Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

czwartek, 10 listopada 2016

1. Bo Ty i ja..


Idąc do redakcyjnej kuchni, Elka nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Przyszła tu tylko po kolejną kawę. Jej organizm domagał się sporej dawki kofeiny. W zasadzie domagał się czegoś więcej. Mordu Doroty Łapackiej - naczelnej portalu „Co tam­?”. Po tym jak kilka minut wcześniej opuściła jej gabinet z podkulonym ogonem, Dorota była ostatnią osobą w redakcji jaką miała ochotę oglądać. Tym bardziej z nią rozmawiać. Drugą taką osobą był Krzysztof Kempa. Redakcyjny babiarz, erotoman-gawędziarz i skończony kretyn. Wisiał nad nią niczym kat, domagając się materiałów z archiwum. Niech sobie poczeka w kolejce – pomyślała.
 
Jak zwykle, Elka weszła w nieodpowiednim momencie. To była jej niepisana przypadłość. Pojawiać się tam, gdzie w danej chwili jest piątym kołem u wozu. Właśnie tak się teraz poczuła. Dzierżąc w dłoni kubek w kolorowe kropki, minęła rozmawiającą ukradkiem parę. Ledwie się pojawiła, a wysoki brunet ubrany w czerwoną marynarkę, opuścił pomieszczenie. Od jakiegoś czasu w redakcji krążyły plotki, że Dorota ma oko na ich najlepszego dziennikarza.
Mikołaj Suszyński był nie tylko dobry w swoim zawodzie. Miał też inną tajną broń. Był przystojny. Tym samym, mógł sobie dość łatwo torować ścieżkę kariery. Czyżby to była prawda? Naczelna uwodząca swojego najlepszego pracownika? Czy też pracownik wykorzystywał słabość szefowej, by osiągnąć swój cel, czyli awans - pomyślała stawiając kubek na stalowym blacie.
Też chciała awansować. Już dwa lata pracowała jako "poskramiacz lwów i magik". Tak się czuła, gdy rzucali w nią nożami i kazali robić wszystko poza tym co najbardziej kochała. Pisaniem. Elka od zawsze chciała pisać o ludziach. Prawdziwe teksty, reportaże, wyjątkowe historie. To był jej cel, gdy szła na dziennikarstwo. A jak się skończyło? No właśnie. Praca w redakcji była niczym jazda bez trzymanki. Dziś miała okazję to zmienić. Zdobyła idealny temat, dzięki któremu miała szansę na wybicie się z monotonii pisania horoskopów i bycia researcherką.
Nadzieja na nowy etap w życiu, okazała się być złudna. Zgasić entuzjazm i dobry pomysł, by wykorzystać go do innych celów? Żaden problem. Dorota była w tym mistrzem. Już w trakcie rozmowy z Elką, miała w głowie chytry plan. To był idealny ruch, by przypodobać się facetowi, który ją cholernie kręcił. Podała mu na złotej tacy świetny materiał, którego pomysłodawczynią okazała się być Elka Kowalik. Nijaka, ubierająca się na czarno pseudo dziennikarka. Właśnie tak Kowalikówna była postrzegana przez Dorotę i większość redakcji. Chociaż nawet nie. Gdyby nie była przydatna do wyszukiwania materiałów, mało kto by ją w ogóle zauważył.
Kuchnia wydawała się być strasznie ciasna, gdy Elka czuła za plecami obecność Doroty. Czego jeszcze chciała? Bardziej dobić leżącego? Wystarczająco jasno się wyraziła, co sądzi na temat jej pomysłu. Zamiast dać jej zielone światło, wysłała ją do pisania zaległej części horoskopu. "Dokończ barana" – wciąż odbijało się echem w jej głowie. I ten jej lekceważący wzrok, w momencie odbierania telefonu. Najprościej rzecz mówiąc, Singielka wróciła do karmienia małp. Teraz nawet nie mogła spokojnie zrobić sobie kawy. Z półuśmiechem, odwróciła się w stronę naczelnej smoczycy. Właśnie taką ksywę wśród dziennikarzy „Co tam?” zyskała Dorota Łapacka. Dlaczego się uśmiechała? Czym triumfowała? I co to za koperta? – pomyślała Elka.
Dorocie nie przyszło do głowy, że kradzież tematu poniesie za sobą konsekwencje. Musiała działać. Mikołaj nie mógł się rozdwoić, a inny materiał trzeba było przygotować na cito. Skoro tak bardzo chciała spróbować.. Zgoda – pomyślała Dorota, spoglądając na blondynkę uczesaną w dziwną kitkę na czubku głowy. 
– Proszę. Tu masz wszystko, co musisz wiedzieć – spojrzała na Elkę, podając beżową kopertę z nadrukiem. - Pokaż co potrafisz, wtedy pogadamy o czymś więcej – rzekła.
Elka niepewnie wyciągnęła rękę po kopertę, z której wyjęła kartkę z informacjami na temat guru psychologii. Prowadził on warsztaty coachingowe.
– Weź ze sobą Tomasza. Chcę mieć dobre zdjęcia..– dodała, zostawiając Elkę samą.
A jednak gwiazdki spadają z nieba – pomyślała Elka, gdy Dorota podniosła szlaban. W końcu mogła stworzyć swój pierwszy, prawdziwy samodzielny reportaż. Czytając informacje o Jacku, zagryzała coraz mocniej wargę. Zrobi się.. To będzie świetne! – mruknęła pod nosem ucieszona jak małe dziecko. Gdy euforia opadła, przypomniała sobie o tym, co Dorota powiedziała. Miała zabrać ze sobą Tomasza.
Tomasza? Tego fotografa? – powtórzyła w myśli nawet nie bardzo kojarząc, który to Tomasz. Pracował dopiero od niedawna. Dwa, może trzy miesiące.. Żeby było śmieszniej, siedział tuż za jej plecami, a nie zamienili dotąd ani jednego słowa.
Czas przełamać pierwsze lody – pomyślała opuszczając kuchnię.
Podekscytowana, tańczącym krokiem podeszła do redakcyjnej recepcjonistki. Monika, jako jedna z dwóch kobiet w tej redakcji, nie bała się nigdy ekstrawaganckiego stroju. Ubrana w czerwoną bluzkę w białe kropki, wisząc nad dokumentami spojrzała na rozradowaną Elkę.
– Widziałaś Tomasza? – Elka uśmiechnęła się opierając o ladę.
– Którego? Nowego? – zapytała Monika, nie wiedząc o kogo jej chodzi.
– Yhym, a on jest fotografem czy grafikiem? – spytała Monikę.
W tym momencie zdała sobie sprawę, że nawet nie wie kim jest człowiek, z którym ma pracować. Stopień jej ogarnięcia właśnie osiągnął poziom mistrzowski.
– Nie wiem. – Monika pokręciła głową, przewracając długopis w palcach. – Jakoś mi się nie zwierzał.. A po co Ci on? – uśmiechnęła się.
– Reportaż robię! – wypaliła od razu pełna entuzjazmu, podskakując i ciesząc się jak małe dziecko, które zaraz dostanie swoją upragnioną zabawkę. – O guru psychologii – dodała po chwili, widząc, że Monika nie bardzo rozumie o czym mówi.
Stojąc kawałek dalej, rozmowie przysłuchiwał się Mikołaj. Słysząc słowa Elki, zrozumiał aluzję Doroty. Tak rozwiązała tę sprawę – pomyślał, gratulując dziewczynie i odchodząc z pola widzenia. Przechodząc obok gabinetu Doroty, spojrzał w jej stronę, po czym opadł na obrotowe krzesło. Zagranie nie fair, ale cóż.. – westchnął zamykając oczy. Zrobiło mu się trochę głupio. Elka miała się męczyć z nudnym i mało znaczącym reportażem, podczas gdy on dostał świetny materiał. Niestety, takie są realia. Jeden ma lepiej, drugi gorzej. Najlepiej o tym nie myśleć i robić to, co do kogo należy.
Z tą dewizą wrócił do swoich obowiązków.
Elka nie mając bladego pojęcia o tym co zrobiła naczelna, była absolutnie szczęśliwa. Już nawet nie miała jej za złe tego jak ją potraktowała. Teraz miała cel. Pokazać Dorocie, że umie pisać. Zresztą nie tylko jej. Wszystkim. Czym prędzej, pobiegła szukać Tomasza w jego „norze”, co wedle Moniki oznaczało ciemnię fotograficzną.

Tymczasem, gdzieś na końcu korytarza, trzy piętra niżej, poszukiwany przez Elkę fotograf, właśnie pracował przy zdjęciach. Tomasz Górski, z dobrej woli naczelnej jak to lubiła powtarzać, całkiem za darmo dostał jeden z opuszczonych magazynów. Dzięki własnemu uporowi i chęci, zamienił go w mniej lub bardziej profesjonalną ciemnię. Na sznurku rozpiętym między dwiema ścianami, cierpliwie i precyzyjnie rozwieszał zdjęcia, które nie dawno wykonał. Na jednym z nich, była widoczna piękna dziewczyna. Gdy w pomieszczeniu zrobiło się momentalnie jasno, zdjęcie brunetki w tej samej sekundzie zamieniło się w czarny kawałek papieru..
– DRZWI!!! – warknął Górski, natychmiast się odwracając.
W blasku słonecznego światła, które wpadało przez okno w korytarzu, stanęła Elka. Będąc w amoku po otrzymaniu pierwszego własnego zlecenia, całkowicie zapomniała o dobrych manierach. Zawsze pukała, ale nie tym razem. Teraz z impetem wparowała jak do siebie. Przez chwilę stała jak wryta. Nie wiedziała co ma w ogóle powiedzieć. Facet wydarł się na nią tak głośno, że struchlała.
Co za nerwus – pomyślała w pierwszej chwili.
Po dłuższym zastanowieniu, stwierdziła, że miał rację. To ona wkroczyła na jego terytorium. Biorąc głębszy wdech, zrobiła trzy kroki i podeszła bliżej fotografa. Ogólnie panująca ciemność sprawiła, że chyba miała więcej odwagi niż w innych okolicznościach. Zwłaszcza po tym jak na nią naskoczył.
– Nie przeszkadzam? – zapytała.
Tomasz odwrócił się w jej stronę. Powoli dostrzegał rysy twarzy dziewczyny, która właśnie zniszczyła trzy godziny jego pracy. Czego chciała? Po co przyszła? Nigdy ze sobą nie rozmawiali. Chociaż było ciemno, przez chwilę miał wrażenie, że jest przestraszona i skrępowana.
– Bo Ty i ja.. – zaczęła niepewnie – ja i Ty mamy zrobić reportaż z warsztatów coachingowych. Razem – dodała po chwili.
Widząc jakikolwiek brak reakcji ze strony fotografa, nie czekała dłużej. Uderzyła w niego potokiem słów niczym lawina.
– Wiesz, to będzie w ciemnym miejscu. Tam będzie zupełnie ciemno. Boże co ja gadam? – pomyślała przez chwilę, całkiem plącząc się w tym co mówi. – Poradzisz sobie z tym? – zapytała, jednak po chwili sama odpowiedziała sobie na to pytanie. – Znaczy ja wiem, że sobie poradzisz, ale to naprawdę muszą być bardzo dobre zdjęcia. Cholernie mi na tym zależy. One muszą coś dodać do tego artykułu także.. Nie wiem właśnie czy mnie rozumiesz. Rozumiesz? Gadam chyba trochę nieskładnie.. – popatrzyła na niego, jak stał wryty w podłogę. Spoglądał na nią przez chwilę z kamienną twarzą. Elka przypominała huragan. Wpadła, narobiła zamieszania i nagle ucichła. 
– Rozumiem – przytaknął ruchem głowy. – Ty opisujesz słowami, ja obrazuję zdjęciami – odezwał się w końcu dopuszczony do głosu.
Był wyższy od Elki o niemal głowę. Spoglądając na nią, na jego twarzy w końcu zarysował się delikatny uśmiech. Z początku był w szoku. W miarę upływu czasu, im dłużej jej słuchał, tym bardziej bawiło go to jej gadanie.
– No właśnie. Tak jakby. W sumie tak. W zasadzie tak – uśmiechnęła się.
To był ogromny sukces, że zrozumiał ją w tym całym bełkocie, który przed chwilą z siebie wyrzuciła. Dopiero teraz zastanowiła się, jak to musiało komicznie wyglądać. Wpadła, zaczęła gadać i nie pozwoliła mu nic powiedzieć.
Brawo Elka, idealne pierwsze wrażenie – pomyślała spoglądając na Tomasza.
Spoglądając na niego, dostrzegła, że dziwnie się uśmiechał.. A może on tak po prostu ma? Może to nie dziwne, tylko zupełnie normalne. Może to ona jest przewrażliwiona. Czy on w ogóle coś mówi? Ona powiedziała tyle, a on raptem siedem słów. To nie był dialog. To był jej monolog. Postanowiła jeszcze chwilę pociągnąć coś, co w zamierzeniu miało być rozmową.
– Wiesz, chodzi mi głównie o to, że jak już raz włożyłam Dorocie nogę między drzwi, to nie mogę jej przynieść czegoś przeciętnego – zacisnęła wargi spoglądając w bok. Palcami gniotła i tak już mocno wygniecioną kopertę.
– Chcesz jej zaimponować? – zapytał Tomasz krzyżując ramiona.
Nie wiedzieć czemu, zaciekawiła go ta dziewczyna. Dawno kogoś takiego nie spotkał. Był niemal pewny, że ilekroć ją widział w redakcji, była raczej cicha i spokojna. Nigdy nie robiła takiego szumu wokół siebie. Aż do dziś. Wpadła tutaj z ogromną werwą wypowiadając tyle słów, co on przez pół dnia.
– Chcę w końcu napisać prawdziwy reportaż – odparła bez zastanowienia. – Nie chcę pisać tych głupich horoskopów do rubryki, której nikt nie czyta.. – oparła się o ścianę na przeciw niego. – Pracuję tu głównie jako researcherka. Wyszukiwanie materiałów dla wszystkich w redakcji, to nie jest to, co chcę robić do końca życia. Chcę być prawdziwą dziennikarką. Chcę pisać o ludziach. Dla ludzi.. Rozumiesz? – spojrzała na niego. – To moje marzenie.. O marzenia powinno się walczyć co nie? Teraz gdy dała mi szansę, nie mogę tego zawalić – zagryzła wargę, spoglądając w podłogę.
Gdy zapadła chwila ciszy, zastanowił się nad sensem jej słów. Ta szalona dziewczyna miała marzenia, aspiracje i chciała zmieniać świat. Tak to przynajmniej odebrał, gdy mówiła o tym co chce robić w życiu. Opowiadała o tym z taką pasją, jaką on robił zdjęcia. Spodobało mu się to. Elka spoglądając na zdjęcia przypięte do sznurka za pomocą spinaczy, w końcu zapytała.
– A te zdjęcia to będziesz robił cyfrówką? – zmarszczyła czoło.
– Naszkicuje na pergaminie – odparł z pełną powagą w głosie.
Po chwili oboje zaczęli się głośno śmiać. Nie mógł dłużej udawać obrażonego mruka. Nie przy niej. Napięcie, jakie jeszcze przed momentem budowało między nimi mur, całkiem wyparowało.
– Tak w ogóle to jestem Elka.. Elka Kowalik – podała mu rękę.
– Tomasz. Tomasz Górski. Miło mi – uścisnął jej dłoń. 
W tym momencie dotarło do nich, jak absurdalne było to spotkanie w ciemni. Najpierw załatwili sprawę, a w zasadzie to ona postawiła go przed faktem dokonanym. Potem pogadali. Poprawka.. On słuchał, ona mówiła. Jednak to mu wcale nie przeszkadzało. Fajnie było słuchać kogoś, kto wie czego chce w życiu, a jednocześnie jest tak roztargniony. Huragan "Elka". Tak ją nazwał w myślach, gdy się przedstawiła.
To była jedna wielka komedia. Pracowali plecy w plecy, a nie znali swoich imion. Nawet teraz, formalności zostawili na sam koniec. Czuł, że to będzie jedna z ciekawszych postaci w jego raczej nudnym obecnie życiu. Nie chcąc dłużej przeszkadzać Tomaszowi, Elka wycofała się do wyjścia. Raz jeszcze spoglądając na zdjęcia, pochwaliła je, naciskając dłonią na klamkę. Wychodząc z ciemni, znów zostawiła te nieszczęsne drzwi otwarte. Dosłownie w sekundę zawróciła skruszona, spoglądając na uśmiechniętego fotografa. Teraz, gdy zobaczyła go w świetle dziennym, wcale nie był taki straszny jak to słyszała od koleżanek z redakcji. Był całkiem sympatyczny i do tego przystojny. Całość dopełniał ładny uśmiech.
– Drzwi.. pamiętam – uśmiechnęła się.

***

DRODZY CZYTELNICY, tak zaczynam opowieść o przyjaźni dwóch serialowych postaci, które natchnęły mnie do pisania. W tych opowiadaniach będą się przewijać wątki serialowe, z moją literacką fikcją. Zapraszam do czytania, komentowania, polecania i udostępniania. Mam nadzieję, że mój pomysł się spodoba i będziecie zaglądać, a ja będę mieć motywację do częstego pisania.
Bawcie się dobrze.

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super, cieszę się <3
      Mam nadzieję że się spodoba :)

      Usuń
  2. Jacie mam nadziej że nie przerwie pisania wtedy kiedy mnie w tym opowiadaniu najbardziej rozkochasz

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pierwszy rzut oka widać zmianę 😉 i tak oto po raz chyba piąty zaczynam od początku czytanie xd jesteś niesamowita, chyba nigdy mi się to nie znudzi! 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę doszło, nawet więcej niż trochę :)))
      Spokojnie to dopiero jeden poprawiony i dopieszczony rozdział, jak będą kolejne na pewno dam znać <3

      Usuń
  4. Dla mnie bomba! Czytałam ten rozdział w pierwowzorze tyle razy i naprawdę bardzo mi się podobał. Teraz, gdy stworzyłaś jego dopieszczoną wersję jestem zachwycona! :D Różnica jest ogromna! Jakość PIERWSZA KLASA ! Dziękuję za Twoją pracę! Uwielbiam <333 Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę ! <3 Po 5 miesiącach warsztatu widać jak bardzo mikre w stosunku do obecnych były te pierwsze części ale wtedy nie sądziłam, że ta przygoda zabrnie tak daleko :)

      Usuń
    2. Ale to zleciało ! Ja dołączyłam do grona Twoich wielbicielek na początku grudnia i od tego czasu uczestniczę w tej fascynującej przygodzie :))) Dołączyłam.. i wpadłam po uszy. Pokochałam Twoje opowiadanie ❤ Bałaś się, że nikt nie będzie go czytał. Jednak fanów wciąż przybywa :)
      Uwielbiam wszystkie części Twojego dzieła. Każda jest piękna i wywołuje inne emocje. Chce się je czytać, czytać i czytać... <3 Monika

      Usuń
    3. Sama nie wiem kiedy tak szybko ale to dobrze :) Nie jestem nawet w połowie historii a tu już tyle za nami. To co przed nami?! <3

      Usuń
  5. Kawa jako zamiennik mordu pokazuje nam, drogie dzieci, że Dorota jeszcze nie zalazła Elce za skórę nazbyt mocno.

    Zawsze sapię, jak widzę to "Kępa", skoro na drzwiach naczelnego miał jednak Kempa. Ale licencja poetica.

    To "razem" zawsze wydawało mi się lubieżnym tonem wypowiedziane...

    Za pierwszą gwiazdką posypał się w ręce bohaterki deszcz perseidów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz :D Już mnie masz i bardzo dobrze, że to zauważyłaś <3 bo ja sama się na tym dopiero później złapałam, ze był Kempa haha już poprawiam :))

      Usuń
  6. fajny blog
    ja czytam jak ogień
    zaprasza m

    OdpowiedzUsuń