Sekundy mijały ale czas jakby zatrzymał
się w miejscu. Spoglądali na siebie w milczeniu. Nie przeszkadzał im padający
deszcz na ramiona. Mokre włosy Elki, delikatnie pokręcone, przylegające do policzka
zdawały jej się nie przeszkadzać. Wpatrzona w delikatnie uśmiechniętą twarz
Tomasza, czuła na sobie jego przenikliwe acz ciepłe spojrzenie. Lubił ten widok,
od momentu gdy kilka tygodni temu, zobaczył ją z takimi włosami w pokoju
hotelowym.
Nie musiał pytać o nic. Gdyby randka się udała, teraz nie stała by
tutaj, naprzeciwko niego w deszczu. Z jednej strony wiedział, że nie powinien
się cieszyć, że spotkanie nie wyszło ale z drugiej, to nie był facet dla takiej
dziewczyny jak ona. Elka spoglądając na Tomasza, w końcu ulegała urokowi jego uśmiechu,
sama go odwzajemniając. Skoro tu był to i jego wieczór chyba nie do końca
potoczył się po jego myśli. Dzieliły ich może 4 metry od siebie. Robiąc kolejne
kroki ku sobie ich uśmiechy zdawały się być coraz większe a oczy błyszczeć
radością.
- Randka nie wypaliła? – odezwał się
pierwszy Tomasz, robiąc kolejne dwa kroki ku Elce.
- Filmy były za nudne? – odparła na
jego pytanie innym pytaniem, stając z nim twarzą w twarz.
- Zdecydowanie towarzystwo było
za nudne. – zaśmiał się przypominając sobie sztywniaka Edgara w tej bordowej
marynarce i apaszce pod szyją.
- Chyba nie jestem miłośniczką
surowej ryby.. – dodała po chwili roześmiana. – Znowu się przeziębisz jak
będziesz tak chodził i stał na deszczu.
- Może to jest dobry patent na
wypicie gorącej herbaty w Twoim towarzystwie. – uśmiechnął się pod nosem,
rozcierając trochę zziębnięte ręce.
- Albo zjedzenie dobrych
pierogów.. Co Ty na to? – uśmiechnęła się przechylając głowę.
- To chodź, nim oboje będziemy leżeć
w łóżku – roześmiał się biorąc ją pod
rękę skręcając w boczną uliczkę.
W jednym? Chętnie – pomyślała nic
nie odpowiadając na jego dygresję i dała się poprowadzić w znane obojgu
miejsce, idąc w strugach deszczu ale nie spiesząc się zbytnio. Oboje woleli
moknąć, niż skracać czas możliwości pomilczenia razem. Gdy już dotarli pod
pierogarnię i weszli do środka, otuliło ich przyjemne ciepło wnętrza. Tomasz
rozejrzał się po lokalu, nie odnajdując żadnego wolnego stolika ani nawet osoby, która
powoli zbierała by się do wyjścia. Gdy podszedł do Elki, która stała i patrzyła
na tablicę z menu, trochę się przybliżył.
- Nie ma wolnych miejsc.. –
szepnął.
- Żartujesz..– spojrzała się
zaraz po sali odgarniając włosy z policzka. – To co robimy?
- Zaprosiłbym Cię do siebie bo
stąd mamy bliżej ale moje mieszkanie jest już wynajęte.. – spojrzał na nią
czekając aż się na coś zdecyduje.
- No to ja zapraszam do mnie..
trochę dalej, ale za to ciepłej herbaty nie zabraknie. – zaśmiała się.
- Nie wiem czy to jest dobry
pomysł..- mruknął pod nosem, zerkając na jej twarz, na której po tym co usłyszała,
zbladł ten uśmiech który tak lubił.
- To była tylko luźna propozycja.
– odparła sucho opierając się o drewniany blat baru.
- Co dla Pani? – odezwał się w
końcu sprzedawca, który podszedł do nich przyjąć zamówienie.
- Dla nas podwójna porcja ruskich
ze skwarkami na wynos – odparł Tomasz, który nie dał Elce dojść do słowa, tym
samym decydując się przyjąć jej zaproszenie i nie zastanawiać się czy powinien
czy nie. Przecież to była tylko przyjaciółka. Mieli prawo zjeść u niej te pierogi bez
żadnych podtekstów. Czy między nimi były podteksty? Ostatnio zaczął się nad tym
zastanawiać jednak nie dopuszczał do siebie myśli, że to może być prawda.
Takiego Tomasza lubiła
najbardziej, zdecydowanego. Decyzja o tym, że jednak idąc do niej zapadła
szybciej niż zdążyła sobie wytłumaczyć powód dla którego miałby nie przyjąć zaproszenia. Z
Zapakowanymi pierogami, wyszli przed lokal gdzie jak padało wtedy tak teraz nic się ni zmieniło.
- Bierzemy taksówkę? – spytał gotowy
już zadzwonić.
- Mam ochotę na spacer.. trudno,
najwyżej będę kichać przez kolejny tydzień. – spojrzała na niego.
Nie musiała powtarzać dwa razy.
Skierowali się w kierunku jej kamienicy idąc spacerowym krokiem, nie spiesząc
się. Cieszyli się że mogą iść, wzajemnie nie pytając o zbędne rzeczy, że nie tłumaczą się
sobie co nie wyszło i co sprowadziło ich w to jedno miejsce. Tak było
najlepiej. Z nim było najlepiej. Gdy przechodząc obok mężczyzny, który siedział
pod parasolem i grał na skrzypcach Elka się uśmiechnęła, Tomasz spojrzał się na
nią przez moment. Na chwilę stanęli słuchając lirycznej melodii.
- O czym myślisz? – szepnął jej
na ucho zaciekawiony.
- Jako mała dziewczynka zawsze
miałam marzenie.. zatańczyć w deszczu przy muzyce. – zaśmiała się pod nosem. –
Może kiedyś. – spojrzała na niego robiąc krok do przodu. Tomasz może nie
należał do osób spontanicznych, ale przy Elce miał ochotę robić różne głupoty i
nie być za to ocenianym. Postawił pakunek z jedzeniem obok grającego faceta, po
czym roześmiany dogonił Elkę, łapiąc ją za rękę i odwracając ku sobie. Przez moment
nie wiedziała co się dzieje, on sam nie wiedział co wyrabia. Patrzyli sobie
prosto w oczy a ona czuła ze znów za szybko oddycha.
- Pani pozwoli – uśmiechnął się
do niej serdecznie obejmując w talii i ruszył tanecznym krokiem by powoli
złapała rytm. W pewnej chwili myślała, że oszalał ale kilka sekund później, była
najszczęśliwszą dziewczyną na tej ulicy, na tym skwerze. Był wyśmienitym
tancerzem a ona w jego ramionach czuła się jak księżniczka. Nie trwało to
długo, bo i nie chciała go wykorzystywać ale to co zrobił, było najlepszym
prezentem na koniec tego pokręconego dnia. Po paru minutach szli już w kierunku
jej domu roześmiani a Elka wciąż nie mogła uwierzyć w to co zrobił.
- Od kiedy Ty jesteś taki
spontaniczny Tomasz? – spojrzała na niego wchodząc do budynku gdzie mieszkała.
- Od kiedy do mojej ciemni wpadł
huragan o imieniu Elka. – roześmiał się, idąc za nią po schodach, zatrzymując
się pod jej drzwiami. – czy dziś też przypadkiem ktoś inni siedzi w Twoim
mieszkaniu?
- Proszę Cię.. sprawa tego
mechanika została wyjaśniona, już wie że Elka to ja, a Natalia to Natalia,
obraził się na nas niesamowicie ale co.. sam sobie to wymyślił. – otworzyła mu
drzwi, wpuszczając do ciepłego mieszkania zaraz zdejmując mokry sweter. Tomasz
położył jedzenie na stole i sam zdjął z siebie bluzę zostając w samym
podkoszulku.
- Mogę powiesić w łazience? –
spytał patrząc na nią. Elka odruchowo przytaknęła głową, gdy Tomasz poszedł do
jej łazienki dopiero po chwili przypominając sobie, że na wannie zostawiła swoją
bieliznę i poleciała za nim zabierając mu ją spod nosa w dzikim popłochu. Rozbawił go ten widok i tylko
pokręcił głową gdy wyszedł z łazienki po tym jak umył ręce.
- Przepraszam za bałagan.. nie spodziewałam
się gości i tak o.. – zerknęła na niego, chowając rzeczy w komodzie przy fotelu.
- Myślisz, że ja bielizny nie
widziałem? – parsknął śmiechem patrząc na jej słodkie zażenowanie.
- Na pewno nie w takim rozmiarze –
mruknęła idąc do kuchni zaparzyć herbatę.
- Elka.. – pokręcił głową i
poszedł za nią, opierając się o blat. Elka natomiast zaczęła rozpakowywać pierogi,
żeby je trochę podgrzać i wyjęła z szafki kubki na herbatę.
- Miałeś rację, Andrzej to świr..
myślałam, że stamtąd nie wyjdę. Żebyś Ty zobaczył jak on na mnie patrzył, jak
trzymał ten nóż.. Poza tym zniszczyłam jego sterylnie biały dywan. Obawiam się,
że wystawi mi rachunek za pralnię, że się nie pozbieram ze śmiechu chociaż wcale
mi do śmiechu nie było. – spojrzała na niego wykładając pierogi na talerze a on
wziął je i postawił zaraz na stole w salonie, tak jak ona kubki z gorąca
herbatą.
- Ostrzegałem to mnie nie słuchałaś..– mruknął biorąc się za jedzenie.
- Wyglądał na zrównoważonego psychicznie..
– odparła przed tym jak wpakowała sobie do buzi jedzenie, z przyjemnością
ciesząc się jego smakiem.
- Ktoś musi nad Tobą czuwać, bo
masz talent do wpadania w tarapaty. – oparł się o krzesło.
- Uważaj, bo jeszcze wejdzie Ci
to w krew. – uniosła delikatnie brwi.
- Chyba już weszło. – szepnął na
chwilę zawieszając się w myślach.
- A Tobie? Czemu nie wyszło dziś?
– zapytała w końcu zaciekawiona, dlaczego nie siedzi ze swoją dziewczyną gdzieś
na pokazie filmowym tylko u niej w domu zajadając pierogi.
- Pokłóciłem się z Sylwią..
znowu. – spojrzał na nią. – Szuka mi nowej pracy.. uważa, że w „Co tam?” się
marnuje, że się nie rozwijam i nie poznaje nowych horyzontów..
- Chcesz odejść? – spojrzała na
niego usztywniona, siedząc jak na szpikach czekając na jego odpowiedź.
- Nie, coś Ty.. nie mam takiego
zamiaru. Dobrze mi tu. – uśmiechnął się. Gdy dostał wiadomość, sięgnął po
telefon odczytując smsa od Sylwii, z pytaniem kiedy wróci do domu. Chwilę
zastanawiał się czy odpisać czy zostawić w spokoju ale jednak odpisał, że późno.
Na pytanie gdzie jest, zacisnął wargi ale w przeciwieństwie do niej i jej
przebiegłości jeśli chodzi o jego życie, napisał jej prawdę, że jest u Elki.
Nie mógł wiedzieć ale domyślał się, że na pewno Sylwia się wkurzyła nie mniej
niż on będąc z nią w restauracji. I tak było, gdy przeczytała wiadomość od Tomasza,
wściekła się i rzuciła telefonem w kanapę i poszła do łazienki.
Tymczasem wieczór w mieszkaniu
Elki mijał pod hasłem, rozmowy nocą, w fotelu, przy lampce wina. Siedzieli naprzeciwko
siebie, sącząc czerwony trunek po łyku, zerkając na siebie. O czym rozmawiali? O
mężczyznach, o kobietach, o tym że może to trudne ale przyjaźń damsko-męska
jednak istnieje czego w sumie są przykładem chociaż momentami nie była tego
pewna. Ale nie tylko ona nie była tego taka pewna. Tomasz może zdawał się nie
zauważać niektórych rzeczy ale jednak czasami czuł, że ta relacja trochę wyłamuje
się z kanonu przyjaźni. Gdy on siedział zamyślony, wpatrzony w kieliszek, przez
chwilę mogła na niego spoglądać. Dobry, sympatyczny, mądry, przystojny i
zajęty.. – pomyślała w końcu podnosząc się z fotela i odstawiła kieliszek na
stół, podchodząc bliżej okna, spojrzała na mokre ulice.
- Chyba będę się zbierał. –
usłyszała za sobą głos Tomasza, który stanął tuż za jej plecami.
- Jeszcze pada.. – mruknęła.
- To nic, przewietrzę głowę od dziwnych
myśli.. – odparł zerkając na nią, po czym cofnął się do tyłu, po swoją bluzę do
łazienki a ona sama odeszła pod drzwi czekając aż się ubierze.
- Dzięki za uratowanie wieczoru..
– uśmiechnęła się krzyżując ramiona.
- Dziękuję za wspólny
taniec. – spojrzał w jej oczy kładąc
rękę na klamce drzwi. Sekundy mijały, ale nie wychodził, nie naciskał klamki i
nie ruszał się z miejsca. Patrzyli na siebie, bez słów robiąc krok ku sobie gdy
oboje zbliżyli się jeszcze bardziej .. wtedy drzwi same się otworzyły zastając
ich w dziwnej sytuacji a przynajmniej nie przystającej przyjaciołom. Na progu wejścia stanęła zapłakana Natalia.
Kochani :)
Może nie jest to za długo wpis ale myślę że pełny uczucia. <3
Dziękuję że jesteście i że czekacie na każdą część :)
Pozdrawiam i miłego wieczoru :*
Niech to diabli, kobieto, jakie to było magiczne! Mój wywód o poprawności tekstu pozostaje aktualny, ale chwilowo mogę tylko powiedzieć: pieprzyć to! Magia, magia! <3
OdpowiedzUsuńI właśnie za to dziękuję, za docenienie pomysłu i treści nad formę :*
UsuńKurcze, Nati... :/ Ale mniejsza, bo relacja Elki i Tomasza coraz cieplejsza, taniec w deszczu magiczny... <3 Rozmarzyłam się przy tym i ile bym dała, żeby tak było w serialu... Marzenie <3 Kurcze, takie się krótkie to opowiadanie wydaje... Ale jak zawsze nie zawodzisz :) Cudownie! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, wiem że krótkie ale nie chciałam przeciągać a znowu nie chciałam ich jeszcze bardziej zbliżać więc klaps na planie i przerwa :D <3
UsuńO Boziuuu, jak ja bym chciała by mój chłopak był taki spontaniczny... dobrze, że tu nie zagląda bo by się chyba oburzył hehehe xD Ale Tomasz jest ideałem a każdym calu ehhh <3 To zbliżanie się do siebie... im bardziej oni się uśmiechali do siebie tym bardziej ja szczerzyłam zęby :D Z ten taniec w deszczu... mmmmm... uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńAle popieram Agę! - post stanowczo za krótki się wydaje :D
Pozdrawiam :D ;*
Teraz zauważyłam - w opisie swojego bloga (że zapraszasz do śledzenia itd.) napisałas nazwisko Tomasza z małej litery :O :D
UsuńDzięki za to spostrzeżenie, ostatnio coś przez tel zmieniałam i musiało się źle zapisać i dlatego tak, już poprawiłam to nazwisko :D :)
UsuńI cieszę się ogromnie że tak się podoba <3
Normalnie brak mi słów wstaję i bije brawa za ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńW życiu nie spodziewałabym się tańczącego Tomasza w deszczu :D Tak jak napisałaś to wszystko zasługa Elki to ona ma na niego taki wpływ.
Końcówka skojarzyła mi się z odcinkiem 89 z pierwszym pocałunkiem ,ale tak jak myślałam ktoś musiał im przerwać no nic i tak rozdział piękny <3
Bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa <3
Usuń