Odwróciła się. Z miejsca, do którego
nie dosięgało światło latarni, wyłoniła się postać fotografa. Tomasz zrobił w
jej kierunku kilka kroków. Popatrzyła na niego, nic nie mówiąc. Lekki wiosenny
wiatr, musnął jej policzki. Dlaczego jego widok, wywoływał w niej dreszcze? Bezpieczniej
było, nie odpowiadać na to pytanie. Podeszła do niego, na wyciągnięcie ręki. To
było dziwne uczucie. Wymknęła się z domu, spotkać z nim po kryjomu, jakby byli
zakochanymi szczeniakami, mającymi po 15 lat. Ich znajomość, postrzegana była na
zasadzie, wszyscy są przeciwko nim, poza nimi samymi. Uśmiechnęła się. Jakkolwiek
była na niego zła, w jego obecności, zapominała o tym w kilka sekund. Miała coś
powiedzieć, ale sam zrobił jeszcze jeden krok. Nachylił się, ujmując jej
policzek. Przełknęła ślinę. Zachowywał się tak, jakby miał ją pocałować. Tu i
teraz. I zrobił to. Delikatnie ucałował jej policzek. Cholera jasna... Mógłbyś
ostrzegać. Dostanę zawału. – pomyślała,
spoglądając mu w oczy.