Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

czwartek, 17 listopada 2016

10. Bo chcę, żebyś dłużej deptała mi nogi


O Matko Święta.. – westchnęła ściskając palcami kąciki oczu, gdy usiadła na brzegu swojej retro wanny. Czuła, że zaraz zwariuje. Nie miała kompletnie na nic siły. Ani się wykąpać, ani ubrać, ani wyjść z domu, a co dopiero siedzieć w redakcji. Na własne życzenie miała kaca. Nie musiała tyle wypić. Chociaż nie. Wcale dużo nie wypiła. Po prostu dla niej, każda ilość alkoholu była zabójcza.
W końcu zebrała w sobie resztki siły, rozebrała się i weszła do wanny. Prysznic był zbawienny. Po kilku minutach zakręciła kurek z wodą, owinęła się ręcznikiem i wyszła z wanny. Przetarła ręką zaparowaną taflę lustra i popatrzyła na siebie. Wyglądała tak jak się czuła. Żałośnie. W tym przypadku potrzebny był jakikolwiek makijaż.
W turbanie na głowie, wyszła z łazienki przygotować sobie kawę. Z kubkiem gorącego napoju, usiadła na sponiewieranym łóżku i przymknęła oczy.
Co się właściwie wydarzyło? O której wszyscy zasnęli? Nie pamiętała tego dokładnie. Pamiętała, że gdy się rano obudziła, a raczej obudził ją krzyk matki, obejmowało ją najbardziej czułe ramię na świecie. Tylko szkoda, że należało do jej kumpla, a nie jej faceta. Mimo to, mogła tak dziś spać o wiele dłużej..
Kiedy zerknęła na leżący na szafce czarny notatnik, odstawiła kubek. Sięgając po notatnik, usadowiła się wygodniej na łóżku, otwierając zaznaczone strony.
Uśmiechnęła się, widząc odręcznie napisane notatki. Nie był to jednak jej charakter pisma. Zawsze myślała, że to ona pisze koślawo i niewyraźnie. Pomyliła się. Tomasz pisał od niej dwa razy gorzej. Może i miał na to wpływ wypity alkohol, ale na szczęście dało się to jakoś odczytać. No prawie dało.
Były to krótkie myśli i uwagi jakie jej poddał na temat kajakarki. Kiedy wylądowali w łóżku, w pewnej chwili Elka zaczęła marudzić, że Dorota będzie truła im tyłek o ten artykuł, postanowił pomóc. Nie myślał w tym momencie, że wyświadcza przysługę Suszyńskiemu. Chciał pomóc Elce i pomógł. Z jego wiedzą i jej pomysłem na wywiad, mogli zrobić coś naprawdę dobrego, a przy okazji, lepiej się poznać.

W tym samym czasie, gdy Elka przypominała co robili w nocy, Tomasz dotarł do swojego mieszkania w starej warszawskiej kamienicy. Jego mieszkanie było tak spartańskie jak on sam. Cegła na ścianach, industrialne lampy, metalowa szafa na kilka ciuchów, niewielka kuchnia, stół, 3 składane krzesła i łóżko.
Gdy stał pod prysznicem, próbując trochę oprzytomnieć po zarwanej nocy, oparł się o zimne kafelki. Kiedy zamknął oczy, na wspomnienie wieczoru u Elki, jego twarz rozpromienił delikatny uśmiech. Właściwie nie wiedział czemu się uśmiecha, to było silniejsze od niego. Ta noc miała w sobie to coś.. Nie umiał tego nazwać. Z początku było drętwo, ale potem.. Późnym wieczorem wszystko się zmieniło. Zaczęło od oglądania zdjęć, opowiadania o rodzinie.. A skończyło na tańcu i pracy.. O ile siedzenie w łóżku i luźne gadanie o podróżach, kajakach i osiągnięciach, można nazwać pracą. Chciało mu się śmiać na wspomnienie Elki dźgającej go ołówkiem, kiedy wyszło na to, że właściwie sam by mógł coś napisać. Jej mina była bezcenna.
Z zamyślenia wyrwał go dzwonek do drzwi. Owinął się czarnym ręcznikiem wokół bioder i poszedł sprawdzić, kto nawiedza go o tej godzinie. Sylwia.. –  powiedział sam do siebie ,widząc jej sylwetkę przez judasza. Po chwili otworzył drzwi.
– Czy Ty na głowę upadłeś? Dzwonię do Ciebie cały wieczór! Pół nocy nie odbierasz.. Telefon masz wyłączony. Przyjechałam tu o 2 w nocy, a w mieszkaniu pusto.. Czy Ty możesz mi wyjaśnić gdzie byłeś całą noc? – spojrzała na niego rozjuszona.
– Sylwia uspokój się. O co Ci chodzi? – odparł spokojnie. – Poszedłem do znajomej na imprezę – spojrzał na nią, drapiąc się po jeszcze mokrym karku.
– Do znajomej? – zdziwiła się. – Od kiedy to Ty chodzisz na imprezy? Przecież nienawidzisz takich rzeczy.. – zmarszczyła czoło, czując w tym jakiś przekręt.
– Ludzie się czasem zmieniają.. – pokręcił głową, wpuszczając Sylwię do środka. Nie chciał robić afery na cały budynek. – Poza mną było dwóch kumpli z pracy – westchnął.
– Co to za znajoma? – zmierzyła wzrokiem dość skrupulatnie każdy cm jego ciała.
Przez chwilę nie wiedział czemu, ale zawahał się by zdradzić imię gospodyni imprezy. Od kiedy tylko Sylwia poznała Elkę, dziwnie reagowała na imię jego koleżanki z pracy. Nawet jeśli nie patrzyła dziwnie, to nazywała ją grubą, pulchną czy nie wiadomo jaką. Może i miała kilka kilo więcej, ale jemu to nie przeszkadzało. Lubił ją taką jaka była. Bezpretensjonalna, otwarta do ludzi, sympatyczna i miła. Miała w sobie coś takiego, że przebywanie z nią mimo jej zdolności do wpadek, sprawiało mu przyjemność.
– U Elki.. – odparł w końcu. – Wybacz, ale muszę się ubrać.. Jestem już i tak spóźniony do pracy – spojrzał na Sylwię.
Widząc, że już zaczyna się denerwować, podszedł ujmując jej twarz w swoje dłonie i delikatnie musnął wargi. Tym chyba udało mu się załagodzić sytuację, bo zamiast się ubrać tak zamierzał, zostali w mieszkaniu nieco dłużej.

Elka będąc i tak już mocno spóźniona do pracy, w końcu wyszła z domu. Ledwie wsiadła do auta, gdy rozdzwonił się jej telefon. Podłączając słuchawki, odebrała.
– Halo Natka, co tam? – skrzywiła się, szukając w schowku alkomatu.
– Cześć, Elka co się tam u Ciebie stało? Mama wróciła do domu i szaleje. Stwierdziła, że kompletnie sfiksowałaś – zapytała, powoli szykując się do wyjścia.
– Nic się nie stało. Po prostu wparowała z rana do mieszkania, a u mnie było trzech facetów – zaśmiała się, wciąż sama w to nie wierząc.
– Co? Jak to trzech? Mówiłaś o dwóch.. Ale zaraz.. Wszyscy zostali u Ciebie na noc?! I spali z Tobą w łóżku?! – dopytała zszokowana zakrywając ręką usta.
– No coś Ty! – roześmiała się. – W łóżku był tylko jeden. Drugi był na fotelu, a trzeci spał przy stole. Żeby nie było, wszyscy byli ubrani!
– Ty też? – zacisnęła wargi.
– Natalia na miłość Boską! – parsknęła śmiechem.. – Tak. Ja też..
– Uff.. No to ej.. o co chodzi mamie? – zdziwiła się.
– Mnie się pytasz? Zrobiła mi karczemną awanturę przy nich. – westchnęła.
– Żartujesz.. A tak ją prosiłam. Cały wieczór mówiłam, żeby dała Ci spokój. Ona już wczoraj po tym jak przysłałaś nam te bilety, chciała do Ciebie jechać – skrzywiła się.
– No to zrobiła nalot z rana.. Mam jej dość – stwierdziła w końcu znajdując alkomat.
– No dobra, mniejsza o mamę, jak się bawiłaś? – zapytała zaciekawiona.
– Zero! Totalne zero! – ucieszyła się widząc, że może spokojnie jechać autem.
– Ej no, nie mów tak. Chyba nie było aż tak źle, skoro zostali do rana – zdziwiła się.
– Zero promila wariatko! – zaśmiała się.
– A okej.. To opowiadaj, co się tam wczoraj działo? – spytała wychodząc z domu.
– Poczekaj.. – skrzywiła się spoglądając przed siebie. – Zaraz Ci wszystko opowiem, tylko niech ja wyjadę z ulicy. Jakiś palant zaparkował w poprzek.. – mruknęła przeklinając pod nosem, gdy o mały włos nie zarysowała auta. – No więc słuchaj.. Najpierw przyszedł do mnie Mikołaj. Jest dziennikarzem. Mieliśmy razem robić wywiad no ale przyniósł wino, zaczęliśmy rozmawiać.. Praca zeszła na dalszy plan – zaśmiała się. – Jakiś czas później przyszedł Tomasz. Nasz fotograf z redakcji. To właśnie on przyniósł mi bilety dla Ciebie – uśmiechnęła się pod nosem.
– O no to w takim razie, podziękuj mu ode mnie – odparła Natalia.
– Już to zrobiłam chyba z cztery razy – roześmiała się. – Jak już byli oni, dołączył trzeci. A wiesz kto? Bajtek.. nasz informatyk. Ten sam, który nie przyszedł na randkę.
– Jak to nie przyszedł?! Nie było randki? – aż stanęła na chwilę.
– A bo Ty nic nie wiesz.. Mniejsza z tym. Opowiem Ci o tym jak się spotkamy. W każdym razie, przyniósł miód pitny i się zaczęło – zaśmiała się pod nosem. – Mikołaj zapytał o muzykę, ale wiesz, że moje radio nie działa. No to stwierdzili, że naprawią. Okej.. Zaczęli się kłócić, co tam jest nie tak, ale w końcu się udało. Radio zadziałało.
– No to musiałaś mieć tam wesoło – pokręciła głową roześmiana.
– Wesoło? Kochana, najlepsze dopiero przed Tobą. Jak zaczęłam robić zapiekanki, wywaliło bezpieczniki.. – parsknęła śmiechem – nie było widać absolutnie nic.
– Ale jak to? I co? Koniec imprezy? – przysiadła na przystanku.
– No właśnie nie. Wtedy zaczęło się dopiero rozkręcać – zaśmiała się. – Zamówiliśmy pizze, gadaliśmy o pierdołach, piliśmy, aż w końcu zabrakło alkoholu. W końcu wszyscy mieli w czubie.. Chyba najbardziej Bajtek, bo ten odpłynął pierwszy.. A potem? A potem było.. – zacisnęła wargi nie umiejąc określić tego uczucia.
– Jak? – dopytała Natalia, gdy Elka urwała w pół zadnia.
– Fajnie.. Ciepło, miło.. fajny z niego gość.. – mruknęła pod nosem.
– Ale  kogo? – zapytała.
– Z Tomasza.. – uśmiechnęła się, stojąc na światłach.
– Ty.. to może coś z tego będzie? – stwierdziła wsiadając do autobusu.
– Nie.. Jest zajęty. – pokręciła głową. – Ale jest materiałem na przyjaciela..
– Dobre i to.. – zaśmiała się kasując bilet.
– Ta.. A jak Twój wieczór? – zapytała Elka, dudniąc palcami w kierownicę.
– Fajnie.. ale zazdroszczę Tobie – odparła jakoś bez entuzjazmu.
– Mi? No chyba żartujesz? Czego niby? – zdziwiła się.
– Ty miałaś trzech facetów, a ja jednego. – westchnęła.
– Ta.. Ty jednego i coś, a ja trzech i nic. – zaśmiała się.
– Ja w sumie też nic.. – odparła Natalia.
– Coś nie tak z Robertem? – zapytała Elka.
– Nie.. tylko czekał na mnie w szatni i czytał przegląd medyczny – mruknęła.
– Hmm.. – zastanowiła się. – No ale wiesz.. przynajmniej ktoś na Ciebie czekał.
– No tak.. – odparła wcale nie pocieszona
– Trzymaj się go Natka.. Rada starszej siostry – zaśmiała się.
– Ty też się trzymaj.. I uważaj na mamę. Nie da Ci żyć – pokręciła głową.
– Wiem.. czeka mnie z nią poważna rozmowa – westchnęła.

Kiedy będąc kawałek przed redakcją skończyła rozmowę z Natalią, jakby miała mało problemów na dziś, złapała gumę. Gdy zmordowana dotarła do redakcji, pierwszą osobą na jaką wpadła był Mikołaj. Na jej krótkie „cześć” nawet nie zareagował. Minął ją jak powietrze. Zdziwiona jego zachowaniem, poszła dalej siadając przy biurku. Przechodzący obok jej stanowiska pracy Bajtek, też zdawał się jej nie poznawać.
Czyżby to był klasyczny syndrom dnia następnego? – zastanowiła się w końcu zdejmując z nosa okulary przeciwsłoneczne. Gdy usiadła, zaczęła analizować sytuację.
Między wczoraj, a dzisiaj była kolosalna różnica. Mogło to oznaczać, że zrobiła coś głupiego, coś czego nie pamięta.. Taniec? Na dłużej została tylko w ramionach Tomasza, ale chyba nie zrobiła nic głupiego.. Chyba. To było główne stwierdzenie.. A jeśli zaczęła śpiewać? O zgrozo.. To mogło być naprawdę źle odebrane..
Gdy powoli się ogarnęła, zaczęła ustalać plan na dziś. Musiała napisać felieton z randki.. Problem polegał na tym, że randki nie było. Może i by była, gdyby nie zjawił się Tomasz, a potem jeszcze nie dołączył Bajtek. Artykuł o kajakarce nie był priorytetem, więc to zostawiła na potem. Po pracy miała zamiar szczerze porozmawiać z matką. Ledwie o niej pomyślała, a tak jak na ironię zaczęła dzwonić. O wilku mowa – westchnęła Elka, po trzecim sygnale odbierając.
– Cześć mamo.. – odezwała się bez entuzjazmu.
– O jak dobrze, że odbierasz.. Ogarnęłaś już ten bajzel w domu? – zapytała Sława.
– Tak mamo, ogarnęłam.. A teraz jestem w pracy, potem pogadamy – odparła.
– A jak Ty się czujesz? – zapytała podejrzanie.
– Dobrze.. tylko trochę mnie suszy.. – zmarszczyła czoło.
– Dobrze? Na pewno? – zaczęła drążyć temat.
– Tak.. mam wodę, dam sobie radę – pokręciła głową.
– Ale ja nie mówię o kacu.. tylko.. Czy Ty masz jakieś dziwne upodobania? – spytała.
– Jakie dziwne upodobania? – Elka zrobiła wielkie oczy.
– No bo trzech facetów na raz? I tak każdy z każdym? – zaczęła wymyślać.
– Mamo o czym Ty bredzisz.. Ty chyba zwariowałaś.. – zaczęła mrugać oczami.
– Nie kochanie.. To Ty powinnaś iść do specjalisty.. – stwierdziła Sława.
– Musze kończyć.. – mruknęła Elka, po chwili się rozłączając. – Oszalała..
– Kto taki? – zapytała Monika, stając za plecami Elki.
– Moja matka.. – zaśmiała się, biorąc korespondencje od Moniki. Gdy recepcjonistka wróciła na swoje stanowisko, w pewnym momencie Elka odwróciła się patrząc na puste krzesło Tomasza. Gdzie Ty jesteś? – pomyślała.

Tymczasem, gdy Elka w końcu próbowała zabrać się za pisanie felietonu dla Doroty, przez cały ten czas nie mogła się skupić. Jej policzki płonęły żywym ogniem. Właśnie wtedy w domu Nowackich, toczyła się żywa dyskusja Sławy i Genowefy. Pierwsza oskarżała, a druga broniła wnuczki. Sławie co rusz do głowy przychodziły karkołomne pomysły odnośnie tego, co zastała w mieszkaniu swojej córki. Gdy zaczęła podejrzewać, że Elka może mieć problemy psychiczne, Gienia zdurniała.
Na pytanie, czy ktoś w rodzinie miał odchyły, stwierdziła, że jedyną osobą, która ma coś z głową jest Sława, nie jej wnuczki. Pomimo zwątpienia Sławy w swoją matkę, drążyła temat na własną rękę. Z kredensu wyjęła rodzinny album i zaczęła go kartkować.
– Ja Ci mówię mamusiu.. coś poszło nie tak. Z Elką coś jest nie tak. To na pewno wina Staszka.. Na początku było wszystko dobrze, a potem co? – spojrzała na Gienię. – Musiał się uaktywnić jakiś gen.. Najpierw zrobiła się jakaś grubawa, potem dziwna.. Albo najpierw dziwna potem grubawa.. Nie ważne.. – pokręciła głową.
– A Ty się zrobiłaś durna na starość.. – stwierdziła Genowefa. – Ja Ci zabraniam tak mówić o Elce. Ty się trochę ogarnij Sławka, bo to Ciebie wyślę do psychiatry..
– Mamusiu.. Ty się nie waż mnie powstrzymywać. Ja wiem lepiej co jest dobre dla mojej córki. Niech no ona tylko skończy pracę.. Już ja jej powiem, co myślę o takim zachowaniu – przytakiwała sobie sama. – Mam dwie dorosłe córki, a tylko wiecznie z Elką są kłopoty. Natalia to wzorowa studentka farmacji.. Uczy się, będzie mieć odpowiedzialny zawód, wychodzi za mąż, ma fantastycznego narzeczonego, a Elka? Chodząca katastrofa.. Ja już nie wiem co mam z tą dziewczyną zrobić.. Po trzydziestce, sama. To teraz masz.. Odbija jej. Zaprasza jakiś mężczyzn do domu i orgie uskutecznia. Już nie wiem o co się bardziej boję. Czy o jakieś dziwne zapędy, czy o to jak wychodzi z domu wieczorem. Łazi ubrana na czarno, że jej w ogóle nie widać.. Jeszcze wpadnie pod jakiś samochód, a nie daj boże ciężarówkę..
– Sława, ja Cię bardzo kocham, bo jesteś moim jedynym dzieckiem, ale wiesz że bredzisz? Daj jej żyć. To jest dorosła kobieta. Umie o siebie zadbać lepiej niż Ty sobie wyobrażasz, a im bardziej będziesz tak gadać, tym ona bardziej będzie robić Ci na złość. Przecież jesteście jak dwie krople wody. Identyczne.
– Proszę Cię mamusiu.. Jak ja rano wróciłam do domu, to ciśnienie miałam 160 na 112.. – spojrzała na Genowefę, która wstała od stołu i sięgnęła po słoiczek ulubionej konfitury wiśniowej. – Dostanę przez nią zawału i jeszcze osiwieje..
– Farbowane nie siwieją.. – stwierdziła Gienia i poszła do salonu włączyć wiadomości.  Sława po ripoście matki, mało nie zatkała się pijąc wodę.

Dwie godziny później, było po kolegium redakcyjnym. Dorota rozjuszona na potęgę niepokojącymi wynikami portalu, rozstawiła wszystkich po kątach. Każdemu nawtykała, że się nie stara i jak tak dalej pójdzie, dołączą do Patryka,  który dziś rano dostał wilczy bilet. Każdy kolejny krzyk Doroty, przypominał Elce, że wciąż jest pod wpływem kaca i jak jeszcze trochę to potrwa, to pęknie jej głowa. Gdy wszyscy rozeszli się do swoich obowiązków, obok niej usiadł Tomasz, który przez całe spotkanie siedział oparty o parapet. Chyba jako jedyny w redakcji został doceniony i pochwalony. Dorota nie miała absolutnie żadnych zastrzeżeń do jego pracy.
– Ktoś tu się spóźnił do pracy bardziej niż ja.. – Elka odwróciła się do Tomasza.
– Tak jakoś wyszło. Nieoczekiwana zmiana planów – odparł z uśmiechem.
– Myślałam, że to kobietom schodzi dłużej na wyjściu z domu. Przyjechałeś ponad godzinę później niż ja. Brawo – zaśmiała się, sięgając po butelkę z wodą.
– A jak tam po wczorajszym? – zaśmiał się spoglądając na Elkę, która właśnie duszkiem opróżniała butelkę wody. Gdy odstawiła pustą butelkę spojrzała na niego.
– Łeb mi pęka.. Czeka mnie wykład matki o moralności.. Daj spokój. W ogóle przepraszam za nią. Za ten wieczór.. Głupio to wszystko wyszło. Bezpieczniki wysiadły, muzyka padła, jedzenie się nie wyszło.. Jestem mistrzem imprezy.. – pokręciła głową.
– Nie przepraszaj, mnie się podobało.. Co prawda, nie miałem w planach picia wina z Mikołajem, ale..taniec w blasku świec, przy muzyce z komórki.. To już było całkiem ciekawe i miłe.. – uśmiechnął się do niej. – No może poza tym, że zdeptałaś mi stopy..
– Nie dobijaj mnie.. – zmrużyła oczy. – Czyli do moich imprezowych wpadek muszę dopisać deptanie po nogach.. – przytaknęła sama sobie podnosząc się od stołu. – Muszę iść napisać artykuł.. Wczoraj miałam to zrobić no, ale..
– Przecież pracowaliśmy nad tym w nocy.. – zdziwił się.
– Chodzi o inny tekst.. – westchnęła zerkając na niego.
– Czemu zawaliłaś? – również się podniósł.
– Bo mi przeszkodziłeś.. – skwitowała krótko.
– W pracy z Mikołajem? – uniósł jedną brew.
– Yhy.. Ale nie tylko Ty. Teraz będę musiała napisać fantasy.. – machnęła ręką.
– A o czym ma być to fantasy? – roześmiał się.
– Sama jeszcze nie wiem.. – pokręciła głową. – Wracam do pracy, nim Dorota mnie zwolni. Chociaż przynajmniej wtedy, nikt Cię nie będzie deptał po nogach – westchnęła, zabierając telefon ze stołu i wyszła z konferencyjnej.
– Z tym deptaniem to ja żartowałem.. – krzykną, ale tego już nie usłyszała, bo zamknęły się za nią drzwi. – Było bardzo przyjemnie.. – powiedział pod nosem.
Gdy został sam, usiadł z powrotem na krześle wpatrując się w drzwi. Po chwili wyciągnął telefon, wybrał numer Sylwii i zaczekał aż odbierze.. Kilka minut później, Tomasz wrócił na salę, spoglądając na Elkę, która wpatrywała się w ekran. Dudniła palcami w stół, próbując sklecić swoje myśli w sensowne zdanie.
– Zbieraj się – szepnął, dotykając jej ramienia.
– Co? Gdzie? O czym Ty mówisz? – zmarszczyła czoło.
– Jedziemy robić zdjęcia.. – spojrzał na nią, pakując aparat do torby.
– Jakie zdjęcia? – całkiem się do niego odwróciła.
– No tego kościółka, który chcą wyburzyć – zerknął na nią.
– Ale, że teraz? Czemu tak nagle? – zamrugała powiekami.
– Bo chcę, żebyś dłużej deptała mi nogi – uśmiechnął się do niej.

 ***

8 komentarzy:

  1. Świetne! :) Tomaszowi jak widać zaczyna się podobać Elka :D Jestem ciekawa, wiadomo że trochę później na wersję z sesją ślubną, co tam zaserwujesz ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem coś w tym podobaniu zaczyna być ale przede wszystkim dostrzega w niej to nie udawanie bycia kimś innym, przebywanie z nią sprawia mu radość tak jak jej i na tym bazuje a to co będzie w najbliższym czasie to mieszanka radości, zazdrości, szaleństwa :)

      I tak w ogóle, to niesamowicie się wciągnęłam w pisanie. Czekam na moment jak usiądę przy komputerze i zaczynam tworzyć.. czekam na to tak jak na każdy odcinek i teraz sama tworząc historię mogę ją prowadzić własnym torem, własnym życiem i kiedy tylko mam chęć mogę oddać się tworzeniu kolejnej części. Czasami uda mi się dwie części dziennie ale jak nie to zwyczajnie jedna dziennie to minimum <3

      Usuń
  2. Kochana na Ciebie zawsze można liczyć 😃 taka niespodzianka z rana... Cieszę się że znalazłaś trochę czasu dla nas..mam nadzieje że w niedługim czasie ukaże się kolejna część bo trochę mnie zaintrygowalas tym zakończeniem bo to będzie coś nowego..... Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomasz rozwija talenty, Sława rozwija fantazję, a Ty rozwijasz moją ulubioną powieść! Miły akcent rozmowy z Natką.
    Będę niecierpliwie zaglądać w oczekiwaniu nowej jedenastki.
    Jak zacznę wystawać z moich gruzów, to może napiszę coś bardziej treściwego.
    Adieu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie ,ze dałaś wpis .Nie mam czasu na komentarz.Za chwile juz ruszam nad morze na urlop...Pozdrawiam i dziękuję ze piszesz ,tyle dajesz nam przyjemności .


    OdpowiedzUsuń
  5. Cudnie, nawet nie wiesz jak bardzo stęskniłam się za Twoimi wpisami. Świetnie odświeżona część. Nie do końca pamiętam pierwszą wersję tej części,ale wiem, że jeszcze bardziej "ubarwiłaś" akcję i bohaterów. Pozdrawiam i czekam na odświeżoną część nr 11.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejooooooooooooo :D
    Cieszę się bardzo, że do nas wróciłaś :D Już się stęskniłam , ale wiadomo przecie,że Ty też masz swoje życie i niezawsze masz czas na pisanie opowiadań ;) Haha :D Wszystkie riposty babci Genii wygrywają :D A szczególnie " Farbowane nie siwieją" :D Uwielbiam to :D No co tu dalej mówić :D Całą częścią jestem zachwycona :D Co ja gadam! :D Każdą częścią jestem zachwycona :D Rewelacyjnaaaaaaaaaaaaaa część :D Tak samo, zaintrygowana jestem końcówką :D No więc zatem pozostaje czekać do części 11 , jak i 70 , o której dosłownie zapomniałam :D A to wszystko przez te odnowione części , które tak samo jak te nowe , oczekuje z wielką przyjemnością :D Teraz pozostaje cierpliwie czekać na obydwie części :D



    Manik Makos




    Manik Makos

    OdpowiedzUsuń
  7. Przywykam do dna dołu, więc rozwinę moje wrażenia z 10tki.

    Jeszcze mi się nie trafił kac na cudze życzenie :).

    Poniewieranie łóżka brzmi świetnie.

    Hmm. Tomasz kreśli arabeski. Skoro sam mógłby coś napisać, to może z tego skorzystaj? Wkładka w Klusku coraz bardziej obiecująca. Elka tyle razy podejrzewała go w serialu, że byłoby to ciekawą alternatywą.

    Sylwia powinna zapytać: "od kiedy ty masz znajomych?"

    Jak często nasza bohaterka nadużywa, że jest tak dobrze wyposażona?

    Tak zamilkła w rozmowie z Natką, jakby to był materiał do odrzewania na następne 55 lat małżeństwa.

    Myślę, że nawet śpiew by Tomasza nie wystraszył. W końcu to nieustraszony podróżnik. Jeszcze by zaczęli śpiewać oboje i jest możliwość, że wypłoszyłoby to pozostałych gości.

    Boże, Sława! Nie dość, że trzech na jedną, to jeszcze "każdy z każdym"?! Nic tylko złapać Marcina i dwóch mężów, na ampułki Cezarego. Dopieroby doktorowa odmłodniała.

    Żywy ogień na policzkach? Aż tak poruszyła ją wizja kochanej mamusi? Gen się uaktywnił.

    To nie Kluskowi, tylko Sylwii się zeszło z wyfhodzeniem z jego domu.

    I wysyłasz ich do kościoła...
    Zacieram łapki muszym gestem. Co Ty tam wymyślisz.

    Pamiętamy obietnicę rozrywek w ciemni 70+. Porozpuszczaj swoje erotomanki. Oby pisało Ci się jeszcze fajniej, niż nam się czyta.

    OdpowiedzUsuń