Monika aż podskoczyła, słysząc tembr głosu Tomasza. Zwykle spokojny, cichy mruk w redakcji a nagle kompletnie inny człowiek. - No to co słyszysz. Elka nie
jest już naczelną. Zrezygnowała ze stanowiska trzy miesiące temu i Mikołaj ją
zastąpił. Nie wiedziałeś? Gdzieś Ty się zaszył? W dżungli? – spojrzała na
niego.
Gdyby spojrzeć na Tomasza z
perspektywy zwykłego przechodnia, wyglądał jakby zobaczył ducha. Najpierw krzyknął a teraz stał i spoglądał
na Monikę w kompletnej ciszy. To co mówiła, zdawało się kompletnie do niego nie docierać. Jakby
momentalnie ogłuchł na wszystkie dźwięki z otoczenia. Pokryty dźwiękoszczelną
bańką, odpierał wszystko, co do niego mówiła. „Nie jest już naczelną”. Cztery
słowa, zdające przewiercać jego głowę na wylot. Jeszcze nie doszedł do siebie
po wczorajszych wydarzeniach, by teraz zostać dobitym. Jak? Kiedy? Dlaczego? Dlaczego on o
niczym nie wiedział? Dlaczego był tak głupi, żeby nie śledzić tego co się
dzieje na portalu? Dlaczego nawet o tym nie pomyślał? W najśmielszych snach nie
przyszło mu do głowy, że Elka sama może zrezygnować. Dlaczego odpuściła coś, o co
tak zażarcie walczyła? W jednej chwili poczuł się przygwożdżony ilością pytań,
na które musi znaleźć odpowiedź. Odsunął się kawałek do tyłu, zakrywając usta
dłonią. Uczucie poalkoholowego osłabienia, teraz ewidentnie dało o sobie znać.
Zrobiło mu się niedobrze. Oparł się o betonową ścianę budynku, zaciskając
powieki. Trzy miesiące.. – mruknął pod nosem. - Cholerne trzy miesiące. – walnął zaciśniętą pięścią w ścianę. W
sytuacji jakiej się znalazł, przez moment kompletnie zapomniał, że nie jest
sam. Że przygląda mu się Monika. Jego zachowanie zdecydowanie dało jej do
myślenia. Raz, że przestał jej słuchać. Dwa, że wydawał się być w jakimś
kompletnym szoku. Gdy oparł się o budynek, musiała interweniować. Miała
wrażenie, że jeszcze chwila, a jej tam zemdleje. Złapała go za ramię, gdy zaczął
coś mruczeć pod nosem.
- Tomasz? Co jest grane? – spojrzała
na niego zmartwiona.
- Monika wyjaśnij mi.. Jak w
ogóle? – nabrał powietrza i wyprostował się. - Poczekaj. Od początku. –
popatrzył na nią. - Co się stało? Dlaczego Elka zrezygnowała? Przecież chciała
być naczelną.
- A żebym to ja wiedziała.. –
wzruszyła ramionami. - To jest największa zagadka. Nie mam pojęcia i nikt nie
wie, dlaczego to zrobiła. To się stało z dnia na dzień. Poczekaj.. niech sobie
przypomnę.. – zastanowiła się przez chwilę. - To się stało mniej więcej miesiąc
od ogłoszenia wyników. Może trochę ponad? Czekaj, czekaj.. Gdzieś ok. 20 maja. Jednego
dnia była naczelną a drugiego ogłosili, że Mikołaj przejmuje jej obowiązki. I w ten sposób
zamienili się rolami. On jest teraz naczelnym, ona jego zastępcą.
- Nic nie wiedziałem.. –
popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- No właśnie widzę. – przytaknęła. - To wszystko
jest strasznie pokręcone. – popatrzyła na niego. - Zawsze uważałam Was za
wspaniałych przyjaciół, i że macie ze sobą świetny kontakt, a tu niespodzianka. Co jak co, ale byłam święcie przekonana, że Ty wiesz dlaczego Elka zrezygnowała. Ale skoro Ty nie wiesz.. To
chyba już nikt nie wie. – westchnęła zawiedziona.
- Gdybym wiedział.. – pokręcił
głową. - Wszystko byłoby inaczej. Teraz to wszystko zmienia postać rzeczy.
Absolutnie wszystko. – zaczął gadać sam do siebie, nie zwracając uwagi na
Monikę. Dopiero chwilę później na nią spojrzał. - Nie miałem z Elką kontaktu
przez cztery miesiące. O niczym nie wiedziałem. – złapał się ręką za kark. – Ja
muszę.. Cholera jasna ja muszę z nią porozmawiać.
- Na to wychodzi. – popatrzyła na
niego. – Ej a Ty się nie spóźnisz?
- Już i tak jestem spóźniony. – westchnął, spoglądając na zegarek. - Fajnie było Cię spotkać.. ale
faktycznie, muszę już iść. – popatrzył na nią. – Trzymaj się Monika. Pozdrów
wszystkich w redakcji.
- Pewnie, że pozdrowię. –
uśmiechnęła się. – Wpadnij do nas kiedyś.
- Zobaczę.. – uśmiechnął się. –
Lecę. Cześć.
- Cześć. – dała mu całusa w
policzek na pożegnanie. Już oboje zdążyli odwrócić się w swoje strony, gdy nagle
Monika zawróciła i krzyknęła za nim. – Tomasz czekaj! - podbiegła do niego z powrotem.
- O co chodzi? – zapytał z
półuśmiechem.
- Ty zmieniłeś numer telefonu? –
popatrzyła na niego.
- Owszem, a co? – odparł
zaciekawiony.
- Z miesiąc temu.. – zmrużyła
oczy. – No mniej więcej jakoś tak, Mikołaj pytał, czy mam do Ciebie aktualny numer
telefonu. Czy jakiś inny kontakt, poza tym co mieliśmy. Próbował się z Tobą
skontaktować ale okazało się, że numer jest nieprawidłowy.. Ja nie miałam innego niż tamten,
powiedziałam, że pewnie Elka ma nowy i sprawa ucichła.. Także nie wiem czy się w
końcu z Tobą skontaktował czy nie. – spojrzała na niego.
- Nie. Nie rozmawialiśmy.. A
wiesz o co chodziło? – zmarszczył brwi.
- Nie mam pojęcia. – pokręciła
głową. – Nie wiem, jak chcesz to możesz mi dać do siebie numer, a ja mu przekażę. Albo sam zadzwoń do niego.. Numer ma ten sam jakby co. – uśmiechnęła się.
- Zobaczę.. Mamy ciut napięte
relacje. – zaśmiał się.
- To tak jak Mikołaj z Maleną. Nie wiem o
co poszło ale ta chodzi po redakcji, i mam nieodparte wrażenie, że ma ochotę go
zabić. – parsknęła śmiechem. – Ale dobra, już Cię nie zatrzymuje.. Bo jeszcze przeze
mnie nie dostaniesz tej pracy. – uśmiechnęła się. – Leć.. co prawda Warszawa to
nie Paryż, ale fajnie, że już wróciłeś do Polski. Powodzenia Tomasz! – poklepała go po
ramieniu.
- Do Polski? – zmarszczył czoło.
- O czym Ty mówisz? Jaki Paryż?
- No jak to jaki? Ten we Francji?
– spojrzała na niego rozbawiona.
- Wiem gdzie leży Paryż. Nie o to
mi chodzi. – odparł. – Kto Ci powiedział, że wyjechałem z Polski? Ja nigdzie nie wyjechałem. A już na pewno nie do
Paryża. Przez cały ten czas byłem w Polsce. A dokładniej w Szczecinie, u rodziców. – popatrzył na nią. – Skąd ten absurdalny pomysł,
że wyjechałem do Paryża?
- Elka mi powiedziała. –
spojrzała na niego.
- Jak to Elka Ci powiedziała? –
teraz to już całkiem zgłupiał.
- No normalnie. – wzruszyła
ramionami. - Wyszło w kontekście rozmowy. Jakoś kilka dni po tym, jak Sylwia
była w redakcji po te Twoje klisze czy co tam miała zabrać. – popatrzyła na
niego.
- Słucham? Jakie klisze? O czym
Ty do cholery do mnie mówisz? – złapał ją za ramię, spoglądając jakby opowiadała mu jakieś bajki.
- Tomasz uspokój się. –
popatrzyła na niego. – Ja wiem tylko tyle. Jakieś trzy miesiące temu, do
redakcji przyszła Sylwia. Podobno sam ją o to prosiłeś. Miała zabrać z Twojego
biurka jakieś klisze czy coś.. Nie ważne. W każdym razie wiem, że wtedy gadała
z Elką. I to Elka od niej dowiedziała się, że wyjechałeś a raczej oboje
wyjechaliście do Paryża. Dlatego stąd ten Paryż. – odparła.
- Zabiję ją.. – warknął,
odsuwając się od Moniki.
- Słucham? – odparła patrząc na
niego jak na szaleńca.
- Nie ważne. Muszę iść. Cześć. –
machnął ręką i odszedł w pośpiechu.
- Oszalał. – mruknęła sama do
siebie.
To, co czuł w tym momencie,
ciężko było nawet ubrać w słowa. Wściekłość malowała się na jego twarzy i wcale
nie starał się tego ukryć. W zasadzie, był gotów zmienić swoje plany. Zamiast
iść do firmy Marcina, chciał wsiąść do taksówki, pojechać do Sylwii i wygarnąć
jej wszystko, co w tym momencie myśli i czuje. Był skłonny to zrobić, ale
prędzej znalazł się pod budynkiem, gdzie miał umówione spotkanie z dawnym
kolegą. Nim wejdzie do środka, chciał się chociaż trochę uspokoić. Chciał, ale
nie potrafił. Nie w momencie, gdy dotarło do niego, jak daleko posunęła się jego
była dziewczyna. Jak perfidnie namieszała im w życiu. Nie to, że zaszantażowała
jego, to jeszcze Elce wmówiła Bóg wie co.. Teraz już niczemu się nie dziwił.
Sylwia była zdolna przedstawić Elce taką bajkę, że mogła we wszystko uwierzyć. Uwierzyć
i go znienawidzić. Zresztą, przecież Sylwia się odgrażała, że zrobi wszystko by
tak było. Wtedy nie myślał trzeźwo. Nie przypuszczał, że to może być prawda. Z
drugiej strony, poczuł się teraz zawiedziony. Sądził, że Elka na tyle go już poznała,
że wie jaki jest. Że pewnych rzeczy nigdy by nie zrobił.. Co takiego mogła
jeszcze usłyszeć, poza tym bzdurnym wyjazdem do Paryża? Nie miał pojęcia, ale
obawiał się najgorszego.
Minuty mijały, a on był coraz
bardziej spóźniony. Nerwy też wcale nie opadły. Przeciwnie, czuł, że powinien
być gdzieś indziej. Drugi raz z rzędu, nie szło mu iść normalnie na to
spotkanie. Wczoraj jego plany zmieniło pojawienie się Elki, dziś to Monika przyczyniła
się do jego zdenerwowania. Ale dobrze się stało. Tego był pewny. Gdyby nie ona,
jeszcze długo żył by w nieświadomości co się wydarzyło. Teraz, wiedząc to, czego
nie był świadom przez kilka miesięcy, mógł spróbować to naprawić. Poprawka.
Musiał to zrobić za wszelką cenę. Wpierw jednak wziął głęboki oddech i wszedł
do budynku. Zgodnie ze wskazówką, poszedł na pierwsze piętro. Tam po chwili
odnalazł Marcina, który stał przy biurku i pokazywał coś na ekranie komputera jednemu z pracowników. Gdy tylko zobaczył Tomasza, zerknął za zegarek, specjalnie
robiąc krzywą minę i mrużąc oczy.
- Z miejsca powinieneś wylecieć.
– mruknął, stukając w tarcze swojego srebrnego zegarka, jednak po chwili się roześmiał.
- Jeszcze mnie nie zatrudniłeś. –
spojrzał na niego, podając mu rękę.
- Jak z takim poślizgiem
jak przychodzisz na spotkanie, wykonujesz swoje zlecenia to ja nie wiem co to będzie. – zaśmiał się.
- Przepraszam.. Coś mi wypadło..
– popatrzył na niego.
- Znowu? Wiesz co, chodź do
gabinetu. – zerknął na niego i po chwili oboje poszli do przeszklonego pokoju w
głębi korytarza. – Napijesz się czegoś? – zapytał, zatrzymując się obok czarnego stolika.
- Może być kawa. – odparł, stając
przy oknie. Gdy Marcin zaczął przygotowywać im kawę, zerkną w stronę Tomasza.
Stał tępo wpatrzony w jakiś bliżej nieokreślony punkt na ulicy.
- Tomek co się z Tobą dzieje hmm?
– zapytał stawiając filiżanki na stole. – Siadaj i opowiadaj. - popatrzył na niego siadając na fotelu.
- Ech.. ciężka noc i jeszcze
gorszy poranek. – popatrzył na niego.
- Wczoraj jak rozmawialiśmy,
byłeś bardzo zdenerwowany. Mówiłeś, że to nie rozmowa na telefon więc słucham.
Co się stało? – spojrzał na niego, sięgając po swoją filiżankę. – Teraz też
chyba coś jest nie tak, no chyba, że się mylę. – rozsiadł się wygodniej.
- Nawet nie wiem od czego zacząć.
– zerknął na niego.
- Najlepiej to od początku. –
odparł.
- Pamiętasz naszą rozmowę w Szczecinie?
– zapytał bawiąc się długopisem, który uprzednio leżał na bordowym notesie Marcina.
- No pamiętam. Szantaż Twojej
byłej, machloje przy konkursie i kobieta Twojego życia, którą zostawiłeś w
Warszawie.. Coś pominąłem? – popatrzył na niego, ciut marszcząc brwi.
- W dużym skrócie. – odparł sięgając po filiżankę. - To do tego
dodaj sobie jeszcze wczorajsze spotkanie Elki, które zakończyło się daniem mi w
pysk. – pokręcił głową. Widząc, że Marcin chce coś powiedzieć, powstrzymał go ruchem ręki. -
Daj mi dokończyć. – spojrzał na niego. - Na to akurat sobie zasłużyłem. Bez
dwóch zdań. Miała prawo tak zareagować i wcale się jej nie dziwię. Zwłaszcza po tym, co usłyszałem 20 minut temu.
- I co? tak Cię ruszyło, że
kobita dała Ci w pysk? Stary wybacz, ale serio sam bym to zrobił. Bez urazy rzecz jasna.. Ale już Ci to mówiłem w Szczecinie i teraz powtórzę raz jeszcze. Jesteś debilem. Dać się tak sromotnie podpuścić byłej.. Jak jej tam było? Zresztą mniejsza
o to. Nie wywołujmy wilka z lasu. – popatrzył na niego. – Lepiej mi
powiedz czy rozmawiałeś z Elką?
- Można tak powiedzieć. – zaśmiał
się. – Rozmawialiśmy.. ale nie rano. Wtedy tylko dała mi w gębę i poszła, nie
dając mi dojść do słowa. – popatrzył na niego, odstawiając w połowie pustą
filiżankę. – Wtedy właśnie zadzwoniłem do Ciebie. Potem poszedłem przed siebie.
Tak szedłem i szedłem, i trafiłem do jakiegoś lokalu niedaleko parku
Skaryszewskiego.. Nie pamiętam nazwy.. Mniejsza z tym.
- Antypody. – odparł z uśmiechem.
- Znasz to miejsce? – popatrzył
zdziwiony.
- Znam. Czasami chodzimy tam z
Kingą. – uśmiechnął się.
- No to pewnie znasz tego
barmana, który dziwnie mówi. – odparł.
- Tak! – zaśmiał się. – To jest
Ben. Przyjechał z Australii, stąd ten jego akcent i w ogóle.. Ilekroć tam nie jestem, to ubaw po pachy. Zawsze powie coś śmiesznego. Zawsze. Kinga zapisuje
w notesie te jego mądrości. Potem jak albo ona albo ja mam kiepski humor, to
wystarczy, że coś zacytujemy i od razu nam lepiej także.. Znam gościa dość dobrze. – pokręcił głową. – Ale dobra,
mów dalej.
- Trochę sobie z nim pogadałem..
Przynajmniej tyle pamiętam. Stwierdził, że potrzebuje czegoś na smutki.. No to
przygotował mi to coś.. Nawet nie wiem co to było, i ile to miało procent. Strach
pomyśleć. W każdym razie.. Pomogło. Nawet bardzo. Kompletnie odpłynąłem.. I
teraz zaczyna się najlepsze. Dzisiaj od rana próbuję sobie to wszystko
przypomnieć. Im więcej pamiętam, tym bardziej mam ochotę spalić się ze wstydu.
– westchnął, odchylając głowę i oparł ją bardziej o zagłówek. - Nie wiem skąd
się tam wzięła ale przyjechała.. Podejrzewam, że to Natalia.. Natalia to
siostra Elki. Okazuje się, ze pracuje w Antypodach. No i nie wiem tego..
zadzwoniła do niej? Elka sama przyszła? Nie wiem.. Wiem, że przyjechała odwieść
mnie do domu. Tak powiedziała. Ciągle wszystko mi się marze.. Nie pamiętam co mówiłem, co
robiłem.. Znaczy, coś tam pamiętam. Obawiam się, że zrobiłem z siebie
kompletnego osła.. – zawiesił się na chwilę, próbując sobie coś więcej
przypomnieć. – Kłóciliśmy się.. tego akurat dowiedziałem się od sąsiada, który
przyszedł dzisiaj i prosił o ciszę nocną.. Także możesz sobie wyobrazić jak się
wygłupiłem. – popatrzył na niego. Marcin z początku słuchał całkiem uważnie, ale
z każdym kolejnym zdaniem, chciało mu się coraz bardziej śmiać. Jak tylko spróbował sobie wyobrazić pijanego Tomasza, ledwie się powstrzymał.
- No stary.. Popisałeś się, nie
ma co. – w końcu nie wytrzymał i pęk, śmiejąc się w najlepsze. – Dobra, jesteśmy na etapie
kłótni.. A co dalej? Było coś więcej? Czy odstawiła Ci do domu i żegnam?
- No śmiej się.. Mnie nie jest do
śmiechu. – skrzywił się. - Czuję się jak idiota. W dodatku idiota z amnezją.. Z
tego co sobie przypominam, to wiem, że Elka wyszła po tej naszej kłótni. Jednak potem wróciła, żeby oddać mi
telefon.. Chciała, żebym się położył do łóżka i.. Nie mogłem się powstrzymać. Rzuciłem się na nią jak wariat i pocałowałem.. Potem.. nie pamiętam. Urywa mi
się film. Zabij mnie, ale nie pamiętam co było dalej.. Znaczy, podejrzewam, że
nic ale.. Gdyby do czegoś doszło, to by była najbardziej żałosna rzecz jaką
zrobiłem w życiu. – podparł się na łokciu. – Teraz możesz dorzucić swoje trzy
grosze. Śmiało. – Chociaż z początku faktycznie wyglądało to zabawnie, teraz Marcin wcale
nie miał ochoty się śmiać.
- Szczerze? Nie mam zamiaru kopać
leżącego. – odparł. – Faktycznie to by było słabe, gdyby doszło między wami do
czegoś więcej, gdy byłeś pijany, ale nie to mnie zastanawia. – spojrzał na
niego.
- Nie rozumiem. – popatrzył na niego, zdziwiony
jego reakcją.
- Zastanawia nie postawa Elki..
Twierdzisz, że Cię nienawidzi. Że dała Ci w pysk.. Ale gdyby jej nie zależało w
żaden sposób, to nie ma opcji, żeby przyjechała po Ciebie. Uwierz mi, jeżeli
kobiecie nie zależy, to nie kiwnie nawet palcem. – popatrzył na niego. – A skoro
przyjechała, zabrała Cię do domu, a potem chciała, żebyś normalnie poszedł spać
a nie leżał jak zwłoki na podłodze, to znaczy tylko jedno.
- Co masz na myśli? – zmarszczył
brwi.
- Jesteś ślepy czy tylko udajesz?
– spojrzał na niego. – Ja widzę to tak. Jesteś gnojem, który ją zranił. Bez
dwóch zdań. Ale.. Mimo wszystkiego coś jej zrobił, nie zostawiła Cię.
Przejęła się tym, że jesteś pijany w trupa, że nie jesteś w stanie dojść do
domu. Chciała Ci pomóc, czyli jej zależy. Może tylko trochę, a może bardzo, ale duma nie pozwala jej tego okazać. I teraz to od Ciebie zależy, jak to
rozegrasz.. Ona może Cię wodzić za nos, jak tylko zechce.. Chcesz ją odzyskać?
Walcz. Musisz pokazać, że Ci zależy. Musisz być zdeterminowany.. Kobiety to
lubią. Co prawda, nie wiem jaka jest Elka. Wiem jaka jest Kinga i stąd mówię Ci
jak jest. Zraniona kobieta, prędzej przeczołga Cię po chodniku, niż przyzna się
do tego, że wciąż jej zależy. Oczywiście.. istnieje ryzyko, że jej nie zależy i
wtedy będziesz musiał się z tym pogodzić. – pokiwał głową. - Tak wiem.. powinni mi
płacić za bycie dorywczym psychologiem dla załamanych kumpli. – zaśmiał się,
spoglądając na Tomka, który słuchając Marcina, coraz bardziej brał sobie do
serca jego słowa.
- Jesteś w tym całkiem niezły.. –
uśmiechnął się. – Nie pomyślałem o tym w ten sposób.. Ale w sumie, możesz mieć rację.. Wczoraj
wydawało mi się, że z jednej strony pozwalała mi się do siebie zbliżyć, a z
drugiej.. Dostałem od niej aż trzy razy w pysk. Czyli tak jakby Twoja teoria ma
sens. Ale to nie wszystko.. – popatrzył na niego, dopijając resztkę kawy.
- A co jeszcze? – aż się
wystraszył.
- Wspomniałem o jeszcze gorszym
poranku. A w zasadzie to już popołudniu.. I wcale nie mam na myśli kaca,
chociaż łeb mi pęka i nie wiem jak jeszcze mam siłę z Tobą rozmawiać. –
westchnął. – Pół godziny temu, spotkałem koleżankę z redakcji. Tej samej gdzie pracowałem i gdzie
Elka jest naczelną a raczej była..
- Była? – zdziwił się. – Już nie
jest?
- A no właśnie.. I to jest mój
dzisiejszy gwóźdź do trumny. – odparł - Monika powiedziała mi, że Elka nie jest
naczelną od trzech miesięcy. Rozumiesz to? Od pieprzonych trzech miesięcy! –
zerwał się z fotela podnosząc głos, na nowo sfrustrowany tym czego się
dziś dowiedział.
- Uspokój się.. Nie jesteśmy tu
sami. – spojrzał na niego. – Masz szczęście, że te szyby są dźwiękoszczelne.. –
dodał po chwili, wstając ze swojego fotela. – No to teraz.. Teraz już nie masz
przeszkód i możesz powiedzieć jej prawdę. Możesz powiedzieć, że ta wariatka Cię
zaszantażowała.. Skoro nie jest naczelną, nic jej już nie zrobią.
- Myślisz, że tego nie wiem
Marcin? Bardzo dobrze to wiem.. Wiem i nosi mnie ze złości, że straciłem trzy
miesiące rozumiesz? Siedziałem jak kretyn w Szczecinie, zamiast być tutaj. Z
nią.. Ale to jeszcze nie koniec rewelacji. – popatrzył na niego. – Elka przez
ten cały czas, była przekonana, że razem z Sylwią wyjechałem do Paryża. Sylwia
przyszła do redakcji, pod pretekstem szukania jakiś rzekomo potrzebnych mi
rzeczy, których nie zabrałem i urządziła sobie rozmowę z Elką. Nie wiem co
jeszcze jej powiedziała, ale mogę domyślać się, że wystarczająco dużo, żeby mnie
znienawidziła.
- Wow.. – aż usiadł na biurku,
nie dowierzając w to co słyszy. – No tak.. Czyli tak to sobie wymyśliła jędza jedna. Ciebie usadziła w Szczecinie,
niby dla jej dobra. Macie zerwać kontakt trata tata.. Jej powiedziała, że wyjeżdżacie
razem czy tam wyjechaliście.. Paryż, miasto miłości.. Nie powiem, nieźle to
sobie wykombinowała. – pokiwał głową. – Wiesz co? Nie zdziwiłbym się, gdyby
wymyśliła sobie jakąś ciąże albo zaręczyny.. Po tym co usłyszałem, w zasadzie
możesz spodziewać się wszystkiego.
- Ty sobie nawet nie żartuj. –
popatrzył na niego. – Przecież jeśli ona by wymyśliła coś takiego.. – nawet nie dokończył bojąc się tego.
- To Elka nie chciałaby Cie
znać.. - dokończył za niego. - Proste. – zacisnął wargi. – Ty idź do Eli i z nią porozmawiaj. Wy
musicie wyjaśnić sobie to cholerne nieporozumienie. – popatrzył na niego.
- Pójdę.. Tego możesz być pewny, ale
najpierw pójdę do Sylwii. Nie daruję jej tego. Po tym, co się dziś
dowiedziałem.. Nie odpuszczę jej. Skończył się głupi Tomek.. – odparł
nabierając powietrza. – I widzisz? Przyszedłem w innej sprawie, a nawet o tym
nie porozmawialiśmy..
- To nic. Ja mam jeszcze czas.. – odparł. - Ty możesz się zastanowić, czy naprawdę chcesz tu pracować.. Oczywiście, możesz
zobaczyć co i jak.. Ale wydaje mi się, że bardziej zależy Ci na poukładaniu
swojego życia, niż na tej pracy. – popatrzył na niego. - Ja się nie obrażę,
jeśli nie zechcesz tu pracować.. Może powinieneś wrócić do redakcji? Może..
Zresztą, przemyśl to. Do dwóch tygodni, muszę mieć od Ciebie odpowiedź, co
dalej. Możemy się tak umówić? – zapytał, kierując się w stronę szklanych drzwi.
- Możemy.. – uśmiechnął się. –
Ostatnio dzięki Tobie podejmuje słuszne decyzje.. Może i tym razem tak będzie. –
odparł, również podchodząc do drzwi. - Dzięki Tobie wróciłem
do Warszawy. Teraz tez mi coś uświadomiłeś także.. Chyba się za to nie odpłacę.
- Cieszę się, że się na coś
przydałem. I nie musisz się niczym odpłacać. W końcu, kto mi ratował tyłek w
szkole hmm? Czas, żebym odpłacił się tym samym. – zaśmiał się. - Tylko jak już
będziesz chciał się żenić.. To ja organizuje Twój wieczór kawalerki. Nie
odpuszczę Ci tego. – poruszył zabawnie brwiami.
- Zrobię Cię nawet swoim
świadkiem, jeśli to wszystko się kiedyś naprostuje. – zaśmiał się. - Dzięki. –
uścisnął mu rękę a koniec końców poklepał po plecach. – Jesteśmy w kontakcie?
- Obowiązkowo. Czekam z nadzieją
na dobre wiadomości. A tej swojej byłej, to weź tak przygadaj, żeby się nie
pozbierała. Ja Cię nawet rozgrzeszę, jak ją zamordujesz.. tylko zrób z tym
porządek. Nie będzie Ci więcej mieszać w życiu. – zaśmiał się. - Trzymaj się i
powodzenia. – popatrzył na niego.
- Dzięki. – roześmiał się. –
Cześć.
Kilka minut po tym, jak Tomasz
opuścił budynek przy Grzybowskiej, przespacerował się kawałek do najbliższego przystanku, z
którego mógł dostać się na Wilanów. Nie miał pojęcia, czy o tej godzinie
zastanie Sylwię w domu. Było duże prawdopodobieństwo, że może jej nie być. Bynajmniej nie miał zamiaru do niej dzwonić i uprzedzać o wizycie. A nawet gdyby
miał, to po pierwsze, nie pamiętał do niej numeru, po tym jak go wykasował. Po
drugie, ona też się nie zapowiadała, gdy przyjechała rozpieprzyć mu życie.
Godzinę później, gdy już udało mu się przebić przez wszystkie korki, dotarł na
miejsce. Stając przed drzwiami mieszkania, oparł się ręką o wizjer i zapukał. Ze środka nie dobiegały żadne dźwięki. Kompletna cisza. Gdy zapukał
jeszcze trzy razy i nikt nie otworzył, miał pewność, że jej nie ma. Zwykle
otwierała dość szybko. Nie chciał rezygnować, ale równie dobrze mógł
czekać tu do wieczora, a na to nie miał czasu. Miał coś dużo ważniejszego do
zrobienia. Z Sylwią i tak się rozmówi. Jak nie dziś, to jutro. Teraz priorytetem
była rozmowa z Elką. Czuł, że to może być trudne. Że może nie chcieć z nim
rozmawiać. W końcu jednak będzie musiała go wysłuchać. Nie chciał dłużej
czekać. Zamówił taksówkę, która miała go zawieźć prosto pod jej dom. Była
godzina 17.. Zanim dojedzie, Elka powinna być już w domu. I tak by było, gdyby
w ogóle z tego domu wyszła tego dnia.
Gdy w środku nocy, Elka dotarła
do swojego mieszkania, cała się telepała. To był bardzo głupi pomysł wracać o
tej porze autobusem, w dodatku ubrana w letnią sukienkę. Nie przewidziała, że
po burzy tak się ochłodzi. Zresztą, nie spodziewała się, że tyle czasu zajmie
jej przywiezienie Tomasza do domu. Nie tak to miało być. Tak naprawdę, wszystko
co wydarzyło się od wejścia do Antypodów, było cholerną pomyłką. Kolejnym błędem
jaki popełniła w stosunku do jego osoby. Siedząc w wannie wypełnionej gorącą
wodą, miała czas by znowu rozmyślać. Po pięciu minutach przestała. Miała
dość. Dość dnia, dość Tomasza. Dość wszystkiego. Po wyjściu z łazienki, wbiła
się w ulubioną granatową piżamę w białe gwiazdki i schowała do łóżka. Mimo
kąpieli i ciepłej kołdry, wciąż miała dreszcze. Chciała jak najszybciej zasnąć,
a rano obudzić się z tego koszmaru.
Rankiem, gdy budzik nastawiony na tą samą godzinę co zwykle, dał o sobie znać, wcale nie zareagowała. Dopiero po kilku
minutach uświadomiła sobie, że coś natrętnie wierci jej dziurę w głowie. Tym
czymś był znienawidzony budzik, który zwaliła ręką na podłogę, próbując go
wyłączyć. Gdy usiadła na łóżku, poczuła, że jej słabo. Skupiła wzrok na fotelu
przed sobą, który teraz wydawał się być jakiś rozmazany. Zacisnęła powieki, by
ponownie spojrzeć w to samo miejsce. Gdy dotknęła ręką czoła, już wiedziała co
jest nie tak. Powoli wstała, podchodząc do komody i wyjęła z górnej szuflady
termometr. Po minucie opadła na łóżku, zamykając oczy. Nie to, że złamał jej
serce, to jeszcze doprowadził do przeziębienia. W zasadzie, to sama się
doprowadziła, ale czy nie lepiej hurtowo wszystko zwalić na Tomasza? A niech ma.
Niech odpowiada za wszystkie jej krzywdy. Za przeziębienie również. W takim stanie nie miała zamiaru
iść do pracy. Wyjście z domu z gorączką 39 stopni, byłoby następną głupotą jaką
mogłaby zrobić. Zadzwoniła więc do Mikołaja i powiedziała, że musi wziąć wolne.
Dwa, może trzy dni. O tyle poprosiła. Prosiła także, by przekazał Andrzejowi, a
ten zaznaczył sobie jej nieobecność. Wiedziała też, że musi wziąć zwolnienie
lekarskie. Wiedziała, ale zdecydowała odłożyć to na.. Miała dwa dni. Zdąży. –
przytaknęła sobie sama. Gdy piętnaście minut później, usiadła z kubkiem gorącej
herbaty, była zła. Zła na siebie, za swoje niedopatrzenie. Tak rzadko chorowała,
że zapomniała zrobić zapas podstawowych leków. Teraz mogła jedynie ratować się
herbatą z miodem i cytryną. Ewentualnie z resztką soku malinowego babci, który
stał w szafce. Sytuację w jakiej się znalazła, mogła rozwiązać na dwa sposoby.
Pierwszy, mogła się ubrać i spróbować dojść do apteki, modląc się żeby nie
weszła w latarnię, albo nie zemdlała po drodze. Drugi.. Mogła zadzwonić do
Natalii. Ostatecznie, był jeszcze trzeci sposób ale najgorszy. Mama. Już raz
się nią opiekowała, gdy skręciła kostkę. Do tej pory miała traumę. Rzecz jasna
ona, nie Sława, która wreszcie czuła się spełniona. Po kilku minutach namysłu,
wybrała numer Natalii.
- Cześć matko Tereso. – usłyszała
po chwili radosny głos siostry. – Obudziłaś się? I jak tam, udało się dowieść
Tomasza do domu? Nie chciałam Ci już w nocy zawracać głowy, ale zżera mnie
ciekawość.. Opowiadaj.. Tylko ze szczegółami. Tomasz próbował coś? Bo w
Antypodach był dość chętny do przytulania.
– zaśmiała się, wciągając swoje ulubione spodnie na tyłek.
- Naprawdę, bardzo zabawne.. –
westchnęła pociągając nosem. – To nie jest rozmowa na telefon. I tak, obudziłam
się z potwornym bólem głowy. Mam gorączkę i ledwo widzę na oczy także.. On może
dziś zdycha z powodu kaca, a ja jestem przeziębiona. – odkaszlnęła. - Dzwonię w
innej sprawie. Jesteś może w domu? – zamknęła oczy, przykładając głowę do
poduszki.
- Gdzieś Ty się przeziębiła?
Przecież wczoraj.. Przecież cały czas jest ciepło. – aż się zdziwiła. - Jeszcze
jestem. Wychodzę zaraz do pracy a co? – zapytała, spoglądając na siebie w lustrze.
- Zachciało mi się spaceru w
środku nocy.. - westchnęła, drapiąc się po nosie. - Zmarzłam jak wracałam. – odparła. – Chodzi o to, że Twoja durna siostra
nie ma kompletnie żadnych leków.. Mogłabyś potem jak będziesz wracać, przywieść
mi jakieś leki? Coś na gorączkę, coś na katar.. Sama nie wiem. – skrzywiła się.
- Potem? Kurde Elka.. jak masz
gorączkę, to powinnaś od razu coś wziąć a nie potem.. Ja dziś kończę o 16 a
potem mamy inwentaryzację i nie wiem o której skończymy.. Ben odkładał to już
dwa tygodnie, ale dłużej nie może. – zmarszczyła lekko czoło. – Może ja poproszę
mamę co? Ja wiem.. Mama i przeziębienie, to gorzej jak trzęsienie ziemi i tsunami
razem wzięte, ale musisz wziąć leki.
- Chciałam tego uniknąć.. –
westchnęła z rozpaczą w głosie. – Ale okej.. Tylko błagam, przyjedź potem.
Nawet w nocy.. Nie ważne o której. Musimy pogadać bo ja tu oszaleję po wizycie mamy.
- Dobrze, to ja lecę teraz na
dół. Powiem mamie i babci. Ta na pewno przygotuje Ci coś dobrego a mama
przywiezie leki. I bądź dzielna.. Posiedzi kilka godzin i sobie pójdzie.
Przetrwasz. – zaśmiała się.
- Nie ma to jak liczyć na młodsza
siostrę. – roześmiała się. – Dzięki.
- Nie ma za co. Wieczorem się
zobaczymy. Pa. – rozłączyła się.
Rzeczywiście tak jak powiedziała,
Natalia od razu poszła na dół powiadomić Sławę i Genowefę. Babcia jak to
babcia, od razu pomyślała, żeby przygotować dla Eli sok, konfiturę i coś
słodkiego. Zaś Sława, zadała Natalii milion pytań, na które oczywiście nie
miała zamiaru odpowiadać. Wychodząc z domu, słyszała gderanie matki, że jej
dzieci w ogóle o siebie nie dbają. Źle się odżywiają, mało śpią i przez to o
infekcje i chorobę nie trudno. Genowefa krążąc między kuchnią a spiżarnią, starała
się ignorować gadanie córki, ale tylko do pewnego czasu. W końcu nie wytrzymała
i krzyknęła.
- Sławka! Weź się w końcu zamknij
bo zaraz ja się rozchoruje. – spojrzała na nią, zatrzymując się przy kuchennej wyspie.
- Mamusiu.. przecież ja chcę
dobrze dla moich córek tak? Ja chcę dobrze. To one cały czas robią mi na złość,
a potem są takie efekty. – odparła spoglądając na Genowefę. -Ty spójrz lepiej na
Natalię. Ona też jest blada. Lada moment wpadnie w anemię. Ja to widzę.
Przecież byłam pielęgniarką.. Ja takie symptomy na kilometr rozpoznaję.
- A stany obłędu psychicznego też
rozpoznajesz? – zerknęła na nią, pakując słoiczki do wiklinowego białego koszyka.
- Mamusiu o czym Ty teraz mówisz?
– zamrugała niezrozumiale.
- O tym, żebyś spojrzała w
lustro. Tak to się zaczyna. – parsknęła śmiechem. – Masz. Daj to Eluni. Tu ma
konfiturę z wiśni, sok z malin i sok z czarnego bzu. A i zapakowałam trochę
kruchych ciasteczek, które upiekłaś wczoraj. – uśmiechnęła się.
- Myślałam, że wszystkie wczoraj
zjadłaś. – spojrzała na nią.
- Nie. Schowałam na czarną
godzinę. Ta godzina właśnie wybiła. – postawiła koszyk na blacie. – Leć ratować
swoją córkę ze szponów choroby. I nie zapomnij jej mocno ode mnie ucałować.
- Naprawdę mamusiu.. Ależ Ty
dzisiaj dowcipna.– pokręciła głową.
- Uczę się od najlepszych. –
uśmiechnęła się.
- Niby od kogo? – spojrzała na
nią.
- Od Ciebie córeczko. – zaśmiała
się.
Jakiś czas później, obładowana
zakupami, przysmakami od Genowefy i lekami z apteki, Sława wparowała do
mieszkania Elki jak burza. Wiedząc, że przyjdzie, Ela zostawiła otwarte drzwi.
Nie miała ani ochoty, ani siły wstawać z łóżka. Wolała siedzieć pod kołdrą, mieć
zasłonięte żaluzje i myśleć, że na dworze wcale nie jest ciepło. Że to tylko jej
na zmianę jest zimno, a potem gorąco. Słysząc trzaśnięcie drzwi, obudziła się z
letargu. Tak jak się domyśliła, do jej domu wpadł huragan o imieniu Sława. O
ile za leki, zakupy i pyszności od babci była wdzięczna, to nie koniecznie
chciała pakiet bonusowy, w postaci uprzątnięcia mieszkania. Wcale nie było
brudno. Było normalnie.. Jak zawsze. Bałagan kontrolowany. Po tym jak w
końcu coś zjadła i wzięła lekarstwa, nawet mimo obecności sławy, zmorzył ją sen.
Cały wczorajszy nerwowy dzień i wieczór, dziś skutkował kompletnym osłabieniem
organizmu. Gdy Elka spała, Sława zamierzała przygotować dla niej najlepszy pod
słońcem rosół z przepisu babci Genowefy. Tylko w takich momentach, jej córki nie
protestowały. Gdy były chore i spały. W każdej innej sytuacji, już dawno
straciła nad nimi kontrolę. Między czasie, Elka zdążyła się obudzić dwa razy i
znowu zasnąć. Za każdym razem upierała się, że da sobie radę i nie musi z nią
siedzieć. Sława jednak nie zamierzała jej zostawiać. Przynajmniej do momentu, aż
w końcu zje obiad. Za każdym razem gdy Elce wracała świadomość, chciała dać jej
jeść ale ona odmawiała. Była przekonana, że jeśli tylko opuści mieszkanie córki,
ta na pewno zapomni o jedzeniu. A przecież jedzenie podczas choroby to
podstawa. Trzeba wzmacniać organizm. – gderała pod nosem. Późnym popołudniem,
gdy Ela poszła do łazienki, rozdzwonił się jej telefon. Nieoczekiwanie do
szafki podeszła Sława, która zerknęła na wyświetlacz i zmrużyła lekko oczy,
sięgając po aparat.
- Kochanie.. ktoś dzwoni do
Ciebie! – krzyknęła, przez drzwi.
- Kto? – jęknęła opierając się o
umywalkę.
- Nie wiem.. nie masz zapisanego
numeru.. – odparła.
- Pewnie operator albo jakaś
reklama.. – westchnęła.
- Uparta ta reklama. Dalej
dzwoni.. – krzyknęła.
- Daj.. – po chwili wyszła z
łazienki, sięgając po aparat. – Halo! Jeśli dzwonisz z telesprzedaży nie ma
mnie. Jeśli chcesz mi zaoferować zmianę abonamentu, tym bardziej mnie nie ma! –
krzyknęła.
- Cześć.. – odezwał się Tomasz,
jadący właśnie taksówką. Przez chwilę zgłupiał, gdy usłyszał co gada przez
telefon. – To tylko ja.. – dodał po chwili, czując, że zasycha mu w gardle.
Słysząc jego głos, odsunęła telefon od ucha, spojrzała na wyświetlacz, potem na
matkę, a następnie przycisnęła telefon do ucha. Przez długą chwilę nie wiedziała
jak ma się zachować i co mu odpowiedzieć. Opcji było kilka. Mogła rzucić
słuchawkę, mogła być uprzejma ale na to nie zasłużył, więc wybrała trzecią
opcje.
- Czego chcesz? – odparła dość
sucho, siadając na łóżku. Znów była taka jak w parku – pomyślał, gdy usłyszał
tak obcesowe pytanie. Bez jakiegokolwiek zastanowienia, po prostu burknięte pod
nosem.
- Chcę z Tobą porozmawiać..
Jesteś w domu? – zgryzł lekko wargę. – Wiem, że nie chcesz, ale to naprawdę ważne. Musimy w końcu porozmawiać.. Wczoraj.. – zaczął ale nie dała mu dojść do słowa.
- Posłuchaj, nie mam ochoty i nie
chcę z Tobą rozmawiać. – odparła zirytowana jego telefonem. – Proszę Cię, najlepiej zrobisz jak nie
będziesz do mnie dzwonił. Nie zrobiłeś tego tyle czasu, więc po co teraz? Dla
Ciebie to żaden problem kontynuować swoje milczenie. – dodała po chwili. – Niech zostanie tak
jak było. Cześć!
- Elka poczekaj! – krzyknął, ale
już zdążyła się rozłączyć. – Cholera.. – zacisnął wargi, spoglądając w telefon.
Był w połowie drogi do jej domu, gdy zdecydował się zadzwonić. Może źle zrobił.
Może trzeba było tak jak z Sylwią. Pojechać z zaskoczenia.. No tylko, że jak
pojechał tak bez zapowiedzi, to pocałował klamkę. Teraz sytuacja mogła wyglądać podobnie. Po tym
telefonie wiedział, że sprawa wygląda bardzo źle. Elka nie chciała z nim gadać, ani go
widzieć. Wiedział, że jeśli się jej posłucha, znowu wyjdzie na idiotę. Jeśli
pomimo jej niechęci, będzie próbował, może w końcu go wysłucha.
Elka po jego telefonie, cisnęła
aparatem o kołdrę. Sława widząc zachowanie córki, chciała dowiedzieć się o co
chodzi, ale nie uzyskała odpowiedzi. Elka zakryła się po głowę i nie miała
zamiaru rozmawiać na ten temat. A już na pewno nie z matką. Chociaż.. W
zasadzie to gdyby Sława była świadoma, co Tomasz zrobił jej córce, rozniosłaby
go na cztery strony świata. Tego Elka była pewna. W ostateczności.. poszczucie go własną matką było
całkiem niezłym rozwiązaniem. Gdy jej telefon na nowo zaczął dzwonić, zacisnęła
bardziej wargi. Nie spojrzała kto to. Domyślała się. Skoro postanowiła być twarda,
musiała być konsekwentna. Jedno połączenie nieodebrane. Potem drugie.. Sława
widząc, że Elka nie reaguje na telefon, w końcu sama po niego sięgnęła. Widząc podobny numer, odebrała zirytowana.
- Ja bardzo proszę nie zakłócać
spokoju mojej córki. – warknęła do telefonu. Tomasz zbaraniał, słysząc atak
na swoją osobę. Nie spodziewał się, że jej telefon może odebrać matka.
- Ja bardzo przepraszam.. Ale to
naprawdę jest ważne. Ja muszę porozmawiać z Elą.. – odparł spokojnym tonem. –
Bardzo panią proszę.. Bardzo mi na tym zależy. – dodał po chwili.
- Zdrowie mojej córki też jest
ważne. Jak nie najważniejsze. Proszę dać jej spokój. Jest chora i musi
odpoczywać. Żegnam pana! – prychnęła, rozłączając się w pośpiechu. – No..
i da Ci spokój.
- Trzeba było nie odbierać.. –
mruknęła. – Niepotrzebnie to zrobiłaś. – popatrzyła na nią, czując, że na nowo
kręci jej się w głowie. Gdy dotknęła czoła, znów było rozpalone.
- Córeczko.. Kochanie, przecież
wiesz, że ja chcę dla Ciebie jak najlepiej. A skoro ten typ psuje Ci humor, tym
samym nie daje szansy wyzdrowieć. Na to nie pozwolę. – spojrzała na nią. – I
wyłaź spod kołdry. Musisz coś zjeść. Ugotowałam Ci zupę. No raz, raz..
- Mamo.. Daj mi spokój. Nie
jestem głodna! – jęknęła.
- Jesteś, jesteś. Poza tym..
jesteś słaba. Jak będziesz słaba, nie wyzdrowiejesz.. – spojrzała na nią, po
czym poszła do kuchni ugotować makaron do rosołu. – Jak zjesz to sobie pójdę.
- Dobrze mamo! – westchnęła
zirytowana.
Jeszcze przez chwilę po
skończonej rozmowie, Tomasz był w lekkim stanie ogłupienia. Jakieś tam pojęcie
o jej matce miał, ale nigdy, no prawie nigdy, nie miał z nią jakiegoś bliższego
kontaktu. Tym bardziej spięcia. Do tej pory spotkał ją raz u Elki, gdy
wparowała z rana po imprezie. Drugim razem na urodzinach Natalii. Trzeci raz
był w momencie, gdy on i Elka prawie się kochali, a ona stała za drzwiami. Teraz
był czwarty raz. Jak widać cholernie nieudany. Nie miał pewności czy wie z kim rozmawiała. Być może Elka je
powiedziała. A może i nie. Zdziwiły go natomiast jej słowa. Elka jest chora? –
zastanowił się. Z tego co pamiętał, wczoraj była zupełnie zdrowa.. Jej matka
kłamała? Czy może naprawdę się rozchorowała. Będąc zaledwie dwie ulice od jej
kamienicy, kompletnie nie wiedział co ma robić. Raz, Elka nie chciała
rozmawiać. Dwa, nie była sama. W pewnym momencie, pomyślał o zmianie kursu.
Może jednak poczeka.. Ale na co? Za długo czekał. Za dużo czasu zmarnował
niepotrzebnie. Spoglądając w szybę, przyszedł mu pewien pomysł. Poprosił
taksówkarza, żeby się tutaj zatrzymał.
Zamiast pod kamienicą, wysiadł
przy kwiaciarni. To był najbardziej płytki i durny pomysł na jaki mógł wpaść.
Nie chciała z nim gadać, nie chciała go widzieć, a przyjmie od niego kwiaty? Ale
tak naprawdę, pomijając fakt wszystkiego, to jej się należały. Chociażby za
wczoraj. Za to, że go odwiozła do domu. Że mu pomogła. Mogła nie chcieć
rozmawiać, ale on mógł jej podziękować. Miał ku tego bardzo dobry pretekst. Kilka minut później, szedł ulicą
trzymając w rękach bukiet białych i różowych frezji. Nie znał się na kwiatach,
ale gdy wspomniał, że to dla kogoś bardzo ważnego, florystyka poleciła mu
właśnie taki zestaw.
W mieszkaniu Elki, panowała cisza.
Dość dziwne zjawisko jak na obecność Sławy w pobliżu, a jednak, czasami się zdarzało.
Jej córka nie chciała rozmawiać. Była uparta jak ona sama. Jak nie chciała, to
nie było siły, żeby coś z niej wyciągnęła. Zamiast tego, dała jej spokój.
Pilnując makaronu, podgrzewała rosół. Gdy próbowała czy jest wystarczająco
gorący, rozległo się pukanie do drzwi. W tym momencie odwróciła się w ich
stronę. Kiedy pukanie rozbrzmiało po raz drugi, podeszła pod drzwi, spoglądając
kto tam stoi. Elka leżąc w kompletnym zamyśleniu, usłyszała dopiero powtórne
pukanie. Gdy się trochę wychyliła, spojrzała na matkę, która sprawdzała kto
jest za drzwiami. Ta robiąc znaki dumne w jej stronę, podeszła na palcach,
cicho szepcząc.
- Jakiś blondyn z kwiatami.. –
mruknęła.
- Śpię! Albo nie! Nie otwieraj! –
schowała się pod kołdrę.
- Czekaj, zaraz się nim zajmę. –
odparła i poszła do drzwi.
- Nie! Nie rób tego! – wysyczała chowając się pod kołdrę.
- Tak słucham? – otworzyła po chwili, spoglądając na Tomasza. Zmrużyła oczy mierząc go wzrokiem od stóp do głów. - Chwila! Ja pana znam… pan.. jak mu tam.. – starała sobie przypomnieć jego imię, bo była pewna, że gdzieś już je poznała.
- Nie! Nie rób tego! – wysyczała chowając się pod kołdrę.
- Tak słucham? – otworzyła po chwili, spoglądając na Tomasza. Zmrużyła oczy mierząc go wzrokiem od stóp do głów. - Chwila! Ja pana znam… pan.. jak mu tam.. – starała sobie przypomnieć jego imię, bo była pewna, że gdzieś już je poznała.
- Tomasz.. – odparł niepewnym
głosem, trzymając przed sobą asekuracyjnie kwiaty. Przez chwilę chyba stracił całą odwagę.
- Pan Tomasz.. zgadza się. Pan
był z moją córką na urodzinach jej siostry.. Dobrze pamiętam? – popatrzyła na
niego z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że rozmawia z tym samym gościem,
którego spławiła przez telefon. Elka słysząc matkę, nie wiedziała co ma ze sobą
zrobić. Uciec do łazienki, czy schować pod łóżkiem. Obawiała się najgorszego.
Zaraz wpuści go do środka.
- Tak, zgadza się. – przytaknął.
– Ja wiem.. Ja rozumiem, że Pani się troszczy o córkę, ale ja naprawdę muszę z
nią porozmawiać. Proszę ją zawołać. Chociaż na moment. – popatrzył na nią.
- To z Panem rozmawiałam?! – od
razu przybrała bojową pozę.
- Tak, ze mną ale ja nalegam.. –
zaczął.
- Nie! To ja nalegam, żeby
zostawił Pan moje dziecko w spokoju. Powiedziałam już przez telefon. Ela jest chora, potrzebuje
odpoczynku i spokoju. Skoro nie życzy sobie z Panem rozmawiać, to ja nie mam zamiaru tego ułatwiać. Absolutnie. – spojrzała na
niego. – Do widzenia Panu! – pchnęła drzwi by je zamknąć, jednak Tomasz
przytrzymał je ręką i spojrzał na Sławę.
- Dobrze.. Pójdę, ale proszę jej
to dać. – wyciągnął w jej stronę bukiet. – I proszę jej powiedzieć, że jestem
jej wdzięczny za wczoraj. To wiele dla mnie znaczy, że przyjechała. – popatrzył
na Sławę, mówiąc to na tyle głośno, żeby Elka go usłyszała. – Muszę jej coś
wyjaśnić. Przekaże jej Pani?
- Proszę już iść. Żegnam. –
mruknęła.
- Bardzo proszę.. – spojrzał na
nią uparcie, nie dając za wygraną. W końcu wzięła od niego te kwiaty i zamknęła
mu drzwi przed nosem z wielkim hukiem. Gdy to zrobiła, od razu spojrzała przez
wizjer czy jeszcze stoi, czy sobie poszedł. Stał.. Jeszcze przez chwilę
sterczał jak idiota pod drzwiami, ale w końcu odszedł. Wtedy weszła do
pokoju, spoglądając na zawiniętą w kołdrę jak mumia, Elkę.
- Poszedł sobie.. – odezwała się
w końcu normalnym głosem. – Prosił, żeby Ci to przekazać.. – mówiąc, podeszła
bliżej łóżka i podsunęła jej kwiaty pod nos. – I jeszcze chciał, żebym..
- Słyszałam! – mruknęła,
wyglądając spod kołdry. – Zabierz je.. Wyrzuć, cokolwiek.. – dodała po chwili,
odwracając się z powrotem plecami. – A najlepiej to zostaw mnie już samą. Chcę
zostać sama. – zacisnęła oczy, próbując się nie rozpłakać.
- Ale kochanie.. – spojrzała na
nią.
- Mamo proszę! – podniosła głos.
- No dobrze.. ale proszę Cię.
Zaklinam.. Zjedz trochę zupy. – westchnęła, odsuwając się od niej i poszła do
kuchni z kwiatami. Gdy na nie spojrzała, to szkoda było je wyrzucać.
Były po prostu ładne. Z górnej szafki, wyszperała jakiś wazon, do którego nalała wody i
wstawiła bukiet. Zamiast w koszu, wylądowały na stole w salonie. Podczas gdy
Sława zbierała się do wyjścia, Elka w końcu wyjrzała z za kołdry, zerkając na
stół. Dopiero teraz przyjrzała się kwiatom, jakie przyniósł Tomasz. Były piękne,
ale kompletnie nie potrzebne. Kwiaty nie pomogą. Tu już nic nie pomoże. Nic nie
naprawi tej relacji. Dziękował? Za co? Za jedyny ludzki odruch jaki w niej
pozostał? Że nie zostawiła go tak, jak na to zasłużył? Zamknęła oczy. Znów
zbierało jej się na płacz. Nie mogła jednak do tego dopuścić. Nie wtedy, gdy w domu była jej matka. Znowu wszystko
wirowało. Policzki i czoło miała coraz bardziej rozpalone. Gorączka nie zamierzała
odpuścić. A do tego wszystkiego zszargane nerwy. Chciała spać. Gdy Sława zebrała
wszystkie swoje klamoty, w końcu pochyliła się nad Elką, dotykając jej czoła. –
Za godzinę weź lek przeciwgorączkowy. Tylko nie zapomnij.. I Pamiętaj, kocham
Cię i martwię się. Jak zgłodniejesz to odgrzej sobie rosół.. Jest z przepisu
babci. Pa dziecko. – cmoknęła ją w czółko na pożegnanie, po czym wyszła z mieszkania.
Gdy została sama, odetchnęła
głęboko. W końcu cisza i spokój. Dwie rzeczy, których potrzebowała zaraz po
lekarstwach na gorączkę. Może i była głodna, ale nie miała siły wstać z łóżka.
Na samą myśl o jedzeniu, leciała w kierunku łazienki. Teraz też musiała. Bardzo
powoli podniosła się z łóżka. Najpierw jeden krok, potem drugi. Złapała się
krzesła stojącego przy stole. Była słaba. Leki całkowicie ją osłabiły.. Może jednak powinna coś zjeść? – pomyślała, zerkając w
stronę kuchni. Jednak nie. Nie zdecydowała się na ten krok. Popatrzyła na
uroczy bukiet frezji w białym wazonie. Pochyliła się nad nimi, opierając jedną
ręką o blat, a drugą dotykając palcami delikatnych płatków. Przez moment, na jej
twarzy zagościł uśmiech. Przyjemny zapach delikatnie podrażnił jej nos. Po
chwili skierowała się wolnym krokiem do łazienki. Myjąc twarz usłyszała dzwonek
do drzwi. Czyżby Natalia? Może przełożyli inwentaryzację albo sama się zerwała.
A może mama czegoś zapomniała? Zresztą i tak drzwi były otwarte. Zamiast
otworzyć, krzyknęła ile sił. – Otwarte!
Zamiast spodziewanego rumoru, w
mieszkaniu nadal panowała cisza. Nie usłyszała trzaskania drzwiami, ani nic w
tym stylu. Gdy wytarła ręce o żółty ręcznik, wyszła z pokoju, stając w połowie
drogi. Nie była sama. Po tym, jak usłyszał jej krzyk, otworzył delikatnie
drzwi. Przekroczywszy próg, zamknął je za sobą równie cicho jak je otworzył.
Pierwsze, co zobaczył po wejściu do pokoju, było rozesłane łóżko i wygnieciona
pościel. Z otwartej łazienki dobiegał szum odkręconej wody. Gdy spojrzał w bok,
zobaczył kwiaty które przyniósł. Nie wyrzuciła ich. To był dobry znak. Do
czasu. Kiedy tylko wyszła z łazienki i spojrzeli na siebie, atmosferę w pokoju dało
się ciąć żyletką. Była przekonana, że sobie poszedł, że nie wróci i da jej
spokój. Nie przewidziała, że wcale nie odszedł daleko. Miał czas. Był
cierpliwy. Gdy wyszedł z budynku, wcale nie zamierzał wracać do domu.
Przecież jej matka nie będzie tu nocować. Taką przynajmniej miał nadzieję i się
nie pomylił. Jakiś czas później, siedząc na ławce nieopodal budynku, dostrzegł
wychodzącą z kamienicy Sławę. To była dla niego szansa. Pięć minut później był pod
drzwiami Elki, a teraz stali twarzą w twarz.
- Co tu robisz? Nie zaprosiłam
Cię. – skwitowała krótko.
- Powiedziałaś, że otwarte. –
odparł spokojnym tonem.
- Bo myślałam, że to ktoś inny. –
odparła sucho.
- Naprawdę będziemy tak
rozmawiać? – spojrzał na nią.
- Nie będziemy w ogóle rozmawiać.
- mruknęła, poprawiając kołdrę.
- Elka posłuchaj, musisz mnie.. –
zaczął mówić, ale od razu po słowie musisz, przerwała. Najbardziej w świecie
nie znosiła słowa „musieć” a tym bardziej, gdy mówił to facet, który złamał jej
serce.
- Tomasz nic nie muszę. Co
najwyżej mogę, ale nie chcę. Rozumiesz? – zerknęła na niego. – Powiedziałam
już, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Nic się od tamtego czasu nie zmieniło.
Ale w sumie, to dobrze, że przyszedłeś. – dodała po chwili, podchodząc do stołu.
- Zabierz je. – mówiąc to, wyjęła bukiet frezji i mu go wręczyła. –
Niepotrzebnie się trudziłeś. Nie potrzebuję kwiatów. Podziękowania. Niczego od
Ciebie nie potrzebuję. – popatrzyła na niego zaciskając wargi. Czuła, że długo
nie utrzyma się na nogach, więc musiała go jak najszybciej wyrzucić z domu.
- Chciałem Ci podziękować i przeprosić za wczoraj.. – spojrzał się na nią i na kwiaty, które mu
wcisnęła. – Nie chcę ich. Są dla Ciebie. – odparł, oddając jej bukiet z
powrotem. – Teraz się na mnie wściekasz, a jednak wczoraj przyjechałaś. –
podszedł bliżej. – Natalia Cię prosiła? Czy jednak sama wpadłaś na ten pomysł?
– zrobił jeszcze jeden krok. - Daj mi chwilę rozmowy. Daj mi wyjaśnić..
Wczoraj.. To wszystko mnie przerosło. Ty o niczym nie wiesz.. Proszę Cię.
- Pozwól, że to ja coś wyjaśnię Tobie. – spojrzała na niego, coraz
bardziej zdenerwowana, jedną ręką trzymając się krzesła, drugą trzymając te
cholerne kwiatki. – Wczoraj, nie powinno się wydarzyć. To po pierwsze. Nie
powinno mnie tam być, nie powinnam Ci pomóc, nie powinno być nic. A co było?
Byłeś pijany i prawie nieprzytomny. – warknęła. - I za co chcesz mi
podziękować? Przyjechałam tylko dlatego, że kiedy ja potrzebowałam pomocy, Ty
pomogłeś mi. Spłaciłam swój dług wobec Ciebie. Dowiozłam Cię całego do domu i
spełniłam dobry uczynek. Tyle. Po drugie, chcesz przeprosić? Uważasz, że
kwiatki załatwią sprawę? – uderzyła nimi w jego klatkę piersiową. – Za co
chcesz mnie przeprosić? Za te cztery głuche miesiące? – znowu walnęła bukietem
w jego tors, tak, że zaczął się rozwalać. – Za to, że wczoraj się do mnie
kleiłeś i obmacywałeś? A może za to, że będąc kompletnie pijanym zamiast
Sylwii, to mnie wyznałeś miłość? Sporo tego jak na jeden mały bukiet.. –
cisnęła tym bukietem w niego z całej siły, odsuwając się od niego. – Wyjdź. –
warknęła, opierając się obiema dłońmi o krzesło.
- Co zrobiłem? – wydukał z
siebie, czując, że uginają mu się nogi w kolanach. Faktycznie pamiętał, że się do niej
przytulał i pozwalał na zbyt wiele, ale to? Miał kompletną pustkę w głowie.
Kiedy jej wyznał miłość? Co jej powiedział? Kompletnie zgłupiał. Popatrzył na
połamany bukiet leżący na podłodze. Gdy spojrzał na nią, zaciskała palce na
krześle coraz bardziej blada. Chyba naprawdę źle się czuła. Jej matka nie
kłamała. Czuł, że powinien się wycofać. Odpuścić. Ale mógł też raz na zawsze
ukrócić te bzdury, w które uwierzyła. – Elka jeśli to powiedziałem to była..
Elka! – krzyknął, gdy ta w tej samej chwili, osunęła się na podłogę
nieprzytomna. Dosłownie w ostatnim momencie ją złapał, żeby nie uderzyła
głową o kant łóżka. – Ela, obudź się. Ela.. – uklęknął na kolanach,
przytrzymując ją mocno. Dotknął ręką najpierw jej policzka a potem rozgrzanego
czoła. – Cholera jasna..
Pierwsze co mógł zrobić, to
położył ją na łóżku. Miała gorączkę i to wysoką. Jak bardzo, o tym przekonał
się, gdy znalazł termometr na szafce i zmierzył jej temperaturę. Czterdzieści
stopni było alarmujące i niebezpieczne. Wiedział, że jak najszybciej powinien
zbić jej temperaturę. Poszedł do kuchni w poszukiwaniu jakiejś miski, do której
mógłby nalać zimnej wody. Gdy takową odnalazł, chciał dodać trochę lodu, ale się
przeliczył. Lodu zabrakło. Gdyby nie zakupy Sławy, to zastałby całkiem pustą
lodówkę. Kiedy postawił miskę na szafce, z łazienki wziął ręcznik, który
zmoczył i przyłożył jej do czoła. Wtedy dopiero spokojnie przy niej usiadł.
Czuł się winny. Naprawdę była słaba, a ta rozmowa całkiem pogorszyła jej stan.
Mógł zostawić ją w spokoju tak jak prosiła. Mógł, ale nie posłuchał i drążył
temat jak kretyn. Z drugiej strony, gdyby wyszedł i wtedy zemdlała? Mogłoby się
to skończyć jakimś nieszczęściem. Ironią losu był fakt, że wczoraj to ona jemu
pomogła, a dziś to on był tym ratującym. Ujął jej dłoń w swoje i delikatnie
przyłożył do warg, całując jej wierzch. Spoglądając na nią, nie mógł uwierzyć w
to co powiedziała. Jeśli w takim stanie w jakim był, powiedział, że ją kocha, to
nie dziwił się, że się wściekła. Nie zrobił tego będąc trzeźwym, nie zrobił
tego wcześniej, a zrobił w chwili, gdy myślała, że jest z inną kobietą. Czy mógł
się bardziej wygłupić? Chyba nie. Może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby
wiedziała, że był przez ten cały czas sam. A jeśli
wyznał miłość, to właśnie o niej myślał w tamtej chwili. - Skompromitowałeś się
do reszty.. – mruknął pod nosem, zmieniając jej okład na czole. Gdy w pewnej
chwili, zaczęła jej wracać świadomość, pochylił się nad nią ostrożnie.
- Hej.. słyszysz mnie? obudź się.
Ela? Eluś.. – szepnął czule, przesuwając palcem po jej prawym policzku. Jednak
Elka wcale nie przytomniała, tylko mamrotała coś pod nosem. Wstał z łóżka i
zaczął krążyć po pokoju. Całkiem poważnie zaczynał się martwić. Mimo okładu,
gorączka wcale nie spadała. Nie chciał doprowadzać do ostateczności, ale jeśli
będzie trzeba.. Trudno, zaryzykuje. –
pomyślał, spoglądając w jej stronę. Najwyżej potem będzie się tłumaczył. Gdy
stał przy oknie, wciąż zadręczał się myślami. Próbował sobie przypomnieć, co się
wczoraj wydarzyło. To nie dawało mu spokoju. W końcu, usiadł przy niej dość
blisko. Na tyle blisko, że gdyby była przytomna, mógłby jej szeptać do ucha. Nic
nie stało na przeszkodzie, by i teraz to zrobił. Nic, poza tym, że go nie
usłyszy. Znów dotknął palcami jej ciepłego policzka. – Z wczoraj niewiele
pamiętam.. Co mówiłem, co robiłem.. Prawdopodobnie masz mnie za największego
kretyna na świecie. – zaśmiał się cicho. – I pewnie masz rację. Jestem idiotą.
Bo wyjechałem, bo Cię zostawiłem.. Ale naprawię to, chociaż jeszcze nie wiem
jak to zrobię. Jedno wiem na pewno. Dzisiaj będę pamiętał. – uśmiechnął się pod
nosem. – Kocham Cię. Jestem zupełnie trzeźwy i doskonale wiem, komu to mówię.
Tobie. I wczoraj też mówiłem Tobie. I jutro będę mówił, i pojutrze.. I powtórzę
to tyle razy, ile będzie trzeba, aż w końcu mi uwierzysz. – wyszeptał w jej
wargi, który jednak nie pocałował. Ledwie je musnął, bo w tym samym momencie..
- Tomasz.. – mruknęła przez sen
nieświadoma, że jest tak blisko.
- Jestem tu.. – odparł cicho, nie
wiedząc czy słyszała to co przed chwilą do niej mówił, czy to tylko jakiś
przebłysk świadomości. - Ela słyszysz mnie?
Hej.. - poza tym jednym słowem, nie powiedziała nic więcej. Na nic się zdało
jego wołanie. Kolejny raz straciła przytomność. Sięgnął po termometr. Zanim
zdecyduje się na radykalny krok, musiał się upewnić, że to co robi jest
słuszne. Po ilości kresek jaką zobaczył, nie miał wątpliwości. Wstał z łóżka i
poszedł do łazienki. Chwilę mu zajęło napełnienie wanny, wodą w odpowiedniej
temperaturze. Pamiętał, że temperatura musi być zbliżona do temperatury
ciała i dopiero wtedy stopniowo, można dolewać chłodnej wody. Podwinął rękawy
koszuli do łokci, a następne wrócił do niej do pokoju. – Nie zabij mnie za to..
– westchnął, ściągając jej najpierw spodnie od piżamy. – Ela.. wstajemy.. –
mruknął, trochę ją podnosząc i przytrzymując ręką na plecach. Delikatnie poklepał
ją po policzku, żeby oprzytomniała jednak z marnym skutkiem. Jeszcze chwilę się
wahał. Zdecydowanie wołałby ją rozbierać w innych okolicznościach i gdy byłaby
przytomna a tak? Czuł się z tym niekomfortowo. Policzył do trzech, nabrał
powietrza i zrobił co miał zrobić. Zdjął z niej górę od piżamy, wziął na ręce i
zaniósł do łazienki, bardzo powoli zanurzając do wanny. Oparł jej szyje i głowę
o ręcznik, który położył na krawędzi. Gdy zdążyła przyzwyczaić się do
temperatury, stopniowo zaczął dolewać chłodniejszej wody, oblewając jej ramiona
i dekolt. Starał się nie zwracać uwagi na coś innego, poza jej twarzą, ale to
była wyższa sztuka samokontroli, której chyba nie posiadał. To co zrobił, miało
tylko i wyłącznie jej pomóc, a to jemu przy okazji, zrobiło się za gorąco. Ogarnij
się durniu. – skarcił się w myślach. To, jak jej prawie nagie ciało, reagowało na
zmianę temperatury, sprawiło, że w końcu zaczęła przytomnieć. Z
początku, chyba nie była świadoma co się dzieje. Spoglądała na niego, raz
otwierając, a raz zamykając powieki. Już
nie było tak gorąco.. Było.. mokro? Gdy popatrzyła przed siebie zamiast na
Tomasza, który chyba najbardziej obawiał się tej reakcji, zrozumiała, że leży w
wannie w samych majtkach.
- Co.. Co to, co się dzieje? Co
to ma znaczyć?! – spojrzała na niego, zakrywając piersi dłońmi i podciągając
bardziej kolana. – Co Ty tu robisz?! Dlaczego! Dlaczego ja jestem .. –
zdenerwowana, nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, a ten jak głupi jeszcze się na nią patrzył. – Wyjdź stąd! Natychmiast! – krzyknęła.
- Spokojnie.. ej, ej. – zerwał
się z małego krzesełka, na którym przysiadł. - Elka uspokój się! – również
podniósł głos, łapiąc ją stanowczo za ramiona. – Zanim dasz mi w pysk, daj mi
powiedzieć. Zemdlałaś. Chciałem zbić temperaturę zimnymi okładami ale nie pomogło.
Miałaś ponad 40 stopni gorączki więc to nie były żarty. Musiałem działać..
Jeśli okłady nie pomagają, to kąpiel w chłodnej wodzie tak. Miałem wsadzić Cię
do wanny w piżamie? A może lepiej.. zostawić w tym stanie i wyjść? – popatrzył
jej w oczy z nadzieją, że w końcu zrozumie jego intencje. – Nie zrobiłem tego specjalnie. Uwierz
mi, po stokroć wolałbym rozbierać Cię po to, żeby się z Tobą kochać a nie w
momencie, gdy nieprzytomna leciałaś mi przez ręce. Chciałem Ci tylko pomóc a
nie wykorzystać sytuację. Zrozum. – w końcu ściszył głos, rozluźniając uścisk.
– Teraz wyjdę, przyniosę Ci piżamę a Ty się spokojnie wytrzyj. – odsunął się,
po chwili wychodząc z łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Zgłupiała. Po tym jak wyszedł,
jeszcze przez chwilę nawet nie drgnęła. Wpatrywała się w zamknięte drzwi, nie
wiedząc, jak ma się zachować. Nakrzyczeć było najłatwiej, podziękować znacznie
trudniej. Zwłaszcza w sytuacji w jakiej się znaleźli. Teraz zrobiło
jej się zimno. Ostrożnie, nie będąc pewna, czy nie kręci jej się dalej w głowie,
wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Zdjęła z siebie zupełnie mokre majtki,
które wrzuciła do kosza z brudnym rzeczami. Usiadła na brzegu wanny. Nie umiała tego
zrozumieć. Był przy niej, pomógł a na dodatek mówił takie rzeczy.. Kazała mu
się wynosić a on został mimo wszystko. Został i zaopiekował się, gdy tego
potrzebowała.. W pewnej chwili przetarła policzek. Nie wiedziała czemu się
rozpłakała, jednak musiała wziąć się w garść. Podeszła do umywalki i przemyła
twarz. Gdy zapukał do łazienki, spojrzała w lustro, a w nim na odbicie drzwi. Przez
chwilę zaciskała dłonie na wiązaniu ręcznika, tak jak wargi w dziwnym grymasie.
- Proszę. – mruknęła, spoglądając
jak otwiera drzwi.
- Nie wiem.. – zaczął ale
przerwał mówienie, gdy na nią popatrzył jak tak stała przed lustrem. Dopiero po
chwili, znów wzbił wzrok w piżamę jaką przyniósł. – Ta może być? Nie chciałem
grzebać Ci w rzeczach.. – mruknął skrępowany. – Przyniosłem jeszcze to. –
położył na krzesełko zarówno piżamę jak i czystą bieliznę. – To ten.. zostawiam
tutaj. – zacisnął wargi, po czym zamknął za sobą drzwi.
Jedyne co mógł teraz zrobić, to
albo wyjść z domu, albo zostać i czekać na ciąg dalszy opieprzania z jej strony.
Po drodze między salonem a kuchnią, w końcu pozbierał ten rozwalone kwiatki. Wcześniej
kompletnie nie miał do tego głowy. Gdy znalazł się przy kuchni, wyrzucając
strzępki bukietu, pomyślał, że w sumie
może zrobić coś jeszcze. Nastawił wodę na herbatę. Kiedy ostatni raz zaglądał
do lodówki, widział tam napoczętą cytrynę więc też ją wyjął. Przygotowawszy ciepły
napar z dodatkiem miodu i cytryny, postawił go na stole w salonie. Wracając do
kuchni, z ciekawości zerknął pod przykrywki dwóch ganków stojących na fajerkach.
Jak już miał wylecieć z hukiem, to chociaż dokończy dzieła zniszczenia.
Podgrzał w małym garnuszku rosół przygotowany uprzednio przez sławę, a gdy był
gotowy, dorzucił do niego makaron i posypał odrobiną koperku. Obok herbaty, na
stole wylądował też talerz z gorącą zupą a on sam, wrócił do kuchni, opierając się
o blat. Nie chciał wychodzić bez pożegnania, ale też nie chciał znowu, tak jak
poprzednio, stać w progu, gdy wyszła z łazienki. Tamto spotkanie zakończyło się
dość niefortunnie. Kiedy Elka przebrana już w świeżą piżamę, opuściła łazienkę,
podeszła do stołu, spoglądając raz na kubek a raz na talerz. W odbiciu lustra wiszącego
w przedpokoju, dostrzegła stojącego w kuchni Tomasza. Wydawał się być zamyślony.
To była skrajnie dziwna sytuacja, w której nie umiała się odnaleźć. Wczoraj
holowała go pijanego do domu. Obiecała sobie, nigdy więcej Tomasza w swoim życiu
a jak się to skończyło? Awanturą w jej domu, niekonwencjonalną metodą zbijania
gorączki i talerzem rosołu na stole. Sięgając po ciepły kubek, upiła dwa łyki,
podchodząc do ścianki dzielącej pokój z kuchnią.
- Dziękuję. – mruknęła, zerkając
na niego.
- Nie ma za co. – odparł wyrwany
z zamyślenia.
- Nie wiedziałam co się stało.. –
wymamrotała pod nosem, patrząc w kubek. – Przepraszam za krzyki, ale to była
dziwna sytuacja. Sam przyznasz.. Obudzić się prawie nagim w wannie, gdy się
samemu tam nie weszło.. W każdym bądź razie, dziękuję za pomoc.
- To ja powinienem przeprosić. Przeze mnie poczułaś się gorzej.. Mogłem odpuścić, ale na
siłę chciałem rozmawiać. To chyba jeszcze nie jest odpowiedni moment. –
odepchnął się od blatu, podchodząc do drzwi. – Zjedz za nim Ci wystygnie.
- Dlaczego to zrobiłeś? – spojrzała
na niego.
- Co? – zapytał zdziwiony tym
pytaniem.
- Dlaczego wczoraj się upiłeś?
Dlaczego człowiek, który w zasadzie nie pije, wczoraj był kompletnie
nieprzytomny?To już nie jest moja sprawa ale.. Dobra nie ważne. – pokręciła głową
czując, że za bardzo się z nim spoufala. Nie chciała tego. Znaczy chciała, ale
nie mogła tego okazać. – Idź już lepiej.
- Naprawdę chcesz żebym wyszedł? –
w końcu na nią popatrzył. Zamiast odpowiedzieć, cofnęła się do stołu i usidła biorąc za
jedzenie. Nie podejrzewała, że jest aż tak głodna. Gdy spojrzała na niego
ponownie, nie odrywał od niej wzroku. Nie ruszył się z miejsca na krok. Nie wiedziała czy jest bardziej
uparty od osła czy od niej.
- Będziesz tak stał i się gapił? –
burknęła.
- Tak, bo nie odpowiedziałaś na
pytanie. – uśmiechnął się.
- Paryż Ci się znudził, że
wróciłeś? – popatrzyła na niego.
Tu Cię mam. - pomyślał mrużąc oczy, gdy usłyszał pytanie o Paryż. Była wściekła o ten cholerny wyjazd, który w rzeczywistości nie miał miejsca. - Ty naprawdę uwierzyłaś, że ja..
– zaczął mówić gdy w tym momencie,
otworzyły się drzwi, przez które wpadła Natalia, z donośnym krzykiem „dotarłam!”, o mało nie przewracając Tomasza.
- Cześć. – ściszyła swój donośny głos, spoglądając na Tomka,
nie wierząc w to co widzi. Potem popatrzyła na Elkę, która siedziała przy stole
i jadła zupę. W tym momencie poczuła się jak piąte koło u wozu.
- Cześć Natka. – uśmiechnęła się
do niej. – Dobrze, że już jesteś.
- Hej. – spojrzała na nią. -
Przerwałam wam coś?
- Nie. - odparła krótko. - Tomasz już wychodzi. – spojrzała
na nią i na niego, wstając od stołu. Swoim zachowaniem, nie pozostawiła mu złudzeń, że
pozwoli na dokończenie tego co mówił.
- Ta..– mruknął spoglądając na
Elkę ale wcale nie wychodził.
- Coś jeszcze? – popatrzyła na
niego stając tuż przy drzwiach.
- Nie odpuszczę. - spojrzał na nią, decydując się na dość ryzykowny krok. Podszedł bliżej i przyłożył jej dłoń do policzka, szepcząc na ucho. - W końcu mnie
wysłuchasz. – mruknął, delikatnie całując w policzek, po czym wyszedł
z mieszkania, zostawiając obie siostry w pełnej konsternacji przez jego
zachowanie.
- Elka co tu się dzieje? – spojrzała
na nią, gdy ta zamknęła drzwi.
Kochani :*
Kolejna część za Wami. Stwierdzam, że mam całkiem niezły czas pisania. Jeśli 18 stron tekstu pisze przez 8 dni to już jest mały sukces. Ale wiadomo nie w ilości a jakości jest sens. Mam nadzieję, że jakoś przebija ilość. :) Do następnego !
Kochani :*
Kolejna część za Wami. Stwierdzam, że mam całkiem niezły czas pisania. Jeśli 18 stron tekstu pisze przez 8 dni to już jest mały sukces. Ale wiadomo nie w ilości a jakości jest sens. Mam nadzieję, że jakoś przebija ilość. :) Do następnego !
Świetny rozdział. A Babcia? Jak zwykle kochana mistrzyni riposty.♡
OdpowiedzUsuńBabcia jak zawsze w punkt :D
UsuńDzisiaj postaram się napisać krótko ;pp Bo w końcu wszyscy się wystraszą długości komentarza jednej walniętej i odechce się komentowania, a ja nie chcę odbierać przyjemności czytania komentarzy :D
OdpowiedzUsuńTomek w końcu otwiera oczy i zauważa, jaki był ostatnio ślepy, głupi, porąbany do potęgi entej... Głąb normalnie! xD Wpierw wysłuchał rewelacji od Moniki, co ta Sylwia opowiadała Elce, potem Marcin wygadał wszystko co o tym myśli... Uff! Dobrze że Klusek zaczął brać sprawy w swoje ręce i zaczął wszystko naprawiać, mimo iż to pewnie długo potrwa, sądząc po postawie Elki, która nie chce słuchać wyjaśnień... Bo jej na to duma głupia nie pozwala! ;pp Ale jest ta świadomość, że malutkimi kroczkami wszystko będzie się dobrze układać ;)
Ech, szkoda że nie zastał Sylwii w mieszkaniu, bo byłaby rzeź! :D Ale już czekam na wielką konfrontację i porażkę Sylwii na całej linii :D
No i masz! Teraz to Elka, bidulka zachorowała... Dodatkowo w lato, kiedy na zewnątrz upały, a ona z gorączką walczy... Ech, znam ten ból... :( Tęskniłam za panią Mamą i Babcią w twoim opowiadaniu ;pp I charakterki jak w serialu, za co cię uwielbiam! <3 Sława, jak to Sława nadopiekuńcza, troskliwa aż za nadto ;pp A Gieni nie brakowało ciętych ripost w stronę córki. Strzał w 10! :D Za to m.in. kocham twoje opowiadanie. Za pozostawanie w serialowym realu - bez zmian w charakterach bohaterów. I takie fanfiki są właśnie najlepsze :D
Wracając do opa... Mimo tego zrzędzenia Sławy nad uchem Elki, dobrze że była przy niej. Zabawna była próba podania rosołu Elce :D Ach, jaka byłaby dumna z tego, że koniec końców Elka zjadła rosołek, i to podany przez Tomasza :D A jak na razie Klusek nie zdobył jeszcze serca pani Mamie, wręcz przeciwnie - niech lepiej się nie pokazuje na oczy :D
Szkoda kwiatków... Biedne, niewinne musiały się pożegnać ze swoim żywotem... ;( Kurcze, przez "te dni" mięknie mi serce xDDD Ale co tam kwiatki? Życie Elki ważniejsze! ;pp Dobrze że Klusek nie zdążył wyjść z mieszkania. Rozmarzyłam się przy troskliwie opiekującym się Kluskiem, jego "Eluś" przy którym rozpływam się za każdym razem... Tak samo wyznanie miłości <3 Szczerze to już nie mogę się doczekać, kiedy to wyznanie będzie wypowiedziane już ze świadomością obu stron ;pp
Rozbawiła mnie walka Kluska przed żądzą oglądania nagiego ciała Elki, a potem jej reakcję na jego widok :D Dobrze że chociaż w tym przypadku dała mu wyjaśnić po co to wszystko ;pp
Jak zwykle zakończone w idealnym momencie! Tomasz chce się wytłumaczyć, a tu wpada Natalia i koniec tego dobrego ;pp
18 stron w 8 dni to nie mały sukces, a spory wyczyn :D Pamiętam jeszcze, jak z początku wstawiałaś opa codziennie, za to pisząc dużo mniej stron. Teraz nawet warto czekać dłużej, bo wiadomo że jak napiszesz, to to będzie arcydzieło ;pp ;**
Tak, zdecydowanie jeden długi komentarz jak na razie wystarczy.. kolejny za dziesięć części poproszę :D Przyjemność czytania komentarzy jest przede wszystkim dla mnie a to, że one zaczynają żyć własnym życiem to już inna bajka :DD Gdyby tak Tomasz otworzył szybciej oczy w serialu, to my byśmy się może nacieszyli jakimiś fajnymi scenami a tak ja muszę odwalać robotę za TVN :D Elunia w chwili obecnej jest taka charakterna jak ja.. Jak ktoś a w tym przypadku Klusek jej podpadł to on ma przed sobą Syzyfową Pracę :D Ona się nie da łatwo zbałamucić mimo że kocha tego głupka i to bardzo.. Ale kara musi być a przy okazji ile w tym zabawy mrau <3 KONFRONTACJA – KLUSEK –CZAROWNICA – oczyma mojej wyobraźni szykuje się niezła jadka. Patelnia teflonowa .. hm szkoda. Ja bym ją wykorzystała na podanie dobrego jedzonka Eluni a na Sylwii skupiłabym pilarkę elektryczną STILL.. To się bardziej opłaca.. Jak ją załatwi potem będzie jeszcze mógł pociąć drewno do kominka w domku na wsi, z patelni już nie będzie użytku XDD Chorowanie w środku lata też przerabiałam.. #0 na dworze a mnie telepie jak na mrożonkach w TESCO :P Wielki powrót babci Gieni i Sławki :D Cóż, mi też brakowało ich w opowiadaniu. Ciągle tylko kluski i och rozkminy. Za dużo smutku, czas na komedię :D W końcu też są integralną częścią tej historii a bez ciętej riposty jednej i drugiej byłoby nudno jak na bezludnej wyspie :D Na relację Sława-klusek powiedziałabym, kto się czubi ten się lubi.. jeszcze zmieni zdanie o przyszłym zięciu :D Tak, szkoda takich ładnych frezji ale cóż. Rekwizyty sa potrzebne do rozwoju akcji. Innym razem kwiatki ocaleją <3 Wyznanie miłości z obu stron.. jeszcze sama nie wiem jak to będzie, ciągle się zastanawiam i jak zwykle pewnie w momencie gdy już będzie blisko, wpadnę na jakis pomysł.. czy dobry? Okaże się : )) Hahahahaha biedny Tomasz.. Sam se wbił szpilkę w oko i nie powiem gdzie. Najpierw wymyślił sposób na spuszczanie gorączki a sam potem podniósł sobie ciśnienie idiota :D W sumie w tym stanie już ją widział ale w wodzie to już robi się ciekawie :DDD
UsuńJesteś wielka -super rozdział ,,ah ciekawość mnie bierz,,jak to Tomasz rozegra,,Sylwia dostanie tępym narzędziem w łepetynę .Ela już prawie -przełamane lody,,XD
OdpowiedzUsuńhahahaha na oględziny zwłok wyślemy Leona i komisarza Alexa :D
UsuńO ile, dochodzenie do prawdy byłoby trudniejsze gdyby nie Monika… Wyłożyła mu wszystko – no, prawie wszystko - na tacy. Nic tylko brać się za odkręcanie. Tylko, żeby – jak już się dowie o fejkowych zaręczynach – nie padł z wrażenia, niedotlenienia czy nagłego skoku ciśnienia 😊
OdpowiedzUsuńHa! Szybko Pikuś postanowił przejść do działania, szkoda tylko, że Klusek był poza zasięgiem. Mając na uwadze ich wzajemne stosunki jeszcze za czasów „Co tam?”, ciekawe jakby Mikołaj wytłumaczył Tomaszowi z czym dzwoni? To byłoby ciekawe…
Gdyby Tomasz od razu po spotkaniu z Moniką pojechał do Sylwii z awanturą skończyłoby się na zbrodni popełnionej w afekcie. A tak pogadał z kumplem, wujek dobra rada nakładł mu do głowy… i kiedy miała nadejść konfrontacja pocałował klamkę. Tak to już jest jak Klusek próbuje spuścić Wściekłą Nutrię z prądem Pacyfiku😄 Jak już się Tomasz z nią rozmówi i panna wciąż będzie w jednym kawałku można by podpytać Bena czy nie ma w Australii jakiegoś wuja z farmą. W ramach pokuty Sylwia mogłaby strzyc śmierdzące barany😈 A jak się dobrze do tego przyłoży może dadzą jej trochę wełny. Byłoby z czego szyć gwiezdne koce😅 Jeśli nie wyjdzie z Australią, zawsze zostaje wypasanie świń w Kurwidołkach😆
Wprowadzenie postaci Marcina to świetny pomysł. Dzięki temu Tomasz nie dusi wszystkiego w sobie, nie chowa się po kątach albo - dla odmiany - nie warczy na wszystkich wkoło. Każdemu potrzebny jest taki przyjaciel-katalizator, a jeśli do tego jest stałym bywalcem Antypodów… Ciągnie swój do swego!😀Ciekawe, ile w tej mądrości życiowej Marcina jest zasługi jego żony? Kinga, musi być świetną babką. Już ją lubię. W końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby zachować teksty Bena dla potomnych 😃
Praca u kumpla czy powrót do redakcji? Oto jest pytanie. Klusek musi pomyśleć nad strategią działania. Jak na razie ma na koncie wielką wtopę po pijaku i akcję ratunkową, która nie byłaby konieczna gdyby nie jego wieczorne manewry i późniejsze parcie na złożenie szybkich wyjaśnień. Nikt mu nie powiedział, że zupę trzeba podgrzewać powoli?😉
Babcia Genowefa rządzi. Powinni ją zaprosić do telewizornii z roastem na Sławę! Z kolei szczucie Sławą jako najgorszy rodzaj tortury. Trzeba ją wysłać do Sylwii!
Historia zatoczyła koło, kiedyś Elka pomagała choremu Tomaszowi, teraz on zjawia się u niej kiedy ścięło ją z nóg. Dosłownie. To omdlenie,… nie dość, że dziewczyna jest chora, to jeszcze ten się zjawia i podnosi jej ciśnienie. Emocje i bez choroby zrobiłyby swoje.
Pomysłowy ten nasz Klusek. Zamiast wezwać lekarza bawi się w pielęgniarza. Czy on nie zna innych metod normowania temperatury ciała niż rozbieranie i schładzanie w wannie lub rozgrzewanie ciała od ciała? Gdzie on się tego nauczył? Jakaś obserwacja uczestnicząca podczas podróży po Azji czy innych Karaibach? Bronisław Malinowski byłby dumny 😉 Może jeszcze coś podpatrzył, if you know what i mean 😜
Ależ nieskładnie to wyszło... W sensie komentarz. Pewnie dlatego, że nie dadzą człowiekowi w spokoju przeczytać rozdziału. Czytałam chyba ze 2h, co chwilę coś albo ktoś...😩
Klusiu za dużo survivalu zaliczył i teraz szpanuje. Niestety, jak widać na załączonym obrazku, szkoła przetrwania w lesie czy na innej pustyni nijak ma się do życia uczuciowego. Trzeba było, drogi Tomciu, udać się boso do jakiejś Amazonii. Tam byś się nauczył, jak sobie radzić z czarownicami. A tam mamy, co mamy. Ale przynajmniej nacieszyło dziecko oko 😂
UsuńNiech zapamięta ten obraz, bo raczej szybko się nim ponownie nie nacieszy😁
UsuńTeraz będzie chłopina ćwiczył cierpliwość. Trochę strach, jakie tortury gotowa wymyślić dla niego Natalia po tum jak Elka zda jej relację z ostatnich 24h.
Coś czuję, że kiedy Elka dojdzie do siebie po chorobie to Kluskowi oko zbieleje 😉
Patrzeć i nie móc dotknąć... Tortura!
Padnie metaforycznym trupem od nadciśnienia i ślepoty. A Natka chyba kupi wcześniej tę trutkę na szczury😂
UsuńMusi się Natka śpieszyć z zakupami, bo Klusek taki zdeterminowany, że gotów porwać Elkę w Bieszczady i zaszyć się z nią w jakiejś górskiej chacie zdała od cywilizacji, redakcji, rodziny, znajomych...😉
UsuńSingielko, niech porywa! Wpadną do mnie. Już ja im załatwię fajne gniazdko z dala od cywilizacji. Niech się tam Klusek wykazuje umiejętnościami - nasz harcerzyk 😂😍
UsuńKolejny rodział: Tomasz Górski czyli jak rozbić namiot z płaszcza na 101 sposobów 😂
UsuńPowinien pomyśleć o jakimś vlogu albo kanale na jutubie, który promowałoby "Co tam?". Jakiś "Perfekcyjny Pan Biwaku" albo coś 😂
UsuńCo tam ŻubryOnline w puszczy i bociek Klemens...! Górski Watch😂 Mógłby tam patroszyć ryby i liczyć igły w lesie, a kliki i suby same by się robiły 😁 Singielka przestałaby być okrętem flagowym "Co tam?"
UsuńJest jedno malutkie "ale". Elka miałaby konkurencję w postaci napalonych skautek chętnych na korepetycje z survivalu. Albo myślałaby, że ma 😂
UsuńChude, wredne blondyny. Afeee!😁 Tomasz, fanki i popularność... Wyobraziłam to sobie. Klusek w świecie show-bizu. Płaczę! 😂Zapraszaliby go na ścianki jak tego brodatego drwala, ekskluzywnego menela czy jakoś tak 😊 Chyba naczelny musiałby go tam zakutego w dyby dostarczać 😆
UsuńŁadny offtop, brawo my!
Widzę, jak pozuje w tych swoich kapturach 😂 Zabija mnie ta wizja. Chyba sobie chlapnę ciepłego mleczka na dobry sen 😂
UsuńChyba czas kończyć ten drewniany offtop 😀
Tylko kołek osinowy dla Wiedźmy i można kończyć 😉
UsuńMonika jak zawsze w odpowiednim miejscu i czasie.. „Co tam?” bez niej dawno by upadło :D Pewnie wyłożyłaby znacznie więcej niż to co teraz gdyby wiedziała ale niestety Elunia zachowała pewne rzeczy tylko dla siebie, cierpiętnica jedna. XD Jak on się dowie o zaręczynach.. ach to będzie fajna scena, już to widzę.. :D Pikuś postanowił działać po tym jak dowiedział się, że Elka to singielka. Proste.. nie przewidział, że czarownica z Salem zrobiła rozpierduchę już jakiś czas temu i klusek aktywował akcję „zrywamy kontakt z otoczeniem”. Najpierw Mikołaj dzwonił do niego, teraz .. czasami trzeba zaprzyjaźnić się z wrogiem. Mam wrażenie, ze Sylwia w moim opowiadaniu zyskała najwięcej ksyw ze wszystkich bohaterów :DD Nie ma co, wykreowałam potwora :D Nigdy w życiu bym jej nie wysłała do Australii, szkoda mi tamtejszej społeczności. Dajmy żyć Aborygenom jak najdłużej :D Do świń też bym jej nie dopuściła. Lubię te zwierzątka, nie zrobiłabym im tego <3 :D Kolejna, której podoba się postać Marcina! Alleluja! Cieszę się, ze tak się spodobał i ja go lubię tak więc chyba zostanie na dłużej :DD Ale warczący Tomasz jest bardzo seksowny więc chyba nie zrezygnuję z tego zachowania.. Kinga, następna postać która być może niebawem zagości w opowiadaniu. Chwilowo, tylko jest żoną Marcina.. to nie jedyna jej rola :) A po cholere kluskowi jeszcze lekarz do kompletu, lepiej się nacieszyć sam na sam.. lekarz byłby w ostateczności ale po co aż takie środki :D Jeszcze jedna sprawa.. chyba jednak klusek szybciej by zadziałał niż dzisiejsza służba zdrowia :D
UsuńMiss ! Wyjazd do Amazonii to on powinien uskutecznić z W Cejrowskim. Ten by mu pokazał co się robi A/ z czarownicami B/ z kobietami. Chłopak by miał lekcję do koca życia :DD
UsuńNo szybko w takim stopniu nie nacieszy ale w innym to owszem.. Tez będzie mokro :D Cierpliwość, to on ćwiczył od 4 miesięcy, teraz to już czysta praktyka :D
UsuńHahahaha Miss Ty i te Twoje określenia na kluska :D Harcerzyk mi się podoba i nie powiem działa na wyobraźnię ; DD Mówisz, że miałabyś dla ich gniazdko? Jeszcze by ptaszki uwiły jakieś pisklątko tfu klusiątko <33 :D Mam ochotę na taki wypadzie… ale jeszcze troszkę.. a może hm. Chyba przydąłby się kolejny wspólny wyjazd.. Tomasz wracaj do „Co tam?” wyślę was na reportaż ekstremalny :D
UsuńHahahahahahahahahahahahahaha umarlam! Wasza wizja kluska celebryty rozwaliła mój system nerwowy :D Ekskluzywny klusek na ściance promujący umiejętności a la Bear Grylls : DDDDDD
UsuńJest jeszcze opcja, że Klusek postanowił być jedynym dotykającym i patrzącym 😉
UsuńWarczący Tomasz jest piekielnie pociągający - cholera, że też niektórzy nie tylko wyglądają, ale jeszcze brzmią jak należy, tak że samym głosem robią dobrze! - a że można warczeć i powarkiwać nie tylko ze złości... 😁
Serialowy Tomasz może nie był z Nutrią szczęśliwy, ale co sobie poużywał to jego. Twoja wersja Kluska, przynajmniej na razie, na razie stawia na rozmowę. Ekranowy osioł, albo unikał konfrontacji, albo się wściekał, albo... W każdym razie, statystycznie wychodzi na to, że najczęściej wskakiwał do wyra😜
Póki co moja droga, póki co.. jak już wleci do tego łóżka raz, to i u mnie zrezygnuje z rozmów na cześć bardziej ekspresyjnej sztuki wyrazu uczuć <3 :DDDD
UsuńI na to wszystkie liczymy😁 Ważne, że wpadnie do właściwego łóżka😉
UsuńTak mnie naszło oglając stare odcinki z pierwszego sezonu, że -jak na Pana Rycerza przystało - jego związek z Sylwią opierał się na seksie 😂😜 A biedna Elka nie dość, że się naczekała, to jeszcze nie dane jej było popłynąć na fali 😒
Postaram się żeby popłyneła stosownie u mnie.. tylko wtedy to już będzie blog od 30 lat XDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńZaczniemy się martwić jak nieletni zaczną u Ciebie szukać odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzi nie chciała udzielić im katechetka na lekcjach z wychowania do życia w rodzinie 😂😂😂
UsuńMyślisz? jeju będę nowym Lewem Starowiczem ! :DDD
UsuńA raczej Lwicą ! :P
No, wiesz... Skoro ludzie interesują się Twoim związkiem z Kluskiem... Kwestią czasu jest pojawienie się pytań o to, jak układa się wam pożycie 😂😂😂😝😝😝🙊
UsuńSingielko, jak Ci te zainteresowane zacznął przesyłać prezenty w postaci poradników, to weź się podziel 😂😂
Usuńhahahahhahaha otworzę sklep edukacyjny XDDDDD
UsuńGorączkowy rozdział. Elka w gorączce, zarówno tej fizycznej, jak i uczuciowej. Tomasz też w gorączce usprawiedliwiania się przed Elką. Podoba mi się ta jego determinacja. Klusek u Ciebie dojrzał szybciutko. Wystarczyło rozpalić serduszko i ciałko, a potem britalnie zabrać zabawki. Na szczęście (i nieszczęście) Tomasz pozostał sobą. Gdyby nie pomoc życzliwych, jeszcze długo pałęłtałby się pod blokiem Elki, parkach i pod redakcją ze smutną miną na boskim pyszczku. Ale od czego się ma kumpli? Ciekawe czy Marcinek skojarzy, o której naczelnej mowa. A może się już widzieli w tych Antypodach. Ten rozdział traktuję trochę jako zapowiedź armagedonu. Klusek nie popuści, by zdobyć damę swojego serca, Elka nie dopuści do tego, żeby mu tak łatwo odpuścić. Inni też pewnie będą dolewać oliwy do tego Eltomkowego ogienka 😀
OdpowiedzUsuńBędzie się działo! Czekam na powrót marnotrawnego Kluska do redakcji i na mordobicie Pikusia. Ale będzie😍
PS. Prosimy o więcej zdeterminowanego i wściekłego Tomka ❤
Jednym słowem panują wysokie temperatury! W końcu mamy lato.. U nich, u nas dopiero wiosna :D Smutna mina na boskim pyszczku haha ja myślę, że każda z nas chętnie by mu tę minę poprawiła i zajęła się rozweselaniem ale zostawmy to póki co Eluni <3 Czy Marcin spotkał Elkę.. hmm to się okaże w niedalekiej przyszłości. Dobrze myślisz, to taki przedsmak tego co się wydarzy. Armagedon to będzie miała Sylwia w chałupie.. Dosyć rozwalania rodzinnego domu kluska, czas na inne meble.. :D Zdeterminowany to on będzie i to bardzo, jak bardzo będziecie świadkami w kolejnych częściach arrr ❤
UsuńChyba się zakumplowałaś z Genowefą. To "arr" takie pirackie - jak babcia z zaćmą 😂❤
UsuńWszystkie tu uwielbiamy Kluska do ostatniego kawałeczka, ale chyba jeszcze bardziej w parze z Elką. Niech go rozwesela, aż mu przepona trzaśnie 😂
Aa, i czekam na spotkanie Tomka z panną Paryską Wywłoką. Jak będziesz go już wysyłać po narzędzie czynu, to "kup" mu woka albo pożądne żelazko. Jak rozprawi się z tą siłą nieczystą, to przynajmniej będzie miał czym prasować swoje ostatnio ulubione koszule 😂
UsuńHahahhahahaha babcia z zaćmą.. jak Ty coś napiszesz matko jedyna :D Żeby mu nie trzasło co innego z tego rozweselania hahaha :D I nie mam na myśli kluska Kluska :P Jak już wyżej napisałam wyślę go ze stillem, będzie miał potem czym ciąć drewno do kominka :D
UsuńJeśli masz na myśli nakrapiane gatki, to jestem za. To zaoszczędzi Elce pracy. Coś czuję, że w niedalekiej przyszłości zapas kluskowych gatek się skurczy mocno. Część podpierniczy Elka, żeby były w chałupie w razie "wu", a część zostanie nieco podniszczona nadmiernym szarpaniem. Albo szybkim zrzucaniem 😂😂
Usuńhahahahaha Tego możesz być pewna, ze zapas gaci przyda się i to nie tylko kluskowi :D Eluni tez przyda się zdecydowana wymiana tej części garderoby <3 grrr
UsuńNo jak w takim tempie (ale z różnych powodów) będzie je wszystkie moczyła, to szybko jej się rozlezą😂 Na szczęście nasz krypto-erotoman lubi fikuśne fatałaszki. Może jej coś sprezentuje...Chociaż nie, to jakoś do niego nie pasuje. Ale znowu może się przypadkiem znaleźć w tym samym sklepie z bielizną co Elka 😂
UsuńIch życiem rządzi przypadek i ja więc wszystko możliwe <3 Chyba 100 % czytelników tego bloga miało by ochote przeczytać jak klusek krypto erotoman, ma ochotę obejrzeć Elunię w tym albo innym kompleciku i to nie koniecznie dopiero w domu.. niektóre przymierzalnie są całkiem duże :DD
UsuńNie podpuszczaj, nie podpuszczaj😂😂 Ale to z przymieżalnią byłoby fajne!
Usuńuwielbiam podpuszczać ! <3 Niegrzeczny klusek jest najlepszy :D
UsuńMa konkurencję w postaci warczącego i napalonego 😂❤
UsuńTego jeszcze nie grali! Klusek zamienia survivale i podróże w nieznane na adrenalinę płynącą z przygód w miejscach publicznych😆
UsuńFaktur nie wyrobi z ankietami nt. związków natury erotyczno-seksualnej w pracy😅... Czy jak on to tam sobie nazywał. Hmmm, jak na Faktura to straszne masło maślane🤔
a jakby zrobić combo napalony, warczący i niegrzeczny? :D To Elka nam oszaleje.. <3 I my wszystkie też w tym ja bo ja to bedę musiała napisac Xd auć Xd czuje jak parzy XD
UsuńDodajmy do tego przygryzanie warg i płatków uszu, i jestem ugotowana😂
UsuńO tak!! Niech Klusek będzie niegrzeczny.. Niech Ją ogląda w komplecikach i bez.. :D Niech mruczy, warczy, dotyka, podgryza, przygryza.. <3 Mrrraauuuu!
UsuńMonika
Specjalnie dla Ciebie będzie dużo gryzienia :D <3
UsuńWow!! dzięki <333
UsuńZacznijmy od tego,że miałam niezłą niespodziankę gdy weszłam a tu nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńTeraz przejdę do samego opowiadania.
Cieszy mnie to,że Tomasz dowiedział się o tym co Sylwia powygadywała Elce. W ogóle cały ten zwrot akcji mnie bardzo zdziwił. Ostatnio pijany Tomasz,matka Teresa vel. Elka odprowadzająca go do domu,potem pocałunek, dwa magiczne słowa może w dość nie korzystnym momencie ale jednak wiedział komu mówi. Teraz z kolei chora Elka i troszczący się z resztą jak zawsze Tomasz. Bardzo fajnie to rozegrałaś.
Hmm co mnie tu jeszcze zdziwiło.
Świetny sposób na zbijanie gorączki. Tomasz i na coś się przydał no i trochę nacieszył oczy :D
No i oczywiście jesteś mistrzynią zakończeń . Po co ta Natka no po co hahah może by chociaż część sobie wyjaśnili a tak to trzeba czekać. Ale to właśnie takie zakończenia powodują,że z wielką niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania a jednocześnie rozumiem że trzeba czasu na powstanie kolejnych części bo żeby tworzyć coś tak wspaniałego jak tworzysz Ty potrzeba czasu,cierpliwości no i oczywiście ogromnego talentu,który posiadasz.
Teraz chcę Ci jeszcze podziękować.
A więc.
Dziękuję za każdą część,za każde napisane słowo i za każdą poświęconą wolną chwilę,żeby coś dla nas napisać.
Nie zawsze komentuję,bo po prostu mi to nie wychodzi lecz zawsze czytam.
Czytam od pierwszej części i będę czytała dopóki będziesz miała wenę,której życzę ci jak najwięcej.
Każda część pozostawia mi w głowie setkę myśli. Nie tylko dotyczące samej treści opowiadania ale też trochę mojego życia. Już nie jeden raz po przeczytaniu jakiejś części mój humor poprawiał się o 180 stopni co nie ukrywam jest nie lada wyczynem a Tobie się naprawdę udaje :D
Kiedyś napisałam,że gdybym była jakimś producentem filmowym czy kimkolwiek innym ale z tej branży wydałabym nową singielkę na podstawie twoich opowiadań. To byłby dopiero hit. Duża oglądalność gwarantowana ja Ci to mówię :D
Podsumowując cały ten komentarzowy bałagan.
Cześć świetna zresztą jak każda inna no i oczywiście czekam na ciąg dalszy.
A i jeszcze przepraszam za to co napisałam bo pewnie nie wiele da się z tego zrozumieć ale chciałam napisać wszystko to co czuję i co zawsze po przeczytaniu części chodzi mi po głowie.
Pozdrawiam i do następnej części :D
Całkiem składny ten Twój komentarz 😀 I zgadzam się co do filmu, też chciałabym tę historię zobaczyć na ekranie ❤
UsuńChyba dziś większość z Was miała takową niespodziankę. Zwykle rozdziały wychodzą późno w nocy a tu bach i jest : )) a To dlatego, ze wczoraj skończyłam pisać i mogłam spokojnie po cichutku sobie poprawić i dziś dodać. <3 W końcu Tomasz musiał przejrzeć na oczy. Wczasy szczecińskie się skończyły i czas ogarnąć ten burdel w jakim się znalazł :D Tomasz cieszący oczy jednocześnie rozbroił mnie piszącą.. Jak sobie to wyobraziłam to miałam niezły ubaw. Chcę popatrzeć ale no jak to tak.. ta jest chora a ja się będę patrzył na cycki , idiota zamknij te gały :DDD Natka była po to, żeby za szybko nie powiedział jej tego co wie.. ale wkrótce po kawałku zacznie się wyjaśniać a te kawałki będą bardzo pikantne w szczegóły sytuacji :D Miło mi czytać takie słowa, że posiadam talent etc.. Ironia losu. Nienawidziłam pisać opowiadań. To była katorga w szkole.. A kiedy nie pisałam już nic od ponad 10 lat, nie wliczając napisania pracy inżynierskiej i magisterskiej to zaczęło mi się to podobać i popłynęłam z prądem :) Piszesz, ze czytasz od pierwszej części.. kurde jak teraz to widze to początek to było zło .. dramat i raz jeszcze dramat, zakopać pogrzebać i spalić :D Kiedyś to poprawię <3 Cieszę się, że poprawiam Ci humor. Osobiście jestem typem śmieszki więc jak wplatam jakieś jajcarskie testy to wychodzi moja natura dowcipnisia :D Serial wedle mojego opowiadania? Ale musiałby być dla dorosłych po 23 :D
UsuńSuper część:D I Tomasz opiekujący się Elką :) cudo <3
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana <333 Ale cudo! Kolejne dzieło nasycone niesamowitymi emocjami <3
OdpowiedzUsuńWszystkie sceny i każdy opis chłonęłam nie mogąc się nadziwić, jak Ty to pięknie potrafisz ubrać w słowa i przekazać nam.. Każdy dialog "słyszałam" z tyłu głowy i widziałam ruchy i mimikę osób uczestniczących :)
A więc.. na pierwszy ogień idzie Monia. Uwielbiam ją za jej "długi jęzor". Nawet nie wie, jak bardzo swoim paplaniem pomogła Tomkowi. Także Marcin okazał się być super kumplem.. wali prosto z mostu i mądrze gada. Potrafił oświecić Tomasza i pchnąć go do zdecydowanego działania. Jak on mu przemawiał do rozumu!.. Już go lubię! Będzie świadkiem na ślubie? hmm :) Babcia Gienia niezastąpiona i kochana. Sława? Wiadomo!! Denerwująca jak zawsze, robiąca wszystko z miłości do córek.. Jakże realna. Te jej wypowiadane kwestie, wyrzucane z siebie pretensje, napominanie, szept, skradanie się na palcach.. Przedstawiłaś po Mistrzowsku!
Jak ja się cieszę, że Tomasz walczy! <3 Choć Ela robi wszystko, żeby go zniechęcić i odsunąć od siebie, nie zniechęca się. Pomimo, że przez jego głowę przelatuje myśl aby na chwilę odpuścić, zaraz z tyłu gong "za długo czekałem". I nie odpuszcza i narzuca się dalej i walczy o ich szczęście.. O kobietę swojego życia.. A ja się rozpływam gdy słyszę Ela? Eluś.. Serce wali mi jak oszalałe, gdy świadomie wyznaje jej miłość, choć ona zapewne nie słyszy. Ważne, że ja słyszę <3
A może jednak i ona coś tam kontaktowała?? To, jak ogromny jest żal Eli, słychać było, gdy wykrzyczała mu o miesiącach rozłąki, że nie tej co trzeba wyznał miłość :( Poruszyła mnie ta scena. Czułam Jej wielki ból :( Troskliwość Tomka mnie rozczuliła, scena w wannie przeurocza. Biedna Ela nie wie czego On od Niej chce. Powrót Tomasza zasiał niepokój w jej sercu, to pewne. A już pomału godziła się z losem. Chce się krzyczeć: Tomasz nie odpuszczaj! Ona w końcu Ci uwierzy!
Ela wyprosiła Tomasza.. czyżby jechał od razu do AGD po teflonową patelnię o której na fb wspominała Ania?? :)))
Bardzo jestem ciekawa jak Tomek "zatańczy" z Sylwią? A tak w ogóle to jestem ciekawa wszystkiego, wszystkiego co dla nas szykujesz.. Twoje opowiadanie jest nieziemskie!! Jesteś WIELKA!! Wiedziałam, że ta trwająca kilka dni cisza na fb zwiastuje kolejną niesamowitą część <333
Brawo TY!!
Monika
Sama nie wiem jak mi to wychodzi. Może po prostu zamykam oczy, wyobrażam sobie naszych aktorów i podkładam dialogi pod ich głos? Chyba tak to działa ; ) Monia jak to Monia, szczera do bólu i zawsze za dużo powie. W tym przypadku chwała jej za to ! Marcin mi się udał.. Na początku miałam wizję jakiegoś kumpla który jest potrzebny Tomaszowi tak jak Elce Natalia albo Monika. Taki głos rozsądku którego sami nie posiadają. Nie wiedziałam jak wykreuję postać Marcina ale coraz bardziej zaczyna mi się klarować i jak widać przypadła wam do gustu. Cieszy mnie to! Ślub.. do tego czasu chyba wszystkie osiwiejemy :D mam sentyment do pani Doroty która przedstawiła Sławę po mistrzowsku tak więc nie mogę zmarnować jej talentu i zaprzepaścić takiej perełki :D Trzeba pielęgnować to co zasiała :DD Sama jestem rozczulona tym wyznaniem, czegoś takiego mi brakowało więc sobie sama napisałam a co tam <3
Usuń