Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

poniedziałek, 21 listopada 2016

15. Nie ma żadnych nas


Trzy dni później, kiedy stan zdrowia Tomasza się nie poprawił, a wręcz pogorszył, Sylwia zadzwoniła po lekarza. Ten jednoznacznie stwierdził, że ma zapalenie płuc. Przepisał mu antybiotyk i zakazał wychodzenia z domu przez co najmniej dziesięć dni. Po tym okresie miał się stawić na kontroli. Gdy zaczął marudzić, że on tyle nie wysiedzi w domu, lekarz postraszył go pobytem w szpitalu. To był wystarczający argument.
Gdy zostali sami, Tomasz szczerze porozmawiał z Sylwią. Nie chciał, żeby non stop siedziała i się nim opiekowała. Wystarczy, że zrobi mu jakieś zakupy i przyniesie leki. Z resztą poradzi sobie sam. Po długiej choć trudnej dyskusji ze względu na jego kaszel, Sylwia częściowo dała się przekonać. Faktycznie nie uśmiechało jej się niańczyć dorosłego faceta. Miała na głowie wyjazd, który nieubłaganie się zbliżał.
Kiedy robiła listę potrzebnych zakupów, Tomasz postanowił zadzwonić do redakcji, żeby uprzedzić o swojej dłuższej nieobecności. Niestety, jak tylko chciał coś powiedzieć, zaczynał kaszleć. Sylwia postanowiła go w tym wyręczyć i powiadomiła kogo trzeba.

14. Gdzie diabeł nie może


Ranek przywitał Warszawę skąpaną w słońcu. Nic nie pozostało z tej deszczowej nocy. Nic, poza wspomnieniami. Ciepłe czerwcowe promienie wkradały się przez szczeliny żaluzji, pochłaniając coraz więcej przestrzeni mieszkania. Gdy dotarły do łóżka gdzie leżała Elka, ta musiała zmrużyć powieki. Tej nocy prawie nie spała. Może tylko na moment straciła kontakt z rzeczywistością. Teraz wpatrywała się w jeden punkt. Jasnobeżowy fotel. Ten sam, na którym wczoraj siedział Tomasz.
Co tu się wydarzyło? Nie umiała i nie chciała tego nazwać. Tak było zdecydowanie bezpieczniej. Dla niego i dla niej. Do pewnych rzeczy lepiej się nie przyzwyczajać i nie przywiązywać wagi. Najlepiej w ogóle o nich nie myśleć. 
Tylko, żeby to było takie proste – westchnęła, chowając głowę pod poduszkę.
Nie umiała wymazać obrazu Tomasza. Tego jak najpierw warował pod jej drzwiami, a później roznegliżowany pił herbatę w jej fotelu. Naprawdę nie zasnąłby, gdyby jej nie przeprosił? Tak bardzo obchodziło go co ona myśli i czuje? Jakiś absurd.
Powoli zaczynała się w tym gubić.
Nie wiedziała co byłoby lepsze. Czy stan pokłócenia, w którym by ze sobą nie rozmawiali, czy to co się wczoraj stało i zburzyło cały porządek jej świata. Problem w tym, że jej świat od jakiegoś czasu, w ogóle nie był uporządkowany. To był chaos.