Wychodząc z jej mieszkania, już
wiedział co musi zrobić. Jak dalej postąpić. Cel uświęca środki a jego celem
była Ona. Nawet jeśli będzie musiał zawrzeć sojusz z człowiekiem, z którym
nigdy nie było mu po drodze. Przyjaciół trzyma się blisko, wrogów jeszcze
bliżej. – pomyślał, wychodząc z kamienicy przy ul. 11 Listopada. Zerknąwszy na
sportowy zegarek na nadgarstku, zdecydował, że nie jest za późno na wizytę.
Zamówił taksówkę, która niebawem zabrała go w stronę dzielnicy Wilanów. Mknąc ulicami śródmieścia, przewracał w palcach swój telefon. Zaczął na nowo
rozmyślać o osobie Mikołaja Suszyńskiego. Zastanowił się, czego od niego
chciał. Po co usilnie próbował nawiązać z nim kontakt. Teraz mógł się tego
dowiedzieć. Mógł do niego zadzwonić ale co dalej? Monika poddała mu myśl,
jednak on musiał mieć dobry argument, by móc wrócić do redakcji. Nie
przypuszczał, że kiedyś będzie musiał być zależny od fircykowatego bruneta,
który dostawał białej gorączki na widok jego i Elki razem. Nawet jeśli byli
tylko w pracy. Może zbyt mocno określił Mikołaja jako swojego wroga. Nie był
nim. Po prostu, mieli odmienne zdanie w wielu przypadkach. Często skutkowało to mniejszymi
bądź większymi spięciami. Mieli też całkiem inne charaktery, o czym najlepiej
przekonała się Elka, poznając ich nieco bliżej. Jak teraz o tym pomyślał, ukuło
go uczucie zazdrości. Nie pierwszy raz, ale teraz jakby mocniej. Znajomość Elki
i Mikołaja mimo, iż była krótka, to na pewno bardziej intensywna. To było
głupie.. O co on był zazdrosny? Że Elka i Mikołaj? Nie mógł być aż takim
hipokrytą. W tym samym czasie, on był przecież z Sylwią. Otrząsnął się z głupich
myśli, spoglądając w czarny ekran telefonu. Wiedział, że to będzie trudna
batalia, ale postanowił, że odzyska jej
zaufanie. A może coś więcej? Może w końcu szczerze ze sobą porozmawiają i
wyznają co czują. Tego co sam czuł, był pewny. Co czuła ona? Wcześniej tylko
podejrzewał.. teraz sytuacja była zupełnie inna. Mogła darzyć go całą paletą
uczuć, ale nie tym, czego on sam pragnął. Może już tego nie czuje, a może nigdy
nie czuła? Nigdy nie nazwali tej relacji inaczej jak przyjaźń. Tylko, że
przyjaźń skończyła się w chwili ich pierwszego pocałunku. Wtedy zaczęło się coś
więcej..
Nie podjechał centralnie pod
budynki. Zatrzymał się przed częściowo obrośniętym bluszczem, metalowym ogrodzeniem.
Uregulował należność za kurs i wysiadł z taksówki. Spoglądając na budynek w
integralnej części osiedla, dostrzegł światła na trzecim piętrze. Była w domu.
Na samą myśl spotkania Sylwii, czuł odrazę. Po tym co zrobiła, nie miał dla
niej szacunku należnego kobiecie, a nawet człowiekowi. To było podłe zagranie.
Przez chwilę pokręcił się w okolicy bramy i furtki. W żadnym wypadku, to co robił nie było
podejrzane. Stróż znał go bardzo dobrze. A czemu nie wchodził? Zanim to
zrobi, miał do wykonania pewien ważny telefon. Czekając na połączenie,
dostrzegł znajome srebrne BMW. Już je kiedyś widział i dobrze zapamiętał.
Należało do Edgara. No proszę.. Czyżby on i Sylwia?
W innej części Warszawy, a
dokładniej w ścisłym centrum, w podziemiach Opery Narodowej Teatru Wielkiego,
dwóch mężczyzn debatowało o kobietach. W lokalu nasyconym
tajemniczością Dalekiego Wschodu, Mikołaj i jego kumpel Jakub, wymieniali swoje
ostatnie doświadczenia z kobietami. Ale nie tylko. Jak to Jakub stwierdził, Mikołaj
miał bardzo ciężkie życie naczelnego. Ciągłe spotkania i imprezy.. A dla kumpli
czas tylko po uprzedniej rezerwacji terminu. Tak jak dziś. Na to spotkanie
umówili się z ponad tygodniowym wyprzedzeniem, a i tak nie do końca było
wiadomo, czy się zobaczą. Jednak się udało. Obaj panowie, zawiesili oko na
atrakcyjnej brunetce, która pojawiła się w klubie. Sącząc kolejną porcję
martini, Jakub pozwolił sobie skomentować strój owej dziewczyny, kręcącej się
niedaleko baru. Mikołaj zamiast słuchać, przystąpił do działania. Poprawiwszy
poły granatowej marynarki, podszedł do dziewczyny. Ledwie rozpoczął rozmowę,
gdy w kieszeni zaczął wibrować telefon. Ktoś miał niezłe wyczucie czasu. W
normalnej sytuacji, zignorowałby dzwoniącego. Dzisiaj, wyjątkowo tego nie
zrobił. Przedłożył flirt z interesującą brunetką, na poczet zerknięcia, kto
dobija się do niego po 22. Nie znał numeru. Czyżby to jego nowy informator?
Znajomy z branży, miał go skontaktować z pewnym gościem, który mógł być pomocny
w zdobywaniu materiałów. To mógł być on. Obdarowując uśmiechem tajemniczą brunetkę, odsunął się
kawałek na bok, odbierając połączenie.
- Tak słucham? – przyłożył rękę
do drugiego ucha, by lepiej słyszeć rozmówcę. To był chyba głupi pomysł,
odbierać telefon w klubie, gdzie w najlepsze grała głośna, momentami ogłuszająca muzyka.
- Mikołaj? – zapytał Tomasz,
który ledwie go usłyszał. – Halo? Słyszysz mnie? – dodał po chwili, mówiąc
nieco głośniej, bo wątpił, by ten go usłyszał, w miejscu gdzie akurat był.
- Tomasz?! – zapytał nie będąc
pewnym, czy dobrze rozpoznał głos. – Poczekaj chwilę! - krzyknął, przykładając
telefon do piersi. – Wybacz piękna, innym razem pogadamy dłużej.. – spojrzał na
dziewczynę, po czym skierował się do wyjścia z klubu. Zanim wyszedł z budynku,
Tomasz słyszał jakieś dziwne trzaski w telefonie. Dopiero po kilku minutach,
odezwał się na nowo. – Jestem już. Tomasz? To Ty? – zmarszczył brwi, wciąż
będąc w szoku, że do niego dzwoni.
- Aż dziwne, że rozpoznałeś mój
głos.. Nie rozmawialiśmy za wiele przez telefon. Właściwie.. to chyba nigdy nie rozmawialiśmy. – odparł zaskoczony, że mimo
wszystko jednak go poznał. – Spotkałem Monikę. Wiem od niej, że zostałeś naczelnym. No cóż, doczekałeś się. Gratulację. - wycedził od nie chcenia. - Podobno
miałeś też do mnie jakąś ważną sprawę. Chciałeś się skontaktować ale nie
wyszło.. Także słucham. O co chodzi, chyba, że to już nieaktualne.
- Zaskoczyłeś mnie tym
telefonem.. – odparł, odchodząc kawałek od wejścia. – Zgadza się, chciałem się
z Tobą skontaktować. Okazało się, że raptem nikt nie wie gdzie jesteś no
i..
- Do rzeczy Mikołaj. O co chodzi?
– odparł krótko.
- Konkretny jak zawsze. –
zacisnął wargi. Nie przepadał za Tomaszem odkąd sięgał pamięcią. Świadomość, że
to dla niego, Elka go zostawiła, wcale mu w tym nie pomagała. – Chodziło o.. -
Miał powiedzieć, że chciał porozmawiać o Elce, ale stchórzył. Nie mógł jej
wsypać. Nie chciał po raz kolejny być przyczyną nieporozumienia w jej życiu.
Gdyby wspomniał o singielce, mogła by dostać szału. Musiał coś szybko
wymyślić.. cokolwiek. – W sumie to już nieważne.. Zresztą wyjechałeś więc..
- Jestem od wczoraj w Warszawie.
– ścisnął klucze w kieszeni spodni.
- Wróciłeś? – zatrzymał się, gdyż chodził w jedną i drugą stronę.
- Owszem. – mruknął. – Muszę
naprostować pewne sprawy. Zresztą, nie będę Ci się tłumaczył. No nic.. skoro
jednak nie masz do mnie sprawy.. A właśnie. Słyszałem, że szukacie nowego
fotografa.. No proszę. Podobno nikt się tak nie sprawdził jak ja.. co za
niefart. – dodał z lekka ironią w glosie.
- Czyżby syn marnotrawny chciał
wrócić na stare śmieci? – zapytał z przekorą w głosie. W końcu skoro do niego
dzwonił, musiał mieć jakiś cel. Skubany albo grał va banque, próbując zbadać
sytuację w redakcji oraz czy plotki o poszukiwaniu nowego fotografa są prawdziwe, albo
postanowił go wkurzyć.
- Mylisz się. Daleko mi do syna
marnotrawnego. Poza tym, to Ty dzwoniłeś pierwszy. I podejrzewam, że miałeś
konkretny cel. Ty nigdy nie dzwonisz bez celu. – odparł, próbując nie dać się
sprowokować Mikołajowi, gdyż ten ewidentnie do tego dążył.
- Ciekawe.. więc według Ciebie,
dlaczego dzwoniłem? – zapytał.
- Bo jestem bardzo dobrym
fotografem, którego Ty potrzebujesz. – odparł, będąc niemal pewnym tego co
mówi. Kilka sekund wcześniej to zrozumiał. Bo przecież jaki miał cel, że do
niego dzwonił? Nigdy, przenigdy nie przyszłoby mu do głowy, że chciał
porozmawiać na temat Elki. Nigdy nie byli i nie będą przyjaciółmi, którzy do
siebie dzwonią od tak. Miał sprawę, z której być może teraz chciał się wycofać,
natomiast on, musiał rozegrać to na zasadzie gry w pokera. Nie mógł dać
satysfakcji Mikołajowi, że prosi go o pracę. Nie potrzebował jej. Mógł przecież
pracować u Marcina. Jednak znał swoją wartość. Akurat w tym przypadku Monika
miała rację. Gdy Tomasz zjawił się w redakcji, szata graficzna i dział foto, były
w powijakach. W zaledwie kilka tygodni, poprawił i odświeżył wizerunek portalu.
Teraz to wykorzystał. Znał Mikołaja na tyle, że wiedział, iż potrzebuje
wszystkiego co najlepsze. W tym wypadku, on ze swoimi umiejętnościami, był jak
znalazł. Oczywiście nie robił tego dla niego. Po prostu, wychodząc z mieszkania
Elki, zrozumiał, że musi wrócić do redakcji. Problemem była jego relacja z
Mikołajem. I rozmowa, którą musiał z nim przeprowadzić.
- Doprawdy? Interesujące.. –
mruknął. Drań miał rację. Do póki pracował w „Co tam?” nigdy nie mieli
problemów z materiałem foto. Strona działała jak trzeba, a zdjęcia były na czas.
Ale nie dzwonił dlatego, że potrzebuje pracy. Na tyle ile zdążył poznać
Tomasza, wiedział, że ten nigdy nie poprosiłby go o pomoc. Tym bardziej o pracę. Chyba,
że w bardzo wyjątkowej sytuacji. Elka? Czyżby to z jej powodu? Czyżby plan
Sylwii zawiódł na całej linii i teraz Tomasz próbował to naprawić? Przeszło
miesiąc wcześniej, sam chciał to zrobić. Po dość szczerzej rozmowie z Elką,
uświadomił sobie jak spieprzył jej życie. Wtedy sobie obiecał, że naprawi ich
relacje.. Tylko czy ściągnięcie Tomasza do redakcji, to najlepszy pomysł? Po coś
wrócił, a on musiał się dowiedzieć po co. – Przyjdź jutro do redakcji.
- Słucham? – zapytał specjalnie,
unosząc kącik ust. Plan wypalił. Mikołaj złapał przynętę. Ale nie dał po sobie
poznać, że w jakiś sposób bardzo mu na tym zależy. Wręcz przeciwnie.
- Przyjdź jutro, to porozmawiamy.
Cześć. – rozłączył się, nie chcąc dłużej ciągnąć i tak cholernie sztywnej
rozmowy. Dobrze się złożyło. Elki nie będzie, więc spokojnie porozmawiają.. Hm
spokojnie? Czy to w ogóle możliwe? – zapytał sam siebie, wracając do klubu.
Wyszło lepiej niż przypuszczał.
Chowając telefon do kieszeni, był zadowolony z efektu rozmowy. Jeśli wszystko
pójdzie po jego myśli, wkrótce znów będzie pracował w redakcji i nie da Elce o
sobie zapomnieć. Tylko najpierw, musi przeżyć spotkanie z Mikołajem i Sylwią.
Popatrzył na budynek, w którym jeszcze kilka miesięcy temu zamieszkał. Czas było
skończyć tę szopkę. Wbił kod odblokowujący zamek w furtce i wszedł na teren
osiedla. Trzy minuty później, dostał się do budynku wraz z byłym sąsiadem, który
akurat wracał ze spaceru z psem. Nie mylił się. Przy klatce schodowej stał
zaparkowany samochód, który wcześniej wjeżdżał przez bramę. Poszedł piętro
wyżej niż sąsiad, z którym się pożegnał. Stając pod drzwiami, wyraźnie słyszał
rozmowę dwojga ludzi. Tak jak poprzednio, zakrył ręką wizjer i zadzwonił do
drzwi. Nie czekał długo. Kiedy Sylwia stanęła z nim twarzą w twarz,
znieruchomiała.
- Dobry wieczór.. przeszkadzam? –
spojrzał na skąpo ubraną, jedynie w szlafrok, Sylwię. - Mam nadzieję, że tak. – mruknął,
po czym wszedł bez pytania prosto do salonu, gdzie stał dobrze znany mu mężczyzna.
– Cześć Edgar.. dawno się nie widzieliśmy.. – zmierzył go wzrokiem, jak ten
stał ubrany jedynie w szare slipy. – Ojej.. przerwałem ciekawe spotkanie.. No
proszę. – zaśmiał się.
- Cześć. – odparł Edgar, zaskoczony
widokiem Tomasza, który wszedł jak do siebie. Złapał szybko swoje spodnie,
które leżały na kanapie i dość pokracznie zaczął je wkładać. – Sylwuś nie
mówiłaś, że będziesz mieć gości.. – spojrzał na nią i Tomasza. Sylwia wyraźnie zakłopotana
zaistniałą sytuacją, nie wiedziała co mu odpowiedzieć, dlatego wkurzona
przeniosła wzrok na Tomka.
- Co tu robisz? – mruknęła przez
zęby.
- Hmm jakby to powiedzieć..
Naprawiam burdel, który zrobiłaś. – odparł całkiem spokojny, krążąc po salonie obok kanapy.
– Spotykacie się? W sumie, po tym co zobaczyłem, raczej nie musicie odpowiadać. –
popatrzył na Edgara. – Spokojnie, nie krępuj się.. – uśmiechnął się zuchwale,
tym razem spoglądając na Sylwię. - Nic mnie to nie obchodzi z kim się
spotykasz. Co robisz.. Jak się prowadzisz. W przeciwieństwie do Ciebie. Ze
swoim życiem rób co chcesz. Bardziej interesuje mnie to, żebyś raz na zawsze
przestała wpieprzać się w moje życie. – spojrzał na nią.
- Tomasz.. to nie jest dobry
moment na rozmowę. – burknęła pod nosem. – Jak chcesz, to porozmawiamy jutro.
Jak widzisz.. mam gościa, jesteśmy zajęci.. Edgar gdzie Ty się do cholery
wybierasz? – popatrzyła na niego, widząc jak ten się ubiera.
- Chcesz rozmawiać? Świetnie.. Ja
proponuję urządzić sobie pogawędkę we trójkę. – odparł, siadając ma kanapie. –
Zapraszam.. – spojrzał na Edgara, który nie wiedział, co ma ze sobą zrobić.
- Może ja jednak Was zostawię.. –
odezwał się w końcu.
- Ja Cię bardzo przepraszam.. Nie
miałam pojęcia, że przyjdzie. Nie wiem o co mu chodzi. – Sylwia podeszła do
Edgara. – Może faktycznie, będzie lepiej jak
sobie pójdziesz..
- Nikt stąd nie wyjdzie! –
warknął Tomasz, zrywając się z kanapy i przewracając mały szklany stolik do
góry nogami. Razem z nim, poleciało kilka przedmiotów, w tym kieliszki z winem,
robiące na dywanie dwie spore czerwone plamy. – Mam dosyć Twojej obłudy,
chamstwa i krętactw. – spojrzał na nią.
- Czyś Ty oszalał? – krzyknęła
widząc co zrobił.
- Tak. W momencie w którym dałem
Ci się zmanipulować. – spojrzał na nią i na ogłupionego Edgara, który nie
wiedział co się tu dzieje. Chciał się wycofać, jednak w tym samym momencie
Tomasz go zawołał. – A Ty dokąd? Zanim wyjdziesz.. Musisz wiedzieć z kim masz
do czynienia. I radzę, lepiej usiądź.
- Tomasz proszę Cię.. – spojrzała
na niego.
- O nie.. Skończyło się. O nic mnie już nie
poprosisz. – odparł zdenerwowany. – Pieprzona szantażystka i manipulantka. A
Tobie.. radzę się dwa razy zastanowić, zanim się z nią zwiążesz na poważnie. –
spojrzał na Edgara. – Co Ci powiedziała o naszym rozstaniu? Że zerwała ze mną?
Czy, że ja ją porzuciłem? Ciekawy jestem, jaki kit Ci wcisnęła.. – obszedł go
dookoła.
- Tomasz, masz natychmiast
przestać.. – warknęła na niego. – Co Ty sobie wyobrażasz? Wchodzisz tutaj,
robisz awanturę i uważasz, że będę to spokojnie znosić? Wynoś się natychmiast.
- A co Ty zrobiłaś? – popatrzył
na nią. – Przyjechałaś do mnie w chwili, gdy mój ojciec był umierający. Dobrze
wiedziałaś, że mam dramat w domu, a Ty zgotowałaś mi jeszcze większe piekło.
Wiesz co ona zrobiła? – spojrzał na Edgara, który przysiadł na oparciu fotela.
- Pozwól, że Cię uświadomię.. Od kilku tygodni nasz związek powoli się sypał. Z
winy nas obojga. Nie wypieram się tego. Ale na pewno nie jest tak, jak mówi to
Sylwia.. Chociaż, nie wiem czy cokolwiek Ci o tym powiedziała. Być może
opowiedziała Ci ckliwą bajeczkę, jaka to ona jest biedna i nieszczęśliwa.. W
opowiadaniu bajek jest mistrzem. Prawda Sylwia? Paryż.. piękne miasto. Mówi Ci
to coś? – zerknął na nią. – Myślałaś, że się nie dowiem? Ile jeszcze bredni
naopowiadałaś? Co jeszcze wymyśliłaś, żeby zamydlić Elce oczy? Lepiej mów
teraz, póki jeszcze nie straciłem cierpliwości do zera..
- Nie.. ja nie będę tego słuchał.
– odezwał się Edgar.
- Nigdzie nie idziesz. – złapał
go za ramię i usadził z powrotem, gdy ten próbował wstać. – Przyznasz się sama
co zrobiłaś? Czy dalej mam uświadamiać Twojego nowego chłopaka, do jakiej
podłości jesteś zdolna, żeby zemścić się na byłym facecie i na kobiecie, która
jest Bogu ducha winna. No? To jak będzie?
- Tomasz to jest tylko i
wyłącznie nasza sprawa. Nie mieszaj w to Edgara. – spojrzała na niego. – Porozmawiajmy na spokojnie.. Jakoś
dojdziemy do porozumienia.. Prawda?
- Co ty powiedziałaś?
Porozumienie? – parsknął śmiechem. – Kiedy Ty przyjechałaś oznajmić mi, że mam
zerwać kontakt z kobietą, która jest dla mnie najważniejsza na świecie, bo
inaczej zniszczysz jej życie i karierę, to nie było mowy o porozumieniu. Dałaś
mi ultimatum. Albo to albo tamto.. Nie było mowy o rozmowie.. – walnął ręką w
ścianę, tuż obok jej głowy, gdzie stała. - Jak możesz być tak cyniczna? Za co
to wszystko? Za to, że różniliśmy się od siebie? Za to, że nie udało Ci się
mnie zmienić i nasz związek zaczął się sypać? Już Ci to mówiłem, ale powtórzę
raz jeszcze. Będąc z kimś, akceptujesz jego wady i zalety, a nie zmieniasz je
tak, by Tobie było jak najlepiej. Nie dopasowujesz osoby do siebie, tylko
bierzesz ją taką jaka jest. Wiedziałaś jaki jestem, a jednak chciałaś po swojemu..
I dziwisz mi się, że się od Ciebie oddaliłem? Ile można tego słuchać? To
właśnie była przyczyna, że zaczęło się walić. To, nie Elka jak ciągle uważasz.
Elka pojawiła się w moim życiu jako koleżanka z pracy. Nie moja wina, że ma
więcej empatii i całkiem inne podejście do życia niż Ty. Ona pasuje do mnie
tak, jak być może ten pan siedzący tutaj, do Ciebie. Ale nie mogłaś tego zdzierżyć, prawda? Nie
mogłaś tego przetrawić.. Że jest ktoś, z kim mam więcej tematów, niż z własną dziewczyną. Wiesz co? Żal mi Cię.. Jeśli nie zrozumiesz tego co
mówię, nigdy nie będziesz szczęśliwa. Ja przez te kilka miesięcy znajomości z
Elką, przeżyłem więcej miłych i ciepłych chwil, niż z Tobą przez 2 lata związku.
Wiesz dlaczego? Bo jest prawdziwa. Bo nie udaje przed kimś niczego, by tylko
sobą zaimponować. Nie zależy jej na prestiżu czy na fałszywych znajomościach,
żeby osiągnąć cel. W przeciwieństwie do Ciebie.. sama mi kiedyś mówiłaś, że spotykasz się
z Edgarem bo masz z tego korzyść..
- Słucham?! – odezwał się raptem
mistrz drugiego planu. – Sylwia o czym on mówi? Co to ma znaczyć? – spojrzał na
nią, zrywając się z fotela. – Dlatego
się ze mną spotykasz?!
- Przykro mi stary.. – spojrzał
na niego.
- Edgar nie słuchaj go.. On
bredzi.. – spojrzała na mężczyzna, który
zaczął zbierać się do wyjścia. – Jest wściekły, bo jego kochanka nie chce go
znać, dlatego mści się na mnie. To wszystko co mówi, jest kłamstwem.. Proszę
Cię nie wychodź. – złapała go za rękę.
- Nie wiem co tu jest grane do
cholery, nie podoba mi się ten syf.. – spojrzał zarówno na nią jak i na
Tomasza, który nic sobie z tego nie robił, że wywlekł wszelkie brudy
Sylwii. Oparł się w kuchni o blat, mając jej jeszcze kilka rzeczy do
powiedzenia. Przy okazji, przysłuchiwał się słowom Edgara, który wkładał buty.
– Uporządkuj najpierw sprawy z byłym, a dopiero potem do mnie zadzwoń.
Cześć. – mruknął, po czym wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
- Jesteś z siebie dumny? O to Ci
chodziło? – spojrzała na niego, odsuwając krzesło ze swojej drogi. – Chciałeś się zemścić? Skompromitować mnie? Jak śmiałeś mówić
przy nim to wszystko.. Kto Ci dał prawo? – warknęła na niego, ze złością w
oczach.
- Ty.. robiąc to samo z moim
życiem. – odgryzł się, spoglądając na nią. – Przyjechałaś, namieszałaś i
zniknęłaś. Wtedy byłem głupi.. Ale już nie jestem. A on? Nigdy go nie lubiłem,
jest idiotą ale szkoda, żeby marnował sobie życie przy kimś takim jak Ty. –
odparł, robiąc unik, gdyż właśnie w tym samym momencie chciała go spoliczkować.
Złapał ją za nadgarstek i odsunął od siebie.
- Jesteś skończoną świnią Tomasz.
– syknęła przez zęby.
- Tobie należą się gorsze
epitety.. – odparł, odsuwając się od niej. – Przyszedłem poinformować Cię, że
wróciłem do Warszawy. – oparł ręce o krzesło, spoglądając na nią. – To
jedna rzecz. Druga.. wracam do redakcji i będę pracować razem z Elką. – widząc
jej minę, przytaknął. - Tak, wiem, że nie jest już naczelną. Wydało się.
Całkiem przypadkiem a jednak.. szczęście mi sprzyja. W końcu. – zaczął dudnić
palcami w oparcie. - Po trzecie, mam zamiar ją odzyskać i być z nią każdego
dnia tak blisko, jak tylko się da. Odzyskam każdą straconą minutę. I zrobię
wszystko, żeby naprawić to, co Ty tak skrzętnie próbowałaś zniszczyć. Cokolwiek
jej nie powiedziałaś.. jakiekolwiek sprzedałaś jej kłamstwo, pójdzie na marne.
Nie odpuszczę, do póki mi nie uwierzy i wszystkie Twoje brudy nie wyjdą na jaw. Twój
plan był niezły, przyznaję.. Ja tam, ona tu.. O ile przewidziałaś, że dam się
zmanipulować, tak o ironio to nie ja, tylko Elka pokrzyżowała Twoje plany. -
uśmiechnął się. – Jak widzisz.. dla niej kariera jest rzeczą podrzędną. Są
sprawy ważniejsze niż awans..
- Nie wybaczy Ci.. byłaby skończoną
idiotką. – spojrzała na niego, czerwona ze złości jak burak. Wszystko co mówił,
sprawiało, że cała się gotowała. Dobrze wiedział, że tym doprowadzi ją do
szału. - Jeśli jest taka wspaniała jak uważasz.. to ma swoją dumę. Żadna
szanująca się kobieta, nie wybaczy facetowi, który jednego dnia się z nią
pieprzy, a drugiego wyjeżdża z inną i się jej oświadcza. – zmrużyła oczy,
wyrzucając to z siebie doprowadzona do ostateczności. – Nawet Elka nie jest tak
wspaniałomyślna.. – zaśmiała mu się prosto w twarz.
- Słucham? - spojrzał na nią, z
coraz większym gniewem i furią w oczach. Teraz miał jasność. Tym kłamstwem ją
nakarmiła i ostatecznie ich rozdzieliła. Oparł ręce o stół, próbując się
uspokoić ale miarka się przebrała. Z całym impetem, popchnął stół przy którym
stała Sylwia. Przestraszona, odskoczyła pod ażurową ścianę. Takiego go nie znała.
Przerażał ją. Pierwszy raz, patrzył na nią z taką nienawiścią. Zostawiając
wywalony stół i potłuczone talerze, skierował się do drzwi i już miał
wychodzić, gdy się cofnął i podszedł do niej. – Coś Ci powiem.. Jestem facetem,
ale gdybym był kobietą, to nie pozostawiłbym na Tobie suchej nitki. Tyle jesteś
warta, po tym co zrobiłaś. Miej tą świadomość. I jeszcze jedno. Elka mi wybaczy.
Będę jej udowadniał każdego dnia, jak bardzo mi na niej zależy. I jak bardzo ją
kocham. A wiesz co jeszcze zrobię? Ożenię się z nią. I będę miał z nią dzieci.
Tak, dobrze słyszysz. – syknął, widząc jak zwężają jej się oczy w absolutnej
wściekłości. – Dam jej to, co Ty chciałaś wymusić podstępem, a czego ja nigdy
nie chciałem. – spojrzał na nią. – Żegnam! – odsunął się i po tym, ostatecznie
opuścił jej mieszkanie, trzaskając drzwiami.
Nie była pewna, które z nich
bardziej nienawidzi siebie wzajemnie. Czy ona jego, czy on jej. To, co
powiedział, było na równi podłe z tym co zrobiła ona. Mógł sobie darować, mógł jej
tak nie upokarzać ale nie.. Musiał dokręcić śrubę. - Przeklęty drań. – mruknęła
wściekła i rozżalona. Chociaż tak naprawdę nie chciała wtedy dziecka, bo to był
tylko sposób na zatrzymanie go przy sobie, tak poczuła się dotknięta. To było..
To było dla niej jak policzek. To już nie był ten sam Tomasz, którego widziała
cztery miesiące temu. Zmienił się nie do poznania. Z mętnej kluchy stał się
facetem z jajami. Dostał takiej ikry, jakiej w życiu w nim nie widziała. Nie
miała pojęcia, co było powodem tej zmiany. Czy to było spowodowane złością jaka się w nim
gotowała, czy też charyzmą do walki o względy Elki. Cokolwiek to było,
przegrała. Już nic nie mogła zrobić, jedynie modlić się, żeby nie wyszedł na
jaw jej krótki romans z Mikołajem. To już byłby gwóźdź do trumny. Ale o to była
raczej spokojna. Dobrze wiedziała, że jeśli Mikołaj coś chlapnie jęzorem,
pociągnie go za sobą na samo dno. I nie będzie jedyną, na której wieszają psy i
która maczała palce w intrydze przeciwko Elce. Jedno było pewne, po dzisiejszym
wieczorze, życzyła Tomaszowi jak najgorzej.
Gdy wyszedł poza teren osiedla,
odetchnął z ulgą. Wyrzucił z siebie wszystko, co ciążyło mu na sercu. Może w
ostatnim momencie rozmowy, naprawdę przesadził, ale nie pozostał jej dłużny. Nie
po tym, co powiedziała. Zaręczyny? Serio? Marcin miał rację. Była zdolna do
wszystkiego. Faktycznie, jeśli ona to zrobiła po miesiącu jego bezwzględnego
milczenia, Elka mogła, chociaż nie powinna, ale mogła jej uwierzyć. W końcu
nigdy nie powiedział jej, że się wyprowadził od Sylwii. Wiedziała, że nie
rozmawiali o rozstaniu, bo jej nie było. Dodała sobie dwa do dwóch i.. Pokręcił
głową. Miał dość wrażeń na dziś. Rewelacje Moniki, rozmowa z Marcinem, chora
Elka.. Potem telefon do Mikołaja i na deser Sylwia, która wyprowadziła go z
równowagi. To był cholernie intensywny dzień.. Po takiej nocy jak wczoraj, że
on jeszcze trzymał się na nogach.. Musiał wrócić do domu i się przespać. Zamiast
taksówki, wybrał spacer. Po drodze, zaczął się zastanawiać jak to dalej
będzie.. W pewnej chwili sięgnął do kieszeni, z której wyjął własność Elki.
Bransoletkę, którą nosił przez cały dzień. Kiedyś jej odda. – pomyślał.
Tymczasem, po wyjściu Tomasza,
Elka poprosiła Natkę, żeby usiadła i spokojnie zaczekała. Nie chciała zaczynać
z nią rozmowy, odpowiadając na jej pytanie, bo do końca sama nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi.
Szykując dla nich herbatę i ciasteczka od babci, nie miała pojęcia, co zamierza
zrobić Tomasz. Wciąż słyszała jego szept i czuła pocałunek na policzku. Nie
rozumiała jego determinacji.. Nic z tego nie rozumiała. Facet był zaręczony,
wyjechał z kraju, raptem wrócił.. Paranoja. Postawiła oba kubki na szafce i w
końcu usiadła na łóżku, opierając się o poduszki. Natalia miała rację, mogła ją
wyręczyć i sama zrobić herbatę. Teraz odczuła, że wciąż jest słaba, ale co się
dziwić? Jeśli była nieprzytomna do tego stopnia, że Tomasz uciekł się do
takiego sposobu spuszczania gorączki? Na samo wspomnienie zrobiło jej się
gorąco. A do tego głupio. Z rozmyślania o tej sytuacji, wyrwała ją Natalia.
- Powiesz mi w końcu co się tu
stało? Co on tu robił i w ogóle, co się tutaj dzieje? Ty i on? – popatrzyła na
nią siadając po turecku, dosłownie naprzeciwko Elki, która nie wiedziała od
czego zacząć.
- Ja nie wiem.. Ja nie wiem, co
mam Ci powiedzieć. – odparła prosto, bo taka była prawda. – Wczorajszy
wieczór to było jakieś.. Dobierał się do mnie. Nie, że coś chciał mi zrobić,
broń Boże.. – spojrzała na nią, widząc jej natychmiastową reakcję na samo słowo
"dobierać". – Był po prostu czuły.. Nad wyraz czuły. Najpierw jak jechaliśmy w
taksówce, potem w jego mieszkaniu.. Był pijany, czuły i zbyt odważny,
najprościej mówiąc. – zerknęła na nią. Już nie chciała zdradzać jej więcej
szczegółów, z tego co robił i mówił.. Co oboje robili tuż przy jego drzwiach.
Poczuła, że się czerwieni na wspomnienie dotykania go w tak znaczący sposób. A może
to znowu gorączka wróciła? Dotykając ręką czoła cicho westchnęła. – Wiem, że to
głupie, ale kiedy robił i mówił mi różne rzeczy, wspomnienia wróciły.. Wiem, był
pijany i gadał bzdury, to prawda, ale uświadomiło mi to, jak za nim tęskniłam.
Mimo wszystko. – mruknęła, coraz bardziej markotniejąc.
- Ela.. tylko mi nie rycz, proszę
Cię. Przerabiałyśmy to, tak? – spojrzała na nią, chwytając za rękę. – Sama mówiłaś,
że nie będziesz więcej przez niego płakać. Że to zamknięty etap. Że..
- Wyznał mi miłość. – spojrzała
na nią.
- Słucham?! – zamrugała, nie
wierząc w to co słyszy.
- To znaczy nie mnie ale.. Mnie
to powiedział. – westchnęła. – Kiedy chciałam, żeby położył się do łóżka i
poszedł spać, złapał mnie w ramiona i wylądowaliśmy na łóżku. Pocałował mnie
jak wariat a potem.. W amoku upojenia alkoholowego, powiedział, że mnie kocha..
Szkoda tylko, że myślał wtedy o Sylwii, a nie o mnie. - zerknęła w bok. - W tym stanie nie myślał co
robi i mówi.. – sięgnęła po kubek. – Przez chwilę chciałam w to wierzyć. Jedną
malutką chwilę. On zasnął a ja uciekłam z jego domu..
- I to wszystko w mieszkaniu
Sylwii? – spojrzała na nią.
- No nie.. – pokręciła głową. –
To jest jedna z tych rzeczy, których absolutnie nie rozumiem. Chciałam go tam
zawieść. Podałam adres taksówkarzowi, a wtedy Tomasz się oburzył, że nie i
jedziemy na Targówek, do jego kawalerki.. No i tam go zawiozłam. W mieszkaniu
były nierozpakowane torby, plecak i kartonowe pudła. Wyglądało to tak, jakby
dopiero przyjechał albo się wprowadził..
- Słuchaj.. a może oni się
rozstali? Jak wczoraj mówiłam coś o Sylwii, to on zaczął gadać, że Sylwia to
koniec, czy coś takiego. – popatrzyła na nią, sięgając po kubek z herbatą.
– Może on wrócił z tego Paryża, zostawił flądrę i zrozumiał, że jednak to
Ciebie kocha hmm?
- Zwariowałaś do reszty.. –
spojrzała na nią jak na uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego. – Co wy tam z
Benem na zapleczu wdychacie? – zaśmiała się. – Prędzej uwierzę w to, że Mikołaj
coś jeszcze do mnie czuje, niż w to, że Tomasz mnie kocha. Kocha? Proszę Cię.
Gdyby mnie kochał, to by się tak nie zachował. Nie wyjechał bez słowa, nie
zerwał kontaktu.. Zresztą. Zranił mnie, tak? Nie wybaczę mu tego. Takich rzeczy
się nie zapomina. To wciąż cholernie boli.. Gdybyś była na moim miejscu,
wiedziałabyś jak bardzo. – zaczęła skubać lakier z paznokcia.
- Skoro to tak bardzo boli, to
dlaczego go wpuściłaś do mieszkania? Czemu sama siebie katujesz.. Wczoraj,
dzisiaj. Sama robisz sobie krzywdę. – popatrzyła na nią. – Co on w ogóle Ci
szepnął?
- Ja go nie wpuściłam.. Znaczy.
Ja i nie ja. – napiła się łyk herbaty, biorąc przy okazji leki. – Kiedy była
mama, najpierw do mnie zadzwonił. Nie wiedziałam kto to, więc odebrałam. Przecież
zmienił numer telefonu.. Gdybym wiedziała, to bym nie odebrała. Nie chciałam z nim gadać, to przyszedł. Mama go nie wpuściła
ale jak widać był bardziej uparty. Ledwo co wyszła, wrócił. Myślałam, że to ona
i jak zapukał, to powiedziałam, że otwarte no i wszedł..
- Rozmawialiście? Coś Ci
wyjaśnił? Dlaczego wyjechał i w ogóle? No mów, że.. – zapytała zaciekawiona, sięgając w końcu po ciasteczka.
- Chciał, ale mu nie pozwoliłam.
Zaczęłam mu gadać różne rzeczy.. Rozwaliłam na nim bukiet, który mi przyniósł..
Byłam wściekła, krzyczałam i.. zemdlałam. – spojrzała na nią, odrobinę się krzywiąc. – Nie wiem co
było dalej. Straciłam przytomność na jakiś czas, a gdy się obudziłam, byłam
prawie naga w wannie.
- Słucham? – zaczęła się dusić
okruszkiem. – Jak to naga?
- Prawie.. – poprawiła ją i poklepała po plecach. –
Miałam na sobie majtki. Też się wkurzyłam, zaczęłam się drzeć, ale powiedział
mi, a raczej wykrzyczał, że miałam ponad 40 stopni gorączki, majaczyłam i
leciałam przez ręce. Wsadził mnie do wody, żeby obniżyć mi temperaturę.. Mógł
albo wyjść, albo mi pomóc. Zrobił to drugie. – zgryzła wargę. – Najpierw byłam
potwornie wściekła, ale potem mu podziękowałam..
- Mógł też równie dobrze zadzwonić
po pogotowie, a nie rozbierać Cię do rosołu.. – zerknęła na nią. – Co sobie
popatrzył i pomyślał to jego.. – parsknęła śmiechem. – Swoją drogą.. Ciekawe
czy sobie podotykał – w tym momencie uniknęła ataku poduszką, którą zamachnęła
się na nią Elka.
- Czy Ciebie do reszty pogięło? – spojrzała
na nią. – Natka, błagam. Już pomijam fakt.. Okej, mógł faktycznie zrobić tak
jak mówisz. Ale w takie brednie nigdy nie uwierzę. Skoro zrobił to co zrobił,
to wiedział, że mi to pomoże. Mógł mnie zostawić, mógł się nawet ożenić w tym cholernym Paryżu, ale nie
dotykałby mnie nieprzytomnej.. Nie jest nekrofilem. Jaką miałby przyjemność w
dotykaniu prawie trupa? Puknij się.. – pokręciła głową. – Ty naprawdę coś
wdychałaś z Benem.. Gadasz strasznie dziwne rzeczy.
- Przepraszam.. – spojrzała na
nią, chichocząc w najlepsze. – No nie mogłam się powstrzymać.. Po prostu, mam
bujną wyobraźnię. Co ja poradzę.. Tomasz to facet, a skoro się wczoraj do Ciebie
kleił..
- Natalka! – spojrzała na nią. –
Ogarnij się. – pokręciła głową roześmiana. – Jak oboje byliśmy przytomni i
pewni tego co robimy, nie wsadził mi ręki w majtki, a teraz by to zrobił?!
Pomyśl logicznie.. – spojrzała na nią a tej zamiast lepiej, było tylko gorzej.
Zaczęła się turlać ze śmiechu, czym do reszty rozwaliła Elkę i sama zaczęła się
śmiać jak głupia. Spróbowała sobie wyobrazić to o czym mówiła Natalia, ale dalej
tego nie widziała. Nie, to nie było w stylu Tomasza.
- Dobra! Cisza! Już się
uspokajam! – zaczęła machać ręką w geście kapitulacji. Jak się ogarnęła,
nabrała powietrza i spojrzenie na Elkę, nie wywoływało śmiechu, usiadła
wyprostowana.
- Dać Ci wody? – spojrzała na
nią.
- Nie trzeba. – odparła,
wdychając powietrze.
- Wariatka. – pokręciła głową.
- Za to mnie kochasz. –
uśmiechnęła się.
- Najbardziej na świecie. –
posłała jej buziaka w powietrze.
Nie zjawił się z samego rana. To
by było zbyt podejrzane. Przyjechał pod redakcję około godziny 12. Odczekał
jeszcze chwilę, zanim wysiadł z auta. W razie głupich pytań czy uwag Mikołaja,
był przygotowany. Zresztą, po wczorajszej nocnej akcji w mieszkaniu Sylwii, już
niczego się nie obawiał. Żadna konfrontacja nie była mu straszna. Tym bardziej
Mikołaj. Co prawda, współpraca z Suszyńskim, była ostatnią rzeczą na jaką miał
ochotę, ale musiał się przemóc. Był tylko półśrodkiem do celu. Gdy pojawił się w
drzwiach windy, podbiegła do niego uradowana Monika, rzucając mu się na szyję.
Była chyba najbardziej życzliwą i spontaniczną osobą jaką poznał. Ona na pewno
cieszyłaby się z jego powrotu. Tego był pewny.
Gdy już się przywitali i przestała go dusić, zapytał czy Mikołaj jest u
siebie. Na pytanie czy wraca do redakcji, odpowiedział tylko, że potem pogadają
i poszedł w stronę gabinetu naczelnego. Zdziwił się, widząc kręcącą się po
redakcji Dorotę. Przecież odeszła, gdy jeszcze tam pracował. Jak widać,
nieoczekiwane powroty tutaj to standard. Jego osoba też wywołała małe
zamieszanie. Na jego widok życzliwe zareagowali tylko Gosia i Patryk. Malena
jak tylko go zobaczyła, niemal od razu zaczęła pisać sms do Sylwii, że Tomasz
pojawił się w redakcji. Wciąż wierzyła, że ona i Sylwia są „przyjaciółkami”.
Krzysiek natomiast puścił jakiś mało śmieszny żart, który był bardziej żałosny
niż zabawny. Przekroczywszy próg gabinetu, obaj panowie chyba tylko
dlatego, że tak wypada, podali sobie ręce i usiedli. Zapanowała chwila
niezręcznej ciszy, która przerwał Mikołaj.
- Proszę.. – podsunął mu kartkę
pod nos.
- Co to jest? – sięgnął po
dokument formatu A4.
- Umowa o pracę.. Przejrzyj ją. –
odparł krótko.
- No proszę. Czyli jednak mnie
potrzebujesz.. – uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na kolejne paragrafy
umowy, którą zaczął czytać nadzwyczaj dokładnie. Mikołaj był szczwanym lisem i
mógł się po nim spodziewać wszystkiego. Co prawda, umowę musiał sporządzić
Andrzej, ale nie mógł ryzykować. Przeczytawszy do końca, położył papier na
stole. – Jest okej.
- No.. to moje warunki już znasz.
Jeśli wszystko się zgadza, przekaż to Andrzejowi. – odparł beznamiętnie, jakby
nie chciał wdawać się w głębsze dyskusje z Tomaszem.
- Na pewno wszystko jest w
porządku. Andrzej się nie myli. – spojrzał na Mikołaja. Chociaż bardzo się
starał, to jego obecność cholernie go drażniła i niestety działało to w obie
strony. Mikołaj również siedział jak na szpilkach, spoglądając na Tomasza.
- Masz rację. Andrzej się nie
myli. – mruknął. – Natomiast, to Ty się mylisz. Nie jest tak, że jak Ty to
powiedziałeś.. Że Cię potrzebuję. Jesteś dobry w swoim fachu, doceniam to, ale
radziliśmy sobie świetnie bez Ciebie. – dodał po chwili, pewny swojej racji. –
Plotki są wszędzie.. Liczą się fakty.
- Poważenie? – zaśmiał się. – A jakie
są fakty?
- Ty nie potrzebujesz pracy. A na
pewno nie tutaj. Z Twoimi umiejętnościami, możesz pracować w zasadzie wszędzie.
Oboje dobrze o tym wiemy. Redakcja Cię nie potrzebuje. Za to Elka tak. – odparł
bez owijania w bawełnę. – Nie robię tego dla Ciebie, a dla niej. I jestem prawie
pewny, że jesteś tu z tego samego powodu. Nie dla redakcji, dla mnie.. Dla
niej. – spojrzał na niego. Słuchając tego co mówi Mikołaj, lekko go wcięło. Nie
spodziewał się takiego zachowania. Tym bardziej ze strony Mikołaja. Dlaczego
raptem stanął po jego stronie? To było nienormalne, ale skoro tak mówił, to nie
pozostało mu nic innego jak przyznać się, że ma rację.
- I robisz to tak z czystej
sympatii dla niej? Od kiedy? – popatrzył na niego. – Ale nie ważne. Masz rację,
zależy mi na Elce. Zależy mi również na tym, żeby nikt jej więcej nie
skrzywdził. Ani Ty, ani nikt w redakcji. Niestety wiem, że ktoś taki jest.. I
oświadczam, jeśli dowiem się, kto źle jej życzy.. Nie podaruję. – nie zdradził
mu jednak o co chodzi. Nie miał też pojęcia, że Mikołaj wie o szantażu Sylwii.
Mikołaj zdębiał. Nie wiedział, co
ma odpowiedzieć. Poczuł się tak, jakby był na widelcu Tomasza i w każdej chwili
ten chciał go pożreć. Tomasz wiedział nie tylko o przekręcie, ale też o tym, że
ktoś z redakcji był w to zamieszany. Tylko Elka o niczym nie wiedziała.
Przynajmniej oni tak myśleli. Nigdy nie zdradziła powodów swojej rezygnacji. Nie
wspomniała o rozmowie z Bajtkiem i o tym, że odkryli szwindel, który miał na celu
jej kompromitacje. Zostawiła to dla siebie. Tak naprawdę wszyscy z tej czwórki
wiedzieli, ale nikt nie znał wszystkich szczegółów tej pokręconej historii w całości.
- Posłuchaj, jesteśmy dorosłymi
ludźmi i żyjemy z Elą w zgodzie. Nie wiesz co tu się działo przez cztery
miesiące, więc nie masz o wielu rzeczach pojęcia. Przynajmniej takie mam
wrażenie.. Nie mniej jednak, pracujemy ze sobą, dogadujemy się w wielu
tematach. – popatrzył na niego.
- Okej.. będę próbował w to
wierzyć. – przytaknął mu. – Może i nie wiem, co się tu działo.. Ale dowiem się.
Krok po kroku dowiem się wszystkiego. – zacisnął wargi. – To wszystko?
- Tak. Z mojej strony tak. –
odparł. – Ela jest chora, poprosiła o zwolnienie.. Jak tylko wróci, jedziecie
zrobić wywiad środowiskowy. Już jej wysłałem wszelkie materiały na ten temat.
Będzie miała czas, żeby to przejrzeć. To jest bardzo ważny temat.. Także,
przygotujcie się i do pracy. A Ty.. W zasadzie możesz przywieść swoje klamoty
już dziś.. Ciemnia jest nadal do Twojej dyspozycji.
- Dzięki. – spojrzał na niego,
wstając.
- Tomasz? – Mikołaj również
wstał.
- O co chodzi? – zmarszczył brwi.
- Nie spieprz tego. – mruknął.
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się
tylko porozumiewawczo i opuścił jego gabinet, trzymając umowę w rękach. Wzrok
wszystkich siedzących przy biurkach, spoczął na Tomaszu, którego większe
zainteresowanie swoją osobą, zwyczajnie krepowało. Po chwili oczekiwania w
głuchej ciszy, w końcu się odezwał. – Tęskniliście? – zaśmiał się, gdy tym
razem Gośka, uwiesiła mu się na szyi. Ona również, tak jak Monika, cieszyła się
z jego powrotu. Patryk przybił z nim „piątkę” a Krzysiu tym razem wzniósł się
na wyżyny dowcipu, rozwalając tym samym wszystkich obecnych. Tylko Dorota
niechętnie przyklasnęła, zabierając swoje rzeczy. Nietęgą minę miał również
dotychczasowy zastępca Tomasza. Artur pracował jako stażysta, i kiedy Tomasz
odszedł, przejął jego obowiązki. Teraz? W zasadzie czuł, że jego kariera w ”Co
tam?” dobiegła końca. Mylił się. To, że Tomek wrócił, nie znaczyło, że Artur
odejdzie. Po prostu, mieli podzielić się obowiązkami. Jedyne czego Tomasz nie
zamierzał dzielić z młodym stażystą, było biurko. To był jedyny warunek, gdy
jeszcze tego samego popołudnia, rozmawiał z Arturem przed wyjściem z redakcji.
Chłopak nie miał wyjścia i musiał się zgodzić. Wolał ustąpić koledze po fachu,
niż kompletnie nie mieć już nic do gadania. Kiedy Tomasz szedł do windy,
dorwała go Monika, zaciągając bliżej recepcji.
- Czyli co? To prawda? Zostajesz
nami? – uśmiechnęła się.
- Zostaję. – przytaknął z
uśmiechem.
- Super! W końcu będzie tu
porządek. Ten młody mnie tak irytuje, że nie masz pojęcia. – zaśmiała się,
wpatrzona w Tomasza. – A właśnie, Elka wie? – zapytała zżerana ciekawością.
- Jeszcze nie wie. I niech tak
zostanie. To ma być niespodzianka więc.. buzia na kłódkę okej? – poparzył na
nią. – Chyba do poniedziałku jest na zwolnieniu, więc jak wróci, wtedy sama
zobaczy.
- No dobra, ja się nie wysypię. –
zatarła ręce. – No ale zostaje jeszcze reszta redakcji no i Mikołaj. On pewnie
ją o tym poinformuje. – zmarszczyła lekko nos. – No chyba, że nic nie powie.
- Tego nie wiem.. – wzruszył
ramionami. – Dobra, będę leciał. Widzimy się w poniedziałek. Przyjdę jakoś z
samego rana. Muszę się ogarnąć ze sprzętem, urządzić ciemnie.. Sama rozumiesz. Wrócić do rytmu
pracy. No i porozmawiać z kumplem, który chciał mnie zatrudnić. – właśnie teraz pomyślał o Marcinie i o tym
co mu powie.
- No dobra. To leć. Ale się
cieszę! – wyszczerzyła zęby.
- Ja też. – zaśmiał się i poszedł
do windy. – Cześć!
Elka miała cały weekend, żeby
dojść do siebie. Na wszelki wypadek, rano pojechała do lekarza, wzięła
zwolnienie, receptę na jeszcze jeden lek i wróciła do domu, po drodze wstępując
do apteki. Była jeszcze za słaba na wycieczki, więc czym prędzej wróciła i z
ulgą padła na łóżko. Pogoda aż się prosiła by spędzić czas na świeżym
powietrzu, gdzieś na trawce, na kocyku, w parku.. Jej zdecydowanie potrzebne
było łóżko. I błoga cisza. Przesiedziała z Natalią do później nocy, obgadawszy
wszelkie możliwe tematy. Kiedy już temat Tomasza został absolutnie wyczerpany,
zeszło na przygotowania ślubne i kolejne wahania Natalii, co do tego wielkiego
dnia. Najwięcej wątpliwości przysparzała Natalii ich matka. Szum jaki robiła
wokół ceremonii, działał na jej córkę jak płachta na byka. Im bardziej się
starała, tym ona bardziej nie chciała. Przy tym wszystkim, najbardziej
frustrowała ją postawa Roberta. Wydawał się być nijaki. Zgadzał się na
wszystko, niczemu nie protestował.. Kompletnie nie miał swojego zdania. Jakby
wszystko było mu obojętne.
Gdy poczuła się odrobinę lepiej,
wstała z łóżka. Przygotowała sobie herbatę z imbirem i cytryną. Ale nie tylko.
W końcu zgłodniała. Musiała przygotować sobie coś do jedzenia. Chociaż lodówka
Elki, po mamusinych zakupach była przepełniona, to nie bardzo miała pomysł, jak
to wykorzystać. Poszła po najmniejszej linii oporu. Kanapki. Przynajmniej miała
pewność, że ich nie przypali. Powróciła do pokoju z kubkiem i talerzem, które
wylądowały na nocnej szafce. Zabrała ze stołu swojego laptopa i postanowiła
trochę popisać. Podjadając kanapkę, sprawdziła pocztę, przeczytała zaległe
maile.. Nie było tego za dużo, ale wolała być na bieżąco. Zaintrygował ją mail
od Mikołaja. Miał dla niej nowy temat. Mocny temat. Ostatnio wiele się o tym mówiło
w mediach, ale sprawa dotyczyła innych miast. Tym razem, chodziło o Warszawę.
Najgorsze było to, że dotyczy miejsca, które kiedyś poznała. Wiedziała jedno,
temat jest śliski i może być z tego gruba afera. Gdy weszła na stronę „Co tam?”
pierwsze co rzuciło jej się w oczy, to ten cholerny licznik. Wisiał nad nią jak
kat, od chwili napisania pierwszego felietonu singielki. Spoglądając na
migające cyferki, naszła ją myśl na kolejny felieton. W końcu, w ciągu ostatnich
dwóch dni, wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy.. Napiła się herbaty,
rozciągnęła palce i zabrała się do pisania.
„Singielce zostało już tylko 57 dni.. Zastanawiam się kiedy to
zleciało. Gdy zaczynałam odliczanie było to całe długie 453 dni. Wtedy wydawało
się dużo czasu. Teraz? Czas przeleciał przez palce jak chory lecący przez ręce
w gorączce. Tyle dni poszukiwań faceta.
Teraz wydaje mi się to jeszcze głupsze niż na początku. Lista niekończących się
porażek. A ja? Dalej sama. Jak się z tym czuję? Zdążyłam przywyknąć do tego
stanu. Może jestem mądrzejsza o te 396 dni które upłynęły. Może już przestałam
szukać na siłę czegoś, co po prostu nie jest mi pisane. A może źle do tego
podchodzę? Może jestem w tej grupie kobiet, która pewne rzeczy interpretuje na
odwrót. A do jakiej grupy wy należycie? Ostatnio stwierdziłam, że są dwie
metody podejścia do mężczyzn. Pierwsza: romantyczna i naiwna. To znaczy tyle,
co oddać mu całą siebie. Każdą swoją myśl, każdy swój oddech a także, wszystkie
swoje uczucia. Wiecie co się wtedy z nami dzieje? Na własne życzenie, stajemy
się ich niewolnicami. W takiej sytuacji, facet może zrobić z nami co chce. Druga
metoda radzenia sobie z mężczyznami: to nieprzejmowanie się nimi. To oni powinni
za nami biegać. Nigdy na odwrót. Pamiętajcie. To facet pierwszy powinien wyznać
miłość. A Jeśli tego nie zrobi, no cóż.. To może być dowód na to, że nigdy na was
nie zasługiwał. Na mnie też.. Już wiem do której grupy należę. Z euforii bycia zakochaną, będąc naiwną w swoich marzeniach, stałam się
niewolnicą własnych myśli. To wszystko sprowadziło mnie na ziemię. Teraz wiem,
że jeśli chcę być pewna, że facetowi naprawdę na mnie zależy, ja nie mogę dać
tego po sobie poznać. Niech biega, niech się stara.. Może w końcu mu uwierzę..”
Pisząc ostatnie zdanie, pomyślała
o Tomaszu. O tym co jej powiedział przed wyjściem. Jak dotąd, ani razu nie dała
mu dojść do słowa. Co takiego chcesz mi powiedzieć.. – pomyślała, spoglądając
na grupowe zdjęcie. Wiedziała, że te czasy już nie wrócą.. Już nie będą nigdy ze
sobą pracować. Może to i dobrze. Już wtedy było jej ciężko, gdy był z Sylwią, a
ona z dnia na dzień, darzyła go coraz większą sympatią. Gdyby teraz, miała
widywać go dzień w dzień, mając świadomość, że jest czyimś narzeczonym i
niedługo bierz ślub, pękło by jej serce. Nie chciała już dłużej o tym myśleć.
Zamknęła laptop i położyła się tak, jakby chciała zasnąć. Warszawa jest duża.
Jeśli tylko nie będzie jej nachodził w mieszkaniu, to nie będzie musiała go
widywać. O ile w ogóle wrócił do miasta.. Zacisnęła oczy i zakryła głowę poduszką.
Znowu to samo. Przed sekundą obiecała sobie, że już nie będzie o nim rozmyślać
a co robiła? Znowu skradł jej myśli.
W poniedziałek rano, była tak
rozleniwiona spędzeniem weekendu w łóżku, że wstanie do pracy okazało się być
gorsze niż wizyta jej matki. Myślała, że już gorzej być nie może, a jednak. Na
szczęście, czuła się już o wiele lepiej. Nie kręciło jej się w głowie, kataru
też nie miała. Jedynie lekka chrypka. Na to miała sposób. Najlepsze pastylki do
ssania o smaku czarnej porzeczki. Gorzej było doprowadzić siebie do stanu
używalności. Gdy w końcu wyglądała jak człowiek, ubrana, lekko umalowana,
stanęła przed lustrem. Nie przypominała już tego wraka sprzed dwóch dni.
Wykąpana, pachnąca delikatnymi perfumami. Poprawiła swoją kitkę na głowie,
obróciła się czy aby spodnie, które założyła, za bardzo nie wiszą jej na tyłku..
Czas będzie wymienić garderobę.. – pomyślała. Część rzeczy była za duża, część
za smutna.. A tych w sam raz, było jak na lekarstwo. Przeciągnęła usta koralową
szminką, którą wrzuciła do torby, tak jak inne rzeczy i w końcu wyszła z
mieszkania.
Gdy przyjechała do redakcji,
pierwsze co zrobiła to poszła do Andrzeja. Zrobiła to od razu, bo pewnie potem
całkiem by zapomniała. Oddała mu zwolnienie lekarskie, żeby schował do innych dokumentów i dopiero poszła na górę. Kiedy przekroczyła próg windy,
Monika właśnie kłóciła się z kimś przez telefon. Nie chcąc jej przeszkadzać,
tylko pomachała do niej ręką i poszła do siebie. Opadła na krzesło, włączając
komputer. Odwróciła się w stronę pustego biurka za swoimi plecami. Młody jak
zawsze się spóźniał. Ale miała czas. Przynajmniej zdąży wypić kawę i jeszcze
raz na spokojnie przejrzy materiały od Mikołaja. Wróciwszy z kubkiem
aromatyczne gorącej kawy, zasiadła do czytania. Bała się tego reportażu. Czuła,
że jeśli tam pojedzie, przypłaci to zszarganymi nerwami i.. Jednej rzeczy nie
była pewna, dlatego wstała i poszła do Mikołaja. Już wchodząc do redakcji,
widziała, że siedział zamknięty w gabinecie i rozmawiał przez telefon. Teraz chyba nie był
zajęty.
- Można? – zapukała, stając w
drzwiach.
- Jasne, wchodź. – spojrzał na
nią. – Jak się czujesz?
- Już lepiej, dzięki. –
uśmiechnęła się. – Słuchaj.. przejrzałam ten temat, który mi wysłałeś.. Jesteś
absolutnie pewny, że to są potwierdzone informacje? Przecież jeśli ja to
ruszę.. Zdajesz sobie sprawę, że to jest jak wsadzenie patyka w mrowisko. Jak
to ruszymy.. będzie syf i mogiła. – spojrzała na niego.
- Wiem. – przytaknął na to co
powiedziała. – Elka na bank to jest sprawdzone.. Poza tym, daje ten temat
właśnie Tobie, bo wiem, że masz podejście do ludzi. Umiesz z nimi rozmawiać.
Podpytasz, sprawdzisz.. Wierzę, że sobie poradzisz. Poza tym nie będziesz
sama..
- Chyba za bardzo we mnie
wierzysz. – zerknęła na niego. – Ta nie będę sama.. Młody znowu się spóźnia. Ja
nie wiem.. Nie można na niego liczyć. Serio, pomyśl o kimś, kto jest bardziej
odpowiedzialny niż Artur. – westchnęła, zerkając w stronę biurek.
- Ale Ty nie jedziesz z Arturem.
– odparł spokojnie.
- Jak to nie? A z kim? – zmarszczyła
brwi.
- Z Tomaszem. – popatrzył na nią.
- Słucham? – zamrugała
dwukrotnie. - O czym Ty do cholery mówisz? Jakim Tomaszem.. Tym
Tomaszem?! – popatrzyła na niego spanikowana, nie wierząc własnym uszom. –
Mikołaj? Żartujesz sobie ze mnie tak? – widząc jego minę wiedziała, że nie
jednak mówi serio. Przytrzymała się krzesła, biorąc głębszy wdech i dopiero na
niego spojrzała. - Wyjaśnij mi natychmiast, co to ma znaczyć. Tomasz tu pracuje?
Od kiedy? Jak? Dlaczego? – podniosła głos, ale po chwili go ściszyła, starając uspokoić.
- Tu nie ma co wyjaśniać. –
odparł krótko. – Tomasz od dziś wrócił do pracy. Formalnie to od piątku, ale
dopiero dziś jedziecie w teren. – popatrzył na nią, po czym usiadł przy biurku.
– Coś jeszcze?
- Ty go zatrudniłeś?! – oparła
się dłońmi o jego biurko.
- Ja. – odparł, spoglądając na
nią. – Jest nam potrzebny. Sama mówisz, że Artur się nie nadaje.. Że zawala
terminy, że jest nieodpowiedzialny. Z Tomaszem nigdy nie było w tej kwestii
problemów. - sięgnął po długopis, żeby podpisać dokument.
- Nie wierzę w to co słyszę.. I
Ty to mówisz? Ty? – znowu podniosła głos. – Gdybyś mógł, to byś mu wsadził
szpilkę w oko, a teraz go zatrudniasz? To jakiś kurwa żart? Jaja sobie ze mnie
robisz? – zaczęła chodzić po jego gabinecie. – W porządku, masz rację.. portal
bez Tomasza kuleje. Wszyscy to wiemy.. Ale.. Zdajesz sobie sprawę, że ja nie
mogę z nim pracować? Nie po tym wszystkim.. Mikołaj dlaczego mi to zrobiłeś.. –
spojrzała na niego wściekła. – Dobrze wiesz.. Cholera jasna. Posłuchaj mnie.
Jeśli dojdzie między mną a Tomaszem do awantury albo rękoczynów w redakcji czy
gdziekolwiek, to będzie Twoja wina rozumiesz? Twoja! – krzyknęła, po czym
wyleciała z gabinetu, trzaskając drzwiami.
Szczerze mówiąc reakcja Elki na
wieść o powrocie Tomasza, rozbawiła Mikołaja. Wcale nie obawiał się tego o czym
wspomniała. Przeciwnie. Czuł, że te iskry świadczą tylko i wyłącznie o tym, że
wciąż jej zależy. Gdyby był jej obojętny, nie zareagowałaby tak impulsywnie. A
tak? Bała się. Bała się, że znów będą pracować ze sobą, że znów będzie blisko.
Jeszcze kilka miesięcy temu, nie podejrzewał sam siebie, że będzie kibicował
swojej byłej dziewczynie, by ta ułożyła sobie życie. Elka gdy wyleciała z
gabinetu jak torpeda, podeszła do swojego biurka, nie wiedząc co ma zrobić z
rękami. Miała ochotę zamordować Mikołaja a potem Tomasza. A może na odwrót? Usiadła
na krześle, ale nie usiedziała nawet minuty. Podeszła do Moniki, która
rozmawiała przez telefon, i zabrała go jej.
- Elka co Ty robisz? – spojrzała
na nią jakby zwariowała.
- Wiedziałaś? – zapytała,
stukając palcami w blat.
- O czym miałam wiedzieć? –
zmarszczyła brwi.
- O Tomaszu! Wiedziałaś, że
wrócił? – spojrzała na nią.
- A.. już wiesz. No tak.
Wiedziałam. – przytaknęła. – Prosił, żeby nic nie mówić.. To miała być
niespodzianka dla Ciebie, no to nie pisnęłam ani słowa. – popatrzyła na nią. –
Jesteś zła?
- Dla mnie? – zbaraniała. – No
chyba do reszty zwariował.. Nie daje znaku życia, wyjeżdża na cztery miesiące
do Paryża ze swoją cholerną narzeczoną, a teraz wraca raptem do pracy? I to
Mikołaj go zatrudnia? Nie no.. nie wierzę. Nie ma mnie kilka dni i świat
zwariował. Wszyscy zwariowali..
- Elka! Uspokój się. – złapała ją
za ręce, którymi wymachiwała. – Bo ja Ci
nic nie powiedziałam. Spotkałam Tomasza kilka dni temu na ulicy. Pogadaliśmy
chwilę, takie tam luźne gadki. Mówił, że idzie na rozmowę w sprawie pracy. No
to ja mówię, że szkoda, że nie u nas.. bla bla bla bo Mikołaj kogoś szuka.. Być może podłapał
temat. Zresztą, powiedziałam mu, że go szukał. Pamiętasz? Miał do niego jakąś
sprawę, no to pewnie Tomasz sam się z nim skontaktował. Może właśnie chodziło o
pracę? Nic nam wtedy nie powiedział, po co go szuka. Poza tym.. – ściszyła
głos, przyciągając ją bliżej siebie. - Tomasz powiedział mi jeszcze jedną
rzecz. A raczej wyszło całkiem przypadkowo. Jak zapytałam go ten Paryż, jak tam
było i w ogóle, to całkiem zgłupiał. Zaczął mnie pytać, skąd przyszło mi do
głowy, że on był w Paryżu. No to mu powiedziałam, że Sylwia tak Ci powiedziała.
Tak się wku.. – chciała już przekląć, ale ktoś szedł korytarzem. – Tak się wpienił,
że myślałam, że tam zejdzie. Powiedział, że nie był w żadnym Paryżu. Cały ten czas
był u rodziców w Szczecinie.
- Co? O czym Ty.. – popatrzyła na
nią, odsuwając się od blatu. – Nie wyjechał? Nie.. To niemożliwe. – pokręciła
głową. – Chyba źle go zrozumiałaś.. Przecież Sylwia wyraźnie mi powiedziała.. –
zaczęła gadać sama do siebie, po chwili jednak spojrzała na Monikę. – Tomasz
jest w redakcji?
- Elka.. nie byłam pijana. Wiem
co mówił – spojrzała na nią. – Tak jest. Przyszedł z samego rana, z całym
ekwipunkiem.. Teraz najpewniej siedzi w ciemni. – zerknęła na nią, jak ta
kieruje się do schodów. – Ale prosił, żeby mu nie przeszkadzać to godziny 10!
Elka słyszałaś?! Elka! – krzyknęła za nią, ale ta już zdążyła zniknąć i wcale
jej nie słuchać. – Szalona.. Oboje powariowali..
W połowie piętra zatrzymała się,
opierając o ścianę. Czy to co Monika powiedziała było prawdą? – zacisnęła oczy,
próbując skupić myśli. Nie był w Paryżu? Jeśli nie kłamał.. To kłamała Sylwia.
Ale po co? To nie miało sensu.. To się nie trzymało kupy. W tym wszystkim, ciągle
brakowało ogniwa, które łączyłoby wszystkie elementy w całość. Zamiast dłużej myśleć
nad tym, czego i tak nie umiała poskładać, zbiegła schodami trzy piętra niżej,
idąc prosto do tej cholernej ciemni. Tak jak za pierwszym razem, wpadła tam jak
burza, zapominając o tym, że trzeba zapukać.
- DRZWI!!! – krzyknął Tomasz,
odwracając się w jej stronę. Gdy tylko ją rozpoznał, pokręcił głową. To chyba
lepiej wyjść nie mogło. Cała historia zatoczyła pełne koło. Tu się poznali
kilka miesięcy temu. I tu ponownie się spotkali. Patrząc w jej stronę, czuł, że jest wkurzona.
I dobrze. Lubił ten stan ducha. Przynajmniej jej pasował. Kiedy się złościła, oczy jej błyszczały.
- Możesz mi powiedzieć, co to ma
znaczyć? – zacisnęła dłoń na klamce. - Bo nie rozumiem, jakim cudem znowu tu
pracujesz.. Najpierw się zarzekasz, że nigdy tu nie wrócisz a raptem wracasz?
- A może zamiast krzyczeć, to się
przywitasz? – spojrzał na nią, podchodząc bardzo blisko. W tym samym momencie
co położył rękę na jej ręce, którą trzymała na klamce, pocałował ją w policzek.
– Cześć, wystarczyłoby w zupełności. – szepnął, odsuwając ją od drzwi by je
zamknąć. Gdy to zrobił, popatrzył na nią.
- Co robisz? – spojrzała na niego.
- Jak zauważyłaś.. to jest
ciemnia. Więc w ciemni, jest ciemno.. – uśmiechnął się. – Już raz mi narobiłaś
spustoszenia, kiedy wpadłaś tu pierwszy raz. Pamiętasz? – zaśmiał się opierając
o drzwi, jednocześnie przekręcił dyskretnie zamek, po to by ich tak szybko nie otworzyła,
gdyby chciała uciekać.
- Zebrało Ci się na wspominki? –
popatrzyła na niego, przyzwyczajając wzrok do ciemności. – Więc? Odpowiesz mi
na pytanie? Co tu robisz? Dlaczego wróciłeś? – oparła się o stolik.
- Miałem dużo czasu na
wspomnienia.. – podszedł do niej bliżej. - Całe cztery długie miesiące. –
popatrzył na nią, robiąc jeszcze jeden krok. W końcu oparł ręce po obu stronach
jej nóg. – A jak myślisz? Po co wróciłem? – zgryzł lekko wargę. – Ładnie pachniesz.
– szepnął jej na ucho, uśmiechając się i odsuwając od niej. Wrócił do tego, co robił nim
przyszła. Ona zaś, przez chwilę poczuła, że zrobiło się tutaj za duszno. Znowu
przekraczał granice. Raz przy drzwiach, teraz tutaj.. Zamknęła powieki,
krzyżując ramiona na piersiach i zaczęła nerwowo tupać butem.
- Dalej nie odpowiedziałeś.. –
mruknęła.
- A wysłuchasz mnie? Bo ostatnio gdy
zaczynam mówić, albo mnie wyganiasz, albo rzucasz we mnie kwiatami.. – odparł,
mieszając odczynniki, które ustawił w małych buteleczkach na półkę.
- Skoro jeszcze stąd nie
wyszłam.. – odparła, zerkając w jego stronę. – No to chyba masz szansę coś
powiedzieć.. Tak więc słucham. Dlaczego uparłeś się łazić za mną krok w krok.
- Bo.. – przemył ręce pod bieżącą wodą, po czym
wytarł je o papierowy ręcznik, wyrzucając go do kosza. Wtedy też podszedł do
niej, tak jak uprzednio, opierając ręce o stół. – Bo mi na Tobie zależy. –
szepnął niemal w jej wargi. – Tyle wystarczy, czy mam mówić dalej? - popatrzył na nią.
- Zależy? – pokręciła głową, ale
w końcu spojrzała mu prosto w twarz. – Tak samo jak na Sylwii? Nie wiem, czy
Twoja narzeczona byłaby zadowolona, gdyby usłyszała co mówisz.. – odparła,
odsuwając go od siebie, po czym od razu podeszła do drzwi, szarpiąc za klamkę
ale te ani drgnęły. Już miała powiedzieć, żeby otworzył te cholerne drzwi, gdy
stanął za jej plecami, łapiąc za ramiona.
- Sylwia nie jest moją
narzeczoną. – wyszeptał, tym samym powodując szybsze bicie serca. Ani drgnęła,
tylko spoglądała w ciemne drzwi, czując jak ją obejmuje a jego ciepły oddech,
otula jej ucho. – Najpierw mnie wysłuchasz, a potem wyjdziesz.. – przesunął dłońmi
po jej ramionach, nieco niżej. – Konkurs na naczelnego był ustawiony.
Przynajmniej tyle się dowiedziałem. Sylwia i ktoś z redakcji, maczali w tym palce.
W dniu ogłoszenia wyników, Sylwia przyjechała do mnie do Szczecina. Zaczęła mnie
szantażować.. I od tego wszystko się zaczęło. Wszystkie kłamstwa,
niedomówienia..
- O czym Ty do cholery mówisz?! –
odwróciła się do niego, będąc na nowo przyparta, tym razem do drzwi. – Czy Ty
siebie słyszysz Tomasz? Jaki szantaż? Co Ty bredzisz? – spojrzała na niego.
- Mówię o tym, że Sylwia Cię
oszukała. – popatrzył na nią. – Nigdy nie wyjechałem z nią do Paryża. Nigdy się
jej nie oświadczyłem. Dowiedziałem się, że właśnie to Ci powiedziała, gdy
przyszła do redakcji. Nie wiem co jeszcze Ci wmówiła, ale cokolwiek to było,
kłamała. – widząc, że przestała rzucać się do ucieczki i całkiem zaniemówiła, spoglądając
na niego jak na szaleńca, kontynuował to co zaczął. – Wiem, że to brzmi jak science fiction. Ale uwierz mi, żyłem tym przez cztery cholernie długie miesiące.. –
westchnął cicho. - Zaszantażowała mnie.. Powiedziała, że jeśli nie zerwę z Tobą
kontaktu, wyjdzie na jaw, że podstępem wygrałaś konkurs. Ktoś z redakcji albo
nie wiem kto, podmienił prezentacje. Zrobił wszystko, żebyś Ty wygrała. I tak
się stało. Przynajmniej tak to wyglądało z boku. Chociaż chciałbym, żebyś po prostu wygrała bo byłaś lepsza.. Sylwia postawiła mi ultimatum, albo
zrywam z Tobą kontakt, albo ona zniszczy Ci reputację. Rozumiesz? – dotknął ręką
jej policzka, przesuwając delikatnie po jej skórze kciukiem. – Nie zrezygnowałem
z Ciebie. Nigdy o Tobie nie zapomniałem.. – oparł swoje czoło o jej,
przymykając oczy. Na chwilę zamilkł. Czuł jak zapach jej perfum, upaja jego
zmysły. Mimo iż był tak blisko, to starała nie dać się ogłupić. Słuchała bardzo
dokładnie co mówił. Ale najbardziej utkwiły jej w głowie ostatnie słowa. "Nie zapomniał, nie zrezygnował". Nic z tego nie rozumiała. On
zaś, musiał dokończyć to, co chciał jej powiedzieć. – Jestem idiotą. – mruknął cicho,
znów czule dotykając jej policzka. - Gdybym wcześniej wiedział, że zrezygnowałaś z
bycia naczelną.. Wróciłbym od razu i prosił, byś mi to wybaczyła. Wiem. Zachowałem
się jak pieprzony egoista. Chciałem dobrze, ale zrobiłem jeszcze więcej złego. Zrozum
mnie, bałem się. To wszystko stało się z mojej winy. Ten szantaż, te kłamstwa..
Ktoś zrobił nam zdjęcia w parku, jak się całowaliśmy. To było ogniwem zapalnym.
Sylwia zrobiła to z zazdrości. – Słysząc to, spojrzała na niego przerażona. To co mówił, zaczynało mieć sens
ale.. Było jakimś koszmarem. Nie mogła wypowiedzieć ani słowa. Czuła się jakby
jej nogi zalali betonem i nie była w stanie się ruszyć ani uciec. Wiedziała
jedno. Mówił prawdę o konkursie. A skoro to było prawdą.. to może reszta też. Przecież nikomu nie powiedziała o tym co Bajtek
odkrył. To on uratował jej tyłek przed kompromitacją..
- Wystarczy.. – mruknęła cicho, nie patrząc na niego. – Chcę wyjść.
– tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić, po tym co usłyszała. Musiała to sobie poukładać. Zrozumieć,
przeanalizować i.. uciec tak daleko jak się tylko da. Najlepiej w kosmos.
Do innej galaktyki. Słysząc jak przekręca zamek w drzwiach, odetchnęła z ulgą. Była wolna. Mogła
wyjść i nie czuć na sobie jego wzroku, nie słyszeć jego szeptu. I nie być
więziona w jego ramionach, w których tak bardzo chciała zostać. Jak tylko się odwróciła
i złapała za klamkę, by wyjść, powstrzymał ją raz jeszcze, obejmując za ramiona.
- Jeszcze jedno. – szepnął jej do
ucha. – Tego dnia gdy spotkaliśmy się w parku, wróciłem do Warszawy. Wtedy
jeszcze nie wiedziałem, że nie jesteś już naczelną. Przyjechałem pomimo to..
Już dłużej nie wytrzymałem tego milczenia. To już mnie przerosło. Za bardzo tęskniłem. Dopiero na
drugi dzień, kiedy spotkałem Monikę, dowiedziałem się, co się wydarzyło.
Musisz wiedzieć, że straciliśmy te miesiące z mojej głupoty i przez kłamstwa Sylwii. Przepraszam.. –
zacisnął wargi tak jak i powieki. W końcu puścił jej ramiona i odsunął się, by
mogła spokojnie wyjść z ciemni. Zamiast to zrobić, stała jeszcze kilka sekund
bez ruchu. Dopiero po chwili nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi, wpuszczając do
pomieszczenia oślepiające światło. Gdy przekroczyła próg i miała zamknąć drzwi,
spojrzała na niego.
- Za godzinę jedziemy robić reportaż.
– bąknęła pod nosem, po czym zamknęła za sobą drzwi. Nie wiedział, czy ma się
śmiać czy płakać. Jej reakcja była tak nieoczekiwana i dziwna, że sam zgłupiał.
Kochani :*
Jak jeszcze mnie nie zabiliście po tym co zrobiłam na 1 kwietnia, to jest szansa, że kolejne część się ukaże, mam nadzieję szybko. :))
Wasza ulubiona złośnica. :D
Kochani :*
Jak jeszcze mnie nie zabiliście po tym co zrobiłam na 1 kwietnia, to jest szansa, że kolejne część się ukaże, mam nadzieję szybko. :))
Wasza ulubiona złośnica. :D
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńdzięki.
UsuńTy wredna "Diablico" "Zlośnico" "Małpiszonku" jak wolisz..... świetna niespodzianka..... Wiedziałam że sobie żarty robisz... Ty byś bez nas wytrzymała....????? Już to widzę 😜😝😝😝.... Kolejny świetny rozdział.... Tomasz w końcu pokazał pazurki i powiedział Sylwusi co o niej myśli I wystraszył jej "przydupasa" Edgara.... Bardzo fajna scena.... Nawet sobie to wyobraziłam....fajnie też wymyśliłaś rozmowę Elusi z Tomkiem w ciemni jakby historia zatoczyła koło i mogli wszystko zacząć od nowa.... Dla mnie bomba.... Pozdrawiam i czekam na więcej.....😘
OdpowiedzUsuńTo działa w obie strony, ja bez Was, Wy beze mnie.. nikt bez siebie nie wytrzyma :D <3 I tak mam wrażenie że się zachował w miarę spokojnie i całej chałupy jej nie rozwalił :D Jeszcze mógł mieć bardziej cięty jęzorek ale to chyba nie w stylu Tomasza :D
UsuńO wszystkie ludy świata.
OdpowiedzUsuńPowiem tak najpierw nie chciałam wierzyć w to co napisałaś bo jak to miało by nie być opowiadań i mówię sobie okej to napewno żart ale jak wczoraj nic nie napisałaś to przeszła mi przez głowę myśl że to jednak okazało się smutną prawdą a Tu moje zdziwienie dziś po przebudzeniu jak pokazała się nowa część i już byłam spokojna.
Wcale nie mam ochoty Cię zabijać za tamto bo wynagrodziłaś to tym cudeńkiem.
Napisałaś że następne części będą hot i chyba już właśnie się zaczęło. Scena w ciemni cuda . Serce zaczęło mi bardziej walić i robić coraz cieplej pięknie to pokierowałaś. Wcielenie złego Tomasza też bardzo hot z jednej strony taki rozgotowany klusek a z drugiej jak papryczka chilli ostry i w końcu stanowczy. Udowodniłaś sceną w mieszkaniu tej wywłoki że jak chce to potrafi walczyć o to na czym mu zależy.
Tak mi się zdaje że Elka zaczyna mięknąć. Już zaczyna być dobrze dała mu się wytłumaczyć no i jadą na reportaż. Swoją drogą ciekawe co tam się wydarzy bo czuję że następna część będzie też pełna emocji .
Pozdrawiam a i proszę nie strasz tak więcej bo będziesz miała o jedną czytelniczke mniej :D
Hahaha narobiłam wam stracha ale już nie będę. Obiecuję :* Widzę, że kolejna zakochana w scenie z ciemnią. A to dopiero początek ich rozgrywek <3 Tomasz rozpierducha? tez to lubię, w sumie mógł być jeszcze gorszy ale to nie byłby nasz klusek :DD Dobrze czujesz, będzie pełna emocji, za równo tych dobrych jak i złych. Ale koniec końców w końcu będą tego dnia razem więc, jakoś to będzie.. :)
UsuńParafrazując Herbuta: "Sylwia jest małą ściemniarą. Wygą, wróblicą, cwaniarą. Plącze im nogi i mówi: 'idź!' 😂😀
OdpowiedzUsuńA Klusek idzie...lata jak burza właściwie. Jakby miał ten swój namioto-sztormiak, to jeszcze szum by robił i wrony z podwórek płoszył😂 Obrazek jak z horroru...Ale ja nie o tym.
Klusek lata...i doleciał. Na Łysą Górę w postaci osiedla na Willanowie. Nagadał Czarownicy jak już dawno powinien, stołami porzucał, uświadomił Edgarka i poleciał dalej. Wkurzone, rozczochrane, seksowne tornado (Ania, żyły, żyły były❤).
Kolejne tornado to Elka. Od załamki po wkurzenie. Klusek to potrafi dostarczyć wrażeń. Oni przez siebie osiwieją, jak szybko się nie dogadają! Jak mnie się podobało tornado "Elka", w którego epicentrum znalazł się Tomasz. Ale najpierw rykoszetem oberwał Pikuś - jeszcze mu Elutka podziękuje, ale odpokutować Pikuniu musi. Moni się też oberwało. Na szczęście z mniejszym skutkiem. Monia, myśl! Już widzisz, że obi oszaleli. Łącz fakty😂
Małe, rozczochrane tornado poleciało szaleć dalej i wylądowało w ciemni. I się zrobiło duszno, gęsto i porno...tfu, parno. To chyba ta chemia z odczynników...❤
Bardzo mi się ta scena podoba. Wkurzony Eluś, rozanielony Klusek, który wyjaśnienia zaczyna od komplementów. On to wie jak ją rozmiękczyć. Działaj Tomaszku, Elka nie jest już taka twarda. Ale ktoś chyba zaraz może być..
Coś czuję, że te elkowe luźne szmatki, to subtelna zapowiedź zakupów. Odmieniona Elka i starający się Tomasz to będzie mieszanka wybuchowa.
Ciekawe na jaką bombkę z reportażem ich władujesz. Czy już pora na dropsy na odchudzanie? Chyba się szykuje grubsza sprawa i praca po nocach. Będzie ciekawie, wiem to!
Hahaha cudny opis paryskiej flądry !:D Prawie jakbym czytała tekst Doro, ale ona to jeszcze mocniej pewnie podkreśli :D Mam atak śmiechu jak sobie wyobrażę Tomasza machającego rekami w sztormiaku ! Jakby odganiał sztorm na norweskich fiordach XD Klusek : nadciąga huragan w kinach już od 3 marca 2017 :DDD Torndao Elka to taka ja na wkurwie więc uwaga i nie wnerwiac mnie bo skończy sie podobnie :D Chyba, że macie w pobliżu klusko tomasza na udobruchanie to zmięknę.. kiedys :D Porno to będzie za jakiś czas, teraz jest tylko parno Miss, ogarnij kosmate myśli :DD Zaskoczy was ten reportaż i to bardzo :)) I nie chodzi o dropsy :P
UsuńMiss po przeczytaniu Twojego komentarza poplakalam się że śmiechu.... Ty to potrafisz opisywać... Z Wami kobity nawet najgorszy dzień staje się wesoły... Nie trzeba żadnych antydepresantow wystarczycie Wy buziaki 😘
UsuńJuż widzę ten zwiastun. "Czytał: Tomasz Knapik (albo Górski)"😂😂 W półmroku nocy Klusek w kapturze odgarnia stado wron spod kamienicy na 11 Listopada. Wkurwiony Tomasz znakiem rewolucji - "Igrzyska redakcyjne: Kluskogłos, cz.1"😂
UsuńNie mogę się doczekać tego reportażu. Aa, zapomniałam dodać. Fajnie wplotłaś między te emocje rozmowe Elki i Natki. Trochę rozładowałaś atmosferę. Linka Ci będzie wdzięczna za turlającą się Natkę❤😂 A ja parskałam śmiechem jak konik😂
standardowo, Miss rozwala system :D Poczekajmy jeszcze na Karo i Doro to będziemy sikać synchronicznie :D
UsuńDzięki, Słoneczko😘 Polecam się na przyszłość. Co ja poradzę, że Singielka mi tak poziom endorfin podnosi? I potem wymyślam takie kwiatki 😂
Usuńhahahahaha głos Knapika idealnie sie do tego nadaje :DDDDD Powiem tak, te reportaż trochę namiesza w życiu klusków :D
Usuńlubimy te kwiatki <3 :D
UsuńA kto ich nie lubi...też czekam na Doro i Karo ich komentarze zasługują na Nobla 😝😂
UsuńMiss, Kluskogłos mnie rozwalił. Dostałam napadu śmiechu 😂 no i chichrająca się Natka zrobiła mi dzień. Ta to umie trafnie podsumować Elkę i to jeszcze w taki zabawny sposób 😆
UsuńMiss, gęba się sama śmieje.. Rechoczę w głos :D Bardzo lubię te kwiatki :))) Monika
UsuńWystarczy takie doborowe towarzystwo jak Wy i samo się pisze 😂❤ Polecam się 😀
UsuńKtoś mnie wzywał czy tylko mi się wydawało? 😆
UsuńTo żeście laski teraz narzuciły na mnie presję 😉 nie wiem czy sprostam waszym oczekiwaniom... A Miss zawiesiła poprzeczkę wysoko (jak zwykle zresztą!) ...
Wszystkie eltomkomaniaczki powinny właśnie skrobać "Odę do Determinacji Tomasza" 😃 Z jednej strony śmiałość w stosunku do Elki, która jak widać nie wyparowała wraz z procentami. I mimo oporu z jej strony, Klusek konsekwentnie cały czas skraca dystans. Skubany wie, że szepty i gardłowe pomruki robią robotę. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby strącić te jego cholernie męskie i kręcące dłonie z policzka. Pewnie nie spodziewał się, że sama przyjdzie do jego lochu, ale doskonale wykorzystał sytuację. Na ten moment to musi wystarczyć. Przynajmniej wyjaśnił większość znaków zapytania związanych z jego zniknięciem. Elka ma o czym myśleć. Tylko niech nie kmini za długo. Jeszcze nie raz zatrzasną się w kluskowej świątyni dumania. W wiadomym celu. Chociaż w opowiadaniu możemy -prawda, Singielko?- liczyć na godne wykorzystanie potencjału ciasnych, ciemnych pomieszczeń. Ciekawe jak z akustyką w foto lochu...?😜 Myślę, że przynajmniej tam Sława ich nie znajdzie😉
Z drugiej strony, mamy okazję podziwiać samotnego mściciela w prochowcu. Porzucał sobie stołami, gdyż jak wiemy bez tego się nie liczy😆 a do tego dopiekł Sylwii aż pójdzie jej w pięty... jednocześnie nie zrobił jej jakiegoś wielkiego świństwa, które nie mieściłoby się w kodeksie Jego Rycerskości. Hej, w końcu powiedział prawdę! Całą prawdę i tylko prawdę. W zasadzie to zrobił dobry uczynek - ostatecznie ostrzegł Edzia, mimo że nigdy nie było im ze sobą po drodze. W harcerstwie mogliby uznać to nawet za uczynek godny druha, odznaka należy się jak za przeprowadzenie staruszki przez jezdnię! Teraz hermetyczne środowisko modowych snobów na opinii, którego tak Ptaszysku zależało zrobi jej koło pióra. Przylizany Picuś Glancuś pewnie ma swoją dumę i raczej nie zechce już brykać z taką Kobyłą.
Czy po tomaszowej ofensywie Sylwia zapadnie się pod ziemię i wyemigruje na San Eskobar? Czy będzie próbowała jeszcze bruździć w "Co tam?" Klusek i Elka mogliby ją zauważyć w trakcie "przyjacielskiej" pogawędki z Mikołajem. Jemu też nie może wszystko ujść na sucho. Czekam na pikusiowy krwotok z nosa😈 Przy okazji powinien wypłynąć ich łóżkowy epizodzik, tak by dla wszystkich stało się jasne, że Królowa Zemsty jest naga.
Natalia mogłaby wydać książkę pod pseudonimem. If you know what i mean... Nati, nekrofilia, serio? Wyraźnie pod wpływem opowieści o kluskowych lepiących się łapkach zapomniała o planie zakupienia trutki na szczury 😂😂😂
Materiał śledczy + Elka = kłopoty
I to jest dobra wiadomość! Tomasz będzie mógł się wykazać 👍
Idziemy w dragi czy może w jakiś zawiły sposób nawiążesz do ich parkowego bobasa? Jak tylko Klusio wspomniał Sylwii o dzieciach i planach założenia z Elką rodziny od razu przypomniał mi się Michał. 🤔
Z tym Michałem to nieźle wykminiłaś. Takie okna życia i porzucone dzieci to chwytliwy temat. Ciekawe o cóż może chodzić...?😂
UsuńBrakowało Cię w "podpostowych" rozkminach. Dobrze, że jesteś 😀
Myślałam o nielegalnych adopcjach albo czymś w ten deseń 😊
UsuńPóźno, bo późno, ale jestem. Przez ostatnie kilka dni jestem zakręcona jak ruski termos i nie wiem jak się nazywam, ale wywołałyście mnie do tablicy, więc przybywam z komentarzem.
Miss, dopiero teraz przypomniałam sobie, że zalegam z komentarzem pod klusko rozkminiaczem u Ciebie na wattpadzie. Tak to jest jak czyta się w biegu, a potem cały czas coś nie pozwala usiąść na tyłku 😩
No zalegasz, zalegasz. Ale spoko, opowiadanie nigdzie nie ucieka jak Edzio z Willanowa. Zaczyna się teraz gorący okres. Ciągle ktoś coś i dużo do zrobienia 😥
UsuńPoprawię się, obiecuję! 😊
UsuńAle najpierw się wyśpię😉
Zauważyłam ze zawały to twoja specjalność! Najpierw wkręciłam się, że nie będziesz pisać, później myśle sobie "nieee to by nawet nie było w jej stylu żeby skończyła w takim miejscu". No i wszystko wiadomo. Budzę się o godzinie 5 coś a tutaj taka niespodzianka, odmówiłam sobie zrobienia śniadania ale przy pysznej kawce przeczytałam całość, niedawno jeszcze raz...jak zwykle brak słów żeby opisać dzieło jakie tworzysz! Cholerka jak ty trzymasz w napięciu. Myśle że wole czekac dwa dni na wpis kiedy nie dajesz żadnych wcześniej fragmentów! Jest takie WOW!!! Kompletnie nie chciało mi się wstawać a tu patrzę taka niespodzianka i dzień staje sie lepszy;)
OdpowiedzUsuńOgromny szacunek również za to, że tak późno piszesz i o tej godzinie potrafisz to ogarnac!
Wika:)
taka malutka specjalność :P To był wkręt celowy, żeby od razu dać nową część taki tam spisek z jedną singelkoholiczką :D Ostatnio cały czas siedzę nocami więc na coś spożytkowałam ten czas <3
UsuńPierwsza myśl - ukatrupić! Druga - całe szczęście, że nic złego Cię nie spotkało! :))) Trzecia - ale niespodzianka! :D Wiesz ile mi strachu napędziłaś? Martwiłam się o Ciebie Dziewczyno!! Chociaż, jakby spojrzeć na ten wkręt z drugiej strony, to przynajmniej mogłaś w ciszy i bez naszych nacisków tworzyć to cudo <3<3<3
OdpowiedzUsuńTomasz w pięknym stylu rozprawił się z flądrą. Dosadnie i mocno.. Obeszło się bez użycia akcesoriów kuchennych, ale ku mojemu zadowoleniu leciały stoły wraz z zawartością :) Tomasz z charakterkiem, to jest to! Fajnie, że i Edgarowi się dostało. Niby nic do niego nie mam, ale.. i tak go nie lubię
Tomek wrócił do redakcji. Nareszcie! Mikołajowi pewnie już niebawem zacznie się palić grunt pod nogami.. Jak ruszy śledztwo to migusiem się wyda kto maczał paluchy w spisku.
Ciemnia? hmmm :) to moje ulubione pomieszczenie w redakcji. Szczególnie, gdy przebywa w niej nasza ukochana Dwójka <3 To w ciemni się wszystko zaczęło i cudnie, że właśnie w niej na nowo się prostuje <3<3 DRZWI !!! Aż ciarki przechodzą!
Eluś poznała prawdę.. jeszcze nie do końca w nią wierzy, ale Tomaszowa w tym rzecz, żeby uwierzyła :D Trochę sypnęła Natka, trochę Monia a najważniejszą resztę dopowiedział Kusek. No i super! Huurrra! Będzie wspólny reportaż.. i cokolwiek miałoby się na nim nie wydarzyć to najważniejsze, że się odbędzie :)
Moja Ty ulubiona "Złośnico" <3 wielkie dzięki za niespodziankę :D i oczywiście czekam na następne.. Pozdrawiam Cię gorąco
Monika
"DRZWI!" to jedna z moich ulubionych tomaszowych kwestii❤I nie wiem dlaczego. Może to przez echo, a może przez ten chropawy ton. Tylko fryzurę miał wtedy kiepską 😂
UsuńU Ciebie Singielko, to nawet nieporozumienia się szybko wyjaśniają. A to, że Elka będzie nieufna i od razu z Kluchą do łóżka czy na blat nie pójdzie? Słusznie. Klusiu nabroił? Niech teraz przykozaczy, wsiada na białego rumaka i zdobywa damę swego serca. Może mniej średniowiecznymi metodami (bo na pojedynku i z lutnią go nie widzę😂😂). Ale o to akurat się nie boję. Singielka nam tu atmosferkę zrobi ❤
Tomasz i średniowieczne klimaty? Z tego kluskowego płaszcza obszyłoby się połowę krzyżowców pod Grunwaldem 😂😂😂
UsuńAle tylko połowa...A miecze nadal nagie😂 Właśnie go sobie wyobraziłam jako taką zakutą puszkę na koniu z taką dłuuugą...kopią.
UsuńNie...Zdecydowanie poprosimy współczesne metody ealki i naszego Sir Kluska.
Jakby nie było Klusek ma (a raczej miał) w sobie coś z zakutej puszki 😜
UsuńMiejmy nadzieję, że chociaż pachniał lepiej😂
UsuńPuszką kawy z łaskuna? 😂
UsuńAromat kawy już zawsze mi się będzie kojarzył z Kluskiem. Tak jak pierogi, które ochrzciłam "tomaszami" 😂 Ale Klusek o zapachu puszki kawy z łaskuna? Nie, chyba mój nos nie chce tego poczuć. Znaczy tej kawy przed procesem palenia - czy co oni tam z nią robią. Chociaż...Ale w kontekście średniowiecza taki odorek by nawet pasował. Klimatycznie - nie ma co!
UsuńSuper rozdział :) <3 i czekam na następną część <3
OdpowiedzUsuńSupeer część:) <3 ale mnie wystraszyłaś z tym że zawieszasz pisanie opowiadań :P
OdpowiedzUsuńA takie mam pytanie na początek ;) Co Klusek wywoływał za zdjęcia w ciemni? :D Ciekawie by było gdyby miał wywoływać jakieś zdjęcie z Elką, jednak nie zdążył wraz z nadejściem tornada Elki, jak to nazwała Miss ;pp
OdpowiedzUsuńNareszcie - stało się! Doszło do konfrontacji, na którą czekałam już od kilku części :D I jakiż to idealny moment ten nasz Klusek wybrał! Natknąwszy się na Edzia w negliżu, w końcu mówi co myśli o tej niedorajdzie z Wilanowa ;pp Pięknie pocisnął Sylwii za wszystkie krzywdy, jakie wyrządziła jemu i Elce. I jeszcze to wyznanie o chęci odzyskania Elki, ślubu i dzieci... I Edgarek w końcu się poznał na Sylwusi, taka karma! :D No, Panno Zołzo! Teraz masz za swoje! A kysz! A kysz! (jeb w stół i spadówa xD)
Rozwaliła mnie rozmowa sióstr :D Tomasz nekrofil, wzdychanie naparów z Benem... Nawet i Eluś się nam rozbawiła :D Nie ma to jak siostrzane wsparcie. Dziewczyny są cudowne! :D
Klusek i Pikuś oko w oko, a właściwie to w trakcie załatwiania formalności przyjęcia do pracy ;pp Pikuś próbuje wszystko naprawić, co spieprzył pomagając Sylwusi, ale coś czuję że i jego nie odpuści kara za wypikusianie Zołzy i pomocy w spisku. Trochę mi go szkoda, bo jednak próbuje naprawić to co spieprzył, a z drugiej strony powinien jednak dostać za swoje ;pp No cóż, zobaczymy co zgotuje dla niego los o imieniu Singielka (w sensie ty :D)
Kolejny cudny felieton! Cyferek ubywa, ślub tuż, tuż, a biedna Eluś nadal samotna... 60 dni to mało na naprawienie relacji, a jak już to będzie to znowu relacja czyście przyjacielska (tak sądzę po scenie w ciemni, ale to za chwilę ;p), ale zobaczymy ;)
No i mamy Tomasza w redakcji! Wielki Come Back, wszyscy zadowoleni... poza osobą dla której wrócił na stare śmieci. Rozpętało się tornado i biedna Monia znowu została zaatakowana, drugi raz w ciągu tygodnia... Bidulka! ;pp Ale jak Miss trafnie zauważyła, po zachowaniu przyjaciół już ma czarno na białym sytuację i dobrze by było, gdyby mogła trochę się przyczyniać do naprawy relacji Klusków :D
No i historia zatoczyła koło, znowu spotykamy Klusków w ciemni... Nie wiedziałam, że tak szybko Tomasz wyjaśni, że to wszystko było perfidnym planem Sylwii i to przez nią się nie odzywał do Elki. Więc zaskok był ;) Gorąco w tej ciemni, oj gorąco! :D Mało by brakowało by się na siebie rzucili, ale wiadomo jak to jest... ;pp Elka uwierzyła, ale zanim znowu się do siebie zbliżą, minie pewnie dużo czasu. Mi się tam podoba! :D
To będzie pięknie widzieć, a właściwie czytać starania Tomasza, by na nowo rozkochać w sobie Elkę, by rozbudować zaufanie i definitywnie zakończyć ze tchórzostwem, którego miał pod wpływem Sylwii. To już zupełnie inny facet, a jednak wciąż ten sam Tomasz, który chce kochać na zabój. Że prócz kawy, kubka i aparatu potrzebuje Elki. Już nie mogę się doczekać jego starań, które w końcu doprowadzą do szczęśliwej drogi. Pisz, twórz i daj z siebie wszystko! ;) ;**
Już się mogę doczekać tego starania naszego Kluska ❤
UsuńAle Ci Singielka działa na wielkość znaków. Rozwaliłaś mnie definicją karmy dla Flądry😂
Gdyby Lalka powłóczyła się z Kluskiem i plecakiem po Tybecie zamiast polować na szmatki w Mediolanie to wiedziałabym, że karma is a bitch 😁
UsuńW Tybecie też mogłaby polować na szmatki. Mnisi lubią takie kolorowe kawałki sukna rozwieszać. A Klusio by ją tak przeczołgał po tych górach, że mogłyby jej tylko skrawki odzienia na chudym tyłku pozostać😂
Usuń