Ich spojrzenia się spotkały, gdy
oboje zastygli bez ruchu. Muzyka wciąż grała, jednak nie dla nich. Ich umysły ogarnęła
cisza. Jakby byli otoczeni bańką mydlaną. Jedyną oznaką życia, było mocniejsze
ściśnięcie ręki Tomasza. Drugą rękę, wciąż trzymał na jej plecach. Opuszki jego
placów, gdy dotykał jej ciała. Nawet przez materiał sukienki, wydawały się delikatną
pieszczotą, jaką mogła się nasycić. Jego pytanie, storpedowało ją na miejscu.
Oczywiście, mogła skłamać. Mógł coś źle zrozumieć. Mógł się przesłyszeć. Czuła,
jak jej lekko rozchylone wargi, delikatnie drżą. Zaschło jej w gardle. Minę
wyrażającą zaskoczenie, zamieniła w delikatny uśmiech. Nie wiedziała, co ją
podkusiło. Może gdyby wypiła mniej szampana, nigdy nie odważyłaby się przyznać.