Idąc
do redakcyjnej kuchni, Elka nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Przyszła
tu tylko po kolejną kawę. Jej organizm domagał się sporej dawki kofeiny. W
zasadzie domagał się czegoś więcej. Mordu Doroty Łapackiej - naczelnej portalu „Co tam?”. Po tym jak kilka minut
wcześniej opuściła jej gabinet z podkulonym ogonem, Dorota była ostatnią osobą
w redakcji jaką miała ochotę oglądać. Tym bardziej z nią rozmawiać. Drugą taką
osobą był Krzysztof Kempa. Redakcyjny babiarz, erotoman-gawędziarz i skończony
kretyn. Wisiał nad nią niczym kat, domagając się materiałów z archiwum. Niech
sobie poczeka w kolejce – pomyślała.
Jak
zwykle, Elka weszła w nieodpowiednim momencie. To była jej niepisana
przypadłość. Pojawiać się tam, gdzie w danej chwili jest piątym kołem u wozu.
Właśnie tak się teraz poczuła. Dzierżąc w dłoni kubek w kolorowe kropki, minęła
rozmawiającą ukradkiem parę. Ledwie się pojawiła, a wysoki brunet ubrany w czerwoną
marynarkę, opuścił pomieszczenie. Od jakiegoś czasu w redakcji krążyły plotki,
że Dorota ma oko na ich najlepszego dziennikarza.
Mikołaj
Suszyński był nie tylko dobry w swoim zawodzie. Miał też inną tajną broń. Był
przystojny. Tym samym, mógł sobie dość łatwo torować ścieżkę kariery. Czyżby to
była prawda? Naczelna uwodząca swojego najlepszego pracownika? Czy też
pracownik wykorzystywał słabość szefowej, by osiągnąć swój cel, czyli awans -
pomyślała stawiając kubek na stalowym blacie.
Też
chciała awansować. Już dwa lata pracowała jako "poskramiacz lwów i
magik". Tak się czuła, gdy rzucali w nią nożami i kazali robić wszystko
poza tym co najbardziej kochała. Pisaniem. Elka od zawsze chciała pisać o
ludziach. Prawdziwe teksty, reportaże, wyjątkowe historie. To był jej cel, gdy
szła na dziennikarstwo. A jak się skończyło? No właśnie. Praca w redakcji była
niczym jazda bez trzymanki. Dziś miała okazję to zmienić. Zdobyła idealny
temat, dzięki któremu miała szansę na wybicie się z monotonii pisania
horoskopów i bycia researcherką.
Nadzieja
na nowy etap w życiu, okazała się być złudna. Zgasić entuzjazm i dobry
pomysł, by wykorzystać go do innych celów? Żaden problem. Dorota była w tym
mistrzem. Już w trakcie rozmowy z Elką, miała w głowie chytry plan. To był
idealny ruch, by przypodobać się facetowi, który ją cholernie kręcił. Podała mu
na złotej tacy świetny materiał, którego pomysłodawczynią okazała się być Elka
Kowalik. Nijaka, ubierająca się na czarno pseudo dziennikarka. Właśnie tak Kowalikówna
była postrzegana przez Dorotę i większość redakcji. Chociaż nawet nie. Gdyby
nie była przydatna do wyszukiwania materiałów, mało kto by ją w ogóle zauważył.
Kuchnia
wydawała się być strasznie ciasna, gdy Elka czuła za plecami obecność Doroty.
Czego jeszcze chciała? Bardziej dobić leżącego? Wystarczająco jasno się
wyraziła, co sądzi na temat jej pomysłu. Zamiast dać jej zielone światło,
wysłała ją do pisania zaległej części horoskopu. "Dokończ barana" –
wciąż odbijało się echem w jej głowie. I ten jej lekceważący wzrok, w momencie
odbierania telefonu. Najprościej rzecz mówiąc, Singielka wróciła do karmienia
małp. Teraz nawet nie mogła spokojnie zrobić sobie kawy. Z półuśmiechem,
odwróciła się w stronę naczelnej smoczycy. Właśnie taką ksywę wśród
dziennikarzy „Co tam?” zyskała Dorota
Łapacka. Dlaczego się uśmiechała? Czym triumfowała? I co to za koperta? –
pomyślała Elka.
Dorocie
nie przyszło do głowy, że kradzież tematu poniesie za sobą konsekwencje. Musiała
działać. Mikołaj nie mógł się rozdwoić, a inny materiał trzeba było przygotować
na cito. Skoro tak bardzo chciała spróbować.. Zgoda – pomyślała Dorota,
spoglądając na blondynkę uczesaną w dziwną kitkę na czubku głowy.
–
Proszę. Tu masz wszystko, co musisz wiedzieć – spojrzała na Elkę, podając
beżową kopertę z nadrukiem. - Pokaż co potrafisz, wtedy pogadamy o czymś więcej
– rzekła.
Elka
niepewnie wyciągnęła rękę po kopertę, z której wyjęła kartkę z informacjami
na temat guru psychologii. Prowadził on warsztaty coachingowe.
–
Weź ze sobą Tomasza. Chcę mieć dobre zdjęcia..– dodała, zostawiając Elkę samą.
A
jednak gwiazdki spadają z nieba – pomyślała Elka, gdy Dorota podniosła szlaban.
W końcu mogła stworzyć swój pierwszy, prawdziwy samodzielny reportaż.
Czytając informacje o Jacku, zagryzała coraz mocniej wargę. Zrobi się.. To
będzie świetne! – mruknęła pod nosem ucieszona jak małe dziecko. Gdy euforia
opadła, przypomniała sobie o tym, co Dorota powiedziała. Miała zabrać ze sobą
Tomasza.
Tomasza?
Tego fotografa? – powtórzyła w myśli nawet nie bardzo kojarząc, który to
Tomasz. Pracował dopiero od niedawna. Dwa, może trzy miesiące.. Żeby było
śmieszniej, siedział tuż za jej plecami, a nie zamienili dotąd ani jednego słowa.
Czas
przełamać pierwsze lody – pomyślała opuszczając kuchnię.
Podekscytowana,
tańczącym krokiem podeszła do redakcyjnej recepcjonistki. Monika, jako jedna z
dwóch kobiet w tej redakcji, nie bała się nigdy ekstrawaganckiego stroju.
Ubrana w czerwoną bluzkę w białe kropki, wisząc nad dokumentami spojrzała na
rozradowaną Elkę.
–
Widziałaś Tomasza? – Elka uśmiechnęła się opierając o ladę.
–
Którego? Nowego? – zapytała Monika, nie wiedząc o kogo jej chodzi.
–
Yhym, a on jest fotografem czy grafikiem? – spytała Monikę.
W
tym momencie zdała sobie sprawę, że nawet nie wie kim jest człowiek, z którym
ma pracować. Stopień jej ogarnięcia właśnie osiągnął poziom mistrzowski.
–
Nie wiem. – Monika pokręciła głową, przewracając długopis w palcach. – Jakoś mi
się nie zwierzał.. A po co Ci on? – uśmiechnęła się.
–
Reportaż robię! – wypaliła od razu pełna entuzjazmu, podskakując i ciesząc się
jak małe dziecko, które zaraz dostanie swoją upragnioną zabawkę. – O guru
psychologii – dodała po chwili, widząc, że Monika nie bardzo rozumie o czym
mówi.
Stojąc
kawałek dalej, rozmowie przysłuchiwał się Mikołaj. Słysząc słowa Elki,
zrozumiał aluzję Doroty. Tak rozwiązała tę sprawę – pomyślał, gratulując
dziewczynie i odchodząc z pola widzenia. Przechodząc obok gabinetu Doroty,
spojrzał w jej stronę, po czym opadł na obrotowe krzesło. Zagranie nie fair,
ale cóż.. – westchnął zamykając oczy. Zrobiło mu się trochę głupio. Elka miała
się męczyć z nudnym i mało znaczącym reportażem, podczas gdy on dostał świetny
materiał. Niestety, takie są realia. Jeden ma lepiej, drugi gorzej. Najlepiej o
tym nie myśleć i robić to, co do kogo należy.
Z
tą dewizą wrócił do swoich obowiązków.
Elka
nie mając bladego pojęcia o tym co zrobiła naczelna, była absolutnie
szczęśliwa. Już nawet nie miała jej za złe tego jak ją potraktowała. Teraz
miała cel. Pokazać Dorocie, że umie pisać. Zresztą nie tylko jej. Wszystkim.
Czym prędzej, pobiegła szukać Tomasza w jego „norze”, co wedle Moniki oznaczało
ciemnię fotograficzną.
Tymczasem,
gdzieś na końcu korytarza, trzy piętra niżej, poszukiwany przez Elkę fotograf,
właśnie pracował przy zdjęciach. Tomasz Górski, z dobrej woli naczelnej jak to
lubiła powtarzać, całkiem za darmo dostał jeden z opuszczonych magazynów.
Dzięki własnemu uporowi i chęci, zamienił go w mniej lub bardziej profesjonalną
ciemnię. Na sznurku rozpiętym między dwiema ścianami, cierpliwie i precyzyjnie
rozwieszał zdjęcia, które nie dawno wykonał. Na jednym z nich, była
widoczna piękna dziewczyna. Gdy w pomieszczeniu zrobiło się momentalnie
jasno, zdjęcie brunetki w tej samej sekundzie zamieniło się w czarny
kawałek papieru..
–
DRZWI!!! – warknął Górski, natychmiast się odwracając.
W
blasku słonecznego światła, które wpadało przez okno w korytarzu, stanęła Elka.
Będąc w amoku po otrzymaniu pierwszego własnego zlecenia, całkowicie zapomniała
o dobrych manierach. Zawsze pukała, ale nie tym razem. Teraz z impetem
wparowała jak do siebie. Przez chwilę stała jak wryta. Nie wiedziała co ma w
ogóle powiedzieć. Facet wydarł się na nią tak głośno, że struchlała.
Co
za nerwus – pomyślała w pierwszej chwili.
Po
dłuższym zastanowieniu, stwierdziła, że miał rację. To ona wkroczyła na jego terytorium.
Biorąc głębszy wdech, zrobiła trzy kroki i podeszła bliżej fotografa. Ogólnie
panująca ciemność sprawiła, że chyba miała więcej odwagi niż w innych okolicznościach.
Zwłaszcza po tym jak na nią naskoczył.
–
Nie przeszkadzam? – zapytała.
Tomasz
odwrócił się w jej stronę. Powoli dostrzegał rysy twarzy dziewczyny, która
właśnie zniszczyła trzy godziny jego pracy. Czego chciała? Po co przyszła?
Nigdy ze sobą nie rozmawiali. Chociaż było ciemno, przez chwilę miał wrażenie,
że jest przestraszona i skrępowana.
–
Bo Ty i ja.. – zaczęła niepewnie – ja i Ty mamy zrobić reportaż z warsztatów
coachingowych. Razem – dodała po chwili.
Widząc
jakikolwiek brak reakcji ze strony fotografa, nie czekała dłużej. Uderzyła w niego
potokiem słów niczym lawina.
–
Wiesz, to będzie w ciemnym miejscu. Tam będzie zupełnie ciemno. Boże co ja
gadam? – pomyślała przez chwilę, całkiem plącząc się w tym co mówi. – Poradzisz
sobie z tym? – zapytała, jednak po chwili sama odpowiedziała sobie na to
pytanie. – Znaczy ja wiem, że sobie poradzisz, ale to naprawdę muszą być bardzo
dobre zdjęcia. Cholernie mi na tym zależy. One muszą coś dodać do tego artykułu
także.. Nie wiem właśnie czy mnie rozumiesz. Rozumiesz? Gadam chyba trochę
nieskładnie.. – popatrzyła na niego, jak stał wryty w podłogę. Spoglądał
na nią przez chwilę z kamienną twarzą. Elka przypominała huragan. Wpadła,
narobiła zamieszania i nagle ucichła.
–
Rozumiem – przytaknął ruchem głowy. – Ty opisujesz słowami, ja obrazuję zdjęciami
– odezwał się w końcu dopuszczony do głosu.
Był
wyższy od Elki o niemal głowę. Spoglądając na nią, na jego twarzy w końcu zarysował
się delikatny uśmiech. Z początku był w szoku. W miarę upływu czasu, im dłużej
jej słuchał, tym bardziej bawiło go to jej gadanie.
–
No właśnie. Tak jakby. W sumie tak. W zasadzie tak – uśmiechnęła się.
To
był ogromny sukces, że zrozumiał ją w tym całym bełkocie, który przed chwilą z siebie
wyrzuciła. Dopiero teraz zastanowiła się, jak to musiało komicznie wyglądać. Wpadła,
zaczęła gadać i nie pozwoliła mu nic powiedzieć.
Brawo
Elka, idealne pierwsze wrażenie – pomyślała spoglądając na Tomasza.
Spoglądając
na niego, dostrzegła, że dziwnie się uśmiechał.. A może on tak po prostu ma? Może
to nie dziwne, tylko zupełnie normalne. Może to ona jest przewrażliwiona. Czy
on w ogóle coś mówi? Ona powiedziała tyle, a on raptem siedem słów. To nie był
dialog. To był jej monolog. Postanowiła jeszcze chwilę pociągnąć coś, co w
zamierzeniu miało być rozmową.
–
Wiesz, chodzi mi głównie o to, że jak już raz włożyłam Dorocie nogę między
drzwi, to nie mogę jej przynieść czegoś przeciętnego – zacisnęła wargi
spoglądając w bok. Palcami gniotła i tak już mocno wygniecioną kopertę.
–
Chcesz jej zaimponować? – zapytał Tomasz krzyżując ramiona.
Nie
wiedzieć czemu, zaciekawiła go ta dziewczyna. Dawno kogoś takiego nie spotkał.
Był niemal pewny, że ilekroć ją widział w redakcji, była raczej cicha i spokojna.
Nigdy nie robiła takiego szumu wokół siebie. Aż do dziś. Wpadła tutaj z ogromną
werwą wypowiadając tyle słów, co on przez pół dnia.
–
Chcę w końcu napisać prawdziwy reportaż – odparła bez zastanowienia. – Nie chcę
pisać tych głupich horoskopów do rubryki, której nikt nie czyta.. – oparła się
o ścianę na przeciw niego. – Pracuję tu głównie jako researcherka. Wyszukiwanie
materiałów dla wszystkich w redakcji, to nie jest to, co chcę robić do końca
życia. Chcę być prawdziwą dziennikarką. Chcę pisać o ludziach. Dla ludzi.. Rozumiesz?
– spojrzała na niego. – To moje marzenie.. O marzenia powinno się walczyć co nie?
Teraz gdy dała mi szansę, nie mogę tego zawalić – zagryzła wargę, spoglądając w
podłogę.
Gdy
zapadła chwila ciszy, zastanowił się nad sensem jej słów. Ta szalona dziewczyna
miała marzenia, aspiracje i chciała zmieniać świat. Tak to przynajmniej
odebrał, gdy mówiła o tym co chce robić w życiu. Opowiadała o tym z taką pasją,
jaką on robił zdjęcia. Spodobało mu się to. Elka spoglądając na zdjęcia
przypięte do sznurka za pomocą spinaczy, w końcu zapytała.
–
A te zdjęcia to będziesz robił cyfrówką? – zmarszczyła czoło.
–
Naszkicuje na pergaminie – odparł z pełną powagą w głosie.
Po
chwili oboje zaczęli się głośno śmiać. Nie mógł dłużej udawać obrażonego mruka.
Nie przy niej. Napięcie, jakie jeszcze przed momentem budowało między nimi mur,
całkiem wyparowało.
–
Tak w ogóle to jestem Elka.. Elka Kowalik – podała mu rękę.
–
Tomasz. Tomasz Górski. Miło mi – uścisnął jej dłoń.
W
tym momencie dotarło do nich, jak absurdalne było to spotkanie w ciemni.
Najpierw załatwili sprawę, a w zasadzie to ona postawiła go przed faktem
dokonanym. Potem pogadali. Poprawka.. On słuchał, ona mówiła. Jednak to mu
wcale nie przeszkadzało. Fajnie było słuchać kogoś, kto wie czego chce w życiu,
a jednocześnie jest tak roztargniony. Huragan "Elka". Tak ją nazwał w
myślach, gdy się przedstawiła.
To
była jedna wielka komedia. Pracowali plecy w plecy, a nie znali swoich imion.
Nawet teraz, formalności zostawili na sam koniec. Czuł, że to będzie jedna z ciekawszych
postaci w jego raczej nudnym obecnie życiu. Nie chcąc dłużej przeszkadzać
Tomaszowi, Elka wycofała się do wyjścia. Raz jeszcze spoglądając na zdjęcia,
pochwaliła je, naciskając dłonią na klamkę. Wychodząc z ciemni, znów
zostawiła te nieszczęsne drzwi otwarte. Dosłownie w sekundę zawróciła
skruszona, spoglądając na uśmiechniętego fotografa. Teraz, gdy zobaczyła go w
świetle dziennym, wcale nie był taki straszny jak to słyszała od koleżanek z
redakcji. Był całkiem sympatyczny i do tego przystojny. Całość dopełniał ładny
uśmiech.
–
Drzwi.. pamiętam – uśmiechnęła się.
***
DRODZY CZYTELNICY, tak
zaczynam opowieść o przyjaźni dwóch serialowych postaci, które natchnęły
mnie do pisania. W tych opowiadaniach będą się przewijać wątki serialowe, z moją
literacką fikcją. Zapraszam do czytania, komentowania, polecania i
udostępniania. Mam nadzieję, że mój pomysł się spodoba i będziecie zaglądać, a
ja będę mieć motywację do częstego pisania.
Bawcie się dobrze.
Bawcie się dobrze.
Zaczynam czytac ❤❤
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się <3
UsuńMam nadzieję że się spodoba :)
Jacie mam nadziej że nie przerwie pisania wtedy kiedy mnie w tym opowiadaniu najbardziej rozkochasz
OdpowiedzUsuńNie bój się, ja się dopiero rozkręcam :)
UsuńNa pierwszy rzut oka widać zmianę 😉 i tak oto po raz chyba piąty zaczynam od początku czytanie xd jesteś niesamowita, chyba nigdy mi się to nie znudzi! 😘
OdpowiedzUsuńTrochę doszło, nawet więcej niż trochę :)))
UsuńSpokojnie to dopiero jeden poprawiony i dopieszczony rozdział, jak będą kolejne na pewno dam znać <3
Dla mnie bomba! Czytałam ten rozdział w pierwowzorze tyle razy i naprawdę bardzo mi się podobał. Teraz, gdy stworzyłaś jego dopieszczoną wersję jestem zachwycona! :D Różnica jest ogromna! Jakość PIERWSZA KLASA ! Dziękuję za Twoją pracę! Uwielbiam <333 Monika
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ! <3 Po 5 miesiącach warsztatu widać jak bardzo mikre w stosunku do obecnych były te pierwsze części ale wtedy nie sądziłam, że ta przygoda zabrnie tak daleko :)
UsuńAle to zleciało ! Ja dołączyłam do grona Twoich wielbicielek na początku grudnia i od tego czasu uczestniczę w tej fascynującej przygodzie :))) Dołączyłam.. i wpadłam po uszy. Pokochałam Twoje opowiadanie ❤ Bałaś się, że nikt nie będzie go czytał. Jednak fanów wciąż przybywa :)
UsuńUwielbiam wszystkie części Twojego dzieła. Każda jest piękna i wywołuje inne emocje. Chce się je czytać, czytać i czytać... <3 Monika
Sama nie wiem kiedy tak szybko ale to dobrze :) Nie jestem nawet w połowie historii a tu już tyle za nami. To co przed nami?! <3
UsuńKawa jako zamiennik mordu pokazuje nam, drogie dzieci, że Dorota jeszcze nie zalazła Elce za skórę nazbyt mocno.
OdpowiedzUsuńZawsze sapię, jak widzę to "Kępa", skoro na drzwiach naczelnego miał jednak Kempa. Ale licencja poetica.
To "razem" zawsze wydawało mi się lubieżnym tonem wypowiedziane...
Za pierwszą gwiazdką posypał się w ręce bohaterki deszcz perseidów.
O widzisz :D Już mnie masz i bardzo dobrze, że to zauważyłaś <3 bo ja sama się na tym dopiero później złapałam, ze był Kempa haha już poprawiam :))
Usuńfajny blog
OdpowiedzUsuńja czytam jak ogień
zaprasza m
Dziękuję :)
Usuń