Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

wtorek, 28 marca 2017

64. "Aż w końcu mi uwierzysz"

Monika aż podskoczyła, słysząc tembr głosu Tomasza. Zwykle spokojny, cichy mruk w redakcji a nagle kompletnie inny człowiek. - No to co słyszysz. Elka nie jest już naczelną. Zrezygnowała ze stanowiska trzy miesiące temu i Mikołaj ją zastąpił. Nie wiedziałeś? Gdzieś Ty się zaszył? W dżungli? – spojrzała na niego.

Gdyby spojrzeć na Tomasza z perspektywy zwykłego przechodnia, wyglądał jakby zobaczył ducha. Najpierw krzyknął a teraz stał i spoglądał na Monikę w kompletnej ciszy. To co mówiła, zdawało się kompletnie do niego nie docierać. Jakby momentalnie ogłuchł na wszystkie dźwięki z otoczenia. Pokryty dźwiękoszczelną bańką, odpierał wszystko, co do niego mówiła. „Nie jest już naczelną”. Cztery słowa, zdające przewiercać jego głowę na wylot. Jeszcze nie doszedł do siebie po wczorajszych wydarzeniach, by teraz zostać dobitym. Jak? Kiedy? Dlaczego? Dlaczego on o niczym nie wiedział? Dlaczego był tak głupi, żeby nie śledzić tego co się dzieje na portalu? Dlaczego nawet o tym nie pomyślał? W najśmielszych snach nie przyszło mu do głowy, że Elka sama może zrezygnować. Dlaczego odpuściła coś, o co tak zażarcie walczyła? W jednej chwili poczuł się przygwożdżony ilością pytań, na które musi znaleźć odpowiedź. Odsunął się kawałek do tyłu, zakrywając usta dłonią. Uczucie poalkoholowego osłabienia, teraz ewidentnie dało o sobie znać. Zrobiło mu się niedobrze. Oparł się o betonową ścianę budynku, zaciskając powieki. Trzy miesiące.. mruknął pod nosem. - Cholerne trzy miesiące.   walnął zaciśniętą pięścią w ścianę. W sytuacji jakiej się znalazł, przez moment kompletnie zapomniał, że nie jest sam. Że przygląda mu się Monika. Jego zachowanie zdecydowanie dało jej do myślenia. Raz, że przestał jej słuchać. Dwa, że wydawał się być w jakimś kompletnym szoku. Gdy oparł się o budynek, musiała interweniować. Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a jej tam zemdleje. Złapała go za ramię, gdy zaczął coś mruczeć pod nosem.

- Tomasz? Co jest grane? – spojrzała na niego zmartwiona.

- Monika wyjaśnij mi.. Jak w ogóle? – nabrał powietrza i wyprostował się. - Poczekaj. Od początku. – popatrzył na nią. - Co się stało? Dlaczego Elka zrezygnowała? Przecież chciała być naczelną.

- A żebym to ja wiedziała.. – wzruszyła ramionami. - To jest największa zagadka. Nie mam pojęcia i nikt nie wie, dlaczego to zrobiła. To się stało z dnia na dzień. Poczekaj.. niech sobie przypomnę.. – zastanowiła się przez chwilę. - To się stało mniej więcej miesiąc od ogłoszenia wyników. Może trochę ponad? Czekaj, czekaj.. Gdzieś ok. 20 maja. Jednego dnia była naczelną a drugiego ogłosili, że Mikołaj przejmuje jej obowiązki. I w ten sposób zamienili się rolami. On jest teraz naczelnym, ona jego zastępcą.

- Nic nie wiedziałem.. – popatrzył na nią z niedowierzaniem.

- No właśnie widzę. – przytaknęła. - To wszystko jest strasznie pokręcone. – popatrzyła na niego. - Zawsze uważałam Was za wspaniałych przyjaciół, i że macie ze sobą świetny kontakt, a tu niespodzianka. Co jak co, ale byłam święcie przekonana, że Ty wiesz dlaczego Elka zrezygnowała. Ale skoro Ty nie wiesz.. To chyba już nikt nie wie. – westchnęła zawiedziona.

- Gdybym wiedział.. – pokręcił głową. - Wszystko byłoby inaczej. Teraz to wszystko zmienia postać rzeczy. Absolutnie wszystko. – zaczął gadać sam do siebie, nie zwracając uwagi na Monikę. Dopiero chwilę później na nią spojrzał. - Nie miałem z Elką kontaktu przez cztery miesiące. O niczym nie wiedziałem. – złapał się ręką za kark. – Ja muszę.. Cholera jasna ja muszę z nią porozmawiać.

- Na to wychodzi. – popatrzyła na niego. – Ej a Ty się nie spóźnisz?

- Już i tak jestem spóźniony. – westchnął, spoglądając na zegarek. - Fajnie było Cię spotkać.. ale faktycznie, muszę już iść. – popatrzył na nią. – Trzymaj się Monika. Pozdrów wszystkich w redakcji. 

- Pewnie, że pozdrowię. – uśmiechnęła się. – Wpadnij do nas kiedyś.
- Zobaczę.. – uśmiechnął się. – Lecę. Cześć.

- Cześć. – dała mu całusa w policzek na pożegnanie. Już oboje zdążyli odwrócić się w swoje strony, gdy nagle Monika zawróciła i krzyknęła za nim. – Tomasz czekaj! - podbiegła do niego z powrotem.

- O co chodzi? – zapytał z półuśmiechem.
- Ty zmieniłeś numer telefonu? – popatrzyła na niego.
- Owszem, a co? – odparł zaciekawiony.

- Z miesiąc temu.. – zmrużyła oczy. – No mniej więcej jakoś tak, Mikołaj pytał, czy mam do Ciebie aktualny numer telefonu. Czy jakiś inny kontakt, poza tym co mieliśmy. Próbował się z Tobą skontaktować ale okazało się, że numer jest nieprawidłowy.. Ja nie miałam innego niż tamten, powiedziałam, że pewnie Elka ma nowy i sprawa ucichła.. Także nie wiem czy się w końcu z Tobą skontaktował czy nie. – spojrzała na niego.

- Nie. Nie rozmawialiśmy.. A wiesz o co chodziło? – zmarszczył brwi.

- Nie mam pojęcia. – pokręciła głową. – Nie wiem, jak chcesz to możesz mi dać do siebie numer, a ja mu przekażę. Albo sam zadzwoń do niego.. Numer ma ten sam jakby co. – uśmiechnęła się.

- Zobaczę.. Mamy ciut napięte relacje. – zaśmiał się.

- To tak jak Mikołaj z Maleną. Nie wiem o co poszło ale ta chodzi po redakcji, i mam nieodparte wrażenie, że ma ochotę go zabić. – parsknęła śmiechem. – Ale dobra, już Cię nie zatrzymuje.. Bo jeszcze przeze mnie nie dostaniesz tej pracy. – uśmiechnęła się. – Leć.. co prawda Warszawa to nie Paryż, ale fajnie, że już wróciłeś do Polski. Powodzenia Tomasz! – poklepała go po ramieniu.

- Do Polski? – zmarszczył czoło. - O czym Ty mówisz? Jaki Paryż?
- No jak to jaki? Ten we Francji? – spojrzała na niego rozbawiona.

- Wiem gdzie leży Paryż. Nie o to mi chodzi. – odparł. – Kto Ci powiedział, że wyjechałem z Polski? Ja nigdzie nie wyjechałem. A już na pewno nie do Paryża. Przez cały ten czas byłem w Polsce. A dokładniej w Szczecinie, u rodziców. – popatrzył na nią. – Skąd ten absurdalny pomysł, że wyjechałem do Paryża?

- Elka mi powiedziała. – spojrzała na niego.
- Jak to Elka Ci powiedziała? – teraz to już całkiem zgłupiał.

- No normalnie. – wzruszyła ramionami. - Wyszło w kontekście rozmowy. Jakoś kilka dni po tym, jak Sylwia była w redakcji po te Twoje klisze czy co tam miała zabrać. – popatrzyła na niego.

- Słucham? Jakie klisze? O czym Ty do cholery do mnie mówisz? – złapał ją za ramię, spoglądając jakby opowiadała mu jakieś bajki.

- Tomasz uspokój się. – popatrzyła na niego. – Ja wiem tylko tyle. Jakieś trzy miesiące temu, do redakcji przyszła Sylwia. Podobno sam ją o to prosiłeś. Miała zabrać z Twojego biurka jakieś klisze czy coś.. Nie ważne. W każdym razie wiem, że wtedy gadała z Elką. I to Elka od niej dowiedziała się, że wyjechałeś a raczej oboje wyjechaliście do Paryża. Dlatego stąd ten Paryż. – odparła.

- Zabiję ją.. – warknął, odsuwając się od Moniki.
- Słucham? – odparła patrząc na niego jak na szaleńca.
- Nie ważne. Muszę iść. Cześć. – machnął ręką i odszedł w pośpiechu.
- Oszalał. – mruknęła sama do siebie.

To, co czuł w tym momencie, ciężko było nawet ubrać w słowa. Wściekłość malowała się na jego twarzy i wcale nie starał się tego ukryć. W zasadzie, był gotów zmienić swoje plany. Zamiast iść do firmy Marcina, chciał wsiąść do taksówki, pojechać do Sylwii i wygarnąć jej wszystko, co w tym momencie myśli i czuje. Był skłonny to zrobić, ale prędzej znalazł się pod budynkiem, gdzie miał umówione spotkanie z dawnym kolegą. Nim wejdzie do środka, chciał się chociaż trochę uspokoić. Chciał, ale nie potrafił. Nie w momencie, gdy dotarło do niego, jak daleko posunęła się jego była dziewczyna. Jak perfidnie namieszała im w życiu. Nie to, że zaszantażowała jego, to jeszcze Elce wmówiła Bóg wie co.. Teraz już niczemu się nie dziwił. Sylwia była zdolna przedstawić Elce taką bajkę, że mogła we wszystko uwierzyć. Uwierzyć i go znienawidzić. Zresztą, przecież Sylwia się odgrażała, że zrobi wszystko by tak było. Wtedy nie myślał trzeźwo. Nie przypuszczał, że to może być prawda. Z drugiej strony, poczuł się teraz zawiedziony. Sądził, że Elka na tyle go już poznała, że wie jaki jest. Że pewnych rzeczy nigdy by nie zrobił.. Co takiego mogła jeszcze usłyszeć, poza tym bzdurnym wyjazdem do Paryża? Nie miał pojęcia, ale obawiał się najgorszego.

Minuty mijały, a on był coraz bardziej spóźniony. Nerwy też wcale nie opadły. Przeciwnie, czuł, że powinien być gdzieś indziej. Drugi raz z rzędu, nie szło mu iść normalnie na to spotkanie. Wczoraj jego plany zmieniło pojawienie się Elki, dziś to Monika przyczyniła się do jego zdenerwowania. Ale dobrze się stało. Tego był pewny. Gdyby nie ona, jeszcze długo żył by w nieświadomości co się wydarzyło. Teraz, wiedząc to, czego nie był świadom przez kilka miesięcy, mógł spróbować to naprawić. Poprawka. Musiał to zrobić za wszelką cenę. Wpierw jednak wziął głęboki oddech i wszedł do budynku. Zgodnie ze wskazówką, poszedł na pierwsze piętro. Tam po chwili odnalazł Marcina, który stał przy biurku i pokazywał  coś na ekranie komputera jednemu z pracowników. Gdy tylko zobaczył Tomasza, zerknął za zegarek, specjalnie robiąc krzywą minę i mrużąc oczy.

- Z miejsca powinieneś wylecieć. – mruknął, stukając w tarcze swojego srebrnego zegarka, jednak po chwili się roześmiał.

- Jeszcze mnie nie zatrudniłeś. – spojrzał na niego, podając mu rękę.

- Jak z takim poślizgiem jak przychodzisz na spotkanie, wykonujesz swoje zlecenia to ja nie wiem co to będzie. – zaśmiał się.

- Przepraszam.. Coś mi wypadło.. – popatrzył na niego.

- Znowu? Wiesz co, chodź do gabinetu. – zerknął na niego i po chwili oboje poszli do przeszklonego pokoju w głębi korytarza. – Napijesz się czegoś? – zapytał, zatrzymując się obok czarnego stolika.

- Może być kawa. – odparł, stając przy oknie. Gdy Marcin zaczął przygotowywać im kawę, zerkną w stronę Tomasza. Stał tępo wpatrzony w jakiś bliżej nieokreślony punkt na ulicy.

- Tomek co się z Tobą dzieje hmm? – zapytał stawiając filiżanki na stole. – Siadaj i opowiadaj. - popatrzył na niego siadając na fotelu.

- Ech.. ciężka noc i jeszcze gorszy poranek. – popatrzył na niego.

- Wczoraj jak rozmawialiśmy, byłeś bardzo zdenerwowany. Mówiłeś, że to nie rozmowa na telefon więc słucham. Co się stało? – spojrzał na niego, sięgając po swoją filiżankę. – Teraz też chyba coś jest nie tak, no chyba, że się mylę. – rozsiadł się wygodniej.

- Nawet nie wiem od czego zacząć. – zerknął na niego.
- Najlepiej to od początku. – odparł.

- Pamiętasz naszą rozmowę w Szczecinie? – zapytał bawiąc się długopisem, który uprzednio leżał na bordowym notesie Marcina.

- No pamiętam. Szantaż Twojej byłej, machloje przy konkursie i kobieta Twojego życia, którą zostawiłeś w Warszawie.. Coś pominąłem? – popatrzył na niego, ciut marszcząc brwi.

- W dużym skrócie. – odparł sięgając po filiżankę. - To do tego dodaj sobie jeszcze wczorajsze spotkanie Elki, które zakończyło się daniem mi w pysk. – pokręcił głową. Widząc, że Marcin chce coś powiedzieć, powstrzymał go ruchem ręki. - Daj mi dokończyć. – spojrzał na niego. - Na to akurat sobie zasłużyłem. Bez dwóch zdań. Miała prawo tak zareagować i wcale się jej nie dziwię. Zwłaszcza po tym, co usłyszałem 20 minut temu.

- I co? tak Cię ruszyło, że kobita dała Ci w pysk? Stary wybacz, ale serio sam bym to zrobił. Bez urazy rzecz jasna.. Ale już Ci to mówiłem w Szczecinie i teraz powtórzę raz jeszcze. Jesteś debilem. Dać się tak sromotnie podpuścić byłej.. Jak jej tam było? Zresztą mniejsza o to. Nie wywołujmy wilka z lasu. – popatrzył na niego. – Lepiej mi powiedz czy rozmawiałeś z Elką?

- Można tak powiedzieć. – zaśmiał się. – Rozmawialiśmy.. ale nie rano. Wtedy tylko dała mi w gębę i poszła, nie dając mi dojść do słowa. – popatrzył na niego, odstawiając w połowie pustą filiżankę. – Wtedy właśnie zadzwoniłem do Ciebie. Potem poszedłem przed siebie. Tak szedłem i szedłem, i trafiłem do jakiegoś lokalu niedaleko parku Skaryszewskiego.. Nie pamiętam nazwy.. Mniejsza z tym. 

- Antypody. – odparł z uśmiechem.
- Znasz to miejsce? – popatrzył zdziwiony.
- Znam. Czasami chodzimy tam z Kingą. – uśmiechnął się.
- No to pewnie znasz tego barmana, który dziwnie mówi. – odparł.

- Tak! – zaśmiał się. – To jest Ben. Przyjechał z Australii, stąd ten jego akcent i w ogóle.. Ilekroć tam nie jestem, to ubaw po pachy. Zawsze powie coś śmiesznego. Zawsze. Kinga zapisuje w notesie te jego mądrości. Potem jak albo ona albo ja mam kiepski humor, to wystarczy, że coś zacytujemy i od razu nam lepiej także..  Znam gościa dość dobrze. – pokręcił głową. – Ale dobra, mów dalej.

- Trochę sobie z nim pogadałem.. Przynajmniej tyle pamiętam. Stwierdził, że potrzebuje czegoś na smutki.. No to przygotował mi to coś.. Nawet nie wiem co to było, i ile to miało procent. Strach pomyśleć. W każdym razie.. Pomogło. Nawet bardzo. Kompletnie odpłynąłem.. I teraz zaczyna się najlepsze. Dzisiaj od rana próbuję sobie to wszystko przypomnieć. Im więcej pamiętam, tym bardziej mam ochotę spalić się ze wstydu. – westchnął, odchylając głowę i oparł ją bardziej o zagłówek. - Nie wiem skąd się tam wzięła ale przyjechała.. Podejrzewam, że to Natalia.. Natalia to siostra Elki. Okazuje się, ze pracuje w Antypodach. No i nie wiem tego.. zadzwoniła do niej? Elka sama przyszła? Nie wiem.. Wiem, że przyjechała odwieść mnie do domu. Tak powiedziała. Ciągle wszystko mi się marze.. Nie pamiętam co mówiłem, co robiłem.. Znaczy, coś tam pamiętam. Obawiam się, że zrobiłem z siebie kompletnego osła.. – zawiesił się na chwilę, próbując sobie coś więcej przypomnieć. – Kłóciliśmy się.. tego akurat dowiedziałem się od sąsiada, który przyszedł dzisiaj i prosił o ciszę nocną.. Także możesz sobie wyobrazić jak się wygłupiłem. – popatrzył na niego. Marcin z początku słuchał całkiem uważnie, ale z każdym kolejnym zdaniem, chciało mu się coraz bardziej śmiać. Jak tylko spróbował sobie wyobrazić pijanego Tomasza, ledwie się powstrzymał.

- No stary.. Popisałeś się, nie ma co. – w końcu nie wytrzymał i pęk, śmiejąc się w najlepsze. – Dobra, jesteśmy na etapie kłótni.. A co dalej? Było coś więcej? Czy odstawiła Ci do domu i żegnam?

- No śmiej się.. Mnie nie jest do śmiechu. – skrzywił się. - Czuję się jak idiota. W dodatku idiota z amnezją.. Z tego co sobie przypominam, to wiem, że Elka wyszła po tej naszej kłótni. Jednak potem wróciła, żeby oddać mi telefon.. Chciała, żebym się położył do łóżka i.. Nie mogłem się powstrzymać. Rzuciłem się na nią jak wariat i pocałowałem.. Potem.. nie pamiętam. Urywa mi się film. Zabij mnie, ale nie pamiętam co było dalej.. Znaczy, podejrzewam, że nic ale.. Gdyby do czegoś doszło, to by była najbardziej żałosna rzecz jaką zrobiłem w życiu. – podparł się na łokciu. – Teraz możesz dorzucić swoje trzy grosze. Śmiało. – Chociaż z początku faktycznie wyglądało to zabawnie, teraz Marcin wcale nie miał ochoty się śmiać. 

- Szczerze? Nie mam zamiaru kopać leżącego. – odparł. – Faktycznie to by było słabe, gdyby doszło między wami do czegoś więcej, gdy byłeś pijany, ale nie to mnie zastanawia. – spojrzał na niego.

- Nie rozumiem. – popatrzył na niego, zdziwiony jego reakcją.

- Zastanawia nie postawa Elki.. Twierdzisz, że Cię nienawidzi. Że dała Ci w pysk.. Ale gdyby jej nie zależało w żaden sposób, to nie ma opcji, żeby przyjechała po Ciebie. Uwierz mi, jeżeli kobiecie nie zależy, to nie kiwnie nawet palcem. – popatrzył na niego. – A skoro przyjechała, zabrała Cię do domu, a potem chciała, żebyś normalnie poszedł spać a nie leżał jak zwłoki na podłodze, to znaczy tylko jedno.

- Co masz na myśli? – zmarszczył brwi.

- Jesteś ślepy czy tylko udajesz? – spojrzał na niego. – Ja widzę to tak. Jesteś gnojem, który ją zranił. Bez dwóch zdań. Ale.. Mimo wszystkiego coś jej zrobił, nie zostawiła Cię. Przejęła się tym, że jesteś pijany w trupa, że nie jesteś w stanie dojść do domu. Chciała Ci pomóc, czyli jej zależy. Może tylko trochę, a może bardzo, ale duma nie pozwala jej tego okazać. I teraz to od Ciebie zależy, jak to rozegrasz.. Ona może Cię wodzić za nos, jak tylko zechce.. Chcesz ją odzyskać? Walcz. Musisz pokazać, że Ci zależy. Musisz być zdeterminowany.. Kobiety to lubią. Co prawda, nie wiem jaka jest Elka. Wiem jaka jest Kinga i stąd mówię Ci jak jest. Zraniona kobieta, prędzej przeczołga Cię po chodniku, niż przyzna się do tego, że wciąż jej zależy. Oczywiście.. istnieje ryzyko, że jej nie zależy i wtedy będziesz musiał się z tym pogodzić. – pokiwał głową. - Tak wiem.. powinni mi płacić za bycie dorywczym psychologiem dla załamanych kumpli. – zaśmiał się, spoglądając na Tomka, który słuchając Marcina, coraz bardziej brał sobie do serca jego słowa.

- Jesteś w tym całkiem niezły.. – uśmiechnął się. – Nie pomyślałem o tym w ten sposób..  Ale w sumie, możesz mieć rację.. Wczoraj wydawało mi się, że z jednej strony pozwalała mi się do siebie zbliżyć, a z drugiej.. Dostałem od niej aż trzy razy w pysk. Czyli tak jakby Twoja teoria ma sens. Ale to nie wszystko.. – popatrzył na niego, dopijając resztkę kawy.

- A co jeszcze? – aż się wystraszył.

- Wspomniałem o jeszcze gorszym poranku. A w zasadzie to już popołudniu.. I wcale nie mam na myśli kaca, chociaż łeb mi pęka i nie wiem jak jeszcze mam siłę z Tobą rozmawiać. – westchnął. – Pół godziny temu, spotkałem koleżankę z redakcji. Tej samej gdzie pracowałem i gdzie Elka jest naczelną a raczej była..

- Była? – zdziwił się. – Już nie jest?

- A no właśnie.. I to jest mój dzisiejszy gwóźdź do trumny. – odparł - Monika powiedziała mi, że Elka nie jest naczelną od trzech miesięcy. Rozumiesz to? Od pieprzonych trzech miesięcy! – zerwał się z fotela podnosząc głos, na nowo sfrustrowany tym czego się dziś dowiedział.

- Uspokój się.. Nie jesteśmy tu sami. – spojrzał na niego. – Masz szczęście, że te szyby są dźwiękoszczelne.. – dodał po chwili, wstając ze swojego fotela. – No to teraz.. Teraz już nie masz przeszkód i możesz powiedzieć jej prawdę. Możesz powiedzieć, że ta wariatka Cię zaszantażowała.. Skoro nie jest naczelną, nic jej już nie zrobią.

- Myślisz, że tego nie wiem Marcin? Bardzo dobrze to wiem.. Wiem i nosi mnie ze złości, że straciłem trzy miesiące rozumiesz? Siedziałem jak kretyn w Szczecinie, zamiast być tutaj. Z nią.. Ale to jeszcze nie koniec rewelacji. – popatrzył na niego. – Elka przez ten cały czas, była przekonana, że razem z Sylwią wyjechałem do Paryża. Sylwia przyszła do redakcji, pod pretekstem szukania jakiś rzekomo potrzebnych mi rzeczy, których nie zabrałem i urządziła sobie rozmowę z Elką. Nie wiem co jeszcze jej powiedziała, ale mogę domyślać się, że wystarczająco dużo, żeby mnie znienawidziła. 

- Wow.. – aż usiadł na biurku, nie dowierzając w to co słyszy. – No tak..  Czyli tak to sobie wymyśliła jędza jedna. Ciebie usadziła w Szczecinie, niby dla jej dobra. Macie zerwać kontakt trata tata.. Jej powiedziała, że wyjeżdżacie razem czy tam wyjechaliście.. Paryż, miasto miłości.. Nie powiem, nieźle to sobie wykombinowała. – pokiwał głową. – Wiesz co? Nie zdziwiłbym się, gdyby wymyśliła sobie jakąś ciąże albo zaręczyny.. Po tym co usłyszałem, w zasadzie możesz spodziewać się wszystkiego.

- Ty sobie nawet nie żartuj. – popatrzył na niego. – Przecież jeśli ona by wymyśliła coś takiego.. nawet nie dokończył bojąc się tego.

- To Elka nie chciałaby Cie znać.. - dokończył za niego. - Proste. – zacisnął wargi. – Ty idź do Eli i z nią porozmawiaj. Wy musicie wyjaśnić sobie to cholerne nieporozumienie. – popatrzył na niego.

- Pójdę.. Tego możesz być pewny, ale najpierw pójdę do Sylwii. Nie daruję jej tego. Po tym, co się dziś dowiedziałem.. Nie odpuszczę jej. Skończył się głupi Tomek.. – odparł nabierając powietrza. – I widzisz? Przyszedłem w innej sprawie, a nawet o tym nie porozmawialiśmy..

- To nic. Ja mam jeszcze czas.. odparł. - Ty możesz się zastanowić, czy naprawdę chcesz tu pracować.. Oczywiście, możesz zobaczyć co i jak.. Ale wydaje mi się, że bardziej zależy Ci na poukładaniu swojego życia, niż na tej pracy. – popatrzył na niego. - Ja się nie obrażę, jeśli nie zechcesz tu pracować.. Może powinieneś wrócić do redakcji? Może.. Zresztą, przemyśl to. Do dwóch tygodni, muszę mieć od Ciebie odpowiedź, co dalej. Możemy się tak umówić? – zapytał, kierując się w stronę szklanych drzwi.

- Możemy.. – uśmiechnął się. – Ostatnio dzięki Tobie podejmuje słuszne decyzje.. Może i tym razem tak będzie. – odparł, również podchodząc do drzwi. - Dzięki Tobie wróciłem do Warszawy. Teraz tez mi coś uświadomiłeś także.. Chyba się za to nie odpłacę.

- Cieszę się, że się na coś przydałem. I nie musisz się niczym odpłacać. W końcu, kto mi ratował tyłek w szkole hmm? Czas, żebym odpłacił się tym samym. – zaśmiał się. - Tylko jak już będziesz chciał się żenić.. To ja organizuje Twój wieczór kawalerki. Nie odpuszczę Ci tego. poruszył zabawnie brwiami.

- Zrobię Cię nawet swoim świadkiem, jeśli to wszystko się kiedyś naprostuje. – zaśmiał się. - Dzięki. – uścisnął mu rękę a koniec końców poklepał po plecach. – Jesteśmy w kontakcie?

- Obowiązkowo. Czekam z nadzieją na dobre wiadomości. A tej swojej byłej, to weź tak przygadaj, żeby się nie pozbierała. Ja Cię nawet rozgrzeszę, jak ją zamordujesz.. tylko zrób z tym porządek. Nie będzie Ci więcej mieszać w życiu. – zaśmiał się. - Trzymaj się i powodzenia. – popatrzył na niego.

- Dzięki. – roześmiał się. – Cześć.

Kilka minut po tym, jak Tomasz opuścił budynek przy Grzybowskiej, przespacerował się kawałek do najbliższego przystanku, z którego mógł dostać się na Wilanów. Nie miał pojęcia, czy o tej godzinie zastanie Sylwię w domu. Było duże prawdopodobieństwo, że może jej nie być. Bynajmniej nie miał zamiaru do niej dzwonić i uprzedzać o wizycie. A nawet gdyby miał, to po pierwsze, nie pamiętał do niej numeru, po tym jak go wykasował. Po drugie, ona też się nie zapowiadała, gdy przyjechała rozpieprzyć mu życie. Godzinę później, gdy już udało mu się przebić przez wszystkie korki, dotarł na miejsce. Stając przed drzwiami mieszkania, oparł się ręką o wizjer i zapukał.  Ze środka nie dobiegały żadne dźwięki. Kompletna cisza. Gdy zapukał jeszcze trzy razy i nikt nie otworzył, miał pewność, że jej nie ma. Zwykle otwierała dość szybko. Nie chciał rezygnować, ale równie dobrze mógł czekać tu do wieczora, a na to nie miał czasu. Miał coś dużo ważniejszego do zrobienia. Z Sylwią i tak się rozmówi. Jak nie dziś, to jutro. Teraz priorytetem była rozmowa z Elką. Czuł, że to może być trudne. Że może nie chcieć z nim rozmawiać. W końcu jednak będzie musiała go wysłuchać. Nie chciał dłużej czekać. Zamówił taksówkę, która miała go zawieźć prosto pod jej dom. Była godzina 17.. Zanim dojedzie, Elka powinna być już w domu. I tak by było, gdyby w ogóle z tego domu wyszła tego dnia.

Gdy w środku nocy, Elka dotarła do swojego mieszkania, cała się telepała. To był bardzo głupi pomysł wracać o tej porze autobusem, w dodatku ubrana w letnią sukienkę. Nie przewidziała, że po burzy tak się ochłodzi. Zresztą, nie spodziewała się, że tyle czasu zajmie jej przywiezienie Tomasza do domu. Nie tak to miało być. Tak naprawdę, wszystko co wydarzyło się od wejścia do Antypodów, było cholerną pomyłką. Kolejnym błędem jaki popełniła w stosunku do jego osoby. Siedząc w wannie wypełnionej gorącą wodą, miała czas by znowu rozmyślać. Po pięciu minutach przestała. Miała dość. Dość dnia, dość Tomasza. Dość wszystkiego. Po wyjściu z łazienki, wbiła się w ulubioną granatową piżamę w białe gwiazdki i schowała do łóżka. Mimo kąpieli i ciepłej kołdry, wciąż miała dreszcze. Chciała jak najszybciej zasnąć, a rano obudzić się z tego koszmaru.

Rankiem, gdy budzik nastawiony na tą samą godzinę co zwykle, dał o sobie znać, wcale nie zareagowała. Dopiero po kilku minutach uświadomiła sobie, że coś natrętnie wierci jej dziurę w głowie. Tym czymś był znienawidzony budzik, który zwaliła ręką na podłogę, próbując go wyłączyć. Gdy usiadła na łóżku, poczuła, że jej słabo. Skupiła wzrok na fotelu przed sobą, który teraz wydawał się być jakiś rozmazany. Zacisnęła powieki, by ponownie spojrzeć w to samo miejsce. Gdy dotknęła ręką czoła, już wiedziała co jest nie tak. Powoli wstała, podchodząc do komody i wyjęła z górnej szuflady termometr. Po minucie opadła na łóżku, zamykając oczy. Nie to, że złamał jej serce, to jeszcze doprowadził do przeziębienia. W zasadzie, to sama się doprowadziła, ale czy nie lepiej hurtowo wszystko zwalić na Tomasza? A niech ma. Niech odpowiada za wszystkie jej krzywdy. Za przeziębienie również. W takim stanie nie miała zamiaru iść do pracy. Wyjście z domu z gorączką 39 stopni, byłoby następną głupotą jaką mogłaby zrobić. Zadzwoniła więc do Mikołaja i powiedziała, że musi wziąć wolne. Dwa, może trzy dni. O tyle poprosiła. Prosiła także, by przekazał Andrzejowi, a ten zaznaczył sobie jej nieobecność. Wiedziała też, że musi wziąć zwolnienie lekarskie. Wiedziała, ale zdecydowała odłożyć to na.. Miała dwa dni. Zdąży. – przytaknęła sobie sama. Gdy piętnaście minut później, usiadła z kubkiem gorącej herbaty, była zła. Zła na siebie, za swoje niedopatrzenie. Tak rzadko chorowała, że zapomniała zrobić zapas podstawowych leków. Teraz mogła jedynie ratować się herbatą z miodem i cytryną. Ewentualnie z resztką soku malinowego babci, który stał w szafce. Sytuację w jakiej się znalazła, mogła rozwiązać na dwa sposoby. Pierwszy, mogła się ubrać i spróbować dojść do apteki, modląc się żeby nie weszła w latarnię, albo nie zemdlała po drodze. Drugi.. Mogła zadzwonić do Natalii. Ostatecznie, był jeszcze trzeci sposób ale najgorszy. Mama. Już raz się nią opiekowała, gdy skręciła kostkę. Do tej pory miała traumę. Rzecz jasna ona, nie Sława, która wreszcie czuła się spełniona. Po kilku minutach namysłu, wybrała numer Natalii.

- Cześć matko Tereso. – usłyszała po chwili radosny głos siostry. – Obudziłaś się? I jak tam, udało się dowieść Tomasza do domu? Nie chciałam Ci już w nocy zawracać głowy, ale zżera mnie ciekawość.. Opowiadaj.. Tylko ze szczegółami. Tomasz próbował coś? Bo w Antypodach był dość chętny do przytulania.  – zaśmiała się, wciągając swoje ulubione spodnie na tyłek.

- Naprawdę, bardzo zabawne.. – westchnęła pociągając nosem. – To nie jest rozmowa na telefon. I tak, obudziłam się z potwornym bólem głowy. Mam gorączkę i ledwo widzę na oczy także.. On może dziś zdycha z powodu kaca, a ja jestem przeziębiona. – odkaszlnęła. - Dzwonię w innej sprawie. Jesteś może w domu? – zamknęła oczy, przykładając głowę do poduszki.

- Gdzieś Ty się przeziębiła? Przecież wczoraj.. Przecież cały czas jest ciepło. – aż się zdziwiła. - Jeszcze jestem. Wychodzę zaraz do pracy a co? – zapytała, spoglądając na siebie w lustrze.

- Zachciało mi się spaceru w środku nocy.. - westchnęła, drapiąc się po nosie. - Zmarzłam jak wracałam. – odparła. – Chodzi o to, że Twoja durna siostra nie ma kompletnie żadnych leków.. Mogłabyś potem jak będziesz wracać, przywieść mi jakieś leki? Coś na gorączkę, coś na katar.. Sama nie wiem. – skrzywiła się.

- Potem? Kurde Elka.. jak masz gorączkę, to powinnaś od razu coś wziąć a nie potem.. Ja dziś kończę o 16 a potem mamy inwentaryzację i nie wiem o której skończymy.. Ben odkładał to już dwa tygodnie, ale dłużej nie może. – zmarszczyła lekko czoło. – Może ja poproszę mamę co? Ja wiem.. Mama i przeziębienie, to gorzej jak trzęsienie ziemi i tsunami razem wzięte, ale musisz wziąć leki.

- Chciałam tego uniknąć.. – westchnęła z rozpaczą w głosie. – Ale okej.. Tylko błagam, przyjedź potem. Nawet w nocy.. Nie ważne o której. Musimy pogadać bo ja tu oszaleję po wizycie mamy.

- Dobrze, to ja lecę teraz na dół. Powiem mamie i babci. Ta na pewno przygotuje Ci coś dobrego a mama przywiezie leki. I bądź dzielna.. Posiedzi kilka godzin i sobie pójdzie. Przetrwasz. – zaśmiała się.

- Nie ma to jak liczyć na młodsza siostrę. – roześmiała się. – Dzięki.
- Nie ma za co. Wieczorem się zobaczymy. Pa. – rozłączyła się.

Rzeczywiście tak jak powiedziała, Natalia od razu poszła na dół powiadomić Sławę i Genowefę. Babcia jak to babcia, od razu pomyślała, żeby przygotować dla Eli sok, konfiturę i coś słodkiego. Zaś Sława, zadała Natalii milion pytań, na które oczywiście nie miała zamiaru odpowiadać. Wychodząc z domu, słyszała gderanie matki, że jej dzieci w ogóle o siebie nie dbają. Źle się odżywiają, mało śpią i przez to o infekcje i chorobę nie trudno. Genowefa krążąc między kuchnią a spiżarnią, starała się ignorować gadanie córki, ale tylko do pewnego czasu. W końcu nie wytrzymała i krzyknęła.

- Sławka! Weź się w końcu zamknij bo zaraz ja się rozchoruje. – spojrzała na nią, zatrzymując się przy kuchennej wyspie.

- Mamusiu.. przecież ja chcę dobrze dla moich córek tak? Ja chcę dobrze. To one cały czas robią mi na złość, a potem są takie efekty. – odparła spoglądając na Genowefę. -Ty spójrz lepiej na Natalię. Ona też jest blada. Lada moment wpadnie w anemię. Ja to widzę. Przecież byłam pielęgniarką.. Ja takie symptomy na kilometr rozpoznaję.

- A stany obłędu psychicznego też rozpoznajesz? – zerknęła na nią, pakując słoiczki do wiklinowego białego koszyka.

- Mamusiu o czym Ty teraz mówisz? – zamrugała niezrozumiale.

- O tym, żebyś spojrzała w lustro. Tak to się zaczyna. – parsknęła śmiechem. – Masz. Daj to Eluni. Tu ma konfiturę z wiśni, sok z malin i sok z czarnego bzu. A i zapakowałam trochę kruchych ciasteczek, które upiekłaś wczoraj. – uśmiechnęła się.

- Myślałam, że wszystkie wczoraj zjadłaś. – spojrzała na nią.

- Nie. Schowałam na czarną godzinę. Ta godzina właśnie wybiła. – postawiła koszyk na blacie. – Leć ratować swoją córkę ze szponów choroby. I nie zapomnij jej mocno  ode mnie ucałować.

- Naprawdę mamusiu.. Ależ Ty dzisiaj dowcipna.– pokręciła głową.
- Uczę się od najlepszych. – uśmiechnęła się.
- Niby od kogo? – spojrzała na nią.
- Od Ciebie córeczko. – zaśmiała się.

Jakiś czas później, obładowana zakupami, przysmakami od Genowefy i lekami z apteki, Sława wparowała do mieszkania Elki jak burza. Wiedząc, że przyjdzie, Ela zostawiła otwarte drzwi. Nie miała ani ochoty, ani siły wstawać z łóżka. Wolała siedzieć pod kołdrą, mieć zasłonięte żaluzje i myśleć, że na dworze wcale nie jest ciepło. Że to tylko jej na zmianę jest zimno, a potem gorąco. Słysząc trzaśnięcie drzwi, obudziła się z letargu. Tak jak się domyśliła, do jej domu wpadł huragan o imieniu Sława. O ile za leki, zakupy i pyszności od babci była wdzięczna, to nie koniecznie chciała pakiet bonusowy, w postaci uprzątnięcia mieszkania. Wcale nie było brudno. Było normalnie.. Jak zawsze. Bałagan kontrolowany. Po tym jak w końcu coś zjadła i wzięła lekarstwa, nawet mimo obecności sławy, zmorzył ją sen. Cały wczorajszy nerwowy dzień i wieczór, dziś skutkował kompletnym osłabieniem organizmu. Gdy Elka spała, Sława zamierzała przygotować dla niej najlepszy pod słońcem rosół z przepisu babci Genowefy. Tylko w takich momentach, jej córki nie protestowały. Gdy były chore i spały. W każdej innej sytuacji, już dawno straciła nad nimi kontrolę. Między czasie, Elka zdążyła się obudzić dwa razy i znowu zasnąć. Za każdym razem upierała się, że da sobie radę i nie musi z nią siedzieć. Sława jednak nie zamierzała jej zostawiać. Przynajmniej do momentu, aż w końcu zje obiad. Za każdym razem gdy Elce wracała świadomość, chciała dać jej jeść ale ona odmawiała. Była przekonana, że jeśli tylko opuści mieszkanie córki, ta na pewno zapomni o jedzeniu. A przecież jedzenie podczas choroby to podstawa. Trzeba wzmacniać organizm. – gderała pod nosem. Późnym popołudniem, gdy Ela poszła do łazienki, rozdzwonił się jej telefon. Nieoczekiwanie do szafki podeszła Sława, która zerknęła na wyświetlacz i zmrużyła lekko oczy, sięgając po aparat.

- Kochanie.. ktoś dzwoni do Ciebie! – krzyknęła, przez drzwi.
- Kto? – jęknęła opierając się o umywalkę.
- Nie wiem.. nie masz zapisanego numeru.. – odparła.
- Pewnie operator albo jakaś reklama.. – westchnęła.
- Uparta ta reklama. Dalej dzwoni.. – krzyknęła.

- Daj.. – po chwili wyszła z łazienki, sięgając po aparat. – Halo! Jeśli dzwonisz z telesprzedaży nie ma mnie. Jeśli chcesz mi zaoferować zmianę abonamentu, tym bardziej mnie nie ma! – krzyknęła.

- Cześć.. – odezwał się Tomasz, jadący właśnie taksówką. Przez chwilę zgłupiał, gdy usłyszał co gada przez telefon. – To tylko ja.. – dodał po chwili, czując, że zasycha mu w gardle. Słysząc jego głos, odsunęła telefon od ucha, spojrzała na wyświetlacz, potem na matkę, a następnie przycisnęła telefon do ucha. Przez długą chwilę nie wiedziała jak ma się zachować i co mu odpowiedzieć. Opcji było kilka. Mogła rzucić słuchawkę, mogła być uprzejma ale na to nie zasłużył, więc wybrała trzecią opcje.

- Czego chcesz? – odparła dość sucho, siadając na łóżku. Znów była taka jak w parku – pomyślał, gdy usłyszał tak obcesowe pytanie. Bez jakiegokolwiek zastanowienia, po prostu burknięte pod nosem.

- Chcę z Tobą porozmawiać.. Jesteś w domu? – zgryzł lekko wargę. – Wiem, że nie chcesz, ale to naprawdę ważne. Musimy w końcu porozmawiać.. Wczoraj.. – zaczął ale nie dała mu dojść do słowa.

- Posłuchaj, nie mam ochoty i nie chcę z Tobą rozmawiać. – odparła zirytowana jego telefonem. – Proszę Cię, najlepiej zrobisz jak nie będziesz do mnie dzwonił. Nie zrobiłeś tego tyle czasu, więc po co teraz? Dla Ciebie to żaden problem kontynuować swoje milczenie. – dodała po chwili. – Niech zostanie tak jak było. Cześć! 

- Elka poczekaj! – krzyknął, ale już zdążyła się rozłączyć. – Cholera.. – zacisnął wargi, spoglądając w telefon. Był w połowie drogi do jej domu, gdy zdecydował się zadzwonić. Może źle zrobił. Może trzeba było tak jak z Sylwią. Pojechać z zaskoczenia.. No tylko, że jak pojechał tak bez zapowiedzi, to pocałował klamkę. Teraz sytuacja mogła wyglądać podobnie. Po tym telefonie wiedział, że sprawa wygląda bardzo źle. Elka nie chciała z nim gadać, ani go widzieć. Wiedział, że jeśli się jej posłucha, znowu wyjdzie na idiotę. Jeśli pomimo jej niechęci, będzie próbował, może w końcu go wysłucha. 

Elka po jego telefonie, cisnęła aparatem o kołdrę. Sława widząc zachowanie córki, chciała dowiedzieć się o co chodzi, ale nie uzyskała odpowiedzi. Elka zakryła się po głowę i nie miała zamiaru rozmawiać na ten temat. A już na pewno nie z matką. Chociaż.. W zasadzie to gdyby Sława była świadoma, co Tomasz zrobił jej córce, rozniosłaby go na cztery strony świata. Tego Elka była pewna. W ostateczności.. poszczucie go własną matką było całkiem niezłym rozwiązaniem. Gdy jej telefon na nowo zaczął dzwonić, zacisnęła bardziej wargi. Nie spojrzała kto to. Domyślała się. Skoro postanowiła być twarda, musiała być konsekwentna. Jedno połączenie nieodebrane. Potem drugie.. Sława widząc, że Elka nie reaguje na telefon, w końcu sama po niego sięgnęła. Widząc podobny numer, odebrała zirytowana.

- Ja bardzo proszę nie zakłócać spokoju mojej córki. – warknęła do telefonu. Tomasz zbaraniał, słysząc atak na swoją osobę. Nie spodziewał się, że jej telefon może odebrać matka.

- Ja bardzo przepraszam.. Ale to naprawdę jest ważne. Ja muszę porozmawiać z Elą.. – odparł spokojnym tonem. – Bardzo panią proszę.. Bardzo mi na tym zależy. – dodał po chwili.

- Zdrowie mojej córki też jest ważne. Jak nie najważniejsze. Proszę dać jej spokój. Jest chora i musi odpoczywać. Żegnam pana! – prychnęła, rozłączając się w pośpiechu. – No.. i  da Ci spokój.

- Trzeba było nie odbierać.. – mruknęła. – Niepotrzebnie to zrobiłaś. – popatrzyła na nią, czując, że na nowo kręci jej się w głowie. Gdy dotknęła czoła, znów było rozpalone. 

- Córeczko.. Kochanie, przecież wiesz, że ja chcę dla Ciebie jak najlepiej. A skoro ten typ psuje Ci humor, tym samym nie daje szansy wyzdrowieć. Na to nie pozwolę. – spojrzała na nią. – I wyłaź spod kołdry. Musisz coś zjeść. Ugotowałam Ci zupę. No raz, raz..

- Mamo.. Daj mi spokój. Nie jestem głodna! – jęknęła.

- Jesteś, jesteś. Poza tym.. jesteś słaba. Jak będziesz słaba, nie wyzdrowiejesz.. – spojrzała na nią, po czym poszła do kuchni ugotować makaron do rosołu. – Jak zjesz to sobie pójdę.

- Dobrze mamo! – westchnęła zirytowana.

Jeszcze przez chwilę po skończonej rozmowie, Tomasz był w lekkim stanie ogłupienia. Jakieś tam pojęcie o jej matce miał, ale nigdy, no prawie nigdy, nie miał z nią jakiegoś bliższego kontaktu. Tym bardziej spięcia. Do tej pory spotkał ją raz u Elki, gdy wparowała z rana po imprezie. Drugim razem na urodzinach Natalii. Trzeci raz był w momencie, gdy on i Elka prawie się kochali, a ona stała za drzwiami. Teraz był czwarty raz. Jak widać cholernie nieudany. Nie miał pewności czy wie z kim rozmawiała. Być może Elka je powiedziała. A może i nie. Zdziwiły go natomiast jej słowa. Elka jest chora? – zastanowił się. Z tego co pamiętał, wczoraj była zupełnie zdrowa.. Jej matka kłamała? Czy może naprawdę się rozchorowała. Będąc zaledwie dwie ulice od jej kamienicy, kompletnie nie wiedział co ma robić. Raz, Elka nie chciała rozmawiać. Dwa, nie była sama. W pewnym momencie, pomyślał o zmianie kursu. Może jednak poczeka.. Ale na co? Za długo czekał. Za dużo czasu zmarnował niepotrzebnie. Spoglądając w szybę, przyszedł mu pewien pomysł. Poprosił taksówkarza, żeby się tutaj zatrzymał.

Zamiast pod kamienicą, wysiadł przy kwiaciarni. To był najbardziej płytki i durny pomysł na jaki mógł wpaść. Nie chciała z nim gadać, nie chciała go widzieć, a przyjmie od niego kwiaty? Ale tak naprawdę, pomijając fakt wszystkiego, to jej się należały. Chociażby za wczoraj. Za to, że go odwiozła do domu. Że mu pomogła. Mogła nie chcieć rozmawiać, ale on mógł jej podziękować. Miał ku tego bardzo dobry pretekst. Kilka minut później, szedł ulicą trzymając w rękach bukiet białych i różowych frezji. Nie znał się na kwiatach, ale gdy wspomniał, że to dla kogoś bardzo ważnego, florystyka poleciła mu właśnie taki zestaw.

W mieszkaniu Elki, panowała cisza. Dość dziwne zjawisko jak na obecność Sławy w pobliżu, a jednak, czasami się zdarzało. Jej córka nie chciała rozmawiać. Była uparta jak ona sama. Jak nie chciała, to nie było siły, żeby coś z niej wyciągnęła. Zamiast tego, dała jej spokój. Pilnując makaronu, podgrzewała rosół. Gdy próbowała czy jest wystarczająco gorący, rozległo się pukanie do drzwi. W tym momencie odwróciła się w ich stronę. Kiedy pukanie rozbrzmiało po raz drugi, podeszła pod drzwi, spoglądając kto tam stoi. Elka leżąc w kompletnym zamyśleniu, usłyszała dopiero powtórne pukanie. Gdy się trochę wychyliła, spojrzała na matkę, która sprawdzała kto jest za drzwiami. Ta robiąc znaki dumne w jej stronę, podeszła na palcach, cicho szepcząc.

- Jakiś blondyn z kwiatami.. – mruknęła.
- Śpię! Albo nie! Nie otwieraj! – schowała się pod kołdrę.
- Czekaj, zaraz się nim zajmę. – odparła i poszła do drzwi.
- Nie! Nie rób tego! wysyczała chowając się pod kołdrę.
 
- Tak słucham? otworzyła po chwili, spoglądając na Tomasza. Zmrużyła oczy mierząc go wzrokiem od stóp do głów. - Chwila! Ja pana znam… pan.. jak mu tam.. – starała sobie przypomnieć jego imię, bo była pewna, że gdzieś już je poznała.

- Tomasz.. – odparł niepewnym głosem, trzymając przed sobą asekuracyjnie kwiaty. Przez chwilę chyba stracił całą odwagę.

- Pan Tomasz.. zgadza się. Pan był z moją córką na urodzinach jej siostry.. Dobrze pamiętam? – popatrzyła na niego z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że rozmawia z tym samym gościem, którego spławiła przez telefon. Elka słysząc matkę, nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Uciec do łazienki, czy schować pod łóżkiem. Obawiała się najgorszego. Zaraz wpuści go do środka.

- Tak, zgadza się. – przytaknął. – Ja wiem.. Ja rozumiem, że Pani się troszczy o córkę, ale ja naprawdę muszę z nią porozmawiać. Proszę ją zawołać. Chociaż na moment. – popatrzył na nią.

- To z Panem rozmawiałam?! – od razu przybrała bojową pozę.
- Tak, ze mną ale ja nalegam.. – zaczął.

- Nie! To ja nalegam, żeby zostawił Pan moje dziecko w spokoju. Powiedziałam już przez telefon. Ela jest chora, potrzebuje odpoczynku i spokoju. Skoro nie życzy sobie z Panem rozmawiać, to ja nie mam zamiaru  tego ułatwiać. Absolutnie. – spojrzała na niego. – Do widzenia Panu! – pchnęła drzwi by je zamknąć, jednak Tomasz przytrzymał je ręką i spojrzał na Sławę.

- Dobrze.. Pójdę, ale proszę jej to dać. – wyciągnął w jej stronę bukiet. – I proszę jej powiedzieć, że jestem jej wdzięczny za wczoraj. To wiele dla mnie znaczy, że przyjechała. – popatrzył na Sławę, mówiąc to na tyle głośno, żeby Elka go usłyszała. – Muszę jej coś wyjaśnić. Przekaże jej Pani?

- Proszę już iść. Żegnam. – mruknęła.

- Bardzo proszę.. – spojrzał na nią uparcie, nie dając za wygraną. W końcu wzięła od niego te kwiaty i zamknęła mu drzwi przed nosem z wielkim hukiem. Gdy to zrobiła, od razu spojrzała przez wizjer czy jeszcze stoi, czy sobie poszedł. Stał.. Jeszcze przez chwilę sterczał jak idiota pod drzwiami, ale w końcu odszedł. Wtedy weszła do pokoju, spoglądając na zawiniętą w kołdrę jak mumia, Elkę.

- Poszedł sobie.. – odezwała się w końcu normalnym głosem. – Prosił, żeby Ci to przekazać.. – mówiąc, podeszła bliżej łóżka i podsunęła jej kwiaty pod nos. – I jeszcze chciał, żebym..

- Słyszałam! – mruknęła, wyglądając spod kołdry. – Zabierz je.. Wyrzuć, cokolwiek.. – dodała po chwili, odwracając się z powrotem plecami. – A najlepiej to zostaw mnie już samą. Chcę zostać sama. – zacisnęła oczy, próbując się nie rozpłakać. 

- Ale kochanie.. – spojrzała na nią.
- Mamo proszę! – podniosła głos.

- No dobrze.. ale proszę Cię. Zaklinam.. Zjedz trochę zupy. – westchnęła, odsuwając się od niej i poszła do kuchni z kwiatami. Gdy na nie spojrzała, to szkoda było je wyrzucać. Były po prostu ładne. Z górnej szafki, wyszperała jakiś wazon, do którego nalała wody i wstawiła bukiet. Zamiast w koszu, wylądowały na stole w salonie. Podczas gdy Sława zbierała się do wyjścia, Elka w końcu wyjrzała z za kołdry, zerkając na stół. Dopiero teraz przyjrzała się kwiatom, jakie przyniósł Tomasz. Były piękne, ale kompletnie nie potrzebne. Kwiaty nie pomogą. Tu już nic nie pomoże. Nic nie naprawi tej relacji. Dziękował? Za co? Za jedyny ludzki odruch jaki w niej pozostał? Że nie zostawiła go tak, jak na to zasłużył? Zamknęła oczy. Znów zbierało jej się na płacz. Nie mogła jednak do tego dopuścić. Nie wtedy,  gdy w domu była jej matka. Znowu wszystko wirowało. Policzki i czoło miała coraz bardziej rozpalone. Gorączka nie zamierzała odpuścić. A do tego wszystkiego zszargane nerwy. Chciała spać. Gdy Sława zebrała wszystkie swoje klamoty, w końcu pochyliła się nad Elką, dotykając jej czoła. – Za godzinę weź lek przeciwgorączkowy. Tylko nie zapomnij.. I Pamiętaj, kocham Cię i martwię się. Jak zgłodniejesz to odgrzej sobie rosół.. Jest z przepisu babci. Pa dziecko. – cmoknęła ją w czółko na pożegnanie, po czym wyszła z mieszkania.

Gdy została sama, odetchnęła głęboko. W końcu cisza i spokój. Dwie rzeczy, których potrzebowała zaraz po lekarstwach na gorączkę. Może i była głodna, ale nie miała siły wstać z łóżka. Na samą myśl o jedzeniu, leciała w kierunku łazienki. Teraz też musiała. Bardzo powoli podniosła się z łóżka. Najpierw jeden krok, potem drugi. Złapała się krzesła stojącego przy stole. Była słaba. Leki całkowicie ją osłabiły.. Może jednak powinna coś zjeść? – pomyślała, zerkając w stronę kuchni. Jednak nie. Nie zdecydowała się na ten krok. Popatrzyła na uroczy bukiet frezji w białym wazonie. Pochyliła się nad nimi, opierając jedną ręką o blat, a drugą dotykając palcami delikatnych płatków. Przez moment, na jej twarzy zagościł uśmiech. Przyjemny zapach delikatnie podrażnił jej nos. Po chwili skierowała się wolnym krokiem do łazienki. Myjąc twarz usłyszała dzwonek do drzwi. Czyżby Natalia? Może przełożyli inwentaryzację albo sama się zerwała. A może mama czegoś zapomniała? Zresztą i tak drzwi były otwarte. Zamiast otworzyć, krzyknęła ile sił. – Otwarte!

Zamiast spodziewanego rumoru, w mieszkaniu nadal panowała cisza. Nie usłyszała trzaskania drzwiami, ani nic w tym stylu. Gdy wytarła ręce o żółty ręcznik, wyszła z pokoju, stając w połowie drogi. Nie była sama. Po tym, jak usłyszał jej krzyk, otworzył delikatnie drzwi. Przekroczywszy próg, zamknął je za sobą równie cicho jak je otworzył. Pierwsze, co zobaczył po wejściu do pokoju, było rozesłane łóżko i wygnieciona pościel. Z otwartej łazienki dobiegał szum odkręconej wody. Gdy spojrzał w bok, zobaczył kwiaty które przyniósł. Nie wyrzuciła ich. To był dobry znak. Do czasu. Kiedy tylko wyszła z łazienki i spojrzeli na siebie, atmosferę w pokoju dało się ciąć żyletką. Była przekonana, że sobie poszedł, że nie wróci i da jej spokój. Nie przewidziała, że wcale nie odszedł daleko. Miał czas. Był cierpliwy. Gdy wyszedł z budynku, wcale nie zamierzał wracać do domu. Przecież jej matka nie będzie tu nocować. Taką przynajmniej miał nadzieję i się nie pomylił. Jakiś czas później, siedząc na ławce nieopodal budynku, dostrzegł wychodzącą z kamienicy Sławę. To była dla niego szansa. Pięć minut później był pod drzwiami Elki, a teraz stali twarzą w twarz.

- Co tu robisz? Nie zaprosiłam Cię. – skwitowała krótko.
- Powiedziałaś, że otwarte. – odparł spokojnym tonem.
- Bo myślałam, że to ktoś inny. – odparła sucho.
- Naprawdę będziemy tak rozmawiać? – spojrzał na nią.
- Nie będziemy w ogóle rozmawiać. - mruknęła, poprawiając kołdrę.

- Elka posłuchaj, musisz mnie.. – zaczął mówić, ale od razu po słowie musisz, przerwała. Najbardziej w świecie nie znosiła słowa „musieć” a tym bardziej, gdy mówił to facet, który złamał jej serce.

- Tomasz nic nie muszę. Co najwyżej mogę, ale nie chcę. Rozumiesz? – zerknęła na niego. – Powiedziałam już, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Nic się od tamtego czasu nie zmieniło. Ale w sumie, to dobrze, że przyszedłeś. – dodała po chwili, podchodząc do stołu. - Zabierz je. – mówiąc to, wyjęła bukiet frezji i mu go wręczyła. – Niepotrzebnie się trudziłeś. Nie potrzebuję kwiatów. Podziękowania. Niczego od Ciebie nie potrzebuję. – popatrzyła na niego zaciskając wargi. Czuła, że długo nie utrzyma się na nogach, więc musiała go jak najszybciej wyrzucić z domu.

- Chciałem Ci podziękować i przeprosić za wczoraj.. – spojrzał się na nią i na kwiaty, które mu wcisnęła. – Nie chcę ich. Są dla Ciebie. – odparł, oddając jej bukiet z powrotem. – Teraz się na mnie wściekasz, a jednak wczoraj przyjechałaś. – podszedł bliżej. – Natalia Cię prosiła? Czy jednak sama wpadłaś na ten pomysł? – zrobił jeszcze jeden krok. - Daj mi chwilę rozmowy. Daj mi wyjaśnić.. Wczoraj.. To wszystko mnie przerosło. Ty o niczym nie wiesz.. Proszę Cię.

- Pozwól, że to ja coś wyjaśnię Tobie. – spojrzała na niego, coraz bardziej zdenerwowana, jedną ręką trzymając się krzesła, drugą trzymając te cholerne kwiatki. – Wczoraj, nie powinno się wydarzyć. To po pierwsze. Nie powinno mnie tam być, nie powinnam Ci pomóc, nie powinno być nic. A co było? Byłeś pijany i prawie nieprzytomny. – warknęła. - I za co chcesz mi podziękować? Przyjechałam tylko dlatego, że kiedy ja potrzebowałam pomocy, Ty pomogłeś mi. Spłaciłam swój dług wobec Ciebie. Dowiozłam Cię całego do domu i spełniłam dobry uczynek. Tyle. Po drugie, chcesz przeprosić? Uważasz, że kwiatki załatwią sprawę? – uderzyła nimi w jego klatkę piersiową. – Za co chcesz mnie przeprosić? Za te cztery głuche miesiące? – znowu walnęła bukietem w jego tors, tak, że zaczął się rozwalać. – Za to, że wczoraj się do mnie kleiłeś i obmacywałeś? A może za to, że będąc kompletnie pijanym zamiast Sylwii, to mnie wyznałeś miłość? Sporo tego jak na jeden mały bukiet.. – cisnęła tym bukietem w niego z całej siły, odsuwając się od niego. – Wyjdź. – warknęła, opierając się obiema dłońmi o krzesło. 

- Co zrobiłem? – wydukał z siebie, czując, że uginają mu się nogi w kolanach. Faktycznie pamiętał, że się do niej przytulał i pozwalał na zbyt wiele, ale to? Miał kompletną pustkę w głowie. Kiedy jej wyznał miłość? Co jej powiedział? Kompletnie zgłupiał. Popatrzył na połamany bukiet leżący na podłodze. Gdy spojrzał na nią, zaciskała palce na krześle coraz bardziej blada. Chyba naprawdę źle się czuła. Jej matka nie kłamała. Czuł, że powinien się wycofać. Odpuścić. Ale mógł też raz na zawsze ukrócić te bzdury, w które uwierzyła. – Elka jeśli to powiedziałem to była.. Elka! – krzyknął, gdy ta w tej samej chwili, osunęła się na podłogę nieprzytomna. Dosłownie w ostatnim momencie ją złapał, żeby nie uderzyła głową o kant łóżka. – Ela, obudź się. Ela.. – uklęknął na kolanach, przytrzymując ją mocno. Dotknął ręką najpierw jej policzka a potem rozgrzanego czoła. – Cholera jasna.. 

Pierwsze co mógł zrobić, to położył ją na łóżku. Miała gorączkę i to wysoką. Jak bardzo, o tym przekonał się, gdy znalazł termometr na szafce i zmierzył jej temperaturę. Czterdzieści stopni było alarmujące i niebezpieczne. Wiedział, że jak najszybciej powinien zbić jej temperaturę. Poszedł do kuchni w poszukiwaniu jakiejś miski, do której mógłby nalać zimnej wody. Gdy takową odnalazł, chciał dodać trochę lodu, ale się przeliczył. Lodu zabrakło. Gdyby nie zakupy Sławy, to zastałby całkiem pustą lodówkę. Kiedy postawił miskę na szafce, z łazienki wziął ręcznik, który zmoczył i przyłożył jej do czoła. Wtedy dopiero spokojnie przy niej usiadł. Czuł się winny. Naprawdę była słaba, a ta rozmowa całkiem pogorszyła jej stan. Mógł zostawić ją w spokoju tak jak prosiła. Mógł, ale nie posłuchał i drążył temat jak kretyn. Z drugiej strony, gdyby wyszedł i wtedy zemdlała? Mogłoby się to skończyć jakimś nieszczęściem. Ironią losu był fakt, że wczoraj to ona jemu pomogła, a dziś to on był tym ratującym. Ujął jej dłoń w swoje i delikatnie przyłożył do warg, całując jej wierzch. Spoglądając na nią, nie mógł uwierzyć w to co powiedziała. Jeśli w takim stanie w jakim był, powiedział, że ją kocha, to nie dziwił się, że się wściekła. Nie zrobił tego będąc trzeźwym, nie zrobił tego wcześniej, a zrobił w chwili, gdy myślała, że jest z inną kobietą. Czy mógł się bardziej wygłupić? Chyba nie. Może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby wiedziała, że był przez ten cały czas sam. A jeśli wyznał miłość, to właśnie o niej myślał w tamtej chwili. - Skompromitowałeś się do reszty.. – mruknął pod nosem, zmieniając jej okład na czole. Gdy w pewnej chwili, zaczęła jej wracać świadomość, pochylił się nad nią ostrożnie.

- Hej.. słyszysz mnie? obudź się. Ela? Eluś.. – szepnął czule, przesuwając palcem po jej prawym policzku. Jednak Elka wcale nie przytomniała, tylko mamrotała coś pod nosem. Wstał z łóżka i zaczął krążyć po pokoju. Całkiem poważnie zaczynał się martwić. Mimo okładu, gorączka wcale nie spadała. Nie chciał doprowadzać do ostateczności, ale jeśli będzie trzeba..  Trudno, zaryzykuje. – pomyślał, spoglądając w jej stronę. Najwyżej potem będzie się tłumaczył. Gdy stał przy oknie, wciąż zadręczał się myślami. Próbował sobie przypomnieć, co się wczoraj wydarzyło. To nie dawało mu spokoju. W końcu, usiadł przy niej dość blisko. Na tyle blisko, że gdyby była przytomna, mógłby jej szeptać do ucha. Nic nie stało na przeszkodzie, by i teraz to zrobił. Nic, poza tym, że go nie usłyszy. Znów dotknął palcami jej ciepłego policzka. – Z wczoraj niewiele pamiętam.. Co mówiłem, co robiłem.. Prawdopodobnie masz mnie za największego kretyna na świecie. – zaśmiał się cicho. – I pewnie masz rację. Jestem idiotą. Bo wyjechałem, bo Cię zostawiłem.. Ale naprawię to, chociaż jeszcze nie wiem jak to zrobię. Jedno wiem na pewno. Dzisiaj będę pamiętał. – uśmiechnął się pod nosem. – Kocham Cię. Jestem zupełnie trzeźwy i doskonale wiem, komu to mówię. Tobie. I wczoraj też mówiłem Tobie. I jutro będę mówił, i pojutrze.. I powtórzę to tyle razy, ile będzie trzeba, aż w końcu mi uwierzysz. – wyszeptał w jej wargi, który jednak nie pocałował. Ledwie je musnął, bo w tym samym momencie..

- Tomasz.. – mruknęła przez sen nieświadoma, że jest tak blisko.

- Jestem tu.. – odparł cicho, nie wiedząc czy słyszała to co przed chwilą do niej mówił, czy to tylko jakiś przebłysk świadomości. - Ela słyszysz mnie? Hej.. - poza tym jednym słowem, nie powiedziała nic więcej. Na nic się zdało jego wołanie. Kolejny raz straciła przytomność. Sięgnął po termometr. Zanim zdecyduje się na radykalny krok, musiał się upewnić, że to co robi jest słuszne. Po ilości kresek jaką zobaczył, nie miał wątpliwości. Wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Chwilę mu zajęło napełnienie wanny, wodą w odpowiedniej temperaturze. Pamiętał, że temperatura musi być zbliżona do temperatury ciała i dopiero wtedy stopniowo, można dolewać chłodnej wody. Podwinął rękawy koszuli do łokci, a następne wrócił do niej do pokoju. – Nie zabij mnie za to.. – westchnął, ściągając jej najpierw spodnie od piżamy. – Ela.. wstajemy.. – mruknął, trochę ją podnosząc i przytrzymując ręką na plecach. Delikatnie poklepał ją po policzku, żeby oprzytomniała jednak z marnym skutkiem. Jeszcze chwilę się wahał. Zdecydowanie wołałby ją rozbierać w innych okolicznościach i gdy byłaby przytomna a tak? Czuł się z tym niekomfortowo. Policzył do trzech, nabrał powietrza i zrobił co miał zrobić. Zdjął z niej górę od piżamy, wziął na ręce i zaniósł do łazienki, bardzo powoli zanurzając do wanny. Oparł jej szyje i głowę o ręcznik, który położył na krawędzi. Gdy zdążyła przyzwyczaić się do temperatury, stopniowo zaczął dolewać chłodniejszej wody, oblewając jej ramiona i dekolt. Starał się nie zwracać uwagi na coś innego, poza jej twarzą, ale to była wyższa sztuka samokontroli, której chyba nie posiadał. To co zrobił, miało tylko i wyłącznie jej pomóc, a to jemu przy okazji, zrobiło się za gorąco. Ogarnij się durniu. – skarcił się w myślach. To, jak jej prawie nagie ciało, reagowało na zmianę temperatury, sprawiło, że w końcu zaczęła przytomnieć. Z początku, chyba nie była świadoma co się dzieje. Spoglądała na niego, raz otwierając, a raz zamykając powieki.  Już nie było tak gorąco.. Było.. mokro? Gdy popatrzyła przed siebie zamiast na Tomasza, który chyba najbardziej obawiał się tej reakcji, zrozumiała, że leży w wannie w samych majtkach. 

- Co.. Co to, co się dzieje? Co to ma znaczyć?! – spojrzała na niego, zakrywając piersi dłońmi i podciągając bardziej kolana. – Co Ty tu robisz?! Dlaczego! Dlaczego ja jestem .. – zdenerwowana, nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, a ten jak głupi jeszcze się na nią patrzył. – Wyjdź stąd! Natychmiast! – krzyknęła.

- Spokojnie.. ej, ej. – zerwał się z małego krzesełka, na którym przysiadł. - Elka uspokój się! – również podniósł głos, łapiąc ją stanowczo za ramiona. – Zanim dasz mi w pysk, daj mi powiedzieć. Zemdlałaś. Chciałem zbić temperaturę zimnymi okładami ale nie pomogło. Miałaś ponad 40 stopni gorączki więc to nie były żarty. Musiałem działać.. Jeśli okłady nie pomagają, to kąpiel w chłodnej wodzie tak. Miałem wsadzić Cię do wanny w piżamie? A może lepiej.. zostawić w tym stanie i wyjść? – popatrzył jej w oczy z nadzieją, że w końcu zrozumie jego intencje. – Nie zrobiłem tego specjalnie. Uwierz mi, po stokroć wolałbym rozbierać Cię po to, żeby się z Tobą kochać a nie w momencie, gdy nieprzytomna leciałaś mi przez ręce. Chciałem Ci tylko pomóc a nie wykorzystać sytuację. Zrozum. – w końcu ściszył głos, rozluźniając uścisk. – Teraz wyjdę, przyniosę Ci piżamę a Ty się spokojnie wytrzyj. – odsunął się, po chwili wychodząc z łazienki, zamykając za sobą drzwi.

Zgłupiała. Po tym jak wyszedł, jeszcze przez chwilę nawet nie drgnęła. Wpatrywała się w zamknięte drzwi, nie wiedząc, jak ma się zachować. Nakrzyczeć było najłatwiej, podziękować znacznie trudniej. Zwłaszcza w sytuacji w jakiej się znaleźli. Teraz zrobiło jej się zimno. Ostrożnie, nie będąc pewna, czy nie kręci jej się dalej w głowie, wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Zdjęła z siebie zupełnie mokre majtki, które wrzuciła do kosza z brudnym rzeczami. Usiadła na brzegu wanny. Nie umiała tego zrozumieć. Był przy niej, pomógł a na dodatek mówił takie rzeczy.. Kazała mu się wynosić a on został mimo wszystko. Został i zaopiekował się, gdy tego potrzebowała.. W pewnej chwili przetarła policzek. Nie wiedziała czemu się rozpłakała, jednak musiała wziąć się w garść. Podeszła do umywalki i przemyła twarz. Gdy zapukał do łazienki, spojrzała w lustro, a w nim na odbicie drzwi. Przez chwilę zaciskała dłonie na wiązaniu ręcznika, tak jak wargi w dziwnym grymasie.

- Proszę. – mruknęła, spoglądając jak otwiera drzwi.

- Nie wiem.. – zaczął ale przerwał mówienie, gdy na nią popatrzył jak tak stała przed lustrem. Dopiero po chwili, znów wzbił wzrok w piżamę jaką przyniósł. – Ta może być? Nie chciałem grzebać Ci w rzeczach.. – mruknął skrępowany. – Przyniosłem jeszcze to. – położył na krzesełko zarówno piżamę jak i czystą bieliznę. – To ten.. zostawiam tutaj. – zacisnął wargi, po czym zamknął za sobą drzwi.

Jedyne co mógł teraz zrobić, to albo wyjść z domu, albo zostać i czekać na ciąg dalszy opieprzania z jej strony. Po drodze między salonem a kuchnią, w końcu pozbierał ten rozwalone kwiatki. Wcześniej kompletnie nie miał do tego głowy. Gdy znalazł się przy kuchni, wyrzucając strzępki bukietu,  pomyślał, że w sumie może zrobić coś jeszcze. Nastawił wodę na herbatę. Kiedy ostatni raz zaglądał do lodówki, widział tam napoczętą cytrynę więc też ją wyjął. Przygotowawszy ciepły napar z dodatkiem miodu i cytryny, postawił go na stole w salonie. Wracając do kuchni, z ciekawości zerknął pod przykrywki dwóch ganków stojących na fajerkach. Jak już miał wylecieć z hukiem, to chociaż dokończy dzieła zniszczenia. Podgrzał w małym garnuszku rosół przygotowany uprzednio przez sławę, a gdy był gotowy, dorzucił do niego makaron i posypał odrobiną koperku. Obok herbaty, na stole wylądował też talerz z gorącą zupą a on sam, wrócił do kuchni, opierając się o blat. Nie chciał wychodzić bez pożegnania, ale też nie chciał znowu, tak jak poprzednio, stać w progu, gdy wyszła z łazienki. Tamto spotkanie zakończyło się dość niefortunnie. Kiedy Elka przebrana już w świeżą piżamę, opuściła łazienkę, podeszła do stołu, spoglądając raz na kubek a raz na talerz. W odbiciu lustra wiszącego w przedpokoju, dostrzegła stojącego w kuchni Tomasza. Wydawał się być zamyślony. To była skrajnie dziwna sytuacja, w której nie umiała się odnaleźć. Wczoraj holowała go pijanego do domu. Obiecała sobie, nigdy więcej Tomasza w swoim życiu a jak się to skończyło? Awanturą w jej domu, niekonwencjonalną metodą zbijania gorączki i talerzem rosołu na stole. Sięgając po ciepły kubek, upiła dwa łyki, podchodząc do ścianki dzielącej pokój z kuchnią.

- Dziękuję. – mruknęła, zerkając na niego.
- Nie ma za co. – odparł wyrwany z zamyślenia.

- Nie wiedziałam co się stało.. – wymamrotała pod nosem, patrząc w kubek. – Przepraszam za krzyki, ale to była dziwna sytuacja. Sam przyznasz.. Obudzić się prawie nagim w wannie, gdy się samemu tam nie weszło.. W każdym bądź razie, dziękuję za pomoc.

- To ja powinienem przeprosić. Przeze mnie poczułaś się gorzej.. Mogłem odpuścić, ale na siłę chciałem rozmawiać. To chyba jeszcze nie jest odpowiedni moment. – odepchnął się od blatu, podchodząc do drzwi. – Zjedz za nim Ci wystygnie.

- Dlaczego to zrobiłeś? – spojrzała na niego.
- Co? – zapytał zdziwiony tym pytaniem.

- Dlaczego wczoraj się upiłeś? Dlaczego człowiek, który w zasadzie nie pije, wczoraj był kompletnie nieprzytomny?To już nie jest moja sprawa ale.. Dobra nie ważne. – pokręciła głową czując, że za bardzo się z nim spoufala. Nie chciała tego. Znaczy chciała, ale nie mogła tego okazać. – Idź już lepiej.

- Naprawdę chcesz żebym wyszedł? – w końcu na nią popatrzył. Zamiast odpowiedzieć, cofnęła się do stołu i usidła biorąc za jedzenie. Nie podejrzewała, że jest aż tak głodna. Gdy spojrzała na niego ponownie, nie odrywał od niej wzroku. Nie ruszył się z miejsca na krok. Nie wiedziała czy jest bardziej uparty od osła czy od niej.

- Będziesz tak stał i się gapił? – burknęła.
- Tak, bo nie odpowiedziałaś na pytanie. – uśmiechnął się.
- Paryż Ci się znudził, że wróciłeś? – popatrzyła na niego.

Tu Cię mam. - pomyślał mrużąc oczy, gdy usłysz pytanie o Paryż. Była wściekła o ten cholerny wyjazd, który w rzeczywistości nie miał miejsca. - Ty naprawdę uwierzyłaś, że ja.. –  zaczął mówić gdy w tym momencie, otworzyły się drzwi, przez które wpadła Natalia, z donośnym krzykiem „dotarłam!”, o mało nie przewracając Tomasza.

- Cześć. – ściszyła swój donośny głos, spoglądając na Tomka, nie wierząc w to co widzi. Potem popatrzyła na Elkę, która siedziała przy stole i jadła zupę. W tym momencie poczuła się jak piąte koło u wozu.

- Cześć Natka. – uśmiechnęła się do niej. – Dobrze, że już jesteś.
- Hej. – spojrzała na nią. - Przerwałam wam coś?

- Nie. - odparła krótko. - Tomasz już wychodzi. – spojrzała na nią i na niego, wstając od stołu. Swoim zachowaniem, nie pozostawiła mu złudzeń, że pozwoli na dokończenie tego co mówił.

- Ta..– mruknął spoglądając na Elkę ale wcale nie wychodził.
- Coś jeszcze? – popatrzyła na niego stając tuż przy drzwiach.

- Nie odpuszczę. - spojrzał na nią, decydując się na dość ryzykowny krok. Podszedł bliżej i przyłożył jej dłoń do policzka, szepcząc na ucho. - W końcu mnie wysłuchasz. – mruknął, delikatnie całując w policzek, po czym wyszedł z mieszkania, zostawiając obie siostry w pełnej konsternacji przez jego zachowanie.

- Elka co tu się dzieje? – spojrzała na nią, gdy ta zamknęła drzwi.

Kochani :*
Kolejna część za Wami. Stwierdzam, że mam całkiem niezły czas pisania. Jeśli 18 stron tekstu pisze przez 8 dni to już jest mały sukces. Ale wiadomo nie w ilości a jakości jest sens. Mam nadzieję, że jakoś przebija ilość. :) Do następnego !

57 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. A Babcia? Jak zwykle kochana mistrzyni riposty.♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj postaram się napisać krótko ;pp Bo w końcu wszyscy się wystraszą długości komentarza jednej walniętej i odechce się komentowania, a ja nie chcę odbierać przyjemności czytania komentarzy :D
    Tomek w końcu otwiera oczy i zauważa, jaki był ostatnio ślepy, głupi, porąbany do potęgi entej... Głąb normalnie! xD Wpierw wysłuchał rewelacji od Moniki, co ta Sylwia opowiadała Elce, potem Marcin wygadał wszystko co o tym myśli... Uff! Dobrze że Klusek zaczął brać sprawy w swoje ręce i zaczął wszystko naprawiać, mimo iż to pewnie długo potrwa, sądząc po postawie Elki, która nie chce słuchać wyjaśnień... Bo jej na to duma głupia nie pozwala! ;pp Ale jest ta świadomość, że malutkimi kroczkami wszystko będzie się dobrze układać ;)
    Ech, szkoda że nie zastał Sylwii w mieszkaniu, bo byłaby rzeź! :D Ale już czekam na wielką konfrontację i porażkę Sylwii na całej linii :D
    No i masz! Teraz to Elka, bidulka zachorowała... Dodatkowo w lato, kiedy na zewnątrz upały, a ona z gorączką walczy... Ech, znam ten ból... :( Tęskniłam za panią Mamą i Babcią w twoim opowiadaniu ;pp I charakterki jak w serialu, za co cię uwielbiam! <3 Sława, jak to Sława nadopiekuńcza, troskliwa aż za nadto ;pp A Gieni nie brakowało ciętych ripost w stronę córki. Strzał w 10! :D Za to m.in. kocham twoje opowiadanie. Za pozostawanie w serialowym realu - bez zmian w charakterach bohaterów. I takie fanfiki są właśnie najlepsze :D
    Wracając do opa... Mimo tego zrzędzenia Sławy nad uchem Elki, dobrze że była przy niej. Zabawna była próba podania rosołu Elce :D Ach, jaka byłaby dumna z tego, że koniec końców Elka zjadła rosołek, i to podany przez Tomasza :D A jak na razie Klusek nie zdobył jeszcze serca pani Mamie, wręcz przeciwnie - niech lepiej się nie pokazuje na oczy :D
    Szkoda kwiatków... Biedne, niewinne musiały się pożegnać ze swoim żywotem... ;( Kurcze, przez "te dni" mięknie mi serce xDDD Ale co tam kwiatki? Życie Elki ważniejsze! ;pp Dobrze że Klusek nie zdążył wyjść z mieszkania. Rozmarzyłam się przy troskliwie opiekującym się Kluskiem, jego "Eluś" przy którym rozpływam się za każdym razem... Tak samo wyznanie miłości <3 Szczerze to już nie mogę się doczekać, kiedy to wyznanie będzie wypowiedziane już ze świadomością obu stron ;pp
    Rozbawiła mnie walka Kluska przed żądzą oglądania nagiego ciała Elki, a potem jej reakcję na jego widok :D Dobrze że chociaż w tym przypadku dała mu wyjaśnić po co to wszystko ;pp
    Jak zwykle zakończone w idealnym momencie! Tomasz chce się wytłumaczyć, a tu wpada Natalia i koniec tego dobrego ;pp
    18 stron w 8 dni to nie mały sukces, a spory wyczyn :D Pamiętam jeszcze, jak z początku wstawiałaś opa codziennie, za to pisząc dużo mniej stron. Teraz nawet warto czekać dłużej, bo wiadomo że jak napiszesz, to to będzie arcydzieło ;pp ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie jeden długi komentarz jak na razie wystarczy.. kolejny za dziesięć części poproszę :D Przyjemność czytania komentarzy jest przede wszystkim dla mnie a to, że one zaczynają żyć własnym życiem to już inna bajka :DD Gdyby tak Tomasz otworzył szybciej oczy w serialu, to my byśmy się może nacieszyli jakimiś fajnymi scenami a tak ja muszę odwalać robotę za TVN :D Elunia w chwili obecnej jest taka charakterna jak ja.. Jak ktoś a w tym przypadku Klusek jej podpadł to on ma przed sobą Syzyfową Pracę :D Ona się nie da łatwo zbałamucić mimo że kocha tego głupka i to bardzo.. Ale kara musi być a przy okazji ile w tym zabawy mrau <3 KONFRONTACJA – KLUSEK –CZAROWNICA – oczyma mojej wyobraźni szykuje się niezła jadka. Patelnia teflonowa .. hm szkoda. Ja bym ją wykorzystała na podanie dobrego jedzonka Eluni a na Sylwii skupiłabym pilarkę elektryczną STILL.. To się bardziej opłaca.. Jak ją załatwi potem będzie jeszcze mógł pociąć drewno do kominka w domku na wsi, z patelni już nie będzie użytku XDD Chorowanie w środku lata też przerabiałam.. #0 na dworze a mnie telepie jak na mrożonkach w TESCO :P Wielki powrót babci Gieni i Sławki :D Cóż, mi też brakowało ich w opowiadaniu. Ciągle tylko kluski i och rozkminy. Za dużo smutku, czas na komedię :D W końcu też są integralną częścią tej historii a bez ciętej riposty jednej i drugiej byłoby nudno jak na bezludnej wyspie :D Na relację Sława-klusek powiedziałabym, kto się czubi ten się lubi.. jeszcze zmieni zdanie o przyszłym zięciu :D Tak, szkoda takich ładnych frezji ale cóż. Rekwizyty sa potrzebne do rozwoju akcji. Innym razem kwiatki ocaleją <3 Wyznanie miłości z obu stron.. jeszcze sama nie wiem jak to będzie, ciągle się zastanawiam i jak zwykle pewnie w momencie gdy już będzie blisko, wpadnę na jakis pomysł.. czy dobry? Okaże się : )) Hahahahaha biedny Tomasz.. Sam se wbił szpilkę w oko i nie powiem gdzie. Najpierw wymyślił sposób na spuszczanie gorączki a sam potem podniósł sobie ciśnienie idiota :D W sumie w tym stanie już ją widział ale w wodzie to już robi się ciekawie :DDD

      Usuń
  3. Jesteś wielka -super rozdział ,,ah ciekawość mnie bierz,,jak to Tomasz rozegra,,Sylwia dostanie tępym narzędziem w łepetynę .Ela już prawie -przełamane lody,,XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha na oględziny zwłok wyślemy Leona i komisarza Alexa :D

      Usuń
  4. O ile, dochodzenie do prawdy byłoby trudniejsze gdyby nie Monika… Wyłożyła mu wszystko – no, prawie wszystko - na tacy. Nic tylko brać się za odkręcanie. Tylko, żeby – jak już się dowie o fejkowych zaręczynach – nie padł z wrażenia, niedotlenienia czy nagłego skoku ciśnienia 😊
    Ha! Szybko Pikuś postanowił przejść do działania, szkoda tylko, że Klusek był poza zasięgiem. Mając na uwadze ich wzajemne stosunki jeszcze za czasów „Co tam?”, ciekawe jakby Mikołaj wytłumaczył Tomaszowi z czym dzwoni? To byłoby ciekawe…
    Gdyby Tomasz od razu po spotkaniu z Moniką pojechał do Sylwii z awanturą skończyłoby się na zbrodni popełnionej w afekcie. A tak pogadał z kumplem, wujek dobra rada nakładł mu do głowy… i kiedy miała nadejść konfrontacja pocałował klamkę. Tak to już jest jak Klusek próbuje spuścić Wściekłą Nutrię z prądem Pacyfiku😄 Jak już się Tomasz z nią rozmówi i panna wciąż będzie w jednym kawałku można by podpytać Bena czy nie ma w Australii jakiegoś wuja z farmą. W ramach pokuty Sylwia mogłaby strzyc śmierdzące barany😈 A jak się dobrze do tego przyłoży może dadzą jej trochę wełny. Byłoby z czego szyć gwiezdne koce😅 Jeśli nie wyjdzie z Australią, zawsze zostaje wypasanie świń w Kurwidołkach😆
    Wprowadzenie postaci Marcina to świetny pomysł. Dzięki temu Tomasz nie dusi wszystkiego w sobie, nie chowa się po kątach albo - dla odmiany - nie warczy na wszystkich wkoło. Każdemu potrzebny jest taki przyjaciel-katalizator, a jeśli do tego jest stałym bywalcem Antypodów… Ciągnie swój do swego!😀Ciekawe, ile w tej mądrości życiowej Marcina jest zasługi jego żony? Kinga, musi być świetną babką. Już ją lubię. W końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby zachować teksty Bena dla potomnych 😃
    Praca u kumpla czy powrót do redakcji? Oto jest pytanie. Klusek musi pomyśleć nad strategią działania. Jak na razie ma na koncie wielką wtopę po pijaku i akcję ratunkową, która nie byłaby konieczna gdyby nie jego wieczorne manewry i późniejsze parcie na złożenie szybkich wyjaśnień. Nikt mu nie powiedział, że zupę trzeba podgrzewać powoli?😉
    Babcia Genowefa rządzi. Powinni ją zaprosić do telewizornii z roastem na Sławę! Z kolei szczucie Sławą jako najgorszy rodzaj tortury. Trzeba ją wysłać do Sylwii!
    Historia zatoczyła koło, kiedyś Elka pomagała choremu Tomaszowi, teraz on zjawia się u niej kiedy ścięło ją z nóg. Dosłownie. To omdlenie,… nie dość, że dziewczyna jest chora, to jeszcze ten się zjawia i podnosi jej ciśnienie. Emocje i bez choroby zrobiłyby swoje.
    Pomysłowy ten nasz Klusek. Zamiast wezwać lekarza bawi się w pielęgniarza. Czy on nie zna innych metod normowania temperatury ciała niż rozbieranie i schładzanie w wannie lub rozgrzewanie ciała od ciała? Gdzie on się tego nauczył? Jakaś obserwacja uczestnicząca podczas podróży po Azji czy innych Karaibach? Bronisław Malinowski byłby dumny 😉 Może jeszcze coś podpatrzył, if you know what i mean 😜

    Ależ nieskładnie to wyszło... W sensie komentarz. Pewnie dlatego, że nie dadzą człowiekowi w spokoju przeczytać rozdziału. Czytałam chyba ze 2h, co chwilę coś albo ktoś...😩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klusiu za dużo survivalu zaliczył i teraz szpanuje. Niestety, jak widać na załączonym obrazku, szkoła przetrwania w lesie czy na innej pustyni nijak ma się do życia uczuciowego. Trzeba było, drogi Tomciu, udać się boso do jakiejś Amazonii. Tam byś się nauczył, jak sobie radzić z czarownicami. A tam mamy, co mamy. Ale przynajmniej nacieszyło dziecko oko 😂

      Usuń
    2. Niech zapamięta ten obraz, bo raczej szybko się nim ponownie nie nacieszy😁
      Teraz będzie chłopina ćwiczył cierpliwość. Trochę strach, jakie tortury gotowa wymyślić dla niego Natalia po tum jak Elka zda jej relację z ostatnich 24h.
      Coś czuję, że kiedy Elka dojdzie do siebie po chorobie to Kluskowi oko zbieleje 😉
      Patrzeć i nie móc dotknąć... Tortura!

      Usuń
    3. Padnie metaforycznym trupem od nadciśnienia i ślepoty. A Natka chyba kupi wcześniej tę trutkę na szczury😂

      Usuń
    4. Musi się Natka śpieszyć z zakupami, bo Klusek taki zdeterminowany, że gotów porwać Elkę w Bieszczady i zaszyć się z nią w jakiejś górskiej chacie zdała od cywilizacji, redakcji, rodziny, znajomych...😉

      Usuń
    5. Singielko, niech porywa! Wpadną do mnie. Już ja im załatwię fajne gniazdko z dala od cywilizacji. Niech się tam Klusek wykazuje umiejętnościami - nasz harcerzyk 😂😍

      Usuń
    6. Kolejny rodział: Tomasz Górski czyli jak rozbić namiot z płaszcza na 101 sposobów 😂

      Usuń
    7. Powinien pomyśleć o jakimś vlogu albo kanale na jutubie, który promowałoby "Co tam?". Jakiś "Perfekcyjny Pan Biwaku" albo coś 😂

      Usuń
    8. Co tam ŻubryOnline w puszczy i bociek Klemens...! Górski Watch😂 Mógłby tam patroszyć ryby i liczyć igły w lesie, a kliki i suby same by się robiły 😁 Singielka przestałaby być okrętem flagowym "Co tam?"

      Usuń
    9. Jest jedno malutkie "ale". Elka miałaby konkurencję w postaci napalonych skautek chętnych na korepetycje z survivalu. Albo myślałaby, że ma 😂

      Usuń
    10. Chude, wredne blondyny. Afeee!😁 Tomasz, fanki i popularność... Wyobraziłam to sobie. Klusek w świecie show-bizu. Płaczę! 😂Zapraszaliby go na ścianki jak tego brodatego drwala, ekskluzywnego menela czy jakoś tak 😊 Chyba naczelny musiałby go tam zakutego w dyby dostarczać 😆

      Ładny offtop, brawo my!

      Usuń
    11. Widzę, jak pozuje w tych swoich kapturach 😂 Zabija mnie ta wizja. Chyba sobie chlapnę ciepłego mleczka na dobry sen 😂

      Chyba czas kończyć ten drewniany offtop 😀

      Usuń
    12. Tylko kołek osinowy dla Wiedźmy i można kończyć 😉

      Usuń
    13. Monika jak zawsze w odpowiednim miejscu i czasie.. „Co tam?” bez niej dawno by upadło :D Pewnie wyłożyłaby znacznie więcej niż to co teraz gdyby wiedziała ale niestety Elunia zachowała pewne rzeczy tylko dla siebie, cierpiętnica jedna. XD Jak on się dowie o zaręczynach.. ach to będzie fajna scena, już to widzę.. :D Pikuś postanowił działać po tym jak dowiedział się, że Elka to singielka. Proste.. nie przewidział, że czarownica z Salem zrobiła rozpierduchę już jakiś czas temu i klusek aktywował akcję „zrywamy kontakt z otoczeniem”. Najpierw Mikołaj dzwonił do niego, teraz .. czasami trzeba zaprzyjaźnić się z wrogiem. Mam wrażenie, ze Sylwia w moim opowiadaniu zyskała najwięcej ksyw ze wszystkich bohaterów :DD Nie ma co, wykreowałam potwora :D Nigdy w życiu bym jej nie wysłała do Australii, szkoda mi tamtejszej społeczności. Dajmy żyć Aborygenom jak najdłużej :D Do świń też bym jej nie dopuściła. Lubię te zwierzątka, nie zrobiłabym im tego <3 :D Kolejna, której podoba się postać Marcina! Alleluja! Cieszę się, ze tak się spodobał i ja go lubię tak więc chyba zostanie na dłużej :DD Ale warczący Tomasz jest bardzo seksowny więc chyba nie zrezygnuję z tego zachowania.. Kinga, następna postać która być może niebawem zagości w opowiadaniu. Chwilowo, tylko jest żoną Marcina.. to nie jedyna jej rola :) A po cholere kluskowi jeszcze lekarz do kompletu, lepiej się nacieszyć sam na sam.. lekarz byłby w ostateczności ale po co aż takie środki :D Jeszcze jedna sprawa.. chyba jednak klusek szybciej by zadziałał niż dzisiejsza służba zdrowia :D

      Usuń
    14. Miss ! Wyjazd do Amazonii to on powinien uskutecznić z W Cejrowskim. Ten by mu pokazał co się robi A/ z czarownicami B/ z kobietami. Chłopak by miał lekcję do koca życia :DD

      Usuń
    15. No szybko w takim stopniu nie nacieszy ale w innym to owszem.. Tez będzie mokro :D Cierpliwość, to on ćwiczył od 4 miesięcy, teraz to już czysta praktyka :D

      Usuń
    16. Hahahaha Miss Ty i te Twoje określenia na kluska :D Harcerzyk mi się podoba i nie powiem działa na wyobraźnię ; DD Mówisz, że miałabyś dla ich gniazdko? Jeszcze by ptaszki uwiły jakieś pisklątko tfu klusiątko <33 :D Mam ochotę na taki wypadzie… ale jeszcze troszkę.. a może hm. Chyba przydąłby się kolejny wspólny wyjazd.. Tomasz wracaj do „Co tam?” wyślę was na reportaż ekstremalny :D

      Usuń
    17. Hahahahahahahahahahahahahaha umarlam! Wasza wizja kluska celebryty rozwaliła mój system nerwowy :D Ekskluzywny klusek na ściance promujący umiejętności a la Bear Grylls : DDDDDD

      Usuń
    18. Jest jeszcze opcja, że Klusek postanowił być jedynym dotykającym i patrzącym 😉
      Warczący Tomasz jest piekielnie pociągający - cholera, że też niektórzy nie tylko wyglądają, ale jeszcze brzmią jak należy, tak że samym głosem robią dobrze! - a że można warczeć i powarkiwać nie tylko ze złości... 😁
      Serialowy Tomasz może nie był z Nutrią szczęśliwy, ale co sobie poużywał to jego. Twoja wersja Kluska, przynajmniej na razie, na razie stawia na rozmowę. Ekranowy osioł, albo unikał konfrontacji, albo się wściekał, albo... W każdym razie, statystycznie wychodzi na to, że najczęściej wskakiwał do wyra😜

      Usuń
    19. Póki co moja droga, póki co.. jak już wleci do tego łóżka raz, to i u mnie zrezygnuje z rozmów na cześć bardziej ekspresyjnej sztuki wyrazu uczuć <3 :DDDD

      Usuń
    20. I na to wszystkie liczymy😁 Ważne, że wpadnie do właściwego łóżka😉
      Tak mnie naszło oglając stare odcinki z pierwszego sezonu, że -jak na Pana Rycerza przystało - jego związek z Sylwią opierał się na seksie 😂😜 A biedna Elka nie dość, że się naczekała, to jeszcze nie dane jej było popłynąć na fali 😒

      Usuń
    21. Postaram się żeby popłyneła stosownie u mnie.. tylko wtedy to już będzie blog od 30 lat XDDDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
    22. Zaczniemy się martwić jak nieletni zaczną u Ciebie szukać odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzi nie chciała udzielić im katechetka na lekcjach z wychowania do życia w rodzinie 😂😂😂

      Usuń
    23. Myślisz? jeju będę nowym Lewem Starowiczem ! :DDD
      A raczej Lwicą ! :P

      Usuń
    24. No, wiesz... Skoro ludzie interesują się Twoim związkiem z Kluskiem... Kwestią czasu jest pojawienie się pytań o to, jak układa się wam pożycie 😂😂😂😝😝😝🙊

      Usuń
    25. Singielko, jak Ci te zainteresowane zacznął przesyłać prezenty w postaci poradników, to weź się podziel 😂😂

      Usuń
    26. hahahahhahaha otworzę sklep edukacyjny XDDDDD

      Usuń
  5. Gorączkowy rozdział. Elka w gorączce, zarówno tej fizycznej, jak i uczuciowej. Tomasz też w gorączce usprawiedliwiania się przed Elką. Podoba mi się ta jego determinacja. Klusek u Ciebie dojrzał szybciutko. Wystarczyło rozpalić serduszko i ciałko, a potem britalnie zabrać zabawki. Na szczęście (i nieszczęście) Tomasz pozostał sobą. Gdyby nie pomoc życzliwych, jeszcze długo pałęłtałby się pod blokiem Elki, parkach i pod redakcją ze smutną miną na boskim pyszczku. Ale od czego się ma kumpli? Ciekawe czy Marcinek skojarzy, o której naczelnej mowa. A może się już widzieli w tych Antypodach. Ten rozdział traktuję trochę jako zapowiedź armagedonu. Klusek nie popuści, by zdobyć damę swojego serca, Elka nie dopuści do tego, żeby mu tak łatwo odpuścić. Inni też pewnie będą dolewać oliwy do tego Eltomkowego ogienka 😀
    Będzie się działo! Czekam na powrót marnotrawnego Kluska do redakcji i na mordobicie Pikusia. Ale będzie😍
    PS. Prosimy o więcej zdeterminowanego i wściekłego Tomka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednym słowem panują wysokie temperatury! W końcu mamy lato.. U nich, u nas dopiero wiosna :D Smutna mina na boskim pyszczku haha ja myślę, że każda z nas chętnie by mu tę minę poprawiła i zajęła się rozweselaniem ale zostawmy to póki co Eluni <3 Czy Marcin spotkał Elkę.. hmm to się okaże w niedalekiej przyszłości. Dobrze myślisz, to taki przedsmak tego co się wydarzy. Armagedon to będzie miała Sylwia w chałupie.. Dosyć rozwalania rodzinnego domu kluska, czas na inne meble.. :D Zdeterminowany to on będzie i to bardzo, jak bardzo będziecie świadkami w kolejnych częściach arrr ❤

      Usuń
    2. Chyba się zakumplowałaś z Genowefą. To "arr" takie pirackie - jak babcia z zaćmą 😂❤
      Wszystkie tu uwielbiamy Kluska do ostatniego kawałeczka, ale chyba jeszcze bardziej w parze z Elką. Niech go rozwesela, aż mu przepona trzaśnie 😂

      Usuń
    3. Aa, i czekam na spotkanie Tomka z panną Paryską Wywłoką. Jak będziesz go już wysyłać po narzędzie czynu, to "kup" mu woka albo pożądne żelazko. Jak rozprawi się z tą siłą nieczystą, to przynajmniej będzie miał czym prasować swoje ostatnio ulubione koszule 😂

      Usuń
    4. Hahahhahahaha babcia z zaćmą.. jak Ty coś napiszesz matko jedyna :D Żeby mu nie trzasło co innego z tego rozweselania hahaha :D I nie mam na myśli kluska Kluska :P Jak już wyżej napisałam wyślę go ze stillem, będzie miał potem czym ciąć drewno do kominka :D

      Usuń
    5. Jeśli masz na myśli nakrapiane gatki, to jestem za. To zaoszczędzi Elce pracy. Coś czuję, że w niedalekiej przyszłości zapas kluskowych gatek się skurczy mocno. Część podpierniczy Elka, żeby były w chałupie w razie "wu", a część zostanie nieco podniszczona nadmiernym szarpaniem. Albo szybkim zrzucaniem 😂😂

      Usuń
    6. hahahahaha Tego możesz być pewna, ze zapas gaci przyda się i to nie tylko kluskowi :D Eluni tez przyda się zdecydowana wymiana tej części garderoby <3 grrr

      Usuń
    7. No jak w takim tempie (ale z różnych powodów) będzie je wszystkie moczyła, to szybko jej się rozlezą😂 Na szczęście nasz krypto-erotoman lubi fikuśne fatałaszki. Może jej coś sprezentuje...Chociaż nie, to jakoś do niego nie pasuje. Ale znowu może się przypadkiem znaleźć w tym samym sklepie z bielizną co Elka 😂

      Usuń
    8. Ich życiem rządzi przypadek i ja więc wszystko możliwe <3 Chyba 100 % czytelników tego bloga miało by ochote przeczytać jak klusek krypto erotoman, ma ochotę obejrzeć Elunię w tym albo innym kompleciku i to nie koniecznie dopiero w domu.. niektóre przymierzalnie są całkiem duże :DD

      Usuń
    9. Nie podpuszczaj, nie podpuszczaj😂😂 Ale to z przymieżalnią byłoby fajne!

      Usuń
    10. uwielbiam podpuszczać ! <3 Niegrzeczny klusek jest najlepszy :D

      Usuń
    11. Ma konkurencję w postaci warczącego i napalonego 😂❤

      Usuń
    12. Tego jeszcze nie grali! Klusek zamienia survivale i podróże w nieznane na adrenalinę płynącą z przygód w miejscach publicznych😆

      Faktur nie wyrobi z ankietami nt. związków natury erotyczno-seksualnej w pracy😅... Czy jak on to tam sobie nazywał. Hmmm, jak na Faktura to straszne masło maślane🤔

      Usuń
    13. a jakby zrobić combo napalony, warczący i niegrzeczny? :D To Elka nam oszaleje.. <3 I my wszystkie też w tym ja bo ja to bedę musiała napisac Xd auć Xd czuje jak parzy XD

      Usuń
    14. Dodajmy do tego przygryzanie warg i płatków uszu, i jestem ugotowana😂

      Usuń
    15. O tak!! Niech Klusek będzie niegrzeczny.. Niech Ją ogląda w komplecikach i bez.. :D Niech mruczy, warczy, dotyka, podgryza, przygryza.. <3 Mrrraauuuu!
      Monika

      Usuń
    16. Specjalnie dla Ciebie będzie dużo gryzienia :D <3

      Usuń
    17. Wow!! dzięki <333

      Usuń
  6. Zacznijmy od tego,że miałam niezłą niespodziankę gdy weszłam a tu nowy rozdział.
    Teraz przejdę do samego opowiadania.
    Cieszy mnie to,że Tomasz dowiedział się o tym co Sylwia powygadywała Elce. W ogóle cały ten zwrot akcji mnie bardzo zdziwił. Ostatnio pijany Tomasz,matka Teresa vel. Elka odprowadzająca go do domu,potem pocałunek, dwa magiczne słowa może w dość nie korzystnym momencie ale jednak wiedział komu mówi. Teraz z kolei chora Elka i troszczący się z resztą jak zawsze Tomasz. Bardzo fajnie to rozegrałaś.
    Hmm co mnie tu jeszcze zdziwiło.
    Świetny sposób na zbijanie gorączki. Tomasz i na coś się przydał no i trochę nacieszył oczy :D
    No i oczywiście jesteś mistrzynią zakończeń . Po co ta Natka no po co hahah może by chociaż część sobie wyjaśnili a tak to trzeba czekać. Ale to właśnie takie zakończenia powodują,że z wielką niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania a jednocześnie rozumiem że trzeba czasu na powstanie kolejnych części bo żeby tworzyć coś tak wspaniałego jak tworzysz Ty potrzeba czasu,cierpliwości no i oczywiście ogromnego talentu,który posiadasz.
    Teraz chcę Ci jeszcze podziękować.
    A więc.
    Dziękuję za każdą część,za każde napisane słowo i za każdą poświęconą wolną chwilę,żeby coś dla nas napisać.
    Nie zawsze komentuję,bo po prostu mi to nie wychodzi lecz zawsze czytam.
    Czytam od pierwszej części i będę czytała dopóki będziesz miała wenę,której życzę ci jak najwięcej.
    Każda część pozostawia mi w głowie setkę myśli. Nie tylko dotyczące samej treści opowiadania ale też trochę mojego życia. Już nie jeden raz po przeczytaniu jakiejś części mój humor poprawiał się o 180 stopni co nie ukrywam jest nie lada wyczynem a Tobie się naprawdę udaje :D
    Kiedyś napisałam,że gdybym była jakimś producentem filmowym czy kimkolwiek innym ale z tej branży wydałabym nową singielkę na podstawie twoich opowiadań. To byłby dopiero hit. Duża oglądalność gwarantowana ja Ci to mówię :D
    Podsumowując cały ten komentarzowy bałagan.
    Cześć świetna zresztą jak każda inna no i oczywiście czekam na ciąg dalszy.
    A i jeszcze przepraszam za to co napisałam bo pewnie nie wiele da się z tego zrozumieć ale chciałam napisać wszystko to co czuję i co zawsze po przeczytaniu części chodzi mi po głowie.
    Pozdrawiam i do następnej części :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem składny ten Twój komentarz 😀 I zgadzam się co do filmu, też chciałabym tę historię zobaczyć na ekranie ❤

      Usuń
    2. Chyba dziś większość z Was miała takową niespodziankę. Zwykle rozdziały wychodzą późno w nocy a tu bach i jest : )) a To dlatego, ze wczoraj skończyłam pisać i mogłam spokojnie po cichutku sobie poprawić i dziś dodać. <3 W końcu Tomasz musiał przejrzeć na oczy. Wczasy szczecińskie się skończyły i czas ogarnąć ten burdel w jakim się znalazł :D Tomasz cieszący oczy jednocześnie rozbroił mnie piszącą.. Jak sobie to wyobraziłam to miałam niezły ubaw. Chcę popatrzeć ale no jak to tak.. ta jest chora a ja się będę patrzył na cycki , idiota zamknij te gały :DDD Natka była po to, żeby za szybko nie powiedział jej tego co wie.. ale wkrótce po kawałku zacznie się wyjaśniać a te kawałki będą bardzo pikantne w szczegóły sytuacji :D Miło mi czytać takie słowa, że posiadam talent etc.. Ironia losu. Nienawidziłam pisać opowiadań. To była katorga w szkole.. A kiedy nie pisałam już nic od ponad 10 lat, nie wliczając napisania pracy inżynierskiej i magisterskiej to zaczęło mi się to podobać i popłynęłam z prądem :) Piszesz, ze czytasz od pierwszej części.. kurde jak teraz to widze to początek to było zło .. dramat i raz jeszcze dramat, zakopać pogrzebać i spalić :D Kiedyś to poprawię <3 Cieszę się, że poprawiam Ci humor. Osobiście jestem typem śmieszki więc jak wplatam jakieś jajcarskie testy to wychodzi moja natura dowcipnisia :D Serial wedle mojego opowiadania? Ale musiałby być dla dorosłych po 23 :D

      Usuń
  7. Super część:D I Tomasz opiekujący się Elką :) cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Kochana <333 Ale cudo! Kolejne dzieło nasycone niesamowitymi emocjami <3
    Wszystkie sceny i każdy opis chłonęłam nie mogąc się nadziwić, jak Ty to pięknie potrafisz ubrać w słowa i przekazać nam.. Każdy dialog "słyszałam" z tyłu głowy i widziałam ruchy i mimikę osób uczestniczących :)
    A więc.. na pierwszy ogień idzie Monia. Uwielbiam ją za jej "długi jęzor". Nawet nie wie, jak bardzo swoim paplaniem pomogła Tomkowi. Także Marcin okazał się być super kumplem.. wali prosto z mostu i mądrze gada. Potrafił oświecić Tomasza i pchnąć go do zdecydowanego działania. Jak on mu przemawiał do rozumu!.. Już go lubię! Będzie świadkiem na ślubie? hmm :) Babcia Gienia niezastąpiona i kochana. Sława? Wiadomo!! Denerwująca jak zawsze, robiąca wszystko z miłości do córek.. Jakże realna. Te jej wypowiadane kwestie, wyrzucane z siebie pretensje, napominanie, szept, skradanie się na palcach.. Przedstawiłaś po Mistrzowsku!
    Jak ja się cieszę, że Tomasz walczy! <3 Choć Ela robi wszystko, żeby go zniechęcić i odsunąć od siebie, nie zniechęca się. Pomimo, że przez jego głowę przelatuje myśl aby na chwilę odpuścić, zaraz z tyłu gong "za długo czekałem". I nie odpuszcza i narzuca się dalej i walczy o ich szczęście.. O kobietę swojego życia.. A ja się rozpływam gdy słyszę Ela? Eluś.. Serce wali mi jak oszalałe, gdy świadomie wyznaje jej miłość, choć ona zapewne nie słyszy. Ważne, że ja słyszę <3
    A może jednak i ona coś tam kontaktowała?? To, jak ogromny jest żal Eli, słychać było, gdy wykrzyczała mu o miesiącach rozłąki, że nie tej co trzeba wyznał miłość :( Poruszyła mnie ta scena. Czułam Jej wielki ból :( Troskliwość Tomka mnie rozczuliła, scena w wannie przeurocza. Biedna Ela nie wie czego On od Niej chce. Powrót Tomasza zasiał niepokój w jej sercu, to pewne. A już pomału godziła się z losem. Chce się krzyczeć: Tomasz nie odpuszczaj! Ona w końcu Ci uwierzy!
    Ela wyprosiła Tomasza.. czyżby jechał od razu do AGD po teflonową patelnię o której na fb wspominała Ania?? :)))
    Bardzo jestem ciekawa jak Tomek "zatańczy" z Sylwią? A tak w ogóle to jestem ciekawa wszystkiego, wszystkiego co dla nas szykujesz.. Twoje opowiadanie jest nieziemskie!! Jesteś WIELKA!! Wiedziałam, że ta trwająca kilka dni cisza na fb zwiastuje kolejną niesamowitą część <333
    Brawo TY!!
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem jak mi to wychodzi. Może po prostu zamykam oczy, wyobrażam sobie naszych aktorów i podkładam dialogi pod ich głos? Chyba tak to działa ; ) Monia jak to Monia, szczera do bólu i zawsze za dużo powie. W tym przypadku chwała jej za to ! Marcin mi się udał.. Na początku miałam wizję jakiegoś kumpla który jest potrzebny Tomaszowi tak jak Elce Natalia albo Monika. Taki głos rozsądku którego sami nie posiadają. Nie wiedziałam jak wykreuję postać Marcina ale coraz bardziej zaczyna mi się klarować i jak widać przypadła wam do gustu. Cieszy mnie to! Ślub.. do tego czasu chyba wszystkie osiwiejemy :D mam sentyment do pani Doroty która przedstawiła Sławę po mistrzowsku tak więc nie mogę zmarnować jej talentu i zaprzepaścić takiej perełki :D Trzeba pielęgnować to co zasiała :DD Sama jestem rozczulona tym wyznaniem, czegoś takiego mi brakowało więc sobie sama napisałam a co tam <3

      Usuń