Przymknęła oczy. Jego głos był
jak balsam dla duszy, którego potrzebowała. Chciała go słuchać. Choć broniła
się przed tym jak tylko mogła, chciała by był blisko. W zasięgu wzroku. Tak
blisko, by mogła chwycić go za rękę. By mógł ją objąć swoim ramieniem. By nigdy
nie puścił. W chwili gdy szeptał jej do ucha, chciała zapomnieć o wszystkim.
Wybaczyć. Bez strachu, przytulić się do niego i nie obawiać się czułości, którą
jej oferował. Po chwili oprzytomniała. Dopomógł w tym delikatny wiatr, który smagał
jej policzki. Gdy otworzyła oczy, Tomasz stał kawałek dalej, spoglądając na
najwyższe kondygnacje, tego trzy piętrowego szarego budynku. Znów poczuła
znajome ukłucie w sercu, gdy na niego patrzyła. Monika mówiła jedno, ona czuła
drugie.. Musiała to jakoś wypośrodkować. Bycie zołzą nie było w jej stylu,
chociaż jemu, zdecydowanie się należało. Z drugiej strony.. miała teraz okazję
być blisko. Bardzo blisko. Udawane małżeństwo? Czy może być lepsza okazja, by bez podejrzeń
zbliżyć się do niego, a jednocześnie nie dać mu satysfakcji, że to co robi jest
prawdziwe? Chyba nie. Wszystko może być dla potrzeby roli. Tylko, że nie
wszystko można zaplanować, a sytuacje lubią wymykać się spod kontroli. O tym
miała się dopiero przekonać.
Wzięła głębszy oddech. Czas było
zacząć tę cholerną maskaradę, tylko jakoś nie umiała zrobić jednego prostego
kroku. Co ją przerażało? Miejsce czy ta cała sytuacja? Nie była do końca
pewna. Temat jako temat, dla dziennikarza był świetny. Dla człowieka, który
zbyt emocjonalnie podchodzi do pewnych spraw, był to ciężki orzech do
zgryzienia. Niedawna sytuacja z małym Michałem, też jej w tym nie pomagała. Poza tym, znała
opowieści z domu dziecka aż za dobrze. Jedni opiekunowie byli w porządku, inni
budzili tylko strach. Gdzieś tam z tyłu głowy, zawsze miała w pamięci słowa
Madzi. – jej rówieśnicy, którą poznała mając 14 lat. Dziewczynka trafiła do
sierocińca w wieku 5 lat i została tam do ukończenia pełnoletniości. Nigdy nie
została adoptowana. Powód dla którego nie została przysposobiona przez jakąkolwiek rodzinę, był najgorszą
możliwą wymówką. Nikt nie chciał brać odpowiedzialności za dziecko chore na
cukrzycę. Gdy się poznały, nie mogła tego zrozumieć. To była fantastyczna
dziewczynka i wspaniała przyjaciółka. Dla każdego kto pragnie dziecka, byłaby
ideałem. Starała się uśmiechać, bawić. Była pilną uczennicą. Ale czasami nie
umiała ukryć smutku. Płakała po kątach i chciała opuścić to miejsce. Wyjechać.
W końcu jej się udało. Gdy skończyła 18 lat, wyjechała z kraju dostając swoją szansę na zmianę życia. Pomogła jej w tym szkoła i pilna nauka. Z Polską
wiązała ją tylko przyjaźń z Elką i tak zostało do dziś. Poza kontaktem
telefonicznym czy mailowym od czasu do czasu, zdarzało im się spotkać. Magda
zamieszkała na stałe w Rzymie, ale przyjeżdżała na dwa, trzy dni i wtedy nadrabiały
zaległości. Kilkukrotnie zapraszała ją do siebie, by trochę odpoczęła, zrelaksowała się. Czasami miała na to ochotę. Wsiąść w samolot i zrobić sobie wycieczkę do wiecznego miasta. Jednak ciągłe odkładała to na potem. Teraz wiedziała, że odkładanie czegoś na potem, może skończyć się tak, że tego "potem" po prostu nie będzie. Tomasz spojrzał na Elkę. Wyglądała jakby odpłynęła myślami bardzo
daleko. Przez chwilę jej się przyglądał, a po minucie zastanowienia, podszedł,
splatając ich dłonie ze sobą. W tym samym momencie, spojrzała na niego wracając
na ziemię.
- Idziemy? – spojrzał jej w oczy,
ciepło się uśmiechając.
- Idziemy. – przytaknęła,
ściskając jego rękę.
Trzymając się za ręce jak Bóg
przykazał, przeszli kawałek aż do drzwi budynku. Przekroczywszy próg,
rozejrzeli się po dość surowym korytarzu. Pierwsze co uderzyło Elkę po wejściu do budynku, był zapach.
Skrzywiła się, czując, że jeśli długo tu zabawią, to chyba zwymiotuje. Reakcja
Tomasza była podobna. Ilość stężenia środków chemicznych do czyszczenia,
przekraczała chyba wszelkie normy. Tu należało przewietrzyć przestrzeń na wylot. Idąc
dalej, na ścianach w odległości kilku metrów od siebie, wisiały pojedyncze
obrazki. Gdy podeszła bliżej, przeczytała ich autorów. Kasia lat 5, Martyna lat
8, Kacper lat 6. Tomasz będąc pewnym, że nikt ich nie widzi, zrobił dwa zdjęcia
małym aparatem, który w łatwy sposób można ukryć. Z początku, miała zamiar iść
prosto do dyrekcji, ale skoro nadarzyła się okazja trochę pomyszkować, plan
uległ zmianie. Nikogo nie było na korytarzu, nikt się również nie kręcił w pobliżu. Nikt poza
nimi rzecz jasna. Kilka metrów dalej, były drzwi z napisem „biuro”. Nie miała pojęcia czy w środku ktoś jest.
Mógł być, a równie dobrze i nie. Jeśli nie było nikogo, to tylko na ich korzyść. Nie
ma jak udawać głupka i mówić, że się pukało, gdy wcale się tego nie robiło. Tomasz
widząc napis na drzwiach przy których stała Elka, podszedł bliżej, kładąc dłoń
na jej ramieniu.
- Pukamy? – szepnął jej na ucho.
- Potem. – odparła szeptem. –
Rozejrzyjmy się trochę..
- Prowadź w takim razie. – uśmiechnął się i
poszedł za nią.
Zrobili jeszcze kilka metrów. Gdy doszli do miejsca, gdzie
korytarz rozwidlał się w dwie strony, najpierw skręcili w prawą. Dosłownie
ledwo to zrobili, natrafili na uchylone drzwi. Dziennikarska ciekawość Elki
wygrała. Pchnęła delikatnie owe drzwi, zaglądając do środka. Miejsce
przypominało dużą świetlicę z kilkoma stołami i krzesłami. Na jednej ze ścian,
wisiał spory telewizor, na innej stał czarny regał z książkami. Nic ciekawego, jednak
Tomasz zrobił kilka zdjęć i poszli dalej. W pewnym momencie, oboje usłyszeli
jakiś huk. Nie byli pewni, czy to nad nimi, czy w sali obok. Popatrzyli na siebie
porozumiewawczo. Po chwili, z końca korytarza na którym stali, wybiegła na bosaka
mała dziewczynka. Gubiąc po drodze pluszowego króliczka, pędziła
rozpłakana prosto na nich. Nim Elka
zdążyła się zorientować, Tomasz zatrzymał dziewczynkę za ramiona, kucając tuż
przed nią.
- Ej, ej, ej.. a co to za małe
tornado przybiegło? – zaśmiał się, spoglądając na dziecko. Dziewczynka z fochem
na buzi, pociągając nosem, spojrzała na niego. Chyba nie miała ochoty na
rozmowę, bo nic mu nie odpowiedziała. Ela podeszła po jej zgubę, po czym tak jak Tomasz, ukucnęła przed
małą, wręczając jej zabawkę.
- Coś zgubiłaś księżniczko. –
uśmiechnęła się do dziewczynki.
- Nie jestem ksieznicką. –
mruknęła ściskając mocno króliczka.
- No jak to nie? – odparł Tomasz,
zerkając raz na dziecko, raz na Elkę. – Jesteś małą księżniczką. Masz blond
włosy jak księżniczki. Jesteś bardzo ładna. Nawet płaczesz jak księżniczki.
Zobacz. – wskazał palcem na Elkę, która w tym samym momencie na niego spojrzała. - To jest duża
księżniczka. Też ma jasne włosy i też jest bardzo ładna. – uśmiechnął się,
spoglądając na obie dziewczyny.
- Ale on Ci bajki opowiada.. –
pokręciła głową, spoglądając na Tomka. - Nie słuchaj go. – zaśmiała się,
grzebiąc za chusteczką w swojej torbie, którą po chwili wytarła jej mały nosek.
- Ty jesteś ksiezniczka. –
spojrzała na Elkę, mówiąc niewyraźnie.
- Dlaczego tak myślisz? –
zaśmiała się, spoglądając na nią.
- Bo jesteś ładna. – dotknęła jej
policzka małą rączką.
- Naprawdę? Dziękuję Ci bardzo. –
dotknęła jej noska palcem.
- Widzisz? Jak ja mówię to mi nie
wierzysz. – pokręcił głową.
- Bo Ty masz w tym cel a ona nie.
–zmrużyła delikatnie oczy.
- I za to Cię właśnie.. – ugryzł
się w język. - Lubię.
- Słyszałaś jak się podlizuje? –
spojrzała na nią unosząc brwi.
- Nie lubisz go? – zapytała
patrząc raz na Elę, raz na Tomka.
- Emmm. – spojrzała na małą, zakłopotana jej pytaniem.
- No właśnie, nie lubisz mnie? –
uśmiechnął się pod nosem.
- Coś tam lubię. Trochę lubię. –
zerknęła na niego marszcząc nos.
- Słyszałaś? Powiedziała, że mnie
lubi. – uśmiechnął się.
- A Ty ją lubisz? – dziewczynka
pociągnęła go za koszulę.
- Ja? – uśmiechnął się. - Bardzo
ją lubię. – spojrzał na Elkę.
- Matylda! – oboje usłyszeli kobiecy
głos. -Tu jesteś! – krzyknęła podbiegając do nich. W tym samym momencie, oboje
stanęli na wprost brunetki o kręconych włosach. - Przepraszam za nią, ale nie
można jej w ogóle upilnować. Ciągle mi ucieka. – pokręciła głową, biorąc
Matyldę za rękę, mimo, że ta się dalej wyrywała. - A właściwie kim Państwo są i co tutaj robią?
– spojrzała na nich.
- No właśnie.. – zaczęła Elka. -
Byliśmy w biurze, ale nikogo nie było. Chcieliśmy porozmawiać z dyrektorką. –
spojrzała na nią i na Tomasza, który już wiedział, że Elka ściemnia. - Drzwi były
zamknięte, to szukaliśmy kogoś dalej i wpadła na nas ta mała dama. – uśmiechnęła się do
dziewczynki.
- Rozumiem. No tak, dyrektorka
jest aktualnie na górze. Prowadzi poważną rozmowę z jednym z wychowanków. – popatrzyła na nią. -
Mamy z nim mały problem, ale może jakoś uda się go rozwiązać polubownie. A jeśli mogę spytać, w
jakiej Państwo sprawie szukacie dyrektorki? Może ja mogę jakoś pomóc.
- Przyjechaliśmy z żoną
zapytać.. Wstępnie porozmawiać o
adopcji. – odezwał się Tomasz, stając tuż obok Elki, którą objął ramieniem. - Staramy
się z żoną o dziecko od dłuższego czasu i.. jak to czasami bywa, wszelkie metody zawiodły. Dlatego
pomyśleliśmy o wizycie tutaj. – popatrzył na nią. Elka spojrzała na Tomka,
kompletnie zaskoczona. Nie spodziewała się po nim, że tak łatwo mu przyjdzie
odgrywanie roli męża i potencjalnego ojca.
- Dokładnie tak. – przytaknęła z lekkim
uśmiechem, spoglądając na kobietę. - Szczerze mówiąc, bałam się tu przyjechać ale.. – spojrzała na
niego. - Paweł tak się o mnie troszczy.. Chce dla nas jak najlepiej. – dotknęła
wierzchem dłoni jego policzka. On w tym samym momencie, wziął jej rękę i
delikatnie ucałował.
- A tam troszczę.. – uśmiechnął
się pod nosem, bardziej ją przytulając. - Ja Cię po prostu bardzo kocham. –
szepnął, całując ją w skroń. Słysząc co powiedział, zdurniała. Chyba nie była przygotowana na takie słowa.
Spojrzała na niego, nie wiedząc co mu nawet odpowiedzieć. Z sytuacji wybawiła
ją jednak pracownica domu dziecka, która widząc tę scenkę, kupiła ich bajeczkę.
- Jak to miło zobaczyć taką parę. –
uśmiechnęła się. – Zróbmy tak. Zaprowadzę tylko Matyldę do pokoju i razem
pójdziemy do gabinetu dyrektorki. Tam Państwo poczekają na spokojnie.
- Nie ma problemu. Zaczekamy. –
spojrzała na nią Elka.
- Chodź, pożegnaj się z państwem.
– zerknęła na małą Matyldę.
- Cześć! – pomachała im rączką i
swoim pluszakiem.
- Cześć księżniczko! – niemal
równo odpowiedzieli, również do niej machając. Gdy kobieta i dziewczynka zniknęły z
pola widzenia, Elka odskoczyła od Tomasza przynajmniej o dwa metry. Odwrócona
do niego plecami, zaciskała wargi, ledwie się opanowując, żeby mu czegoś nie dogadać. - Kłamiesz jak z nut.. – mruknęła, w końcu nie wytrzymując i spojrzała na
niego.
- O co Ci chodzi? – zmarszczył
brwi, nie wiedząc o czym mówi.
- Piękną scenkę odegrałeś..
brawo. – cicho poklaskała w dłonie.
- A przepraszam, nie o to Ci
chodziło? – spojrzał na nią.
- Troskę i kochanie, mogłeś sobie
już podarować. – mruknęła.
- Ale to jest akurat prawda. Nie kłamałem. –
spojrzał na nią.
- Co Ty powiedziałeś? – spojrzała
na niego jak oparzona.
- Troszczę się o Ciebie i.. –
odparł całkiem spokojnie.
- I kochasz, tak, tak. Już to
słyszałam gdy byłeś pijany. – warknęła.
- Czemu Ty taka jesteś? –
skrzywił się, podchodząc bliżej.
- Jaka? – spojrzała na niego,
chodząc od ściany do ściany.
- Nie wierzysz w żadne moje
słowa. – spojrzał na nią.
- A bo ja wiem? Chociaż nie. Wiem. To Twoja wina. – mruknęła.
- Miałaś być spokojna a znowu się
wkurzasz. – odparł cierpliwie.
- Bo mnie denerwujesz gadaniem takich głupot. – syknęła
na niego.
- Mam Cię uspokoić? – popatrzył
na nią, podchodząc bliżej.
- Nawet nie próbuj. – pogroziła
mu palcem.
- Chyba jednak muszę. – chwycił
ją za ramiona, przyciągając ku sobie i czule wpił się w jej wargi. Po chwili odepchnęła go od siebie,
spoglądając na niego jeszcze bardziej zła niż przed chwilą. Nie żartowała,
mówiąc żeby nie próbował. W tym samym momencie, co go odepchnęła, spoliczkowała
go. Popatrzył na nią mrużąc oczy i dotykając swojego policzka. Zabolało. Mierzyli się wzrokiem jak dwa rozjuszone byki. Po chwili zastanowienia, zrobił to ponownie. Tym razem nie złapał jej za ramiona a
przyparł do ściany. - Uspokój się do cholery! – mruknął w jej wargi, po raz drugi ją całując.
Pewniej, czulej, namiętniej. Poczuła jak braknie jej tchu, ale nie odepchnęła
go. Świadomie dała się pocałować, a chcąc nie chcąc, to w jaki sposób ją
całował, uspokajało ją i wyciszało.
- Ekhmm.. Przepraszam. – odezwała
się kobieta, która zastała taką scenkę pod ścianą. Dopiero co poznane
małżeństwo nie szczędziło sobie czułości. Słysząc kobiecy głos, Tomasz puścił
Elkę, spoglądając jej w oczy i odsunął się od niej. Spojrzał natomiast na kobietę, która im
tę czułość przerwała. Zarumieniona i zakłopotana Elka,
spojrzała na niego, a potem również na kobietę. - Nie chciałam
przerywać ale.. – zaśmiała się. - Zapraszam ze mną.
Bez słowa poszli za kobietą,
która zaprowadziła ich do pokoju dyrekcji. Tam zadzwoniła na komórkę do Pani
Basi – dyrektorki ośrodka, że na dole czeka para zainteresowana adopcją.
Ta poprosiła, żeby zaczekali około dwudziestu minut. W tym czasie Aniela –
brunetka o kręconych włosach, które sprawiały, że wyglądała na młodszą niż była, zaproponowała im
kawę w ramach oczekiwania na dyrektorkę. Słysząc jakieś krzyki dochodzące z
podwórka, przeprosiła ich na chwilę i wybiegła sprawdzić co się dzieje. Wtedy
nastała krępująca cisza w pokoju. Ona zerkała na niego, on na nią. Każde z nich
miało niezły bałagan w głowie. On, z racji, że najpierw go odepchnęła, a potem
jednak odwzajemniła pocałunek. Ona, że w ogóle miał czelność to zrobić.
Pomijając wszystko, to ten pocałunek ją poruszył. Sprawił, że teraz racjonalne
myślenie przychodziło jej z trudem. To nie było udawane z jego strony. Była
tego niemal pewna. Sięgnęła po filiżankę z kawą, ale ledwie umoczyła usta, już
ją odstawiła. Na półce z książkami i różnymi dokumentami, dostrzegła
interesująco podpisany segregator. Zamiast siedzieć spokojnie na miejscu,
podeszła do biblioteczki i sięgnęła po dokumenty.
- Co Ty robisz? Zwariowałaś? –
mruknął pod nosem.
- Pracuję. – spojrzała na niego,
przeglądając zawartość segregatora.
- Ja przez Ciebie dostanę zawału. –
spojrzał na nią przestraszony.
- Wychodzi na to, że Cię zabiję.
– zerknęła na niego przelotnie.
- Wiedziałem, że robisz to
celowo. – pokręcił głową.
- O cholera.. – zmarszczyła brwi czytając dokument.
– Zobacz to..
- Co jest? – wstał z krzesła i
podszedł bliżej, zerkając na kartkę.
- Zobacz te faktury.. – wskazała
palcem. - 15, 12, 30, 25, 50 tysięcy? Na co to? Zrób zdjęcie. – mruknęła. - To mi
nie wygląda na darowizny.. – popatrzyła na niego trzymając kartki, by dobrze
zrobił zdjęcia. Po tym jak sfotografował kilka dokumentów, sprawdziła jeszcze
jeden segregator. On zaś stał przy oknie, zerkając czy ta kobieta nie wraca. Na
korytarzu też nie było słychać kroków, więc póki co, byli bezpieczni. Elka
przeglądając kolejne papierzyska, całkiem przepadła. Tomasz słysząc, że chyba ktoś
nadchodzi, wyrwał jej teczkę i szybko odstawił na półkę. Zdenerwowana usiadła
przy biurku, sięgając po filiżankę drążącymi dłońmi. Stanął tuż za nią,
kładąc rękę na ramieniu, żeby się uspokoiła. Chwilę później, do gabinetu
weszła starsza kobieta, uczesana w wielki kok. Zerknęła na nich spod grubych
okularów i podeszła bliżej. W tym samym momencie, Elka wstała z krzesła.
- Barbara Wojtal, dyrektorka. –
podała im rękę.
- Bardzo mi miło. Joanna
Olszewska. – uścisnęła jej rękę.
- Mi również. Paweł Olszewski. –
przywitał się z kobietą.
- Proszę usiąść. – odparła
kobieta, siadając za dębowym biurkiem. - W czym mogę pomóc. Koleżanka wspomniała, że są
państwo zainteresowani adopcją w naszym ośrodku. Zgadza się?
- Tak dokładnie o to chodzi. –
przytaknęła Elka. - Chcielibyśmy się dowiedzieć, jak wygląda taki proces. Jakie
dokumenty są potrzebne. Jakie warunki musimy spełniać. Czy np. w trakcie
takiego procesu, możemy odwiedzać dziecko. Czy w ogóle możemy poznać dzieci..
Sama nie wiem już o co pytać.. O czymś zapomniałam? – spojrzała na Tomasza,
który słuchał co mówiła.
- Nie, wydaje mi się, że nie. – pokręcił głową. - Sądzę, że pytania wyjdą w trakcie rozmowy.. – zerknął na nią z uśmiechem.
- Dobrze. – przytaknęła,
wygodniej się rozsiadając. - Opowiem pokrótce jak taki proces wygląda. A potem
odpowiem na ewentualne pytania. – popatrzyła na nich. - A więc.. Przede
wszystkim pierwszy i najważniejszy etap, to decyzja. Przyszliście tutaj, więc
myślicie o tym poważnie. To jest plus. Niestety, sama chęć, ulatnia się,
gdy przychodzi do kolejnych etapów. I to jest normalne. Proces adopcyjny to
bardzo długa i skomplikowana droga, ale najczęściej zakończona ogromnym
szczęściem. – widząc jak Elka grzebie za czymś w torebce, zmarszczyła brwi. Po chwili
wyciągnęła czarny notes. Zrobiła to po to, żeby zamaskować co innego, a
mianowicie włączenie dyktafonu.
- Mogę sobie zapisywać? –
spojrzała na nią dla pewności.
- Tak, oczywiście. – przytaknęła. - A więc dokumenty. Potrzebny jest oczywiście i bezwzględnie akt małżeństwa. Po
drugie, potrzebujemy zaświadczenia o stanie zdrowia. Dostajecie państwo
skierowanie na kompleksowe badanie oraz na obecność chorób zakaźnych. Trzecia
rzecz. Zaświadczenie o zarobkach. Musimy wiedzieć, że rodzina jest w stanie
zapewnić przynajmniej podstawowe warunki do życia dla dziecka. Zapewnienie
dostępu do edukacji, do zajęć rozwijających zainteresowania.. Im lepszy status
materialny przyszłych rodziców tym lepiej, ale to nie jest warunek. Niezbędny
jest także życiorys państwa. Tu chodzi o ogólną wiedzę. Edukacja, praca..
Zainteresowania.. Trochę takie cv, ale nie do końca. – uśmiechnęła się. - Jak
już mamy dokumenty i wszystko jest w porządku, zapraszamy parę na rozmowę z
naszym pedagogiem. Taka rozmowa pomaga określić możliwości rodziny, co dana
para może zaoferować dziecku. Kolejna sprawa, to badania psychologiczne. Każde z
państwa, osobno umawia się na rozmowę z psychologiem. Zostają przeprowadzone
testy, mające określić predyspozycje i cechy charakteru każdego z małżonków. –
widząc jak Elka notuje, chociaż tak naprawdę bazgrała jakieś szlaczki, kobieta
na chwilę zamilkła. Tomasz widząc co Elka tam skrobie, podrapał się
po brodzie, próbując się nie roześmiać.
- Pani Dyrektor? – do gabinetu
weszła zdenerwowana Aniela.
- Tak słucham? – spojrzała w
stronę uchylonych drzwi.
- Mogę na sekundkę prosić.
Problem jest. – odparła.
- Przepraszam państwa na moment.
– spojrzała na nich. - O co chodzi? – zapytała zamykając za sobą drzwi. W tym
samym momencie Tomasz odetchnął z ulgą, w końcu mogąc się roześmiać.
- A Tobie co? – spojrzała na
niego zdziwiona.
- Podobają mi się Twoje notatki.
– parsknął śmiechem.
- Cicho siedź.. Muszę być
wiarygodna. – spojrzała na niego z początku poważna, ale jego śmiech spowodował
i u niej jakiś dziwny napad. - Nagrywam to co mówi, ale przecież muszę coś
zapisać. Nikt normalny nie zapamięta tego wszystkiego.. Ja już się zgubiłam o
jakie rozmowy i testy jej chodzi. – pokręciła głową.
- A daj spokój.. Nigdy nie
zastanawiałem się jak wygląda to wszystko ale.. Jestem przerażony. Mam takie nieodparte wrażenie, że to jest jakiś
szereg testów jak w laboratorium. Produkt przejdzie kontrolę albo nadaje się do wyrzucenia i
następna partia.. W sensie para małżeńska. – pokręcił głową. - Jak obskoczymy
te wszystkie ośrodki, to zlasuje nam głowy.. Mówię Ci. – popatrzył na nią.
- Wiesz no.. To jest papierologia.
Tak jest wszędzie. Czy chcemy czy nie, musimy tego wysłuchać. Mnie raczej
zależy na tym, żeby zobaczyć piętro i pokoje, w jakich warunkach siedzą dzieci.. Kurczę, cały czas
myślę, jak się tam dostać.. – zaczęła podgryzać długopis rozmyślając nad planem
B.
- A może.. hmm – zastanowił się
przez chwilę. - Może zapytasz o toaletę i po prostu wyjdziesz, a ja tu zostanę. Zagadam
coś z nią, dopytam, jeszcze nie wiem o co.. W sumie mało co z tego zapamiętałem, więc mam pretekst. Ty
się w tym czasie pokręcisz trochę po budynku.. Chociaż nie. Cholera boję się o Ciebie.
Jesteś nieobliczalna.. Wleziesz tam gdzie nie powinnaś. – popatrzył na nią. -
Nie, to chyba głupi pomysł. Zapomnij.. – pokręcił głową.
- Przeciwnie! – spojrzała na
niego, ściskając go za ramię. - To jest genialny pomysł Tomasz. W końcu wpadłeś na coś mądrego i to ma szansę wypalić. Aż mam ochotę Cię uściskać. – uśmiechnęła się.
- Chętnie z tego skorzystam –
zaśmiał się pod nosem.
- Dobra, już nie wykorzystuj sytuacji. –
zmrużyła oczy.
- Nawet pożartować nie da.. –
uśmiechnął się kręcąc głową.
- To nie czas i miejsce na żarty.. –
spojrzała na niego.
- To prawda. Muszę się z tym zgodzić. –
przytaknął jej.
- O proszę. Przestałeś mnie
negować? – zdziwiła się tą zmianą.
- Czasami się z Tobą zgadzam. –
uśmiechnął się zerkając na nią.
- Tylko czasami? – popatrzyła na
niego.
- No więcej niż czasami. –
pokręcił głową, opierając się o krzesło.
- Normalnie.. małżeństwo roku. –
zaśmiała się kręcąc głową.
- Przepraszam za ten pocałunek. – raptem zmienił temat.
- W porządku. – odparła zerkając
na niego.
- Nie jesteś zła? – zmarszczył
odrobinę czoło.
- Nie wracajmy do tego. –
odparła zerkając przed siebie.
- Już nic nie mówię.. – mruknął,
bawiąc się długopisem.
- Daj mi ten mały aparat. –
spojrzała na niego.
- Po co Ci? – spojrzał na nią. -
Będziesz robić zdjęcia?
- Nie, będę rzucać do celu. – odparła patrząc na niego jak na idiotę.
- Kompletnie Ci odbiło. – mruknął
wyjmując ten aparat.
- Może. Jak coś.. będziesz mnie
ratował. – zaśmiała się.
- Jesteś.. – spojrzał na nią, odsuwając
jej kosmyk włosów z policzka. - Jesteś niepoprawna, szalona,
zwariowana, niepoczytalna i nieprzewidywalna. – uśmiechnął się, zabierając
rękę.
- Co Ty byś beze mnie zrobił.. –
uśmiechnęła się po tym co mówił.
- Umarłbym z nudów. – mruknął pod nosem. -
I z tęsknoty.
- I co ja mam z Tobą zrobić co? –
popatrzyła na niego.
- Mam Ci powiedzieć? – odparł z
uśmiechem.
- Mówi, póki mam jeszcze dobry humor. –
zmrużyła oczy.
- Wystarczy, że.. – przysunął się
do niej bliżej, dotykając dłonią prawego policzka i spoglądając w oczy. Tak jak
on, popatrzyła mu w oczy, nie uciekając tym razem, tylko wyczekując co zrobi i powie. W tym samym
momencie, przybliżył wargi do jej ust, szepcząc. - Wystarczy, że mnie..
- Już jestem. – gdy otworzyły się
drzwi, wtedy od siebie odskoczyli. - Przepraszam,
że tak długo, ale poskromienie dwóch szesnastolatków, którzy uważają, że wiedzą
wszystko lepiej i wszystko im wolno, czasami bywa problematyczne. – usiadła na
krześle. - Na czym skończyliśmy? – spojrzała na nich wyczuwając lekko napiętą
atmosferę. - Wszystko w porządku?
- Tak, tak. – przytaknęła. - Była
mowa o testach psychologicznych.
- Okej. – zastanowiła się nad czymś, zanim zaczęła mówić. - To jak
już psycholog przeprowadził testy, mamy obraz państwa charakterów, następny
etap to wizyta domowa. Pracownik ośrodka adopcyjnego przychodzi do domu. Sprawdza warunki mieszkaniowe, stara się bliżej poznać rodzinę. Czasami też tą
dalszą rodzinę osób starających się o dziecko. Dziadkowie są równie ważni w
wychowaniu dzieci co rodzice. – uśmiechnęła się. - I teraz tak. Badania, dokumenty, opinie,
wizyta to jedno. Mamy już jakiś obraz rodziny. Teraz taka rodzina zostaje
poddana ocenie Komisji Kwalifikacyjnej Ośrodka. Para musi uzyskać akceptacje,
żeby móc dalej uczestniczyć w postępowaniu adopcyjnym. Jeśli komisja wyraża
zgodę, następuje etap szkolenia. Szkolenia są grupowe. Uczestniczą w nich
wszystkie pary, starające się w danym okresie o adopcję dziecka. Celem takiego
szkolenia jest przybliżenie potencjalnym rodzicom, problemów jakie mogą się
pojawić z przyjęciem osieroconego dziecka. Na szkoleniu uczymy metod
rozwiązywania takich problemów. Możecie wymieniać swoje spostrzeżenia z innymi parami
w podobnej sytuacji. Ośrodek przewiduje kilka takich spotkań, mniej więcej raz
na tydzień w dogodnych dla Państwa godzinach. Po zakończeniu szkolenia, zapada końcowa decyzja dla
każdej pary z osobna.
- Okej.. ale Pani ciągle mówi o
szkoleniach, o testach, o nas.. A gdzie tu miejsce na dziecko? W jakim momencie
możemy poznać dzieci, porozmawiać z nimi.. – popatrzyła na nią. - Jak to
wygląda?
- Właśnie o tym chciałam teraz
powiedzieć. – spojrzała na nią. - Te wszystkie testy potrzebne są po to, żeby
stworzyć profil rodziny. Dzieci które są w ośrodku, przeszły szereg testów,
byśmy mogli je zakwalifikować potem do konkretnej rodziny, o konkretnych
potrzebach. To nie rodzice wybierają dziecko, tylko dziecko jest dobierane
przez nas w zależności od tego, czego wymaga i co potrzebuje. Tu się zaczyna
proces czasowy. Nie da się określić, czy potrwa to miesiąc czy pół roku.
Wszystko zależy od wieku i płci dziecka, jakie chcą przyjąć rodzice.
Przygotowujemy propozycję, opisujemy status sytuacji rodzinnej. Czy dziecko zostało
porzucone, czy jest sierotą, czy też trafiło tu z racji odebrania praw
rodzicielskich. Udzielamy wszelkich informacji o zdrowiu dziecka,
predyspozycjach, zachowaniu oraz pokazujemy zdjęcia. Na podstawie takich
informacji, Państwo mogą się zdecydować na pierwszy kontakt z dzieckiem. Jeśli
ma już miejsce zapoznanie, od tej pory, przyszli rodzice mogą utrzymywać stały
kontakt z dzieckiem i czynnie uczestniczyć w jego życiu. – widząc ich miny,
uśmiechnęła się. Większość potencjalnych rodziców wymiękała po tych wszystkich
informacjach. - Jesteśmy już bliżej końca. – zaśmiała się. - Znacie dziecko,
jesteście pewni decyzji i wtedy składacie wniosek do sądu o
przysposobienie poznanego dziecka. Nasi pracownicy oczywiście pomagają w
przygotowaniu takiego wniosku, dostarczają komplet dokumentów i uczestniczą
wraz z Państwem w całej procedurze prawnej. Najczęściej, chociaż to nie reguła,
są dwie rozprawy. Na pierwszej rozprawie, sąd wyraża zgodę na zabranie dziecka
do domu. Jest to okres zwany preadopcyjnym. Jakiś czas później odbywa się druga
rozprawa, tzw rozprawa adopcyjna, która dopełnia wszystkich formalności. Tym
samym, zostaje zakończony cały proces. – popatrzyła na nich.
- Strasznie tego dużo.. –
pokręciła głową ogłupiała od informacji.
- Nie tyle dużo, co jest to rozciągnięte
w czasie. – dodał Tomasz.
- Ma Pan rację, to jest
długotrwały proces. – przytaknęła.
- A ja mam pyt.. Asia? – spojrzał
na skrzywioną Elkę.
- Wszystko w porządku? – kobieta
zmarszczyła czoło.
- Coś mi zaszkodziło.. –
popatrzyła na Tomka.
- Dać Pani wody? – zapytała dyrektorka,
gotowa już wstać.
- Dziękuję, nie trzeba. Gdzie
znajdę toaletę? – spojrzała na nią.
- Na końcu korytarza w lewo. –
uśmiechnęła się delikatnie.
- Pójść z Tobą? – zerknął na nią
gdy wstawała z krzesła.
- Nie trzeba. Poradzę sobie.. – spojrzała na
niego, opierając się dłonią o jego ramię. - Zaraz wrócę, bo mam jeszcze do Pani
kilka pytań.. – wysiliła się na delikatny uśmiech. - A Ty się już tak o mnie nie
martw. – popatrzyła na Tomka, pochylając się jakby chciała go pocałować w
policzek. Zamiast tego, dotknęła wagami jego ucha. - Zagadaj ją jak długo się da.. – szepnęła, po
czym delikatnie musnęła płatek jego ucha. Po chwili wyszła z gabinetu
dyrektorki, zostawiając z nią Tomasza sam na sam.
- Bardzo się Pan troszczy o żonę.
– uśmiechnęła się do niego.
- Staram się, ale nie zawsze
mi pozwala. – odparł z uśmiechem.
- To nic, że nie pozwala. My
kobiety tak mamy. Mówimy jedno, robimy drugie a myślimy trzecie. Wy się w tym
wszystkim potem nie możecie ogarnąć. – roześmiała się. - Najważniejsze, że
kocha.
- Mam taką nadzieję. – uśmiechnął
się pod nosem.
- Kocha na pewno. – uśmiechnęła
się. – A Pan kocha?
- Oczywiście, że tak. – popatrzył
na nią. - Jakbym mógł nie kochać. To wspaniała kobieta. Mądra, dobra, czuła.
Zawsze myśli o innych, o sobie dopiero na samym końcu.. Pamiętam jak miała
przez chwilę pod opieką niemowlaka. To było takie.. – uśmiechnął się pod nosem. - Nie umiem tego opisać ale.. widząc to, wiedziałem, po prostu czułem, że
byłaby dobrą mamą. Widziałem to w jej spojrzeniu, zachowaniu.. Wtedy chyba
całkiem zgłupiałem na jej punkcie. – roześmiał się, spoglądając na nią.
- Co za ironia.. ludzie się
kochają, chcą dziecka a tu jak na złość.. ale może.. – zmrużyła oczy,
spoglądając na Tomasza. - Może adopcja wcale nie będzie potrzebna.. –
uśmiechnęła się.
- Tzn? Co Pani sugeruje? –
spojrzał na nią pytająco.
- Może żonie nic nie zaszkodziło,
tylko jest w ciąży. – odparła.
- Chciałbym.. ale to niemożliwe.
– popatrzył na nią smutno.
- Wszystkiego już próbowaliście? Jest
sporo metod, które na pozór wydają się absurdalne ale niektórym pomagają.. –
spojrzała na niego. - Dlaczego właściwie, żona nie może zajść w ciążę? Macie
państwo problemy zdrowotne? Są różne przyczyny dla których..
- Wolałbym jednak nie poruszać
tego tematu bez żony. – spojrzał na nią, przerywając jej gadkę. Miał taką minę,
jakby chciał ją zamordować. Elkę zresztą też. Za to, że wmanewrowała go w siedzenie
z tą kobietą. O ile na początku, ta rozmowa była całkiem normalna i nie musiał
kłamać ani wymyślać, tak teraz robiło się nie wesoło. Bynajmniej, nie miał
ochoty ciągnąć tego tematu, ale kobieta nie odpuszczała. Pytanie za pytaniem.. Za
dużo, jak na niego. Poza tym, jeszcze tylko brakowało, żeby wygłosiła mowę na
temat „idealne pozycje do zajścia w ciążę”. Gdy o tym pomyślał, szybko tego pożałował. Zacisnął wagi,
próbując się nie roześmiać z własnego pomysłu. Utkwił wzrok w notatniku leżącym
na biurku. To była najlepsza strategia na przetrwanie,
zanim wróci Elka.
- A może to przez stres hmm? –
gdy się odezwała, Tomasz spojrzał na nią, marszcząc czoło. Kobieta była uparta
jak osioł. Nie chciał rozmawiać, a ona dalej. - Wiele par, tak bardzo pragnie
dziecka, że organizm się buntuje i nic z tego nie wychodzi. To taka naturalna
samoobrona.. Znam taki przypadek, bo moja siostra tak miała – spojrzała na
niego. - Może żona za bardzo chce, spina się.. Mówię Panu z doświadczenia. Stres
i ciągła praca, nie służy zachodzeniu w ciążę. Może jakieś dłuższe wakacje?
Żona się zrelaksuje, przestanie ciągle myśleć i może.. Zresztą, chyba nie muszę
tłumaczyć co wtedy trzeba robić. – zaśmiała się.
- Nie. Nie musi Pani. – spojrzał
na nią, powstrzymując się od śmiechu. Mało co się pomylił. Kobieta usiłowała
przedstawić mu najlepszą wizję miejsca, w jakim mogłoby dojść do
poczęcia.
- Także proszę się jeszcze
zastanowić. – uśmiechnęła się.
- Tak, wakacje nam się przydadzą.
– przytaknął jej.
- Mówię Panu, najlepsza recepta.
– spojrzała na niego.
- Jaka znowu recepta? –
zmarszczył czoło, nie wiedząc o co chodzi.
- Dużo relaksu, dużo seksu i
dziecko niebawem będzie tupało po parkiecie. Może nawet i dwójka jak się Pan
przyłoży. – zaśmiała się. Tomasz słysząc co ona powiedziała, już nie wytrzymał.
Musiałby być ze stali, żeby się nie roześmiać. W zasadzie wizja była bardzo zacna,
tylko nie był pewny, czy spodoba się ona Elce. Jednego był ciekaw, jej miny,
gdy jej o tym opowie.
- Dziękuję za dobre rady.. –
przytaknął roześmiany.
- Wiem co mówię, w końcu sama mam
sześcioro dzieci. – uśmiechnęła się. - Mój mąż wiedział co ma robić..
Powiedziałam do niego, zrób coś dobrego i to porządnie, a nie będziesz telewizję
oglądać.. Poskutkowało. – zaśmiała się. - Poleciałam mu po ambicji i proszę. W krótkim
czasie dorobiliśmy się wspaniałych dzieci.
- Ja bym się cieszył chociaż z
jednego. – zerkną na nią.
- Za mało ambicji.. Troje
minimum. – zaśmiała się.
- To może być trudne… – spojrzał
na nią.
- Jeżeli w ogóle nie byłoby
szansy, to tak, może być trudne. Ale, jeśli już by raz zaskoczyło? – spojrzała
na niego. - To dlaczego spocząć na laurach i mieć tylko jedno. Duża rodzina
jest wspaniała.
- Niech chociaż raz zaskoczy. – zacisnął
wargi, spoglądając na nią.
- Trzeba próbować wszędzie i do
skutku. – zaśmiała się.
- Próbowanie to nam akurat bardzo
dobrze wychodzi. – parsknął śmiechem. To jej się udało. Naprawdę go tym
rozbawiła. Z początku, kobieta wydawała się jakimś przymulonym bawołem w
gigantycznym koku. Po dłuższej rozmowie, okazała się być nieco podstarzałą erotomanką, z bagażem
szóstki dzieci. W dodatku, to jego zachęcała do.. W zasadzie do czego?
Uprawiania seksu 24 h na dobę? W każdej możliwej pozycji i każdym napotkanym
miejscu. Problemem nie był brak chęci. Najpierw musiało w ogóle dojść od
pierwszego razu, a dopiero potem będzie myślał o reszcie.
Z początku, starający się zmienić
temat domniemanej ciąży, Tomasz wpadł z deszczu pod rynnę. Kobieta
rozkręciła się na całego. Podczas gdy on dostawał „dobre rady” na temat
sposobów zachodzenia w ciążę, Elka zajęła się myszkowaniem po ośrodku. Skierowała
się tam, gdzie było słychać głosy dzieci. Nie mogła mieć więcej jak 15 minut.
To by było zbyt podejrzane. Gdy weszła na piętro, znalazła się na korytarzu
pełnym drzwi. Każde z nich, prowadziły do pokoi dzieci. Jedne były zamknięte,
inne uchylone. Tam gdzie było cicho, a drzwi nie były zamknięte, starała się
zajrzeć. W pierwszym pokoju, gdy tylko weszła znowu to poczuła. Cholernie
odpychający zapach środków chemicznych. Sam pokój wydawał się być czysty, ale
koszmarnie ciasny. Było tam sześć łóżek, które ledwie się mieściły, nie mówiąc
jak musi być ciasno, kiedy są tu lokatorzy. Zrobiła szybko dwa zdjęcia i poszła
dalej. Następne uchylone drzwi do których doszła, pokazały jej smutną
rzeczywistość. Na bardzo zniszczonym łóżku, siedział chłopczyk bawiący się już
całkiem rozpadającym samochodem. Próbował go naprawiać, ale co chwilę się psuł.
Miała ochotę wejść do niego i chwilę z nim porozmawiać, ale to by było nieodpowiedzialne z jej strony. Poszła dalej. Była za wrażliwa na takie obrazki, a niestety obawiała się, że
może zobaczyć tego o wiele więcej. Nie pomyliła się. Udało jej się zobaczyć
jeszcze kilka miejsc, gdzie spały lub bawiły się dzieci. Warunki były lekko
mówiąc tragiczne. Stłoczone dzieci, popsute zabawki, zniszczone stare meble.. Słysząc
głosy na korytarzu, musiała się szybko ulotnić. Idąc, widziała po drodze
łazienkę, więc szybko tam zawróciła, chowając się do kibelka. Musiała
przeczekać. Nasłuchując czy głosy z korytarza ucichły, usłyszała coś innego. Z
kabiny obok, może kolejnej, dobiegał cichy płacz. Elka nie była jedyną, która
płacze w łazience. Trochę ją to pocieszyło ale i zmartwiło. Czemu ten ktoś
płakał? Dlaczego akurat tutaj? Musiała iść i nie mogła o tym myśleć, ale gdy już miała wychodzić z
łazienki, usłyszała za sobą głos.
- Kim jesteś? – odezwała się
dziewczynka w wieku około 6 lat. Ta sama, która wyszła z kibelka, wycierając
rączkami zasmarkany nosek i załzawione policzki. - Przyjechałaś po mnie? –
słysząc pytanie dziecka, Elka zamarła. Spoglądała na nią, nie wiedząc co ma jej
odpowiedzieć, ani jak się zachować. Puściła klamkę i w końcu podeszła do niej
bliżej.
- Wiesz co.. – ukucnęła. -
Najpierw szukałam jednej pani, ale jej nie znalazłam. Potem druga mówiła, że
jest gdzieś tutaj, tylko, że ja się zgubiłam i trafiłam tu. – popatrzyła na nią.
- Czemu płakałaś?
- Chcę do domu. – spojrzała na
nią gotowa się znów rozpłakać.
- A jak masz na imię? –
uśmiechnęła się, próbując zmienić temat.
- Gablysia. – odparła, pociągając
noskiem.
- Długo tu jesteś Gabrysiu? –
zmarszczyła odrobinę czoło.
- Trochę.. Nie wiem. – wzruszyła
ramionkami.
- A dlaczego tu jesteś? –
wyciągnęła z torebki chusteczkę.
- Bo tatuś był zły. – mruknęła,
gdy ta wycierała jej policzek.
- Zrobił Ci krzywdę? – spojrzała
na nią z lekka przerażona.
- Mamusi.. jak mnie broniła. –
wymruczała pod nosem.
- A czy.. – zacisnęła wargi. -
Czy Twoja mama żyje?
- Nie. – pokręciła głową. - Jest
z aniołkami w niebie.
- Czy.. – poczuła, że robi jej się słabo. -
Twój tata ją skrzywdził?
- Uderzył ją i upadła. –
spojrzała na nią smutno.
- A czy Ciebie.. – zacisnęła
oczy, czując napływające łzy. - Czy..
- Co? – dotknęła ją za ramię. -
Czemu płaczesz?
- Nie płaczę skarbie.. to katar.
– uśmiechnęła się przez łzy.
- Kalolina też ma katar. –
popatrzyła na nią.
- Karolina to Twoja przyjaciółka?
– odgarnęła jej włosy za ucho.
- Tak. Mieska ze mną w pokoju. –
odpowiedziała przytakując.
- To przydadzą jej się
chusteczki. – podała jej paczuszkę. - A powiedz mi, czemu Ty płakałaś? Taka
fajna i duża dziewczynka nie powinna płakać. Powinnaś się dużo uśmiechać wiesz? – szepnęła, głaszcząc ją po policzku - Coś się stało? Coś Ci ktoś powiedział? Zrobił? –
popatrzyła na nią z troską w oczach.
- Nie wolno mi mówić. – spojrzała na nią.
- Rozumiem, że to jakiś sekret
tak? – zmarszczyła brwi.
- Tajemnica. – zaczęła się bujać
z nóżki na nóżkę.
- A może zrobimy tak.. Ja Ci
zdradzę swoją tajemnicę, a Ty mi zdradzisz swoją? Co Ty na to Gabrysiu? –
uśmiechnęła się do niej ciepło. - To będzie taki nasz wielki wspólny sekret. Chcesz?
- Taki jak mają mamy i dzieci?
- spojrzała na nią.
- Tak. Taki jak mają mamy i ich
córeczki. – szepnęła.
- Jaki masz sekret? – popatrzyła
na nią zaciekawiona.
- Na dole, czeka na mnie taki
pan. – uśmiechnęła się bardziej. - Myśli, że jestem na niego strasznie obrażona.
Że jestem zła i go wcale nie lubię. A to nieprawda. Trochę jestem zła, bo
głupio zrobił ale.. bardzo go lubię. Naprawdę bardzo, bardzo. I bardzo chcę go
przytulić i mu to powiedzieć, ale nie mogę. – zmarszczyła trochę nos,
jednocześnie się uśmiechając. - Nikt o tym nie wie. Tylko Ty. – dotknęła jej
noska. W pewnym momencie dostała wiadomość, której dźwięk rozniósł się po
toalecie. - Oho.. ciekawe kto mnie ściga. – zrobiła duże oczy, odczytując po
chwili wiadomość alarmową od Tomasza: „pospiesz się, bo babka zaczyna się
martwic i chce iść po Ciebie!” - Cholera.. – na szybko odpisała mu, że już
idzie, po czym spojrzała na dziewczynkę.
- Coś się stało? – zapytała, spoglądając na jej telefon.
- Nie nic.. – pokręciła głową. - To powiesz mi jaka to tajemnica?
- Bo Pani Kasia powiedziała, że
jestem niedobra jak tatuś. Że jak będę duża, to będę taka jak on. Że będę
siedzieć w.. – nie mogła sobie przypomnieć słowa. - Za klatkami. Mówi też, że jestem gupia i nikt mnie nie zechce. –
popatrzyła na nią. - Powiedziała, że jeśli komuś powiem to mnie zbije. I
uciekłam jej! Bo jest nie dobra, jest gupia i brzydka. I mnie nie lubi i chce
mnie bić. – zaczęła tupać nóżkami. - Nie chcę do niej wracać.
- Kochanie uspokój się.. –
spojrzała na nią. - Nikt Cię nie będzie bił. Nikt Ci nie zrobi krzywdy. –
pogłaskała ją po ramionkach. - Teraz muszę iść, ale obiecuję Ci, że wrócę tu i
nakrzyczę na tą panią Kasię. Nie zrobi ani Tobie, ani nikomu innemu krzywdy. –
popatrzyła jej w oczka. - Wierzysz mi?
- Obiecujesz, że wrócisz? –
spojrzała na nią prosząco.
- Wrócę. – dotknęła jej policzka. - Bądź dzielna mała.
- Kiedy wrócisz? – zapytała
zniecierpliwiona.
- Nie wiem, ale niedługo. –
uśmiechnęła się do niej.
- Już chcę! – uwiesiła jej się na
szyi mocno przytulając.
- Musze iść. – szepnęła,
ściskając ją mocno, niechętnie się z nią żegnając, po czym szybko wybiegła z łazienki. Czym prędzej, zbiegła
na dół do gabinetu dyrektorki. W momencie gdy naciskała klamkę, drzwi się otworzyły
i stanęła w nich właśnie dyrektorka i
spanikowany Tomasz, który na widok Elki odetchnął z ulgą.
- Już się zaczęłam o Panią
martwić. – stwierdziła kobieta.
- Całkiem osłabłam z sił..
– spojrzała na nią. - Musiałam się czymś struć.. Może jakiś jogurt, serek.. Nie mam pojęcia. Kochanie, możemy
wrócić do domu? Źle się czuję. – spojrzała na Tomasza, który po jej słowach,
zaraz stanął tuż obok. - Przepraszam, że kazałam na siebie tyle czekać a i tak nie
dam rady rozmawiać.. Przyjedziemy może pojutrze, albo zadzwonię do Pani dobrze?
– popatrzyła na nią całkiem blada.
- Oczywiście, nie ma problemu.
Faktycznie strasznie pani zbladła.. Lepiej odpocząć w domu. Mąż na pewno
troskliwie się zaopiekuje. W końcu to taki dobry człowiek. Jak on ładnie o Pani
mówił. Ach.. żeby mój mąż tak mówił, to byłabym przeszczęśliwa. – stwierdziła, spoglądając na Elkę, którą obejmował Tomasz.
- Tak? – spojrzała na nią, a
potem na Tomasza, który stał nieco skrępowany. - A co takiego o mnie mówił?
Może dowiem się coś czego nie wiem hmm? – spojrzała tym razem tylko na Tomasza.
- A co ja będę mówić. Widać, że
chłop zakochany po uszy. – uśmiechnęła się. - Normalnie, chyba żaden tak nie
mówi o kobiecie. No chyba, że mówi to ojciec o własnej córce. – spojrzała na Elkę.
Ta zaś, słuchając tego co mówi dyrektorka, nie odrywała wzroku od Tomasza. On
również patrzył jej w oczy, mimo wszystko zawstydzony słowami kobiety. - No
nic.. nie będę państwa dłużej zatrzymywać, skoro źle się Pani czuje. –
spojrzała na nią, przerywając chwilę ciszy jaka zapanowała między Elką a
Tomaszem. Tym samym zburzyła iskrzące napięcie między nimi.
- Bardzo dziękuję za rozmowę. – w końcu na nią spojrzała.
- Życzę Pani dużo zdrowia. – odparła
uprzejmie.
- Dziękuję bardzo.. Do widzenia. – spojrzała
na nią.
- Do widzenia Państwu. –
pożegnała się i poszła do siebie. Gdy zostali sami na korytarzu, Elka oparła
się o ścianę, zamykając oczy. Teraz nie musiała udawać. Naprawdę dziwnie
wyglądała.
- Dobrze się czujesz? – podszedł
do niej bliżej.
- Chodźmy stąd.. – mruknęła pod
nosem, odpychając się od ściany.
- Znalazłaś coś? – szepnął, spoglądając
na nią.
- Nie tutaj. Daj mi odetchnąć.. –
mruknęła, biorąc go pod rękę. Gdy wyszli
przed budynek, zatrzymała się tuż za drzwiami, łapiąc powietrze. Od rana do chwili
obecnej, czuła się wypruta. Za dużo emocji, sytuacji z podtekstem i rozmowa z
przerażonym dzieckiem. Miała po prostu dość. Po trzecim głębszym oddechu,
zrobiła krok do przodu i trzymając się Tomasza, doszli do samochodu. Puścił ją, gdy wsiadła i zamknął za nią drzwi, siadając od strony kierowcy.
- Elka co się stało? Ty naprawdę
jesteś blada. – wystraszył się.
- Odjedź stąd kawałek.. Nie chcę,
żeby nas widzieli. – odparła.
- Dobrze się czujesz? – dotknął
ręką jej policzka.
- Nie.. – pokręciła głową. - Jedź
stąd.. Proszę. – szepnęła.
- Już. – spojrzała na nią
naprawdę zaniepokojony odpalając silnik.
Gdy już ruszył z parkingu i
wyjechał na ulicę, dał jej w spokoju pomyśleć. Widział w jej spojrzeniu, że
raz, potrzebuje chwili ciszy, dwa, coś się tam musiało stać. Nie miał pojęcia co, ale liczył,
że prędzej czy później to z siebie wyrzuci, gdy uzna, że jest na to gotowa. Zamiast skierować się na
Białołękę, gdzie mieli jechać po wizycie w tym ośrodku, wybrał inną drogę. Jeśli
potrzebowała chwili oddechu, znał idealne miejsce. Nic nie mówiąc, udał się
w tym kierunku. Zatrzymał samochód tak blisko jak się dało. Kilkanaście metrów
od plaży nad Wisłą. Wtedy na nią popatrzył. Była zamyślona. Nawet nie zwróciła
uwagi na to, że się zatrzymali. Dopiero wzdrygnęła się, gdy złapał ją za rękę.
- Chodź. Przewietrzysz się
trochę. – spojrzał na nią.
- Gdzie my jesteśmy? – rozejrzała
się dookoła.
- Nad Wisłą. No chodź, dobrze Ci
to zrobi. – odparł.
- Musimy jechać w drugie
miejsce.. – zerknęła na niego.
- Wiem i pojedziemy ale.. Nie kłóć
się. – popatrzył na nią, po czym wysiadł. Obszedł samochód i otworzył jej
drzwi. - Przyda Ci się mały spacer. Zresztą mnie też.. Łeb mi pęka od
biadolenia tej kobiety.. – pokręcił głową, opierając się o drzwi auta. -
Maglowała mnie dlaczego w ciążę nie zaszłaś.
- Co? – jak to usłyszała,
parsknęła śmiechem.
- To co słyszysz. – roześmiał
się. - Chciałem jej powiedzieć, że trudno zajść w ciążę jak się
ze sobą nie sypia, no ale spalił bym sprawę. – popatrzył na Elkę i jej minę,
która mówiła wszystko.
- Serio? – zamrugała oczami, nie
wierząc w to co słyszy. Podniosła się z siedzenia i oparła o samochód. To co
powiedział, rozbroiło ją całkowicie. Lepiej nie mógł tego wyrazić. Poza tym,
bał się, żeby nie miała kłopotów przy plądrowaniu budynku, a tu wychodzi na to,
że to jego wpakowała na gorszą minę. Jak sobie to wyobraziła, zaczęła się
śmiać. - I jak z tego wybrnąłeś? – spojrzała na niego.
- Nie śmiej się ze mnie.. – spojrzał
na nią. - Co miałem zrobić? Zmieniłem temat.. Elka no daj spokój. Miałem wymyślać
jakieś komplikacje zdrowotne czy coś? Nie znam się na tym. Powiedziałbym jakąś
kompletną głupotę i sprawa zamknięta. – machnął ręką. - Miałem ochotę stamtąd
uciec. Jeszcze te jej pytania i rady.. Poczułem się jak skończony idiota. – pokręcił
głową.
- Czyli co? Poleciałeś klasyką,
że to bolesny temat i nie chcesz o tym mówić? – spojrzała na niego. - Dobrze zrobiłeś. W sumie, masz
prawo nie chcieć rozmawiać o tym, czy o tamtym. – pokiwała głową. – Rady? – wyprostowała się. - Matko jedyna.. A jakie ona mogła Ci dawać rady? – zamrugała powiekami.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – uniósł brew.
- Mów.. Popraw mi trochę humor. –
spojrzała na niego.
- No więc.. – uśmiechnął się,
zgryzając wargę i podszedł do niej, opierając ją o samochód. - Przede
wszystkim.. Jesteś za bardzo zestresowana żono moja.. – dotknął jej policzka palcem,
po chwili przesuwając nim po szyi, aż dotykając obojczyka. - Jeśli jednak
jesteśmy zdrowi i to nie z punktu medycznego, nie możemy mieć dzieci.. Należy
pomyśleć o relaksie. Może jakiś wyjazd? Dużo odpoczynku jest wręcz wskazane.. – przysunął wargi do jej
ucha. - Jeszcze więcej seksu. – mruknął chrapliwie, chodź chciało mu się śmiać
mimo wszystko. Po chwili spojrzał jej w oczy. - Ogólnie rzecz biorąc.. jeśli
chcemy mieć dziecko, musimy się zrelaksować i kochać 24h na dobę, w
każdym możliwym miejscu. – poruszył znacząco brwiami. - Piszesz się na to? To
może być fascynujące.
- Emmm… Że co? – zamrugała nie
wierząc w to co słyszy.
- Co to słyszysz. – roześmiał
się, wtulając w jej włosy, po chwili znów szepcząc do ucha. - Pani dyrektor
kazała. Żal zmarnować takie rady po prostu.. – mruknął, po chwili spoglądając
na nią. - To kiedy pierwsza próba? Tutaj? Czy wolisz bardziej kameralnie.. u
Ciebie? U mnie? – zgryzł wargę, wyczekując na odpowiedź.
- Ty się dobrze czujesz? –
spojrzała na niego.
- Bardzo dobrze. – zaśmiał się, po
chwili opierając o auto.
- Ufff.. No to miałeś wesoło.. –
popatrzyła na niego.
- Bardzo.. zwłaszcza później. –
zerknął na nią. - Bałem się, że wciśnie mi jakiś poradnik w stylu „Jak
uprawiać seks, żeby szybciej zajść w ciążę”. Ja już nie mogłem ze śmiechu. Na
początku była całkiem w porządku. Rozmawiała na luzie, takie tam zwykłe
pytania.. a potem.. WDŻ dla dorosłych. – zaśmiał się.
- Że Ty to wytrzymałeś.. –
pokręciła głową z podziwem, klepiąc go po ramieniu. - Ja bym chyba poległa.
Chociaż.. i tak dałeś się wmanewrować w jakieś wyznania. – popatrzyła na niego. - O czym ona mówiła.. Jakim cudem
wysnuła teorię o Twoim rzekomym zakochaniu? – zmrużyła oczy. - Nieźle się
wczułeś w rolę. – skrzyżowała ramiona. - Coś Ty jej o mnie naopowiadał co?
- Nic takiego. Samą prawdę. –
wzruszył ramionami.
- Prawdę? Proszę Cię. Już uwierzę
w te bajeczki. – mruknęła pod nosem, grzebiąc butem w ziemi, aż wyryła mały dołek.
- W tym przypadku, nie musiałem
udawać. – odparł spokojnie.
- Nie musiałeś? Poważnie? –
zerknęła na niego pytająco.
- Powiedziałem co myślę i czuję,
nic więcej. – spojrzał na nią
- I po tym nic więcej,
stwierdziła, że jesteś we mnie zakochany na zabój. Oczywiście.. – poklepała go
po ramieniu, odpychając się od samochodu. - Nieźle. Należy Ci się medal za
łgarstwa. – mruknęła.
- Wkurza Cię to. – popatrzył na
nią. - Dobrze wiesz, że to prawda ale nie dopuszczasz do siebie tej myśli. Za
wszelka cenę, próbujesz mnie ignorować, zbywasz i chcesz mi udowodnić, że nic
do mnie nie masz. – obserwował ją jak krąży przy samochodzie, łypiąc na niego
groźnie. - Ledwo wytrzymujesz.. Albo chcesz mi dogryźć albo mnie
pocałować.. Ale nie. Nie zrobisz tego. Chcesz mnie przeczołgać, żeby mi udowodnić, kto jest górą. Chcesz
mnie ukarać za to milczenie.. Ale ja poczekam, nigdzie się nie wybieram. Jestem
cierpliwy i nie zniechęcisz mnie..
- A Ty znowu
swoje.. – podeszła do niego. - Tomasz.. Wiesz co? Nie mam ochoty
się kłócić. Podczas gdy Ty miałeś bardzo twórczą pogawędkę z panią dyrektor..
ja miałam nieco gorzej. A nawet
bardzo źle. Więc przestań stroić sobie żarty i snuć podteksty. Nie mam na to
siły. A najlepiej zrobisz, jak w ogóle zamilkniesz.. Mam chwilowo dość Ciebie.
Dość tego okropnego miejsca, ludzi. Mam wszystkiego dość. Tobie głupoty w
głowie, a tam siedzą te biedne dzieci, które nie mając nic.. Nikogo.
Także wybacz, ale ja nie mam nastroju – odsunęła się, spoglądając przed siebie.
- Ej.. – stanął tuż za nią. - Co
się tam stało?
- A Ciebie to w ogóle obchodzi? –
fuknęła pod nosem.
- Dobrze wiesz, że tak. – dotknął
delikatnie jej ramion.
- Chodź już na ten spacer. –
mruknęła, wyrywając do przodu.
- Okej. Skoro nie chcesz.. –
ruszył za nią, schodząc na plażę.
- Przez chwilę nie chcę o tym
myśleć. – spojrzała na niego.
- W porządku. – odparł spokojnie,
dorównując jej kroku.
Gdy zeszli bliżej brzegu, Elka
usiadła na jednym z dużych kamieni, których było tam pełno. Jedne mniejsze,
inne większe. Rozrzucone co kilka metrów na piasku, tworzyły interesujący krajobraz.
Nie miała ochoty spacerować. W ostatnim czasie, zbyt często urządzała sobie
piesze wycieczki, podczas których intensywnie rozmyślała. Wolała patrzeć przed
siebie i oglądać panoramę Warszawy, niż łazić bez celu. Obserwowanie powolnego
nurtu rzeki, było zdecydowanie uspokajające, a to było jej potrzebne. Spokój i cisza. W tym miejscu, jedynymi dźwiękami były ptasie świergoty. Kawałek
dalej, na drugim kamieniu usiadł Tomasz, raz spoglądając na nią a raz na Wisłę.
Milczeli. Skoro chciała tej ciszy, nie zamierzał jej tego odbierać. Zastanawiał
się tylko, co ją tak poruszyło. Co zaprzątało teraz jej myśli. Chyba faktycznie
trochę przesadził z tym co mówił, ale chciał poprawić jej humor. Niestety, jak
zwykle wyszło na odwrót. O dziwo, Elka nie myślała o spotkaniu z małą Gabrysią,
ani o niczym związanym z domem dziecka. Próbowała wyprzeć tę sytuację, jakby
w ogóle nie miała miejsca. Przynajmniej na chwilę. Nie radziła sobie w takich momentach. Starała się myśleć o czymś pozytywnym. O czymś, co da jej siłę na
kolejną wizytę w tym koszmarnym miejscu.
Tomasz przywożąc ją nad Wisłę, o
czymś jej przypomniał. O pewnym wieczorze, który spędzili tu na jedzeniu pizzy
i piciu piwa. To były takie dobre czasy. – pomyślała, grzebiąc butem w piasku. Kiedyś,
ich spotkania zdawały się nie mieć żadnych podtekstów. Były naturalne. Teraz? Cholerna
gra pozorów. – zerknęła na niego, gdy wpatrywał się w jakiś punkt przed siebie.
W ciągu zaledwie kilku dni musiała się oswoić z jego powrotem. Zmierzyć z
prawdą której nie znała, a która zmieniła wszystko. To nie było tak, że ona nie
chciała, by się do niej zbliżał. Chciała, ale nie mogła tego wprost okazać.
Gdyby tak po prostu, bez jakiejkolwiek reakcji, pozwoliła mu na wszystko,
pokazałaby, że nie ma do siebie szacunku. Nie po tym co się stało. Nie po
czterech miesiącach bezwzględnej ciszy. Swoją głupią decyzją, tak naprawdę skrzywdził
ją i siebie. Teraz ponosił tego konsekwencje. Na nowo musiała przywyknąć do
jego obecności w życiu, przez co dziwnie reagowała. Raz agresją a raz.. No
właśnie. Przejawem jej tęsknoty i miłości był chociażby ten drugi pocałunek,
który odwzajemniła. Najpierw zdzieliła go po gębie wściekła, a jak spróbował
ponownie, wymiękła. Po prostu tego chciała. Jednak po chwili takiej euforii,
przychodziła refleksja, że jak to tak i koło się zamykało. Zacisnęła powieki,
wypuszczając powietrze. Cała wrzała od emocji. Pomyślała, że jeśli dotrwa do
końca tego dnia i nie padnie trupem, to będzie cud. W pewnym momencie, oderwała
myśli od Tomasza a skupiła wzrok na starszej parze. Spacerowali z kijkami do
nordic walking. Właśnie wtedy, coś sobie skojarzyła. To coś sprawiło, że w końcu się roześmiała.
- Teraz sobie coś uświadomiłam. – nagle się odezwała.
- Co takiego? – popatrzył na nią
zaciekawiony.
- Pamiętasz tego dziadka z
przystanku? – spojrzała na niego.
- Czekaj.. tego co nas opieprzał?
– zapytał dla pewności.
- Dokładnie tego samego. –
przytaknęła.
- Pamiętam. – zaśmiał się. - Co z
nim?
- Spotkałam go niedawno. –
zacisnęła wargi w półuśmiechu.
- Żartujesz? Kiedy? Gdzie? –
popatrzył z niedowierzaniem.
- W tę noc, gdy przywiozłam Cię
pijanego do domu. – odparła.
- A.. – poczuł się jakoś dziwnie,
gdy mu to wypomniała.
- Tak. – pokiwała głową,
spoglądając przed siebie.
- Znów prawił jakieś pouczenia? – na moment zmienił temat.
- Tak, głównie o kulturze – zerknęła na niego.
- O kulturze? – popatrzył całkiem zdziwiony.
- Głownie o facetach, którzy są chamami. – pokiwała głowa.
- Chyba wtedy trochę
przesadziłem.. – mruknął pod nosem.
- Trochę.. – zerknęła na niego
jak obracał obrączkę na palcu.
- Za dużo wypiłem i mam teraz nauczkę.
– pokręcił głową.
- Uwiera Cię? – odwróciła się w
jego stronę.
- Co? o czym mówisz? – spojrzał
na nią niezrozumiale.
- O obrączce, którą przekręcasz na palcu.
Przeszkadza? – zapytała.
- Nie przeszkadza mi ani trochę.
– uśmiechnął się. – A Tobie?
- Nie.. Tylko dziwnie się czuję.
– popatrzyła na swoją dłoń.
- A dlaczego? – zmarszczył
odrobinę czoło.
- Bo już zwątpiłam, że kiedyś ją nałożę.
– odparła cicho.
- Myślałem, że z innego powodu. –
uśmiechnął się.
- Niby z jakiego? – spojrzała na
niego.
- Bo ja Ci ją założyłem.. – zerknął
na nią.
- Przecież zrobiłeś to na niby. –
popatrzyła na niego.
- A gdybym chciał to zrobić
naprawdę? – popatrzył na nią.
Kochani :*
No to Was przetrzymałam.. całe 19 dni. Nie były jednak bezowocne. Zaczynamy emocjonalnie i trochę smutno. Oddaję wam pierwszą część z całych 50 stron, które jak patrzę na dokument, nawet mnie przerażają. Jeszcze trochę i wyszłaby z tego kolejna praca magisterska :D
boze cały rozdział jest tak cudny :oo
OdpowiedzUsuńa końcówka no mistrzostwo świata
czekam bardzo bardzo na kolejny !!!!
W końcu trochę nad nim siedziałam więc cieszę się, że się spodobało. Więcej? Jak tylko będę miała więcej czasu i siły na edycje to pojawi się kolejna część <3
UsuńTym razem nie super , ale mega część :) <3 Uwielbiam <3333
OdpowiedzUsuńdzięki ; )
UsuńPowiem tak ta część moim zdaniem jest bardzo klimatyczna nie wiem czy mam rację ale ja tak sądzę i dlatego mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie odpisałaś całe procedury adopcyjne które naprawdę tak wyglądają i nie ma w tym żadnego przesadzenia bo całe procesy adopcyjne trwają naprawdę bardzo długo i niestety często przez ten czas przyszli "rodzice" się rozmyślają a najbardziej jest poszkodowane dziecko i to w tym jest bardzo przykre . Kurde wiedziałam że tą częścią mnie poruszysz i się nie myliłam. Mimo iż jest trochę mniej "miłośnie" to jest ślicznie ale sądzę że w następnej części będzie bardziej hot :D . Chciałam się odnieść do jeszcze jednej sceny którą mnie do reszty rozwaliłaś . Była to scena spotkania Elki z dziewczynką w łazience. Dosłownie chciało mi się płakać. Pomyślałam sobie ile jest takich domów dziecka w których dzieci są krzywdzone a powinno być całkiem inaczej. To właśnie tam powinny poczuć się bezpiecznie jeśli nie czuły tego w domu i to właśnie tam powinny poczuć chociaż namiastkę miłości której nie miały z różnych powodów od śmierci rodziców po przez znęcanie się. Niestety realia domów dziecka nie mówię że wszystkich są strasznie smutne gdy sobie pomyślę co przeżywają te wszystkie dzieci to mam tylko ochotę płakać bo na takie sprawy podobnie jak Ela w twoim opowiadaniu jestem bardzo uczuciowa. Może jeszcze odniosę się do trochę przyjemniejszych spraw :D . Napięcie uczuciowe między Eltomkami aż iskrzy i tylko czekać na mały pstryczek aż wybuchnie a wtedy będzie gorąco ojj będzie :D . Ta determinacja Tomka strasznie mi się podoba i jest całkowitym przeciwieństwem ciapowatego i trochę niezdecydowanego Tomasza z serialu . I tu 1-0 dla Ciebie . Choć jak by się chwilkę dłużej zastanowić u Ciebie jest o wiele więcej plusów niż w serialu i jeszcze raz powtórzę moje słowa że gdyby ktoś stworzył serial z tymi samymi bohaterami ale na podstawie twoich opowiadań to był by hit.
Dziękuję za tą część i za każdą poprzednią ale też za każde następne i niech Cię wena nie opuszcza jak najdłużej bo twoje opowiadania wnoszą wiele do mojego życia choć może się to wydawać głupie ale tak jest.
Jeszcze raz dziękuję <3
Klimatyczna? Może trochę, sama nie wiem pod jaką kategorię można przypisać tę część opowiadania. Zanim zabrałam się za pisanie, powzięłam literaturę fachową i stąd konkretnie wiedziałam co i jak. Jak już pisać to profesjonalnie nie? :P Ale jak już pisałam to sama się nad tym zastanawiałam jak wiele trzeba wysiłku, ile poświecenia i samozaparcia, żeby to wszystko zakończyło się sukcesem to głowa mała. Tak ta część na pewno jest mniej miłosna, czy kolejna będzie bardziej? W umiarkowanym stopniu, dopiero następna czyli 69 będzie naprawdę emocjonalną petardą. Iskry polecą :D Co do sceny o której mówisz, to mam podobne odczucia. Mimo iż jest smutna, jest moją ulubioną z całego tego opowiadania. Czemu? Nie wiem ale sama pisząc, miałam łzy w oczach. Na pewno Tomasz nie zmieni swojego charakteru i będzie taki zdeterminowany jak jest. Klusek serialowy odszedł w niepamięć :D
UsuńCzy to przypadek że akurat część 69 będzie bardziej hot ��
Usuńhahahaha absolutnie nie :D To taki mój singielkowy psikus :D
UsuńHmmm to w takim razie będę cierpliwie czekała... co tu gadam że cierpliwie już nie mogę się doczekać ale muszę się ogarnąć i w spokoju poczekać hahaha
Usuńzgrzytanie zębami, drapanie pazurami i wściek macicy rozumiem :D
UsuńO tak dokładnie :D Nie mam się m kim wyżyć to słodycze zajadam hahaha
UsuńPo zakończeniu serialu czułam jakąś dziwną pustkę. Wiem, że to głupie, ale tak było.Dziwne, bo nigdy aż tak nie przywiązałam się do żadnego serialu. Przypadkowo trafiłam na Twoje opowiadania, które wypełniły tę pustkę. Uwielbiam tego "Twojego" Tomasza, daleko mu tego ciapowatego faceta ukazanego w serialu. To jego zdecydowanie i pewność siebie mnie ujmuje, mam tylko nadzieję, że mu to nie przejdzie i będzie wytrwały w dążeniu do swojego celu. Również widzę w Twojej historii więcej plusów niż tej serialowej. Zdecydowanie, gdyby ktoś stworzył serial na podstawie Twoich opowiadań to na 100% powstałby hit. Trudno, ale przynajmniej mamy hit w postaci słowa pisanego.
OdpowiedzUsuńDzięki za tą część, czekałam długo i okazało się jak zwykle, że było warto. Teraz staram się cierpliwie czekać na kolejny wpis. Jesteś mistrzynią w zakończeniach, ale to już chyba wiesz. Świetnie napisana część, jak każda poprzednie oczywiście. Faktycznie trochę smutna. Wzruszyłam się na fragmencie rozmowy z dziewczynką w toalecie. Udało Ci się również wprowadzić kilka zabawnych i miłych sytuacji, które wywołały uśmiech na mojej twarzy. Rozmowa Tomasz i Elki z małą dziewczynką mnie ujęła, sama słodycz. Rozmowa Tomasza z dyrektorką na temat poczęcia dziecka jest zabawna, świetnie napisana.
Mam nadzieję, że wena do tworzenia następnych części Cię nie opuści i jeszcze długo będę mogła śledzić napisaną przez Ciebie historię. Gratuluję talentu! Ja bym tak nie potrafiła, przykładem jest ten komentarz. To pierwszy komentarz jaki tu napisałam, w końcu się zdecydowałam i wyszło jak wyszło :)
Nie tylko Ty tak masz. Też mi brakuje serialu. Szaleństw Sławy i całego humoru. Brakuje mi Elki i Tomasza, tego co by mogło jeszcze być a nie było więc sama stworzyłam taką wersję. Czy jest doba czy nie, Wy to oceniacie. Mnie się dobrze piszę i mam z tego radość. Przypadkowo trafiłaś a jak? Gdzie? Bo mnie ciekawi jak trafiłyście na te moje opowiadania <3 Tomasz jest u mnie podrasowany. Czasami chyba aż za bardzo ale cóż, to alternatywa nie serial więc wszystko dozwolone. Skoro taki się podoba, tym bardziej się cieszę :D Może i byłby hit do TV ale na godzinę 23 :D Tak wiem, jestem mistrzem w trzymaniu w niepewności, w zakończeniach i przeczołganiu w czekaniu na nową część. Taka trochę ze mnie moja Elka :D Hahahahaha tak rozmowa Tomka i dyrektorki to jest hicior :D Miałam totalną głupawkę jak to pisałam i taki mamy efekt :D
UsuńZ nudów i tęsknoty zaczęłam szukać czegoś o singielce w google i natrafiłam na Twoją stronę. W ten sam sposób znalazłam również inne blogi z opowiadaniami, które też śledzę. Choć tylko na Twoje wpisy czekam z niecierpliwością.
Usuńhaha jestem rozpoznawalna w google :D <3
UsuńTakie okresy trzymania w napięciu nazywam "smażeniem". Ty smażysz nas, Elka ciąga Tomasza po żwirze, a jak coś się z tego kluje radość jest niezmierna. Co, jak widać, przekłada się na komentarze przeróżnych milczków, którzy kibicują Ci najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem, bardzo taktownie, opisałaś procedury adopcyjne.
Elka, profesjonalistka, nie posypała się w toalecie. Tomasz na przesłuchaniu u erotomanki z przychówkiem, zdecydował się bredzić tylko o tym, o czym wie. Jednak oboje mają przejawy rozsądku.
Bardzo podobała mi się wizja plądrującej Elżbiety.
Wielomówność tomaszowych wypowiedzi to brylancik. Pięknie opisujesz iskierki między nimi. Cierpliwość to wspaniała sprawa, skoro ukochana, na złość, postanowiła odmrozić sobie uszy.
Nic mnie tak ostatnimi czasy nie zachęca do życia jak kolejne odsłony Twojej twórczości. Dziękuję.
Hahahahaha To twoje smażenie mnie rozwaliło ale właściwie to chyba musze się zgodzić w 100%. Pięknie to określiłaś więc wielkie brawo <3 Uaktywniam milczków i fajnie. Odzywajcie się częściej, dla mnie to tylko dodatkowy kopniak motywacji i wiem, że jest Was całe grono czekających.
UsuńCoo tak mało komentarzy ? :D
OdpowiedzUsuńteż się zastanawiam :D
UsuńKażdy szoku doznał :D
OdpowiedzUsuńspołeczeństwo wymrze :D
UsuńCałe 19 dni czekałam ale powiem ze było warto . Część dopracowana w każdym szczególe od przebiegu adopcji do rad na zajście w ciążę co mnie rozwaliło na łopatki.
OdpowiedzUsuńKocham Twojego Tomka tutej jest pewny siebie i nie odpuszcza mimo tego że Elka stara się grać obojętną. Moją ulubioną sceną jest ta gdzie Ela rozmawiała z dziewczynką mimo iz smutna to piękna.
Z niecierpliwością czekam na kolejną i mam cichutką nadzieję że jednak pojawi się trochę wcześniej bo jakoś bez twoich opowiadań jest mi strasznie nudno i zastępujesz wielką tęsknotępo serialu . I jakby się zastanowić to jeszcze nigdy tak bardzo nie tęskniłam za serialem jak za singielką a byłam wielką fanką Prawa Agaty ale po upływie 2 miesięcy jakoś zapomniałam o tym serialu a tu od grudnia cały czas sobie przypominam najlepsze odcinki i scenki. A wracając do tego że mam nadzieję na szybsze pojawienie się kolejnej części to oczywiście nie popędzam bo wiem że też masz swoje życie poza opowiadaniami a na takie cudeńka warto czekać.
Rady zajścia w ciążę wymiatają i rozwalają system wiem :D Za to proces adopcyjny nawet mnie dobił jak czytałam jak to wygląda :| Ja się cieszę, że moja historia sprawia, że singielka wciąż żyje, wciąż o niej pamiętacie i wszyscy mają tyle radości <3
UsuńMam nadzieję że te rady w krótce będą brane pod uwagę :D
Usuńbędą na pewno :D
UsuńAaaa cudo! ♥
OdpowiedzUsuńdzięki, dzięki <3
UsuńCiągle się staram, żeby mój komentarz nie był długi, jak zwykle, ale im bardziej się staram, tym nie dotrzymuję obietnicy i wychodzą długie eseje xD Jak będzie teraz? Zobaczymy ;pp
OdpowiedzUsuńKurcze, niby tak dużo było w tym opie opisane, a się wydaje tak mało. Tak się wciągnęłam w czytanie, że nie wiadomo kiedy, a już się rozdział skończył. No i jest lekki niedosyt w postaci urwania rozdziału w takim momencie ;p Ach, ty mistrzyni trzymania nas w napięciu :D To strach się bać, w którym miejscu przerwiesz 68, a potem 69 część, która ma być jak zapowiadasz emocjonalną petardą :D
Ale zacznijmy od początku ;) Ach, widać że Elka nie potrafi się już gniewać na Tomasza, jednak duma i honor durne i musi być jeszcze foch ;p Ciężko będzie, jak Klusek tak bardzo jej pragnie i za każdym razem próbuje jej to udowadniać :D Przepiękna scena ich pocałunku ze spaskaczem i drugą próbą pocałunku, tym razem udaną, i to jeszcze poprzez przywarcie do ściany... Ach, gdyby nie to, że znajdowali się w domu dziecka to z pewnością na pocałunku by się nie skończyło ;pp
Ach, urzekła mnie scena z małą Matyldą, która wpadła na "ciocię i wujka" ;pp Te dopytywania, czy Elka lubi (kocha ;p) Tomasza i na odwrót... No, urocze to było! :D
Eltomki świetnie się spisali w roli małżeństwa, chcący bardzo dziecka :D A najlepiej jak dyrektorka na chwilę wyszła i już się brał za Elusię :D Ach, ten Tomuś ;pp
Mnie też przeraził ten proces adopcyjny... Masakra! Tyle testów, rozmów psychologicznych, przygotowań, wizyty... A biedne dzieci czekają długo na nową rodzinę i koniec końców się nie doczekają... Smutne to jest niestety i prawdziwe...
No i się popłakałam, jak głupia! Kurcze, tak mi się szkoda zrobiło Gabrysi, że mam zamiar spotkać tą całą panią Kasię i zrobić z nią porządek raz na zawsze! Mam nadzieję, że obietnica Elki nie pójdzie na marne, wróci i rozmówi się z opiekunką od siedmiu boleści. Elka nigdy nie odpuszcza! ;P A Gabrysia zasługuje na spokój po krzywdach, jakie wyrządził jej ojciec i obecnie pani Kasia... Masakra, kiedy pomyślę że na co dzień takie rzeczy się dzieją w domach dziecka i nie tylko -,- I oczywiście piękny moment wyznania sekretu o niegasnących uczuciach do Tomasza <3 Oj, coś czuję że już nie będzie się tak długo gniewać, ale niech się Tomek nadal stara o jej względy ;)
Rozwaliłaś mnie oczywiście rozmową pomiędzy dyrektorką "podstarzałą erotomanką" i Tomaszem "niewyżytym Kluskiem" xD Te rady dotyczące skutecznemu poczęciu na wakacjach 24 godziny na dobę kupiły mnie całkowicie :D I jeszcze te myśli co do wygłoszenia mowy na temat "idealne pozycje do zajścia w ciążę" spowodowały wybuch śmiechu, którego nie potrafiłam powstrzymać przez długi czas :D Czułam się jak na polu minowym i bałam się, że obudzę domowników moim rechotem xD
Zmiana planów i przyjazd do Wisły... Kurcze, czemu Elka okłamuje samą siebie i wbija sobie do głowy, że Tomasz jej nie kocha? Elka, nooo! Chowaj dumę głęboko do szafy i zabieraj się za uwodzenie Kluska, jak to ci zaradziła Monia :D
Wspomnienia ich ostatniego pobytu nad Wisłą i niezapomnianego Dziadka Rozkłada genialne :D Właśnie!! Ty dodaj pomiędzy wierszami Dziadka nad Wisłą, jak nie miałaś w planie go przyprowadzić :D Byłabym ciekawa min Eltomków xD
Jak już pisałam, jesteś mistrzynią trzymania nas w napięciu, przerywając część w idealnym momencie. Korci mnie przeczytać ciąg dalszy i mam nadzieję, że szybko się doczekam :D
Ty piszesz esej a potem ja czytam trzy razy, żeby ogarnąć co i jak. :D Jesteś już drugą osobą, której bardzo szybko zlatuje czytanie a ja to pisze tyle dni, gdzie tu sprawiedliwość? :D Wy czytanie godzinę max a ja piszę 10 dni :D Urwanie rozdziału w takim momencie to żaden moment.. bywają gorsze a może będzie gorszy? :D : zaciera łapki : Petarda będzie na pewno, ciekawe czy przebije Wrocław, Sesję i Domek na wsi :D Splaskacz musi być, co z tego, że kocha. Foch to nieodłączny atrybut kobiety :D Najpierw spierdzieliłeś sprawę to teraz waruj przy nodze i ganiaj za pańcią : DDDD Jak pragnie to wytrzyma czołganie, dopiekanie i takie tam różne znęcanie :D Elkę trzeba odpowiednio podejść i będzie milutka i kochana więc niech się klusko stara <3 Lubi udowadniać jej miłość? To będzie miał ku temu wiele okazji <3 Ubrania może i by leciały, gdyby dłużej ze sobą przebywali.. a tak.. to w miejscu publicznym? :D Chyba jednak nie sa na tym etapie.. może kiedyś :DDD Matylda rezolutna dziewczynka, zrobiła z nich durni jak trzeba :D Chyba muszę zrobić jakiś ranking rozryczanych bab przy tym fragmencie bo lista się wydłuża. P. Kasia to dostanie za swoje na pewno. Elka nie podaruje.. Podstarzała erotomanka wymiata. Nie ma jak rady starszych.. W sumie, niech klusek myśli o jakiś wakacjach.. 24h/dobre seks ? auć, chyba nawet takie napaleńce tego nie wytrzymają :D Dziękuję Lince za tą rozmowę z dyrektorką, ona mnie tak podjudzała, żebym to rozwinęła i popłynęłam ; DD
UsuńNo bo jak to taki potencjał sceny zmarnować? 😄😂 polecam się na przyszłość 😆😊
Usuńhahaha po prostu Twoje nocne pomysły kończą się tak jak się skończyły :D
UsuńJeszcze dużo tych pomysłów przed nami 😂
Usuńoj tak, zwłaszcza tych o 4 nad ranem :D
UsuńTakie są najlepsze 😍
UsuńKurczę co tak mało komentarzy? Gdzie jest Doro bo brakuje mi jej porównań :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu tak mało, może po prostu się znudziło czytanie albo pisanie ;p Niektórzy już nie mieli siły czekać kiedy Tomuś dorwie się do Elusiowych gaci buhahahaha ; DDD
UsuńOj, czytanie na pewno się nie znudziło. Mnie na pewno nie :). Ja nawet zaczęłam pisać komentarze. Wiadomo fajnie byłoby gdybyś ich w końcu połączyła. Mnie osobiście podoba się to co się dzieje między nimi. Ważne, że iskrzy, bo w serialu tego zabrakło. Byli tacy zamknięcie w sobie, w szczególności Tomasz. W Twoich opowiadaniach ten facet ma jaja, tam miał z nimi problem hehe. Najważniejsze, żeby Tomek nie tracił nadziei i cały czas się starał o Elę, był cierpliwy. Nie poddawał się gdyby na przykład na horyzoncie pojawiła się konkurencja. Kojarzę coś, że kiedyś wspominałaś coś o wprowadzeniu Konrada...
UsuńHahaha dorobiłam mu jaja ; DDDDDDDD
UsuńA tak na serio no to po prostu ubarwiłam tę historię. W TVN mieli ogranicozny czas emisji, ja nie mam więc mogę dorzucać do pieca ile wlezie ; D a co do Konrada no to kiedyś się pojawi, jeszcze nie ale kiedyś na pewno. Czy namiesza? Namiesza ale całkiem inaczej :)
Właśnie czuję, że również zmienisz coś w jego osobie. Ty masz wolną rękę w tworzeniu sytuacji +18 hehe i chwała Ci za to.
UsuńI myślę, że ta zmiana jednym bardzo sie spodoba, inni mnie znienawidzą :D
Usuńups, zaczynam przypuszczać, że istnieje możliwość, że ten bohater nie będzie pozytywny... Ja z chęcią poznam Twoją wizję tej postaci, bo Ciebie chyba nie da się nienawidzić heheh
UsuńJa też kiedyś nie komentowałam w ogóle bo nie czułam się z tym dobrze teraz muszę chociaż mały komentarz zostawić bo wiem jak to podnosi na duchu . I mimo że może niektórym znudziło się pisanie komentarzy czy czytanie choć nie wydaje mi się to mam nadzieję że tobie nie znudzi się pisanie dla nas :)
UsuńMyślę że bardzo Was zaskoczy jego historia.. Powiem tak :)
UsuńI ja się cieszę nawet na ten mały komentarz.. po prostu wiem, że moja praca jest doceniona a nie idzie w próżnię :) Mnie? Jak dobrze pójdzie to jeszcze ze 2 lata to będę pisac :D
UsuńTo mnie uspokoiłaś. A ja zamierzam czytać do ostatniego wpisu no i postaram się komentować teraz każdy :D
Usuńno to się bardzo cieszę <3
UsuńDawno mnie tu nie było :O
OdpowiedzUsuńMimo tego cały czas śledzę bloga i wyczekuję na każde opowiadanie z niecierpliwością.To było cuuudowne!
Podoba mi się droga jaką obrałaś :)
Nie spodziewałam się, że sprawa w domu dziecka tak bardzo się rozwinie. Do tego epizod pt" Jak zajść szybko w ciążę" mnie rozbroił. Klusek był niezastąpiony!
Dużo bardziej podoba mi się twój Tomasz. Ten w serialu był za bardzo niezdecydowany i momentami nie miałam już do niego cierpliwości :D Zamiast wziąć się za Eluś jak należy to patrzał tylko z ukrycia z miną smutnego pieska, któremu zabrano przysmak.
Stanowczość, upartość, pewność siebie- oooo tak to lubimy :)
Poza tym nie wiem czemu, ale mam jakieś nieodparte wrażenie, że zwierzenia Elki zostały nagrane na dyktafon i jakimś cudem trafią one w ręce Tomasza! Wtedy dowie się, co tak na prawdę siedzi w głowie Eli i że to wszystko było tylko cholerną grą pozorów i tłumieniem w sobie szczerych emocji. Liczę na to !
Pozdrawiam i czekam na następny wpis :*
Z tym dyktafonem mam takie same przeczucia i się właśnie zastanawiam czy trafi w ręce Tomasza przez jakiś przypadek a wtedy Ela już nie będzie miała jak się wytłumaczyć :D
UsuńWłaśnie ten dyktafon też mi chodzi po głowie.
UsuńOj dawno dawno to prawda :D A widzisz no to masz pierwsze zaskoczenie, że nie potraktowałam tej sprawy z góry tylko rozpisałam jak rasowy dziennikarz :D To dopiero pierwsza sprawa a ona nie skończy się tak szybko. Będzie jeszcze druga i trzecia a potem ciąg dalszy wydarzeń. To nie zostanie bez echa. Wszystkim się podoba "mój" podkręcony Tomasz :D Zrobiłam z niego faceta z krwi i kości :D Zwierzenia owszem zostały nagrane ale jaki będzie finał to się okaże kiedyś ; > Może szybciej, może później.
UsuńChciałabym widzieć minę Eli kiedy razem z Tomaszem będzie odsłuchiwała nagranie. Ups :))
UsuńW każdym razie czekam niecierpliwie na następną część.Zobaczymy co im teraz zgotujesz za przygody.
Haha ta scena juz jest i cóż sama sie przekonasz jak będzie :D
Usuńoj, i jak tu cierpliwie czekać....
Usuńdacie rade :)
UsuńJa najchętniej komentowałabym każdy wpis na Facebooku, ale nie chcę wyjść na psychofankę xD
UsuńZa to tutaj można poszaleć ;))
hahahahaha ja myślę że byłabyś jedną z przynajmniej kilku psychofanek.. takowych już parę mam :D
UsuńKochana choć długo się czeka na Twoje opowiadania to wiem że warto... Im dłużej się czeka tym są doskonalsze..... Ta część jest trochę smutna ale też są momenty z humorem.... Tomasz w Twoich opowiadaniach w końcu wie czego chce i walczy cierpliwie o swoją Elusie.... Ale mam nadzieję że ona szybko się nie ugnie bo ich przekomarzanie jest urocze.... Czekam na kolejną odsłonę opowiadania... Mam nadzieję że będzie szybciej.... Buziaki �� �� pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedyś były szybciej bo i o wiele mniej rzeczy pisałam. teraz ta historia nabrała kolorów, kształtów i dlatego trzeba czekać. :) Tak przekomarzanie jest najlepsze i jak wiele można przy tym stworzyć pikanterii <3
UsuńŚwietne! Rzadko komentuje, nigdy nie wiem co napisać tak żeby ująć to jak mi się podoba;) z cierpliwością staram się wyczekiwać każdego wpisu, może jest to dość dużo czasu ale zawsze wiem, że warto. Opisane wszystko idealnie, chyba wyczułaś się bardzo o ta adopcje, ale przynajmniej teraz mam świadomość tego ile to trwa. Scena z tą małą dziewczynką bardzo wzruszająca:')
OdpowiedzUsuńChyba każda z nas teraz czeka na ten 69 odcinek ����
A pisać co ślina na język przyniesie :D Tu się dzieją czasami takie szaleństwa, że każdy komentarz więcej, każda myśl więcej to więcej zabawy i humoru. No a ile okazji do dyskusji? :DD Hahaha 69 zobowiązuje i chyba wszyscy na to czekają ale śmiesznie będzie jak kiedyś numeracja ulegnie zmianie bo istnieje szansa że doleci kilka rozdziałów wcześniej :D
UsuńKochana cudo ,tak naprawdę to musisz pisać i nic innego nie robić.Rewelacją są twoje rozdziały .Ja już się tak uzależniłam ,że nie daje rady haha xd
OdpowiedzUsuńrównież walczę z uzależnieniem :)
Usuńhahahaha no właśnie poza pisaniem jeszcze muszę robić inne rzeczy i na pisanie czasami nie starcza czasu a szkoda bo naprawdę to pokochałam <3
UsuńZrobię coś produktywnego z wolnym czasem. Cały dzień to sobie powtarzam. Ups, jest wieczór. A ja chciałam trochę popisać. Wrócę do domu, otworzę barek i może samo pójdzie. A tym czasem napiszę komentarz. Komu w drogę, temu kluski na wynos! Jedziemy!
OdpowiedzUsuńMieszankę wybuchową nam tu fundujesz. Mamy tornado skrajnych emocji. Tylko patrzeć, jak nad Warszawą znowu pojawi się burza.
Elka dalej jest bojowo nastawiona i próbuje nie wpaść w pułapkę swoich uczuć do Kluska, oszukując samą siebie. Mocny ma babka ten klusekwall. Ja bym już wymiękła po akcji u jublilera (zrobiwszy u piekło uprzednio. Bo się należy!). Ten rozdział pokazuje Elkę tak jak ją lubię. Jako dzienikarkę-społecznika. Szkoda, że w serialu jej praca w redakcji polegała głównie na piciu kawy, plotkach z Moniką i pisaniu felietonów. Fajnie wymyśliłaś tę wcieleniówkę. Jest emocjonalnie, jest czule i dowcipnie. Między Tomaszem i Elką iskrzy jak w przewodach wysokiego napięcia (ekhm...seksualnego też. Hyhyhy). No i dobrze. Niech Klusek udowadnia miłość, niech Elka go olewa, ale powoli topnieje. Dziada trzeba przeczołgać. Ale to, co będzie potem, będzie tego warte❤
ja siedziałam bezproduktywnie i pewnego listopadowego dnia stwierdziłam zrobię coś produktywnego i tak się zaczął blogowy bajzel :D Co zamierzasz pisać? Hota czy Łzawice? :D Mieszanka zwana koktajlem Kluska nie Mołotowa tym razem :D Burza? hmmm Kuszący element łączący eltomków za każdym razem.. Kto wie.. <3 Moja Elka to dziennikarka ktora wychodzi z za biurka. Biurko fajne ale czasami akcja w terenie jest o wiele lepsza. To jest dopiero pierwsza po przerwie wspólnych działań klusków a będzie ich więcej <3 U nich napięcie seksualne jest większe niż na łączach w rozdzielni prądu w NYC. :D
UsuńBardzo dziękuję za wspaniały rozdział i czekam na ciąg dalszy... :)
OdpowiedzUsuńja też czekam na kolejne :)
UsuńNieskromnie zapytam... Moje czy Twoje? Bo moje bazgroły są naprawdę niczym wobec Twojego arcydzieła... Chociaż teraz, gdy wprowadziłam niejako prywatny wątek, zaczyna się układać o wiele lepiej :) Ale i tak czekam niecierpliwie na Twoje :)
UsuńNo. Już jest trochę więcej komentarzy niż na początku, ale wciąż nie tak dużo ile być powinno 😁 więc i ja dołożę swoje trzy gorsze i podbiję Ci statystyki (ewentualnie pięć, dziesięć, a może sto groszy? Zobaczymy ile mi tego wyjdzie 😆😂).
OdpowiedzUsuńBędę powtarzać milion razy: kocham opis na samym początku. Jest taki magiczny, klimatyczny i pokazuje co tam Elka w serduchu chowa. Na zewnątrz próbuje być twarda, a w środku aż ją ciągnie do Tomasza. Jak pszczółkę do miodu 😊 no i te splecione dłonie takie fajne 😍
Pierwsza scena w bidulu i już mam uśmiech od ucha do ucha. Przekomarzanki przy Matyldzie? Czemu nie. Każda okazja dobra do takich eltomkowych dogryzanek 😄 Tomek się idealnie sprawdza w roli "męża na pokaz". Niby rozdział taki wesoło-smutny, a jednak znalazło się miejsce na trochę pikanterii. Nie ma nic lepszego niż złość i nienawiść jako wprowadzenie do takich pocałunków. Tomasz się tak cholernie stara, a tu się pojawia Aniela. Idealne wyczucie czasu 😂
Proces adopcyjny mnie zabił. Kompletnie. Nie miałam pojęcia, że to aż tyle papierologii, różnych testów i spotkań. Ja rozumiem, trzeba sprawdzić potencjalne rodziny. Ale to i tak za długa droga. A najbardziej na takim czekaniu cierpią dzieci.. No ale dyrektorka się postarała i stanęła na wysokości zadania. Najpierw teoria adopcyjna, a potem namawianie do praktycznego wykorzystania swojego potencjału, żeby jednak nie musiało dojść do adopcji 😆 Hahaha rozmowa z przymulonym bawołem zacna. Wiedziałam, że uda Ci się to fajnie rozkręcić. Potrzebowałaś tylko odpowiedniego bodźca i samo poszło 😂
Ale żeby nie było tak wesoło, musiałaś dowalić rozmowę z Gabrysią. No jeden wielki smut, a panią Kasię ma się ochotę wysłać na roboty na Syberię. Popłynęłaś nieźle, robiąc z opiekunki takiego wrednego babsztyla. Aż się nóż w kieszeni otwiera, że w ogóle dorosła (i przeznaczona do pracy z dziećmi) osoba, jest w stanie powiedzieć takie słowa małemu, skrzywdzonemu dziecku. Na szczęście Elka trochę zadziałała i przysięgła zemstę na pani Kasi 😉 no i jej sekret.. Myślałam, że powymyśla jakieś bajeczki, żeby tylko wyciągnąć od dziewczynki informacje, a tu proszę.. Powiedziała prawdę. Niech tylko Tomasz usłyszy co Elka naopowiadała 😎 będzie miał kolejną motywację do walki.
No i na koniec Wisła. Tam się dopiero zaczyna dziać. Opowiastki o rozmowie z dyrektorką, propozycja wypróbowania rad w praktyce hahahaha 😁 A potem znowu iskry i rozbrojenie Elki dosadną gadką. Fajny fragmencik Ci wyszedł 😆😜 Tomasz taki szczery i nieustępliwy. I jeszcze ta końcówka... Nie dość, że przerwałaś w idealnym miejscu i człowiek się zastanawia nad odpowiedzią Elki, to jeszcze wcisnęłaś tam Dziadka Rozkłada. Idealny motyw na koniec. Dziadek musi być. Obowiązkowo 😉😁
Uffff wyszło dużo groszy. Jak zawsze zresztą. Będziesz miała co czytać. Ale cóż... Nocne pisanie komentarzy takie fajne 😂😆
Ty tak na samym końcu jako wisienka na torcie rozumiem :P Nie ma jak przyciągnąć uwagę gdy zapanuje cisza i wtedy bum. Karolinka się odzywa :DD Dorzuciłaś 450 groszy :P Zgodzę się bo też mi się podoba ten początek.. haha sama go napisałam i sama się jaram jakie to durne :D A wiesz co lubię najbardziej? Właśnie te splecione ręce. Tego mi cholera brakowało u nich <3 Haha Matylda też dobra. Nie ma jak proste pytanie dziecka które robi starego w konia xd Złość i miłość maja cienką granicę. Bardzo łatwo ją przekroczyć albo w jedna albo drugą :P Tomasz się stara i w końcu może coś wystara :D Nawet na pewno. Uparciuch z niego się zrobił straszny xd Ciebie zabił proces adopcyjny a mnie sam fakt zagłębienia się w tę wiedzę i takiego czytania i o matko.. Zanudzę was tym na śmierć. Rozmowa to twoja sprawka tak, tak, to dzięki TEJ PANI można było się uśmiać do łez. Ona mnie namówiła :D A no musiałam dowalić Gabrysię, bo radości radościami ale materiał na reportaż to co innego. Ten? Wprost idealny. Niektórzy mają tak, że się lubią mścić na dzieciach.. Mają schizy i nic na to nie poradzimy. Tomuś usłyszy w odpowiednim czasie co ta Elka o nim gada <33 Nad Wisłą zawsze się dzieje. Kiedyś się działo to czemu nie teraz? Ha wiem, mów mi mistrzu zakończenia xd Dziadek Rozkład musi być. Bez niego byłoby nudno ;pp
UsuńW takim razie ja dziękuję tej Pani za śmiech przez dobre 20 min. Przy każdym czytaniu tej części na początku czytam rozmowę a potem dopiero od początku :D
UsuńJak te Twoje fragmenty opowiadania upublicznione na fb pokręcają atmosferę oczekiwania.Normalnie nie mogę się doczekać :). Ostatni fragment czytałam już kilkukrotnie i nie mogę przestać. To dopiero zapowiedź tych emocji, jak dodasz całość no to chyba padnę na zawał :P. Zapowiada się kolejna świetna część. Nie komentuję na fb, żeby nie wyjść na psychofankę, bo powoli się nią staję hehe, pozostaję "Anonimowa" :)
OdpowiedzUsuńCo za tydzień, człowiek czasu nie ma na pozostawienie przyzwoitego komentarza! A podobno jakiś długi weekend był😉
OdpowiedzUsuńPierwsze kroki w dziennikarskim śledztwie postawione. Nie dość, że temat na reportaż ciężki, to jeszcze sama wizyta w takim przybytku do najprzyjemniejszych nie należy i zostawia swój ślad w psychice wpływając na stan emocjonalny bohaterów. Jak nie przymulone bawoły o ambicjach Michaliny Wisłockiej, to wychowawcy pokroju Bałwana Arktosa!
Cud, że pani dyrektor nie zaproponowała Tomaszowi swoich usług w temacie prokreacji. 😁 Niby spory przychówek w domu, ale jakaś taka niedopieszczona, bo mąż tak ładnie -jak Tomasz o Elce-o niej nie mówi. Jak chce paniusia trochę lukru i banałów usłyszeć to wysłać ją do Pikusia 😅
Wątek kryminalny zawiązany, lewe faktury tylko czekają na weryfikację. Elżbieta zwęszyła trop, nie popuści draniom, a pani Kasi zrobi na serwerach "Co tam?" z dupy jesień średniowiecza. Niech tylko Klusek trzyma rękę na pulsie (i nie tylko😁), żeby ją za bardzo nie poniosło i nie naraziła się nieodpowiednim ludziom...
Póki co (nie)całkiem udawany mąż robi robotę! Wiarygodny jak cholera - dla wszystkich poza Elką... Do czasu!... mam nadzieję. Teraz jest ten moment, w którym należy okazać jej wsparcie i wysyłać duuużo ciepła, żeby choć na chwilę oderwała się od ponurych myśli. W końcu czeka naszych "państwa Olszewskich" jeszcze kilka takich wizyt w bidulach.
Ciężkie popołudnie za nimi, ale i w jego trakcie Tomasz realizuje swój plan. Kiedy uścisk dłoni przestał mu wystarczać, wyciągnął cięższe działa. Choć sytuacja tego nie wymagała😁 Scenariusz wymyślił sobie ambitny. Przy pierwszym podejściu zaliczył mały fuckup i został odtrącony, ale już druga próba zakończyła się pełnym sukcesem. Elka oddała pocałunek, przestała się kontrolować i nie wiadomo jakby się to skończyło gdyby nie pojawienie się Anieli🤔
Pewnie Elżbieta po dłuższej chwilii zapomnienia przypomniałaby sobie, że kretyna w prochowcu trzeba ukarać i powiałoby chłodem... Sprzedałaby Kluskowi jakiś tekst o tym, jak to sztachnęła się chemią gospodarczą i będąc na haju nie była sobą😉
I robiłabym z niego durnia do momentu, aż nie wpadły mu w ręce pewien dyktafon z zarejestrowanym paktem Elki z małą Gabrielką😆
I na koniec, mam pewne podejrzenia, że koleżanka Madzia nie bez powodu mieszka w Rzymie...😀
Reset i wypoczynek, a także zalecenia Bawolicy z seks maratonem w tle jakoś dziwnie skierowały moje myśli w stronę Wiecznego Miasta😅
W końcu wszelkie zamiejscowe występy wychodzą naszym Eltomkom wyjątkowo dobrze!