Po zatrzaśnięciu za sobą drzwi od
ciemni, zacisnęła mocno powieki. Zamiast puścić tę cholerną klamkę, uciec gdzie
pieprz rośnie, nie była w stanie zrobić ani kroku. Gdy otworzyła oczy, popatrzyła
na swoje szare trampki. Wdech, wydech.. – pomyślała, miarowo nabierając i
wypuszczając powietrze z płuc. Pierwszy szok. Tak to się chyba nazywa. Tak się
czuje człowiek, który właśnie usłyszał coś, co wywraca jego życie do góry
nogami. Kiedy czuła się na tyle pewnie, że się nie przewróci, puściła klamkę. Wiedziała,
że nie może tu dłużej stać, bo lada moment Tomasz może stąd wyjść. Doszła do
końca korytarza, wychodząc na klatkę schodową. Będąc w połowie drogi na piętro,
przystanęła na chwilę łapiąc się poręczy. Zakręciło jej się w głowie. Nie była
pewna, czy to przez przebytą chorobę jest jeszcze słaba, czy to co powiedział
Tomasz, doprowadziło ją do takiego stanu. Najpierw kosmiczne rewelacje Moniki,
teraz on mówi o szantażu. Tego było dla niej za wiele. Krok za krokiem, trzymając
się mocno poręczy, wróciła do redakcji. Przeszła przez recepcję bez słowa, mijając
Monikę jak powietrze. Ta wyszła z za biurka, spoglądając za Elką, która stanęła
przy krześle, rozglądając się dookoła siebie. Nie to, że była blada jakby przed
chwilą zobaczyła ducha, to jeszcze dziwnie się zachowywała. Coś dziwnego dzieje
się z tą dziewczyną. – pomyślała wracając do pracy.