Mina Doroty nie wskazywała na nic
dobrego. Elka i Tomasz spojrzeli na siebie, po czym oboje weszli do jaskini
smoka. Z początku. Elka była przekonana, że coś się nie podoba w którymś z
artykułów. Tomasz z kolei myślał, że może jakieś zdjęcie jej nie pasuje.
Tureckie kazanie Doroty trwało dobre 20 minut. Elka wielu rzeczy się po niej
spodziewała. ale teraz to poleciała po całości.
Gdy wyszli z jej gabinetu,
zabrali swoje rzeczy z biurek i stanęli ramię w ramię przy windach. Nie
odzywali się do siebie od popołudnia. Od tej wymiany zdań odnośnie Mikołaja. On
czuł, że dziś zdecydowanie przesadził z niektórymi słowami. Ona, o ile cały
czas liczyła się z jego zdaniem, dziś stwierdziła, że to bez sensu. Gdy weszli
do windy i nacisnęła guzik na zero, oparła się głową o ścianę. Ledwo winda
zdążyła ruszyć, zatrzymała się. Przycisk blokujący mechanizm włączył Tomasz.
- Co Ty robisz? – spojrzała na
niego zdziwiona.
- Jesteś na mnie zła? – odparł
stając naprzeciwko niej.
- Nie, skąd.. Niby za co? –
wzruszyła ramionami. – W końcu nie mam co robić tylko o Tobie myśleć i być na
Ciebie zła? Mam inne problemy. – zerknęła na niego.
- A jednak jesteś zła. – odparł
spokojnym tonem. – Przepraszam..
Nie wiem co mnie ugryzło.
- Ja też nie wiem Tomasz. Jeśli
masz jakieś problemy, to nie wyżywaj się na mnie. Niby jesteśmy przyjaciółmi, ale czasami
kompletnie Cię nie rozumiem. – popatrzyła na niego.
- Jesteśmy przyjaciółmi.. –
szepnął ale jakby z nutką goryczy w głosie gdy usłyszał słowo "niby"
- To zachowujmy się jak
przyjaciele. – odparła robiąc krok ku niemu. Wsunęła rękę za stojącego Tomasza,
żeby odblokować windę. Przez chwilę żałował, że to zrobiła ale nic nie
odpowiedział. Gdy już wyszli z budynku, ona do swojego samochodu a on do
swojego, usłyszała jak ją woła.
- Przyjadę po Ciebie rano. –
krzyknął.
- Tylko tym razem nie uciekaj. –
roześmiała się otwierając drzwi swojego samochodu – Mikołaja nie będzie.
Mam taką nadzieję – pomyślał i
uśmiechnął się delikatnie do niej. Gdy wsiadła do auta i odjechała, zrobił
dokładnie to samo. Kiedy dotarł do domu, Sylwia właśnie kończyła szykować
kolację. I nie była to kolacja tylko dla nich. Spostrzegł to, gdy zobaczył
cztery nakrycia. Delikatnie pocałował ją na przywitanie, rozglądając co się
dzieje.
- Kto nas odwiedzi? – zerkną
ciekawy.
- Moi rodzice. Od kilku dni się wybierali ale dopiero teraz znaleźli czas. Bardzo chcą
zobaczyć nasze wspólne mieszkanko.– uśmiechnęła się delikatnie.
- Są w Warszawie? Nie mogłaś mnie
uprzedzić wcześniej? Nie wiem jakoś powiedzieć że mają w planach wizytę..– spojrzał na nią zaskoczony.
- Oj kochanie, to miała być
niespodzianka. – uśmiechnęła się słodko, uwieszając na jego szyi, którą pocałowała.
- No to się udała – odparł
całując ją w czoło. – Pójdę wziąć prysznic.
Już wiedział, że ten wieczór
będzie obfitował w ciekawe wydarzenia. Nie miał dziś ochoty na idealne rozmowy
jej rodziców. Poznał ich jakiś czas temu. Byli mili i w ogóle, ale mieli swój
własny świat, do którego on zdecydowanie nie pasował. Ciągle miał wrażenie, że
gdy na niego patrzyli, chcieli zmienić w nim wszystko. Znów się zaczną pytania
o plany, o pracę.. Teraz jedyne na co miał ochotę, to położyć się spać. Rano,
mieli z Elką jechać robić reportaż poza miastem, musiał być przytomny. A najpewniej
będzie niewsypany i wkurzony. Odświeżony, ubrany w jasną koszulę, razem z
Sylwią przywitał jej rodziców. Uprzejmości nie było końca. Gdy już usiedli przy
stole, zaczęły się kurtuazyjne rozmowy. Po kolacji, ojciec Sylwii porwał
Tomasza na balkon, na małego papierosa. Co prawda, sam nie palił ale stał i
słuchał co niedoszły teść ma do powiedzenia, panie rozmawiały ze sobą w kuchni.
- Czyli co.. uważasz że ta Elka
jest zagrożeniem? – zapytała jej matka.
- Nie wiem.. Ja już ostatnio nie
ogarniam Tomasza. Niby jest wszystko w porządku, ale ciągle są te jego
przyjaciółki no ale przede wszystkim Elka. Elka to, Elka tamto.. Brzydka jest,
gruba ale może nie wiem Tomasz ma jakiś dziwny gust. – pokręciła głową.
- Kochanie, nie obrażaj się..
Jesteście ze sobą więc ma dobry gust. – skwitowała jej matka. Była podobna do
Sylwii tylko starsza o 25 lat i miała krótsze włosy. Tak jak Sylwia,
nienagannie ubrana i elegancka.
- Wyrzuciłam tabletki.. –
spojrzała na nią, rozglądając się czy nie ma Tomasza w pobliżu.
- Chcecie mieć dziecko? –
spojrzała na nią od razu.
- Nie wiem znaczy… nie pytałam.
Uważam, że to jest dobry czas, dobry moment. Będzie dziecko, będzie i ślub.
Skończy się bieganie na każde zawołanie przyjaciół.. Będą inne obowiązki. –
odparła popijając widno z kieliszka.
- Uważaj, nie igraj z ogniem
Sylwia.. Bo jeśli on nie chce, to może to przynieść odwrotny skutek. –
westchnęła na szalony pomysł córki.
- Już zdecydowałam..
Wieczór trwał. Rozmowy zeszły na
bardziej neutralne tematy. Gdy Sylwia posłała rodzicom w pokoju gościnnym,
Tomasz sprzątał po kolacji. Z ogromną przyjemnością chciał się już położyć. Była
prawie pierwsza, gdy Sylwia objęła go w pasie, kiedy wycierał mokre talerze.
- Rodzice śpią? – zapytał
odkładając suchy talerz na półkę.
- Śpią.. i możemy mieć chwilę dla
siebie. – szepnęła mu na ucho, wsuwając ręce pod koszulę.
- Sylwia.. – zatrzymał jej rękę.
- Przepraszam ale zmęczony jestem. Rano wstaję i jadę poza miasto na reportaż.
Nie wiem ile mi zejdzie. – odparł odwracając się do niej.
- Aha.. no dobra tylko wróć do
domu przed 19. – spojrzała na niego zawiedziona, że nie ma ochoty się z nią kochać.
- A co będzie o 19? – zmarszczył
brwi.
- Idziemy z rodzicami do teatru..
także jutro ubierzesz krawat. – uśmiechnęła się szeroko, skradając mu całusa w policzek.
- Jutro? O Jezu.. No dobra, jakoś
to przeżyje. – westchnął ciężko. To nie był jego świat. Teatr.. garnitur.. W
tym momencie chciał spakować plecak i uciec w góry.
Elki wieczór minął zdecydowanie
inaczej, niż się tego spodziewała. Plan był taki, wraca do domu, je kolację i
idzie spać. A rzeczywistość? Gdy wchodziła na piętro, pod drzwiami stał
Mikołaj. Zdziwiła ją jego wizyta. Po tym, co ostatnio zrobił i tym, że nie
porozmawiali w ogóle, teraz przyszedł i czekał. Wpuściła go do domu, zrobiła im
herbaty i porozmawiali. Postawiła sprawę jasno, jeśli ma być jego przykrywką to
niech znajdzie sobie kogoś innego. Nie ma prawa jej wykorzystywać do swoich
celów. To, co zrobił potem, kolejny raz ją zaskoczyło. Wyznanie, że chciał tego
pocałunku od dawna było dla niej szokiem. Z jej domu wyszedł ok. 2 w nocy, zostawiając
na jej wargach czuły pocałunek. Jeszcze długo nie mogła po tym zasnąć.. Nie
taki był plan. Z tego wszystkiego zapomniała nastawić budzika. Spała by jeszcze
dłużej, gdyby nie pukanie do drzwi, które nie ustawało. Prawie nieprzytomna, z
osuniętą na ramieniu koszulką nocną, powłóczyła nogami i otworzyła drzwi,
przytomniejąc od razu. Tomasz przyglądał jej się z uśmiechem. Już kiedyś
widział podobną scenę, tylko wtedy dostał drzwiami po nosie. Teraz.. teraz go
wpuściła.
- Wchodź.. daj mi 20 minut i się
ogarnę.. – spojrzała na niego.
- Bierz i 30.. Mamy czas. –
zaśmiał się stawiając torbę w przedpokoju. - Ciężka noc? - zapytał widząc jej niewyspanie.
- Trochę dziwna.. ale w sumie to
nie najgorsza. – zaśmiała się. – Zapomniałam nastawić budzik i zaspałam.. Wstaw
sobie kawy czy coś, ja idę do łazienki..
- Poradzę sobie. – uśmiechnął się
serdecznie, widząc jej śmieszną fryzurę. – Ja miałem nie lepszą.. – mruknął
wlewając wodę do czajnika.
Elka w tym czasie, wzięła ubranie
z szafy i zamknęła się w łazience. Letni prysznic sprawił, że całkiem się
dobudziła i oprzytomniała. Tomasz za to, pozwolił zrobić i sobie i jej kawę,
którą postawił na stole. Usiadł na krześle, otwierając jakieś pismo, gdy
usłyszał wołanie Elki. Ta oczywiście nie byłaby sobą, gdyby o czymś nie
zapomniała, będąc śpiącą.
- Tomasz.. – zawołała krzywiąc
się za drzwiami łazienki.
- Co się stało? – wstał i
podszedł bliżej drzwi, obserwując jak się otwierają i wystaje z nich głowa
Elki.
- Podaj mi.. za Tobą leży
ręcznik, zapomniałam go zabrać z suszarki.. – zacisnęła powieki i zmarszczyła
nos, śmiejąc się sama z siebie.
- Już.. – roześmiał się, biorąc
czerwony ręcznik kąpielowy i podszedł bliżej. Już go miał podać po czym się
zawahał
- Co Ty robisz? – spojrzała na
niego.
- Tak się zastanawiam, czy
zasłużyłaś na ten ręcznik.. – stwierdził całkiem poważny, chociaż miał ochotę
wybuchnąć śmiechem.
- Nie wygłupiaj się.. No chyba, że
chcesz żebym paradowała nago.. – uniosła delikatnie brwi i gdy on się
uśmiechnął na moment luzując uścisk ręki, wyrwała mu ręcznik i się zamknęła. –
Straciłeś widok życia! – krzyknęła.
Nie odpowiedział, roześmiał się i
usiadł z powrotem przy stole, biorąc do ręki kubek z kawą. Już ubrana i gotowa,
wyszła po 10 minutach i napiła się trochę tej kawy, którą przygotował. Nie
omieszkała zdzielić go gazetą po głowie, za głupie pomysły z ręcznikiem. Jakoś
go to specjalnie nie ruszyło, lubił jak się trochę wkurzała i złościła. To było
całkiem urocze zjawisko. Godzinę później, już nic nie było takie samo.. Chociaż
wyobraźnia ma wielką siłę, i potrafi przenieść ludzi gdzie tylko się chce. To był nie lada problem. Teraz jej wyobraźnia, musiała pracować na pełnych obrotach, żeby ją zabrać z tego
miejsca gdzie się znaleźli. Dzikie wysypisko śmieci w Miodunce Dolnej.. 100
gniewnych ludzi i 50 zatrzymanych śmieciarek.. Protest roku. Dorota znalazła im
bomba temat. W zasadzie jej znalazła. Była nawet pewna dlaczego to zrobiła.
Byli tu od 15 minut, a ona czuła ze zaraz zwymiotuje z tego smrodu..Tomasz
dzielnie się trzymał, chodząc z miejsca w miejsce, robiąc kolejne zdjęcia. Miał
zrobić ich kilka, a nie fotografować każdy metr kwadratowy tego syfu.
- Skończyłeś już? – krzyknęła walcząc z przyklejoną folią do buta.
- Jeszcze chwila.. Chcesz mieć
dobre zdjęcia do tego artykułu, to daj mi pracować. – krzyknął robiąc kolejne ujęcie.
- Ale my już mamy dobre zdjęcia,
te z protestu wystarczą w 100 %. – odparła idąc w jego stronę, przeskakując kable.
- Chyba powinniśmy mieć też to,
przeciwko czemu protestują Ci ludzie prawda? – zerknął na nią, robiąc tym razem jej zdjęcie.
- Tylko, że my już to mamy a ja to
do 18 muszę ten tekst na stronę wrzucić.. – jęknęła drapiąc się wierzchem dłoni po nosie.
- Nie wiedziałem, że mamy deadline
– zaśmiał się pod nosem.
- Nie my mamy, ja mam.. – odparła,
patrząc na jego zdziwioną minę. – No co? Chyba należy mi się czasami jakiś wolny wieczór i
wyjście z domu a nie tylko praca i praca.
- No tak, wystarczający
argument..– skwitował robiąc zdjęcie.– Randka z Mikołajem? - dopytał po chwili.
- A co Ci do tego? – mruknęła,
zsuwając z nosa, duże okulary przeciwsłoneczne i spoglądając na niego.
- Nic mi do tego.. – odparł.
- Dorocie też, niby nic do tego, z
kim się umawiam a jednak. Mogę dać sobie rękę uciąć, że to że mnie tu wysłała, to
zemsta za pocałunek z Mikołajem. – westchnęła rozglądając się dookoła. –
Następnym razem wyśle mnie na wojnę zobaczysz.
-Tak właściwie to nas wysłała
chciałem przypomnieć.. – zerknął na nią. – Skoro ma do Ciebie pretensje, to
dlaczego ja mam cierpieć przez Twoje romanse hmm?
- Jakoś nie widzę żebyś bardzo
cierpiał.. – uśmiechnęła się stając za nim. – Poczekam w samochodzie.. – dodała
po chwili tracąc orientację, w którą stronę ma iść. Kiedy szła poprzez sterty
tych śmieci, próbowała nie oddychać, najlepiej to nie myśleć gdzie jest.
Wyobraźnia.. teraz była jej bardzo potrzebna, by zabrać ją w całkiem inne
miejsce. Przystanęła na moment zamykając oczy. Po chwili, poczuła na policzku
jakieś delikatne smyranie. Gdy otworzyła oczy, miała przed sobą uśmiechniętego
Tomasza, który dotykał jej policzka, małym rumiankiem.
- Nie martw się, jak będzie
trzeba to będę cierpiał. Tylko, że w milczeniu, żebym nie palnął czegoś
głupiego, bo znowu mi się oberwie. – roześmiał się.
- Optymista.. – pokręciła głowę
idąc za nim kawałek, do momentu gdy nie pisnęła z bólu, prawie się
przewracając. Tak się kończy bujanie w obłokach a nie patrzenie pod nogi. W
mgnieniu oka poczuła, że łapie ją Tomasz. Jeszcze przed chwilą był kilka
metrów od niej, teraz była w jego ramionach. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, do póki nie pomógł
jej usiąść, na jakimś zdartym fotelu samochodowym.
- Co się stało? – spojrzał na
nią, kładąc wyżej jej nogę na pojemnik.
- Źle stanęłam.. Cholera,
wszystko przeciwko mnie..- mruknęła pod nosem, krzywiąc się na każdy
niefortunny ruch jaki zrobiła. Tomasz w tym czasie, zaczął ostrożnie rozwiązywać
sznurówki jej trampka i zsuwać buta ze stopy, przytrzymując palcami delikatnie
kostkę. – Co Ty robisz?
- Jak noga spuchnie, nie będzie
można ściągnąć buta.. – spojrzał na nią. – Na złamaną nie wygląda, ale trzeba
będzie zrobić prześwietlenie.. Poza tym, jak Mikołaj będzie bardzo chciał to i
randka w szpitalu się uda.. – zaśmiał się ale zaraz tego pożałował, gdy drugi
raz tego dnia, dostał po głowie. Tym razem zeszytem. Poprawił tylko torbę, po
czym spróbował ją podnieść.
- A co Ty robisz? – spojrzała na
niego.
- A jak masz zamiar dotrzeć do
samochodu? – spojrzał się na nią.
- Ostrzegam jestem jak wagon
towarowy.. – mruknęła nie do końca przekonania, że chce by ją brał na ręce.
- Najwyżej wagon osobowy. –
parsknął śmiechem.
- Nie, nie.. Nawet nie próbuj, ja
sobie dam radę.. Auu.. – mruknęła czując, jak noga coraz bardziej boli. Tomasz,
oczywiście nie odpuszczał i znów ją objął, próbując podnieść. – Stop.. jak nie
przestaniesz będę gadać non stop o Mikołaju..
- Nie da się gadać o nim non stop, nuda i jeszcze raz nuda.. Nic
ciekawego. – popatrzył na nią z uśmiechem.
- Ty jesteś do niego uprzedzony
wiesz? – tyknęła go palcem w klatkę piersiową na co przytaknął ruchem głowy.
- Jestem.. i wiesz co?
Zastanawiam się ciągle co Cie w im zauroczyło.. Oczywiście oprócz tego, że jest
piękny.. – zaśmiał się.
- Nie da się tego tak po prostu
wytłumaczyć Tomasz.. – uśmiechnęła się zakłopotana jego pytaniem – Nie wiem no. Po prostu mijasz kogoś tygodniami i wydaje się, że nigdy nic a nagle coś iskrzy,
i zaczynasz dostrzegać w tej osobie coś wyjątkowego. Coś, czego nikt inny nie
widzi, czego ty sam nie widziałeś.. – popatrzyła na niego, jak się uśmiechał pod
nosem słuchając jej i tylko ścisnęła jego ramię. – Nie śmiej się ze mnie.
- Nie śmieję się. – pokręcił
głową, dłużej nie czekając na jej zgodę i czy jej się podobało czy nie, wziął
ją na ręce i mocno do siebie przytulił. – Lepiej się trzymaj.. – spojrzał jej w
oczy, gdy miał jej twarz tak blisko swojej. Nic innego jej nie pozostało jak
posłuchać i objąć go za szyję. Jeszcze tego nie było. Pierwszy raz trzymał ją
na rękach. – Po prostu - zaczął po chwili - Dla mnie uczucia zaczynają się od czegoś innego. Np. że
świetnie czujesz się w towarzystwie tej osoby, że możesz jej zaufać.. To jest
najważniejsze..
- Tak się czuję.. – szepnęła
spoglądając na niego z delikatnym uśmiechem. Zapomniała tylko dodać, że wcale w
tym momencie nie pomyślała o Mikołaju, tylko o nim. Gdy bez chwili
zastanowienia zajął się nią, był gotowy nieść ją pół wsi do samochodu i wcale
mu nie przeszkadza, że waży połowę więcej niż jego dziewczyna. Słuchała z
przyjemnością, tego co mówił o uczuciu, co jest ważne, aż do momentu, gdy doniósł
ją do samochodu i ostrożnie posadził na siedzeniu. Wtedy delikatnie złapała go
za rękę, spoglądając mu w oczy, co zresztą zostało odwzajemnione.. - Dla mnie
najważniejsze jest to że.. – dlaczego tak patrzył.. ten wzrok ją paraliżował.
- Że? – odparł cicho nie ruszając
się nawet na milimetr.
- Że jak patrzymy sobie w oczy, to
z wrażenie brak nam słów.. – w końcu to z siebie wydusiła, czując rumieniec na
policzkach. On zaś, uśmiechnął się delikatnie. Jeszcze moment na nią patrząc, tak
jak to powiedziała - bez słów. Dopiero po chwili, ogarnął się, że musi puścić jej
rękę, którą cały czas trzymał i odsunął się, sięgając po telefon. Przecież nie
mówiła o nim tylko o Mikołaju. – pomyślał.
- Poszukam najbliższego szpitala
– odparł opierając się o samochód.
- Żaden szpital, zawieź mnie do
redakcji.. – spojrzała na niego.
- Masz skręconą kostkę, to trzeba
prześwietlić.. – odparł.
- Nie mam czasu na lekarzy.. Muszę napisać tekst i.. – syknęła z bólu..
- Kompletnie Ci odbiło przez tę
randkę. – mruknął wkurzony.
- Tu nie chodzi o to, obiecałam
pomóc i zrobię to, a teraz proszę.. zawieź mnie do redakcji. – spojrzała na
niego prosząco. Nie umiał jej odmówić. Mógł się wściekać na Mikołaja, na to, że
się wokół niej kręci, i że całkiem przez niego zwariowała ale gdy tak patrzyła..
Nie mógł. Uśmiechnął się, kręcąc głową i wsiadł do samochodu. Gdy na nią
spojrzał, zanim zapalił silnik, delikatnie dotknął jej bladoróżowego policzka.
To była taka nie pisana czułość. Nie wiedzieć czemu, po tym co zrobił, przygryzła wargę patrząc na niego. On tylko
uśmiechnął się i zaraz zabrał rękę.
- Ubrudziłaś się.. – po chwili
odjechali.
Po drodze do redakcji, za namową
Elki, wstąpili do apteki po niezbędne bandaże i maści. Gdy już byli pod
budynkiem, może wyglądało to zabawnie ale wniósł ją do środka na barana. Widok
Elki, z jednym butem na nodze i opuchnięta kostką, wywołał niezłe zamieszanie.
Zaraz cała ekipa zleciała się do pomocy, zwłaszcza Gośka i Monika. Ile dała
radę sama, uwinęła się z usztywnieniem nogi i mogła napisać ten nieszczęsny
artykuł. Razem z Tomaszem wybrali zdjęcia, które idealnie się nadawały i cały
tekst, tak jak było obiecane trafił na stronę przed 18. Gdy już mogła iść do domu,
zaczęły się schody. Da radę sama, na pewno. Auuu.. – zawyła, gdy stanęła obolałą
nogą na podłogę. Wzięła się w garść i spróbowała raz jeszcze, co skończyło się
tym samym. Tomasz obserwował jej próby od dziesięciu minut, po czym stwierdził, że czas interweniować.
- Daj sobie pomóc.. – spojrzał na
nią stajać tuż za jej plecami.
- Nie ma potrzeby, już i tak za
dużo dziś dla mnie zrobiłeś.. – popatrzyła na niego ale koniec końców padła na
krzesło pokonana własną niemocą. Ta mina mówiła wszystko. Parę minut później, znów była
zdana na jego pomocne ramię, gdy kuśtykała do samochodu. Gdy już wsiadł do
auta od strony kierowcy, zobaczył jak sprawdza telefon i pokręcił głową.
- Świat ma tyle problemów a Tobie
w głowie kolacyjki, romanse.. – zrobił taką dziwną minę, którą określiła by mianem
"Pan zły"
- A Ty co? Ciągle w kieracie czy
zazdrosny, że mam wolne? – spojrzała na niego. Czasami lubiła go podpuszczać.
Nie odpowiedział, bo w tym
momencie zadzwonił jego telefon. Sylwia.. – powtórzyła w myślach za nim, gdy
właśnie zadzwoniła. Nawet gdy skończył rozmowę, nie dał jej odpowiedzi na
pytanie. Prosto pojechali pod jej dom. Trochę to trwało, zanim weszli na górę.
Ostatnio poznała ten ból, co znaczy holować kogoś na trzecie piętro, gdy nie może
iść. O ile Mikołaj mógł iść tylko, że krzywo ona w ogóle nie była w stanie. Stan
upokorzenia absolutnego. Tak się czuła. Mimo, że Tomasz był kochany i pomocny, to
jednak nie miała we krwi, bycia biedną i bezbronną dziewczynką, nawet gdy
taka była. Gdy usiadła w końcu na łóżku, opadła na nie jak dętka. Dziesięć minut
później, z precyzją chirurga i delikatnością gęsiego piórka, Tomasz zdejmował jej
bandaż z kostki.
- Nie wygląda to dobrze.. ja
Ciebie proszę, jedź z tym do lekarza.. – spojrzał na nią dotykając palcami
obolałego miejsca
- Spędzę randkę w szpitalu.. tego mi życzysz? – zaśmiała się,
ale bez optymizmu. Jedyną dobrą rzeczą było to, że miał tak delikatne palce. Przez
chwilę, ten dotyk wywołał w niej błogie uczucie.
- Nie, życzę Ci zupełnie czegoś
innego ale.. Musze już iść, Sylwia czeka.. a Mikołaj zaraz przyjedzie.. –
uśmiechnął się, jednak nie tak jak zwykle. To był wymuszony uśmiech. – Trzymaj się Ela..
- Tomasz..– zatrzymała go w
połowie drogi do drzwi. – Dziękuję.
- Nie ma za co..– stanął przy
drzwiach, już je otwierając. – Jakbyś czegoś potrzebowała.. zresztą.. Cześć.
- Jasne.. Cześć – uśmiechnęła się
patrząc jak zamyka drzwi. Wtedy też jej uśmiech zgasł. Wcale nie było żadnej
randki. Nie powiedziała mu, że Mikołaj zostawił jej wiadomość, że musiał
wyjechać do Szczecina. Niech chociaż Tomasz ma przyjemny wieczór. Przecież nie
będzie z nią siedział. Ma swoje życie, swoją Sylwię.. Tak cholernie zrobiło jej
się przykro, nawet nie wiedziała, że aż tak. Wytarła łzy z policzków, po czym
poczołgała się po coś przeciwbólowego. Może miał rację.. może powinna iść do
lekarza. Zamiast randki czeka ją izba przyjęć.. Będzie sama jak kołek.
Samym wieczorem, gdy jej kostka
całkiem spuchła a ból był nie do wytrzymania, skapitulowała. Nie było sensu
dalej upierać się przy swoim. Zadzwoniła po taksówkę i z ogromnym wysiłkiem
ale jednak, w końcu udało jej się zejść na dół.
Jak przypuszczała, jej wieczór zapowiadał się kapitalnie. Czekając w
poczekalni, przyglądała się na ludzi, każdy z kimś był, tylko nie ona. Singielka
jak zawsze sama na posterunku. Nie powiedziała matce, bo ta by jej żyć nie dała.
Natalia była poza Warszawą, więc odpadała. Mikołaj wystawił ją do wiatru…
Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Czekała.
W tym samym czasie, ubrany w
garnitur. Tomasz wyszedł na zewnątrz, w trakcie przerwy w spektaklu. Nie miał
zdrowia, do takiego typu kultury. Lubił dobre kino, ale teatr to już nie ten
klimat. Gdy stał spoglądając na rozmawiających ludzi, wyjął telefon z kieszeni marynarki i napisał
krótką wiadomość do Eli. „Jak się czujesz?”
W momencie gdy usłyszała swoje
nazwisko, na szpitalnym korytarzu, w tym samym czasie dostała wiadomość. Zanim
wstała, wygrzebała z torebki telefon, spoglądając na nadawcę wiadomości i jej treść. Po chwili z pomocą
pielęgniarki, szła do sali zabiegowej a na telefonie Tomasza migała zielona lampka. Odczytał tylko trzy krótkie słowa – „Jestem w szpitalu”. Chowając telefon, zacisnął wargi i
poszedł przed siebie teatralnym korytarzem.
Kochani :)
Mam nadzieję że dotrwaliście i nie padliście. Sama nie sądziłam, że wyjdzie z tego taki potop ale mam nadzieję że ne jest tak nudny jak tamta lektura :P Ciekawi co będzie dalej, ja już wiem, Was potrzymam w niepewności jeszcze do jutra <3
😍Tomasz w garniaku😍 Spotkaj ich w tym szpitalu, co? Niech Elce kopara opadnie, co? Szkoda, że nie ma z nią Sławy :) wtedy jej też by opadła.
OdpowiedzUsuńAle ten rozdział był fajny. Ale jak ma się taki materiał do pracy, to nic dziwnego. Mój ukochany odcinek.I serialu, i opowiadania. Chemię można jeść łyżkami. A opiekuńczy Tomasz to złoto :D
Wytrzymaj do kolejnej części <3
UsuńMyślę że będziesz usatysfakcjonowana :*:)
Ja tam czekam na związek Mikołaja z Natalią. Mogłabyś wtedy pisać o dwóch parach o nich i Elce i Tomaszu. ��
OdpowiedzUsuńPóki co, skupiam się na parze tytułowej. W miarę czasu nie wykluczone jest ze doczekasz się tego połączenia ale na pewno nie będę pisała dwóch blogów jednocześnie. Czasu mi nie starczy :)
UsuńElka Tomasz+ wysypisko jestem w siódmym niebie :D
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich ulubionych odcinków po nim już wiedziałam ,że oni na 100 procent będą ze sobą. Ciesze się ,że wcześniej ich ze sobą pogodziłaś i pojechali już w przyjaznej atmosferze. Tomasz mnie rozwalił z tym ręcznikiem to zbereźnik jeden :P Później to już w ogóle odpłynęłam to jak niósł i rozmawiali o uczuciach pojawił się mój ulubiony cytat "Dla mnie najważniejsze Że jak patrzymy sobie w oczy, to z wrażenie brak nam słów.. " Te słowa pięknie oddają kwintesencje ich relacji.
Kurczę gdyby nie Sylwia i teatr to Tomek na bank poleciałby do szpitala.
Sylwia jaka sprytna uu już czekam aż Tomasz dowie się o jej planie :D
No mega zżera mnie ciekawość co dalej się wydarzy mam szykować chusteczki?:D
Pozdrawiam i oczywiście do następnego :)
Mój Tomasz jest okropnym świntuchem :DDDD
UsuńI to też mój ulubiony tekst z tego odcinka <3
A chusteczki hmmm nie, płaczu nie będzie raczej będzie mrrr <3
Obiecywałaś długi rozdział i ja się znowu zastanawiam co to się tak szybko skończyło? xD Oczywiście nie mam pretensji, tym zdaniem chciałabym ponownie wyrazić głęboki szacunek do Twej niezwykłej pracy :D
OdpowiedzUsuńWkurzony nabuzowany Tomasz to sexi Tomasz - to fakt, ale opiekuńczy, ciepły, troskliwy mmmm cud miód i orzeszki 😍
Tak samo jak przedmówczyni również mam nadzieje, że Tomasz jednak pojedzie do Elki i się nią zaopiekuje ehhhh same kosmate myśli, znowu idę spać w szampańskim humorze :D
Sweet dreams :D
Hahahaha za krótkie?! kobieto 7 stron A4 :D
UsuńZdradzę Ci tylko przed snem że następny rozdział Cie ucieszy <33
O shieeet, az tyle? No to Ci powiem ze z perspektywy czytajacego w zyciu bym nie powiedziala ze tyle to zajmuje hahahha xD
UsuńAle w sumie moja uwaga bardziej byla na zasadzie "Nie lubie tych ciastek bo sie ewidentnie za szybko koncza" takze sama widzisz, Twoj tekst jest tak dobry ze nawet nie zauwazylam kiedy mi mignal przed oczami heheh xD
Ulalaaa to tym bardziej nie moge sie doczekac kolejnej czesci skoro robisz takie smaczki^^
Serio, ja mało nie spadłam z krzesła jak to zobaczyłam. Bo pisze i pisze i tak oo bo zwykle to tak 4 strony lub 4,5 strony.. a teraz bite 7 zeszło :)
UsuńSmaczek będzie i to duży <3
Moze czcionka za duza sie ustawila hahhah nie no, wiem po sobie jak pisalam to czasami dawalo sie poniesc wenie i potem takie UPS! i przypadkiem material na cala ksiazke hahah ;)
Usuń11 calibri :D
UsuńAch to wysypisko...ulubiony odcinek ❤
OdpowiedzUsuńZnowu blokada windy, dobry sposób na rozmowę :D akcja z ręcznikiem śmiałam się sama do siebie ;)
"Jak patrzymy na siebie, to z wrażenia brak mam słów" - jak to czytam, to mam ta scenę przed oczami, najlepszy cytat.
Jaki on jest uroczy w wersji opiekuńczej, rozplywam się :)
A końcówka jak zawsze zostawia ciekawość do następnej części i jak tu teraz zasnąć :D
Buziaki i dobranoc :*
Jutrzejsza część myślę całkowicie nie pozwoli Ci zasnąć ❤
UsuńPrzepraszam że odpisuje anonimowo ale wkurza mnie to że w telefonie tak ciężko się zalogować na swoje konto, a zapisało się na wieki wieków konto mojego chłopaka... Kochane Eltomki na wysypisku <3 Cudownie opisujesz ich sceny! Są tak naturalne i prawdziwe, że mam w głowie ich uśmiechy, gesty, słowa... Potrafisz pisać realnie, jak w serialu ;) Tomasz w garniturze... Mmmm! Wiadomo że Elka ważniejsza od teatru ;p i też mam nadzieję że przyjedzie do szpitala, a Elka na widok Tomka w garniturze zaniemówi <3 Hihihi i ta scena z ręcznikiem genialna :D Pewnie w śnie któregokolwiek nie skończyłoby tylko na tym ;) Dziękuję i czekam na kolejną część :*
OdpowiedzUsuńAga Kowal
A to dziadostwo ale cóż, zawsze coś gdzieś jest nie tak z tym logowaniem :D
UsuńCieszę się że udaje mi się odtworzyć ich charaktery które znamy z dodaniem trochę siebie do tego wszystkiego <3
Wychodzę z założenia że jeśli czuje postaci, kocham ta historię to pisanie jej sprawia mi tyle radości i lekkości że Wam czyta się to tak samo dobrze jak mi pisze <3
Kolejna część najpewniej wieczorem :*
wczoraj przypadkiem znalazłam ten blog i zamiast czytać lekturę do szkoły, pół dnia spędziłam na czytaniu wszystkich Twoich wpisów :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja wersja historii Elki i Tomasza, ich zachowania oddają charaktery serialowych postaci, a wprowadzone Twoje wątki idealnie wpisują się w całą historię <3 byłam zawiedziona, że to już ostatnia część kiedy doszłam do tego opowiadania. z niecierpliwością czekam na kolejne fragmenty.
Z początku irytowała mnie trochę forma (za długie zdania, które nieraz musiałam przeczytać kilkakrotnie, żeby zrozumieć sens - nie żebym się czepiała, ale będąc jeszcze w szkole po prostu zwraca się uwagę na takie rzeczy, bo sama w moich wypracowaniach muszę bardzo się z tym pilnować), ale treść była tak interesująca, że nie mogłam się oderwać od czytania. A z każdym kolejnym rozdziałem, wyglądało i czytało się to coraz przyjemniej.
Czytam z wielkim uśmiechem na twarzy.:D
Pozdrawiam i gratuluję wspaniałego bloga :*
Ups.. no to nabroiłam :D
UsuńPrzeze mnie nie wolno zawalać lektury, chociaż.. one są nudne :D
Wiem, że początek był taki sobie ale już ogarnęłam bardziej to jak piszę zdanie. :)
Ostatni raz wypracowania do szkoły pisałam 11 lat temu więc wybacz. Z początku nie przykładałam do tego wagi ale kilka uwag czytelników i jest ok:)
Bardzo się cieszę że podoba się to co piszę, ogromnie mi miło że to miejsce zbudza coraz większe zainteresowanie <3
spokojnie, dzisiaj nadrabiam lektury :D
Usuńbardzo fajnie, że nasze sugestie pozwalają Ci się rozwijać.
życzę, aby czytelników wciąż przybywało <3
Jejkuuu <3
OdpowiedzUsuńcudownie piszesz, masz talent.
mam nadzieje ze next bedzie szybciutko
Coś co ma być dobre nie może być szybko ❤
Usuńrozumiem, rozumiem, ale mam nadzieję, że nie dasz nam długo czekać ;)
UsuńWitam. Dziś trafilam tu przypadkiem.... I to był zdecydowanie jeden z tych dobrych przypadków :)
OdpowiedzUsuńGorzej, że nie potrafiłam sobie dawkować opowiadań i pochłonęła wszystkie jak czekoladki.
Gratuluję lekkiego pióra i czekam na kolejne części. Pozdrawiam. Zollum
Dziękuję bardzo :)
UsuńJest mi ogromnie miło czytać takie komentarze ❤
Pozdrawiam :)
Cała przyjemność po mojej stronie.:)
UsuńZollum