Po zajściu, jakie miało miejsce w
windzie, Tomasz musiał się przewietrzyć. Wyszedł przed budynek redakcji, krążąc
po parkingu zamyślony. Co też mu strzeliło do łba, żeby powiedzieć coś takiego.
Wciąż nie wiedział, o co Elka jest na niego taka cięta. W ogóle nie rozumiał,
skąd ta cała afera. Kretyn ze mnie – pomyślał, kopiąc kamyk na drodze. Kiedy
stał tak, właśnie z naprzeciwka nadchodziła Monika, która od razu podeszła do
niego.