności jaka opanowała ich oboje, dobieranie się do paska i zdejmowanie
jego spodni było nie lada sztuką. Musiał jej w tym pomóc, bo inaczej zamiast na
łóżku, wylądowaliby na podłodze. Przynajmniej on. W pewnej chwili, oboje
znaleźli się na jej łóżku. Gdy on w końcu chciał zdjąć z niej szlafrok, a ona
miała zamiar pozbawić go szarych bokserek, rozległ się dźwięk telefonu. Jej
telefonu.
Po
chwili drugi raz, trzeci, aż w końcu zaczęła wracać do rzeczywistości.
Otwierając
powoli oczy, musiała je co chwila mrużyć. Światło słoneczne bezczelnie wkradało
się do pokoju, wprost na jej łóżko. Kiedy telefon zadzwonił po raz czwarty, już
bardziej przytomnie popatrzyła na stół. Po chwili spojrzała na swoje łóżko.
Była
sama i ubrana w swoją piżamę.
Gdy
usiadła na łóżku, czuła piekielną suchość w gardle. Sięgnęła po leżącą obok
butelkę wody i wypiła kilka głębszych łyków. Próbowała przypomnieć sobie co
robiła wczoraj od 22, po tym jak przyjechała z Tomaszem pod dom.
On
pojechał po Sylwię, a ona wróciła do domu. A potem?
A
potem wzięła długą kąpiel i musiała wypić za dużo wina. Czy Singielka była już
tak zdesperowana i samotna, że jej mózg płatał takie figle? Nigdy w życiu, nie
miała erotycznych snów. Tym bardziej z kumplem z pracy, który nie jest wolny.
Nie
miała pojęcia, co jej się uroiło w tym durnym mózgu i dlaczego obiektem jej
fantazji stał się Bogu ducha winny Tomasz. On tylko okazał się być miłym
facetem, z którym spędziła luźny koleżeński wieczór.
Potrzebowała
zimnego prysznica i to natychmiast.
Czuła,
a właściwie była pewna, że ten dzień będzie cholernie dziwny. Po tym co jej się
śniło, nie miała pojęcia jak spojrzy Tomaszowi w oczy. Gdyby wiedział, co też uroiło
jej się w głowie, unikałby jej do końca życia. W tej chwili, sama miała ochotę
ukryć się w jakiejś głuszy. Przynajmniej przez kilka dni.
Po
tym incydencie wiedziała jedno.
Długo
nie zapomni tego snu. Tym bardziej tego, co robił Tomasz. Co oboje robili. Niedopieszczona
idiotka – mruknęła pod nosem.
Pomimo
bólu głowy, zażenowania i wszystkiego na raz, musiała wstać, ogarnąć się i iść
do pracy. Po tym jak wzięła szybki prysznic, poczuła się nieco lepiej. Owinięta
ręcznikiem, stała przed lustrem i myła zęby. W tym momencie, przypomniało jej
się, że ktoś do niej dzwonił. To przecież ten cholerny telefon ją obudził. Przez
to co jej się śniło, zapomniała sprawdzić kto się tak dobijał.
Ze
szczoteczką w buzi, wyszła do pokoju sięgając po komórkę. Odkryła 5 połączeń.
Pierwsze od Tomasza.. Cholera, o której on dzwonił? – pomyślała sprawdzając
listę. Połączenie było kilka minut przed północą. Co wtedy robiła? Przecież
telefon miała w łazience.. Po chwili sobie przypomniała.
Gdy
się wykąpała, zaniosła telefon do pokoju, a następnie wróciła robić pranie.
Potem po prostu zasnęła, a jej poczta głosowa zwariowała. Zamiast dzwonić wtedy
kilka minut po nieodebranym połączeniu, zabawiła się w pieprzony budzik. Kiedy
połączyła się z automatyczną sekretarką i usłyszała, że ma jedną wiadomość
od Tomasza, zastygła.
"Cześć
Elka. Wiem, że jest cholernie późno, a Ty już pewnie śpisz nieprzytomnie.
Zabijesz mnie jutro, no chyba, że jednak chcesz odzyskać swoją parasolkę.
Gdybyś jej szukała, to wiedz, że zostawiłaś ją w taksówce gapo. Nie wiem o czym
myślałaś, ale mam nadzieję, że o czymś miłym. Nie ważne. Przywiozę Ci ją do
pracy. Już nawet wrzuciłem do auta. To na razie. Dobrej nocy. Cześć".
Po
wysłuchaniu jego wiadomości, jej szczoteczka do zębów wypadła z buzi prosto na
podłogę, a ona sama opadła na krzesło. Od tej cholernej parasolki wszystko się
zaczęło.
Czyżby miała proroczy sen?
***
A już mi serce zaczęło szybciej bić, że coś z nich będzie szybciej niż w oryginale :) a tu nagle sen....brawo świetna robota z tymi opowiadaniami...z niecierpliwością czekam na następne
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę że chcecie więcej :)
UsuńNie ma tak łatwo, przed nimi jeszcze wiele szalonych sytuacji ale z podtekstem :)
Nie zabiję cię, bo bardzo mnie to cieszy, że nie pośpieszyłaś się z połączeniem Eltomków, tym bardziej że Tomasz jest w związku :) Ale nie każ nam długo czekać! :D Świetnie jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, nie mogłam zrobić z niego kasanowy niczym Krzysztof, to nie nasz Tomasz :D W mojej głowie rodzi się historia więc jeszcze nie wiem kiedy będzie coś więcej ale wynagrodzę to czymś innym :->
UsuńJesteś Boska :) dopiero tu trafiłam ale wiem że będę tu codziennie :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam :)
UsuńI dziękuję za miłe słowo :)
Hej, tu ta od bloga Piotrusia Pana w spódnicy. Czytam od dawna i zdecydowałam się skomentować. Masz świetne pomysły i potencjał. Bardzo podobał mi się zabieg ze snem. Aż dziw bierze, że zakochana w fotografie Elka śniła o nim w "ten sposób" tylko dwa razy :D Świetnie, że piszesz. Jest kilka rzeczy do poprawy: np. zapis dialogów i myśli bohaterów. To znaczy zapis poprawiłaś. Ale dobrze jak po dialogu jest jakieś słowo komentarza. Wtedy Czytelnik może poznać co robią albo czują bohaterowie w trakcie konwersacji. Na przykład: "- Cześć - powiedział, uśmiechając się na jej widok.".
OdpowiedzUsuńOprócz tych drobnych wpadek fabuła trzyma się kupy, Twoje pomysły też,a zachowanie bohaterów jest jak żywcem wyjęte z serialu. Bardzo się cieszę, że piszesz i będę tu regularnie zaglądać!
Wpadnij do mnie na wattpad. Napisałam kilka wersji alternatywnych scen. Komentarze zawsze możesz zostawić na fanpejdżu bloga albo pod tekstami :D
https://www.wattpad.com/328643317-singielka-co-by-by%C5%82o-gdyby-1-1-a-gdyby-jednak
Cześć :)
Usuńbardzo mi miło że piszesz :)
Zaglądam do Ciebie, czytam także jestem na bieżąco i czekam na coś nowego.
A odnośnie mojego pisania, to dziękuję za uwagę. Zabieg o którym wspominasz, to o odczuwaniu wiem że tego brakuje ale nie dlatego że nie potrzeba, tylko dlatego że nie chcę się milion razy powtarzać że ten spojrzał ten dotknął i tak w kółko, wiem że jest wiele różnych słów znaczących to samo i mogących zastąpić inne i można dodawać te odczucia ale to się zobaczy :)
Historia się dopiero rozkręca i pewnie w miarę kolejnych postów będą one ewoluować stylistycznie :)
Nie jestem pisarką tylko amatorką a piszę dla przyjemności i cieszy mnie to że ta moja pisanina przypadła Wam do gustu :)
Może dziś pojawi się kolejny wpis ale muszę się przespać po pracy i wstanę z nowymi pomysłami :)
Pozdrowienia !
A mnie miło, że czytasz moje wypociny :D Witaj w klubie pisarek-amatorek :D Progres stylistyczny już widać-nabierasz wprawy. Ważne, że wiesz, co chcesz pisać i jak chcesz pisać :D Moje uwagi to nie czepialstwo :D Raczej wyłazi natura pedagoga-perfekcjonisty :D Ja poprawiam swoje teksty po kilkanaście razy zanim je opublikuję. Czasem nawet wracam do nich po kilku dniach i coś zmieniam :D
UsuńPedagoga perfekcjonisty? No pięknie, Ty pedagog a ja inżynier, powiedzmy że ścisły umysł, który musi się od czasu do czasu wyszaleć na polu literackiej fikcji :D
UsuńJeeej
OdpowiedzUsuńCałkiem nowa część się pojawiła. To już nie jest jakaś tam mała poprawka tylko zmieniona lepsza część.
Naprawdę bardzo przez ten czas się rozwinelas co udowadniasz z każdym nowym wpisem
Rozdział komentowałam na fejsie, więc się czuję zwolniona!
OdpowiedzUsuńObiema łapkami głosuję za proroczością snu.
Hejoooooooooooooooo:D
OdpowiedzUsuńKazałaś wejść na bloga i dać jakiś komentarzyk :D I oto ja przybyłam z moim komentarzykiem :D
Dobra:D Zaczynam i już nie przedłużam :D! Ten sen Elki :D ❤❤❤ Oby był proroczy , oby był proroczy oby oby :D Jestem 10 razy na tak :D ❤ Hihi :D No nie wiem co dalej napisać :D Część odnowiana jak najbardziej zasługuje na 100 możliwych gwiazdek :D cudo , cudo i jeszcze raz cudo ❤ Powtarzam cudo , cudo , cudo :D i przepraszam najmocniej za króciutki dzisiaj komentarzyk :D
Manik Makos
No, super, że masz na tyle natchnienia, by jeszcze raz nas tym zauroczyć:) Jasne, że będę komentować, bo nikt nie pisze lepiej jak Ty! :)
OdpowiedzUsuń