Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

niedziela, 13 listopada 2016

5. Kto nie ryzykuje, nie pije szampana


Nie wygląda na psychopatę.. – mruknęła pod nosem, spoglądając na Tomasza siedzącego przy swoim biurku. Zamiast podejść i zwyczajnie do niego zagadać, stała z boku przy kserokopiarce, miętoląc w palcach kartkę papieru.
Tomasz zdawał się jej nie zauważać. Przycinał zdjęcia. Robił swoje i nie interesowało go, czy ktoś na niego patrzy czy nie. Pochłonięty swoim zadaniem, miał skupiony wzrok. Odrobinę marszczył czoło, gdy chciał być bardziej precyzyjny w tym co robił.
Im dłużej Elka na niego patrzyła, tym bardziej przekonywała się do swojej racji. Nawet jeśli był psychopatą, to całkiem przystojnym – stwierdziła. Całkiem? Nie. On był przystojny. Do tego miał w sobie jakiś nieopisany urok. Nie umiała tylko określić, co to takiego jest. Wyrzuciwszy zmaltretowaną kartkę do metalowego kosza, wzięła głębszy oddech i zrobiła kilka kroków do swojego biurka.
Chcąc nie chcąc, musiała przejść obok Tomasza, który zajmował miejsce tuż obok. Spoglądając na niego, napotkała jego wzrok. Na moment oderwał się od swojej pracy, żeby rozmasować naprężoną szyję. Widząc jej przenikliwe spojrzenie, nie mógł się nie odwrócić w jej stronę i nie zapytać o co chodzi.

4. Oddać się w ręce psychopaty


A jednak. Pączek to najlepszy środek antydepresyjny – pomyślała, wcinając już trzeciego z kolei. Po dostarczeniu porządnej dawki cukru, poziom endorfin u Elki wzrósł o połowę. Spacerując wolnym krokiem, starała się cieszyć piękną słoneczną pogodą. Przez chwilę nie chciała myśleć o redakcji, Dorocie i o świństwie jakie jej zafundowała.
Nie chciała myśleć o niczym.
Na moment przysiadła na ławce, obskubanej przez miejscowych chuliganów, obserwując mknących po alejkach spacerowiczów. Jedni szli leniwie jakby nigdzie im się nie spieszyło, inni zapomnieli czym jest spacer. Oni nie spacerowali. Oni biegli bądź maszerowali, aby pokonać jak najszybciej odległość z punktu do punktu.
Dla niej park był miejscem kontemplacji. Oazą spokoju w niespokojnym wielkim mieście. Będąc w parku, nigdy się nie spieszyła. Delektowała się śpiewem ptaków, szumem liści na drzewach poruszanych przez wiatr, czy pluskiem wody z pobliskiego stawu. Lubiła obserwować ludzi. Ich zachowania zawsze ją fascynowały, dlatego została dziennikarką. Dla niej nie było nudnych ludzi. Każdy człowiek był częścią lub tworzył jakąś głębszą historię. Ona też była częścią historii, tylko jeszcze nie wiedziała czyjej.

3. 453 dni


"Mogę zaprosić Cię na scenę?"
Czy jedno proste pytanie, może odmienić życie o 180 stopni? Owszem może. Przekonała się o tym Elka, siedząc pod przykrywką uczestnika warsztatów. To miał być tylko reportaż. Krótka notatka opisująca warsztaty samorozwoju. Nie miała zamiaru brać w tym udziału. Nigdy nie brała na poważnie tych wszystkich psychologów czy psychoterapeutów. Być może żyła w przekonaniu jak większość społeczeństwa, że do psychologa chodzi tylko wariat, a delikatniej mówiąc osoba z problemami psychicznymi. Zresztą, nie raz słyszała takie twierdzenie chociażby z ust matki.
"Baśka spod 5, chodzi do psychologa. Ona ma coś z głową, mówię Wam. Od zawsze to wiedziałam". I tak dziecko wrastało w przekonaniu, że psycholog jest tylko dla wariatów. Potem jako nastolatka i dorosła kobieta, Elka wyrobiła sobie własne zdanie na ten temat. Dla niej, psycholodzy mieli coś z iluzjonistów. Hipnotyzowali pacjentów wspaniałymi teoriami, a Ci wierzyli we wszystko jak dzieci na przedstawieniu. W taki sposób myślała do dziś, gdy sama znalazła się na spotkaniu z gościem, który momentami miał więcej do powiedzenia niż jej rodzona matka. Ironia losu? Prawdopodobnie.
Ciekawe, co by powiedziała Sława. Do listy złych uczynków i wad własnej córki, dopisałaby wielkimi drukowanymi literami "WARIATKA".