Tego dnia, Natalia miała kilka
ważnych spraw i umówiła się z Benem, że przyjdzie na dwie godziny rano a potem
po południu, na wieczorną zmianę. Tak też się stało. Jak zawsze weszła od
zaplecza, przebrała się i zajęła swoimi obowiązkami. Stanąwszy za barem,
rozejrzała się po sali, ale nie zwróciła uwagi na nic szczególnego. Kolejny
nudny wieczór. Ciepła sierpniowa aura rozleniwiła większość Warszawiaków. Snuli
się po mieście, trafiając między innymi tutaj, żeby albo spotkać się i pogadać,
albo zapić smutki. Rano było zazwyczaj inaczej. Przychodzili, brali kawę na
wynos i szli do pracy. Gdy przygotowywała dla dwóch klientek cappuccino,
opuszczający lokal Ben, zawołała ją na słówko. Poprosił, żeby miała na oku
gościa, który siedzi w ulubionym fotelu jej siostry. Natalia zerknęła w tamtą
stronę, ale tylko dostrzegła jego nogi. Facet siedział bokiem i z tej odległości go
nie rozpoznała. Oczywiście, obiecała go przypilnować w razie czego. Wychodząc,
Ben popatrzył w jego kierunku. To było głupie posunięcie z jego strony, żeby
przygotować mu specjalną miksturę według przepisu dziadka, ale chłopak
ewidentnie tego potrzebował. Ostrzegał, żeby nie pił za dużo, ale go nie
posłuchał i teraz miał za swoje. Mało kontaktował. Nie mógł go wyrzucić. Nie miał ku temu
podstaw. Raz, że zapłacił, dwa, nie zachowywał się agresywnie. Po prostu
siedział, pił i gadał sam do siebie.
- Singielka
- Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.
poniedziałek, 20 marca 2017
62. "Miał je wyryte jak tatuaż."
Zabolało. Fizycznie też, ale
przede wszystkim od środka. Dobrze wiedział, że zasłużył sobie na taką reakcję z jej strony.
Niby zwykły policzek, ale w jej wykonaniu był niczym wyrok. Tak jak jej zimne
spojrzenie, które zobaczył po raz pierwszy w życiu. Gdy widział ją po raz ostatni,
przed czterema miesiącami, jej oczy błyszczały. Były ciepłe i biła z nich
radość. Dziś.. Dziś zobaczył w nich tylko pustkę i pogardę. Przez te kilka sekund,
gdy mierzyła go wzrokiem, poczuł się jakby był kompletnym zerem. Od 122 dni
miał w pamięci obraz uśmiechniętej dziewczyny, żegnającej go w drzwiach swojego
mieszkania. Dziś, ten obraz zastąpiło nieoczekiwane spotkanie w parku. Kipiące emocjami, zresztą jak cała ich znajomość. Rozcierając palcami uderzony
policzek, spoglądał jak znika mu z oczu. Właściwie, mógł za nią pobiec. Ale co
dalej? Co by miał powiedzieć? Nie pozwoliła mu nawet zacząć mówić, a miałaby go
w spokoju wysłuchać? Pokręcił głową, spoglądając na swoje ubrudzone trapery. Po
chwili, podniósł wzrok rozglądając się dookoła. Przetarł dłonią swoją twarz,
biorąc głębszy wdech. Wystarczyła minuta, żeby jego życie wywróciło się do góry
nogami. Znowu. Wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, wybierając numer
kumpla, z którym był umówiony. Czekając chwilę aż odbierze, podał małej
dziewczynce piłkę, która akurat poturlała się w jego stronę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)