Po zatrzaśnięciu za sobą drzwi od
ciemni, zacisnęła mocno powieki. Zamiast puścić tę cholerną klamkę, uciec gdzie
pieprz rośnie, nie była w stanie zrobić ani kroku. Gdy otworzyła oczy, popatrzyła
na swoje szare trampki. Wdech, wydech.. – pomyślała, miarowo nabierając i
wypuszczając powietrze z płuc. Pierwszy szok. Tak to się chyba nazywa. Tak się
czuje człowiek, który właśnie usłyszał coś, co wywraca jego życie do góry
nogami. Kiedy czuła się na tyle pewnie, że się nie przewróci, puściła klamkę. Wiedziała,
że nie może tu dłużej stać, bo lada moment Tomasz może stąd wyjść. Doszła do
końca korytarza, wychodząc na klatkę schodową. Będąc w połowie drogi na piętro,
przystanęła na chwilę łapiąc się poręczy. Zakręciło jej się w głowie. Nie była
pewna, czy to przez przebytą chorobę jest jeszcze słaba, czy to co powiedział
Tomasz, doprowadziło ją do takiego stanu. Najpierw kosmiczne rewelacje Moniki,
teraz on mówi o szantażu. Tego było dla niej za wiele. Krok za krokiem, trzymając
się mocno poręczy, wróciła do redakcji. Przeszła przez recepcję bez słowa, mijając
Monikę jak powietrze. Ta wyszła z za biurka, spoglądając za Elką, która stanęła
przy krześle, rozglądając się dookoła siebie. Nie to, że była blada jakby przed
chwilą zobaczyła ducha, to jeszcze dziwnie się zachowywała. Coś dziwnego dzieje
się z tą dziewczyną. – pomyślała wracając do pracy.
Kto? – pomyślała, spoglądając na
biurka innych pracowników, które miała w zasięgu swojego wzroku. Kto tak bardzo jej nienawidzi, że postanowił
zabawić się jej kosztem. Kto miał w tym interes? Komu oprócz Sylwii, nie
podobała się jej relacja z Tomaszem? Prócz Mikołaja, nikt w redakcji nie
wiedział, że łączy ich coś więcej. On? Niemożliwe. Przecież gdyby on maczał w
tym palce, nigdy nie zatrudniłby Tomasza z powrotem. Poczuła się jakby była
osaczona przez stado sępów. Każdy tylko czyhał aż upadnie. Czy jeszcze mogła
komuś zaufać? Widząc jak Bajtek wychodzi ze swojej kanciapy, od razu go
wykluczyła. To on pierwszy odkrył spisek. Pomógł jej, więc jego intencji co do swojej osoby była
pewna. Gośka, Malena, Patryk, Krzysiek, Dorota? Kto jeszcze? Nie miała pojęcia. Bezsilnie opadła
na krzesło, nie znajdując odpowiedzi na swoje pytania.
Zamiast zrobić cokolwiek,
napisać tekst, przeczytać maile, siedziała nieprzytomnie przy biurku. Bezmyślnie
wpatrywała się w maskotkę w kształcie owieczki, którą kiedyś dostała na urodziny.
Pusty, pozbawiony wyrazu wzrok, nijak się miał do gonitwy myśli jaka ją
ogarnęła. Miała w głowie absolutny chaos i w żaden sposób nie umiała sobie z
tym poradzić. Każda myśl sprawiała jej ból i przykrość. Czuła się jak
nadmuchany emocjami balon. Wystarczyła szpilka, aby spuścić z niej powietrze i
całkiem się posypie. Znowu. Czuła to samo, gdy Sylwia oznajmiła jej o
zaręczynach. Wtedy wszystko zawirowało. Teraz, jeszcze nie zdążyła przyswoić
informacji od Mikołaja, że Tomasz wrócił do redakcji, a tu zwaliła się na nią
lawina. Puszka Pandory została otwarta. Na światło dziennie wyszły wszystkie, bądź
prawie wszystkie kłamstwa i niedomówienia, jakimi żyła przez ostatnie cztery
miesiące. Już prawie nauczyła się żyć w tej nowej, gorszej rzeczywistości. Bez
Tomasza, bez jego telefonów. Bez tego wszystkiego, co przez kilka miesięcy dawało
jej poczucie bezpieczeństwa i radość dziecka. I nagle wrócił. Jak
niespodziewana burza. Bez narzeczonej, której nigdy nie było. Ze Szczecina, a
nie z Paryża, jak była święcie przekonana. Wrócił, bo tęsknił. Bo mu zależy, bo
wcale z niej nie zrezygnował.. – pokręciła głową, jeszcze w to wszystko nie
wierząc. Gdy zamknęła oczy, znów czuła jego pewny siebie uścisk dłoni na
ramionach. Delikatne muśnięcia palców na policzku.. Słyszała jego szept. Ten
cichy chrapliwy mruk, który doprowadzał ją do przyspieszonej akcji serca.. Tym
razem nie dał się zbyć. Nie odpuścił tak jak powiedział. Był bardziej
zdeterminowany, niż przypuszczała. Nie wierzyła, że będzie do tego zdolny. Że
posunie się tak daleko. Przecież jego relacja z Mikołajem to jak ogień i woda.
Jak papier i nożyce. Jedno zwalcza drugie.. Powrót tutaj, gdy on jest naczelnym, musiał
kosztować go wsadzenie własnej dumy w tyłek. Nawet to go nie odstraszyło.
Naprawdę wrócił tu dla niej? – zapytała sama siebie, odwracając się w stronę
jego biurka. Patrząc na puste krzesło, przypomniały jej się wydarzenia sprzed
kilku miesięcy. Nagła decyzja Tomka o odejściu z pracy, wyprowadziła ją z
równowagi. Coś, co uważała za jedyną stałą w jej życiu, pokruszyło się jak kra
na rzece. Czuła się z tym fatalnie. Tak naprawdę, nigdy nie zdradził jej powodu
swojej rezygnacji. Chodziło o kasę? O brak porozumienia z Krzyśkiem, czy
jeszcze coś innego? Chociaż na początku byli tylko przyjaciółmi, sami stworzyli
sobie bariery, które były jak mur. Nie do przeskoczenia. Dobrze wiedziała, że
jeszcze wiele rzeczy nigdy sobie nie powiedzieli. Ich romans, czy cokolwiek to
było, jeszcze bardziej skomplikował tę relację. Gdy usłyszała jego głos, niemal
od razu spojrzała w stronę otwartych drzwi.
Naprawdę tu był. Stał roześmiany i
rozmawiał z Moniką. Nie był już wymysłem chorej wyobraźni. Był prawdziwy. Kiedy
zobaczyła, że kończy rozmowę i zmierza w jej stronę, szarpnęła za szufladę,
otwierając ją z hukiem. Brawo Elka. – pomyślała, grzebiąc w szufladzie, byle
tylko na niego nie spojrzeć. Bo przecież gdy nie chcesz zwracać na siebie
uwagi, robisz dokładnie na odwrót.. I tak jak przypuszczała, swoim nerwowym
zachowaniem, zwróciła na siebie uwagę. Gdy już usiadł, odwrócił się w jej
stronę, przechylając głowę i przez chwilę się jej przyglądał.
- Czego szukasz? – uśmiechnął
się, zagadując.
- Niczego! – burknęła coraz
bardziej zdenerwowana.
- Okej. – odparł, czując, że to
jednak nie będzie takie proste. Mógł się tego spodziewać. Raz, że jego obecność
zirytuje ją na wskroś. Dwa, może zbyt dużo jej wyznał jak na jeden raz. Ale nie
mógł z tym zwlekać. Musiała poznać prawdę. Za długo żyła w niewiedzy. Teraz, nie
to, że była wściekła na jego powrót, to jeszcze musiała mieć niezły mętlik w
głowie. Spróbował więc inaczej. - To w takim razie, powiedz mi co to za wywiad,
gdzie jedziemy i co robimy?
Gdy się znów odezwał, odwróciła
się do niego zaciskając wargi. Czy on naprawdę uważa, że będzie jak kiedyś? –
pomyślała, spoglądając na tę jego uśmiechniętą twarz. Nie mogła znieść jego
spojrzenia ani uśmiechu. Wywoływał w niej za dużo emocji na raz. Zamiast odpowiedzieć, wyleciała jak z procy, biegnąc
prosto do łazienki i zamykając się w kabinie. Monika trzymając telefon przy
uchu, spojrzała na ten huragan, mrugając powiekami. Elka całkiem oszalała. Jej
nagła reakcja, wmurowała także Tomasza. Nie wiedział co ma o tym myśleć. W jej
oczach było tyle sprzecznych uczuć, że nie umiał tego rozgryźć. Odkąd wyszła z
ciemni, zastanawiał się, jak przyjęła wiadomość o szantażu. Nic mu nie
odpowiedziała, poza tym, że mają jakiś durny wywiad. To nie była normalna reakcja..
To było wyparcie.. Tak to się chyba fachowo nazywa. – pomyślał, spoglądając w
stronę wyjścia. Sam nie był lepszy. Po tym co powiedział, jak znowu się do niej
zbliżył, szlag trafił wszystko co do tej pory robił. Nie mógł się na niczym
skupić. Zamiast wrócić do redakcji, wyszedł przed budynek i przysiadł na masce
swojego volvo. Musiał ochłonąć, a przy okazji, dał jej chwile od siebie
odpocząć, nim pojadą na ten reportaż. Cała ta akcja w ciemni.. To był impuls. Nie
planował tego wyznania. Gdy przyszła, reszta potoczyła się sama. Co by nie było
potem, musiał przerwać tę zmowę milczenia ,w jakiej tkwili przez kilka
miesięcy.. Jej poprzednia reakcja w ciemni, i ta sprzed dosłownie kilku chwil w
reakcji, dała mu jasno do zrozumienia co go czeka. Tylko wielką cierpliwością
i uparciem, może ją odzyskać. Teraz musiał zaczekać aż wróci. Spróbuje raz
jeszcze. Może z lepszym skutkiem, niż za pierwszym razem. Może.. tego sam nie wiedział.
Gdyby ktoś wszedł teraz do
damskiej toalety, usłyszałby jeden wielki płacz. Siedząca na kibelku Elka, wyła
jak małe dziecko. Nie była tak silna jak myślała. Szlag trafił jej
postanowienia sprzed trzech miesięcy. Tym bardziej, te sprzed kilku dni, gdy po
wyjściu z jego kawalerki, zaklinała się, że to koniec. Miała o nim zapomnieć.
Miał zniknąć, a co zrobił? Znów zagościł w jej życiu, w jej mieszkaniu.. Znów
był tak blisko, jak nie powinien. Znów mieli ze sobą pracować. Dzień w dzień,
będzie siedział tuż za jej plecami. Na wyciągniecie ręki. Wszystko po staremu, a
jakże inaczej. Miała do niego ogromny żal. Nie mniejszy niż to, co do niego
czuła. Co z tego, że nie był zaręczony, że nie spędził tych miesięcy we
Francji. Co z tego, że wrócił. Popełnił najgorszy błąd i tego nie mogła mu
darować. Nie zaufał jej od samego początku. Nie powiedział prawdy. Pieprzona
męska logika. Co on sobie myślał? Że mu podziękuje za to? Przeciwnie. Zamiast
pomóc, wszystko spieprzył. Cholerny egoista! – jęknęła pod nosem. W tym
wszystkim co jej powiedział, w jednym twierdzeniu miał całkowitą rację. To z
jego winy, szlag trafił ich związek, a raczej coś, co mogło nim być. Pomimo
iż był taką samą ofiarą spisku jak ona, nie umiała mu tego tak po prostu wybaczyć.
Może zrobi to kiedyś, a może nigdy. Tego nie wiedziała. Na pewno, nie stanie
się to z dnia na dzień. Kochała go bardziej niż myślała, ale jednocześnie
nienawidziła. Za odebranie szczęścia i za wszystkie wylane łzy. Za te w tym
momencie także. Rycząc, nawet nie usłyszała, kiedy drzwi do łazienki się
otworzyły i do środka weszła Monika. Czuła, że z Elką coś jest nie tak, dlatego
przyszła.
- Psssyt.. Elka? – usłyszała szepczący
głos Moniki.
- Nie ma mnie.. – mruknęła,
wycierając policzki.
- Jasne.. Rozmawiam z
kibelkowym duchem. – pokręciła głową, stukając palcami w drzwi. - Może pogadamy
hmm? Czemu się tu zamknęłaś i ryczysz? Co się z Tobą dzieje? – słysząc tylko
jak pociąga nosem, zirytowała się. - Ej no.. Taka duża baba i ryczy?
- Dzięki. Kop leżącego. – odparła
całkiem dobita.
- Elka! Przecież nie w tym sensie
to powiedziałam.. I wyjdź, że z tego kibla! Nie będę gadać do drzwi. – walnęła
ręką, odsuwając się i opierając o umywalkę. - Liczę do pięciu. Jak nie wyjdziesz,
zawołam tu Tomasza i dopiero będzie wstyd. No więc? Raz.. Dwa.. Trzy.. – Gdy Elka odblokowała drzwi kabiny,
pchnęła je, wychodząc ze spuszczoną głową. - Jezus Maria.. jak Ty wyglądasz. – jęknęła
Monika, podnosząc podbródek Elki.
- Wcale nie pomagasz.. –
mruknęła, spoglądając po chwili w lustro. Monika miała rację. Wyglądała
koszmarnie. Oczy rozmazane, czerwone policzki, nos zasmarkany.. Stado
nieszczęść. Odkręciła wodę i przemyła trochę twarz, wycierając chusteczkami
smugi po tuszu do rzęs. Zamiast poprawić swój stan, tylko go pogorszyła. -
Właśnie patrzysz na największą idiotkę w redakcji.
- Że niby chcesz mnie
zdetronizować z tego podium? – spojrzała na nią, chcąc ją tym rozbawić.
Chwilowo pomogło. Przez ułamek sekundy, Elka uśmiechnęła się kręcąc głową. - Co Ty gadasz za głupoty, co? Ja nie znam mądrzejszej i fajniejszej babki od Ciebie
a Ty mi mówisz, że jesteś idiotką? Proszę Cię, bo co? Bo raz zamknęłaś się w kibelku i
rozryczałaś? Każdy ma gorszy dzień.. Każdy może złapać doła, tylko po to masz przyjaciół, żebyś nie
musiała wszystkiego dźwigać sama. Więc mów co się dzieje?
- Ja.. – zastygła, nie wiedząc co
ma powiedzieć.
- Chodzi o faceta? – przerwała
jej nim dokończyła.
- Yhym.. – przytaknęła, próbując
zetrzeć tusz z policzka.
- O Tomasza? – zerknęła na nią,
zabierając jej chusteczkę, żeby zrobić to za nią. - Zresztą, po co ja pytam. To
logiczne, że chodzi o niego. Powinnam to była zrozumieć już dawno. Pierwszy
raz, gdy ryczałaś w konferencyjnej po rozmowie z nim. Potem, ta dziwna reakcja
Tomasza na to, że nie jesteś już naczelną, że musi z Tobą koniecznie porozmawiać..
Że to wszystko zmienia postać rzeczy. Ja myślałam, że Wy macie ze sobą jakiś
kontakt. Przecież byliście tak dobrymi przyjaciółmi.. Jak on mi powiedział, że nie rozmawiał z Tobą od czterech miesięcy, to ja zgłupiałam. – wyrzuciła chusteczkę do kosza. - Teraz okazuje się, ze wrócił do pracy, a Ty znowu siedzisz i
ryczysz.. No więc? Co jest między Wami? I nie ściemniaj, że nic, bo w to nie
uwierzę. – popatrzyła na nią. Gdy ktoś próbował otworzyć drzwi, złapała za
klamkę i przekręciła szybko zamek. – Zajęte! – krzyknęła donośnie.
- To publiczna toaleta! – odparła
Malena.
- Idź piętro niżej! – warknęła
Monika.
- No coś podobnego! Ja to zgłoszę
do zarządu. To jest ograniczanie praw pracowników.. – zaczęła marudzić i
psioczyć pod drzwiami, ale w końcu sobie poszła i zapadła kompletna cisza.
- No.. to teraz możesz mówić. –
spojrzała na nią.
- Ja nawet nie wiem od czego bym
miała zacząć.. – mruknęła pod nosem. - Nie wiesz o wielu rzeczach. Nigdy o tym
nie rozmawiałyśmy i tak się nawarstwiło.. – spojrzała na nią. - Nie chciałam
Cię w to wciągać. Wystarczy, że moja siostra miała mnie momentami dość.. Zresztą, ja
sama miałam siebie dość.
- Ej, bo poczuje, że mi nie
ufasz. – zmarszczyła czoło.
- Ufam.. ale to dla mnie cholernie
trudne. – oparła się o ścianę, spoglądając na nią. - Ja nawet nie wiem
dokładnie, kiedy to się zaczęło. Ja byłam z Mikołajem, on był z Sylwią..
- Czy wyście?! – spojrzała na nią
zszokowana.
- Nie, nie. – pokręciła głową,
uspokajająco. - Do niczego między nami nie doszło, gdy byliśmy w związkach. Ani
ja, ani Tomasz, nie zrobilibyśmy tego. Byliśmy przyjaciółmi. Po prostu,
lubiliśmy się tak zwyczajnie. Bez podtekstów. On rozumiał mnie, ja
rozumiałam jego. Dobrze było mieć takiego kumpla.. Tylko, że nikt tego nie
rozumiał. Mikołaj ciągle coś insynuował. Był piekielnie zazdrosny.. Robił mi
głupie wyrzuty, za każde spotkanie, za pracę. Sylwia to samo. Nawet pamiętam, jak
Tomasz sam mi to powiedział, że jest o mnie zazdrosna. Wyśmiałam go wtedy. Czy o mnie
można być zazdrosną? Ubierałam się jak pączek w żałobie i wyglądałam jak słoń w składzie porcelany. W końcu, po jakimś czasie, sami zaczęliśmy się zastanawiać
co nas łączy. – Monika słuchała jej uważnie, coraz bardziej zaciekawiona, jaki
jest finał tej historii. Chociaż była pewna, że na pewno nie jest to happy end,
skoro tak ryczała. – To wszystko zbiegło się z odejściem Tomasza z redakcji.
Odchodził cholernie bliski mi facet, który był jednocześnie całkowicie dla mnie
niedostępny. A mimo to, rozstałam się z Mikołajem. Wolałam być sama, niż być z
nim a myśleć o innym. Nikt na to nie zasługuje. Pamiętasz? Poprosiłam wtedy o
urlop. Wyjechałam, chciałam być sama.. Odizolować się. Zamiast tego, w progu mojego
domu zjawił się Tomasz. Wtedy coś w nas pękło. Zbliżyliśmy się do siebie. Ja go
pocałowałam, on mnie.. – widząc spojrzenie Moniki, pokręciła znowu głową. - Nie
spaliśmy ze sobą jeśli o tym myślisz.. To było coś innego.. Jakbyśmy się bali
posunąć dalej. A potem.. Pojawił się Mikołaj. Tomasz myślał, że do niego
wróciłam.. Potem pokłóciłam się z nim w konferencyjnej. A jeszcze później,
wydarzyło się tyle innych rzeczy, że przestałam mieć wątpliwości. Przestałam
siebie okłamywać. – na chwilę zamilkła, ale w końcu spojrzała na Monikę. - Zakochałam się. Jak jakaś szurnięta nastolatka.. –
uśmiechnęła się pod nosem. - Wszystko wskazywało na to, że ja i on.. Że w końcu
będziemy razem. Sylwia się wyprowadziła, on chciał zerwać.. I z dnia na dzień,
wszystko się posypało. Tomasz wyjechał do Szczecina. Do rodziców. Jego ojciec był
poważnie chory.. Przez jakiś czas, mieliśmy ze sobą normalnie kontakt, miał wrócić
i nagle zamilkł. Przestał dzwonić, pisać, odbierać telefony. Stało się to w
dniu objęcia przeze mnie stanowiska naczelnej. Nagle kontakt się urwał, jakbym nic
dla niego nie znaczyła. Minął tydzień, drugi, trzeci.. – zaczął łamać jej się
głos, gdy tylko zaczęła sobie to przypominać. - Kompletna cisza. I nagle w
redakcji zjawiła się Sylwia i powiedziała mi.. – popatrzyła na Monikę ze łzami
w oczach. - I powiedziała, że wyjechała
z Tomaszem do Paryża. Że jest tu tylko przejazdem, że za dwa dni wraca. Że on ma tam nową pracę i że się zaręczyli.. – mówiąc to,
wytarła policzki po których spływały gorzkie łzy. - Dla mnie to było jasne.
Wrócił do niej, dlatego zerwał ze mną kontakt. Jednego dnia, wszystko mi
odebrała. Marzenia, plany. A w zasadzie.. zabrała coś, co nigdy nie było moje.
O ile mogę tak powiedzieć. – wysmarkała nos. - Dwa dni później.. Nikt tego nie
wie, więc błagam Cię, zaklinam wręcz, nikomu ani słowa. Nikomu. – spojrzała na nią.
- Przysięgam. – popatrzyła na nią
całkiem przerażona.
- Bajtek odkrył przekręt. Ktoś
majstrował przy prezentacjach. Nie ja, a Mikołaj powinien wygrać. Nasze
prezentacje zostały zamienione.. Wszystko widziałam na własne oczy. Pokazał mi dokładnie daty,
IP komputera.. Wszystko. Gdyby to wyszło na jaw, byłabym skończona jako
dziennikarka. A przynajmniej, miałabym ogromne problemy, żeby znaleźć nową pracę.
Wyobrażasz to sobie? Oszustka, podstępem zdobywa stołek redaktora. Takich
rzeczy się nie wymazuje.. Dlatego sama zrezygnowałam. Zrzekłam się stanowiska
na korzyść Mikołaja. I tak mu się należało, ale w ten sposób, ja byłam kryta. O
tym wszystkim wie tylko Bajtek. I teraz Ty. – popatrzyła na nią. - Lepiej,
żebyś nikomu, pod żadnym pozorem tego nie powiedziała. Nie wiem komu mogę
zaufać. Ktoś z redakcji maczał w tym palce. Ktoś chciał mi zaszkodzić. Nie
wiedziałam tylko dlaczego, ale dziś już to wiem.
- Jezus Maria.. – oparła się o
ścianę, jeszcze nie bardzo wierząc w to co mówi Elka. - To brzmi jakbyś
opowiadała mi jakiś film? – spojrzała się na nią. - No i? No mów. Jaka kanalia
źle Ci życzy. Jak dorwę tego co to zrobił, to nie ręczę za siebie.
- Uspokój się. Tego nie wiem. – spojrzała na nią. - Wiem natomiast z
jakiego powodu. – odparła. - Tomasz opowiedział mi coś, w co nigdy bym nie
uwierzyła, gdybym sama nie wiedziała o tym spisku. Dlatego wiem, że nie kłamie,
bo powiedział mi to samo, nie wiedząc, że ja wiem. Ktoś chciał mnie skompromitować. Zamienił płyty.. I uwaga, to wszystko na zlecenie Sylwii.
- Sylwii? A to wywłoka jedna! - warknęła oburzona Monika.
- Tak. To była jej zemsta na mnie i na nim. Zaszantażowała go. Przynajmniej tak to zrozumiałam.. Dała mu ultimatum, albo zerwie ze mną kontakt i sprawa przycichnie, albo mnie pogrąży. I ten kretyn to zrobił.. Posłuchał się jej jak skończony tchórz. Chciał mnie chronić. Zamiast tego, wyrządził mi krzywdę. – osunęła się po ścianie i usiadła na podłodze. - Mógł mi powiedzieć prawdę. Jakoś byśmy to rozwiązali.. To nie. Odegrał pieprzonego bohatera, który chronił mnie na odległość. – wytarła policzki z łez. - Teraz wiem, że Sylwia kłamała. O zaręczynach, o Paryżu. A ja głupia myślałam, że.. – westchnęła ciężko, spoglądając na swoje ręce. - Tomasz wrócił, a ja nie wiem co dalej. – spuściła głowę. - Jemu podobno wciąż zależy.. Tylko, że ja nie umiem mu wybaczyć, że mi nie zaufał. Mam o to cholerny żal. Nie mogę tak po prostu, znowu wpuścić go do swojego życia.. A jeśli znowu coś się stanie? Ja tego drugi raz nie wytrzymam Monika. Nie dam rady.
- Sylwii? A to wywłoka jedna! - warknęła oburzona Monika.
- Tak. To była jej zemsta na mnie i na nim. Zaszantażowała go. Przynajmniej tak to zrozumiałam.. Dała mu ultimatum, albo zerwie ze mną kontakt i sprawa przycichnie, albo mnie pogrąży. I ten kretyn to zrobił.. Posłuchał się jej jak skończony tchórz. Chciał mnie chronić. Zamiast tego, wyrządził mi krzywdę. – osunęła się po ścianie i usiadła na podłodze. - Mógł mi powiedzieć prawdę. Jakoś byśmy to rozwiązali.. To nie. Odegrał pieprzonego bohatera, który chronił mnie na odległość. – wytarła policzki z łez. - Teraz wiem, że Sylwia kłamała. O zaręczynach, o Paryżu. A ja głupia myślałam, że.. – westchnęła ciężko, spoglądając na swoje ręce. - Tomasz wrócił, a ja nie wiem co dalej. – spuściła głowę. - Jemu podobno wciąż zależy.. Tylko, że ja nie umiem mu wybaczyć, że mi nie zaufał. Mam o to cholerny żal. Nie mogę tak po prostu, znowu wpuścić go do swojego życia.. A jeśli znowu coś się stanie? Ja tego drugi raz nie wytrzymam Monika. Nie dam rady.
- Ej, ej, ej.. cicho. Nie płacz
już. – usiadła przy niej i mocno ją przytuliła. - Już teraz wszystko rozumiem.
Wszystko do siebie pasuje.. Jego dziwna reakcja, Twoje zachowanie. Co za szuja
z tej Sylwii. Ty.. a pamiętasz jak Ci mówiłam, że ona coś knuje z Mikołajem? –
mruknęła pod nosem. - Jakbym ją dorwała, to bym jej kudłami kibel pozamiatała.
Chociaż nie, szkoda kibla, muszę pomyśleć o bardziej spektakularnej zemście..
- Monika.. – spojrzała na nią.
- No co? Należy jej się. –
wzruszyła ramionami.
- No może.. – spojrzała na nią. -
Ale na logikę, miała prawo. Odbiłam jej faceta. Co do Mikołaja.. no to pamiętam co mówiłaś, ale to nie logiczne. Jeśli by był z
nią w spóle, to co? Zatrudniłby Tomasza? No przecież chodziło o to, żeby nas
rozdzielić.
- Fakt, nie pomyślałam o tym. –
zastanowiła się. – Ale zostawmy już tę wywłokę. Nie jest warta ani jednej Twojej
łzy. Pytanie teraz, co zamierzasz zrobić z Tomaszem. Wrócił bo chce Cię
odzyskać tak? Dasz mu szansę? – popatrzyła na nią.
- Nie wiem.. – pokręciła głową. - Nie wiem czego on chce. Nie wiem czego ja chcę. Nic nie wiem.. Wiem, że Mikołaj
go zatrudnił. Mamy znowu razem pracować.
A żeby było mało, zaraz mam jechać z nim na reportaż.. Paranoja.. – oparła
czoło o kolana. - Zabij mnie. – mruknęła pod nosem.
- Zabić Cię nie zabiję, ale w tym
stanie, to Ty nawet stąd nie wyjdziesz. – spojrzała na nią. - Siedź tu i
zamknij drzwi. Otworzysz mi jak wrócę. Muszę Cię doprowadzić do porządku.
Tomasz nie będzie Cię oglądał w takim stanie. Nie dopuszczę do tego. Przeciwnie.
Niech chłop jeszcze bardziej głupieje! Niech widzi Cię piękną, uśmiechniętą, a
nie zaryczaną i zasmarkaną. – podniosła się z podłogi, ciągnąc za sobą Elkę. -
Wiesz co bym zrobiła na Twoim miejscu? Wodziła go za nos. Raz bądź miła, a raz niech mu w pięty pójdzie i nie zapomina co zrobił. Niech się stara.
Skoro wrócił i podobno tak bardzo mu zależy, to go wcale nie zniechęci. Poza
tym, to stary i wypróbowany sposób. A wiesz jak dodatkowo podgrzewa atmosferę?
Ja tak robię z Andrzejem.
- Z Andrzejem? – zamrugała
oczami. – Zwariowałaś?
- To Ty nie wiesz? – zdziwiła
się. - Ja i Andrzej od jakiegoś czasu, mamy się ku sobie. Krąży koło mnie jak sokół
nad kukułczym gniazdem. Cierpliwiy jest nie powiem, ale ja go trzymam na dystans. Ciut
dopuszczę i znowu stop.. Całkiem przez to zgłupiał. Chyba w końcu pójdę z nim na randkę.. Tak
ładnie prosi.
- Ty i Andrzej? Nie wierzę.
Przecież to jest.. Okej, faktycznie może i macie jakiś lepszy kontakt, może i
nie jest taki drętwy jak na początku, ale to wciąż jest Faktur.. Monika! Ty i
on?! To jakieś nieporozumienie. W ogóle do siebie nie pasujecie. On się do
czegoś nadaje? Poza wyliczaniem danych statystycznych? – popatrzyła na nią jak
na wariatkę, która nie wie co robi.
- Będziemy się uzupełniać. –
zaśmiała się pod nosem.
- Tak, chyba tabelki będziecie
razem uzupełniać. – wywróciła oczami. - Monika.. To jest obsesyjny pedant. Przynajmniej
na takiego wygląda. Poza tym, sama kiedyś mówiłaś, że to świr.
- Owszem mówiłam. Ale uwierz mi.
Po bliższym poznaniu, naprawdę wiele zyskuje. Poza tym, wolę chorobliwego
pedanta, niż flejtucha. Ostatni przywlókł mi mrówki faraona. Ledwo pogoniłam
jego i te cholerne mrówki. Także, w tym przypadku, Andrzej wygrywa. – spojrzała
na Elkę, która chyba zwątpiła w rozsądek koleżanki, nie wiedząc jak ma jej
wyperswadować to szaleństwo.
- Ja wiem jedno. Uważaj na niego.
– westchnęła ciężko.
- A czemu Ty jesteś taka
uprzedzona? – zapytała zaciekawiona.
- Dlatego, że byłam z nim na
randce. I to był najgorszy koszmar mojego życia. Nie powiedziałam, bo nie było się czym
chwalić. Zaprosił mnie na najlepsze sushi w mieście do własnego mieszkania, a
potem zaczął się horror. – pokręciła głową na samo wspomnienie. - Jego
przesadna dbałość o czystość mnie zabiła. Monia błagam Cię.. Zanim pójdziesz z
nim na randkę, upewnij się, że masz ubezpieczenie na życie.
- Zanim pójdę z nim na randkę, to
najpierw Ciebie odpicuje laska. – zaśmiała się. - Zaraz wracam, idę po
kosmetyczkę. – spojrzała na nią, odblokowując drzwi i wyszła z łazienki. Elka przekręciła
za nią zamek i popatrzyła w lustro. Ona i Monika były stuknięte. Każda na swój
pokręcony sposób. Ale że Faktur? – wywróciła oczami, przemywając twarz. - Kompletnie zwariowała.
– westchnęła.
Monia wróciła po niespełna pięciu
minutach, z całym kosmetycznym arsenałem. Tyle tego miała, że z powodzeniem mogłaby prowadzić
warsztaty wizażu. W robieniu makijażu, Elka była całkiem
kulawa. Miała tusz do rzęs, szminkę i jakiś puder. Na tym kończył się jej
zestaw piękności. Pozwoliła więc zająć się sobą Monice w zupełności. Ta w ciągu kilku
minut, doprowadziła jej twarz do ładu. Mało tego, sprawiła, że czuła się o
wiele ładniejsza i pewniejsza siebie. Po tym, jak stwierdziła, że Elka nadaje
się do ludzi, obie wyszły z łazienki. Jedna obiecała drugiej, trzymać za nią
kciuki. Gdy podziękowała jej za wsparcie, za makijaż i za wszystko inne, poszła
na salę. Stając w drzwiach, popatrzyła na Tomasza, który siedział wpatrzony w
monitor. Pomyślała o tym, co mówiła Monika. Może ma rację? Trochę przetrzymać
na dystans, dać palec, zabrać palec i tak w kółko, aż będzie pewna, że mu
zależy.. To nie może być takie trudne. Ta.. Nie może. To jest piekielnie
trudne. Jak odpierać czułość faceta, którego się chce, a któremu nie wolno pokazać,
że ci zależy? Misja samobójcza – pomyślała, kręcąc głową. Podeszła do swojego
biurka i usiadła, sięgając po teczkę ze swoimi materiałami. Gdy zaczęła je
przeglądać, zerknęła dyskretnie na Tomasza. Siedział spokojnie przed laptopem i coś sprawdzał.
Nie chcąc kusić losu, raz jeszcze zaczęła czytać to co miała wydrukowane. Tomasz
wystarczająco długo się na nią naczekał. Nie wiedział gdzie się podziała, ale
nigdzie mu się nie spieszyło. Wiedziała, że mają jechać razem, więc na pewno wróci.
I wróciła. Nie wiedział tylko, czy dalej będzie gryźć, czy nieco złagodniała.
Biorąc głębszy oddech, odwrócił się do niej, próbując raz jeszcze
zacząć rozmowę.
- Przepraszam. – szepnął cicho.
Słysząc jego słowa, odwróciła się do niego całkiem poważna. Zero uśmiechu. Kamienna twarz. Mogła mu coś odpyskować, za to kolejne nic nie wnoszące w ich relacje „przepraszam”.
To nie mogło być takie proste. Przepraszam i tyle? Wysil się. – pomyślała,
obserwując jak wyczekuje jakiejś innej reakcji z jej strony niż milczenie. On widząc jej
minę, lekko zmarszczył brwi. - Wiem, że jesteś wściekła. Na mnie, na Sylwię.
Wiem, że zasypałem Cię tymi wiadomościami, ale miałaś prawo wiedzieć. – No co
Ty nie powiesz? Teraz mam prawo wiedzieć? – warknęła w myślach. – Spokojnie
Elka, nie jesteście sami. Taktykę zmylenia przeciwnika czas zacząć.
- W porządku. – odparła dość
spokojnie, choć miała ochotę walnąć go w łeb. - Mamy to już za sobą. Bomba
wybuchła, są ofiary i są ranni. – mruknęła, wbijając wzrok w zapisaną kartkę
papieru. - Jedziemy w trzy miejsca. Na Białołękę, Bielany i Pragę Południe. Wątpię,
że załatwimy to na raz. Może dwa miejsca dziś.. a jutro trzecie? Nie wiem.
Zależy ile nam zejdzie. – słysząc jak raptownie zmieniła temat, nie miał innego
wyjścia, jak pójść za tym tropem.
- Co tam jest? – zapytał,
szczerze nie mając pojęcia.
- Domy dziecka i ośrodki adopcyjne. – zerknęła na
niego.
- A co Ty masz tam robić? –
zdziwił się mocno.
- Sprawdzić, czy informacje które
mam są prawdziwe. – oparła się o krzesło, zerkając na niego. - Dostaliśmy cynk,
że dochodzi tam regularnie do aktów przemocy. Złe traktowanie, zaniedbanie ze strony personelu.
Poza tym, jest podejrzenie o nielegalne adopcje. Niby są legalne, bo wszystko
odbywa się w ośrodku, ale.. Chodzą słuchy, że biorą kasę za przyspieszenie
decyzji. Od soboty nad tym myślę i.. trochę się boję. – pokręciła głową. - Jeśli to się okaże prawdą
i rozgrzebię jakiś większy syf, to będę miała spore kłopoty.
- Chyba oboje będziemy mieć. –
zerknął na nią. - Nie zapominaj, że jadę tam z Tobą. – oparł się na łokciu. – Żarty,
żartami, ale masz rację. Strasznie śliski temat. Jeśli jest tak jak mówisz, to
palce maczają w tym urzędnicy, a oni mają plecy. Jak wszędzie. Pociągniesz
jeden sznurek, spadnie dziesięć głów. Mikołaj mówił, że ma dla Ciebie poważny
temat i oboje mamy się tym zająć, ale nie sądziłem, że chodzi o coś takiego. Od
czasu afery z politykiem, byłem przekonany, że portal nie pakuje się na miny. –
zastanowił się przez chwilę. - Co zamierzasz? Przecież nie wejdziemy tam do
gabinetu dyrektorki czy dyrektora. Nie zapytamy, czy to prawda, że mieszkające
tu dzieci są maltretowane albo, czy bierze pan/pani łapówkę.. – zmarszczył
brwi. Czuł, że będą z tego kłopoty.
- Nie mam pojęcia Tomasz. –
wzruszyła ramionami. - I tak jak sam powiedziałeś, no raczej wprost nie zapytam
o to czy o tamto.. Muszę zrobić jakiś wywiad środowiskowy, albo coś w ten deseń.
Nie wiem. Trzeba zobaczyć, kto tam pracuje, czy chętnie rozmawia. Może tam
równie dobrze, panować zmowa milczenia. Ręka rękę myje, a dzieci na tym cierpią. –
zadudniła palcami w blat. - Najgorsze jest to, że..
- Że? – przysunął się nieco
bliżej. - Co jest najgorsze?
- Pamiętasz małego Michałka? –
zerknęła na niego.
- No pewnie, że tak. – uśmiechnął
się pod nosem.
- Został zabrany do jednego z
tych domów. – zmarszczyła czoło. - Mam tylko nadzieję, że nikt nie zrobił mu
krzywdy. Że trafił do jakiś dobrych ludzi, ma dom, rodzinę.. – zgryzła wargę
zamyślona.
- Nie martw się.. – przysunął się jeszcze bliżej. - Jest
malutki. Takie dzieci najszybciej znajdują domy. Każdy chce mieć słodkiego
noworodka, przewijać pieluchy, przerabiać kolki. – zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. - Gorzej mają te starsze dzieciaki. Miesiącami siedzą w ośrodkach i
czekają na adopcje. – szepnął, dotykając jej ramienia, które delikatnie
pogłaskał dłonią. Gdy to zrobił, popatrzyła na niego przez chwilę, odrobinę
mrużąc oczy. Tryb pocieszyciel? Zabieraj tę łapę. – pomyślała, w tym samym
momencie wstając z krzesła, więc musiał zabrać rękę.
- Oby tak było. – mruknęła pod
nosem, zabierając dyktafon i małą kamerę, którą wzięła od Patryka. - Zbieraj
się, zanim cokolwiek załatwimy zastanie nas wieczór. Do 18 czynne są biura.
- Tak jest szefowo. – pokręcił
głową, gdy usłyszał jak to stanowczo powiedziała. Wyłączył komputer, schował
aparat do torby i już w zasadzie był gotowy. Oboje byli gotowi do wyjścia, gdy
z gabinetu wyszedł Mikołaj, idąc prosto w ich stronę.
- Dobrze, że jeszcze nie
pojechaliście. Zapomniałem o najważniejszym. – spojrzał na Elkę, podając jej dwie
kartki. Pierwszą z imionami i nazwiskiem, drugą z adresem sklepu jubilerskiego niedaleko redakcji. Zerkając na te dwa świstki, zmarszczyła brwi. Tomasz również zerknął
na karteczki formatu wizytówek i tak jak Elka, nie zrozumiał o co chodzi.
- Co to jest? – spojrzała na
niego.
- Hmm. – uśmiechnął się kpiąco. -
A powiedz mi, jak zamierzasz rozmawiać z personelem? Masz już jakiś pomysł?
Przedstawisz się jako kto? Dziennikarka portalu internetowego? Poprosisz o
wywiad? O skomentowanie i zdementowanie plotek? – popatrzył na nią całkiem poważnie. - To ma być reportaż wcieleniowy.
- Reportaż wcieleniowy? –
zmarszczyła brwi.
- Nie wiesz co to takiego? –
spojrzał się na nią pytająco.
- Coś słyszałam na ten temat. –
zerknęła na niego, potem na Tomasza i znów na karteczki. - Tylko nie rozumiem,
co do mojego reportażu ma zakład jubilerski? I co to za para? – zmarszczyła
brwi. - Mam z nimi porozmawiać? Mają jakieś istotne informacje? – zapytała,
chowając karteczki do kieszeni.
- Tak, mają zdobyć dla nas bardzo
potrzebne informacje. A mianowicie, Wy macie zdobyć. Nie pojedziecie tam jako dziennikarka i
fotograf, tylko jako małżeństwo. – spojrzał na nią. – Mój
znajomy jubiler wypożyczy Wam obrączki na ten czas. A na karteczce o którą
pytasz, są wasze tymczasowe dane. Musicie być wiarygodni. To głównie
małżeństwa starają się o adopcje dzieci prawda? Mogą pytać, zobaczyć jak to wygląda.. Zresztą, co ja mam Ci mówić. Sama powinnaś wiedzieć jak to rozegrać. To Twój materiał. Teraz już rozumiesz, co to jest
reportaż wcieleniowy? – zapytał z nadzieją, że w końcu ogarnęła temat.
- Czy Ciebie do reszty
popieprzyło? – warknęła na niego.
- Uspokój się. Nie jesteś tu
sama. – spojrzał na nią.
- Nie będę udawać jego żony. –
syknęła wściekła.
- Przykro mi, nie masz wyjścia. –
odparł ze spokojem.
- Zmówiliście się? – spojrzała na
jednego i drugiego.
- Ja nic nie wiedziałem. – Tomasz
uniósł ręce do góry.
- Na Was chyba już pora. –
Mikołaj zerknął na zegarek.
- Ja sobie z Tobą później
porozmawiam. – pogroziła mu palcem.
- Jeszcze mi za to podziękujesz.
– zaśmiał się. - Tomasz?
- O co chodzi? – odparł, marszcząc brwi. - Czego chcesz?
- Może grzeczniej co? Jeszcze jestem tu szefem. – spojrzał na niego mrużąc oczy. No jednak kumplami to oni być nie mogli. W pewnej chwili musiał dojść do zgrzytu. - Dopilnuj, żeby nie zrobiła
jakiejś głupoty. – popatrzył na niego. - Jak widać, Elka jest dziś bardzo
nerwowa i nie ma za dobrego humoru.. – spojrzał na niego. - Chociaż.. – zaśmiał
się pod nosem. - Z jej temperamentem, będziecie bardziej wiarygodni. Tylko nie
wsypcie się, bo będą nici z reportażu – zerknął na Elkę, po chwili wracając do
gabinetu. - Powodzenia! – krzyknął, zamykając za sobą drzwi. Uśmiechając się
pod nosem, czuł, że go za to zamorduje. Elka przez chwilę stała i zaciskała
wargi, jakby kłuli ją szpilkami. W końcu spojrzała na Tomasza. Jej wzrok jasno
dawał do zrozumienia, że szuka winnego tej paranoicznej sytuacji. A najbliższy
potencjalny winny, stał obok. Zamiast czekać na atak z jej strony, stanął w
swojej obronie.
- Ja naprawdę nie miałem pojęcia.. – popatrzył na Elę.
- Milcz. – spojrzała na niego jak
wąż na ofiarę. - Wychodzimy. – mruknęła, biorąc torbę z biurka i nie patrząc na
niego, wyszła na korytarz stając przy windzie. Zacisnął wargi w pół uśmiechu.
Jej reakcja była komiczna. Wydarła się na pół redakcji, zwróciła na siebie uwagę wszystkich a teraz chciała ich obu
zabić. W sumie, mógł siedzieć cicho i się nie odzywać, ale tak słodko się
denerwowała. Pokręcił głową, biorąc torbę i po chwili dołączył do niej, stając
naprzeciwko.. Mikołaj chcąc nie chcąc, bardzo ułatwił mu zadanie. Mógł się do niej zbliżyć bez większych konsekwencji. Wciąż pamiętał te kilka policzków, którymi go obdarowała. Suszyński wcisnął ich na minę, ale wcale nie miał mu tego za złe. To był całkiem
fajny pomysł. Niestety, chyba tylko on jeden tak myślał. Elka stojąc i czekając
na windę, nerwowo tupała butem. W myślach szatkowała Mikołaja na kilkanaście
małych kawałków i wrzucała do kwasu solnego. Gdy winda się otworzyła i oboje do
niej weszli, tuż po zamknięciu drzwi, Tomasz w końcu się odezwał.
- To wolisz chłopca czy
dziewczynkę? – zerknął na nią.
- Ciebie to bawi? – spojrzała na
niego, mrużąc oczy.
- Wczuwam się w rolę. – zaśmiał
się pod nosem.
- Jesteś cholernie zabawny.
Zabiję Mikołaja. – mruknęła.
- Jestem w stanie w to uwierzyć.
– pokręcił głową, roześmiany.
- Uważaj, bo dopiszę Cię do
listy. – zerknęła na niego.
- Czekam na to. – szepnął jej na
ucho, delikatnie je całując.
- Ej! Co robisz?! – odepchnęła go
ręką. – Nie pozwalaj sobie.
- Jeszcze nic. – uśmiechnął się
pod nosem. – Do czasu.
- Jesteś bezczelny. – zerknęła na
niego, tupiąc butem.
- A Ty jesteś piękna ja się
złościsz. – spojrzał na nią.
- Chcesz się ze mną kłócić? –
spojrzała na niego.
- Zdecydowanie wolę się z Tobą
kochać. – zerknął na nią.
- Zamknij się. – mruknęła
odwracając wzrok, by spojrzeć na drzwi.
- To mnie ucisz. Dobrze Ci to
wychodzi. – zgryzł wargę.
- Nie sprowokujesz mnie. –
odparła trzymając nerwy na wodzy.
- A założymy się? – popatrzył na
nią, przypierając ją do ściany.
- Przestań! O nic się nie będę
zakładać. – oparła rękę na jego torsie.
- Boisz się, że przegrasz. –
szepnął w jej wargi, delikatnie dotykając ich palcem. Cały czas, spoglądał w
jej zielone oczy, które zdawały się być przerażone tym co robi. - Denerwujesz się.. Masz przyspieszony oddech, oczy Ci błyszczą.. Najpewniej chcesz mi dać znowu w gębę a może nie? – uśmiechnął się, muskając kciukiem jej lekko zaróżowiony policzek. Znał jej różne reakcje, więc miał z tego niezłą zabawę, a ona niemal palpitacje.
- Jesteś na warunkowym
pogodzeniu. Nie przeginaj. – mruknęła, spoglądając mu w oczy, czując, że jeszcze chwila a
dostanie zawału. Był za blisko, dotykał jak nie powinien i mówił to, czego nie
powinna słuchać. Przeklęty uparciuch. – pomyślała, jak wcale nie zamierzał
przestać na nią patrzeć, mówić czy dotykać jej ust. Co gorsza, chyba zamierzał
ją pocałować. Zamiast się odsunąć, dać jej spokój, bezczelnie ją prowokował. Zrezygnowała.
Odepchnęła go siłą, stając przy samych drzwiach. - Powtarzam, nie przeginaj.
- Warunkowe pogodzenie? Dobre i tyle. – mruknął pod
nosem zadowolony. Gdy pierwsza wysiadła z windy, podążył za nią prosto na
parking. Rozejrzał się za jej samochodem, ale nigdzie go nie dostrzegł. -
Jedziemy moim? Czy gdzieś tu zaparkowałaś? – zapytał, idąc w kierunku swojego
szarego volvo.
- Mój samochód stoi pod domem. –
spojrzała na niego, grzebiąc w torebce za telefonem. - Ostatnio korzystam albo
z autobusów, albo z własnych nóg. Zdecydowanie lepsze dla zdrowia i kondycji.
- No proszę.. Zmiany, zmiany.. –
spojrzał na nią zdziwiony.
- Nawyki się zmieniają, ludzie
się zmieniają.. – spojrzała na niego.
- Mówisz o sobie? – otworzył jej
drzwi, opierając się o nie.
- Mówię ogólnie. – odparła,
wsiadając na miejsce pasażera.
- To gdzie najpierw? – zamknął
drzwi, po czym wsiadł do auta.
- Do tego przeklętego jubilera. –
mruknęła pod nosem, szukając w kieszeni, kartki z adresem sklepu. Gdy znalazła świstek papieru, odczytała jego zawartość. Faktycznie, zakład jubilerski mieścił się dwie ulice dalej, więc szybko to załatwią.
- Myślałem, że kobiety lubią
błyskotki – roześmiał się.
- O co Ci chodzi? – zmarszczyła
brwi, gniotąc wizytówkę.
- Masz taką minę, jakbyś jechała
po ocet. – parsknął śmiechem.
- Jedźmy już, nie ma czasu. –
spojrzała na niego.
- Aż tak Ci się spieszy, żeby
zostać moją żoną? – uśmiechnął się pod nosem, zerkając na jej minę, gdy to
powiedział. - Skoro tak, no to jedziemy. – jednak zanim ruszył, zrobił coś jeszcze.
Przysunął się do niej dość blisko. Za blisko. – O czymś zapomniałaś. – szepnął,
spoglądając w jej przestraszone oczy. Znowu? Uparł się dziś? – pomyślała,
czując jak wgniata ją w fotel. Już miała jakąś dziwną wizję. Że zaraz ją pocałuje, że coś powie.. A on po prostu sięgną po pas, którego w swoim całym wkurzeniu na niego, zapomniała
zapiąć. – Już mówiłem. Nie denerwuj się. – mruknął, po chwili odsuwając się i ruszając z
parkingu.
- Idiota. – mruknęła pod nosem z
taką miną, jakby chciała go wysłać na księżyc. Kopał sobie grób. Była tego
więcej niż pewna. Z drugiej strony, podobała jej się ta jego bezczelność. Nie
odpuszczał. Odwrócona w stronę szyby, delikatnie się uśmiechnęła.
Ani ona, ani on nie odezwali się
słowem. Zajechali pod sklep jubilerski, i tak samo nic nie mówiąc, oboje
wysiedli. O pojawieniu się klientów w sklepie, zasygnalizował uczepiony do drzwi,
niewielki mosiężny dzwoneczek. Pierwszy raz tu była. To nie była typowa
sieciówka jak w galeriach handlowych. To był rodzinny biznes z tradycjami. Tak wskazywały liczne dyplomy i stare zdjęcia na ścianie. Wnętrze było przytulne. Może trochę eklektyczne ale przytulne. Uroku dodawały
wypełnione po brzegi biżuterią, stare drewniane komody i regały. Skórzane jasne kanapy też były niczego sobie. Przy
jednej z lad, stała młoda dziewczyna, która na ich widok posłała im ciepły
uśmiech. Gdy zapytała w czym może pomóc, Elka zapytała o mężczyznę z
wizytówki. Jak się okazało, był to ojciec dziewczyny, który na moment wyszedł. Musieli chwilę zaczekać. Dziewczyna zaproponowała im albo się rozejrzeć,
albo sobie wygodnie usiąść. Elka zrobiła to drugie, zerkając na Tomasza, który
rozglądał się po regałach. W końcu, również do niej dołączył i usiadł wygodnie obok.
- Przytulne miejsce. Ma klimat i duszę. – mruknął pod nosem.
- No proszę, od kiedy to Ty taki wyczulony? – spojrzała zdziwiona.
- Lubię takie miejsca, przypominają mi gabinet ojca. – odparł.
- A jak on się czuję? Wrócił do zdrowia? – spojrzała na niego, uświadamiając sobie, że nigdy o to nie zapytała, odkąd przyjechał.
- Tak, jest dobrze. Przez prawie 3 tygodnie był w śpiączce. Potem potrzebna była długa rehabilitacja. Zabraliśmy go do domu, potrzebny był remont, bo musiał poruszać się na wózku.. Długa historia.. Naprawdę chcesz tego słuchać? – spojrzał na nią.
- Nie, do złego lepiej nie wracać. – popatrzyła przed siebie.
- Też tak myślę, lepiej myśleć o przyszłości. – zerknął na nią.
- Dobra, zmieńmy już temat, albo w ogóle nie gadajmy. – szepnęła.
- Przytulne miejsce. Ma klimat i duszę. – mruknął pod nosem.
- No proszę, od kiedy to Ty taki wyczulony? – spojrzała zdziwiona.
- Lubię takie miejsca, przypominają mi gabinet ojca. – odparł.
- A jak on się czuję? Wrócił do zdrowia? – spojrzała na niego, uświadamiając sobie, że nigdy o to nie zapytała, odkąd przyjechał.
- Tak, jest dobrze. Przez prawie 3 tygodnie był w śpiączce. Potem potrzebna była długa rehabilitacja. Zabraliśmy go do domu, potrzebny był remont, bo musiał poruszać się na wózku.. Długa historia.. Naprawdę chcesz tego słuchać? – spojrzał na nią.
- Nie, do złego lepiej nie wracać. – popatrzyła przed siebie.
- Też tak myślę, lepiej myśleć o przyszłości. – zerknął na nią.
- Dobra, zmieńmy już temat, albo w ogóle nie gadajmy. – szepnęła.
- To jak ma na imię moja żona? – zdecydował się jednak gadać.
- Ty masz z tego niezłą zabawę. –
spojrzała na niego.
- A Ty nie? Zawsze to coś nowego.
- odparł ciepło, uśmiechając się.
- Chyba mnie to nie bawi. – pokręciła głową, szukając wizytówki.
- Nie chcesz być moją żoną? – roześmiał się od ucha do ucha.
- Uwierz, Ty nie chcesz być moim mężem. – spojrzała na niego.
- Ja doskonale wiem czego chcę. – szepnął jej na ucho.
- Śnij dalej. – uśmiechnęła się, również szepcząc mu na ucho.
- O Tobie? – spojrzał na nią. - Jak ma być to taki sen jak ostatnio.. to już się nie mogę doczekać. – zgryzł wargę, uśmiechając się pod nosem. - Opowiedzieć Ci? – znów szepnął jej na ucho.
- Nie rusza mnie to. Próbuj dalej.. - pokręciła głową.
- Nie? I wcale nie jesteś ciekawa co mi się śniło? – mruknął.
- Nic a nic. – wycedziła przez zęby czując, że robi jej się gorąco.
- A te rumieńce to z braku klimatyzacji, rozumiem. – zaśmiał się.
- Nie, to przez to, że zabierasz mi przestrzeń i nie mogę oddychać. – spojrzała na niego. - Możesz się w końcu ode mnie odsunąć?
- Ja mam zamiar dopiero się zbliżyć. – uśmiechnął się.
- To lepiej weź coś na wstrzymanie. – spojrzała na niego.
- Uwielbiam jak się wkurzasz. – pokręcił głową roześmiany.
- Grrr. - warknęła. – Masz. – podała mu karteczkę z imionami.
- Nie chcesz być moją żoną? – roześmiał się od ucha do ucha.
- Uwierz, Ty nie chcesz być moim mężem. – spojrzała na niego.
- Ja doskonale wiem czego chcę. – szepnął jej na ucho.
- Śnij dalej. – uśmiechnęła się, również szepcząc mu na ucho.
- O Tobie? – spojrzał na nią. - Jak ma być to taki sen jak ostatnio.. to już się nie mogę doczekać. – zgryzł wargę, uśmiechając się pod nosem. - Opowiedzieć Ci? – znów szepnął jej na ucho.
- Nie rusza mnie to. Próbuj dalej.. - pokręciła głową.
- Nie? I wcale nie jesteś ciekawa co mi się śniło? – mruknął.
- Nic a nic. – wycedziła przez zęby czując, że robi jej się gorąco.
- A te rumieńce to z braku klimatyzacji, rozumiem. – zaśmiał się.
- Nie, to przez to, że zabierasz mi przestrzeń i nie mogę oddychać. – spojrzała na niego. - Możesz się w końcu ode mnie odsunąć?
- Ja mam zamiar dopiero się zbliżyć. – uśmiechnął się.
- To lepiej weź coś na wstrzymanie. – spojrzała na niego.
- Uwielbiam jak się wkurzasz. – pokręcił głową roześmiany.
- Grrr. - warknęła. – Masz. – podała mu karteczkę z imionami.
- O, popatrzmy. Joanna i Paweł Olszewscy.
Ciekawe.. – przeczytał na głos, po chwili nad czymś się zastanawiając. – W sumie, może być, chociaż lepiej
by brzmiało.. – zaczął, ale tylko się uśmiechnął. To o czym myślał, zachował
dla siebie.
- Co tam mruczysz? – zerknęła na
niego.
- Jeszcze nie mruczę, ale jak
chcesz, mogę zacząć. – zaśmiał się.
- Grabisz sobie kochanie.. –
popatrzyła na niego mrużąc oczy.
- O postęp, nazwałaś mnie
kochaniem. – uśmiechnął się.
- Wczuwam się w rolę. – odparła z
zadziornym uśmiechem.
- Chyba musisz się bardziej postarać skarbie. – uniósł brew.
- Nie wierzysz w mój talent
Pawełku? – odwróciła się bokiem.
- No wiesz.. – zerknął na nią. -
Musisz się trochę rozluźnić Asiu.. – zacisnął wargi mało nie pękając ze
śmiechu. – Musisz czuć się swobodniej.. a nie chcieć mnie zabić, zanim dotrzemy
na miejsce. Także, powinnaś trochę poćwiczyć bycie żoną. – sam sobie pokiwał głową na to twierdzenie, zerkając na nią.
- Swobodniej powiadasz.. –
zmrużyła oczy, spoglądając na niego. Po chwili wstała z kanapy i zrobiła coś,
czego raczej się nie spodziewał. Usiadła mu na kolanach, obejmując za szyję, a
drugą ręką pieszczotliwie dotknęła jego policzka. - Tak swobodnie? Czy może
bardziej? – mruknęła mu do ucha, zaczepnie dotykając je wargami, po chwili przesuwając je na policzek. Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy
dostrzegła jego reakcję. Wpatrywał się w nią, całkiem urzeczony jej
zachowaniem, jednocześnie sunąć ręką po jej plecach. - Coś Ci zdradzę, taki mój malutki sekret.. – zbliżyła wargi do jego warg. - Nie znoszę, jak mówi się do mnie.. skarbie. – syknęła, wbijając mu mocniej paznokcie w szyję. - Zapamiętasz? – spojrzała w jego maślane oczy. Gdy stwierdziła, że złapał przynętę, chciała go w tym stanie
zamroczenia zostawić, ale ją powstrzymał. Przyciągnął ją tak blisko, jak tylko się dało, obejmując jej policzek.
- Nie uciekaj.. – szepnął cicho w jej usta, chcąc ją pocałować.
- Ekhmm – tak byli sobą zaaferowani, że nawet nie usłyszeli dzwoneczka i otwierania drzwi. Gdy mężczyzna spojrzał jak sobie gruchają, pokręcił głową roześmiany. - Przeprasza, Państwo do
mnie? – usłyszeli męski głos. W tym samym momencie, Elka odskoczyła zawstydzona
sytuacją, zrywając się z kolan Tomasza i spojrzała na szpakowatego mężczyznę.
- Tak, tak, tak. My do Pana. –
spojrzała na niego zakłopotana, wyciągając rękę. – Jesteśmy tu z kolegą.. – nie mogła znaleźć dobrego słowa a do tego była zdenerwowana. - Przyszliśmy z
polecenia Mikołaja Suszyńskiego. - Potrzebujemy..
- A wiem. Mikołaj wspominał.
Zapraszam.. – uśmiechnął się.
- Kolega? – mruknął jej na ucho,
szczypiąc ją w boczek.
- Cicho. – syknęła przez zęby, mordując go wzrokiem.
- Ja poproszę o państwa prawe dłonie, to
zmierzę obwód palca. Wtedy obrączki nie będą ani za ciasne, ani za duże. –
uśmiechnął się, biorąc do przymiarki rękę Elki. – Wiem, ze to tylko tymczasowe,
ale jestem perfekcjonistą. Nie lubię fuszerki. – uśmiechnął się serdecznie, po czym poprosił Tomasza. To było zabawne doświadczenie dla niego, ale
trwało dosłownie chwilę. – Zaraz coś ładnego znajdziemy..
- Proszę nie robić sobie kłopotu.
Wystarczą zwykłe proste złote.. – popatrzyła na jubilera, opierając się o komodę,
w której było mnóstwo pierścionków i obrączek. - Te mogą być.. albo nie wiem,
tamte? - pokazała palcem jeden z kompletów.
- A mi się te podobają. – zaszedł
ją od tyłu, opierając brodę o jej ramię i pokazał palcem jeden zestaw, nad
którym myślał jubiler. - Co Ty na to? – szepnął jej na ucho. - Przynajmniej w
pozwie rozwodowym nie będziesz miała pretensji, że wybrałem brzydkie obrączki.
– zaśmiał się, zerkając raz na nią, a raz na błyskotki, delikatnie ją przy tym
obejmując.
- Jeszcze nie mamy ślubu, a Ty już
o rozwodzie? – zerknęła na niego. - Świetlaną nam przyszłość szykujesz Pawełku.
– pokręciła głową. - Kolega jest dzisiaj bardzo dowcipny. To chyba coś w powietrzu. – spojrzała na
faceta. Ten się tylko roześmiał i przeprosił ich na chwilę, idąc po odpowiedni
komplet na zaplecze.
- Kolega, droga koleżanko, nie
miałby ochoty robić tego. – szepnął jej do ucha, odrobinę je przygryzając. W
tym samym momencie, nie dał jej się też w żaden sposób ruszyć, przypierając ją
do lady. - Kolega, nie miałby też ochoty na inne rzeczy, o których mi opowiadałaś.
Pamiętasz? Bo ja tak.. Dalej uważasz mnie tylko za kolegę? – mruknął,
uśmiechając się zadziornie. – Czy może wytoczyłem za mało argumentów? – szepnął muskając
jej policzek. - Teraz najpewniej chcesz mnie zabić.. ale wiem, że czujesz to samo co ja. I wcale nie chcesz, żebym przestał. - mruknął jej na ucho. Jednocześnie, spoglądał na ich odbicie w lustrze, które wisiało na ścianie za ladą, przy której stali. Jej mina była bezcenna. Elka, tak jak stała przyparta do mebla, tak czuła że zaraz spłonął jej
policzki. Nie drgnęła, wstrzymała oddech i nie odezwała się ani słowem,
przeżywając przez chwilę tortury. Jeśli zamierzał tak dalej z nią igrać, to
zanim mu wybaczy, zejdzie na zawał.
- Jak zaraz nie przestaniesz, to
będziesz miał problem z wyjściem. – mruknęła, spoglądając twardo przed siebie na ich odbicie.
Tego było za wiele. To, że ona zrobiła z niego idiotę, kilka chwil wcześniej, nie znaczyło, że on musi zrobić to samo z nią. - W przeciwieństwie do Ciebie. – zaczęła, odwracając twarz ku niemu. - Ja nie muszę maskować pewnych rzeczy. Wiesz o czym mówię?
- Przepraszam, że musieli Pastwo
tyle czekać. – odezwał się jubiler, niosąc małe granatowe pudełeczko. W tym
samym momencie, Tomasz puścił Elkę, dając jej swobodę ruchu. - Musiałem znaleźć
dwa komplety i połączyć w jeden. Bardzo proszę. – uśmiechnął się kładąc je na
ladę. - Ma Pan dobry gust. Białe złoto zawsze wygląda elegancko. Jakby coś,
pierścionki zaręczynowe mamy tutaj.
- Chyba pominęliśmy ten etap. –
zaśmiał się.
- To się da naprawić. – również się roześmiał. - Proszę tu podpisać. – jubiler podał Elce świstek papieru, na którym była
sygnatura obrączek i dowód na ich wypożyczenie. Po chwili gdy podpisała, zabrał kartkę. - Jeśli jeszcze w
czymś mogę pomóc, to w każdej chwili zapraszam. Biżuteria na przyjęcie czy coś w tym stylu.
- Dziękujemy bardzo. Nie wiem czy
będzie taka potrzeba. Raczej nie chodzę na takie imprezy, ale zapamiętam.. – spojrzała na niego z uśmiechem. – Jak tylko będzie po sprawie,
zwrócę obrączki. A jeszcze tak spytam z ciekawości, skąd pan zna Mikołaja?
- Znam się z jego rodzicami. Gramy w golfa. –
odparł uprzejmie.
- Rozumiem. No tak, elitarne towarzystwo. – przytaknęła sama sobie. - No nic, raz jeszcze
Panu dziękuję. Do widzenia. – uśmiechnęła się, podając mu rękę. To samo zrobił
Tomasz i po chwili opuścili sklep, wychodząc na zalaną słońcem ulicę. Na niebie
nie było ani jednej chmury, i gorąco dawało się we znaki. Ledwo przekroczyli
próg sklepu, kiedy Elka wyciągnęła z torby czarny notes i zamachnęła się na
Tomasza, waląc go po głowie.
- Ała.. Zwariowałaś? Za co? –
spojrzał na nią, masując głowę.
- Już Ty dobrze wiesz za co. –
mruknęła, idąc prosto przed siebie.
- Aleś Ty drażliwa.. – zmarszczył czoło idąc za
nią.
- A Ty napalony. – spojrzała na
niego. – Ogarnij się trochę.
- A Ty wcale nie obojętna. –
spojrzał na nią, wsiadając do auta.
- Wracamy do punktu wyjścia? –
wsiadając trzasnęła drzwiami.
- Przecież wiesz, ze to prawda? –
spojrzał na nią.
- Guzik wiesz. – mruknęła. - Jedziemy
na Pragę.
- Idealne z nas małżeństwo. –
mruknął włączając silnik.
- Słucham? – spojrzała na niego,
mrużąc oczy od słońca.
- Kłótnia jak po kilku latach
pożycia. – odparł rozzłoszczony.
- Będziemy bardziej wiarygodni. –
wzruszyła ramionami.
- Akurat tam gdzie jedziemy,
kłótnia nie jest wskazana. – zerknął na nią. – Mamy raczej sugerować przykładne i
kochające się małżeństwo, a nie kłócącą się o byle co parę z 10 letnim stażem.
- Może Ty aktorem powinieneś zostać, co? – burknęła.
- Niby dlaczego? – zerknął na
nią, marszcząc brwi.
- Świetnie sprawdzasz się w udawaniu. –
odwróciła głowę.
- Akurat w przeciwieństwie do
Ciebie, nic nie udaję. – mruknął.
- Co powiedziałeś? – spojrzała na niego
zirytowana.
- Już nic. – bąknął pod nosem,
skręcając prawą stronę ulicy.
- Nie no dokończ proszę. –
spojrzała na niego. - No powiedz, jaka to ja jestem zakłamana, nieczuła i
podła. No śmiało. Tylko coś Ci wyjaśnię. To nie jest moja wina. Sam sobie
podziękuj za głupotę i to, jaka teraz jestem. Nie ja się zmieniłam. Ty mnie
zmieniłeś. – tyknęła go palcem w pierś. - Uważasz, że co? Jak sobie to
wyobrażasz? Wracasz po czterech miesiącach. Wyjaśniasz bajzel w jaki wdepnąłeś chcąc
odgrywać bohatera, zatrudniasz się w redakcji i co dalej? Powiesz ładne
przepraszam a ja rzucę Ci się w ramiona? Nie. Nie zrobię tego. Wiesz dlaczego? Odpowiedz sobie na to pytanie, zanim
znowu będziesz próbował mnie pocałować, przytulać czy cokolwiek innego robić. Więc
albo zaakceptujesz mnie taką jaka jestem teraz, albo wracaj do Szczecina. – po
tym co wykrzyczała, całkiem odwróciła się do okna, zaciskając powieki.
To chyba bardziej zabolało niż
notes na głowie i policzek razem wzięte. Słuchając jej, zaciskał dłonie na
kierownicy, cudem nie tracąc panowania nad autem. Z każdym słowem, czuł się
gorzej. Nie chciał się z nią kłócić. To była niepotrzebna dyskusja, która
doprowadziła do najgorszego. Do pretensji. Jedno słowo pociągnęło drugie i było
za późno. Miała do niego większy żal niż przypuszczał. Czuł w jej głosie tyle
goryczy, że nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. Mało tego, że przed chwilą
gadał i robił głupoty, to jeszcze teraz tak mu dopiekła, że poczuł się jak skończony
idiota. Przez sekundę, spojrzał na jej smutną, zamyśloną twarz, po czym skupił
się na jeździe. Do końca trasy, nie odezwali się do siebie ani słowem. Nie
chciał jej więcej drażnić, ale też nie mógł tak tego zostawić. Dość miał
niedomówień. Gdy zajechał na parking niedaleko budynku, znów na nią popatrzył.
- Przepraszam. – mruknął cicho. –
Masz rację. Żadne przepraszam nie naprawi tego co zrobiłem. Mogę mówić to 100 razy
dziennie a Ty i tak nie uwierzysz. To jest moja wina. Wiem to teraz i wiedziałem
to wcześniej. Mogę tylko się domyślać.. chociaż nie, nie mogę. Wiem, że masz do
mnie żal. – odwrócił się do niej. - Chociaż spójrz na mnie gdy rozmawiamy. – dodał,
czekając aż zareaguje. Po chwili zastanowienia, przemogła się i popatrzyła na
niego. - Wiem, że zachowuje się jak idiota, ale nic na to nie poradzę. Nie
zmienię tego co czuję. Raz, że nie mogę, dwa, nie chcę. Ty znałaś inna prawdę
niż ja. Żyłaś w przekonaniu, że wyjechałem, robię to czy tamto. Że nie jestem
sam. A byłem sam. Sam jak palec, za wyjątkiem rodziny, którą musiałem trzymać w ryzach,
żeby się nie załamała. Tobie było ciężko w jedną stronę, mnie w drugą. Ty mnie
posłałaś do diabła, a ja za Tobą tęskniłem przez cały czas. Sam nawarzyłem tego
piwa, to sam je wypiję. Jeśli masz ochotę się na mnie wyżywać za to co się
stało, proszę bardzo. Tylko zapamiętaj, ja nie zamierzam odpuścić.
- Skończyłeś? – odparła
spoglądając na niego.
- Nie. – odparł, biorąc jej rękę,
którą mocniej ścisnął. – Albo mi kiedyś wybaczysz, albo ja przez Ciebie
osiwieje. To jest pewne. – popatrzył na nią, masując kciukiem wierzch jej dłoni. Nie wiedziała
co powiedzieć. W pewnym momencie zatkało ją. Nie spodziewała się takiej
odpowiedzi na jej pyskówkę. Prędzej powinien się na nią obrazić i odpuścić, ale
nie. Nie skomentowała jego słów. Zamiast coś powiedzieć, zmrużyła lekko oczy,
przez chwile dokładnie mu się przyglądając. Przechyliła nieco głowę i dotknęła palcem
mały kosmyk, przy jego uchu.
- Już siwiejesz. – zacisnęła
wargi w pół uśmiechu.
- To muszę się szybciej starać. –
uśmiechnął się odrobinę.
- Dureń. – pokręciła głową,
zabierając rękę z uścisku.
- Wiem o tym od dawna. – również
pokręcił głową.
- Skończmy już te rozmowy. – spojrzała
na szary budynek z czerwonym dachem. - Idziemy? Trochę to podejrzane jak tak
stoimy i nie wysiadamy. – popatrzyła na niego, odpinając pas i już chciała
wysiadać z samochodu, kiedy ją zatrzymał.
- Poczekaj! A ślub? – popatrzył na nią z uśmiechem.
- Co? – zmarszczyła brwi, po
chwili uświadamiając sobie o czym on gada. - A.. no tak. Na śmierć bym
zapomniała. Moment! – zerknęła na niego, po czym zanurkowała ręką do torebki w
poszukiwaniu granatowego welurowego pudełeczka. – Mam! – pomachała mu przed
nosem.
- Mogę? – popatrzył na nią, ale
nie czekał na odpowiedź i zabrał pudełko z jej ręki. Gdy otworzył jego
zawartość, uśmiechnął się z niedowierzaniem. W życiu nie pomyślał, że w takiej
sytuacji będzie zakładał obrączkę. Ślub to była oczywistość ale reportaż?
Jeszcze w to nie wierzył. – Daj mi rękę. – spojrzał na nią, wyciągając palcami
tę mniejszą obrączkę.
- Nie wygłupiaj się. Sama założę.
– zmarszczyła czoło.
- Tradycja to tradycja. –
uśmiechnął się pod nosem. - No daj, bo pomyślę, że nie nadaje się na męża,
ani nawet na tego udawanego męża. Póki co, nie wiem nawet, czy mam status
przyjaciela.. bo dziś dwa razy nazwałaś mnie kolegą.. – zaczął obracać w palcach
obrączkę. - Do tego jeszcze wyjdzie, że jestem
kiepskim fotografem i w ogóle, cały jestem do bani. – gderał sobie tak
pod nosem, aż w końcu podała mu prawą rękę, a wtedy na nią spojrzał.
- Bierzesz mnie na litość? – zmrużyła
lekko oczy.
- Nie. Biorę Cię za żonę. –
uśmiechnął się, spoglądając jej w oczy. Poczuła, że miękną jej kolana, chociaż
siedziała i nie było możliwości, żeby się przewróciła. W tym czasie, powoli wsunął
jej obrączkę na serdeczny palec. - Nie tak sobie to wyobrażałem ale.. – słysząc
co mówi, przerwała mu.
- Wyobrażałeś sobie to? – ledwie co wydusiła z siebie te słowa.
- Co? Ślub? – spojrzał na nią
mrużąc oczy.
- Yhym. – przytaknęła ruchem
głowy.
- No przecież stare volvo, to nie
jest najlepsze miejsce na ślub. – spojrzał na nią, wciąż trzymając za rękę. - Nawet jeśli
jest to tylko udawane, to do tego też powinna być lepsza sceneria ale trudno.
- A.. o to chodzi. – mruknęła wyraźnie
zawiedziona, zabierając swoją rękę. Widząc jej reakcję, uśmiechnął się. Zbił ją
z tropu i o to chodziło. Mówił prawdę, inaczej to sobie wyobrażał ale, że po
drodze dodał coś, co zmieniło sens słów, to inna sprawa. Przynajmniej zobaczył
to co chciał. Elka zaś, spoglądając na dłoń i dotykając obrączki przytaknęła. -
Nie jest najgorzej. – zerknęła na niego.
Prawda była taka, że mógł być to parking, sklep czy środek ulicy. Byleby z nim. Niestety kretyn myślał o czymś innym. To było cholernie głupie, ale przez
chwilę ją rozczuliło i miała wrażenie, że.. Idiotka. – skarciła się w myślach. - No
dobra.. – sięgnęła po drugą obrączkę, przewracając ją w palcach. - Skoro jesteś
już takim tradycjonalistą.. To nie pozostaje mi nic innego, jak zrobić to samo.
Wiesz na co się piszesz? – popatrzyła na niego. - Moje kłopoty będą Twoimi..
- Biorę cały pakiet. – zaśmiał
się, podając jej rękę.
- Jesteś masochistą. – zaśmiała się.
- Kto by pomyślał.. Historia lubi się powtarzać. Dawno temu wzięłam Cię za
swojego fotografa. – pokręciła głową na wspomnienie sesji ślubnej. - Wtedy
miałam ochotę Cię zamordować.. Cudem Ci się upiekło. Teraz biorąc Cię za męża, mam podwójną ochotę
na morderstwo. – równie powoli wsunęła obrączkę na jego palec, odrobinę się
uśmiechając. – Wiesz, że założyłeś pętle na szyję?
- Od dawna na to czekam. – uśmiechnął się, tymi
słowami wbijając ją w fotel. Nic nie odpowiedziała, po prostu wzięła torebkę i
wysiadła z auta. Gdy stanął obok, zerknęła na niego.
- Pamiętaj jak się nazywasz. –
mruknęła, poprawiając bluzkę.
- Pamiętaj, że musisz być
spokojna – odparł zerkając na nią.
- Co masz na myśli? – zmarszczyła
brwi, spoglądając na niego.
- Nie bój się czułości. – szepnął
jej na ucho, ledwie je muskając.
Kochani 💗
No to za Wami kolejna część. Trochę smutna, trochę kłótliwa i trochę namiętna. A to tylko początek igraszek 💗👄😍😎
Kochani 💗
No to za Wami kolejna część. Trochę smutna, trochę kłótliwa i trochę namiętna. A to tylko początek igraszek 💗👄😍😎
"Nie bój się czułości" - Klusek odpalił powłóczystą maślankę i chrapliwy mruk. Osiągnęłam konsystencję budyniu we własnym łóżku. A Elunia chyba zejdzie na zawał. Niech Pikuś w okresowe badania zainwestuje. Albo w redakcyjny defybrylator. Elce jeszcze nie raz stanie serce.
OdpowiedzUsuńO Andrzeju "Fakturze" Mazurze, niech ci PIT łaskawy będzie! Ma facet zbawienny wpływ na Monisię. Albo to ten lok - chowa w nim zapasowy mózg i pokłady logiki. Jaka mądra babka z niej. Połączyła fakty i jeszcze dał Elce do myślenia. W gratisie z dobrymi radami i tapetką na elusiową mordkę. Cierp Klusiu, jakeś chciał.
A teraz do meritum. Pikuś - pokutnik i swatka z koziej dupy, rozwala system. Taki Pikuś to skarb: pomoże byłemu wrogowi na nowo zdobyć byłą dziewczynę i jeszcze im obrączki załatwi. Te na stałe może też. Albo Klusek je potajemnie kupi po reportażu i będą "na zaś"❤😂 Świetny pomysł z tematem wcieleniówki. Aż jestem ciekawa jak Ci to wyjdzie. Jedno jest pewne: emocje będą.
Co ja mówię? Już są! Pyskówki Klusków i cały kalejdoskop uczuć, które nimi targają w ciągu tak krótkiego czasu, to miód na moją złaknioną ich wspólnych scen wyobraźnię. Tylko Twoje Kluski są w stanie mistrzowsko poruszać się po wysypisku wspomnień, wspomagając się kompasem miłości, namiętności i troski. Elkę zaślepia żal i gorycz (tak, różowa siatka😂), ale stosuje się do rad Moniki. I chyba zaczyna miękknąć. Fajnie, że jej na to pozwoliłaś - na to, że wyszła z niej ta dobra, empatyczna dziewczyna. Pomimo żalu, stara się Tomasza zrozumieć. I dalej sięo niego troszczy. Bardzo mi się podobałob jak zapytała o papę Górskiego.
Młodszy Górski w tej części to Klusek w najlepszej wersji. Może faktycznie nieco napalony i dobrze, że Elka strzeliła w łeb. Ale pięknie jej wytłumaczył, dlaczego się tak zachowuje. "Ślub" w aucie to jedna z najlepiej napisanych przez Ciebie scen jeśli chodzi o dynamikę, niewymuszony humor i emocjonalność. Żonglujesz emocjami zawodowo❤
Teraz zastanawiam się, czy to dobrze czytać moje opowiadania w łóżku czy lepiej w wannie? A najlepiej to chyba na górze lodowej. Chociaż nie.. Efekt ocieplania klimatu przyspieszony, lodowce topnieją, mamy powódź gwarantowaną. Zgotowała Ci się krew, zwoje przegrzały? Cholera jasna.. pierwsza ofiara klusia chrapusia za mną.. ciekawe ile przede mną. *,* Badania okresowe to dobry pomył. Trzeba wprowadzić w życie.. Monia dobra rada zawsze w cenie a z księgowym w pakiecie, masz pewność, że skarbówka nie wpadnie Ci na chatę xd Mówiłam dawno, dawno temu, zanim jeszcze zrobiłam z Pikusia kanalię, że w którymś momencie będzie wybielony.. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak. Wybielenie potrwa jakiś czas po czym pokryje się plamą purpury, która zaleje mu całą koszulę :DDD Pomysł z obrączkami zacny ❤, nie powiem ale chyba ponad mózg Pikusia ; DDD Wcieleniówka to będzie wyzwanie. Zasięgnęłam fachowej literatury i o matko i córko.. Kluskom by jeszcze z rok albo 3 zeszło, zanim by dziecię przysposobili.. lepiej poprzebijać gumki albo bawić się w spontan XD W każdym bądź razie, będzie emocjonalnie, gorąco.. czule, smutno i.. trzeba będzie odreagować taką emocjonalną bombę. RÓŻOWA SIATKA MNIE ZABIŁA ; DDDDDDDDDDDDD czytam, czytam i pierdolut z krzesła ; D „Ślub” jeszcze dziś nieco zmodyfikowałam i też jestem zadowolona, wyszedł taki właśnie jak mówisz, nie za dużo, nie za mało. W sam raz ❤
UsuńFajne... Gratuluję:) Przyznaję, że trochę mnie natchnęłaś... :) Oczywiście, czekam na ciąg dalszy :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńciesze się :)
UsuńLeżę i nie oddycham!! Zatkało mnie! Sceny u Jubilera zacne :3
OdpowiedzUsuńPs. Ale niech Mikołaja nie dopada taka karma jak Sylwusia, chłopak sie stara a ma przeciez być z Natka w przyszłości �� ;P
Myślę, że Natke stać na kogoś lepszego, a Mikołaj by tego nie pożałował ;)
UsuńBo Mikolaja tez stac na kogos lepszego niz Natka ;)
UsuńA jubiler to dopiero początek ; >>
Usuńpoza tym dokładnie. Ania ma rację to po pierwsze a po drugie. Nigdy nie mówiłam, że Mikołaj i Natka będą razem. Nie ta bajka
UsuńTo byłaby piękna bajka. ;-)
Usuńmożesz napisać swoją :)
UsuńJa tam lubie realne rozwiązania :D
UsuńKurcze, aż dziwne, że ostatnio komentarzy jest tak mało... Czyżbym faktycznie przestraszyła lud moimi esejami i nie chcieli już komentować? ;pp Postaram się tym razem trochę skrócić moje wywody to może wrócą komentarze ;)
OdpowiedzUsuńAch, ta Elka... Mimo iż się dowiedziała prawdy o nagłym zniknięciu Tomasza z jej życia, to tak ciężko jest mu to wybaczyć. Trafnie zauważyła (tak jak my), że Klusek mógł jej o wszystkim powiedzieć od razu. O spisku Sylwii, o nieszczęsnym konkursie... Ale duma i tchórzostwo tego ciapowatego Kluska musiała wygrać! Niedobrze dla Elki, dobrze dla nas! :D W końcu coś się musi dziać, ale już to pisałam wiele razy ;pp
Ciekawe kiedy Elka odkryje, że za wszystkim w redakcji stała Malena i z początku Mikołaj. Coś czuję, że będzie gorąco! O ile Pikuś może dostać w mordę od Kluska, tak Malena najwyżej straci drogie buty lub cokolwiek z ciuchów (już się o to Monia postara xD)
Twoja Monika jest tutaj cudowna! ;pp Dobrze, że Elka jej wszystko powiedziała. Dzięki temu wyznaniu postawiła biedną Eluś na nogi i poinstruowała, jak podchodzić do Kluska. Normalnie skarb, nie kobieta! :D Niech teraz Klusek cierpi i udowadnia, że zależy mu na Elce :D Reakcja Elki na związek Moniki i Faktura bezbłędna, a Malena zgłaszająca skargę do zarządu za zamkniętą toaletę rozwala :D Tak zdesperowaną być, by od razu iść się poskarżyć samej górze to tylko ona potrafi :D No i jeszcze nie mogę zapomnieć o Monikowej zemście na Sylwii xDD Zdecydowanie szkoda kibla na te nieszczęsne kłaki ;pp
Klusek znowu przeprasza (i tak kilka razy ;pp), a Elka udaje, że jest ok, a w myślach pewnie widzi siebie nad przepaścią, trzymającą kurczowo za biednego Klusia, a właściwie to za jego koszulę, gotową go rzucić w przepaść xDDD Tak wiem, brutalniej od ciebie w to wszystko podchodzę :D No to wystarczy kopnięcie go tam, gdzie najbardziej boli, chociaż... Po głębszym zastanowieniu już chyba przepaść łagodniej brzmi od bólu w kroczach ;)
No, ale teraz zaczynamy najlepsze! ;pp Świetny pomysł z tym reportażem! Ciężko jest sobie wyobrazić sytuację, kiedy niewinne dzieci są poniżane w domach dziecka, a nawet i bite. To jest okropne do pomyślenia... Jak widać obu bardzo poruszył ten temat. Jeszcze ta myśl, że w jednym z domów dziecka znajduje się Michałek... Czyżby mieli go tam spotkać? ;)
UsuńKocham tu Mikołaja! :D Pomysł z reportażem wcieleniowym jest strzałem w 10! :D Elka wkurzona, Tomasz happy... Toż to istna mieszanka wybuchowa! :D Mało by brakowało, a polałaby się krew ;pp Ale to pewnie Pikusia nie ominie, jak już wspominałam o tym wcześniej ;)
Rozwalił mnie napalony Klusek w windzie. Normalnie by zaraz zjadł biedną Elkę ze smakiem :D A Eluś nie wie, co z tym fantem zrobić... Czy ulec, czy go zabić... Trudny wybór! ;pp No i zabiłaś mnie warunkowym pogodzeniem! Klusiątko musiał być wniebowzięty po tym wyznaniu :D
Kolejno akcja w samochodzie i pasy. Elka już ma omamy, a właściwie to Tomasz powoduje takie uczucia. A to ona miała raz się do niego zbliżać, a raz trzymać go na dystans ;pp Ale pewnie Elka złapie wprawę i będzie się bawić Kluskiem :D
Jak na razie jej się to udało u Jubilera :D Szalona! Teraz to ona go mało co nie zjadła, a właściwie tak Klusek pomyślał :D Wybieranie obrączek z napalonym Tomkiem w roli głównej również wygrało. Potrzebny mu kubeł zimnej wody, bo mało by brakowało, a wziąłby Elusia na blacie, nie zważając na obecność innych osób (Mózgu, zamknij się!!!)
Kolejny raz Elka mu wygadała, że przez niego cierpiała te kilka miesięcy. Zabolało bardzo. W sumie to nie dziwię się Elce w ogóle... Bardzo dobrze, że go to ruszyło, ale niech się chłop stara. Niech udowadnia, że mu na niej zależy i nie chce ją już nigdy więcej krzywdzić. I niech już chłopina nie siwieje ;pp
Końcówka mnie zabiła! Ten "ślub" był serio niesamowity! Sądziłam, że Elka się jednak nie da i w końcu sama sobie nałoży obrączkę, a tu taka niespodzianka :) Potem myślałam, że wyjdzie z samochodu mówiąc, by sam sobie nałożył pierścionek, jak to na Elkę przystało, a tu druga niespodzianka ;pp Niby to tylko rekwizyty na reportaż wcieleniowy, a tak bardzo ruszają człowieka, że aż się miło w serduchu się zrobiło ;)
No to już nie mogę się doczekać Eltomków w roli Joanny i Pawła Olszewskich. Coś czuję, że będzie się działo! ;)
ps. Kogo ja oszukuję... Znowu mi długi esej wyszedł... Sorry! ;PP
Reportaż wcieleniowy ?:D <33 strasznie mi się to spodobało :) <3333 super część:D
OdpowiedzUsuńJak grom z jasnego nieba spadło na naszą Elusię tyle informacji na raz. Choć to dobre wieści, biedna nie umie tego ogarnąć i tym bardziej pogodzić się z bezsensownym milczeniem Tomasza. Tysiące galopujących myśli, mnóstwo sprzecznych uczuć.. Jak to sobie poukładać? Szczególnie gdy głowa mówi jedno a serce drugie <3 Nie tak łatwo jest wybaczyć! Czy jeszcze można mu zaufać!? Na szczęście pojawiła się Monia ze swoimi złotymi radami.. i Eli jakby ciut lżej. Dzięki jej wskazówkom, wie jak ma się zachowywać w stosunku do Kluska.
OdpowiedzUsuńPomysłem na reportaż wcieleniowy jestem zachwycona :))) Mam nadzieję, że jako profesjonaliści z pełnym zaangażowaniem wczują się w rolę małżonków i nawet jeżeli Ela będzie starała się zachować dystans, Tomasz nie będzie szczędził jej czułości <3
Sceny przekomarzających się Eltomków - przeurocze ❤ Aż kipi od emocji!:) Jedno nie daje za wygraną i na wszelkie sposoby próbuje się zbliżyć. Pragnie dotyku, czule się odzywa.. Drugie się broni, odpycha, zniechęca słowami i gestami i choć pomału mięknie, za nic się do tego nie przyzna ❤ Scena u jubilera i wymiana obrączek bardzo mnie rozczuliły, powodując szybsze bicie serca <333
Stworzyłaś piękną, emocjonalną część:))) Wiesz, że z niecierpliwością czekam na kolejną ❤ Monika
Od dwóch dni zabierałam się za pisanie komentarza nie mając czasu, żeby przysiąść na tyłku… Wczorajszego wieczora już prawie się udało, czytam kolejny raz przed wysmarowaniem komentarza, żeby niczego nie pominąć i co? Usnęłam w trakcie. Czytania, oczywiście. Brawo ja!
OdpowiedzUsuńI oto w końcu jestem.
Elka ma zagwostkę, kto chciał ją skompromitować…? Podejrzewać może każdego, choć jak zwykle, na końcu casting na redakcyjnego villaina zawęża się do stałego wąskiego grona. Jak długo Mikołajowi uda się ukrywać swój udział w całej sprawie? Przyzna się sam, wyśledzi go Klusek czy wsypie Malena, której nie dał voucherana taxę po pokazie? Skoro nawet zajęta toaleta sprawia, że swoje frustracje Pisarkówna gotowa jest awizować zarządowi…
Pikuś to jest jednak urodzony intrygant-kombinator. Nie ważne czy działa w dobrej czy też w złej wierze. W obu rolach się sprawdza, choć niekoniecznie obie przynoszą mu chlubę. Czy cała intryga i jej konsekwencje ostatecznie wyjdą u niego na plus nie zależy już tylko od niego. Stworzył odpowiednie warunki i załatwił rekwizyty ;) Teraz wszystko w (lepkich) rękach Kluska, jego silnej woli, determinacji i fantazji. A to tego, że tej ostatniej mu nie brakuje wszystkie zdążyłyśmy się już przyzwyczaić.
…Wracając do metali szlachetnych i Mikusia, miło byłoby gdyby przydały się one w realu, a nie były jedynie częścią reporterskiej mistyfikacji. Pikuś mógłby podarować je naszym Eltomkom w prezencie ślubnym :D Prrr, Doro wstrzymaj konie!… :P
Nasza parka znów biurko w biurko, wspólna praca, wspólne wyjazdy, ogrom czasu spędzonego sam na sam. A do tego okoliczności przyrody i kamuflaż. Wyzwanie, próba charakterów i bulgoczący kocioł myśli i uczuć. Na zmianę podgrzewany i schładzany. Gierki, sztuczki, podpuszczanie i próby manipulacji. Kwestią czasu jest, kiedy wszystko pęknie i Eltomki popłyną. Na razie zachowują się jak przysłowiowe stare dobre małżeństwo. Słowne potyczki i próby postawienia na swoim to jest to, co tygryski lubią najbardziej! Choć znajdzie się jeszcze kilka przyjemniejszych rzeczy :P
Klusek zamienił się w prawdziwego flirciarza i samca alfa, nie ważne czy znajduje się w swojej ciemni z kapturem na głowie czy w miejscu publicznym. Nawet widownia nie jest w stanie ostudzić jego zapędów. Musi chłopak, uważać, żeby za bardzo się nie podpalić. Nie zawsze w pobliżu będzie kibelek, sklepowa przymierzalnia albo inny składzik na miotły… Mimo wszystko z ich dwójki to Elka ma gorzej. To ona - wprowadzając w życie wskazówki Monii Cioci Dobrej Rady - miała wodzić go za nos, przyciągać i odpychać. Sama nie spodziewała się, że tak ciężko będzie jej zgrywać obojętną. Ok., spodziewać to może i się spodziewała, na pewno w tej kwestii oszukiwała samą siebie. Cóż za strata energii! Tymczasem on będąc na warunkowym pogodzeniu wykorzystuje każdą okazję do fizycznej bliskości i zapewnień o aktualności jego uczuć. Tomasz liczy się z tym, że może dostać po łapach albo w czerep… notesem :P Specjalnie się tym jednak nie przejmuje, słusznie wychodzi z założenia, że skoro narozrabiał to musi odcierpieć swoje. I nasłuchać się rzeczy, których nigdy od ukochanej usłyszeć by nie chciał. Tekst o powrocie do Szczecina budujący z pewnością nie był, ale Klusek nie stracił rezonu. Jest jak ten przysłowiowy ślepy Qń, który nie widzi przeszkód :P
Scena „ślubna” w starym volvo jest tego najlepszym przykładem. Brakowało tylko zaręczyn i byłaby na tę chwilę pełnia szczęścia. Liczyłam na to, że Klusiu pod byle pretekstem wróci do jubilera i znając obwód palca Elki nabędzie stosowne świecidełko. Może nie wszystko jeszcze stracone? :P Po kończącym rozdział tekście Tomasza: „Nie bój się czułości…” wnoszę, że będzie gorąco…
UsuńCzekam na większy udział w opowiadaniu naszego Faktura. Może i on zacznie sypać złotymi radami i polecać Tomaszowi stosowne rozwiązania sercowych problemów?
Co do samej przyczyny całego ślubnego zamieszania… Ty wiesz, że na wątek sensacyjno-kryminalny czekam z niecierpliwością. A że przy okazji Elka – pamiętając jej reakcję na smutną historię małego Michała - będzie potrzebowała silnego męskiego ramienia… To będzie petarda! Jestem tego pewna.
I na koniec, czy nasze Eltomki nie będą miały konkurencji w postaci innego duetu śledczego? Pierwsza wzmianka o reportażu wcieleniowym i mam przed oczami Kondzia Samotnego Wilka. W końcu jakiś czas temu zapowiadałaś jego pojawienie się z sercem na dłoni :D Tylko dziewoja mariolkopodobna kiepsko się do tej misji nadaje ;)
Część przeczytałam odrazu po publikacji ale dopiero dziś zabrałam się do napisania jakiegoś w miarę sensownego komentarza.
OdpowiedzUsuńA więc tak .
W tej części pokazałaś to wszystko co lubimy najbardziej. Zaczynając od Tomasza który na wszystkie sposoby chcę zmiękczyć Elkę ale jak narazie dostaje tylko za to opieprz po Elke która chce go wodzić za nos by pokazać jak ją skrzywdził. Ale i tak wszyscy wiemy że w Elusiowej głowie jest jeden wielki bałagan myśli z jednej strony jest wkurzona,niedostępna a z drugiej chcę być niego jak najbliżej.
Przejdźmy do sceny u jubilera. Nosz to była petarda. Tomasz bardzo wczuł się w rolę nie zważając nawet że nie są sami,a z tego wynika że naprawdę mu cholernie zależy a teraz pozostaje mu tylko to udowadniać każdego dnia aż do upragnionego skutku.
Scena ślubu w volvo bardzo mnie rozczuliła. Jeśli Ty tak opisujesz udawany ślub to co to będzie podczas tego prawdziwego ( mam nadzieję że będzie :D ).
Ostatnie słowa Tomasza zwiastują że kolejna część też będzie hot jeśli nie bardziej od tej.
Aa zapomniałabym wątek kryminalno-reportażowy bardzo mnie zaciekawił. Jestem ciekawa jak go dalej poprowadzisz bo takie tematy nie są łatwe ale Ty sobie napewno poradzisz.
Zapomniałabym vol.2 rozmowa Eli i Moni też świetna. Podoba mi się że u ciebie Elka powiedziała jej o co chodzi a nie wszystko dusiła w sobie dzięki czemu w nagrodę dostała dobre rady nawet bardzo dobre. Teraz tylko będzie musiała go odpychać i przyciągać. Ciekawe jak długo jej się to uda. A jak Ci już w końcu przyciągnie tak na dłużej to czuję że będzie baaardzo gorąco :D
Reasumując to wszystko jednym słowem dopisuję tą część do moich ulubionych,a lista cały czas rośnie.
Pozdrawiam i oczywiście czekam na ciąg dalszy i na eltomkowe czułości :D
No naprawdę wielki szacun. Znowu zafundowałaś nam ogromny kocioł emocjonalny. Mieszanka uczuć w tym rozdziale daje nieźle popalić już od samego początku. Na dzień dobry elusiowy szok po rewelacjach Tomasza i jego odważnym zachowaniu. Dziewczyna się ledwo trzyma na nogach po tym wyznaniu, a on jeszcze ma czelność przychodzić i zgadywać. No co za Klusek niedobry 😆 jakby tylko wiedział jaki ona w tej chwili ma misz-masz w głowie.. Jej reakcja wcale by go nie zdziwiła. Dobrze, że Monika wkroczyła do akcji. Wymusiła na Elce zeznania, a ta mając już wszystkiego dość, pękła i o wszystkim jej powiedziała. W końcu. Teraz Monia może zacząć działać, wiedząc co się dzieje. Myślę, że da "złym ludziom" dobrze popalić 😂😃 no i jej humor rozwala. Posłała awanturującą się Malenkę do diabła. Znaczy kibelka. Piętro niżej 😉 dziękować Bogu za takie przyjaciółki. Postawi do pionu, ogarnie wygląd i jeszcze poradzi. Eluś się nieźle musi natrudzić, żeby utrzeć nosa Tomaszowi. Ale jaka będzie potem satysfakcja patrzeć na niego jak się miota i goni króliczka 😄😎
OdpowiedzUsuńPikuś sobie grabi. Coraz bardziej. Jak wyjdzie ta sprawa z konkursem, to się biedny nie pozbiera. A tak się stara 😃 w końcu karma go dopadnie.
A akcja reportaż rozwala od samego początku. Tomasz się stara, Elka się wkurza. Już w windzie klusek smali cholewy, doprowadzając tym Elusia do palpitacji serca. Robi się coraz cieplej. A wykorzystanie tekstu, który był skierowany do Konrada w serialu, robi klimat 😊 Tomek cały czas podpuszcza i trzyma się go dobry humor. Widzi jak działa na Elkę i bezczelnie to wykorzystuje. W windzie. W samochodzie. Znów u jubilera. Ale Elka się w końcu ogarnia i zaczyna działać. Te ich przepychanki są komiczne, a jednocześnie podgrzewają atmosferę. Każdy każdemu chce dopiec, a tymczasem atmosfera robi się gęsta. Jubiler ma niezły ubaw widząc ich relacje i słysząc "kolega jest dzisiaj bardzo dowcipny". Taaaa kolega 😜 A na koniec scena miesiąca. Notesem w łeb. Facet chyba jeszcze w życiu się tyle nie naoglądał hahaha wrażeń na cały rok mu starczy 😂
Fundujesz nam Singielko sinusoidę emocji (ah te inżynierskie porównania 😆). Raz w jedną, raz w drugą stronę. Znowu wkurw, znowu żal Elki sprowokowany zachowaniem Tomka. No i kluskowa skrucha. A z Eli wychodzi dziecko. "Już siwiejesz" znowu zmienia atmosferę. Aśka i Paweł (mmmm.. jakie ładne imiona dobrałaś 😜) to jednak szalone małżeństwo. Nie da się z nimi nudzić 😂
No i dochodzimy do najlepszej sceny. Żadne "jubilery", żadne windy nie mogą się równać ze ślubem w volvo (przynajmniej dla mnie) 😍 dobrze, że nie ma zimy, bo by były gwałtowne roztopy w całej Polsce i alarm przeciwpowodziowy 😆 Obrączki z białego złota (pierwszy plus), "biorę Cię za żonę" i zakładanie obrączek sobie nawzajem 😊 (kolejny plus), zbicie z tropu Elki (i kolejny), wspomnienie sesji ślubnej (+) i wszystkie słowne przepychanki, robią cały klimat. A na koniec "nie bój się czułości" 😍😙 Zbudowałaś taką ładną otoczkę wokół tej sceny, że mogłabym ją czytać na okrągło. Magia 😙💜 dziękuję za tę część 😊
Kochana Singielko uwielbiam te Twoje opowiadania, tak pięknie to wymyśliłaś. Wczoraj wieczorkiem z nudów postanowiłam włączyć sobie na Playerze Singielkę i powiem Ci szczerze żaden odcinek mnie nie przyciągnął brakowało mi scen z Twoich opowiadań. Jejku gdyby Oni mogli puścić Singielkę od nowa tylko w Twojej wersji było by cudnie naprawdę. Napisz do TVNu,albo może Polsat by się zgodził. Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis, powiedz mi jest szansa przed świętami?? Zbliża mi się termin porodu i zastanawiam się czy będę miała czas później czytać, ale mam nadzieje że do 30 maja zdążą się już pogodzić i będzie dużo ich wspólnych chwil😊
OdpowiedzUsuńHej.Wie ktoś co się stało z autorką opoeiadań "Dalsze losy singielki " ?
OdpowiedzUsuńNo bo coś się długo nie odzywa :(