Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

poniedziałek, 20 marca 2017

63. "Kocham Cię."

Tego dnia, Natalia miała kilka ważnych spraw i umówiła się z Benem, że przyjdzie na dwie godziny rano a potem po południu, na wieczorną zmianę. Tak też się stało. Jak zawsze weszła od zaplecza, przebrała się i zajęła swoimi obowiązkami. Stanąwszy za barem, rozejrzała się po sali, ale nie zwróciła uwagi na nic szczególnego. Kolejny nudny wieczór. Ciepła sierpniowa aura rozleniwiła większość Warszawiaków. Snuli się po mieście, trafiając między innymi tutaj, żeby albo spotkać się i pogadać, albo zapić smutki. Rano było zazwyczaj inaczej. Przychodzili, brali kawę na wynos i szli do pracy. Gdy przygotowywała dla dwóch klientek cappuccino, opuszczający lokal Ben, zawołała ją na słówko. Poprosił, żeby miała na oku gościa, który siedzi w ulubionym fotelu jej siostry. Natalia zerknęła w tamtą stronę, ale tylko dostrzegła jego nogi. Facet siedział bokiem i z tej odległości go nie rozpoznała. Oczywiście, obiecała go przypilnować w razie czego. Wychodząc, Ben popatrzył w jego kierunku. To było głupie posunięcie z jego strony, żeby przygotować mu specjalną miksturę według przepisu dziadka, ale chłopak ewidentnie tego potrzebował. Ostrzegał, żeby nie pił za dużo, ale go nie posłuchał i teraz miał za swoje. Mało kontaktował. Nie mógł go wyrzucić. Nie miał ku temu podstaw. Raz, że zapłacił, dwa, nie zachowywał się agresywnie. Po prostu siedział, pił i gadał sam do siebie.

62. "Miał je wyryte jak tatuaż."

Zabolało. Fizycznie też, ale przede wszystkim od środka. Dobrze wiedział, że zasłużył sobie na taką reakcję z jej strony. Niby zwykły policzek, ale w jej wykonaniu był niczym wyrok. Tak jak jej zimne spojrzenie, które zobaczył po raz pierwszy w życiu. Gdy widział ją po raz ostatni, przed czterema miesiącami, jej oczy błyszczały. Były ciepłe i biła z nich radość. Dziś.. Dziś zobaczył w nich tylko pustkę i pogardę. Przez te kilka sekund, gdy mierzyła go wzrokiem, poczuł się jakby był kompletnym zerem. Od 122 dni miał w pamięci obraz uśmiechniętej dziewczyny, żegnającej go w drzwiach swojego mieszkania. Dziś, ten obraz zastąpiło nieoczekiwane spotkanie w parku. Kipiące emocjami, zresztą jak cała ich znajomość. Rozcierając palcami uderzony policzek, spoglądał jak znika mu z oczu. Właściwie, mógł za nią pobiec. Ale co dalej? Co by miał powiedzieć? Nie pozwoliła mu nawet zacząć mówić, a miałaby go w spokoju wysłuchać? Pokręcił głową, spoglądając na swoje ubrudzone trapery. Po chwili, podniósł wzrok rozglądając się dookoła. Przetarł dłonią swoją twarz, biorąc głębszy wdech. Wystarczyła minuta, żeby jego życie wywróciło się do góry nogami. Znowu. Wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, wybierając numer kumpla, z którym był umówiony. Czekając chwilę aż odbierze, podał małej dziewczynce piłkę, która akurat poturlała się w jego stronę.