Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

65. "Nie zrezygnowałem z Ciebie"

Wychodząc z jej mieszkania, już wiedział co musi zrobić. Jak dalej postąpić. Cel uświęca środki a jego celem była Ona. Nawet jeśli będzie musiał zawrzeć sojusz z człowiekiem, z którym nigdy nie było mu po drodze. Przyjaciół trzyma się blisko, wrogów jeszcze bliżej. – pomyślał, wychodząc z kamienicy przy ul. 11 Listopada. Zerknąwszy na sportowy zegarek na nadgarstku, zdecydował, że nie jest za późno na wizytę. Zamówił taksówkę, która niebawem zabrała go w stronę dzielnicy Wilanów. Mknąc ulicami śródmieścia, przewracał w palcach swój telefon. Zaczął na nowo rozmyślać o osobie Mikołaja Suszyńskiego. Zastanowił się, czego od niego chciał. Po co usilnie próbował nawiązać z nim kontakt. Teraz mógł się tego dowiedzieć. Mógł do niego zadzwonić ale co dalej? Monika poddała mu myśl, jednak on musiał mieć dobry argument, by móc wrócić do redakcji. Nie przypuszczał, że kiedyś będzie musiał być zależny od fircykowatego bruneta, który dostawał białej gorączki na widok jego i Elki razem. Nawet jeśli byli tylko w pracy. Może zbyt mocno określił Mikołaja jako swojego wroga. Nie był nim. Po prostu, mieli odmienne zdanie w wielu przypadkach. Często skutkowało to mniejszymi bądź większymi spięciami. Mieli też całkiem inne charaktery, o czym najlepiej przekonała się Elka, poznając ich nieco bliżej. Jak teraz o tym pomyślał, ukuło go uczucie zazdrości. Nie pierwszy raz, ale teraz jakby mocniej. Znajomość Elki i Mikołaja mimo, iż była krótka, to na pewno bardziej intensywna. To było głupie.. O co on był zazdrosny? Że Elka i Mikołaj? Nie mógł być aż takim hipokrytą. W tym samym czasie, on był przecież z Sylwią. Otrząsnął się z głupich myśli, spoglądając w czarny ekran telefonu. Wiedział, że to będzie trudna batalia,  ale postanowił, że odzyska jej zaufanie. A może coś więcej? Może w końcu szczerze ze sobą porozmawiają i wyznają co czują. Tego co sam czuł, był pewny. Co czuła ona? Wcześniej tylko podejrzewał.. teraz sytuacja była zupełnie inna. Mogła darzyć go całą paletą uczuć, ale nie tym, czego on sam pragnął. Może już tego nie czuje, a może nigdy nie czuła? Nigdy nie nazwali tej relacji inaczej jak przyjaźń. Tylko, że przyjaźń skończyła się w chwili ich pierwszego pocałunku. Wtedy zaczęło się coś więcej..

Nie podjechał centralnie pod budynki. Zatrzymał się przed częściowo obrośniętym bluszczem, metalowym ogrodzeniem. Uregulował należność za kurs i wysiadł z taksówki. Spoglądając na budynek w integralnej części osiedla, dostrzegł światła na trzecim piętrze. Była w domu. Na samą myśl spotkania Sylwii, czuł odrazę. Po tym co zrobiła, nie miał dla niej szacunku należnego kobiecie, a nawet człowiekowi. To było podłe zagranie. Przez chwilę pokręcił się w okolicy bramy i furtki. W żadnym wypadku, to co robił nie było podejrzane. Stróż znał go bardzo dobrze. A czemu nie wchodził? Zanim to zrobi, miał do wykonania pewien ważny telefon. Czekając na połączenie, dostrzegł znajome srebrne BMW. Już je kiedyś widział i dobrze zapamiętał. Należało do Edgara. No proszę.. Czyżby on i Sylwia?

W innej części Warszawy, a dokładniej w ścisłym centrum, w podziemiach Opery Narodowej Teatru Wielkiego, dwóch mężczyzn debatowało o kobietach. W lokalu nasyconym tajemniczością Dalekiego Wschodu, Mikołaj i jego kumpel Jakub, wymieniali swoje ostatnie doświadczenia z kobietami. Ale nie tylko. Jak to Jakub stwierdził, Mikołaj miał bardzo ciężkie życie naczelnego. Ciągłe spotkania i imprezy.. A dla kumpli czas tylko po uprzedniej rezerwacji terminu. Tak jak dziś. Na to spotkanie umówili się z ponad tygodniowym wyprzedzeniem, a i tak nie do końca było wiadomo, czy się zobaczą. Jednak się udało. Obaj panowie, zawiesili oko na atrakcyjnej brunetce, która pojawiła się w klubie. Sącząc kolejną porcję martini, Jakub pozwolił sobie skomentować strój owej dziewczyny, kręcącej się niedaleko baru. Mikołaj zamiast słuchać, przystąpił do działania. Poprawiwszy poły granatowej marynarki, podszedł do dziewczyny. Ledwie rozpoczął rozmowę, gdy w kieszeni zaczął wibrować telefon. Ktoś miał niezłe wyczucie czasu. W normalnej sytuacji, zignorowałby dzwoniącego. Dzisiaj, wyjątkowo tego nie zrobił. Przedłożył flirt z interesującą brunetką, na poczet zerknięcia, kto dobija się do niego po 22. Nie znał numeru. Czyżby to jego nowy informator? Znajomy z branży, miał go skontaktować z pewnym gościem, który mógł być pomocny w zdobywaniu materiałów. To mógł być on. Obdarowując uśmiechem tajemniczą brunetkę, odsunął się kawałek na bok, odbierając połączenie.

- Tak słucham? – przyłożył rękę do drugiego ucha, by lepiej słyszeć rozmówcę. To był chyba głupi pomysł, odbierać telefon w klubie, gdzie w najlepsze grała głośna, momentami ogłuszająca muzyka.

- Mikołaj? – zapytał Tomasz, który ledwie go usłyszał. – Halo? Słyszysz mnie? – dodał po chwili, mówiąc nieco głośniej, bo wątpił, by ten go usłyszał, w miejscu gdzie akurat był.

- Tomasz?! – zapytał nie będąc pewnym, czy dobrze rozpoznał głos. – Poczekaj chwilę! - krzyknął, przykładając telefon do piersi. – Wybacz piękna, innym razem pogadamy dłużej.. – spojrzał na dziewczynę, po czym skierował się do wyjścia z klubu. Zanim wyszedł z budynku, Tomasz słyszał jakieś dziwne trzaski w telefonie. Dopiero po kilku minutach, odezwał się na nowo. – Jestem już. Tomasz? To Ty? – zmarszczył brwi, wciąż będąc w szoku, że do niego dzwoni.

- Aż dziwne, że rozpoznałeś mój głos.. Nie rozmawialiśmy za wiele przez telefon. Właściwie.. to chyba nigdy nie rozmawialiśmy. – odparł zaskoczony, że mimo wszystko jednak go poznał. – Spotkałem Monikę. Wiem od niej, że zostałeś naczelnym. No cóż, doczekałeś się. Gratulację. - wycedził od nie chcenia. - Podobno miałeś też do mnie jakąś ważną sprawę. Chciałeś się skontaktować ale nie wyszło.. Także słucham. O co chodzi, chyba, że to już nieaktualne.

- Zaskoczyłeś mnie tym telefonem.. – odparł, odchodząc kawałek od wejścia. – Zgadza się, chciałem się z Tobą skontaktować. Okazało się, że raptem nikt nie wie gdzie jesteś no i..

- Do rzeczy Mikołaj. O co chodzi? – odparł krótko.

- Konkretny jak zawsze. – zacisnął wargi. Nie przepadał za Tomaszem odkąd sięgał pamięcią. Świadomość, że to dla niego, Elka go zostawiła, wcale mu w tym nie pomagała. – Chodziło o.. - Miał powiedzieć, że chciał porozmawiać o Elce, ale stchórzył. Nie mógł jej wsypać. Nie chciał po raz kolejny być przyczyną nieporozumienia w jej życiu. Gdyby wspomniał o singielce, mogła by dostać szału. Musiał coś szybko wymyślić.. cokolwiek. – W sumie to już nieważne.. Zresztą wyjechałeś więc..

- Jestem od wczoraj w Warszawie. – ścisnął klucze w kieszeni spodni.
- Wróciłeś? – zatrzymał się, gdyż chodził w jedną i drugą stronę.

- Owszem. – mruknął. – Muszę naprostować pewne sprawy. Zresztą, nie będę Ci się tłumaczył. No nic.. skoro jednak nie masz do mnie sprawy.. A właśnie. Słyszałem, że szukacie nowego fotografa.. No proszę. Podobno nikt się tak nie sprawdził jak ja.. co za niefart. – dodał z lekka ironią w glosie.

- Czyżby syn marnotrawny chciał wrócić na stare śmieci? – zapytał z przekorą w głosie. W końcu skoro do niego dzwonił, musiał mieć jakiś cel. Skubany albo grał va banque, próbując zbadać sytuację w redakcji oraz czy plotki o poszukiwaniu nowego fotografa są prawdziwe, albo postanowił go wkurzyć.

- Mylisz się. Daleko mi do syna marnotrawnego. Poza tym, to Ty dzwoniłeś pierwszy. I podejrzewam, że miałeś konkretny cel. Ty nigdy nie dzwonisz bez celu. – odparł, próbując nie dać się sprowokować Mikołajowi, gdyż ten ewidentnie do tego dążył.

- Ciekawe.. więc według Ciebie, dlaczego dzwoniłem? – zapytał.

- Bo jestem bardzo dobrym fotografem, którego Ty potrzebujesz. – odparł, będąc niemal pewnym tego co mówi. Kilka sekund wcześniej to zrozumiał. Bo przecież jaki miał cel, że do niego dzwonił? Nigdy, przenigdy nie przyszłoby mu do głowy, że chciał porozmawiać na temat Elki. Nigdy nie byli i nie będą przyjaciółmi, którzy do siebie dzwonią od tak. Miał sprawę, z której być może teraz chciał się wycofać, natomiast on, musiał rozegrać to na zasadzie gry w pokera. Nie mógł dać satysfakcji Mikołajowi, że prosi go o pracę. Nie potrzebował jej. Mógł przecież pracować u Marcina. Jednak znał swoją wartość. Akurat w tym przypadku Monika miała rację. Gdy Tomasz zjawił się w redakcji, szata graficzna i dział foto, były w powijakach. W zaledwie kilka tygodni, poprawił i odświeżył wizerunek portalu. Teraz to wykorzystał. Znał Mikołaja na tyle, że wiedział, iż potrzebuje wszystkiego co najlepsze. W tym wypadku, on ze swoimi umiejętnościami, był jak znalazł. Oczywiście nie robił tego dla niego. Po prostu, wychodząc z mieszkania Elki, zrozumiał, że musi wrócić do redakcji. Problemem była jego relacja z Mikołajem. I rozmowa, którą musiał z nim przeprowadzić.

- Doprawdy? Interesujące.. – mruknął. Drań miał rację. Do póki pracował w „Co tam?” nigdy nie mieli problemów z materiałem foto. Strona działała jak trzeba, a zdjęcia były na czas. Ale nie dzwonił dlatego, że potrzebuje pracy. Na tyle ile zdążył poznać Tomasza, wiedział, że ten nigdy nie poprosiłby go o pomoc. Tym bardziej o pracę. Chyba, że w bardzo wyjątkowej sytuacji. Elka? Czyżby to z jej powodu? Czyżby plan Sylwii zawiódł na całej linii i teraz Tomasz próbował to naprawić? Przeszło miesiąc wcześniej, sam chciał to zrobić. Po dość szczerzej rozmowie z Elką, uświadomił sobie jak spieprzył jej życie. Wtedy sobie obiecał, że naprawi ich relacje.. Tylko czy ściągnięcie Tomasza do redakcji, to najlepszy pomysł? Po coś wrócił, a on musiał się dowiedzieć po co. – Przyjdź jutro do redakcji.

- Słucham? – zapytał specjalnie, unosząc kącik ust. Plan wypalił. Mikołaj złapał przynętę. Ale nie dał po sobie poznać, że w jakiś sposób bardzo mu na tym zależy. Wręcz przeciwnie.

- Przyjdź jutro, to porozmawiamy. Cześć. – rozłączył się, nie chcąc dłużej ciągnąć i tak cholernie sztywnej rozmowy. Dobrze się złożyło. Elki nie będzie, więc spokojnie porozmawiają.. Hm spokojnie? Czy to w ogóle możliwe? – zapytał sam siebie, wracając do klubu.

Wyszło lepiej niż przypuszczał. Chowając telefon do kieszeni, był zadowolony z efektu rozmowy. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, wkrótce znów będzie pracował w redakcji i nie da Elce o sobie zapomnieć. Tylko najpierw, musi przeżyć spotkanie z Mikołajem i Sylwią. Popatrzył na budynek, w którym jeszcze kilka miesięcy temu zamieszkał. Czas było skończyć tę szopkę. Wbił kod odblokowujący zamek w furtce i wszedł na teren osiedla. Trzy minuty później, dostał się do budynku wraz z byłym sąsiadem, który akurat wracał ze spaceru z psem. Nie mylił się. Przy klatce schodowej stał zaparkowany samochód, który wcześniej wjeżdżał przez bramę. Poszedł piętro wyżej niż sąsiad, z którym się pożegnał. Stając pod drzwiami, wyraźnie słyszał rozmowę dwojga ludzi. Tak jak poprzednio, zakrył ręką wizjer i zadzwonił do drzwi. Nie czekał długo. Kiedy Sylwia stanęła z nim twarzą w twarz, znieruchomiała.

- Dobry wieczór.. przeszkadzam? – spojrzał na skąpo ubraną, jedynie w szlafrok, Sylwię. - Mam nadzieję, że tak. – mruknął, po czym wszedł bez pytania prosto do salonu, gdzie stał dobrze znany mu mężczyzna. – Cześć Edgar.. dawno się nie widzieliśmy.. – zmierzył go wzrokiem, jak ten stał ubrany jedynie w szare slipy. – Ojej.. przerwałem ciekawe spotkanie.. No proszę. – zaśmiał się.

- Cześć. – odparł Edgar, zaskoczony widokiem Tomasza, który wszedł jak do siebie. Złapał szybko swoje spodnie, które leżały na kanapie i dość pokracznie zaczął je wkładać. – Sylwuś nie mówiłaś, że będziesz mieć gości.. – spojrzał na nią i Tomasza. Sylwia wyraźnie zakłopotana zaistniałą sytuacją, nie wiedziała co mu odpowiedzieć, dlatego wkurzona przeniosła wzrok na Tomka.

- Co tu robisz? – mruknęła przez zęby.

- Hmm jakby to powiedzieć.. Naprawiam burdel, który zrobiłaś. – odparł całkiem spokojny, krążąc po salonie obok kanapy. – Spotykacie się? W sumie, po tym co zobaczyłem, raczej nie musicie odpowiadać. – popatrzył na Edgara. – Spokojnie, nie krępuj się.. – uśmiechnął się zuchwale, tym razem spoglądając na Sylwię. - Nic mnie to nie obchodzi z kim się spotykasz. Co robisz.. Jak się prowadzisz. W przeciwieństwie do Ciebie. Ze swoim życiem rób co chcesz. Bardziej interesuje mnie to, żebyś raz na zawsze przestała wpieprzać się w moje życie. – spojrzał na nią.

- Tomasz.. to nie jest dobry moment na rozmowę. – burknęła pod nosem. – Jak chcesz, to porozmawiamy jutro. Jak widzisz.. mam gościa, jesteśmy zajęci.. Edgar gdzie Ty się do cholery wybierasz? – popatrzyła na niego, widząc jak ten się ubiera.

- Chcesz rozmawiać? Świetnie.. Ja proponuję urządzić sobie pogawędkę we trójkę. – odparł, siadając ma kanapie. – Zapraszam.. – spojrzał na Edgara, który nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. 

- Może ja jednak Was zostawię.. – odezwał się w końcu.

- Ja Cię bardzo przepraszam.. Nie miałam pojęcia, że przyjdzie. Nie wiem o co mu chodzi. – Sylwia podeszła do Edgara. – Może faktycznie, będzie lepiej jak sobie pójdziesz..

- Nikt stąd nie wyjdzie! – warknął Tomasz, zrywając się z kanapy i przewracając mały szklany stolik do góry nogami. Razem z nim, poleciało kilka przedmiotów, w tym kieliszki z winem, robiące na dywanie dwie spore czerwone plamy. – Mam dosyć Twojej obłudy, chamstwa i krętactw. – spojrzał na nią.

- Czyś Ty oszalał? – krzyknęła widząc co zrobił.

- Tak. W momencie w którym dałem Ci się zmanipulować. – spojrzał na nią i na ogłupionego Edgara, który nie wiedział co się tu dzieje. Chciał się wycofać, jednak w tym samym momencie Tomasz go zawołał. – A Ty dokąd? Zanim wyjdziesz.. Musisz wiedzieć z kim masz do czynienia. I radzę, lepiej usiądź.

- Tomasz proszę Cię.. – spojrzała na niego.

- O nie.. Skończyło się. O nic mnie już nie poprosisz. – odparł zdenerwowany. – Pieprzona szantażystka i manipulantka. A Tobie.. radzę się dwa razy zastanowić, zanim się z nią zwiążesz na poważnie. – spojrzał na Edgara. – Co Ci powiedziała o naszym rozstaniu? Że zerwała ze mną? Czy, że ja ją porzuciłem? Ciekawy jestem, jaki kit Ci wcisnęła.. – obszedł go dookoła.

- Tomasz, masz natychmiast przestać.. – warknęła na niego. – Co Ty sobie wyobrażasz? Wchodzisz tutaj, robisz awanturę i uważasz, że będę to spokojnie znosić? Wynoś się natychmiast.

- A co Ty zrobiłaś? – popatrzył na nią. – Przyjechałaś do mnie w chwili, gdy mój ojciec był umierający. Dobrze wiedziałaś, że mam dramat w domu, a Ty zgotowałaś mi jeszcze większe piekło. Wiesz co ona zrobiła? – spojrzał na Edgara, który przysiadł na oparciu fotela. - Pozwól, że Cię uświadomię.. Od kilku tygodni nasz związek powoli się sypał. Z winy nas obojga. Nie wypieram się tego. Ale na pewno nie jest tak, jak mówi to Sylwia.. Chociaż, nie wiem czy cokolwiek Ci o tym powiedziała. Być może opowiedziała Ci ckliwą bajeczkę, jaka to ona jest biedna i nieszczęśliwa.. W opowiadaniu bajek jest mistrzem. Prawda Sylwia? Paryż.. piękne miasto. Mówi Ci to coś? – zerknął na nią. – Myślałaś, że się nie dowiem? Ile jeszcze bredni naopowiadałaś? Co jeszcze wymyśliłaś, żeby zamydlić Elce oczy? Lepiej mów teraz, póki jeszcze nie straciłem cierpliwości do zera..

- Nie.. ja nie będę tego słuchał. – odezwał się Edgar.

- Nigdzie nie idziesz. – złapał go za ramię i usadził z powrotem, gdy ten próbował wstać. – Przyznasz się sama co zrobiłaś? Czy dalej mam uświadamiać Twojego nowego chłopaka, do jakiej podłości jesteś zdolna, żeby zemścić się na byłym facecie i na kobiecie, która jest Bogu ducha winna. No? To jak będzie?

- Tomasz to jest tylko i wyłącznie nasza sprawa. Nie mieszaj w to Edgara. – spojrzała  na niego. – Porozmawiajmy na spokojnie.. Jakoś dojdziemy do porozumienia.. Prawda?

- Co ty powiedziałaś? Porozumienie? – parsknął śmiechem. – Kiedy Ty przyjechałaś oznajmić mi, że mam zerwać kontakt z kobietą, która jest dla mnie najważniejsza na świecie, bo inaczej zniszczysz jej życie i karierę, to nie było mowy o porozumieniu. Dałaś mi ultimatum. Albo to albo tamto.. Nie było mowy o rozmowie.. – walnął ręką w ścianę, tuż obok jej głowy, gdzie stała. - Jak możesz być tak cyniczna? Za co to wszystko? Za to, że różniliśmy się od siebie? Za to, że nie udało Ci się mnie zmienić i nasz związek zaczął się sypać? Już Ci to mówiłem, ale powtórzę raz jeszcze. Będąc z kimś, akceptujesz jego wady i zalety, a nie zmieniasz je tak, by Tobie było jak najlepiej. Nie dopasowujesz osoby do siebie, tylko bierzesz ją taką jaka jest. Wiedziałaś jaki jestem, a jednak chciałaś po swojemu.. I dziwisz mi się, że się od Ciebie oddaliłem? Ile można tego słuchać? To właśnie była przyczyna, że zaczęło się walić. To, nie Elka jak ciągle uważasz. Elka pojawiła się w moim życiu jako koleżanka z pracy. Nie moja wina, że ma więcej empatii i całkiem inne podejście do życia niż Ty. Ona pasuje do mnie tak, jak być może ten pan siedzący tutaj, do Ciebie. Ale nie mogłaś tego zdzierżyć, prawda? Nie mogłaś tego przetrawić.. Że jest ktoś, z kim mam więcej tematów, niż z własną dziewczyną. Wiesz co? Żal mi Cię.. Jeśli nie zrozumiesz tego co mówię, nigdy nie będziesz szczęśliwa. Ja przez te kilka miesięcy znajomości z Elką, przeżyłem więcej miłych i ciepłych chwil, niż z Tobą przez 2 lata związku. Wiesz dlaczego? Bo jest prawdziwa. Bo nie udaje przed kimś niczego, by tylko sobą zaimponować. Nie zależy jej na prestiżu czy na fałszywych znajomościach, żeby osiągnąć cel. W przeciwieństwie do Ciebie.. sama mi kiedyś mówiłaś, że spotykasz się z Edgarem bo masz z tego korzyść..

- Słucham?! – odezwał się raptem mistrz drugiego planu. – Sylwia o czym on mówi? Co to ma znaczyć? – spojrzał na nią, zrywając się z fotela. –  Dlatego się ze mną spotykasz?!

- Przykro mi stary.. – spojrzał na niego.

- Edgar nie słuchaj go.. On bredzi.. – spojrzała  na mężczyzna, który zaczął zbierać się do wyjścia. – Jest wściekły, bo jego kochanka nie chce go znać, dlatego mści się na mnie. To wszystko co mówi, jest kłamstwem.. Proszę Cię nie wychodź. – złapała go za rękę.

- Nie wiem co tu jest grane do cholery, nie podoba mi się ten syf.. – spojrzał zarówno na nią jak i na Tomasza, który nic sobie z tego nie robił, że wywlekł wszelkie brudy Sylwii. Oparł się w kuchni o blat, mając jej jeszcze kilka rzeczy do powiedzenia. Przy okazji, przysłuchiwał się słowom Edgara, który wkładał buty. – Uporządkuj najpierw sprawy z byłym, a dopiero potem do mnie zadzwoń. Cześć. – mruknął, po czym wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.

- Jesteś z siebie dumny? O to Ci chodziło? – spojrzała na niego, odsuwając krzesło ze swojej drogi. – Chciałeś się zemścić? Skompromitować mnie? Jak śmiałeś mówić przy nim to wszystko.. Kto Ci dał prawo? – warknęła na niego, ze złością w oczach.

- Ty.. robiąc to samo z moim życiem. – odgryzł się, spoglądając na nią. – Przyjechałaś, namieszałaś i zniknęłaś. Wtedy byłem głupi.. Ale już nie jestem. A on? Nigdy go nie lubiłem, jest idiotą ale szkoda, żeby marnował sobie życie przy kimś takim jak Ty. – odparł, robiąc unik, gdyż właśnie w tym samym momencie chciała go spoliczkować. Złapał ją za nadgarstek i odsunął od siebie.

- Jesteś skończoną świnią Tomasz. – syknęła przez zęby.

- Tobie należą się gorsze epitety.. – odparł, odsuwając się od niej. – Przyszedłem poinformować Cię, że wróciłem do Warszawy. – oparł ręce o krzesło, spoglądając na nią. – To jedna rzecz. Druga.. wracam do redakcji i będę pracować razem z Elką. – widząc jej minę, przytaknął. - Tak, wiem, że nie jest już naczelną. Wydało się. Całkiem przypadkiem a jednak.. szczęście mi sprzyja. W końcu. – zaczął dudnić palcami w oparcie. - Po trzecie, mam zamiar ją odzyskać i być z nią każdego dnia tak blisko, jak tylko się da. Odzyskam każdą straconą minutę. I zrobię wszystko, żeby naprawić to, co Ty tak skrzętnie próbowałaś zniszczyć. Cokolwiek jej nie powiedziałaś.. jakiekolwiek sprzedałaś jej kłamstwo, pójdzie na marne. Nie odpuszczę, do póki mi nie uwierzy i wszystkie Twoje brudy nie wyjdą na jaw. Twój plan był niezły, przyznaję.. Ja tam, ona tu.. O ile przewidziałaś, że dam się zmanipulować, tak o ironio to nie ja, tylko Elka pokrzyżowała Twoje plany. - uśmiechnął się. – Jak widzisz.. dla niej kariera jest rzeczą podrzędną. Są sprawy ważniejsze niż awans..

- Nie wybaczy Ci.. byłaby skończoną idiotką. – spojrzała na niego, czerwona ze złości jak burak. Wszystko co mówił, sprawiało, że cała się gotowała. Dobrze wiedział, że tym doprowadzi ją do szału. - Jeśli jest taka wspaniała jak uważasz.. to ma swoją dumę. Żadna szanująca się kobieta, nie wybaczy facetowi, który jednego dnia się z nią pieprzy, a drugiego wyjeżdża z inną i się jej oświadcza. – zmrużyła oczy, wyrzucając to z siebie doprowadzona do ostateczności. – Nawet Elka nie jest tak wspaniałomyślna.. – zaśmiała mu się prosto w twarz.

- Słucham? - spojrzał na nią, z coraz większym gniewem i furią w oczach. Teraz miał jasność. Tym kłamstwem ją nakarmiła i ostatecznie ich rozdzieliła. Oparł ręce o stół, próbując się uspokoić ale miarka się przebrała. Z całym impetem, popchnął stół przy którym stała Sylwia. Przestraszona, odskoczyła pod ażurową ścianę. Takiego go nie znała. Przerażał ją. Pierwszy raz, patrzył na nią z taką nienawiścią. Zostawiając wywalony stół i potłuczone talerze, skierował się do drzwi i już miał wychodzić, gdy się cofnął i podszedł do niej. – Coś Ci powiem.. Jestem facetem, ale gdybym był kobietą, to nie pozostawiłbym na Tobie suchej nitki. Tyle jesteś warta, po tym co zrobiłaś. Miej tą świadomość. I jeszcze jedno. Elka mi wybaczy. Będę jej udowadniał każdego dnia, jak bardzo mi na niej zależy. I jak bardzo ją kocham. A wiesz co jeszcze zrobię? Ożenię się z nią. I będę miał z nią dzieci. Tak, dobrze słyszysz. – syknął, widząc jak zwężają jej się oczy w absolutnej wściekłości. – Dam jej to, co Ty chciałaś wymusić podstępem, a czego ja nigdy nie chciałem. – spojrzał na nią. – Żegnam! – odsunął się i po tym, ostatecznie opuścił jej mieszkanie, trzaskając drzwiami.

Nie była pewna, które z nich bardziej nienawidzi siebie wzajemnie. Czy ona jego, czy on jej. To, co powiedział, było na równi podłe z tym co zrobiła ona. Mógł sobie darować, mógł jej tak nie upokarzać ale nie.. Musiał dokręcić śrubę. - Przeklęty drań. – mruknęła wściekła i rozżalona. Chociaż tak naprawdę nie chciała wtedy dziecka, bo to był tylko sposób na zatrzymanie go przy sobie, tak poczuła się dotknięta. To było.. To było dla niej jak policzek. To już nie był ten sam Tomasz, którego widziała cztery miesiące temu. Zmienił się nie do poznania. Z mętnej kluchy stał się facetem z jajami. Dostał takiej ikry, jakiej w życiu w nim nie widziała. Nie miała pojęcia, co było powodem tej zmiany.  Czy to było spowodowane złością jaka się w nim gotowała, czy też charyzmą do walki o względy Elki. Cokolwiek to było, przegrała. Już nic nie mogła zrobić, jedynie modlić się, żeby nie wyszedł na jaw jej krótki romans z Mikołajem. To już byłby gwóźdź do trumny. Ale o to była raczej spokojna. Dobrze wiedziała, że jeśli Mikołaj coś chlapnie jęzorem, pociągnie go za sobą na samo dno. I nie będzie jedyną, na której wieszają psy i która maczała palce w intrydze przeciwko Elce. Jedno było pewne, po dzisiejszym wieczorze, życzyła Tomaszowi jak najgorzej.

Gdy wyszedł poza teren osiedla, odetchnął z ulgą. Wyrzucił z siebie wszystko, co ciążyło mu na sercu. Może w ostatnim momencie rozmowy, naprawdę przesadził, ale nie pozostał jej dłużny. Nie po tym, co powiedziała. Zaręczyny? Serio? Marcin miał rację. Była zdolna do wszystkiego. Faktycznie, jeśli ona to zrobiła po miesiącu jego bezwzględnego milczenia, Elka mogła, chociaż nie powinna, ale mogła jej uwierzyć. W końcu nigdy nie powiedział jej, że się wyprowadził od Sylwii. Wiedziała, że nie rozmawiali o rozstaniu, bo jej nie było. Dodała sobie dwa do dwóch i.. Pokręcił głową. Miał dość wrażeń na dziś. Rewelacje Moniki, rozmowa z Marcinem, chora Elka.. Potem telefon do Mikołaja i na deser Sylwia, która wyprowadziła go z równowagi. To był cholernie intensywny dzień.. Po takiej nocy jak wczoraj, że on jeszcze trzymał się na nogach.. Musiał wrócić do domu i się przespać. Zamiast taksówki, wybrał spacer. Po drodze, zaczął się zastanawiać jak to dalej będzie.. W pewnej chwili sięgnął do kieszeni, z której wyjął własność Elki. Bransoletkę, którą nosił przez cały dzień. Kiedyś jej odda. – pomyślał.

Tymczasem, po wyjściu Tomasza, Elka poprosiła Natkę, żeby usiadła i spokojnie zaczekała. Nie chciała zaczynać z nią rozmowy, odpowiadając na jej pytanie, bo do końca sama nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Szykując dla nich herbatę i ciasteczka od babci, nie miała pojęcia, co zamierza zrobić Tomasz. Wciąż słyszała jego szept i czuła pocałunek na policzku. Nie rozumiała jego determinacji.. Nic z tego nie rozumiała. Facet był zaręczony, wyjechał z kraju, raptem wrócił.. Paranoja. Postawiła oba kubki na szafce i w końcu usiadła na łóżku, opierając się o poduszki. Natalia miała rację, mogła ją wyręczyć i sama zrobić herbatę. Teraz odczuła, że wciąż jest słaba, ale co się dziwić? Jeśli była nieprzytomna do tego stopnia, że Tomasz uciekł się do takiego sposobu spuszczania gorączki? Na samo wspomnienie zrobiło jej się gorąco. A do tego głupio. Z rozmyślania o tej sytuacji, wyrwała ją Natalia.

- Powiesz mi w końcu co się tu stało? Co on tu robił i w ogóle, co się tutaj dzieje? Ty i on? – popatrzyła na nią siadając po turecku, dosłownie naprzeciwko Elki, która nie wiedziała od czego zacząć.

- Ja nie wiem.. Ja nie wiem, co mam Ci powiedzieć. – odparła prosto, bo taka była prawda. – Wczorajszy wieczór to było jakieś.. Dobierał się do mnie. Nie, że coś chciał mi zrobić, broń Boże.. – spojrzała na nią, widząc jej natychmiastową reakcję na samo słowo "dobierać". – Był po prostu czuły.. Nad wyraz czuły. Najpierw jak jechaliśmy w taksówce, potem w jego mieszkaniu.. Był pijany, czuły i zbyt odważny, najprościej mówiąc. – zerknęła na nią. Już nie chciała zdradzać jej więcej szczegółów, z tego co robił i mówił.. Co oboje robili tuż przy jego drzwiach. Poczuła, że się czerwieni na wspomnienie dotykania go w tak znaczący sposób. A może to znowu gorączka wróciła? Dotykając ręką czoła cicho westchnęła. – Wiem, że to głupie, ale kiedy robił i mówił mi różne rzeczy, wspomnienia wróciły.. Wiem, był pijany i gadał bzdury, to prawda, ale uświadomiło mi to, jak za nim tęskniłam. Mimo wszystko. – mruknęła, coraz bardziej markotniejąc.

- Ela.. tylko mi nie rycz, proszę Cię. Przerabiałyśmy to, tak? – spojrzała na nią, chwytając za rękę. – Sama mówiłaś, że nie będziesz więcej przez niego płakać. Że to zamknięty etap. Że..

- Wyznał mi miłość. – spojrzała na nią.
- Słucham?! – zamrugała, nie wierząc w to co słyszy.

- To znaczy nie mnie ale.. Mnie to powiedział. – westchnęła. – Kiedy chciałam, żeby położył się do łóżka i poszedł spać, złapał mnie w ramiona i wylądowaliśmy na łóżku. Pocałował mnie jak wariat a potem.. W amoku upojenia alkoholowego, powiedział, że mnie kocha.. Szkoda tylko, że myślał wtedy o Sylwii, a nie o mnie. - zerknęła w bok. - W tym stanie nie myślał co robi i mówi.. – sięgnęła po kubek. – Przez chwilę chciałam w to wierzyć. Jedną malutką chwilę. On zasnął a ja uciekłam z jego domu..

- I to wszystko w mieszkaniu Sylwii? – spojrzała na nią.

- No nie.. – pokręciła głową. – To jest jedna z tych rzeczy, których absolutnie nie rozumiem. Chciałam go tam zawieść. Podałam adres taksówkarzowi, a wtedy Tomasz się oburzył, że nie i jedziemy na Targówek, do jego kawalerki.. No i tam go zawiozłam. W mieszkaniu były nierozpakowane torby, plecak i kartonowe pudła. Wyglądało to tak, jakby dopiero przyjechał albo się wprowadził..

- Słuchaj.. a może oni się rozstali? Jak wczoraj mówiłam coś o Sylwii, to on zaczął gadać, że Sylwia to koniec, czy coś takiego. – popatrzyła na nią, sięgając po kubek z herbatą. – Może on wrócił z tego Paryża, zostawił flądrę i zrozumiał, że jednak to Ciebie kocha hmm?

- Zwariowałaś do reszty.. – spojrzała na nią jak na uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego. – Co wy tam z Benem na zapleczu wdychacie? – zaśmiała się. – Prędzej uwierzę w to, że Mikołaj coś jeszcze do mnie czuje, niż w to, że Tomasz mnie kocha. Kocha? Proszę Cię. Gdyby mnie kochał, to by się tak nie zachował. Nie wyjechał bez słowa, nie zerwał kontaktu.. Zresztą. Zranił mnie, tak? Nie wybaczę mu tego. Takich rzeczy się nie zapomina. To wciąż cholernie boli.. Gdybyś była na moim miejscu, wiedziałabyś jak bardzo. – zaczęła skubać lakier z paznokcia.

- Skoro to tak bardzo boli, to dlaczego go wpuściłaś do mieszkania? Czemu sama siebie katujesz.. Wczoraj, dzisiaj. Sama robisz sobie krzywdę. – popatrzyła na nią. – Co on w ogóle Ci szepnął?

- Ja go nie wpuściłam.. Znaczy. Ja i nie ja. – napiła się łyk herbaty, biorąc przy okazji leki. – Kiedy była mama, najpierw do mnie zadzwonił. Nie wiedziałam kto to, więc odebrałam. Przecież zmienił numer telefonu.. Gdybym wiedziała, to bym nie odebrała. Nie chciałam z nim gadać, to przyszedł. Mama go nie wpuściła ale jak widać był bardziej uparty. Ledwo co wyszła, wrócił. Myślałam, że to ona i jak zapukał, to powiedziałam, że otwarte no i wszedł..

- Rozmawialiście? Coś Ci wyjaśnił? Dlaczego wyjechał i w ogóle? No mów, że.. – zapytała zaciekawiona, sięgając w końcu po ciasteczka.

- Chciał, ale mu nie pozwoliłam. Zaczęłam mu gadać różne rzeczy.. Rozwaliłam na nim bukiet, który mi przyniósł.. Byłam wściekła, krzyczałam i.. zemdlałam. – spojrzała na nią, odrobinę się krzywiąc. – Nie wiem co było dalej. Straciłam przytomność na jakiś czas, a gdy się obudziłam, byłam prawie naga w wannie.

- Słucham? – zaczęła się dusić okruszkiem. – Jak to naga?

- Prawie.. – poprawiła ją i poklepała po plecach. – Miałam na sobie majtki. Też się wkurzyłam, zaczęłam się drzeć, ale powiedział mi, a raczej wykrzyczał, że miałam ponad 40 stopni gorączki, majaczyłam i leciałam przez ręce. Wsadził mnie do wody, żeby obniżyć mi temperaturę.. Mógł albo wyjść, albo mi pomóc. Zrobił to drugie. – zgryzła wargę. – Najpierw byłam potwornie wściekła, ale potem mu podziękowałam.. 

- Mógł też równie dobrze zadzwonić po pogotowie, a nie rozbierać Cię do rosołu.. – zerknęła na nią. – Co sobie popatrzył i pomyślał to jego.. – parsknęła śmiechem. – Swoją drogą.. Ciekawe czy sobie podotykał – w tym momencie uniknęła ataku poduszką, którą zamachnęła się na nią Elka.

- Czy Ciebie do reszty pogięło? – spojrzała na nią. – Natka, błagam. Już pomijam fakt.. Okej, mógł faktycznie zrobić tak jak mówisz. Ale w takie brednie nigdy nie uwierzę. Skoro zrobił to co zrobił, to wiedział, że mi to pomoże. Mógł mnie zostawić, mógł się nawet ożenić w tym cholernym Paryżu, ale nie dotykałby mnie nieprzytomnej.. Nie jest nekrofilem. Jaką miałby przyjemność w dotykaniu prawie trupa? Puknij się.. – pokręciła głową. – Ty naprawdę coś wdychałaś z Benem.. Gadasz strasznie dziwne rzeczy.

- Przepraszam.. – spojrzała na nią, chichocząc w najlepsze. – No nie mogłam się powstrzymać.. Po prostu, mam bujną wyobraźnię. Co ja poradzę.. Tomasz to facet, a skoro się wczoraj do Ciebie kleił..

- Natalka! – spojrzała na nią. – Ogarnij się. – pokręciła głową roześmiana. – Jak oboje byliśmy przytomni i pewni tego co robimy, nie wsadził mi ręki w majtki, a teraz by to zrobił?! Pomyśl logicznie.. – spojrzała na nią a tej zamiast lepiej, było tylko gorzej. Zaczęła się turlać ze śmiechu, czym do reszty rozwaliła Elkę i sama zaczęła się śmiać jak głupia. Spróbowała sobie wyobrazić to o czym mówiła Natalia, ale dalej tego nie widziała. Nie, to nie było w stylu Tomasza.

- Dobra! Cisza! Już się uspokajam! – zaczęła machać ręką w geście kapitulacji. Jak się ogarnęła, nabrała powietrza i spojrzenie na Elkę, nie wywoływało śmiechu, usiadła wyprostowana.

- Dać Ci wody? – spojrzała na nią.
- Nie trzeba. – odparła, wdychając powietrze.
- Wariatka. – pokręciła głową.
- Za to mnie kochasz. – uśmiechnęła się.
- Najbardziej na świecie. – posłała jej buziaka w powietrze.

Nie zjawił się z samego rana. To by było zbyt podejrzane. Przyjechał pod redakcję około godziny 12. Odczekał jeszcze chwilę, zanim wysiadł z auta. W razie głupich pytań czy uwag Mikołaja, był przygotowany. Zresztą, po wczorajszej nocnej akcji w mieszkaniu Sylwii, już niczego się nie obawiał. Żadna konfrontacja nie była mu straszna. Tym bardziej Mikołaj. Co prawda, współpraca z Suszyńskim, była ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę, ale musiał się przemóc. Był tylko półśrodkiem do celu. Gdy pojawił się w drzwiach windy, podbiegła do niego uradowana Monika, rzucając mu się na szyję. Była chyba najbardziej życzliwą i spontaniczną osobą jaką poznał. Ona na pewno cieszyłaby się z jego powrotu. Tego był pewny.  Gdy już się przywitali i przestała go dusić, zapytał czy Mikołaj jest u siebie. Na pytanie czy wraca do redakcji, odpowiedział tylko, że potem pogadają i poszedł w stronę gabinetu naczelnego. Zdziwił się, widząc kręcącą się po redakcji Dorotę. Przecież odeszła, gdy jeszcze tam pracował. Jak widać, nieoczekiwane powroty tutaj to standard. Jego osoba też wywołała małe zamieszanie. Na jego widok życzliwe zareagowali tylko Gosia i Patryk. Malena jak tylko go zobaczyła, niemal od razu zaczęła pisać sms do Sylwii, że Tomasz pojawił się w redakcji. Wciąż wierzyła, że ona i Sylwia są „przyjaciółkami”. Krzysiek natomiast puścił jakiś mało śmieszny żart, który był bardziej żałosny niż zabawny. Przekroczywszy próg gabinetu, obaj panowie chyba tylko dlatego, że tak wypada, podali sobie ręce i usiedli. Zapanowała chwila niezręcznej ciszy, która przerwał Mikołaj.

- Proszę.. – podsunął mu kartkę pod nos.
- Co to jest? – sięgnął po dokument formatu A4.
- Umowa o pracę.. Przejrzyj ją. – odparł krótko.

- No proszę. Czyli jednak mnie potrzebujesz.. – uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na kolejne paragrafy umowy, którą zaczął czytać nadzwyczaj dokładnie. Mikołaj był szczwanym lisem i mógł się po nim spodziewać wszystkiego. Co prawda, umowę musiał sporządzić Andrzej, ale nie mógł ryzykować. Przeczytawszy do końca, położył papier na stole. – Jest okej.

- No.. to moje warunki już znasz. Jeśli wszystko się zgadza, przekaż to Andrzejowi. – odparł beznamiętnie, jakby nie chciał wdawać się w głębsze dyskusje z Tomaszem.

- Na pewno wszystko jest w porządku. Andrzej się nie myli. – spojrzał na Mikołaja. Chociaż bardzo się starał, to jego obecność cholernie go drażniła i niestety działało to w obie strony. Mikołaj również siedział jak na szpilkach, spoglądając na Tomasza.

- Masz rację. Andrzej się nie myli. – mruknął. – Natomiast, to Ty się mylisz. Nie jest tak, że jak Ty to powiedziałeś.. Że Cię potrzebuję. Jesteś dobry w swoim fachu, doceniam to, ale radziliśmy sobie świetnie bez Ciebie. – dodał po chwili, pewny swojej racji. – Plotki są wszędzie.. Liczą się fakty.

- Poważenie? – zaśmiał się. – A jakie są fakty?

- Ty nie potrzebujesz pracy. A na pewno nie tutaj. Z Twoimi umiejętnościami, możesz pracować w zasadzie wszędzie. Oboje dobrze o tym wiemy. Redakcja Cię nie potrzebuje. Za to Elka tak. – odparł bez owijania w bawełnę. – Nie robię tego dla Ciebie, a dla niej. I jestem prawie pewny, że jesteś tu z tego samego powodu. Nie dla redakcji, dla mnie.. Dla niej. – spojrzał na niego. Słuchając tego co mówi Mikołaj, lekko go wcięło. Nie spodziewał się takiego zachowania. Tym bardziej ze strony Mikołaja. Dlaczego raptem stanął po jego stronie? To było nienormalne, ale skoro tak mówił, to nie pozostało mu nic innego jak przyznać się, że ma rację.

- I robisz to tak z czystej sympatii dla niej? Od kiedy? – popatrzył na niego. – Ale nie ważne. Masz rację, zależy mi na Elce. Zależy mi również na tym, żeby nikt jej więcej nie skrzywdził. Ani Ty, ani nikt w redakcji. Niestety wiem, że ktoś taki jest.. I oświadczam, jeśli dowiem się, kto źle jej życzy.. Nie podaruję. – nie zdradził mu jednak o co chodzi. Nie miał też pojęcia, że Mikołaj wie o szantażu Sylwii.

Mikołaj zdębiał. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Poczuł się tak, jakby był na widelcu Tomasza i w każdej chwili ten chciał go pożreć. Tomasz wiedział nie tylko o przekręcie, ale też o tym, że ktoś z redakcji był w to zamieszany. Tylko Elka o niczym nie wiedziała. Przynajmniej oni tak myśleli. Nigdy nie zdradziła powodów swojej rezygnacji. Nie wspomniała o rozmowie z Bajtkiem i o tym, że odkryli szwindel, który miał na celu jej kompromitacje. Zostawiła to dla siebie. Tak naprawdę wszyscy z tej czwórki wiedzieli, ale nikt nie znał wszystkich szczegółów tej pokręconej historii w całości. 

- Posłuchaj, jesteśmy dorosłymi ludźmi i żyjemy z Elą w zgodzie. Nie wiesz co tu się działo przez cztery miesiące, więc nie masz o wielu rzeczach pojęcia. Przynajmniej takie mam wrażenie.. Nie mniej jednak, pracujemy ze sobą, dogadujemy się w wielu tematach. – popatrzył na niego.

- Okej.. będę próbował w to wierzyć. – przytaknął mu. – Może i nie wiem, co się tu działo.. Ale dowiem się. Krok po kroku dowiem się wszystkiego. – zacisnął wargi. – To wszystko?

- Tak. Z mojej strony tak. – odparł. – Ela jest chora, poprosiła o zwolnienie.. Jak tylko wróci, jedziecie zrobić wywiad środowiskowy. Już jej wysłałem wszelkie materiały na ten temat. Będzie miała czas, żeby to przejrzeć. To jest bardzo ważny temat.. Także, przygotujcie się i do pracy. A Ty.. W zasadzie możesz przywieść swoje klamoty już dziś.. Ciemnia jest nadal do Twojej dyspozycji.

- Dzięki. – spojrzał na niego, wstając.
- Tomasz? – Mikołaj również wstał.
- O co chodzi? – zmarszczył brwi.
- Nie spieprz tego. – mruknął.

Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko porozumiewawczo i opuścił jego gabinet, trzymając umowę w rękach. Wzrok wszystkich siedzących przy biurkach, spoczął na Tomaszu, którego większe zainteresowanie swoją osobą, zwyczajnie krepowało. Po chwili oczekiwania w głuchej ciszy, w końcu się odezwał. – Tęskniliście? – zaśmiał się, gdy tym razem Gośka, uwiesiła mu się na szyi. Ona również, tak jak Monika, cieszyła się z jego powrotu. Patryk przybił z nim „piątkę” a Krzysiu tym razem wzniósł się na wyżyny dowcipu, rozwalając tym samym wszystkich obecnych. Tylko Dorota niechętnie przyklasnęła, zabierając swoje rzeczy. Nietęgą minę miał również dotychczasowy zastępca Tomasza. Artur pracował jako stażysta, i kiedy Tomasz odszedł, przejął jego obowiązki. Teraz? W zasadzie czuł, że jego kariera w ”Co tam?” dobiegła końca. Mylił się. To, że Tomek wrócił, nie znaczyło, że Artur odejdzie. Po prostu, mieli podzielić się obowiązkami. Jedyne czego Tomasz nie zamierzał dzielić z młodym stażystą, było biurko. To był jedyny warunek, gdy jeszcze tego samego popołudnia, rozmawiał z Arturem przed wyjściem z redakcji. Chłopak nie miał wyjścia i musiał się zgodzić. Wolał ustąpić koledze po fachu, niż kompletnie nie mieć już nic do gadania. Kiedy Tomasz szedł do windy, dorwała go Monika, zaciągając bliżej recepcji.

- Czyli co? To prawda? Zostajesz nami? – uśmiechnęła się.
- Zostaję. – przytaknął z uśmiechem.

- Super! W końcu będzie tu porządek. Ten młody mnie tak irytuje, że nie masz pojęcia. – zaśmiała się, wpatrzona w Tomasza. – A właśnie, Elka wie? – zapytała zżerana ciekawością.

- Jeszcze nie wie. I niech tak zostanie. To ma być niespodzianka więc.. buzia na kłódkę okej? – poparzył na nią. – Chyba do poniedziałku jest na zwolnieniu, więc jak wróci, wtedy sama zobaczy.

- No dobra, ja się nie wysypię. – zatarła ręce. – No ale zostaje jeszcze reszta redakcji no i Mikołaj. On pewnie ją o tym poinformuje. – zmarszczyła lekko nos. – No chyba, że nic nie powie.

- Tego nie wiem.. – wzruszył ramionami. – Dobra, będę leciał. Widzimy się w poniedziałek. Przyjdę jakoś z samego rana. Muszę się ogarnąć ze sprzętem, urządzić ciemnie.. Sama rozumiesz. Wrócić do rytmu pracy. No i porozmawiać z kumplem, który chciał mnie zatrudnić. – właśnie teraz pomyślał o Marcinie i o tym co mu powie.

- No dobra. To leć. Ale się cieszę! – wyszczerzyła zęby.
- Ja też. – zaśmiał się i poszedł do windy. – Cześć!

Elka miała cały weekend, żeby dojść do siebie. Na wszelki wypadek, rano pojechała do lekarza, wzięła zwolnienie, receptę na jeszcze jeden lek i wróciła do domu, po drodze wstępując do apteki. Była jeszcze za słaba na wycieczki, więc czym prędzej wróciła i z ulgą padła na łóżko. Pogoda aż się prosiła by spędzić czas na świeżym powietrzu, gdzieś na trawce, na kocyku, w parku.. Jej zdecydowanie potrzebne było łóżko. I błoga cisza. Przesiedziała z Natalią do później nocy, obgadawszy wszelkie możliwe tematy. Kiedy już temat Tomasza został absolutnie wyczerpany, zeszło na przygotowania ślubne i kolejne wahania Natalii, co do tego wielkiego dnia. Najwięcej wątpliwości przysparzała Natalii ich matka. Szum jaki robiła wokół ceremonii, działał na jej córkę jak płachta na byka. Im bardziej się starała, tym ona bardziej nie chciała. Przy tym wszystkim, najbardziej frustrowała ją postawa Roberta. Wydawał się być nijaki. Zgadzał się na wszystko, niczemu nie protestował.. Kompletnie nie miał swojego zdania. Jakby wszystko było mu obojętne.

Gdy poczuła się odrobinę lepiej, wstała z łóżka. Przygotowała sobie herbatę z imbirem i cytryną. Ale nie tylko. W końcu zgłodniała. Musiała przygotować sobie coś do jedzenia. Chociaż lodówka Elki, po mamusinych zakupach była przepełniona, to nie bardzo miała pomysł, jak to wykorzystać. Poszła po najmniejszej linii oporu. Kanapki. Przynajmniej miała pewność, że ich nie przypali. Powróciła do pokoju z kubkiem i talerzem, które wylądowały na nocnej szafce. Zabrała ze stołu swojego laptopa i postanowiła trochę popisać. Podjadając kanapkę, sprawdziła pocztę, przeczytała zaległe maile.. Nie było tego za dużo, ale wolała być na bieżąco. Zaintrygował ją mail od Mikołaja. Miał dla niej nowy temat. Mocny temat. Ostatnio wiele się o tym mówiło w mediach, ale sprawa dotyczyła innych miast. Tym razem, chodziło o Warszawę. Najgorsze było to, że dotyczy miejsca, które kiedyś poznała. Wiedziała jedno, temat jest śliski i może być z tego gruba afera. Gdy weszła na stronę „Co tam?” pierwsze co rzuciło jej się w oczy, to ten cholerny licznik. Wisiał nad nią jak kat, od chwili napisania pierwszego felietonu singielki. Spoglądając na migające cyferki, naszła ją myśl na kolejny felieton. W końcu, w ciągu ostatnich dwóch dni, wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy.. Napiła się herbaty, rozciągnęła palce i zabrała się do pisania.

„Singielce zostało już tylko 57 dni.. Zastanawiam się kiedy to zleciało. Gdy zaczynałam odliczanie było to całe długie 453 dni. Wtedy wydawało się dużo czasu. Teraz? Czas przeleciał przez palce jak chory lecący przez ręce w gorączce. Tyle dni poszukiwań faceta. Teraz wydaje mi się to jeszcze głupsze niż na początku. Lista niekończących się porażek. A ja? Dalej sama. Jak się z tym czuję? Zdążyłam przywyknąć do tego stanu. Może jestem mądrzejsza o te 396 dni które upłynęły. Może już przestałam szukać na siłę czegoś, co po prostu nie jest mi pisane. A może źle do tego podchodzę? Może jestem w tej grupie kobiet, która pewne rzeczy interpretuje na odwrót. A do jakiej grupy wy należycie? Ostatnio stwierdziłam, że są dwie metody podejścia do mężczyzn. Pierwsza: romantyczna i naiwna. To znaczy tyle, co oddać mu całą siebie. Każdą swoją myśl, każdy swój oddech a także, wszystkie swoje uczucia. Wiecie co się wtedy z nami dzieje? Na własne życzenie, stajemy się ich niewolnicami. W takiej sytuacji, facet może zrobić z nami co chce. Druga metoda radzenia sobie z mężczyznami: to nieprzejmowanie się nimi. To oni powinni za nami biegać. Nigdy na odwrót. Pamiętajcie. To facet pierwszy powinien wyznać miłość. A Jeśli tego nie zrobi, no cóż.. To może być dowód na to, że nigdy na was nie zasługiwał. Na mnie też.. Już wiem do której grupy należę. Z euforii bycia zakochaną, będąc naiwną w swoich marzeniach, stałam się niewolnicą własnych myśli. To wszystko sprowadziło mnie na ziemię. Teraz wiem, że jeśli chcę być pewna, że facetowi naprawdę na mnie zależy, ja nie mogę dać tego po sobie poznać. Niech biega, niech się stara.. Może w końcu mu uwierzę..”

Pisząc ostatnie zdanie, pomyślała o Tomaszu. O tym co jej powiedział przed wyjściem. Jak dotąd, ani razu nie dała mu dojść do słowa. Co takiego chcesz mi powiedzieć.. – pomyślała, spoglądając na grupowe zdjęcie. Wiedziała, że te czasy już nie wrócą.. Już nie będą nigdy ze sobą pracować. Może to i dobrze. Już wtedy było jej ciężko, gdy był z Sylwią, a ona z dnia na dzień, darzyła go coraz większą sympatią. Gdyby teraz, miała widywać go dzień w dzień, mając świadomość, że jest czyimś narzeczonym i niedługo bierz ślub, pękło by jej serce. Nie chciała już dłużej o tym myśleć. Zamknęła laptop i położyła się tak, jakby chciała zasnąć. Warszawa jest duża. Jeśli tylko nie będzie jej nachodził w mieszkaniu, to nie będzie musiała go widywać. O ile w ogóle wrócił do miasta.. Zacisnęła oczy i zakryła głowę poduszką. Znowu to samo. Przed sekundą obiecała sobie, że już nie będzie o nim rozmyślać a co robiła? Znowu skradł jej myśli.

W poniedziałek rano, była tak rozleniwiona spędzeniem weekendu w łóżku, że wstanie do pracy okazało się być gorsze niż wizyta jej matki. Myślała, że już gorzej być nie może, a jednak. Na szczęście, czuła się już o wiele lepiej. Nie kręciło jej się w głowie, kataru też nie miała. Jedynie lekka chrypka. Na to miała sposób. Najlepsze pastylki do ssania o smaku czarnej porzeczki. Gorzej było doprowadzić siebie do stanu używalności. Gdy w końcu wyglądała jak człowiek, ubrana, lekko umalowana, stanęła przed lustrem. Nie przypominała już tego wraka sprzed dwóch dni. Wykąpana, pachnąca delikatnymi perfumami. Poprawiła swoją kitkę na głowie, obróciła się czy aby spodnie, które założyła, za bardzo nie wiszą jej na tyłku.. Czas będzie wymienić garderobę.. – pomyślała. Część rzeczy była za duża, część za smutna.. A tych w sam raz, było jak na lekarstwo. Przeciągnęła usta koralową szminką, którą wrzuciła do torby, tak jak inne rzeczy i w końcu wyszła z mieszkania.

Gdy przyjechała do redakcji, pierwsze co zrobiła to poszła do Andrzeja. Zrobiła to od razu, bo pewnie potem całkiem by zapomniała. Oddała mu zwolnienie lekarskie, żeby schował do innych dokumentów i dopiero poszła na górę. Kiedy przekroczyła próg windy, Monika właśnie kłóciła się z kimś przez telefon. Nie chcąc jej przeszkadzać, tylko pomachała do niej ręką i poszła do siebie. Opadła na krzesło, włączając komputer. Odwróciła się w stronę pustego biurka za swoimi plecami. Młody jak zawsze się spóźniał. Ale miała czas. Przynajmniej zdąży wypić kawę i jeszcze raz na spokojnie przejrzy materiały od Mikołaja. Wróciwszy z kubkiem aromatyczne gorącej kawy, zasiadła do czytania. Bała się tego reportażu. Czuła, że jeśli tam pojedzie, przypłaci to zszarganymi nerwami i.. Jednej rzeczy nie była pewna, dlatego wstała i poszła do Mikołaja. Już wchodząc do redakcji, widziała, że siedział zamknięty w gabinecie i rozmawiał przez telefon. Teraz chyba nie był zajęty.

- Można? – zapukała, stając w drzwiach.
- Jasne, wchodź. – spojrzał na nią. – Jak się czujesz?

- Już lepiej, dzięki. – uśmiechnęła się. – Słuchaj.. przejrzałam ten temat, który mi wysłałeś.. Jesteś absolutnie pewny, że to są potwierdzone informacje? Przecież jeśli ja to ruszę.. Zdajesz sobie sprawę, że to jest jak wsadzenie patyka w mrowisko. Jak to ruszymy.. będzie syf i mogiła. – spojrzała na niego.

- Wiem. – przytaknął na to co powiedziała. – Elka na bank to jest sprawdzone.. Poza tym, daje ten temat właśnie Tobie, bo wiem, że masz podejście do ludzi. Umiesz z nimi rozmawiać. Podpytasz, sprawdzisz.. Wierzę, że sobie poradzisz. Poza tym nie będziesz sama..

- Chyba za bardzo we mnie wierzysz. – zerknęła na niego. – Ta nie będę sama.. Młody znowu się spóźnia. Ja nie wiem.. Nie można na niego liczyć. Serio, pomyśl o kimś, kto jest bardziej odpowiedzialny niż Artur. – westchnęła, zerkając w stronę biurek.

- Ale Ty nie jedziesz z Arturem. – odparł spokojnie.
- Jak to nie? A z kim? – zmarszczyła brwi.
- Z Tomaszem. – popatrzył na nią.

- Słucham? – zamrugała dwukrotnie. - O czym Ty do cholery mówisz? Jakim Tomaszem.. Tym Tomaszem?! – popatrzyła na niego spanikowana, nie wierząc własnym uszom. – Mikołaj? Żartujesz sobie ze mnie tak? – widząc jego minę wiedziała, że nie jednak mówi serio. Przytrzymała się krzesła, biorąc głębszy wdech i dopiero na niego spojrzała. - Wyjaśnij mi natychmiast, co to ma znaczyć. Tomasz tu pracuje? Od kiedy? Jak? Dlaczego? – podniosła głos, ale po chwili go ściszyła, starając uspokoić.

- Tu nie ma co wyjaśniać. – odparł krótko. – Tomasz od dziś wrócił do pracy. Formalnie to od piątku, ale dopiero dziś jedziecie w teren. – popatrzył na nią, po czym usiadł przy biurku. – Coś jeszcze?

- Ty go zatrudniłeś?! – oparła się dłońmi o jego biurko.

- Ja. – odparł, spoglądając na nią. – Jest nam potrzebny. Sama mówisz, że Artur się nie nadaje.. Że zawala terminy, że jest nieodpowiedzialny. Z Tomaszem nigdy nie było w tej kwestii problemów. - sięgnął po długopis, żeby podpisać dokument.

- Nie wierzę w to co słyszę.. I Ty to mówisz? Ty? – znowu podniosła głos. – Gdybyś mógł, to byś mu wsadził szpilkę w oko, a teraz go zatrudniasz? To jakiś kurwa żart? Jaja sobie ze mnie robisz? – zaczęła chodzić po jego gabinecie. – W porządku, masz rację.. portal bez Tomasza kuleje. Wszyscy to wiemy.. Ale.. Zdajesz sobie sprawę, że ja nie mogę z nim pracować? Nie po tym wszystkim.. Mikołaj dlaczego mi to zrobiłeś.. – spojrzała na niego wściekła. – Dobrze wiesz.. Cholera jasna. Posłuchaj mnie. Jeśli dojdzie między mną a Tomaszem do awantury albo rękoczynów w redakcji czy gdziekolwiek, to będzie Twoja wina rozumiesz? Twoja! – krzyknęła, po czym wyleciała z gabinetu, trzaskając drzwiami.

Szczerze mówiąc reakcja Elki na wieść o powrocie Tomasza, rozbawiła Mikołaja. Wcale nie obawiał się tego o czym wspomniała. Przeciwnie. Czuł, że te iskry świadczą tylko i wyłącznie o tym, że wciąż jej zależy. Gdyby był jej obojętny, nie zareagowałaby tak impulsywnie. A tak? Bała się. Bała się, że znów będą pracować ze sobą, że znów będzie blisko. Jeszcze kilka miesięcy temu, nie podejrzewał sam siebie, że będzie kibicował swojej byłej dziewczynie, by ta ułożyła sobie życie. Elka gdy wyleciała z gabinetu jak torpeda, podeszła do swojego biurka, nie wiedząc co ma zrobić z rękami. Miała ochotę zamordować Mikołaja a potem Tomasza. A może na odwrót? Usiadła na krześle, ale nie usiedziała nawet minuty. Podeszła do Moniki, która rozmawiała przez telefon, i zabrała go jej.

- Elka co Ty robisz? – spojrzała na nią jakby zwariowała.
- Wiedziałaś? – zapytała, stukając palcami w blat.
- O czym miałam wiedzieć? – zmarszczyła brwi.
- O Tomaszu! Wiedziałaś, że wrócił? – spojrzała na nią.

- A.. już wiesz. No tak. Wiedziałam. – przytaknęła. – Prosił, żeby nic nie mówić.. To miała być niespodzianka dla Ciebie, no to nie pisnęłam ani słowa. – popatrzyła na nią. – Jesteś zła?

- Dla mnie? – zbaraniała. – No chyba do reszty zwariował.. Nie daje znaku życia, wyjeżdża na cztery miesiące do Paryża ze swoją cholerną narzeczoną, a teraz wraca raptem do pracy? I to Mikołaj go zatrudnia? Nie no.. nie wierzę. Nie ma mnie kilka dni i świat zwariował. Wszyscy zwariowali..

- Elka! Uspokój się. – złapała ją za ręce, którymi wymachiwała. –  Bo ja Ci nic nie powiedziałam. Spotkałam Tomasza kilka dni temu na ulicy. Pogadaliśmy chwilę, takie tam luźne gadki. Mówił, że idzie na rozmowę w sprawie pracy. No to ja mówię, że szkoda, że nie u nas.. bla bla bla  bo Mikołaj kogoś szuka.. Być może podłapał temat. Zresztą, powiedziałam mu, że go szukał. Pamiętasz? Miał do niego jakąś sprawę, no to pewnie Tomasz sam się z nim skontaktował. Może właśnie chodziło o pracę? Nic nam wtedy nie powiedział, po co go szuka. Poza tym.. – ściszyła głos, przyciągając ją bliżej siebie. - Tomasz powiedział mi jeszcze jedną rzecz. A raczej wyszło całkiem przypadkowo. Jak zapytałam go ten Paryż, jak tam było i w ogóle, to całkiem zgłupiał. Zaczął mnie pytać, skąd przyszło mi do głowy, że on był w Paryżu. No to mu powiedziałam, że Sylwia tak Ci powiedziała. Tak się wku.. – chciała już przekląć, ale ktoś szedł korytarzem. – Tak się wpienił, że myślałam, że tam zejdzie. Powiedział, że nie był w żadnym Paryżu. Cały ten czas był u rodziców w Szczecinie.

- Co? O czym Ty.. – popatrzyła na nią, odsuwając się od blatu. – Nie wyjechał? Nie.. To niemożliwe. – pokręciła głową. – Chyba źle go zrozumiałaś.. Przecież Sylwia wyraźnie mi powiedziała.. – zaczęła gadać sama do siebie, po chwili jednak spojrzała na Monikę. – Tomasz jest w redakcji? 

- Elka.. nie byłam pijana. Wiem co mówił – spojrzała na nią. – Tak jest. Przyszedł z samego rana, z całym ekwipunkiem.. Teraz najpewniej siedzi w ciemni. – zerknęła na nią, jak ta kieruje się do schodów. – Ale prosił, żeby mu nie przeszkadzać to godziny 10! Elka słyszałaś?! Elka! – krzyknęła za nią, ale ta już zdążyła zniknąć i wcale jej nie słuchać. – Szalona.. Oboje powariowali..

W połowie piętra zatrzymała się, opierając o ścianę. Czy to co Monika powiedziała było prawdą? – zacisnęła oczy, próbując skupić myśli. Nie był w Paryżu? Jeśli nie kłamał.. To kłamała Sylwia. Ale po co? To nie miało sensu.. To się nie trzymało kupy. W tym wszystkim, ciągle brakowało ogniwa, które łączyłoby wszystkie elementy w całość. Zamiast dłużej myśleć nad tym, czego i tak nie umiała poskładać, zbiegła schodami trzy piętra niżej, idąc prosto do tej cholernej ciemni. Tak jak za pierwszym razem, wpadła tam jak burza, zapominając o tym, że trzeba zapukać.

- DRZWI!!! – krzyknął Tomasz, odwracając się w jej stronę. Gdy tylko ją rozpoznał, pokręcił głową. To chyba lepiej wyjść nie mogło. Cała historia zatoczyła pełne koło. Tu się poznali kilka miesięcy temu. I tu ponownie się spotkali.  Patrząc w jej stronę, czuł, że jest wkurzona. I dobrze. Lubił ten stan ducha. Przynajmniej jej pasował. Kiedy się złościła, oczy jej błyszczały.

- Możesz mi powiedzieć, co to ma znaczyć? – zacisnęła dłoń na klamce. - Bo nie rozumiem, jakim cudem znowu tu pracujesz.. Najpierw się zarzekasz, że nigdy tu nie wrócisz a raptem wracasz?

- A może zamiast krzyczeć, to się przywitasz? – spojrzał na nią, podchodząc bardzo blisko. W tym samym momencie co położył rękę na jej ręce, którą trzymała na klamce, pocałował ją w policzek. – Cześć, wystarczyłoby w zupełności. – szepnął, odsuwając ją od drzwi by je zamknąć. Gdy to zrobił, popatrzył na nią.

- Co robisz? – spojrzała na niego.

- Jak zauważyłaś.. to jest ciemnia. Więc w ciemni, jest ciemno.. – uśmiechnął się. – Już raz mi narobiłaś spustoszenia, kiedy wpadłaś tu pierwszy raz. Pamiętasz? – zaśmiał się opierając o drzwi, jednocześnie przekręcił dyskretnie zamek, po to by ich tak szybko nie otworzyła, gdyby chciała uciekać.

- Zebrało Ci się na wspominki? – popatrzyła na niego, przyzwyczajając wzrok do ciemności. – Więc? Odpowiesz mi na pytanie? Co tu robisz? Dlaczego wróciłeś? – oparła się o stolik.

- Miałem dużo czasu na wspomnienia.. – podszedł do niej bliżej. - Całe cztery długie miesiące. – popatrzył na nią, robiąc jeszcze jeden krok. W końcu oparł ręce po obu stronach jej nóg. – A jak myślisz? Po co wróciłem? – zgryzł lekko wargę. – Ładnie pachniesz. – szepnął jej na ucho, uśmiechając się i odsuwając od niej. Wrócił do tego, co robił nim przyszła. Ona zaś, przez chwilę poczuła, że zrobiło się tutaj za duszno. Znowu przekraczał granice. Raz przy drzwiach, teraz tutaj.. Zamknęła powieki, krzyżując ramiona na piersiach i zaczęła nerwowo tupać butem.

- Dalej nie odpowiedziałeś.. – mruknęła.

- A wysłuchasz mnie? Bo ostatnio gdy zaczynam mówić, albo mnie wyganiasz, albo rzucasz we mnie kwiatami.. – odparł, mieszając odczynniki, które ustawił w małych buteleczkach na półkę.

- Skoro jeszcze stąd nie wyszłam.. – odparła, zerkając w jego stronę. – No to chyba masz szansę coś powiedzieć.. Tak więc słucham. Dlaczego uparłeś się łazić za mną krok w krok.

-  Bo.. – przemył ręce pod bieżącą wodą, po czym wytarł je o papierowy ręcznik, wyrzucając go do kosza. Wtedy też podszedł do niej, tak jak uprzednio, opierając ręce o stół. – Bo mi na Tobie zależy. – szepnął niemal w jej wargi. – Tyle wystarczy, czy mam mówić dalej? - popatrzył na nią.

- Zależy? – pokręciła głową, ale w końcu spojrzała mu prosto w twarz. – Tak samo jak na Sylwii? Nie wiem, czy Twoja narzeczona byłaby zadowolona, gdyby usłyszała co mówisz.. – odparła, odsuwając go od siebie, po czym od razu podeszła do drzwi, szarpiąc za klamkę ale te ani drgnęły. Już miała powiedzieć, żeby otworzył te cholerne drzwi, gdy stanął za jej plecami, łapiąc za ramiona.

- Sylwia nie jest moją narzeczoną. – wyszeptał, tym samym powodując szybsze bicie serca. Ani drgnęła, tylko spoglądała w ciemne drzwi, czując jak ją obejmuje a jego ciepły oddech, otula jej ucho. – Najpierw mnie wysłuchasz, a potem wyjdziesz.. – przesunął dłońmi po jej ramionach, nieco niżej. – Konkurs na naczelnego był ustawiony. Przynajmniej tyle się dowiedziałem. Sylwia i ktoś z redakcji, maczali w tym palce. W dniu ogłoszenia wyników, Sylwia przyjechała do mnie do Szczecina. Zaczęła mnie szantażować.. I od tego wszystko się zaczęło. Wszystkie kłamstwa, niedomówienia..

- O czym Ty do cholery mówisz?! – odwróciła się do niego, będąc na nowo przyparta, tym razem do drzwi. – Czy Ty siebie słyszysz Tomasz? Jaki szantaż? Co Ty bredzisz? – spojrzała na niego.

- Mówię o tym, że Sylwia Cię oszukała. – popatrzył na nią. – Nigdy nie wyjechałem z nią do Paryża. Nigdy się jej nie oświadczyłem. Dowiedziałem się, że właśnie to Ci powiedziała, gdy przyszła do redakcji. Nie wiem co jeszcze Ci wmówiła, ale cokolwiek to było, kłamała. – widząc, że przestała rzucać się do ucieczki i całkiem zaniemówiła, spoglądając na niego jak na szaleńca, kontynuował to co zaczął. – Wiem, że to brzmi jak science fiction. Ale uwierz mi, żyłem tym przez cztery cholernie długie miesiące.. – westchnął cicho. - Zaszantażowała mnie.. Powiedziała, że jeśli nie zerwę z Tobą kontaktu, wyjdzie na jaw, że podstępem wygrałaś konkurs. Ktoś z redakcji albo nie wiem kto, podmienił prezentacje. Zrobił wszystko, żebyś Ty wygrała. I tak się stało. Przynajmniej tak to wyglądało z boku. Chociaż chciałbym, żebyś po prostu wygrała bo byłaś lepsza.. Sylwia postawiła mi ultimatum, albo zrywam z Tobą kontakt, albo ona zniszczy Ci reputację. Rozumiesz? – dotknął ręką jej policzka, przesuwając delikatnie po jej skórze kciukiem. – Nie zrezygnowałem z Ciebie. Nigdy o Tobie nie zapomniałem.. – oparł swoje czoło o jej, przymykając oczy. Na chwilę zamilkł. Czuł jak zapach jej perfum, upaja jego zmysły. Mimo iż był tak blisko, to starała nie dać się ogłupić. Słuchała bardzo dokładnie co mówił. Ale najbardziej utkwiły jej w głowie ostatnie słowa. "Nie zapomniał, nie zrezygnował". Nic z tego nie rozumiała. On zaś, musiał dokończyć to, co chciał jej powiedzieć. – Jestem idiotą. – mruknął cicho, znów czule dotykając jej policzka. - Gdybym wcześniej wiedział, że zrezygnowałaś z bycia naczelną.. Wróciłbym od razu i prosił, byś mi to wybaczyła. Wiem. Zachowałem się jak pieprzony egoista. Chciałem dobrze, ale zrobiłem jeszcze więcej złego. Zrozum mnie, bałem się. To wszystko stało się z mojej winy. Ten szantaż, te kłamstwa.. Ktoś zrobił nam zdjęcia w parku, jak się całowaliśmy. To było ogniwem zapalnym. Sylwia zrobiła to z zazdrości. – Słysząc to, spojrzała na niego przerażona. To co mówił, zaczynało mieć sens ale.. Było jakimś koszmarem. Nie mogła wypowiedzieć ani słowa. Czuła się jakby jej nogi zalali betonem i nie była w stanie się ruszyć ani uciec. Wiedziała jedno. Mówił prawdę o konkursie. A skoro to było prawdą.. to może reszta też. Przecież nikomu nie powiedziała o tym co Bajtek odkrył. To on uratował jej tyłek przed kompromitacją.. 

- Wystarczy.. – mruknęła cicho, nie patrząc na niego. – Chcę wyjść. – tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić, po tym co usłyszała. Musiała to sobie poukładać. Zrozumieć, przeanalizować i.. uciec tak daleko jak się tylko da. Najlepiej w kosmos. Do innej galaktyki. Słysząc jak przekręca zamek w drzwiach, odetchnęła z ulgą. Była wolna. Mogła wyjść i nie czuć na sobie jego wzroku, nie słyszeć jego szeptu. I nie być więziona w jego ramionach, w których tak bardzo chciała zostać. Jak tylko się odwróciła i złapała za klamkę, by wyjść, powstrzymał ją raz jeszcze, obejmując za ramiona.

- Jeszcze jedno. – szepnął jej do ucha. – Tego dnia gdy spotkaliśmy się w parku, wróciłem do Warszawy. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie jesteś już naczelną. Przyjechałem pomimo to.. Już dłużej nie wytrzymałem tego milczenia. To już mnie przerosło. Za bardzo tęskniłem. Dopiero na drugi dzień, kiedy spotkałem Monikę, dowiedziałem się, co się wydarzyło. Musisz wiedzieć, że straciliśmy te miesiące z mojej głupoty i przez kłamstwa Sylwii. Przepraszam.. – zacisnął wargi tak jak i powieki. W końcu puścił jej ramiona i odsunął się, by mogła spokojnie wyjść z ciemni. Zamiast to zrobić, stała jeszcze kilka sekund bez ruchu. Dopiero po chwili nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi, wpuszczając do pomieszczenia oślepiające światło. Gdy przekroczyła próg i miała zamknąć drzwi, spojrzała na niego.

- Za godzinę jedziemy robić reportaż. – bąknęła pod nosem, po czym zamknęła za sobą drzwi. Nie wiedział, czy ma się śmiać czy płakać. Jej reakcja była tak nieoczekiwana i dziwna, że sam zgłupiał. 

Kochani :* 
Jak jeszcze mnie nie zabiliście po tym co zrobiłam na 1 kwietnia, to jest szansa, że kolejne część się ukaże, mam nadzieję szybko. :))
Wasza ulubiona złośnica. :D 

39 komentarzy:

  1. Ty wredna "Diablico" "Zlośnico" "Małpiszonku" jak wolisz..... świetna niespodzianka..... Wiedziałam że sobie żarty robisz... Ty byś bez nas wytrzymała....????? Już to widzę 😜😝😝😝.... Kolejny świetny rozdział.... Tomasz w końcu pokazał pazurki i powiedział Sylwusi co o niej myśli I wystraszył jej "przydupasa" Edgara.... Bardzo fajna scena.... Nawet sobie to wyobraziłam....fajnie też wymyśliłaś rozmowę Elusi z Tomkiem w ciemni jakby historia zatoczyła koło i mogli wszystko zacząć od nowa.... Dla mnie bomba.... Pozdrawiam i czekam na więcej.....😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To działa w obie strony, ja bez Was, Wy beze mnie.. nikt bez siebie nie wytrzyma :D <3 I tak mam wrażenie że się zachował w miarę spokojnie i całej chałupy jej nie rozwalił :D Jeszcze mógł mieć bardziej cięty jęzorek ale to chyba nie w stylu Tomasza :D

      Usuń
  2. O wszystkie ludy świata.
    Powiem tak najpierw nie chciałam wierzyć w to co napisałaś bo jak to miało by nie być opowiadań i mówię sobie okej to napewno żart ale jak wczoraj nic nie napisałaś to przeszła mi przez głowę myśl że to jednak okazało się smutną prawdą a Tu moje zdziwienie dziś po przebudzeniu jak pokazała się nowa część i już byłam spokojna.
    Wcale nie mam ochoty Cię zabijać za tamto bo wynagrodziłaś to tym cudeńkiem.
    Napisałaś że następne części będą hot i chyba już właśnie się zaczęło. Scena w ciemni cuda . Serce zaczęło mi bardziej walić i robić coraz cieplej pięknie to pokierowałaś. Wcielenie złego Tomasza też bardzo hot z jednej strony taki rozgotowany klusek a z drugiej jak papryczka chilli ostry i w końcu stanowczy. Udowodniłaś sceną w mieszkaniu tej wywłoki że jak chce to potrafi walczyć o to na czym mu zależy.
    Tak mi się zdaje że Elka zaczyna mięknąć. Już zaczyna być dobrze dała mu się wytłumaczyć no i jadą na reportaż. Swoją drogą ciekawe co tam się wydarzy bo czuję że następna część będzie też pełna emocji .
    Pozdrawiam a i proszę nie strasz tak więcej bo będziesz miała o jedną czytelniczke mniej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha narobiłam wam stracha ale już nie będę. Obiecuję :* Widzę, że kolejna zakochana w scenie z ciemnią. A to dopiero początek ich rozgrywek <3 Tomasz rozpierducha? tez to lubię, w sumie mógł być jeszcze gorszy ale to nie byłby nasz klusek :DD Dobrze czujesz, będzie pełna emocji, za równo tych dobrych jak i złych. Ale koniec końców w końcu będą tego dnia razem więc, jakoś to będzie.. :)

      Usuń
  3. Parafrazując Herbuta: "Sylwia jest małą ściemniarą. Wygą, wróblicą, cwaniarą. Plącze im nogi i mówi: 'idź!' 😂😀
    A Klusek idzie...lata jak burza właściwie. Jakby miał ten swój namioto-sztormiak, to jeszcze szum by robił i wrony z podwórek płoszył😂 Obrazek jak z horroru...Ale ja nie o tym.
    Klusek lata...i doleciał. Na Łysą Górę w postaci osiedla na Willanowie. Nagadał Czarownicy jak już dawno powinien, stołami porzucał, uświadomił Edgarka i poleciał dalej. Wkurzone, rozczochrane, seksowne tornado (Ania, żyły, żyły były❤).
    Kolejne tornado to Elka. Od załamki po wkurzenie. Klusek to potrafi dostarczyć wrażeń. Oni przez siebie osiwieją, jak szybko się nie dogadają! Jak mnie się podobało tornado "Elka", w którego epicentrum znalazł się Tomasz. Ale najpierw rykoszetem oberwał Pikuś - jeszcze mu Elutka podziękuje, ale odpokutować Pikuniu musi. Moni się też oberwało. Na szczęście z mniejszym skutkiem. Monia, myśl! Już widzisz, że obi oszaleli. Łącz fakty😂
    Małe, rozczochrane tornado poleciało szaleć dalej i wylądowało w ciemni. I się zrobiło duszno, gęsto i porno...tfu, parno. To chyba ta chemia z odczynników...❤
    Bardzo mi się ta scena podoba. Wkurzony Eluś, rozanielony Klusek, który wyjaśnienia zaczyna od komplementów. On to wie jak ją rozmiękczyć. Działaj Tomaszku, Elka nie jest już taka twarda. Ale ktoś chyba zaraz może być..
    Coś czuję, że te elkowe luźne szmatki, to subtelna zapowiedź zakupów. Odmieniona Elka i starający się Tomasz to będzie mieszanka wybuchowa.
    Ciekawe na jaką bombkę z reportażem ich władujesz. Czy już pora na dropsy na odchudzanie? Chyba się szykuje grubsza sprawa i praca po nocach. Będzie ciekawie, wiem to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha cudny opis paryskiej flądry !:D Prawie jakbym czytała tekst Doro, ale ona to jeszcze mocniej pewnie podkreśli :D Mam atak śmiechu jak sobie wyobrażę Tomasza machającego rekami w sztormiaku ! Jakby odganiał sztorm na norweskich fiordach XD Klusek : nadciąga huragan w kinach już od 3 marca 2017 :DDD Torndao Elka to taka ja na wkurwie więc uwaga i nie wnerwiac mnie bo skończy sie podobnie :D Chyba, że macie w pobliżu klusko tomasza na udobruchanie to zmięknę.. kiedys :D Porno to będzie za jakiś czas, teraz jest tylko parno Miss, ogarnij kosmate myśli :DD Zaskoczy was ten reportaż i to bardzo :)) I nie chodzi o dropsy :P

      Usuń
    2. Miss po przeczytaniu Twojego komentarza poplakalam się że śmiechu.... Ty to potrafisz opisywać... Z Wami kobity nawet najgorszy dzień staje się wesoły... Nie trzeba żadnych antydepresantow wystarczycie Wy buziaki 😘

      Usuń
    3. Już widzę ten zwiastun. "Czytał: Tomasz Knapik (albo Górski)"😂😂 W półmroku nocy Klusek w kapturze odgarnia stado wron spod kamienicy na 11 Listopada. Wkurwiony Tomasz znakiem rewolucji - "Igrzyska redakcyjne: Kluskogłos, cz.1"😂
      Nie mogę się doczekać tego reportażu. Aa, zapomniałam dodać. Fajnie wplotłaś między te emocje rozmowe Elki i Natki. Trochę rozładowałaś atmosferę. Linka Ci będzie wdzięczna za turlającą się Natkę❤😂 A ja parskałam śmiechem jak konik😂

      Usuń
    4. standardowo, Miss rozwala system :D Poczekajmy jeszcze na Karo i Doro to będziemy sikać synchronicznie :D

      Usuń
    5. Dzięki, Słoneczko😘 Polecam się na przyszłość. Co ja poradzę, że Singielka mi tak poziom endorfin podnosi? I potem wymyślam takie kwiatki 😂

      Usuń
    6. hahahahaha głos Knapika idealnie sie do tego nadaje :DDDDD Powiem tak, te reportaż trochę namiesza w życiu klusków :D

      Usuń
    7. A kto ich nie lubi...też czekam na Doro i Karo ich komentarze zasługują na Nobla 😝😂

      Usuń
    8. Miss, Kluskogłos mnie rozwalił. Dostałam napadu śmiechu 😂 no i chichrająca się Natka zrobiła mi dzień. Ta to umie trafnie podsumować Elkę i to jeszcze w taki zabawny sposób 😆

      Usuń
    9. Miss, gęba się sama śmieje.. Rechoczę w głos :D Bardzo lubię te kwiatki :))) Monika

      Usuń
    10. Wystarczy takie doborowe towarzystwo jak Wy i samo się pisze 😂❤ Polecam się 😀

      Usuń
    11. Ktoś mnie wzywał czy tylko mi się wydawało? 😆

      To żeście laski teraz narzuciły na mnie presję 😉 nie wiem czy sprostam waszym oczekiwaniom... A Miss zawiesiła poprzeczkę wysoko (jak zwykle zresztą!) ...

      Wszystkie eltomkomaniaczki powinny właśnie skrobać "Odę do Determinacji Tomasza" 😃 Z jednej strony śmiałość w stosunku do Elki, która jak widać nie wyparowała wraz z procentami. I mimo oporu z jej strony, Klusek konsekwentnie cały czas skraca dystans. Skubany wie, że szepty i gardłowe pomruki robią robotę. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby strącić te jego cholernie męskie i kręcące dłonie z policzka. Pewnie nie spodziewał się, że sama przyjdzie do jego lochu, ale doskonale wykorzystał sytuację. Na ten moment to musi wystarczyć. Przynajmniej wyjaśnił większość znaków zapytania związanych z jego zniknięciem. Elka ma o czym myśleć. Tylko niech nie kmini za długo. Jeszcze nie raz zatrzasną się w kluskowej świątyni dumania. W wiadomym celu. Chociaż w opowiadaniu możemy -prawda, Singielko?- liczyć na godne wykorzystanie potencjału ciasnych, ciemnych pomieszczeń. Ciekawe jak z akustyką w foto lochu...?😜 Myślę, że przynajmniej tam Sława ich nie znajdzie😉
      Z drugiej strony, mamy okazję podziwiać samotnego mściciela w prochowcu. Porzucał sobie stołami, gdyż jak wiemy bez tego się nie liczy😆 a do tego dopiekł Sylwii aż pójdzie jej w pięty... jednocześnie nie zrobił jej jakiegoś wielkiego świństwa, które nie mieściłoby się w kodeksie Jego Rycerskości. Hej, w końcu powiedział prawdę! Całą prawdę i tylko prawdę. W zasadzie to zrobił dobry uczynek - ostatecznie ostrzegł Edzia, mimo że nigdy nie było im ze sobą po drodze. W harcerstwie mogliby uznać to nawet za uczynek godny druha, odznaka należy się jak za przeprowadzenie staruszki przez jezdnię! Teraz hermetyczne środowisko modowych snobów na opinii, którego tak Ptaszysku zależało zrobi jej koło pióra. Przylizany Picuś Glancuś pewnie ma swoją dumę i raczej nie zechce już brykać z taką Kobyłą.
      Czy po tomaszowej ofensywie Sylwia zapadnie się pod ziemię i wyemigruje na San Eskobar? Czy będzie próbowała jeszcze bruździć w "Co tam?" Klusek i Elka mogliby ją zauważyć w trakcie "przyjacielskiej" pogawędki z Mikołajem. Jemu też nie może wszystko ujść na sucho. Czekam na pikusiowy krwotok z nosa😈 Przy okazji powinien wypłynąć ich łóżkowy epizodzik, tak by dla wszystkich stało się jasne, że Królowa Zemsty jest naga.

      Natalia mogłaby wydać książkę pod pseudonimem. If you know what i mean... Nati, nekrofilia, serio? Wyraźnie pod wpływem opowieści o kluskowych lepiących się łapkach zapomniała o planie zakupienia trutki na szczury 😂😂😂

      Materiał śledczy + Elka = kłopoty
      I to jest dobra wiadomość! Tomasz będzie mógł się wykazać 👍
      Idziemy w dragi czy może w jakiś zawiły sposób nawiążesz do ich parkowego bobasa? Jak tylko Klusio wspomniał Sylwii o dzieciach i planach założenia z Elką rodziny od razu przypomniał mi się Michał. 🤔

      Usuń
    12. Z tym Michałem to nieźle wykminiłaś. Takie okna życia i porzucone dzieci to chwytliwy temat. Ciekawe o cóż może chodzić...?😂
      Brakowało Cię w "podpostowych" rozkminach. Dobrze, że jesteś 😀

      Usuń
    13. Myślałam o nielegalnych adopcjach albo czymś w ten deseń 😊
      Późno, bo późno, ale jestem. Przez ostatnie kilka dni jestem zakręcona jak ruski termos i nie wiem jak się nazywam, ale wywołałyście mnie do tablicy, więc przybywam z komentarzem.
      Miss, dopiero teraz przypomniałam sobie, że zalegam z komentarzem pod klusko rozkminiaczem u Ciebie na wattpadzie. Tak to jest jak czyta się w biegu, a potem cały czas coś nie pozwala usiąść na tyłku 😩

      Usuń
    14. No zalegasz, zalegasz. Ale spoko, opowiadanie nigdzie nie ucieka jak Edzio z Willanowa. Zaczyna się teraz gorący okres. Ciągle ktoś coś i dużo do zrobienia 😥

      Usuń
    15. Poprawię się, obiecuję! 😊
      Ale najpierw się wyśpię😉

      Usuń
  4. Zauważyłam ze zawały to twoja specjalność! Najpierw wkręciłam się, że nie będziesz pisać, później myśle sobie "nieee to by nawet nie było w jej stylu żeby skończyła w takim miejscu". No i wszystko wiadomo. Budzę się o godzinie 5 coś a tutaj taka niespodzianka, odmówiłam sobie zrobienia śniadania ale przy pysznej kawce przeczytałam całość, niedawno jeszcze raz...jak zwykle brak słów żeby opisać dzieło jakie tworzysz! Cholerka jak ty trzymasz w napięciu. Myśle że wole czekac dwa dni na wpis kiedy nie dajesz żadnych wcześniej fragmentów! Jest takie WOW!!! Kompletnie nie chciało mi się wstawać a tu patrzę taka niespodzianka i dzień staje sie lepszy;)
    Ogromny szacunek również za to, że tak późno piszesz i o tej godzinie potrafisz to ogarnac!
    Wika:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka malutka specjalność :P To był wkręt celowy, żeby od razu dać nową część taki tam spisek z jedną singelkoholiczką :D Ostatnio cały czas siedzę nocami więc na coś spożytkowałam ten czas <3

      Usuń
  5. Pierwsza myśl - ukatrupić! Druga - całe szczęście, że nic złego Cię nie spotkało! :))) Trzecia - ale niespodzianka! :D Wiesz ile mi strachu napędziłaś? Martwiłam się o Ciebie Dziewczyno!! Chociaż, jakby spojrzeć na ten wkręt z drugiej strony, to przynajmniej mogłaś w ciszy i bez naszych nacisków tworzyć to cudo <3<3<3
    Tomasz w pięknym stylu rozprawił się z flądrą. Dosadnie i mocno.. Obeszło się bez użycia akcesoriów kuchennych, ale ku mojemu zadowoleniu leciały stoły wraz z zawartością :) Tomasz z charakterkiem, to jest to! Fajnie, że i Edgarowi się dostało. Niby nic do niego nie mam, ale.. i tak go nie lubię
    Tomek wrócił do redakcji. Nareszcie! Mikołajowi pewnie już niebawem zacznie się palić grunt pod nogami.. Jak ruszy śledztwo to migusiem się wyda kto maczał paluchy w spisku.
    Ciemnia? hmmm :) to moje ulubione pomieszczenie w redakcji. Szczególnie, gdy przebywa w niej nasza ukochana Dwójka <3 To w ciemni się wszystko zaczęło i cudnie, że właśnie w niej na nowo się prostuje <3<3 DRZWI !!! Aż ciarki przechodzą!
    Eluś poznała prawdę.. jeszcze nie do końca w nią wierzy, ale Tomaszowa w tym rzecz, żeby uwierzyła :D Trochę sypnęła Natka, trochę Monia a najważniejszą resztę dopowiedział Kusek. No i super! Huurrra! Będzie wspólny reportaż.. i cokolwiek miałoby się na nim nie wydarzyć to najważniejsze, że się odbędzie :)
    Moja Ty ulubiona "Złośnico" <3 wielkie dzięki za niespodziankę :D i oczywiście czekam na następne.. Pozdrawiam Cię gorąco
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "DRZWI!" to jedna z moich ulubionych tomaszowych kwestii❤I nie wiem dlaczego. Może to przez echo, a może przez ten chropawy ton. Tylko fryzurę miał wtedy kiepską 😂
      U Ciebie Singielko, to nawet nieporozumienia się szybko wyjaśniają. A to, że Elka będzie nieufna i od razu z Kluchą do łóżka czy na blat nie pójdzie? Słusznie. Klusiu nabroił? Niech teraz przykozaczy, wsiada na białego rumaka i zdobywa damę swego serca. Może mniej średniowiecznymi metodami (bo na pojedynku i z lutnią go nie widzę😂😂). Ale o to akurat się nie boję. Singielka nam tu atmosferkę zrobi ❤

      Usuń
    2. Tomasz i średniowieczne klimaty? Z tego kluskowego płaszcza obszyłoby się połowę krzyżowców pod Grunwaldem 😂😂😂

      Usuń
    3. Ale tylko połowa...A miecze nadal nagie😂 Właśnie go sobie wyobraziłam jako taką zakutą puszkę na koniu z taką dłuuugą...kopią.
      Nie...Zdecydowanie poprosimy współczesne metody ealki i naszego Sir Kluska.

      Usuń
    4. Jakby nie było Klusek ma (a raczej miał) w sobie coś z zakutej puszki 😜

      Usuń
    5. Miejmy nadzieję, że chociaż pachniał lepiej😂

      Usuń
    6. Puszką kawy z łaskuna? 😂

      Usuń
    7. Aromat kawy już zawsze mi się będzie kojarzył z Kluskiem. Tak jak pierogi, które ochrzciłam "tomaszami" 😂 Ale Klusek o zapachu puszki kawy z łaskuna? Nie, chyba mój nos nie chce tego poczuć. Znaczy tej kawy przed procesem palenia - czy co oni tam z nią robią. Chociaż...Ale w kontekście średniowiecza taki odorek by nawet pasował. Klimatycznie - nie ma co!

      Usuń
  6. Super rozdział :) <3 i czekam na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Supeer część:) <3 ale mnie wystraszyłaś z tym że zawieszasz pisanie opowiadań :P

    OdpowiedzUsuń
  8. A takie mam pytanie na początek ;) Co Klusek wywoływał za zdjęcia w ciemni? :D Ciekawie by było gdyby miał wywoływać jakieś zdjęcie z Elką, jednak nie zdążył wraz z nadejściem tornada Elki, jak to nazwała Miss ;pp
    Nareszcie - stało się! Doszło do konfrontacji, na którą czekałam już od kilku części :D I jakiż to idealny moment ten nasz Klusek wybrał! Natknąwszy się na Edzia w negliżu, w końcu mówi co myśli o tej niedorajdzie z Wilanowa ;pp Pięknie pocisnął Sylwii za wszystkie krzywdy, jakie wyrządziła jemu i Elce. I jeszcze to wyznanie o chęci odzyskania Elki, ślubu i dzieci... I Edgarek w końcu się poznał na Sylwusi, taka karma! :D No, Panno Zołzo! Teraz masz za swoje! A kysz! A kysz! (jeb w stół i spadówa xD)
    Rozwaliła mnie rozmowa sióstr :D Tomasz nekrofil, wzdychanie naparów z Benem... Nawet i Eluś się nam rozbawiła :D Nie ma to jak siostrzane wsparcie. Dziewczyny są cudowne! :D
    Klusek i Pikuś oko w oko, a właściwie to w trakcie załatwiania formalności przyjęcia do pracy ;pp Pikuś próbuje wszystko naprawić, co spieprzył pomagając Sylwusi, ale coś czuję że i jego nie odpuści kara za wypikusianie Zołzy i pomocy w spisku. Trochę mi go szkoda, bo jednak próbuje naprawić to co spieprzył, a z drugiej strony powinien jednak dostać za swoje ;pp No cóż, zobaczymy co zgotuje dla niego los o imieniu Singielka (w sensie ty :D)
    Kolejny cudny felieton! Cyferek ubywa, ślub tuż, tuż, a biedna Eluś nadal samotna... 60 dni to mało na naprawienie relacji, a jak już to będzie to znowu relacja czyście przyjacielska (tak sądzę po scenie w ciemni, ale to za chwilę ;p), ale zobaczymy ;)
    No i mamy Tomasza w redakcji! Wielki Come Back, wszyscy zadowoleni... poza osobą dla której wrócił na stare śmieci. Rozpętało się tornado i biedna Monia znowu została zaatakowana, drugi raz w ciągu tygodnia... Bidulka! ;pp Ale jak Miss trafnie zauważyła, po zachowaniu przyjaciół już ma czarno na białym sytuację i dobrze by było, gdyby mogła trochę się przyczyniać do naprawy relacji Klusków :D
    No i historia zatoczyła koło, znowu spotykamy Klusków w ciemni... Nie wiedziałam, że tak szybko Tomasz wyjaśni, że to wszystko było perfidnym planem Sylwii i to przez nią się nie odzywał do Elki. Więc zaskok był ;) Gorąco w tej ciemni, oj gorąco! :D Mało by brakowało by się na siebie rzucili, ale wiadomo jak to jest... ;pp Elka uwierzyła, ale zanim znowu się do siebie zbliżą, minie pewnie dużo czasu. Mi się tam podoba! :D
    To będzie pięknie widzieć, a właściwie czytać starania Tomasza, by na nowo rozkochać w sobie Elkę, by rozbudować zaufanie i definitywnie zakończyć ze tchórzostwem, którego miał pod wpływem Sylwii. To już zupełnie inny facet, a jednak wciąż ten sam Tomasz, który chce kochać na zabój. Że prócz kawy, kubka i aparatu potrzebuje Elki. Już nie mogę się doczekać jego starań, które w końcu doprowadzą do szczęśliwej drogi. Pisz, twórz i daj z siebie wszystko! ;) ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się mogę doczekać tego starania naszego Kluska ❤
      Ale Ci Singielka działa na wielkość znaków. Rozwaliłaś mnie definicją karmy dla Flądry😂

      Usuń
    2. Gdyby Lalka powłóczyła się z Kluskiem i plecakiem po Tybecie zamiast polować na szmatki w Mediolanie to wiedziałabym, że karma is a bitch 😁

      Usuń
    3. W Tybecie też mogłaby polować na szmatki. Mnisi lubią takie kolorowe kawałki sukna rozwieszać. A Klusio by ją tak przeczołgał po tych górach, że mogłyby jej tylko skrawki odzienia na chudym tyłku pozostać😂

      Usuń