Uparty osioł. – pomyślała tak
o Tomaszu, który nie dał się odwieść od pomysłu odprowadzenia jej pod same drzwi.
Już nie rozmawiali więcej o pracy czy Sylwii. W ogóle nie rozmawiali. Wystarczająco
powiedzieli sobie do słuchu. Mało nie skończyło się to tragedią. Może
faktycznie.. ich znajomość skazana była na niepowodzenie. – pomyślała,
przechodząc przez przejście. Pod jej dom, dotarli w ciszy. Każde z nich miało w
głowie mały kocioł myśli, który powoli podgrzewał się na wolnym ogniu.
Upewniwszy się, że może ją zostawić samą, pożegnał się lekkim uśmiechem i
poszedł do domu. Nie zaprosiła go do domu z dwóch powodów. Było cholernie
późno, a po drugie.. Jakoś nie specjalnie, chciała obnosić się ze śladami innego
faceta w jej łóżku. W końcu, gdy wychodzili z Mikołajem, nie miała czasu posłać
i posprzątać. Kilka sekund później, dziękowała Bogu, że zostawiła taki syf.
Była przekonana, że Mikołaj wrócił do siebie. Myliła się. Spał w jej łóżku
jakby czekał na nią. Tej nocy wolałaby zostać sama. Usiadła na fotelu i tam
została. W ubraniu, z kapturem na głowie, bez ruchu, do rana. Nawet nie
wiedziała kiedy zasnęła. Obudził ją Mikołaj, który zastał ją śpiącą na
siedząco.