Wciąż stali w ogrodzie. Może to
była chwila otumanienia jego zapachem, jego spojrzeniem. Elka nie wiedziała.
Dała się uwodzić słowom Mikołaja. Wydawał się być szczery. Pierwszy raz, odkąd go
zna. Nie był wystylizowanym pozerem tylko uczuciowym mężczyzną. Był zazdrosny.
Od 5 lat, nikt nie był o nią zazdrosny. Nikt tego nie okazał tak wprost jak
Mikołaj. Nie miała absolutnie powodu, wierzyć mu w to wszystko a jednak. Przecież
nie może się tak mylić co do mężczyzny, który o nią zabiega. Który się o nią
troszczy. Chciała usłyszeć takie słowa. Odurzyły ją jak narkotyk. Obejmował jej
talię, muskał jej policzek. Zapomnieli, że nie są sami. Że mogą być obserwowani.