Pozbierać
się po takiej nocy i poranku? Nie było łatwo. Nie każdy najpierw o czymś śni, a potem
ten sen staje się jawą.. No może nie całkiem. Wspólnym mianownikiem obu
sytuacji była parasolka. Przedmiot kompletnie pozbawiony podtekstu, a jednak. W przypadku
Elki, wszystko jest możliwe. Nawet taki banał.
Stojąc
z kubkiem kawy, sięgnęła po długopis leżący na stole i podeszła do wiszącego na
ścianie kalendarza. W małym kwadraciku oznaczającym dzisiejszy dzień, koślawo
narysowała coś, co przypominało parasolkę. Zaśmiała się spoglądając na swoje
dzieło. Od dziś, oznaczyła 5 czerwca jako dzień parasolki. Jej prywatnej
kompromitacji w oczach faceta, który ma zadatek na jej przyjaciela. Właściwie
mogła też uwzględnić 4 czerwca, ale zgubienie parasolki nie było tak
wstydliwe jak.. Pokręciła głową. Musiała wymazać ten obraz z głowy, inaczej
praca z Tomaszem będzie niemożliwa.
Przed
wyjściem z domu, uprzedzając czepialstwo Doroty, która oczekiwała wieści z frontu,
Singielka postanowiła opublikować felieton z pierwszej randki. Właściwie to nie
randki, a spotkania. Dwa razy przeczytała swój tekst, który wczoraj napisała
pod wpływem chwili. Nie zmieniła w nim ani słowa. Czuła, że właśnie to chcą
czytać kobiety. Samą prawdę. Nie wyssane z palca bzdury, które nijak się mają
do rzeczywistości. Czasami randki nie wychodzą i to jest całkiem normalna
sytuacja..
Czy
aby na pewno? Naczelna portalu "Co tam?" miała zupełnie inne
wyobrażenie na ten temat. O tym co myśli Dorota, Singielka miała się przekonać
za jakiś czas.
Parę
minut po 9, Elka weszła do redakcji. Stojąc wciąż przy windzie, rozejrzała się
dość niepewnie. Chociaż wiedziała, że to głupie i nie ma się czego obawiać,
czuła pewien dyskomfort po wczorajszym wieczorze. Wolała uniknąć spotkania z
Bajtkiem. Nie miała pewności, czego może się spodziewać po gościu całkowicie
oderwanym od realnego świata. Na całe szczęście, ten siedział u siebie od rana,
pochłonięty naprawianiem zepsutego dysku Patryka.
Po
drodze do swojego biurka, zamieniła z Moniką dwa słowa na temat dokumentów do
podpisu. Kiedy została sama, szybko ogarnęła wzrokiem kto jest, a kogo dziś nie
ma.
Uff..
– odetchnęła z ulgą widząc puste biurko Tomasza.
Chwila
krępującego spotkania, została oddalona na czas nieokreślony. Usiadła przy
swoim biurku, wyjmując teczkę i włączając komputer. Właściwie robiła kilka
rzeczy na raz, gdy na ekranie zaczęły wyskakiwać jakieś dziwne wiadomości od
nieznanego jej nadawcy. Nic z tego nie rozumiała. Każda kolejna wiadomość na
pulpicie, utwierdzała ją w przeświadczeniu, że najprawdopodobniej ma do
czynienia z psychopatą. Ewentualnie innym rodzajem świra, który ma zamiar
uprzykrzyć jej życie.
–
Cześć Elka.. – odezwał się Mikołaj. Gdy nie usłyszała, podszedł bliżej próbując
zobaczyć co czyta. – Co Cię tak wmurowało hmm?
–
Nic – skwitowała – chyba mam wirusa w komputerze.
–
No to idź do Bajtka – odparł zerkając na Elkę.
–
O nie! Zrobię mu kwarantannę.. – mruknęła wylogowując się z poczty. Po chwili,
odwróciła się do Mikołaja, gdy stał nad nią jakby na coś czekał. – Coś chcesz?
–
Tak.. – uśmiechnął się odrobinę. – Wiesz co, mam taką jedną sprawę.. Mogę Ci
zająć chwilę? No może więcej niż chwilę – przymrużył niepewnie oczy.
–
Jasne. Chodźmy na dół to pogadamy – odparła z uśmiechem. Ledwie wstała od
biurka, gdy na horyzoncie pojawiła się wściekła Dorota, idąca prosto na nich.
–
Do mojego gabinetu.. Natychmiast! – spojrzała na Elkę.
–
To ja zaczekam na dole – szepnął jej na ucho Mikołaj.
Pół
godziny później, po konfrontacji z naczelną, Singielka całkiem straciła wiarę w siebie
i swoje umiejętności. Jej pierwszy felieton został zrównany z ziemią. Dla Elki,
określenie jej pracy mianem pamiętnika nastolatki, było cholernie bolesne. Nie
spodziewała się takiej reakcji. Wiadomym było, że Dorota może marudzić. Że coś
jej się nie spodoba. Ale żeby aż tak? Absurd. Bycie szczerym, Elka przypłaciła
reprymendą. Wchodząc w układ z Dorotą, myślała, że ma wolną rękę. Że będzie
pisać samodzielne felietony, bez ingerencji naczelnej. Niestety, pomyliła się. Dorota
dała jej wyraźnie do zrozumienia, że to ona decyduje o tym, co ma znaleźć się w
artykułach.
Czy
naprawdę wszystkie kobiety chcą czytać o gorących nocach? O zatopieniu się w spojrzeniu
mężczyzny, jego czułym dotyku, muśnięciach warg? W tekstach ma królować dzika
namiętność. Mają być zwroty akcji, napięcie, punkty kulminacyjne..
Czy
ona aby na pewno ma pisać felietony? To co zasugerowała naczelna, bardziej
przypominało opowiadania niż prawdziwe życie. Musiała to przemyśleć.
Wychodząc
z gabinetu Doroty, obdarowana biletami na koncert Rafaela, Elka dostrzegła
Tomasza. Siedział przy swoim biurku skręcając obiektyw. Zamiast do niego
podejść, czym prędzej uciekła bocznym wyjściem. Konfrontacja twarzą w twarz z obiektem
jej fantazji seksualnej była niewskazana. Jeszcze nie. Poza tym, w "Szybkim kubku" czekał na nią
Mikołaj. Chciał o czymś pogadać.
Jadąc
windą, zerknęła na bilety. Nie zamierzała ich wykorzystać dla siebie. Miała
lepszy pomysł. Nim dotarła do redakcyjnej kawiarni, zadzwoniła do siostry z
pytaniem, czy ma ochotę wybrać się na koncert. Odpowiedź była oczywista.
Natalia musiała tylko poprosić Roberta, żeby zamienił się dyżurem z kolegą.
Jak
się okazało, ten dzień od rana obfitował w niespodzianki. Najpierw dziwny sen o Tomaszu,
potem tajemnicze wiadomości w skrzynce mailowej. Następnie Dorota i jej wizja
felietonów, a teraz kolejny cios. Również ze strony naczelnej.
Dorota
Łapacka okazała się być przebiegłą żmiją, pozbawioną jakiejkolwiek lojalności
wobec swoich pracowników. Mikołaj dręczony wyrzutami sumienia, nie umiejący
przy tym poradzić sobie z tematem, przyznał się Elce do wszystkiego. Słysząc
rewelacje Suszyńskiego, że to on dostał temat, który jako pierwsza zaproponowała
naczelnej, Elka dostała szału. Ledwo udało mu się ją powstrzymać, żeby nie
zrobiła skandalu na pół redakcji. Po jej minie był pewny, że jest do tego
zdolna.
Jej
wściekłość spotęgował telefon od matki. Nie chciała się znowu kłócić. Tak
szybko jak się dało, zakończyła niefortunną rozmowę dość konkretnym
twierdzeniem. Mikołaj chcąc nie chcąc, był tego świadkiem. To co powiedziała,
zrobiło na nim spore wrażenie. Gdy emocje jako tako opadły, ustalili, że razem
zrobią ten wywiad. Zaproponował, że wpadnie do niej wieczorem i podzielą swoje
obowiązki. Ustalenie szczegółów tego spotkania było utrudnione, bo gdzie nie
poszli, tam Dorota niczym pies tropiący, śledziła ich każdy ruch. Nie od dziś
bowiem było wiadomo, że leci na Mikołaja. Monika pięknie podsumowała jej
zachowanie. Teoria obsikania i zaznaczenia swojego terenu, była całkiem
słuszna. Nikt nie mógł się do niego zbliżyć.
Randka
z Mikołajem, równała się misji samobójczej.
Umawiając
się z nim na wieczór, Elka w ogóle nie myślała o nim w tych kategoriach. On był
idealny. Idealny facet nie umawia się z nieidealną kobietą. Chyba, że w
bajkach. Mikołaj Suszyński otaczał się modelkami, nie brzydkimi kaczątkami.
Po
południu, gdy Elka wierciła się we własnym krześle, próbując napisać jakiś
sensowny tekst, ukradkiem zerknęła na Tomasza. Właśnie wrócił do redakcji razem
z Patrykiem. Na jego widok, poczuła, że się czerwieni. Wczorajszy wypad na
kręgle był naprawdę udany, ale ten sen.. Przygryzła wargę jeszcze przez moment
go obserwując. Gdy Tomasz skierował się do swojego biurka, momentalnie
spojrzała w monitor, pisząc zdanie bez ładu i składu. Kiedy całkiem wyczerpany
opadł na krzesło, rzucił swoją torbę na podłogę i ciężko westchnął. Po chwili,
zerknął w stronę Elki. Chciał się z nią przywitać rano, ale nie zdążył bo
gdzieś raptem zniknęła.
–
Cześć.. co tam? – w końcu się odezwał.
–
Hej. A nic ciekawego. Chociaż.. Jakby się tak dłużej zastanowić to.. Chyba
jakiś zboczeniec do mnie pisze – oparła się na dłoni, odczytując jeszcze jeden
dziwny mail od LordaDragona. – Branie mam jednym słowem – zaśmiała się pod
nosem. Swoją drogą, jakim trzeba być idiotą, żeby wymyślić sobie taką ksywę – pomyślała.
–
No proszę, ciekawe osobowości wokół Ciebie.. – zastanowił się.
–
Tak. Dzisiaj zdecydowanie.. – pokiwała głową.
–
A wczoraj? – odparł jakby z wyrzutem, że o nim zapomniała.
–
Daj spokój.. – odparła, w końcu się do niego odwracając. – Cały bark mam
obolały.. Musiała wziąć się w garść. Między nimi nic się nie wydarzyło. To był
tylko głupi sen. Nocna fantazja. To ona z tej dwójki, była senną
nimfomanką.
–
Mam to samo.. Gdyby nie Sylwia, nie mógłbym dziś ręką ruszyć. Chociaż i tak
jest ciężko – odparł roześmiany sięgając po kubek z zimną kawą, której nie
dopił kiedy musiał wyjść z redakcji. Picie jej po takim czasie, nie było dobrym
pomysłem. Przynajmniej tak można było wywnioskować, widząc jego skrzywioną
minę.
Mina
Elki była równie dziwna co jego, jednak z całkiem innego powodu. Dostała kubłem
zimnej wody. Wręcz lodowatej. Nie ważne, czy na głowę czy prosto w twarz. Właśnie
to poczuła, gdy z uśmiechem na twarzy, Tomasz wspomniał o Sylwii. Odwróciła się
do niego plecami. Nie powiedział niby nic takiego, ale jej zrobiło się dziwnie.
To chyba była naturalna reakcja każdego singla, gdy słyszał o szczęściu z drugą
połówką. To nie była jego wina, że kogoś miał.
Miał bo miał. Miał, bo okazał
się być fajnym facetem.
A ona? Na swoje nieszczęście, wczoraj miała okazję
poznać jego dziewczynę i nie mogła sobie wmawiać, że pewnie jest nudna i
brzydka. Przy Sylwii, Elka czuła się tak mało atrakcyjnie, że mogła się schować
w jutowy worek. Najlepiej w ogóle zniknąć. Prędzej czy później i tak
wszyscy o niej zapomną. Działo się tak od wielu lat, więc zdążyła się do tego
przyzwyczaić. Poznawała kogoś, mieli jedno, no góra dwa spotkania i nagle
głucha cisza. W przypadku Tomasza, oznaczało to, że jeśli zniknie z jej życia,
to któreś z nich rzuci pracę. Inne
opcje wykluczyła zanim zaczęła je analizować.
–
Fajnie masz.. – mruknęła pod nosem.
–
A Ty nie masz? – odwrócił się w jej stronę, gdy usłyszał co mówi.
–
Po prostu.. – ponownie odwróciła się do niego. – To chyba dobrze jest nikogo
nie szukać co? Bo już się tego kogoś ma.. Znaczy Ty masz. – zacisnęła wargi.
–
Tak. Upojnie wręcz. Zwłaszcza jak mi każe sprzątać w mojej szafie, w której
według mnie jest porządek – zaśmiał się pod nosem zerkając na Elkę.
Ta
natomiast spoglądała na niego bez wyraźnego humoru. Jedynie od czasu do czasu,
posłała mu delikatny uśmiech żeby nie było, że coś ją trapi.
–
Ale to jeszcze nie koniec tego dobrego.. – dodał po chwili. – Nie pozwala mi
palić. Chociaż nie pamiętam kiedy ostatni raz to robiłem, to i tak zabrania.. A
i nie mogę pić dużo kawy, bo to szkodzi zdrowiu.. – przytaknął sam sobie, jakoś
w to nie wierząc.
–
A może po prostu o Ciebie dba – stwierdziła.
–
Dba.. – pokiwał głową spoglądając na Elkę. – A wiesz co zrobiła ostatnio?
Kupiła mi t-shirt, bo twierdzi, że chodzę ubrany jak dziad.
–
Bo chodzisz.. – w końcu szczerze się roześmiała.
–
A dziękuje Ci bardzo za szczerość – zaśmiał się.
–
Polecam się na przyszłość. – pokręciła głową, wracając do swoich obowiązków.
Ta
durna rozmowa trochę ją ośmieliła wobec niego. Przestała myśleć o
wczorajszym śnie. Nawet nie śmiała pomyśleć o Tomaszu w innej kategorii niż
przyjaciel. Im dłużej go słuchała jak mówił o Sylwii, tym bardziej upewniała
się, że nigdy by jej nie zdradził. Jeśli facet mówi w ten sposób o kobiecie,
musi ją bardzo kochać. Poza tym, on z Sylwią znał się pewnie kilka lat, a oni znali
się od niedawna. W zasadzie, to rozmawiali ze sobą dopiero z pięć dni.
Kumplowali się i tyle. Nic do niego nie czuła.
W
pewnej chwili, o czymś sobie przypomniała.
–
A ten.. – znów się do niego odwróciła. – Udało Ci się przemyśleć to nad czym
miałeś się zastanowić? Bo tak szczerze to nie wiem, czy to w ogóle było możliwe,
podczas gdy ja robiłam z siebie wariatkę.
–
Poniekąd.. – odparł. – Niedługo zamierzam wprowadzić się do Sylwii..
–
Świetnie.. – odparła z półuśmiechem, czując ostatnie pchnięcie sztyletem w
plecy. To już było pewne. Kolejny świetny facet został zajęty. Amen – pomyślała
słysząc jego słowa. Podpierając się na dłoni, skupiła wzrok na kubku z
ołówkami. Jego słowa, zmusiły ją do refleksji. Zastanowiła się, czy kiedyś i
ona z kimś zamieszka..
Skoro
nie ma się tego co się lubi, to się lubi co się ma. Dziś miała gościć w swoim
mieszkaniu Mikołaja i na tym musiała się skupić. Zerknęła na zegarek.
Plan
był następujący. Wyjść z redakcji, zrobić zakupy, wrócić do mieszkania i sprzątnąć
bajzel, który zostawiła rano wychodząc do pracy. Do wyjścia została nieco ponad
godzina więc jakoś to zleci. Robiła research, gdy Mikołaj wychodził z redakcji.
Zerknął w jej stronę mówiąc do zobaczenia i zniknął przy windzie. Uśmiechnęła
się do niego, po chwili wracając do swoich zajęć. Nie minęła minuta, gdy z
gabinetu wyszła Dorota, podchodząc do biurka Elki.
W
chwili, gdy Dorota odbierała Elce wcześniej podarowane bilety, Tomasz akurat
był w ciemni. Tam przypomniał sobie o parasolce, którą miał oddać właścicielce.
Z tą myślą wrócił na górę. Nie wiedział co się tam stało. Gdy przyszedł, Elka
właśnie zbierała się do wyjścia. Nieco wcześniej niż miała to zrobić. Była
ewidentnie zła, a nawet wściekła. Po tym co odwaliła naczelna, miała jej
serdecznie dość. Tego było za wiele.
Po
pierwsze, okradła ją z pomysłu na wywiad. Po drugie, śmiała narzucić swoje
myśli na jej felietony. A teraz w ramach kary, że śmiała rozmawiać z Mikołajem,
odebrała bilety. Wisienką na torcie okazał się być szczęśliwy Tomasz, cieszący
się, że jego dziewczyna była taka pomocna wieczorem. Ciekawe w czym jeszcze mu
pomogła i ulżyła, poza wymasowaniem ręki. Wrzucając do torby swoje rzeczy,
zaciskała zęby aby wyjść stąd jak najszybciej i nikogo po drodze nie zabić.
–
Coś się stało? – odezwał się Tomasz, podchodząc nieco bliżej.
–
Nie.. Tylko wszyscy mnie dzisiaj denerwują – mruknęła.
–
A konkretniej? – zmarszczył czoło.
–
A konkretniej.. – odwróciła się do niego. – To dostałam bilety na koncert
Rafaela. Teraz mi je odebrano, a ja je obiecałam siostrze. Po prostu świetnie.
Jak zwykle wyjdę na idiotkę – warknęła wrzucając kalendarz do torby. – Cześć –
wyminęła Tomasza nie dając mu dojść do słowa, chociaż próbował coś powiedzieć.
Było
po 17, kiedy mieszkanie Elki zaczęło przypominać miejsce godne odwiedzin. Wtedy
dopiero przysiadła na łóżku. Miała krótką chwilę, żeby zatopić się w lekturze
książki, którą zaczęła czytać jakiś czas temu. Nie umawiali się z Mikołajem na
jakąś konkretną godzinę, więc na spokojnie czekała. Przed 18, wreszcie
usłyszała dzwonek do drzwi. Nabrała powietrza, odetchnęła głębiej i po chwili
odstawiając książkę na szafkę, wstała żeby otworzyć. Moment odczekała,
przekręcając klucz po trzecim dzwonku.
–
Hej, nie za wcześnie? – zapytał stojący w drzwiach Mikołaj.
–
Ależ skąd.. Proszę – uśmiechnęła się widząc Mikołaja.
Ten
jego ujmujący uśmiech, on w idealnie skrojonej marynarce oraz koszuli, której
dwa górne guziki były rozpięte.. Ideał faceta zawitał w jej progi. – pomyślała
otwierając szerzej drzwi. Przekroczywszy próg mieszkania, delikatnie musnął wargami
jej policzek.
–
To dla Ciebie.. – szepnął wręczając w jej dłonie butelkę wina, która na oko
kosztowała przynajmniej pół pensji. To było miłe i zupełnie niespodziewane. Tak
jak ten subtelny całus. – Mam nadzieję, że Ci zasmakuje. Jest delikatnie wytrawne
z odrobiną truskawek – dodał posyłając jej serdeczny uśmiech.
Uwielbiam
truskawki – mruknęła pod nosem, zamykając drzwi.
Spojrzała
na niego, jak zaczął rozglądać się po jej kawalerce. Wieczór w towarzystwie
Mikołaja zapowiadał się obiecująco, chociaż nie spodziewała się zbyt wiele.
Może to lepiej? Wolała być mile zaskoczona, niż czekać na coś, a potem się
rozczarować.
W
tym momencie jeszcze tego nie wiedziała, ale ten wieczór szykował dla niej
wiele niespodzianek. O tym, że będzie to niezapomniana noc, miała się przekonać
dopiero za kilka godzin. Bo jeśli wszystko wydaje się iść zgodnie z planem, to
wiadomo, że zawsze pójdzie coś nie tak. Ale żeby aż tak?
Następny
ranek miał być tego niezaprzeczalnym dowodem.
***
Jak najbardziej chętnie skomentuję pierwsza :) Niezły pomysł na inspirację. Pamiętam te wątki z serialu i bardzo mnie ciekawiło, jak Ty poprowadzisz dalej ten wątek...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ja też uwielbiam truskawki :)
Myślę, że jeszcze coś tam zmienię, dopiszę i będzie jak trzeba. Chyba :P
UsuńBiedny Tomasz-masochista, co uwielbia robić ludziom dobrze😂 Elka się wścieka na świat, ten dostaje rykoszetem i jeszcze będzie się pchał z biletami w paszczę lwa. Szybko zrozumiał, że do Elki tylko cierpliwością i sposobem. Jakby jeszcze serialowy Kluch był tak domyślny...
OdpowiedzUsuńAle że niby on komu dobrze? To chyba jemu ktoś dobrze zrobił. I to chyba ma konkretne imię jego baby ; DDDD Gdyby serialowy kluch był domyślny i to wszystko się wydarzyło w serialu, nie byłoby opowiadania ; D
UsuńParasolka, jako przedmiot kompletnie pozbawiony podtekstu, pojawił się kiedyś w Ranczu. Swoją drogą w odcinku z Ciołkoszem. Niby banał, ale dr Freud byłby zachwycony.
OdpowiedzUsuńPatrząc na to, czym się tu ekscytujemy, Dorota miała rację.
Do tego wniosku z rzucaniem pracy doszli potem solidarnie.
O! Morderczego szału ciąg dalszy.
Następny rozdział to będą prawa Murphiego według Singielki.
O proszę, no to nie wiedziałam. Ostatnio niechcący ilekroć coś piszę to potem albo się to dzieje albo gdzieś było a ja nie wiedziałam :D Jakaś taka czarna magia *,*
UsuńHahahaha jak widać miała. Każda się ślini jak Klusek paraduje półnago i pcha się z pyskiem do całowania. I do szeptania rzecz jasna xd
Kwestia uniwersalności symbolu. Liczy się jeszcze użycie go. A Twoje jest lepsze.
UsuńHejoooooooooooo :D
OdpowiedzUsuńSuper część:D! Dziś też tak strasznie mało napisałam , z czego bardzo Cię Singielko przepraszam :D Coś ostatnio nie mam "weny" na komentarzyki :D Z czego jezcze raz naprawdę przepraszam :D! I mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz :D !
Manik Makos
Hahaha jak ja bardzo dobrze rozumiem brak weny :D
UsuńJak ja kocham te Twoje odświeżone części niby podobne a takie inne.... Poprostu świetne... Teraz czekam na finał tego wieczoru bo wiem że wyczarujesz za pomocą literek i emocji coś pięknego.... Pozdrawiam Cie bardzo.... Buziaki 😘
OdpowiedzUsuńTeraz, mogę uzupełnić te części o całe morze detali które nadają całości głębi <3
UsuńHmm.. Wraz z tą częścią nadszedł moment, w którym najzwyklejszy w świecie parasol przestał być dla mnie po prostu zwykłą ochroną przed deszczem :D Stał się za to symbolem sennych fantazji xd
OdpowiedzUsuńCiekawe jakby na tym etapie znajomości zareagował Tomasz, gdyby wiedział o czym śniła Ela. A swoją drogą też mu się w porę zebrało na zwierzenia o swoim związku.. Ma wyczucie, nie ma co!
Ciężki dzień miała Ela. Co przyniesie wieczór??
Moja ciekawość jest ogromna :))
Buziaki :* Monika
Buhahahahahaha no to przeze mnie teraz już nigdy nie spojrzysz na parasolkę normalnie. Boże drogi.. niech no teraz jaka ulewa będzie.. Strach wyjść na ulicę tyle tych symboli ; DDD jakby zareagował Tomasz? Hmmm też o tym myślałam. Pewnie zdurniałby, zapadł pod ziemie jak Elka i zwiał daleko. Potem może by jakoś im przeszło ale dziwna sytuacja murowana. ;] Ma wyczucie bo to facet, oni nigdy nie wstrzelą się w punkt.. oni tylko umieją strzelać w jednym miejscu i to też nie zawsze celnie hahahahaha ; DDDDDDD
Usuń