„Nie chcę doczekać takiego dnia, w
którym Ciebie w nim zabraknie” – te słowa zapamiętał najbardziej z całej tej
zakręconej nocy. Tomasz leżał na swoim łóżku, trzymając rękę na brzuchu i
patrzył zamyślony w okna swojej sypialni. Z jednej strony cieszył się, że
usłyszał od Elki coś takiego, że tak myślała, że tak czuła ale z drugiej, to
zdecydowanie robiło zamieszanie w jego głowie.
Obok jego łóżka na którym aktualnie leżał, stało kilka
paczek z rzeczami, które dotychczas spakował jednak na moment zrobił sobie przerwę zostawiając drugie tyle. Dziś
wprowadzał się do Sylwii, klamka zapadła. Czy był szczęśliwy? Chyba tak, w
końcu ruszył dalej. Kolejny etap.. taka kolej rzeczy – pomyślał. Gdy usłyszał
pukanie, podniósł się leniwie idąc otworzyć drzwi. Sylwia zawsze wpadała niczym
huragan. Nie inaczej było tym razem..
- Spakowany już? – rozejrzała się
widząc porozstawiane paczki z połową rzeczy na wierzchu. – Chyba muszę Ci
pomóc. – roześmiała się odkładając torebkę na stół. – Zaczniemy od.. –
spojrzała się jeszcze raz na stół, gdzie dostrzegła opakowany w srebrną folię
pakunek z podpisem” Tomaszowi, Elka”, biorąc go do ręki i odwracając się do
Tomasza. – Co to jest?
- Prezent.. – odparł opierając
się o ścianę.
- To widzę ale .. czy my się na
coś nie umawialiśmy? – spojrzała na niego odkładając paczkę.
- Umawialiśmy.. ale zrywam tą
umowę. Tak być nie może. – spojrzał na nią stanowczo. – Dlaczego to ja mam Ci
zawsze ulegać we wszystkim, zaczynając od doboru dodatków do mieszkania kończąc
na doborze przyjaciół. Elka jest moją przyjaciółką a Ty moją dziewczyną. To są
dwie skrajne sytuacje. Z nią robię inne rzeczy z Tobą inne rozumiesz? Nie
możesz być zazdrosna o to, że czasem pogadam o tym, co Ciebie kompletnie nie
interesuje czy spotkam się na kręglach.
- Ale.. – spojrzała na niego chcą
odeprzeć argumenty ale tak naprawdę on miał rację. Problemem było to, że nie
znała Elki osobiście. Widziała ją tylko raz czy dwa przelotnie i nie wiedziała
czy rzeczywiście jest o co być zazdrosną i czy to ona biega za nim czy on za
nią. Musiała sprawdzić to sama. – Ok.. niech będzie. Nie będę się wcinać w tą
znajomość.
- Serio? – spojrzał na nią
zdziwiony obrotem sytuacji, ale skoro postawił sprawę szczerzę, to może ją tym
uspokoił w końcu. Przecież nie mógł podejrzewać, że kobieca przebiegłość nie zna
granic.
Tymczasem w swoim mieszkaniu,
popijając kawę, Elka pisała kolejny felieton podsumowujący ostatnie wydarzenia z jej życia.
Porządek, spokój, opanowanie. Singielka rusza w świat, w którym nic nie może
jej już zaskoczyć. Ani własne emocje, ani oczekiwania w stosunku do innych
jednostek, które mają swoje życie, związki, rodzinę. Singielka od dziś skupia
się na sobie. Odpuszcza nierealne cele i skupia się na przyjaźni, bo przecież
bycie z kimś jest w porządku, bycie samemu jest w porządku. To po prostu są dwa
różne porządki, tyle. Jedną z dobrych stron bycia singielką jest to, że ten na
którego się czeka i tak się już zasadniczo porządnie spóźnia, więc nie ma co
się denerwować. Mimo wszystko, że można myśleć inaczej, że bycie samemu nie jest
złe to w dzisiejszym świecie nie da się być samemu, panuje regularny terror
par. Pójście do kina czy restauracji, na koncert, wyjazd na wakacje samemu jest
uznawane za kompletne zdziwaczenie a czemu? Nie wiem. Przecież to nie jest
wyścig o drugą połówkę, bo nie chodzi o to żeby ciągle gonić, chodzi raczej o
to żeby nie przegapić.
Pisanie felietonów w domu,
ostatnimi czasy to było najlepsze rozwiązanie zważywszy na to, co działo się w
redakcji. Do grona pracowników dołączył nowy księgowy Andrzej Mazur. Facet z
kosmosu. Zaprogramowany cyborg, który ma co do jednej setnej wyliczone
absolutnie wszystko. Podejrzenia Mikołaja o to, że wyślą kogoś z zarządu do
sporządzenia zmian w redakcji potwierdziły się i teraz trzeba było czekać czy
portal zatonie czy będzie dryfować. Absolutna panika w „Co tam?” wywołana przez
Dorotę, trochę zmobilizowała zespół do pracy. Nowa ramówka portalu, opis
każdego pracownika, zdjęcia wykonane przez Tomasza, to była szansa na sukces
tego miejsca. Podobno każdy sukces dodaje skrzydeł a na pewno dodaje pewności
siebie.
Tymczasem, na pewnym osiedlu
domków jednorodzinnych, na kanapie w swoim domu, dojrzała kobieta w papilocie
na grzywce, jeszcze w szlafroku dumała nad tym co powinna zrobić względem
swojej starszej córki. Od czasu rozmowy z Elką, gdy przyszła do jej domu, kiedy była w kompletnej rozsypce, Sława
zastanawiała się jak można jej pomóc. Musiała jej pomóc, to był matczyny
obowiązek.
- A Ty ciągle w szlafroku? –
odezwała się Genowefa, szykując na mały spacer po osiedlu.
- Mamusiu..ja rano zrozumiałam, że
mam wobec Elki wyjątkowy obowiązek. Nie spałam pół nocy ale już wiem jak jej
pomóc – odpowiedziała ziewając jeszcze półprzytomna.
- Mnie w to nie mieszaj – odparła
wiedziona doświadczeniem na co stać jej córkę. – Coś ty znowu wymyśliła co? –
spojrzała na ekran otwartego laptopa nie wierząc w to co widzi. – Oszalałaś..
- Nie mamusiu, zakładam Elce
profil randkowy – uśmiechnęła się pewna tego co robi.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie
każda kobieta chce żeby jej matka była reżyserem jej życia? – spojrzała na nią
siadając na kanapie. – Opamiętaj się kobieto.
- Mamusiu, nie znasz się to nie
marudź, a jak nie chcesz pomóc to idź już na ten spacer a ja sobie bardzo dobrze
poradzę sama. – popatrzyła na nią już tworząc opis Elki.
- Mowy nie ma, ja Cie samej nie
zostawię, nie dam Elce krzywdy zrobić..- mówiąc to wyszperała okulary z
torebki.
- No wiesz Ty co? Ja? Krzywdę własnemu
dziecku? Proszę Cię.. – mruknęła.
Obie panie w końcu doszły do
konsensusu tworząc coś, co miało ręce i nogi chociaż najgorszy problem był ze
znalezieniem dobrego zdjęcia Elki, bo ta wielu takich nie miała. Kiedy w
rodzinnym domu singielki, działo się coś o co nie podejrzewałaby nikogo, najgorszego wroga, ona sama
szła właśnie do pracy brukowanym parkingiem. Spostrzegła wysiadającego Tomasza
z taksówki, który czule żegnał się ze swoją dziewczyną. Przełknęła ten widok
idąc twardo do przodu. Nie wiedziała, że zauważył ją Tomasz i podbiegł za nią,
delikatnie dotykając jej pleców przez co podskoczyła.
- Hej.. – uśmiechnął się
spoglądając na nią. – Nie boisz się windy?
- Cześć, jeżeli mam znowu utknąć
z Tobą to nie bardzo – zaśmiała się.
- Dzień dobry Państwu – odezwał
się za nimi poważny męski głos powodując, że natychmiast odwrócili się w stronę
mężczyzny w garniturze. – Pani Elżbieta Kowalik jak mniemam..
- Po prostu Elka, wystarczy –
spojrzała na niego podając mu rękę.
- Czy wie Pani która jest
godzina? – popatrzył na nią nie puszczając jej dłoni.
- Jest 10.. – odparła nie wiedząc
do czego dąży.
- 10:07 a to oznacza że jest Pani
spóźniona..I mam nadzieję, że był ważny powód tego spóźnienia. Musimy pilnować
ustalonych godzin pracy... – uśmiechnął się sztywno.
- W takim razie wyjdę dziś o
19:07 w porządku? – spojrzała na niego z kamienną twarzą chociaż w środku
gotowała się ze śmiechu i do póki nie zniknął z widoku, oboje z Tomaszem stali
przy windzie jak słupy soli. - Co to było? On jest nakręcony na baterie? – parsknęła śmiechem.
- Nie wiem, nie pytaj mnie, mnie
kazał przynosić faktury zamiast rachunków, jak powiedziałem mu, że byłemu
księgowemu wystarczały to wiesz co odpowiedział? Że dlatego właśnie jest byłym
–zaśmiał się wchodząc do windy zaraz za nią.
- A jak tam kawa? Smakowała? –
zerknęła na niego stając pod ścianą.
- Jeszcze nie piłem ale okazała
się być przydatna.. – spojrzał na nią.
- Jak to? – poparzyła
niezrozumiale.
- Powiedziałem Sylwii, że nie
zrezygnuje z naszej znajomości i to zaakceptowała. Jesteśmy przyjaciółmi koniec
kropka. – uśmiechnął się do niej. Uwielbiała gdy podkreślał to słowo - przyjaźń.
Nie wiedzieć czemu, kilka dni później
czy to na złość światu, sobie, matce, z desperacji a może z głupoty, po tym jak
któregoś wieczoru w redakcji zgadała się z Andrzejem na temat singli, postanowiła
się zgodzić na wspólną kolację. Jeszcze jakiś czas temu, gdyby ktoś jej to
powiedział umarła by ze śmiechu ale teraz.. Teraz była wkurzona na wszystkich
facetów. Na każdego z osobna i w hurcie. A ten? Ten był wypadkiem przy pracy.
Po tym jak Wojtek przyleciał do redakcji, oddać jej kasę za hotel i jeszcze
tym żałosnym tłumaczeniu się, że inaczej to wszystko planował, miała go serdecznie dosyć na
dobre. Ten etap był zakończony definitywnie. Jakby tego było mało, w redakcji
niemal codziennie pojawiała się Sylwia, wyciągając gdzieś w trakcie pracy
Tomasza, afiszując się z tym jaka to jest szczęśliwa. Najdziwniejsze było to, że
zaczęła z nią rozmawiać. Tzn Sylwia mówiła, ona słuchała i nie wdawała się
zbytnio w dyskusję. Nie rozumiała tego nagłego przypływu uczuć ze strony
kobiety, która kilka tygodni temu wydrapałaby jej oczy. No cóż, kobieta zmienną
jest.
W tym samym czasie, mniej więcej w
ciągu tygodnia od chwili kiedy Sława założyła Elce konto na portalu randkowym,
zdążyła już w imieniu córki przeprowadzić kilka rozmów, ba zdążyła się nawet
spotkać z kilkoma potencjalnymi partnerami. Temu wszystkiemu przyglądała się z
boku Gienia, która zachodziła głowę na
co stać jej jedyną córkę. Pierwsze spotkanie nie wypaliło, drugie, facet uciekł
jak dowiedział się że matka przyszła zamiast córki, trzecie - na widok gościa Sława
uciekła w popłochu. Niebawem miało nastąpić spotkanie czwarte a potem piąte,
które miało okazać się dla Sławy nauczką na bardzo długi czas.
Tomasz akurat siedział przy
stoliku w bufecie, przeglądając kilka rzeczy na tablecie i pił kawę, gdy
przypadkiem podsłuchał rozmowę Elki i Andrzeja, którzy umawiali się na wieczór z
wyliczeniem co do minuty jaka czynność zajmie ile by przedostać się z redakcji
na parking pod budynkiem. Słyszał ale nie mógł uwierzyć w to wszystko, przede
wszystkim nie rozumiał jakim cudem, Elka na to poszła. Gdy pozbierał swoje
rzeczy od razu poszedł na górę dopadając Elkę przy stanowisku pracy, odwracając
jej krzesełko by na niego spojrzała.
- Co Cię podkusiło by umówić się
z tym świrem? – spojrzał na nią całkiem poważnie.
- A co jest złego w rozsądnym,
uporządkowanym i poukładanym facecie? Dla Ciebie każdy taki typ to świr i
dziwak? – popatrzyła na niego marszcząc lekko czoło.
- Dziwne to jest to, że nie podał
Ci sekund ile zostało do godziny 17:07 – mruknął krzyżując ramiona.
- A Ty nie masz co robić, tylko
przysłuchiwać się z kim i kiedy wychodzę? Zazdrosny? – odparła.
- Ta.. będę się śmiał jak ta
randka nie wypali, bo Andrzej spóźni się na windę. – odwrócił się plecami.
- Ty się martw o swój a nie o mój
wieczór lepiej. – mruknęła robiąc to samo i kontynuując pisanie.
- Ja nie muszę, mam wieczór filmów
meksykańskich. – zerknął w jej stronę ale tylko przelotnie.
- Gratuluję, wspólny seans
filmowy.. – odpowiedziała coraz bardziej zirytowana.
- Nie trzeba robić wszystkiego
razem, żeby być razem Elka..
Nie miała ochoty dłużej go słuchać,
dlatego wstała i poszła do pomieszczenia socjalnego, zabierając laptop. Dziś
była zdecydowanie wkurzona, niby miała bawić się dobrze ale od rana coś było
nie tak. Czuła w kościach, że albo dziś kogoś zabije albo sama padnie ofiarą
psychopaty. Czy Tomasz miał rację i faktycznie Andrzej wykazywał objawy świra?
No jeszcze kiedyś sama tak mówiła a teraz szła w paszczę lwa. Gdy przed samą
piątą szła do swojego biurka pozabierać rzeczy, Tomasz z uśmiechem oparł się o
to jej biurko obserwując jak się krząta.
- Nie ważne jak wyglądasz, ważne
żebyś się nie spóźniła.. – zaśmiał się.
- Co Ty się tak martwisz o tą
moją randkę co? A może sam masz ochotę na spotkanie z Andrzejem? – zaśmiała się
widząc jego spojrzenie gdy padł taki pomysł.
- No martwię się o Ciebie jak o
przyjaciela, przecież wiesz.. Życzę Ci z całego serca dobrej zabawy ale.. jak
coś to możesz zadzwonić.. i zamiast surowej ryby, zjemy pierogi w tej nowej pierogarni
za rogiem. – popatrzył na nią chowając obiektywy do pudełka.
- Nie trzeba, będę bawić się
szampańsko, aż Ci buty spadną z wrażenia! – zaśmiała się idąc do windy.
- Ta.. na pewno. – mruknął ale
bez uśmiechu siadając na krześle.
Gdy Tomasz wyszedł z redakcji,
miał już swój plan, retrospekcje filmów Iñárritu. Najpierw miał pojechać do
domu, zjeść coś i się ogarnąć, bo Sylwia sama dziś miała kilka spotkań
służbowych więc ten wieczór miał tylko dla siebie. Jak się miało okazać wkrótce,
bardzo się mylił. Gdy dotarł do mieszkania, został postawiony przed faktem
dokonanym, że idą na spotkanie z wpływowym inwestorem, który zakłada nowy portal
i szuka specjalistów w tym świetnego fotografa. Zdziwiło go to tym bardziej, że
nie zamierzał zmieniać pracy i niczego nie szukał, jednak Sylwia widziała jego przyszłość
zupełnie inaczej niż on sam. Ubranie się w garnitur to było coś, na co się nie
zgodził mimo nalegań Sylwii. Nie czułby się sobą, zresztą nie miał ochoty
spędzać wieczoru w towarzystwie jakiegoś Edgara. Co to za imię w ogóle? Tak jak
się domyślał, z godziny na godzinę było coraz gorzej, pełna nadziei po tym
spotkaniu Sylwia, była coraz bardziej rozczarowana zachowaniem Tomasza
wobec jej nowego przyjaciela. Tomasz jak Tomasz, mówił co myśli, co czuje, bez
owijania w bawełnę, co skończyło się absolutną klapą. Gdy wychodzili z budynku, jakby tego
było mało, w końcu zaczęło docierać do niego, czemu Sylwia ostatnio była taka
miła i grzeczna w temacie Elki. Po prostu planowała znaleźć mu nową pracę, w
której jej nie będzie. To był jej sprytny plan, który nie wypalił a dodatkowo
wkurzył Tomasza. Założył kaptur na głowę i w złości rozeszli się pod budynkiem
restauracji. Ona chyba do domu a on? Przed siebie.
Elki wieczór z początku przebiegał
iście według planu. Nie spóźniła się. Później zaczęły się schody prowadzące
prosto do dna piekieł.. W pierwszej kolejności wizyta w podobno najlepszej restauracji
sushi w mieście, okazała się kompletną klapą. Lokal został właśnie zamknięty a interes zwinięty. Ale przecież świat się nie kończy na jednej restauracji. Jest
ich mnóstwo w okolicy, choćby bardzo dobra pierogarnia, która niestety według
Andrzeja okazała się być mordownią smaków. Jak nie pierogi to co dalej? Padła propozycja
udania się w kolejne niepowtarzalne miejsce, z najlepszym sushi jednak do samego
końca nie wiedziała o jakim miejscu mowa. Gdy podjechali pod budynek Andrzeja w którym mieszkał i
okazało się, że ma zamiar sam zrobić i zaserwować Elce swoje sushi, włączył się
w jej głowie alarm. Elka, uciekaj gdzie pieprz rośnie. Ratuj się kto może! Po
kilku próbach namówienia Elki, by jednak się zgodziła pójść do niego na kolację,
w końcu uległa. To co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Tak sterylnego,
białego i nienagannego mieszkania, nigdy nie widziała w swoim dotychczasowym
życiu. I mieszkał tu facet? Ale w sumie.. patrząc na pewne dziwne zachowania,
natręctwa czy przyzwyczajenia Andrzeja, mogła się tego spodziewać. Kapcie we wszystkich
rozmiarach dla gości? To jeszcze by przeszło ale mini odkurzacz, którego użył w
momencie gdy na stole pojawiły się 3 okruszki po waflu ryżowym?
Pedant-psychopata! Wieczór trwał, sushi było w trakcie przygotowywania, czemu by
nie spróbować zrobić własnego, skoro tak nalegał.. Cóż, singielka nie była
mistrzem kuchni i teraz wcale nie poprawiła swoich umiejętności, robiąc dokładnie
wszystko odwrotnie. Może chociaż dobór wina jej wyjdzie? Na tym się znała.. tak
przynajmniej myślała do dzisiaj. Rozlana butelka czerwonego wina, Andrzej
trzymający nóż kuchenny, wymierzony w jej kierunku ze wzrokiem seryjnego zabójcy, bezapelacyjnie zakończyła
ten wieczór. Nowy rozdział, singielka zamknęła zanim zdążyła spróbować surowej
ryby i zobaczyć jak układa się kostkę Rubika z zamkniętymi oczami ale przynajmniej zamknęła
go cała i zdrowa. Nie jest źle, jest fatalnie - pomyślała.
Zbierająca się nad Warszawą burza,
zdecydowanie sprzyjała dziś oczyszczeniu emocji. Dwie pokrewne dusze, które tego
wieczoru spacerowały ulicami stolicy, nie wiedziały, że aby wyszło coś, coś
musiało nie wyjść. Krocząc w deszczu, czując na twarzy ciepłe krople wcale im
się nie spieszyło. Zatrzymali się dopiero wtedy, gdy ich wzrok spotkał się w tym
samym czasie.
Kochani moi :)
Dziś pierwszy raz od kilku dni, dopadła mnie niemoc, nie wiem.. miałam niby wszystko w głowie a nie umiałam ubrać tego w słowa. Ale jest, udało się, jestem szczęśliwa, że Was nie zawiodłam i jest nowy wpis :)
Buzuaki :*
Zuch dziewczyna :D Jak zwykle arcydzieło - super opisane znane już sytuacje, rozmowy naszych bohaterów fajnie sklecione, Faktur jak malowany :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to "zrządzenie losu", który chcąc nie chcąc zawsze powoduje spotkanie Elki i Tomasza :) można by pomyśleć, że wszechświat ewidentnie robi sobie z nich jakieś jaja :D Pięknie ;) Pozdrawiam i dobranoc :D :*
Dobrze to podsumowałaś, bo przecież przeznaczenie to pokurczona staruszka z idiotycznym poczuciem humoru i lubi robić jaja :>
UsuńHahahah dobry tekst xd
UsuńJest Faktur, jest Sławka - będzie się działo! :D
OdpowiedzUsuńSuper, że pomimo kryzysu udało ci się skończyć tą część i mimo obaw mogę śmiało powiedzieć, że wyszło genialnie! :) Tomasz skłócony z Sylwią i nieudana randka Elki z Fakturem, co efektem jest niespodziewane spotkanie w deszczu jest świetnym powodem na to, by powiedzieć, że już nie mogę się doczekać kolejnej części! Już jestem ciekawa, co wymyślisz z Eltomkami w pierogarni poza "ostatnią wieczerzą" przed wypłatą :P Chociaż nie, u ciebie Wojtek oddał już pieniądze Elce ;) No to życzę powodzenia w wymyślaniu i pisaniu ciągu dalszego :)
Jest Faktur, jest Sławka , jest IMPREZA :D
UsuńMyślę że to dziś był taki kryzys twórczy ale z tą częścią będzie już zdecydowanie lepiej :)
Rozdział wyszedł super więc nie masz się czym przejmować :)
OdpowiedzUsuńCieszę się z pojawienia Sławy , Gieni oraz Faktura :D
Randka Elki i Andrzeja hahah pamiętam jak Tomasz miał z tego polewkę miło sobie przypomnieć tę scenę :D
Oczywiście Eltomka musiała na siebie wpaść nie mogło być innej opcji i prawidłowo są sobie przeznaczeni koniec i kropka!Uwielbiam sceny w deszczu już rozmarzyłam :D
Niech wena Cię nie opuszcza :)
Do dziś pamiętam ta randkę i mam ubaw do łez :D A ten odkurzacz to mi się po nocy śnił i tak się śmiałam że moja mama powinna taki mieć ; D
UsuńSceny w deszczu hmmm uwielbiam i mam nadzieję, że ta wyjdzie mi to tak jak myślę <3
Trzymałam wczoraj za Ciebie kciuki i się udało. Super rozdział i jaki długi! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się stanowczy Tomasz wobec Sylwii, choć ta zawsze musi postawić na swoim. Cieszę się, że jest Sława i Faktur. Z nimi zawsze jest ciekawie. Już nie mogę się doczekać opisu randki z Mikołajem :P
Końcówka super. Znowu po "kłótni" świat ich do siebie zbliża, po prostu przeznaczenie :D "aby wyszło coś, coś musiało nie wyjść" :)
No tak narzekałam a tu wyszedł chyba najdłuższy z dotychczasowych , brawo ja :D
UsuńNie mogę się doczekać ciągu dalszego. Spotkanie w pierogarni jest jednym z moich ulubionych momentów E&T. Ciekawe jak to rozwiniesz...
OdpowiedzUsuńA teraz nie będzie tak różowo. Muszę się przyczepić do kilku rzeczy:
1. Formy grzecznościowe. Nie stosujemy ich w dialogach. To są zwroty, których używa się w korespondencji: "Szanowny Panie", "Ciebie", "Twoje", itd.
2. Zdania złożone. To jest klątwa języka polskiego. Żeby napisać coś, co ma ręce i nogi, trzeba się trzymać określonych reguł. Musisz się zastanowić, które zdanie u Ciebie jest podrzędne (mniej ważne), a które nadrzędne (ważniejsze). Podrzędne zazwyczaj "dołącza się" do nadrzędnego, używając spójników: kiedy=gdy, jeżeli=jeśli, albo=bo, ponieważ. To jest tak, jak z angielskimi okresami warunkowymi. Każda część musi być oddzielona przecinkiem. Inaczej sens się nieco gubi.
"Obok jego łóżka na którym aktualnie leżał, stało kilka paczek z rzeczami, które dotychczas spakował jednak na moment zrobił sobie przerwę zostawiając drugie tyle".
To zdanie jest tego przykładem. Chronologia się trochę rozjeżdża - mimo przecinków w odpowiednich miejscach. Spróbuj postawić na krótsze zdania. Są prostsze i budują napięcie. Może tak: "Obok łóżka, na którym leżał, stało kilka paczek z rzeczami, które dotychczas spakował". Skreśliłam "jego", bo w następnej części zdania piszesz: "na którym leżał". Wiadomo, że leżał na swoim łóżku - z resztą, to wynika z kontekstu. Nadużycia semantyczne są kolejną zmorą. Nadużycia, czyli np. : "fakt autentyczny", "masło maślane" czy "jego dłoń, którą poruszył" - wiadomo, że jego. Chyba, że trzymał w ręce cudzą odciętą :p
Przytoczone zdanie to przykład zdań równoważnych. Jeśli oba są tak samo ważne i nie zachodzi pomiędzy nimi żadna zależność, w dalszym ciągu, musimy je oddzielać przecinkami. Pozostaje jeszcze temat wtrąceń. W poprzednim zdaniu było nim "w dalszym ciągu". Dlatego to wtrącenie jest oddzielone przecinkami. Można też użyć "-", jeśli zdań podrzędnych - bądź wtrąceń - jest więcej :D
3. Cytaty. Przysięgam, to już ostatni punkt. W swoich tekstach cytujesz felietony. Muszę przyznać, że bardzo ładnie wplatasz je w fabułę, ale:
- jeśli cytowany fragment jest myślą bohatera, to trzeba go wziąć w cudzysłów.
"Nowy rozdział singielka zamknęła,zanim zdążyła spróbować surowej ryby i zobaczyć jak układa się kostkę Rubika z zamkniętymi oczami(tu kropka. Nikt nie jest w stanie powiedzieć tak długiego zdania na jednym wdechu). Ale przynajmniej zamknęła go cała i zdrowa. Nie jest źle, jest fatalnie", pomyślała.
Tak to powinno wyglądać.
- jeśli opisujesz scenę, w której Elżunia pisze swój felieton, można to zrobić na dwa sposoby:
* na przykład: "Są dwie metody radzenia sobie z facetami", pisała, siedząc z nosem nad miską parującego naparu. " Jedna to..." - i tak dalej.
* jeżeli przytaczasz dłuższy fragment felietonu - który nie jest przemyśleniami Elki, a felietonem - to najlepiej wydzielić go z tekstu i napisać go od sąsiedniego akapitu. Koniecznie w cudzysłowie. Możesz też pokusić się o napisanie go kursywą. Będzie ładnie wyglądało.
No, chyba tyle tych czepialskich uwag. To znaczy...mam nadzieję, że nie uznasz ich za czepialstwo. Widzę, że znasz te zasady - a na pewno tę o przecinkach. Po prostu czasem uciekają: nawet nie wiesz jak Cię (grzecznościowy i bezpośredni zwrot do Ciebie) rozumiem: mam to samo :D
Aaa, nie - jeszcze jedno. Jeden bardzo popularny błąd mi się rzucił w oczy. Mówimy: "tę umowę", "tę książkę", "tę płytę" - wszystkie wyrazy kończące się na "ę", poprzedza "tę". Mówimy: dostać TĘ książkĘ, albo: dostać TĄ książkĄ :D
Nie zabijaj - musiałam. Za bardzo lubię Twoje opowiadania. Szkoda, żebyś traciła czytelników z powodu drobnych błędów. Na prawdę masz potencjał i genialne pomysły!
Ciuuum!
Piotruś
o borze szumiący, ale walnęłam esej!
UsuńWoooow, podoba mi się ten komentarz. Tyle przydatnej wiedzy! Niby człowiek czuje gdy tekst jest dobrze, albo źle napisany, ale teoretycznie tego nie wie. Chyba sobie to gdzieś zapiszę, może się przydać :D
UsuńHa, chyba nawet pobiłam Cię z długością :p
UsuńBrawo, gratuluję! :D Mam ostatnio za mało czasu, ale jak znajdę chwilę to wysmaruję jakiś esej ("dalsze losy" wciąż czekają na mój komentarz) :P
UsuńMiss Unpredictable !! Kobieto! Czyś Ty oszalała? Oczy mnie rozbolały od czytania tego. Toż to prawie jakbym Potop miała przeczytać którego nie tknęłam i nie miałam nawet zamiaru w liceum. Przyznaję się do tego bez bicia :D Zacznijmy od tego, że miałam zapytać z jakiej filologii się urwałaś, że mi tu o zdaniach złożonych, podrzędnych i nadrzędnych wymiatasz, ale ujawniłaś się na FB to już wiem, że z Anglistyki się urwałaś. To wszystko zaczyna wyjaśniać. Po drugie, ja jestem architektem Ty filologiem, różnica kolosalna jeśli chodzi o zawód i to w jakiej formie używamy języka. : D Po trzecie jakbym była wredna to bym powiedziała podoba się, czytasz to czytaj a nie zwracaj uwagi na pierdoły bo nie na tym to polega tylko na samej historii i taki sens jest tego bloga, tego miejsca i mojego pisania Ale że wredna nie jestem, to podziękuję za uwagi ale czy się do nich zastosuję to trudno mi powiedzieć. Wiesz kiedy ostatni raz pisałam wypracowanie z polskiego? 11 lat temu! Formy gramatyczne, stylistyczne itp zostawiłam na maturze a potem skupiłam się na innych rzeczach :P ja odczytuję skomplikowane plany architektonicze, tworzę projekty, dokumentacje budowlane, wymiatam glebogryzarką, pilarką czy podkasz arką a nie bawię się w pisarkę. ; DD To ze tu jestem to tylko dlatego że kocham ten serial i dla własnej przyjemności piszę te opowiadania. No to się wyspowiadałam z grzechów moich :P Ty masz zboczenie zawodowe i wszystko patrzysz pod kątem stylistycznym, hmm chyba Ci współczuję bo ogólnie czytając większość artykułów można paść trupem wiem o tym :D uff to ja się naprodukowałam teraz. Zabić nie zabije, czy Ty mnie za moją szczerość nie zabijesz czy Ci się nie odechce tu zaglądać nie wiem, może nie ; D Dzięki za dobre i złe słowo <3
UsuńWłaśnie, zboczenie zawodowe :D Zaskoczę Cię. Zanim, poszłam na filologię, byłam na budownictwie. Ja też jestem ścisła :p i nawet projektować potrafię :D Ech, ci rodzice :p To uwagi w dobrej wierze i tylko dlatego, że lubię Cię czytać. Nie jestem hejterem. Jak mi się nie podoba, nie komentuję :D i nie czytam.
UsuńBuziooole :D
hahaha a to niespodzianka Ci powiem, szalona kobieta z budowlanki na filologie ; D
Usuńw sumie ja chciałam być dentystą a zostałam architektem :D