Zanim zamknęła drzwi, słyszała
coraz cichsze kroki na schodach. Jeszcze nie wyszedł z kamienicy a już za nim
tęskniła. Jedną ręką popchnęła drzwi, zamykając je z hukiem. Omiotła wzrokiem
odsunięte krzesło od stołu i pozostawioną butelkę czerwonego wina, którą
przyniósł. Zgryzła wargę w chwilowej zadumie. Czuła, jak powoli coraz więcej
przedmiotów, sytuacji i miejsc w jej domu, kojarzy jej się właśnie z nim. Zdążyła
jeszcze podejść do okna, zanim Tomasz wsiadł do auta. Stała za beżową firanką,
spoglądając na zaparkowane pod budynkiem szare volvo. Nie wychylała się. Nie
chciała, żeby ją zobaczył. Może to było głupie, ale nie chciała wyjść na zakochaną
desperatkę, która tęskni po dwóch minutach. Jej prawy kącik ust, uniósł się nieznacznie
w półuśmiechu, gdy zobaczyła jak Tomasz szarpie się z drzwiami. Jakbym widziała
siebie. – pomyślała kręcąc głową. Gdy udało mu się otworzyć drzwi, nim wsiadł,
popatrzył ostatni raz w jej okna. Przez ułamek sekundy, wydawało mu się, że
widzi jakiś cień. Była w oknie? A może po prostu chciał by tak było. Właśnie
wtedy, gdy Tomasz spojrzał w okna, Elka schowała się za ścianę, przedzielającą
okna jej salonu. W tym samym momencie, przez nieostrożność, strąciła plecami
wiszący w tym miejscu plakat z Paryża. Plakat wraz z ramką, spadł na podłogę,
zahaczając o komodę a szkło, stłukło się na kilka kawałków. Może i nie była
przesądna ale wiedziała, że szkło nie zawsze bije się na szczęście. Los kolejny raz, pisał
dla nich inny scenariusz, niż sami by zaplanowali. Podczas gdy ona zbierała
połamane odłamki szkła, Tomasz jechał do hotelu wziąć swoje rzeczy. Nie
wiedział, ile dni spędzi w Szczecinie więc był zmuszony się wymeldować.
Jak wróci, być może już jego kawalerka będzie wolna i wcale nie będzie musiał
wynajmować pokoju.