Trzy
dni później, kiedy stan zdrowia Tomasza się nie poprawił, a wręcz pogorszył,
Sylwia zadzwoniła po lekarza. Ten jednoznacznie stwierdził, że ma zapalenie
płuc. Przepisał mu antybiotyk i zakazał wychodzenia z domu przez co najmniej dziesięć
dni. Po tym okresie miał się stawić na kontroli. Gdy zaczął marudzić, że on
tyle nie wysiedzi w domu, lekarz postraszył go pobytem w szpitalu. To był
wystarczający argument.
Gdy
zostali sami, Tomasz szczerze porozmawiał z Sylwią. Nie chciał, żeby non stop siedziała
i się nim opiekowała. Wystarczy, że zrobi mu jakieś zakupy i przyniesie leki.
Z resztą poradzi sobie sam. Po długiej choć trudnej dyskusji ze względu na
jego kaszel, Sylwia częściowo dała się przekonać. Faktycznie nie uśmiechało jej
się niańczyć dorosłego faceta. Miała na głowie wyjazd, który nieubłaganie się
zbliżał.
Kiedy
robiła listę potrzebnych zakupów, Tomasz postanowił zadzwonić do redakcji, żeby
uprzedzić o swojej dłuższej nieobecności. Niestety, jak tylko chciał coś
powiedzieć, zaczynał kaszleć. Sylwia postanowiła go w tym wyręczyć i
powiadomiła kogo trzeba.