Przewracając długopis w palcach,
spojrzała na zegarek. Była 12. Normalnie, o tej porze w każdy czwartek,
wegetowałaby na krześle w redakcji. Dzisiaj? W ogóle o tym nie myślała.
Uśmiechała się pod nosem. Fajnie zapowiadał się ten weekend. No może nie dla
wszystkich. Mina krążącego po reakcji Mikołaja, mówiła za siebie. Był wściekły.
Pytanie brzmiało: na kogo? Na Krzyśka? Który również jemu, zapewnił atrakcje w
ten weekend? Na nią? Że jedzie pracować na drugi koniec Polski. Przy okazji,
całkiem dobrze się bawiąc. Czy na Tomasza? Który ma jej towarzyszyć przez całe
trzy dni. Nad odpowiedzią, wolała nie myśleć. Po co psuć sobie nerwy.