Moje zdjęcie
Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.

piątek, 3 marca 2017

60. "Dopóki się znów nie spotkają."

Nie wiedziała czemu przeszył ją dreszcz. Czy dlatego, że tak reagowała na jego głos, czy też z całkiem innego powodu. Było po północy, a on właśnie przypomniał jej o czymś, o czym kompletnie zapomniała. O zdarzeniu, które chciała wymazać z pamięci. Dlaczego akurat o tym wspomniał? Nie miała zielonego pojęcia, co tez go do tego skłoniło. Była wtedy pijana, wygłupiła się i zadzwoniła nieświadoma swoich czynów. Gdyby jej o tym nie powiedział, do dziś dzień, żyłaby w nieświadomości. W tamtym momencie, czuła potworne zażenowanie i chciała się zapaść pod ziemię. Wyznanie pod wpływem alkoholu, że jej się podoba, że chciałaby z nim.. Zgryzła wargę. Teraz dzięki niemu, wróciły wspomnienia. Ostrożnie wysunęła się spod kołdry, oglądając za siebie, czy Natalia wciąż śpi. Spała. Usadowiła się w fotelu, tuż przy oknie. Jej siostra poruszyła się, ale tylko po to, by odwrócić się na drugi bok. W słuchawce, panowała cisza. Nie była pewna, które z nich ma ją przerwać. Czy ma zaczekać na jego ruch, czy też odpowiedzieć na pytanie jakie zadał. Zdecydowała się na to drugie.

- Pamiętam. – szepnęła zamykając oczy. Podciągnęła wyżej kolana, okrywając się szarym pledem i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.

- Na drugi dzień.. – w końcu przerwał nieznośną ciszę i zaczął to, co zamierzał jej powiedzieć. – Miałaś przeprowadzić wywiad z panem Lewińskim. Chyba jakoś tak się nazywał, nie? - stwierdził a jednocześnie zapytał, chociaż miała nic nie mówić. - No mniejsza z nim.. – zaśmiał się, na wspomnienie skretyniałego pisarza od idealnych związków. Na ustach Elki pojawił się nieznaczny uśmiech. Odrobinę też zmarszczyła czoło. Wciąż nie wiedziała do czego zmierza, ale słuchała tak jak prosił. Zastanawiała się, co jej wiadomość ma wspólnego z tamtym wywiadem. – Kiedy.. - znów zaczął mówić. - Kiedy nas poprosił do tego eksperymentu, czy jak on to nazwał, całkiem zgłupiałem. Stałem tam jak kretyn. Patrzyłem na Ciebie, a w głowie cały czas miałem Twoje słowa i.. Zapomniałem o obecności tego faceta. Nie myślałem wtedy o tym, że stoi obok, i nas obserwuje. – zamilkł na kilka sekund. 

Dobrze to pamiętała. Jego palce, choć tak niewinnie dotykały jej twarzy, odbierały jej zdrowy rozsądek. Już wtedy czuła się dziwnie, gdy był tak blisko. To był wówczas jedyny moment, kiedy mogła do woli patrzeć mu w oczy i nie musiała mieć żadnej wymówki. W końcu, to był tylko eksperyment.. Ale czy na pewno? Teraz nie postrzegała tego jako eksperyment. To było ewidentnie coś więcej. To był dla nich pretekst do zbliżenia. Cieszyła się, że jej o tym przypomniał, jednak wciąż nie rozumiała jego intencji. Zaczął mówić, teraz przerwał i kazał czekać bez zadawania pytań. Umiał trzymać ją w niepewności i budować napięcie, które podnosiło ciśnienie. 

- Wtedy pierwszy raz, zapragnąłem Cię pocałować. – padło kolejne zdanie z jego ust, które spowodowało szybsze bicie jej serca. W końcu to z siebie wyrzucił. Przyznał się do tego po raz pierwszy. Wcześniej, wiele razy wypierał ten moment z pamięci, ale przestał to robić. Sam nie wiedział, co go skłoniło do tego, żeby zadzwonić i o tym opowiedzieć. Może wizyta u ojca, a może po prostu, chciał jej to powiedzieć, ale nie miał ku temu okazji. Uśmiechnął się sam do siebie i pokręcił głową. Był ciekaw jej miny. Tego co sobie teraz myśli, ale nie zamierzał na tym skończyć. Słyszał jej spokojny oddech. Była tam i słuchała. Czekała, co jeszcze powie więc kontynuował. – Jak zawsze, przerwał nam telefon.. Twój telefon. – zaśmiał się. – Wtedy też.. – zgryzł wargę. – Pytałaś mnie rano, czy myślałem o Tobie inaczej niż wypada. Tak, myślałem. Właśnie wtedy, po wywiadzie. Twoja wiadomość sprawiła, że zacząłem myśleć. Za dużo myśleć. Prawie nie spałem tej nocy i przysnąłem w redakcji.. I wtedy, pierwszy raz mi się przyśniłaś w taki sposób. – mruknął, czując się lżej o kolejną tajemnicę. 

Elka rozchyliła usta, będąc w lekkim szoku. Faktycznie, była taka sytuacja. Pamiętała, że przyłapała go na drzemce w fotelu. Ale w najśmielszych snach, nie przeszło jej przez myśl, że wtedy  śnił o niej.  I to w dodatku, w dwuznaczny sposób. To przecież było..  tak dawno. Wtedy był z Sylwią a jednak.. Uśmiechnęła się, przygryzając palec wskazujący lewej ręki. Nie była sama. Nie tylko ona, myślała o nim inaczej niż powinna. To działało w obie strony i teraz jej to wyznał. Chciała zapytać o ten sen. Na początku prosząc, by mu nie przerywała, teraz musiała zdusić w sobie ciekawość, co było cholernie trudne. Wzięła głębszy oddech. Wiedział, że zasiał w niej ziarnko ciekawości. Czy to był dobry moment na zdradzenie kolejnych tajemnic? Jeśli teraz posunie się dalej, to już nie będzie niewinny nocny telefon. Z drugiej strony, pragnął być blisko niej. Gdyby nie zrządzenie losu i taki obrót spraw, być może a nawet na pewno, leżałby teraz obok niej i mógłby zdradzać swoje najskrytsze myśli. 

- W tym śnie, wróciłem do konferencyjnej. Zapisywałaś coś w swoim zeszycie.. Z początku chciałem z Tobą porozmawiać, ale zmieniłem zdanie. Zamiast rozmowy, pragnąłem czegoś innego. Ciebie. Jak wariat, chciałem Cię całować.. – pokręcił głową, uśmiechając się coraz bardziej. - I najprawdopodobniej, gdybyś mnie wtedy nie obudziła, to wylądowalibyśmy na stole. Zresztą nie muszę dokańczać, dobrze wiesz co mam na myśli prawda? – zaśmiał się cicho, zawstydzony swoimi słowami. – A wracając do nieskasowanej wiadomości.. Chciałem mieć pamiątkę. Wiem to głupie i pewnie myślisz, że zwariowałem.. Zanim ocenisz, wysłuchaj mnie do końca a potem.. Możesz mi nagadać. – zwilżył wargi. Od tego monologu ale i otwartego wyznania, całkiem zaschło mu w gardle. – W tamtym momencie, wiedziałem, że na nic nie mogę liczyć z Twojej strony. Miałem świadomość, że cokolwiek między nami, nie ma racji bytu. A ta Twoja pijacka paplanina, chociaż nie wiedziałem czy była prawdą czy tylko pomyleniem faktów, była i jest dla mnie czymś wyjątkowym. Dlatego wciąż mam to nagranie i nadal zastanawiam się, kiedy mam użyć ten krawat.. – mruknął.

W końcu zamilkł. Udało mu się powiedzieć to co chciał. Chociaż jeszcze wiele było do powiedzenia, na ten jeden wieczór starczyło wrażeń. Elka natomiast, siedziała niemal wbita w fotel. Pierwszy raz, nie umiała zebrać słów, żeby powiedzieć coś logicznego. Żeby cokolwiek mu odpowiedzieć. Czuła piekące rumieńce na twarzy i ciarki na skórze. Potrzebowała powietrza. Chwiejnym krokiem wstała, zrzucając z kolan pled, który okazał się być niepotrzebnym. Podeszła pod okno, żeby je uchylić. Widząc na szybie drobne kropelki wiosennego deszczu, uśmiechnęła się. Sunąc palcem za spływająca kroplą po szybie, przemknęła jej przez głowę pewna myśl. Skoro on się zdecydował na wyznanie, to mogła o coś zapytać. O coś, co nie dawało jej spokoju od momentu pobytu we Wrocławiu. Teraz był idealny moment. Usiadła na rogu parapetu, opierając się o szybę.

- Jak już przyjedziesz, to powiem Ci, co masz zrobić z tym krawatem.. – zaśmiała się cicho, zerkając w stronę śpiącej Natalii. Była tak pijana, że chyba stado słoni by jej nie obudziło i to było jej szczęście. – Tomasz.. – zaczęła przeciągle, zanim cokolwiek dodała. – Muszę Cię o coś zapytać, skoro już tak szczerze rozmawiamy..
 
- Pytaj o co chcesz. – odparł, wstając z fotela. Podszedł do stolika, gdzie zostawił szklankę z wodą i napił się kilka łyków. Nawet nie zauważył, kiedy opróżnił całą szklankę. Tym razem, zamiast na fotelu, położył się na łóżku, spoglądając w sufit. Był ciekawy, czego chce się dowiedzieć. Nie miał kompletnie pomysłu, o co może jej chodzić.

- Podczas wesela we Wrocławiu.. Wtedy też za dużo wypiłam. Wstyd mi, bo przez to mieszają mi się pewne zdarzenia, a chciałabym wiedzieć, czy to co pamiętam.. Czy to był sen czy jawa. Pamiętasz fontannę w ogrodzie? Chyba wtedy oboje uciekliśmy od niepotrzebnego tłumu. – uśmiechnęła się odrobinę.

- Tak, pamiętam. Stałaś tam sama, trzymając kieliszek i poruszałaś się w rytm muzyki. – zaśmiał się. – Przez chwilę Ci się przyglądałem, więc zapamiętałem ten moment. Ale już nie przerywam, mów dalej.
-  Okej.. może i tak było, nie za bardzo to pamiętam ale wierzę Ci na słowo. – roześmiała się, ale w miarę cicho, zakrywając ręką usta. – Chodzi mi o ciąg dalszy. Pamiętam, że chciałam tańczyć. Rozmawialiśmy o tym, ile damskich serc wtedy złamałeś odmawiając im tańca a potem.. Muzyka zwolniła tempo. Wziąłeś mnie w ramiona i zapytałeś, czy mi się śniłeś. Pewnie w innych okolicznościach, w życiu bym się do tego nie przyznała, ale wtedy.. Chciałam, właściwie nie wiem co chciałam. Zobaczyć Twoją reakcję? Sprowokować Cię do czegoś. I chyba mi się to udało, bo chciałeś wiedzieć, w jaki sposób mi się śniłeś. Zacząłeś szeptać mi do ucha. Obejmowałeś mnie. Tak delikatnie i zmysłowo dotykałeś mnie po plecach.. – Tomasz słuchając jej słów, coraz bardziej się rozpromieniał. Nie chciał jej przerywać, więc w milczeniu słuchał i czekał na więcej. – Chyba naprawdę lubię ten Twój krawat, bo pamiętam, że zaczęłam się nim bawić. Trochę poluzowałam i.. W ogóle to uwielbiam Ciebie w garniturze. Wiem, że go nienawidzisz, ale ja mam słabość do tego widoku, i cokolwiek nie powiesz, nie zmienię zdania. Bardzo Ci pasuje, chociaż najchętniej byś go spalił na stosie. – roześmiała się, opierając głowę o ścianę. – Mam tak od momentu, gdy Cię pierwszy raz zobaczyłam. Gdy przyszedłeś po mnie do szpitala.. - na moment zamilkła. - Masz teraz swoją odpowiedź. Ten telefon nie był pomyłką. Naprawdę o Tobie wtedy myślałam. – przymknęła oczy, nieco poważniejąc. – A wtedy w ogrodzie.. Byliśmy tak blisko. Niemal czułam Twój oddech na ustach, chciałam, żebyś mnie pocałował, ale wiedziałam, że nam nie wolno. Że nie możemy. A mimo to, chciałam. Tak samo jak chciałam spać obok Ciebie. Mogłam się na to nie zgodzić i wysłać Cię na fotel ale nie.. Wbrew wszystkim zasadom, chciałam być blisko. Zbyt blisko, jak na przyjaciółkę. A potem.. - nabrała powietrza. - Wybuchły fajerwerki i oprzytomniałam. Uciekłam do pokoju, bo wiedziałam, że nasza relacja zaszła za daleko. I właśnie tu pada moje pytanie.. Czy to spotkanie w ogrodzie, czy to też był sen? Piękny sen, który nie skończył się tylko naszą rozmową i tańcem. On przerodził się w coś, co nawet dziś sprawia, że chcę tam wrócić i przeżyć to raz jeszcze.. Dlatego chcę wiedzieć.. Czy moja wyobraźnia spłatała mi figla czy naprawdę to się wydarzyło? – wysłuchawszy jej do końca, nie mógł sobie darować, że już wtedy czegoś nie zrobił. Jednak był bezsilny. Uczciwość wobec wszystkich, wygrała nad własnymi pragnieniami. W końcu przerwał ciszę jaka zapanowała.

- Gdyby to była jawa, na pewno nie pozwoliłbym Ci uciec do pokoju. – westchnął cicho. – Podczas tego wyjazdu.. Było kilka momentów, w których chciałem Cię pocałować. I uwierz mi, gdyby wydarzyło się to, o czym mówisz, nie wiem czy bym dłużej wytrzymał. – uśmiechnął się, spoglądając w okna. Na niebie świecił mocno księżyc, oświetlając jego pokój. – Wiem jedno. Słyszałem na tyle Twoją rozmowę z Natalią, że połączyłem fakty.. I pewnie gdybyśmy zaczęli rozmawiać, w końcu bym zapytał o ten Twój sen. I powiedziałbym coś jeszcze.. Tej pierwszej nocy, też mi się wtedy śniłaś. Śniliśmy o sobie nawzajem, ale nie opowiem Ci tego teraz. Zostawię tę opowieść na inny moment. Kiedy będziesz bliżej, znacznie bliżej. – mruknął, ściszając jeszcze bardziej głos. – A podczas tego snu, po rozmowie w ogrodzie.. Co się wydarzyło? Opowiesz mi? – zgryzł wargę, przewracając się na bok. Nie wiedział, czy jeszcze coś powie, ale miał czas. Mógł tak leżeć całą noc.

Przez chwilę, nie mogła pozbierać myśli po jego słowach. Gdy powiedział jej na początku, że ta rozmowa była snem, zawiodła się. Myślała, że chociaż tamto było prawdziwe, ale nie.. To była tylko jej psotna wyobraźnia. Z tego, jak teraz się dowiedziała, sennego marzenia, pamiętała, że wyznał iż też mu się śniła. Nie powiedziała mu o tym jednym szczególe z tamtej rozmowy, ale widać nie musiała. Ich wzajemny sen, okazał się być prawdą.. Jedyną prawdą podczas całego wyjazdu. Cała reszta, była snem na jawie.. Ich pragnieniem, które wybuchło wiele dni później. Teraz wiedziała, że jest tam, po drugiej stronie i czeka na jej opowieść. Co prawda, niedawno już o nim wspomniała, ale bez szczegółów.. Mogła to zrobić teraz, jednak wciąż nie była w stanie ochłonąć. Trzymając dłoń na klatce piersiowej, czuła, jak niespokojnie bije jej serce. Gdyby teraz zaczęła opowiadać.. Na nowo rozpali nie tylko swoje wspomnienia ale i jego.

- A jeśli po tym co powiem nie zaśniesz? – szepnęła z uśmiechem.
- Właśnie na to czekam najbardziej. – odparł ucieszony.
- Wstydzę się.. – zmarszczyła nos, dotykając ciepłego policzka.

- Wstydzisz się opowiedzieć sen? – zaśmiał się. – Przełamałaś wstyd i dałaś sobie zrobić zdjęcia, na które nie każdy miałby odwagę i mówisz mi o wstydzie? Ela.. – pokręcił głową. - Ale dobrze. Jeśli się wstydzisz, to nie mów. Jakoś wytrzymam swoją ciekawość. – dodał po chwili. Wyobraził sobie teraz jej minę. Pewnie miała zaczerwienione policzki, przygryzała wargę i nie umiałaby spojrzeć mu w oczy, gdyby był tuż obok. To było jeszcze lepsze niż sen, który w sobie dusiła. – Chyba powinienem pozwolić Ci iść spać..

- Powinieneś.. – zaśmiała się. – Porozmawiamy jutro?
- Tak jak dziś? W nocy? – uśmiechnął się.
- Tak jak teraz..  – odparła cicho.
- Zadzwonisz? – zapytał równie cicho.
- Późnym wieczorem. – szepnęła.
- Będę czekał. – przymknął oczy.
- Dobranoc. – mruknęła, rozłączając się. 

Zacisnęła powieki, opierając się głową o ścianę. W życiu się tak nie czuła. Na odległość kilkuset kilometrów, potrafił rozpalić ją do czerwoności. Jej zmysły szalały. Z pozoru niewinna rozmowa, zrobiła tyle zamieszania w jej głowie, iż czuła, że nie zaśnie. Teraz jeszcze bardziej pragnęła być blisko Tomasza. Wiedziała, że czekanie na jego powrót, będzie udręczeniem. Zsunęła się z parapetu, na którym przesiedziała połowę rozmowy i poszła do łazienki. Kładąc telefon na pralce, popatrzyła w swoje odbicie w lustrze. Oparła ręce na zimnej umywalce. Uśmiechała się sama do siebie. Była w nim zakochana po uszy. W tym momencie nic jej nie obchodziło. Chciała być szczęśliwa. Chciała z nim być. Odkręcając wodę, zimnym strumieniem zmoczyła dłonie, którymi przetarła twarz. Wtedy też zamknęła oczy. Lodowate krople spływające po jej rozgrzanych policzkach, odrobinę je schłodziły. Gdy wytarła i ręce i twarz, skierowała się do wyjścia z łazienki. W ostatniej chwili, trzymając jeszcze rękę na klamce, zrezygnowała. Chwyciła za telefon leżący na pralce i wybrała numer Tomasza. Po chwili, odebrał.

- Ela? Coś się stało? – zapytał, podnosząc się na poduszce. Próbował zasnąć, gdy zadzwoniła i pokrzyżowała mu plany.

- W pokoju było ciemno. Słyszałam śmiechy gości weselnych, muzyka wciąż grała. Siedziałam wtedy na łóżku. Zdjęłam te nieszczęsne szpilki i chciałam rozmasować swoje stopy.. Wtedy przyszedłeś. Wchodząc do pokoju, rzuciłeś marynarkę na łóżko a zaraz potem, pozbyłeś się krawata.. Powoli rozpinałeś guziki swojej koszuli. Nic nie mówiłeś, tylko na mnie patrzyłeś. Oboje patrzyliśmy.. Atmosfera była tak gęsta, że nie miałam czym oddychać. Ucieczką była łazienka.. – zaśmiała się. – Swoja drogą, teraz też jestem w łazience. Siedzę na brzegu wanny i.. – zamilkła na chwilę. Tomasz siedział teraz na łóżku, już całkiem przytomny i czuł, że jeśli dokończy to, co zaczęła mówić, już nie zaśnie do rana. – Chciałam zdjąć sukienkę, ale ten cholerny zamek.. Podszedłeś i bez pytania, zrobiłeś to za mnie. Było mi coraz goręcej.. Potrzebowałam prysznica. Miałam absolutny mętlik w głowie przez tę rozmowę. Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby zamykać drzwi na klucz.. Stałam w kabinie, woda lała się strumieniami i nagle, stanąłeś tuż za mną. – zgryzła wargę, zamykając oczy. Pamiętała to tak, jakby sen był wczoraj. Miała wrażenie, że czuje jego ciepłe dłonie na ciele, jak znów zaczyna ją dotykać.. Każde kolejne wspomnienie, wywoływało w niej podniecenie, którego nie umiała opanować. – Najpierw poczułam, jak całujesz mój kark.. potem.. Potem przywarłeś do mnie równie nagi jak ja. Bez pytania, wdarłeś się pod prysznic i zacząłeś pieścić.. Wiedziałam, że robimy coś, czego nam nie wolno, ale się temu poddałam. W końcu się do Ciebie odwróciłam. Dotknęłam palcami brody, Twoich ust.. Droczyliśmy się ze sobą. Oboje chcieliśmy tego pocałunku.. W końcu, Ty zrobiłeś to pierwszy. Przytrzymałeś mi nadgarstki nad głową, przypierając do ściany i zacząłeś całować.. – mruknęła, niemal rozpływając się na tę myśl. Jednocześnie, cicho westchnęła, czując jak pali się ze wstydu, mówiąc mu o tym. Jej policzki były tak gorące, że parzyły jej dłonie. Gdyby teraz był obok, nigdy by się nie odważyła tego powiedzieć. Nie spojrzałaby mu  w oczy. Pod osłoną nocy, w chwili impulsu, będąc od niego tak daleko, wyznała jedną ze swoich wielu fantazji. Nie miała pojęcia, co sobie pomyśli i jak zareaguje. Jednak wyobrażenie sobie, że rozpala jego zmysły, było tego warte. 

On za to słuchał z zamkniętymi oczami. Wszystko to co mówiła, starał sobie wyobrazić i to był błąd. Ogromny błąd. Samo słuchanie, nie doprowadziłoby go do stanu, w którym teraz był. Na kołdrę było zdecydowanie za gorąco. Czekał na ciąg dalszy. Co jeszcze usłyszy od niej tej nocy, ale milczała. Słyszał jej oddech, a jego wyobraźnia, galopowała w niebezpiecznym kierunku. Jeśli to co mówiła, wywoływało w niej takie same emocje jak w nim, to ta rozmowa zaszła za daleko. Cholernie za daleko, a mimo to, chciał więcej. Chciał usłyszeć, co było dalej.. Czy było coś dalej. W końcu nie wytrzymał. - Zacząłem całować i..

-  I wtedy zaczęłam się budzić ze snu.. – pokręciła głową.

- A gdybyś się nie obudziła.. – przerwał jej dalsze wyznanie. – Nadal bym Cię całował. Dotykał Twojego ciała, centymetr po centymetrze.. Bardzo powoli. Podobno wilgotna skóra, jest bardziej podatna na pieszczoty..  – mruknął, całkiem wkręcony w tę rozmowę. – Prysznic jest kuszący i trochę bym Cię jeszcze podręczył.. ale nie zostalibyśmy tam długo. – zwilżył swoje wargi. - Na pierwszą wspólną noc, wybrałbym łóżko. O wiele wygodniejsze, do tego co byśmy robili i wiesz co? Nie wypuściłbym Cię za ramion do rana.. A rano, powtórzył to, co zaczęliśmy w nocy. – uśmiechnął się, całkiem rozmarzony. Zdecydowanie, udało jej się go doprowadzić do takiego stanu, że teraz jedyne o czym myślał to, że chce się z nią kochać. Tu, teraz, natychmiast. Sprowokowała go do fantazjowania na jawie. Z kolei jego słowa sprawiły, że ten sen był kompletny. Dokończył jej fantazję w znakomitym stylu. Jego tembr głosu i sposób w jaki powiedział, co by było dalej.. |Zdecydowanie umiał ją zaspokoić. Przynajmniej na ten moment.

- Teraz to ja chyba nie zasnę.. – odetchnęła głębiej.
- Oboje będziemy mieli z tym problem – zaśmiał się, kręcąc głową.
- Idę pod prysznic.. – mruknęła, mrużąc oczy.
- Chętnie bym dołączył.. – szepnął, zgryzac wargę.
- Tomasz.. – skarciła go, wiedząc do czego to może doprowadzić.

- Dobrze.. Już milczę. – zaśmiał się. – Ale jutro.. Obiecaj mi, że opowiesz co robiłaś pod prysznicem. - starała się nie roześmiać.

- Już Ci kiedyś powiedziałam.. Zamorduje Cię.. – parsknęła śmiechem nie wierząc, do czego jest zdolny. – Ja też Cię o to zapytam. I nie wymigasz się od odpowiedzi. Pa..

- Pa – roześmiał się, z powrotem padając na łóżko. Już wiedział, że zapamięta ten wieczór na długo. Z każdą minutą kochał ją bardziej.

Od tej nocy, pełnej gorących wyznań, minął tydzień. Niestety, w tym czasie, nic podobnego się nie wydarzyło. Nikt nie miał do tego głowy. Jeszcze tego samego dnia, stan Marka Górskiego uległ znacznemu pogorszeniu. Jego bliscy niemal cały czas byli w szpitalu. Kiedy Elka się o tym dowiedziała, była gotowa pojechać do Szczecina i być przy Tomaszu. Nie chciał tego. Właściwie nie rozumiała dlaczego, ale nie dopytywała. Dopiero, gdy rozmawiali kolejnym razem, wyznał jej, że ta cała sytuacja go przerasta i nie chce jej tym obarczać. Pod tym względem, był podobny do niej. Wolał dusić w sobie wszystko, cierpieć w ciszy i samotności, niż podzielić się swoim strachem i dać upust emocjom. Mogła równie dobrze go nie posłuchać i przyjechać mimo sprzeciwu. Nie zrobiła tego. Uszanowała jego prośbę. Znając siebie, też by nie chciała nad głową tłumu pocieszycieli.

Jutro miały być ogłoszone wyniki konkursu na naczelnego. W redakcji, panowała napięta atmosfera. Od tej decyzji, zależały losy każdego, kto tam pracował. Jedna osoba, mogła wyprowadzić portal na ludzi, inna zniszczyć go doszczętnie. Wiedząc, że zbliża się dzień triumfu dla Sylwii, ta postanowiła wrócić do swojego mieszkania. Musiała być na miejscu. Przez ten czas, nie kontaktowała się z Tomaszem. On też bynajmniej nie kwapił się do rozmowy. To ją tknęło. Wcześniej, dzwonił i dopytywał kiedy wróci. Teraz milczał. Gdy otworzyła drzwi mieszkania, niczego nie podejrzewała. Było cicho. Pomyślała, że najpewniej jest w pracy. Jego matka też musiała wyjechać. Postanowiła na niego zaczekać. Wstawiła wodę na herbatę, po czym poszła do sypialni się przebrać. Kiedy otworzyła szafę, cofnęła się do tyłu. Podeszła do komody, w pośpiechu otwierając wszystkie szuflady.. – Niech Cię szlag Tomasz.. – warknęła wściekła. Wyprowadził się i nie wspomniał jej o tym ani słowem. Uciekł jak tchórz. Teraz tym bardziej, nie chciała mu podarować. Pytanie brzmiało: gdzie jest. Jeśli u Elki.. to komplikowało sprawę. Jeśli nie u niej, miała szansę doprowadzić plan do końca. Od razu poszła po telefon i wybrała jego numer. On w tym czasie, akurat wychodził ze szpitala. Musiał się przewietrzyć. Zdziwił się, widząc kto w końcu dzwoni. Może to nie był dobry moment, ale czy będzie lepszy?

- Cześć Sylwia. – odezwał się dość poważnym tonem.

- No cześć.. Tomasz gdzie Ty jesteś? Wróciłam do domu, nie ma Twoich rzeczy.. Co się z Tobą dzieje? – zapytała z udawanym niepokojem w głosie. Tego nie było w jej planach.

- Sylwia nie teraz.. Wiem, że musimy porozmawiać, ale nie mam do tego głowy. Może uda mi się przyjechać za kilka dni, to w końcu porozmawiamy. – odparł, opierając się o murek. Czuł zmęczenie, ściskając kąciki oczu po kolejnej nieprzespanej nocy. Słysząc jego głos, wiedziała, że coś jest nie tak. Zwykle miał dość energiczny i pewny siebie głos, teraz było zupełnie inaczej.

- Co się stało? Dziwnie brzmisz.. – zmarszczyła czoło.

- Mój ojciec jest w krytycznym stanie.. Jestem w Szczecinie. Dlatego zrozum, że nie mam głowy na rozmowę. Ani z Tobą, ani z nikim innym. Muszę być przy matce i bracie. – westchnął, robiąc gest witający do lekarza jego ojca, który właśnie szedł ulicą.

- Nie wiedziałam. Bardzo mi przykro.. – oparła się o kanapę. – Trzymaj się. Cześć. – rozłączyła się. 

Przez chwilę, nie wiedziała co ma zrobić. Wszystko brało w łeb. Chociaż nie życzyła jego ojcu źle, to dobrze się złożyło. Tomasz był z dala od Elki. – pokiwała głową. - A jeśli ona była z nim? – przemknęło jej przez głowę. Musiała się upewnić. Chwyciła za telefon i chciała zadzwonić do Mikołaja, jednak zrezygnowała. Po ostatnim spotkaniu, wydawało jej się, że chce się wycofać. Mógł działać na jej niekorzyść, a tym samym, na korzyść Elki. Nie mogła ryzykować. Był dobry na początku, ale teraz, mógł spieprzyć wszystko. Kiedy wciągnął w ich plan Malenę, była wściekła. Wydawała się za głupia na ogarnięcie tego wszystkiego, ale teraz, była bardziej pomocna niż Suszyński. Pod jego nieobecność w redakcji, zgadała się z nią i zawarły sojusz bez jego wiedzy. Szybko wybrała jej numer.

- Cześć Sylwia. Co tam? – zapytała, wysiadając właśnie z auta.

- Cześć, posłuchaj.. Elka jest w pracy? Chodzi mi o to, czy nie brała ostatnio jakiegoś urlopu, nigdzie nie wyjeżdżała? – sprecyzowała swoje pytanie dla pewności

- Nie, nie brała żądnego urlopu. - zatrzymała się na chwilę. - Codziennie jest w pracy a czemu pytasz? – odparła zaciekawiona.

- Dzięki, to mi bardzo ułatwia sprawę. - zmrużyła oczy. - Jutro wyniki konkursu? – zapytała, wstając z kanapy.

- Tak. Nie martw się. Wszystko zgodnie z planem. - uśmiechnęła się.
- Super. Daj znać kiedy będzie po wszystkim. Cześć. – rozłączyła się.

Późnym wieczorem, Elkę, leżącą z książką na brzuchu, obudził telefon. Nawet nie wiedziała, kiedy przysnęła. Popołudniowa wizyta u matki, wypompowała ją z sił. We cztery, tj Sława, Natalia, Genowefa i ona, wybierały weselne menu. Wraz z Natalią, wymiękły po godzinie. W drugiej, odpadła babcia i na polu bitwy została ich matka. Teraz, jeszcze mało przytomna, odebrała telefon. Jak zawsze o tej porze dzwonił Tomasz. To się już stało takim ich zwyczajem. Oboje potrzebowali usłyszeć swój głos, dla lepszego samopoczucia. Tym razem, on chciał ją wesprzeć. Wiedział, że denerwuje się jutrzejszym dniem. Że to może być przełom w jej karierze.

- Cześć pracusiu. – szepnął cicho, leżąc w łóżku.

- Cześć. – zaśmiała się, przeciągając na łóżku. Poczuła jak boli ją kark. – Tym razem nie pracuje, spałam. Matka mnie wykończyła.

- Ojej Pani mama znowu w akcji? Co tym razem? – zaśmiał się.
- Organizacja wesela Natki.. resztę sobie wyobraź. – odparła.
- To chyba jestem w stanie zrozumieć.. – uśmiechnął się.
- A Ty jak się czujesz? Co z tatą? – zapytała z troską w głosie.

- Bez zmian. Nie jest dobrze.. Ela ja wymiękam. Matka ledwo na oczy widzi, Igor chodzi jak popieprzony.. On ma lada moment maturę, musi się uczyć. Nie jest w stanie.. Obłęd. – głośno westchnął.

- Musisz wierzyć. Wiem, łatwo mi mówić.. Nie jestem na Twoim miejscu, nie widzę tego co Ty ale.. Wiara czyni cuda, tylko potrzeba czasu. – zmarszczyła czoło. – Wiesz co? Albo nie.. Poczekam do jutra i będę wiedziała. – przytaknęła sama sobie.

- Tak, jutro może być Twój wielki dzień. Trzymam mocno kciuki. Zasłużyłaś na tą wygraną. – uśmiechnął się sam do siebie. – Z Twoją pomocą, „Co tam?” stanie na nogi, zobaczysz.

- Jutro się okaże. Pierwszy będziesz wiedział. – szepnęła.
- Będę czekał. A teraz odpoczywaj. Musisz być wyspana. – odparł.
- Chciałabym, żebyś tu jutro był.. – cicho westchnęła.
- Będę myślami. – szepnął. – Zawsze będę o Tobie myślał.
- Zabrzmiało tak, jakbyś się ze mną żegnał.. – mruknęła pod nosem.
- Wyobraźnia płata Ci figla – pokręcił głową.
- Pewnie tak.. To co, jutro zadzwonię. – uśmiechnęła się.
- Do jutra Ela, powodzenia. – uśmiechnął się.
- Dobranoc Tomasz.. – szepnęła.

Oboje zasnęli z nadzieją na lepsze jutro. Żadne z nich nie wiedziało, że upłynie sporo czasu, nim znów ze sobą normalnie porozmawiają. Bez żalu i kłótni. Intryga, którą szykowała Sylwia z Maleną, miała na celu zniszczyć ich relacje na dobre. Każda z nich, miała swoje pobudki. Dla Maleny, to było uprzykrzenie życia, nielubianej koleżance z pracy. Dla Sylwii, to była zemsta przede wszystkim na Tomaszu. Elka oprócz utraty Tomasza, miała stracić jeszcze więcej. Dobrą reputację.. Teraz, leżało to w kwestii Tomasza, jak bardzo zależy mu na szczęściu Elki. W momencie, gdy zobaczyła pustą szafę, przestała mieć skrupuły. Tomasz swoją wyprowadzą, podpisał wyrok na siebie i swoją kochankę. Na Mikołaja też czekała kara.. Obiecał jej pomoc a potem się wycofał. Nie mogła mu tego puścić płazem.

Tomasz źle spał tej nocy. Miał koszmary, które nie dały mu wypocząć ani przez chwilę. Natłok myśli, zrobił mu w głowie taką rewoltę, że rano obudził się zlany potem. Gdy wstał, było przed 9. Na wpół przytomny, w podkoszulku i bokserkach, zszedł do kuchni zrobić sobie kawy. W domu było cicho. Ewa jak zwykle wyszła z samego rana do szpitala. Nawet jak prosił, by pospała dłużej, nie słuchała. Teraz siedział przy kuchennym stole, z kubkiem gorącej kawy i wpatrywał się w portret dziadków, wiszący na ścianie. Stali na tle starego rodzinnego domu w Świnoujściu. Teraz ten dom był cholernie zaniedbany, ale rodzice go nie sprzedali. W sumie nie wiedział dlaczego. Może z sentymentu.. Z rozmyślań wyrwał go dzwonek do drzwi. Spojrzał na swój telefon, który zabrał ze sobą do kuchni. Wolał go mieć przy sobie, na wypadek, gdyby zadzwoniła Ewa. Nie miał pojęcia, kogo niesie o tej porze. Może jakiś sąsiad albo listonosz.. – pomyślał, wstając z krzesła. Gdy otworzył drzwi, cofnął się o krok. Sylwia bez pytania, przekroczyła próg jego domu.

- Co tu robisz? – popatrzył na nią, zamykając drzwi.
- Skończmy tę farsę. – popatrzyła na niego, wchodząc w głąb domu.
- Mogę wiedzieć co Ty wyprawiasz? – odparł zdezorientowany.

- Możesz.. – odparła, rzucając mu zdjęcia w twarz. Gdy pozbierał wydrukowane fotografie, popatrzył na nią, przełykając ślinę. Na jednej z nich, obejmował Elkę, na drugiej.. całowali się. W związku z tym, nie miał nic na swoją obronę. Tylko nie rozumiał jednego. Znając prawdę, przyjechała zrobić mu awanturę? Popatrzył na nią tak jak ona na niego. – Zdziwiony? – zapytała.

- Nie mam nic więcej do dodania. – zacisnął wargi.

- Ale ja mam. Zrobiłeś.. Zrobiliście ze mnie idiotkę. Wmawiałeś mi, że jesteście tylko przyjaciółmi, że nic Was nie łączy, że to moja chora, zazdrosna wyobraźnia. – krzyknęła. – Od jak dawna się z nią pieprzysz co? No przyznaj się.. słucham.

- Licz się ze słowami. – odparł, starając się zachować spokój.

- Ja mam się liczyć? A czy Ty się kiedykolwiek liczyłeś ze mną? – walnęła ręką w stół, rzucając jednocześnie swoją torbę. - Odpowiedz.

- Do niczego między mną i Elką nie doszło, gdy byłem z Tobą. – popatrzył na nią. – To co tu widzisz.. Wtedy sama ode mnie odeszłaś. Sama postanowiłaś dać nam czas na przemyślenie.. Chociaż nie, Ty dałaś mi ultimatum.. Albo zgadzam się mieć z Tobą dziecko, albo to koniec. Dobrze wiedziałaś, że nie chcę dzieci. Nie teraz.. A Ty mimo to, postanowiłaś zadecydować za nas. Ja się sprzeciwiłem a Ty co zrobiłaś? Wyprowadziłaś się do rodziców. – w końcu podniósł głos.

- A Ty w tym czasie, zamiast myśleć o nas, postanowiłeś zabawić się z przyjaciółeczką.. Świetna wymówka. – odparła.

- Sylwia, dobrze wiesz, że między nami zaczęło się psuć już dawno. Jeszcze przed tym chorym pomysłem z ciążą.. To tylko przelało czarę goryczy i uświadomiło mi, czego chcę a czego nie. – popatrzył na nią, pewny tego co mówi. – Mam świadomość tego, że możesz czuć się zraniona, ale nie jesteś bez winy. Dobrze wiesz, że nienawidzę być zmieniany. A Ty robiłaś to cały czas. Ubierz się tak, zachowuj się tak.. Przynosisz mi wstyd.. Ile można tego słuchać? No ile. Nawet pracę chciałaś mi załatwić taką, jaka Tobie wydaje się odpowiednia. Tak się nie robi. Z drugim człowiekiem się żyje, a nie układa go według własnego widzimisię.. Kiedy mnie poznałaś, wiedziałaś jaki jestem i wtedy Ci pasowało a nagle co? Odwidziało Ci się? Zgadzałem się na wiele rzeczy, ale w końcu zaczęło mi to przeszkadzać. Czy kiedykolwiek zrobiłaś coś, co ja chciałem? Na czym mnie zależało? Wyjechałaś ze mną nad jezioro? Pod namiot? Na spontaniczną wycieczkę? Nie..  Jesteś wspaniałą kobietą, ale kompletnie nie nadajemy na tych samych falach. Tobie potrzeba faceta w garniturze, biegającego po pokazach, na imprezy, celebrytę z krwi i kości. Nie zwykłego fotografa, który lubi na tydzień zamknąć się w domku na wsi. – warknął wkurzony, spoglądając na nią.

- Kto wie.. Może masz rację. Nie pasujemy do siebie, ale nie w tym rzecz. Ze mną mogłeś wiele osiągnąć.. Mogłeś być kimś, a zrezygnowałeś dla tego czegoś. – popatrzyła z obrzydzeniem na zdjęcie, leżące na stole. I mimo, iż dobrze wiedziała, że Elka wyglądała tu o niebo lepiej, niż zwykle, musiała ją obrazić. - Zrezygnowałeś ze mnie, dla wstrętnej grubaski, która czepia się każdego, kto się zlituje z nią porozmawiać. – pokręciła głową, chodząc po salonie. Tomasz słysząc jak obraża Elkę, zaczął się gotować od środka. Wiedział, że jeśli powie jeszcze słowo, nie ręczy za siebie. – Wciąż zastanawiam się, co Mikołaj w niej zobaczył. Co Ty w niej zobaczyłeś.. - mruknęła.

- No właśnie.. Ty i Mikołaj. – popatrzył na nią.
- Co ja i Mikołaj? – obruszyła się, nie wiedząc do czego pije.

- Wiem, że się spotkaliście.. Trochę to dziwne. Zwłaszcza, że nigdy waz ze sobą nie poznałem. Masz na to jakieś wytłumaczenie? Bo nie powiesz mi, że takie spotkanie nie miało miejsca. – spojrzał na nią.

- Owszem. Widziałam się z nim. Pytał mnie o Twoją relację z Elką.. Też podejrzewał, że łączy was coś więcej, niż ta krypo przyjaźń .. Jak widać, oboje mieliśmy rację.. Tylko różnica polega na tym, że ona odeszła od niego pierwsza.. a Ty, wciąż ze mną byłeś. I to trwa do dziś.. Bo nigdy nie powiedziałam, że to koniec. Ty też nie i dobrze o tym wiesz. Zdradza boli Tomasz, ale zemsta smakuje jeszcze lepiej. – uśmiechnęła się szyderczo.

- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? Jeszcze raz Ci powtarzam.. Nie zdradziłem Cię. Byliśmy w separacji. – odparł rozjuszony.

- To już nie ważne. I tak zapłacisz za swoje.. Oboje zapłacicie.. – roześmiała się zuchwale, w tym samym momencie odbierając wiadomość. Gdy przeczytała jej treść, triumfalnie spojrzała na niego.

- O czym Ty mówisz? – popatrzył kompletnie jej nie rozumiejąc.

- Jeśli ją tak bardzo kochasz.. Jeszcze dziś, urwiesz z nią kontakt. – spojrzała na niego, siadając przy stole.

- Co proszę? Chyba oszalałaś.. Nie zamierzam. – odparł.

- Nie masz wyjścia. – uśmiechnęła się. – I nie myśl sobie, że Cię zatrzymuje. Co to, to nie.. Brzydzę się Tobą. Nie dotknęłabym faceta, który spał z taką krową jak Elka..

- Zamilcz.. Jeszcze raz ją obrazisz, a wylecisz z tego domu. – zacisnął ręce na krześle. To już był szczyt wszystkiego, do czego się posuwała.

- Za chwilę sama wyjdę.. ale zanim to zrobię, wysłuchasz swojej kary.. Dla dobra swojej ukochanej Elki, chyba jesteś w stanie wiele poświecić.. Prawda? Więc radzę Ci, zapamiętaj ostatni pocałunek, ostatnią noc i zniknij z jej życia na zawsze.. – spojrzała na niego.

- Nie wiem do czego zmierzasz, i szczerze przestało mnie to obchodzić. Wiesz, że mam w domu dramat a Ty w bezczelny sposób, przyjeżdżasz tutaj i teraz mnie straszysz? Nie boję się i nie chcę tego dłużej słuchać. – popatrzył na nią. – Natychmiast opuść mój dom. – dodał po chwili stanowczym tonem. Słysząc jego słowa, Sylwia zaczęła się głośno śmiać. W tym samym momencie, jego telefon zaczął dzwonić. Nie zastanawiając się dłużej, sięgnął po niego by odebrać. Był przekonany, że to matka, jednak widząc, że dzwoni Elka, spojrzał na Sylwię. – Skończyłaś? To wyjdź.

- Elka? – spojrzała na niego. – Na Twoim miejscu bym nie odebrała..

- Co Ty knujesz? – zmarszczył czoło, podchodząc bliżej. Elka ponownie zaczęła dzwonić, ale nie odebrał. Patrzył w złowieszczo cieszącą się Sylwię i nie pojmował, co siedzi w jej głowie.

- Uprzedzę fakty.. Elka właśnie została nową redaktor naczelną.. Pewnie dzwoni, żeby się pochwalić. Ale zmartwię Cię. Gdyby nie ja, mogłaby o tym pomarzyć. Nigdy by nie dostała tego stołka. – zaśmiała się, spoglądając na Tomasza, który jeszcze bardziej marszczył czoło. Nie docierało do niego to, co ona mówi. Nic z tego nie rozumiał. – Żebyś teraz zobaczył swoją minę.. – pokręciła głową. – Wracając do meritum.. Nie zrobiłam tego z miłosierdzia. To moje zabezpieczenie na przyszłość. Tak naprawdę, wcale nie wygrała.. To zostało ustawione, bo ja tak chciałam. A wiesz dlaczego? – z jej twarzy zniknął uśmiech, a pojawiła się żądza zemsty. – Jeden telefon, a dojdą do tego, że prezentacje zostały sfałszowane.. A winną jest tylko i wyłącznie Elka. Wywalą ją na zbity pysk i z opinią złodziejki, nigdzie nie dostanie pracy. Chcesz temu zapobiec? Nic prostszego. Zerwij z nią kontakt. Bez tłumaczenia, bez ostatniego słowa. W tym momencie. Po tym co zrobiliście, nie dopuszczę, żebyście byli szczęśliwi.. Więc przemyśl to, będziesz z nią i zniszczysz jej życie, czy sam odpokutujesz swoje winy? – wstała w końcu od stołu, podchodząc do wściekle czerwonego Tomasza. 

Słuchał jej, ale nie wierzył w to wszystko. To przekroczyło wszystkie granice przyzwoitości. Nigdy nie podejrzewał Sylwii o taką podłość. Nawet przez głowę mu nie przeszło, że może być do tego zdolna. Przede wszystkim, nie miał pojęcia, jak tego dokonała.. Przez chwilę pomyślał, że kłamie ale była zbyt pewna siebie. Coraz bardziej nabuzowany wściekłością, mierząc ją wzrokiem, zaciskał ręce na oparciu drewnianego krzesła. 

- Także z mojej strony to tyle.. A gdybyś był zbyt słaby i chciał jednak skontaktować się z Elką, spokojnie. Zadbam o to, żeby Cię znienawidziła.. Żegnam! – spojrzała na niego po raz ostatni, stając w drzwiach. – A i zdrowia dla tatusia życzę, chociaż tak naprawdę nigdy go nie lubiłam. – dodała na koniec, po czym wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Tuż przy furtce, minęła zaskoczonego Igora, którego zlekceważyła, mimo, że powiedział jej „cześć”. 

Tomasz stał jak idiota, słysząc dzwoniący telefon. Z każdą sekundą, wzbierał się w nim żal i wściekłość. Po kolejnym sygnale, rzucił telefonem o ścianę, a ten roztrzaskał się na kawałki. W tym samym momencie, do domu wszedł Igor. Zrobił wielkie oczy na zachowanie Tomasza. Od kiedy on jest taki nerwowy? – pomyślał przez chwilę. W sumie, to by się zgadzało. Wkurzona Sylwia, wściekły Tomasz.. To mogło oznaczać tylko jedno. Musieli zerwać.. Już miał powiedzieć coś mądrego, ku pokrzepieniu serca swojego starszego brata, gdy zobaczył jak Tomasz jednym ruchem, wywala stół w jadalni.. Wszystko co na nim było, w tym wazon z kwiatami, rozpadło się na kawałki. Gdy stanął przy komodzie, która była tuż obok, walnął rękami o blat, siarczyście przeklinając.. – Kurwa mać..

- Ej brat! Co Ty odwalasz.. Uspokój się! – krzyknął interweniując, zanim Tomasz w jakimś dzikim szale, rozwali cały dom.

- Igor? Co tu robisz? – spojrzał na niego, próbując się opanować.

- Mieszkam? – odparł głupio. - Stary co tu się stało? Widziałem Sylwię.. Zerwaliście? Wnioskuję, że tak ale bez przesady.. To tylko kolejna panna.. Nie musisz rozpieprzać domu. Nie ta, to inna.

- Możesz skończyć? – warknął na niego, spoglądając tak, jakby samym wzrokiem mógł zabić. – Nie wiesz co jest, to się nie wtrącaj.

- Nie wiem, bo mi nic nie mówisz! – krzyknął. – A ten burdel, to sam posprzątasz.. – spojrzał na niego, kierując się na piętro.

- Pytałem co tu robisz.. miałeś być w szkole. – popatrzył na Igora.

- Do szkoły idę na popołudnie.. Matka mnie wysłała po piżamę dla ojca, bo zapomniała wziąć rano z łazienki. – odparł.

- Okej.. – spojrzał na niego bezsilnie. – I spokojnie.. ogarnę to. – rozejrzał się po pokoju. W końcu, pierwsze co zrobił, to podniósł wywalony do góry nogami stół. - Przepraszam, nie musiałeś tego oglądać.. – westchnął, siadając na dopiero co postawionym krześle.

- To sobie pogadaliśmy.. – pokiwał głową, patrząc na Tomasza. – Spokojnie, nic nie powiem matce. Za dużo ma problemów.

- Dzięki. – odparł zerkając na Igora.

W tym samym czasie, niczego nie świadoma Elka, nie mogła się opędzić od gratulacji. Jeszcze nie ochłonęła po tym, gdy dużo wcześniej, niż było zaplanowane, Andrzej zwołał zebranie. Jak to on, wszedł wojskowym krokiem, trzymając w rękach czarną teczkę. Bez zbędnych emocji, stanął i ogłosił wyniki konkursu, ograniczając się do niezbędnego minimum. 

„Zarząd podjął decyzję. Bardzo szybko i w dodatku jednogłośnie, dlatego ja też nie będę przedłużał. Szanowni Państwo, decyzją zarządu rady nadzorczej, stanowisko redaktora naczelnego obejmuje Elżbieta Kowalik. Jej następcą zostaje mianowany Mikołaj Suszyński. Dziękuję bardzo.” 

Te słowa, walnęły w nią, w Mikołaja, jak i we wszystkich jak grom z jasnego nieba. Była dumna ze swojej pracy, ale nie wierzyła, że okaże się najlepsza. Druga wiadomość, że zastępcą zostanie Mikołaj, była nie mniejszym szokiem, jak jej wygrana. On z kolei, z uśmiechem przyjął tę wiadomość, jednak wcale się nie cieszył. I nie dlatego, że to nie on wygrał. W pewnej chwili, zniknął wszystkim z pola widzenia. Zaszył się w kuchni, siadając przy stole. Dudniąc palcami w szary blat, bardzo intensywnie myślał. Czy plan Sylwii doszedł do skutku? A może to był czysty przypadek.. Chciał, żeby tak było. Życzył Elce, żeby wygrała ale za swoją pracę, nie podstępem. Chociaż w tym jednym, miał czyste sumienie. Nie zamienił tych płyt. Zadecydował o tym już dawno, ale nie był pewny, co zrobi Malena. Gdy chciał poruszyć temat, zbywała go. Czy była na tyle sprytna, żeby oszukać system? Czuł, że zaraz pęknie mu głowa.

Elka, gdy została wyściskana przez wszystkich, za wyjątkiem Maleny i Krzysztofa, w końcu miała chwilę czasu, żeby zadzwonić. Tak jak sobie obiecała. To Tomasz miał być pierwszym z jej bliskich, który dowie się o wygranej. Zniknęła w korytarzu, odseparowując się od entuzjastycznie nastawionego tłumu, który jej towarzyszył od chwili ogłoszenia wyników. Wybierając jego numer, stanęła w pobliżu kuchni. Tutaj było najciszej. Czekała ale nie odbierał. Ponownie zainicjowała połączenie, jednak wciąż był tylko sygnał. Za trzecim razem, od razu włączyła się automatyczna sekretarka. W pierwszej chwili, nie chciała się nagrywać. Po chwili zastanowienia, zmieniła zdanie. Po usłyszeniu kobiecego głosu mówiącego „zostaw wiadomość” zaczęła mówić.

Cześć Tomasz, nie odbierasz.. Pewnie jesteś w szpitalu. Dzwonię bo.. – zmarszczyła nos jak to ona. – Miałeś rację. Wygrałam! – pisnęła bardziej entuzjastycznie. - Od dziś, jestem redaktor naczelną.. Jeszcze w to nie wierzę, nie dociera to do mnie. Ale Ty we mnie wierzyłeś i dziękuję. Gdyby nie Ty, nigdy bym o to nie walczyła. Nie walczyła o siebie, o karierę.. Wszystko dzięki Tobie. Zadzwoń.. jak nie teraz, to wieczorem. Jak wrócisz, wypijemy to wino. Czekam na Ciebie. Pa..’’

Z jej uśmiechu, pozostały tylko skrawki. Była zawiedziona gadaniem do sekretarki, ale skoro nie odbierał, musiał mieć ku temu dobry powód. Oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Potrzebowała chwili na skupienie myśli. Od jutra, miała objąć stanowisko i to od niej zależały wszystkie najważniejsze decyzje. Pierwszy raz, czuła się wyróżniona i doceniona. Ale czy szczęśliwa? Nie czuła tego. Miała świadomość, że utarła nosa niedowiarkom, ale nie sprawiło jej to dzikiej satysfakcji. Stojący nieopodal Mikołaj, słyszał jak nagrywała się Tomaszowi. Zdziwił się, gdy usłyszał coś o szpitalu. Wyjechał? Był chory? – pomyślał przez moment. W końcu, zdecydował się do niej podejść.

- Gratuluję. – odezwał się, stając tuż obok.
- Dziękuję. Tobie również gratuluję. – odparła wyrwana z zamyślenia.
- Teraz jak będę gadał głupoty, to mnie możesz zwolnić. – zaśmiał się.
- Po prostu wypełniaj swoje obowiązki. – popatrzyła na niego.
- Postaram się nie narażać szefowej. – uśmiechnął się.

- W końcu będziemy musieli pracować razem, więc lepiej, żebyśmy się nie pozabijali. – zerknęła na niego, chowając telefon do kieszeni granatowej marynarki. – Jutro ustalimy jakieś szczegóły.

- Okej.. a dziś proponuję świętować. – spojrzał na nią. – Weźmy ich wszystkich do klubu. Niech się trochę rozerwą. Co Ty na to?

- To Twoja pierwsza decyzja jako mojego zastępcy? – pokręciła głową. – Mikołaj spoważniej.. Uważasz, że to jest najważniejsze?

- No co, trzeba to uczcić. – odparł uśmiechnięty. – Zaproś Tomasza. W końcu chyba najbardziej Ci kibicował..

- To niemożliwe. – odparła krótko.
- Dlaczego? Pokłóciliście się? – udał zdziwienie.

- Tomasz wyjechał do Szczecina. Zresztą nie ważne. Koniec tematu. – spojrzała na niego, po czym wyminęła go i wróciła do reszty ludzi. 

Elka zebrała się na kilka słów podziękowania. Wspomniała też o nieobecnych, którzy mocno wierzyli w jej sukces. Mówiąc to, miała na myśli Tomasza, nie wymieniając go z imienia. Wzrok wszystkich, skupiony był na niej. Pierwszy raz od rak dawna. Dziwnie się z tym czuła. Ostatni raz, wzbudziła takie zainteresowanie, gdy na środku sali, Mikołaj ostentacyjnie ją pocałował. Teraz czuła się podobnie. Po chwili zastanowienia, przystała na pomysł Mikołaja. Zaproponowała wszystkim, że dziś świętują. Skinieniem głowy, dała Mikołajowi zielone światło. Mógł załatwić lokal i co tam jeszcze chciał. Ona nie miała do tego głowy.

Będąc tuż koło domu, Elka usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. W pośpiechu, zanurkowała ręką w torbie, szukając telefonu, który jak na złość, wpadł na samo dno. Gdy tylko go zlokalizowała, natychmiast przeczytała sms. Nadzieja prysła jak bańka mydlana, gdy zamiast wyczekiwanej wiadomości, zobaczyła tylko godzinę i miejsce dzisiejszego spotkania. Mikołaj dość szybko to zorganizował. W końcu był królem na warszawskich imprezach. Nie trudno mu było znaleźć odpowiednie miejsce. Wrzuciwszy z powrotem telefon do torby, weszła do swojej kamienicy. Przekroczywszy próg mieszkania, ściągnęła buty a torbę rzuciła na stół. Sama, pozbawiona siły, padła na łóżko i zamknęła oczy. Całkiem inaczej wyobrażała sobie ten dzień. Tomasz nie odbierał, Natalia także.. Zostawienie suchej wiadomości na sekretarce, to nie było to samo. Trudno się mówi. – pomyślała. Widocznie mieli ważniejsze sprawy. Jej sprawa mogła zaczekać. Jak zawsze. Szczerze nie miała ochoty nigdzie wychodzić. Niestety, byłoby nietaktem, gdyby się nie pojawiła na przyjęciu, z okazji własnej wygranej. Nie była świadoma, kiedy przysnęła. Ze snu, obudziło ją dzwonienie do drzwi. Zanim otworzyła, spojrzała na granatowo biały zegar na ścianie. Na szczęście, to była krótka drzemka. Zluzowując zasuwę zamka, otworzyła drzwi, niemal od razu cofając się do tyłu.

- GRATULACJE! – krzyknęła Natalia, wparowując do mieszkania z ogromnym bukietem kwiatów. Elka pierwsze co zobaczyła, to kwiaty, a dopiero później, usłyszała radosny głos młodszej siostry.

- Jezus Maria.. – roześmiała się. – Ja kiedyś przez Ciebie zawału dostanę wariatko. – pokręciła głową, łapiąc się za policzek.

- Przepraszam, że się nie odezwałam. Chciałam Ci zrobić niespodziankę. – zaśmiała się, z całych sił ściskając Elkę.

- No to Ci się udało. – popatrzyła na nią biorąc w końcu bukiet. – Napadłaś na kwiaciarnię? Tu jest chyba.. Ile tego jest? - zaśmiała się.

- Nie do końca, ale prawie. To jest bukiet ode mnie, mamy i babci. Powiedziałam im.. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Może sama chciałaś to zrobić, ale.. Jak odsłuchiwałam wiadomość, właśnie wchodziłam do domu i tak pisnęłam, że się zleciały, czy ktoś mnie dusi. – parsknęła śmiechem na wspomnienie tej akcji.

- W sumie to.. chyba nawet jestem Ci wdzięczna. Ominęła mnie gadanina mamy w stylu, ma to po mnie, to moja córka, to musiała odnieść sukces. – zaczęła przedrzeźniać Sławę, powodując u Natalii kolejny atak śmiechu. – Dzięki za kwiaty, są przepiękne.

- Nie do końca. Jutro masz zaproszenie na obiad. Masz być. Słowa mamy. – oznajmiła, mając poważną minę ale tylko przez ułamek sekundy. Nie umiała tak parafrazować matki jak Elka.

- A jednak.. – zaśmiała się pod nosem. – Siadaj, zrobię nam herbaty tylko wstawię kwiaty do wody. Potrzebuje gigantyczny wazon.

- Dobra tam, postoję. Lepiej opowiadaj, co powiedział Tomasz? Szczęśliwy? – popatrzyła na nią. Elka tylko wzruszyła ramionami. Co miała odpowiedzieć. Nie wiedziała. Nie dał znaku życia.

- Zostawiłam mu wiadomość.. Jeszcze nie oddzwonił. – odparła.

- Trochę dziwne ale.. Może coś z jego ojcem? Pewnie zadzwoni w nocy. – uśmiechnęła się. – Nie martw się. W końcu, to on Cię dopingował. On Ci podsunął ten pomysł.. A może też Ci zrobi niespodziankę? Może specjalnie nie oddzwania, bo przyjedzie i osobiście Ci pogratuluje?

- Myślisz? Nie możliwe. – zmarszczyła nos, przymrużając prawe oko.
- A skąd wiesz? Może jednak. – uśmiechnęła się. – Uszy do góry.
- Yhym.. – przytaknęła jej, wyjmując kubki z szafki.
- Na pewno zadzwoni, cierpliwości Elka.. – spojrza na nią.
- Masz ochotę iść do klubu? – nagle zapytała.
- Do klubu? – zmarszczyła czoło. – Od kiedy to Ty imprezujesz.

- No właśnie, nie imprezuje.. To pomysł Mikołaja. Stwierdził, że powinniśmy uczcić wygraną i zorganizował spotkanie dla całej redakcji. – spojrzała na nią. – Wiesz, taki pomysł zastępcy..

- A no tak.. Przecież Mikołaj został Twoim zastępcą. Ale jaja.. – oparła się o blat. - Jak on to zniósł? Porażka musiała go zaboleć. Nie dostał głównego trofeum.. Biedaczek. – parsknęła śmiechem.

- W sumie.. Powiem Ci, że całkiem spokojnie. Zdziwiłam się.. Byłam niemal pewna, że pyrgnie rzeczami, wyjdzie wściekły albo zacznie protestować ale nie.. Przyjął to do wiadomości, uśmiechnął się a potem gdzieś zniknął. – popatrzyła na nią, po czym nalała wrzątku do kubków. – Nawet ze mną rozmawiał. Dość sucho i z dystansem ale dało radę. Najbardziej mnie zdziwiło, jak powiedział, żebym zaprosiła Tomasza.. Tego akurat całkiem nie pojmuje.

- Tym bardziej ja. – odparła Natka, biorąc swój kubek.

Trzy godziny później, Elka, Natalia i cały zespół „Co tam?” wznosili toast przy barze. „Za nowy początek” – krzyknęła Gośka. „Za Elkę, najlepszą szefową” – dopowiedział Bajtek. Słysząc jego toast, Elka się roześmiała i poklepała go po ramieniu. Z początku, ją przerażał. Nerd osadzony w świecie fantasy. - pomyślała. Teraz, był jedną z bardziej pozytywnych postaci w jej życiu. Oboje puścili w niepamięć nieudaną randkę, która w ogóle się nie odbyła. Tak samo było z akcją z portalu randkowego. W końcu zrozumiał, że to nie była jej wina. Teraz w zasadzie miała w nim cichego przyjaciela. Jak trzeba było, zawsze pomógł, ale prawie nigdy z tego nie korzystała. Nie chciała mieć wobec niego długu wdzięczności. Nie po tym wszystkim. Stopa neutralna zahaczająca o subtelne koleżeństwo.

- Dzięki, dzięki. -  w końcu uciszyła grupkę, stojącą wokół niej. – Co ja mogę powiedzieć.. Znacie mnie, wiecie, że dla mnie najważniejsze to zgrany zespół. Jeśli zbierzemy się do kupy, może przestaną się nas czepiać w zarządzie.. Ale nie po to tu jesteśmy. Dziś się bawimy. Jutro do pracy i.. Dobra, jestem kiepska w przemowach. Musze nad tym popracować. – zaśmiała się.  – Bawcie się dobrze. – popatrzyła na nich, po czym się ulotniła na bok, siadając w fotelu z wysokim oparciem. Popijając białe wino, odpłynęła w zamyśleniu.

Natalia odprowadziła ją wzrokiem, ale nie poszła za nią. Miała wrażenie, że Elka chce być sama. Przyszła tu z przymusu, nie z chęci. Czekała na wiadomość od jedynej osoby, na której jej zależało, a ta milczała jak zaklęta. Popijając piwo przez słomkę, spoglądała na tańczących ludzi w drugim kącie sali. Też nie specjalnie miała ochotę tu siedzieć, ale to był wielki dzień jej siostry, musiała być blisko. Podrygując stopą w rytm muzyki, siedząc na barowym hokerze, nagle się wzdrygnęła. Poczuła czyjąś dłoń, na odkrytym ramieniu. Gdy się odwróciła, zmarszczyła czoło.

- Można się przysiąść? – odezwał się Mikołaj.

- Proszę.. – spojrzała na niego, po chwili odwracając wzrok. Upiła łyk piwa. Tylko tego brakowało, żeby teraz siedziała z byłym swojej siostry. W tym przypadku, musiała zastosować taktykę ignorowania, cokolwiek by od niej nie chciał.

- Co tam u Ciebie słychać? Dawno się nie widzieliśmy.. Ostatni raz chyba.. – popatrzył na nią, próbując nawiązać rozmowę.

- W porządku. – wzruszyła ramionami, nie mając ochoty z nim gadać. – No tak, dawno. Ostatni raz, jak wpadłeś i szukałeś Elki..

- No tak.. – podrapała się po skroni. – Trochę narozrabiałem..
- Trochę? – spojrzała na niego. – Zachowałeś się jak debil.
- Okej.. Masz rację, zachowałem się jak debil. – przytaknął.

- Dobrze, że chociaż tyle do Ciebie dotarło. – mruknęła. – W sumie.. mam okazję to coś Ci powiem. Na miejscu Elki, dałabym Ci wtedy tak po pysku, żebyś nawet nie spojrzał w jej stronę, po tym co zrobiłeś. Nawet byś nie próbował z nią rozmawiać. Na początku, wydawałeś się spoko facet.. Myślałam, no kurde, trafił jej się fajny gość a teraz? Teraz to nie wiem, co Ci siedzi w tym łbie. Strach pomyśleć. Mam nadzieję, że trochę uzupełniłeś braki oleju..

- Dotarło.. – odparł z nietęgą miną. - Tylko trochę za późno.  – dodał po chwili. Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony je siostry. Wydawała mu się być typem grzecznej i ułożonej dziewczynki. Pozory mylą. – pomyślał, czując się jak skończony kretyn. Z dobre 10 lat młodsza od niego dziewczyna, opieprzyła go jak niesfornego dzieciaka na podwórku, który rozbił okno.

- Wzięło Cię na refleksje? Błagam oszczędź mi tego. – westchnęła.
- Powiedz mi tylko jedno.. Elka jest szczęśliwa? – spojrzał na nią.

- Co to za pyt.. – popatrzyła na niego, urywając w połowie. – Oczywiście, że jest. Wygrała konkurs, teraz jej kariera nabierze tempa.. Cieszę się z jej sukcesu. Zasłużyła sobie na to, jak mało kto.

- Tak się cieszy, że pół wieczoru siedzi sama, wpatrzona w telefon.. Natalia, może jestem w Twoich oczach idiotą, ale nie jestem ślepy. – odparł, wstając z krzesła. – Chodzi o Tomasza prawda?

- Jezu Mikołaj.. Co Cię to do cholery jasnej obchodzi, co? – tak jak on, zerwała się ze stołka. – Po prostu się martwi. Tomasz wyjechał, bo jego ojciec jest umierający.. Skoro jej na nim zależy, to logiczne, że się martwi i nie ma humoru na zabawę. Jak zadzwoni i powie, że wszystko jest w porządku to i humor jej wróci. Zresztą, po jaką cholerę ja Ci się tłumaczę. – machnęła ręką. – Cześć!

- Nie zadzwoni.. – mruknął, stawiając na barze pustą szklankę po whisky. Spoglądając w stronę Elki i Natalii, zaczął się zastanawiać. Albo to wszystko było głupim przypadkiem, albo jednak Sylwia zrealizowała swój plan. Jeśli go zaszantażowała, wiedział, że ten idiota jej posłucha. Był do tego zdolny. Pieprzony bohater poświęcający się dla ukochanej.. – pomyślał. Nie mając dowodów, że Sylwia, bądź Malena namieszały, musiał czekać na rozwój wydarzeń. W tym momencie był bezsilny.

Na dębowym, starym biurku stała fotografia. W stylizowanej złoconej ramce, znalazła swoje miejsce ślubna pamiątka. Czarno-białe zdjęcie przedstawiające jego rodziców,  miało 34 lata.. O rok więcej niż on. Od ponad godziny, Tomasz siedział w wyświechtanym, ulubionym fotelu ojca, zamknięty w jego gabinecie. Jedyne co w pokoju dawało światło, to blask pobliskiej ulicznej latarni. W opartej o kant biurka dłoni, obracał kryształową szklankę, wypełnioną do połowy 20-letnim koniakiem. Po drugiej szklance, przestał liczyć. Pustym wzrokiem wpatrywał się w ciemność. Dzisiejszy dzień go pokonał. Pokonała go słabość do kobiety, w której nie bacząc na konsekwencje, zakochał się. Jak miał się teraz zachować? Jak postąpić w tej chorej sytuacji. Gdy zamknął oczy, zacisnął mocniej palce na szkle. 

„Jeśli ją kochasz, jeszcze dziś urwiesz z nią kontakt” – To jedno zdanie, echem odbijało się w jego głowie. Szantaż emocjonalny.. W tym Sylwia była mistrzem. Nawet teraz, po takim czasie udało jej się zniszczyć wszystko, co zaplanował. Znała jego słaby punkt. Wiedziała, że on nigdy nie pozwoli na skrzywdzenie nikogo bliskiego. Że nie pozwoli jej skrzywdzić. Czy naprawdę była do tego zdolna? – zadał sobie to pytanie, kolejny raz tego dnia. Czy bez mrugnięcia okiem, mogła zniszczyć komuś życie? Przez jego głupi błąd.. Przez jego słaby charakter. Może gdyby wcześniej podjął męską decyzję, teraz nie zastanawiałby się co ma zrobić. Mógł zakończyć ten związek dużo wcześniej, ale był zbyt ślepy. Dopiero gdy poznał Elkę, uświadomił sobie, czego brakuje mu w życiu. A co jeśli Sylwia go oszukała? Może dowiedziała się od Mikołaja o konkursie.. Może.. Nadmiar galopujących myśli, rozsadzał mu głowę. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Jeśli to wszystko było prawdą, nie mógł być samolubny. Tylko dlatego, że kochał, że tęsknił, nie mógł odebrać jej marzeń. Nie w momencie, gdy tak ciężko pracowała. Nawet jeśli nie wygrała swoja pracą, tylko podstępem nie z jej winy, to i tak na to zasłużyła. Przez chwilę, pomyślał, że gdyby można sprawdzić te prezentacje.. Ale jak? Jakakolwiek wątpliwość, sprawdzenie czegokolwiek, spowodowałoby lawinę konsekwencji. To było jak wetknięcie patyka w mrowisko. Istniała szansa, że Sylwia się myli. Elka naprawdę mogła wygrać. Jeśli jednak to się stało, za sprawą jej knucia, mógł wszystko spieprzyć. Spojrzał na stary zegar z kukułką, wybijający godzinę 22. O tej porze, niemal codziennie ze sobą rozmawiali. Dziś wiedział, że nie porozmawiają.. Tak naprawdę nie wiedział, czy kiedykolwiek to zrobią. Nic nie wiedział. Co zrobić, co mówić. Gdy w pewnym momencie oślepiło go światło, dostrzegł Igora, który wszedł do gabinetu.

- Nie umiesz pukać? – mruknął niezadowolony, że wtargnął do jego samotni. Siedząc po ciemku od godziny, światło mocno go raziło.

- Pukałem.. Chyba na mózg Ci padło, bo nic nie słyszysz.. – mruknął.

- Czego chcesz? Jak gadać głupoty to idź i zgaś światło.. – spojrzał na niego, po czym się odkręcił na fotelu, spoglądając w okno. Chciał zostać sam. Nawet Ewa nie była świadoma co się z nim dzieje.

- W sumie to nic.. Z nudów naprawiłem Ci telefon. – spojrzał na niego, kładąc komórkę z nieco pękniętym ekranem. – Nie musisz dziękować.. – mruknął wracając pod drzwi. – Ogarnij się..

Tomasz nic nie odpowiedział. Po chwili zgasło światło, a on znów został sam. Gdy jego wzrok na nowo przyzwyczaił się do panującej wkoło ciemności, odwrócił się w stronę biurka. Ponownie sięgnął po szklankę, której zawartość dopił do dna. Wstając, podszedł do karafki znajdującej się w otwartym barku. Dość nieostrożnie, oblewając sobie palce, dolał koniaku, którego zdecydowanie za dużo wypił. Chciał się upić, nie myśleć. Zasnąć i na moment zapomnieć o tym, że przeszłość niszczy jego przyszłość. Upijając łyk, oblizał wargi. Spoglądając na leżący telefon, walczył sam ze sobą. Po jaką cholerę Igor go naprawił.. - pomyślał, nie rozumiejąc tego dobrego uczynku swojego brata. Chwyciwszy jedną ręką aparat, ze szklanką w drugiej, usiadł na podłodze, opierając się o ścianę. Kiedy go włączył, niemal od razu na ekranie pojawiły się różne powiadomienia. Na poczcie głosowej, miał wiadomość. Inicjując połączenie, nabrał powietrza w płuca. Mocniej niż własne powieki, zacisnął wargi. To była druga wiadomość, jaką kiedykolwiek mu nagrała. Każde jej słowo, zamiast go cieszyć, piekło i bolało, jakby oblewał skórę wrzątkiem. 

"Gdyby nie Ty" - usłyszał jej ciepły głos. - Gdyby nie ja.. – powtórzył za nią. Postawił szklankę obok siebie, ściskając dwoma palcami kąciki oczu. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz płakał. Teraz, pierwszy raz, od wielu lat, znów czuł się bezsilny. Nie ogarniał swoich emocji, nie potrafił zapanować nad nerwami. Im dłużej tłumił w sobie wszystko co czuje, tym bardziej się katował. Żaden Górski nie płakał. Nie z powodu kobiety. Ale tej jednej nocy, pozwolił sobie złamać tę zasadę. Nie wstydził się tego, że chce mu się wyć. To ludzka rzecz. Czasami nawet najtwardszego człowieka można złamać. Tym razem padło na niego. Wychylając ostatnią szklankę alkoholu, przetarł oczy. „Czekam na Ciebie” było kolejnym zdaniem, które wierciło mu dziurę w głowie. Jak miał spokojnie siedzieć, wiedząc, że tak będzie. Że będzie czekała na wiadomość. Ale jak długo? Dzień, dwa? Tydzień, miesiąc.. W końcu przestanie, w końcu straci w jej oczach cały szacunek.. Straci wszystko. 

Wymknięcie się z własnej imprezy, to szczyt braku kultury. Gospodarz, jak kapitan statku, powinien trwać do końca. Do ostatniego gościa. Nie miała na to ochoty. Nie miała chęci udawać, że się cieszy. Że się dobrze bawi. Wystarczająco długo odgrywała rolę szczęśliwej, z otrzymanego awansu. Najpierw w redakcji, potem w lokalu. Zmęczył ją przyklejony uśmiech. To nie była ich wina. Doskonale rozumiała, że się cieszą z tej zmiany. Większość ekipy była jej przychylna. Teraz ich szefową, nie miała być zasadnicza smoczyca, czy erotoman gawędziarz. Miała być ona. Elka Kowalik. Kilka dni temu, sama się cieszyła. Nie mogła się doczekać a dziś? Teraz jej było wszystko jedno. Podobno brak wiadomości, to dobra wiadomość ale nie w tym przypadku. Na ten jeden telefon, czekała od kilku godzin. A on wciąż nie dzwonił. Nawet Natka nie wiedziała, kiedy Elka wyszła. Powiedziała, że idzie do toalety i wtedy zniknęła. Na jej telefonie, było kilka nieodebranych połączeń. Głównie od Natalii. Teraz idąc ul. Mokotowską, była jedną z niewielu osób, spacerujących o tak później porze. Mogła wziąć taksówkę i prosto spod klubu, jechać do domu. Zrezygnowała z tego pomysłu. Potrzebowała powietrza, spaceru.. Niepotrzebnie uległa namowie Natalii. Teraz żałowała, że założyła buty na obcasie. Niewielkim, ale jednak. Mogła wziąć swoje ukochane trampki i teraz nikt by nie słyszał, że idzie. Niezauważenie przemknęłaby przez ulicę, pod osłoną nocy. A tak, każdy jej krok był słyszalny, gdy na ulicy zamierał ruch samochodów. Szła przed siebie, z rękami w kieszeni. Nawet nie spostrzegła, gdy dotarła do Placu Trzech Krzyży. Może i tę część miasta, minęłaby i poszła dalej, gdyby do jej uszu nie dotarła znajoma melodia. Już ją kiedyś słyszała.. Tylko gdzie? Gdy się odwróciła, zrozumiała wszystko. Na schodach przed kościołem Św. Aleksandra, siedział młody chłopak ze skrzypcami. Teraz, gdy nie skrywał się pod parasolem od deszczu, ledwie go rozpoznała. Grał tak samo pięknie, jak pewnej deszczowej nocy. Uśmiechnęła się do niego, gdy na nią popatrzył. Widząc, że słucha jego melodii, kontynuował grę. Mało kto się zatrzymywał, żeby posłuchać muzyki. Większość gnała do przodu, nie zwracając uwagi na ulicznych grajków. Z uśmiechu, który przez moment malował się na jej ustach, nic nie zostało. Los się nią bawił. Wszystko przypominało jej o tym, który właśnie dziś o niej zapomniał. Gdy byli tutaj z Tomaszem ostatni raz, lało jak z cebra. On był po nieudanym spotkaniu, ona po nieudanej randce. Spotkali się w pół drogi. To miał być zwykły przyjacielski wieczór. Pierogi na wynos, ciepła herbata i luźna rozmowa. Wtedy nie wiedziała, że zabrnie to tak daleko. Nawet o tym nie marzyła, że niewinne spotkania, przerodzą się w gorący romans. Wtedy szczytem szczęścia, był taniec w deszczu. Jej dziecinne marzenie, które spełnił bez ani jednego słowa "proszę". Bez zawahania, porwał ją do tańca. Zrobił to, bo chciał. Teraz też miał wybór. I wybrał, że do niej nie zadzwoni. – pomyślała, spoglądając w swoje czarne pantofelki. Cały wieczór starała się być twarda. Nie dać się złamać niepotrzebnym emocjom. Teraz wymiękła. Nadmiar zduszonych w sobie uczuć, uwolnił się w postaci kilku łez, które uroniła. Dość szybko, przetarła wilgotny policzek. Nie takie rzeczy znosiła, to też przełknie. Nie pierwszy raz, ktoś o niej zapomniał. Tylko szkoda, że zapomniał ten najważniejszy. Ten który był jej przyjacielem. Ten, którego pokochała. Głośno westchnęła, ponownie spoglądając na muzyka. Sięgnęła po portfel, z którego wyjęła kilka drobnych, rzucając je do futerału na skrzypce. Chłopak w geście wdzięczności, raz jeszcze się uśmiechnął. Gdy zrobiła kilka kroków do przodu, muzyka ustała a ów młodzieniec, odwrócił się za nią

- Proszę Pani! – krzyknął.
- Tak? – odwróciła się, chociaż nie była pewna, czy to o nią chodzi.
- Nie lubię jak ktoś płacze, gdy gram. – popatrzył na nią.

- To nie.. – pokręciła głową, podchodząc do niego. – To nie Pana wina. Za dużo wrażeń, myśli.. Pokręcony dzień, i tak jakoś się we mnie zebrało. A ta muzyka wywołała wspomnienia..

- Muzyka powinna dawać szczęście. Przynajmniej chciałbym, żeby moja cieszyła. – uśmiechnął się do niej, odkładając skrzypce.

- Nie powiedziałam, że to smutne wspomnienia.. – uśmiechnęła się. – Ta melodia przypomniała mi najbardziej miłe chwile, jakie mogłam przeżyć, a które zostały przykryte smutną rzeczywistością.

- Rozumiem. – przytaknął. – No nic, cokolwiek Panią nie dręczy, to życzę, żeby szybko przestało. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę szaloną tańczącą parę. – zaśmiał się, zbierając swoje rzeczy.

- Słucham? – popatrzyła zdziwiona.

- To była Pani. Towarzyszem spaceru był blondyn z brodą. Szliście.. - rozejrzał się po czym wskazał palcem. - Z tamtego kierunku. A potem zaprosił Panią do tańca. Taniec w deszczu. – uśmiechnął się. – Nie codziennie widzi się takie sytuacje, więc zapamiętałem. Dobrej nocy i szczęścia życzę! – ukłonił się, po czym zniknął, oddalając się z placu, w boczną nieoświetloną uliczkę.

- Dziękuję.. – odparła, ale tego już nie usłyszał.

Nim doszła pod swoją kamienicę, przemokła do suchej nitki. Nawet niebo płakało tej nocy. Od popołudnia nad Warszawą unosiły się czarne chmury. Unosząc twarz ku górze, czuła grube krople, bijące ją po twarzy. Zamknęła oczy. Może ten dzień wcale się nie wydarzył. Może to sen i kiedy się obudzi, wszystko będzie jak wczoraj. Jak tydzień temu, gdy leżała o północy w łóżku, a ze snu wyrwał ją jego chrapliwy głos. Może dziś też ją obudzi i będą rozmawiać do rana. Dopóki się znów nie spotkają.

Kochani. <3
Wiem, że cierpliwość nie jest Waszą mocną stroną ale i tak dzielnie wytrzymujecie. Cóż, żeby historia miała ręce i nogi czasami potrzeba więcej niż 2-3 dni na jej zapisanie.. 18 stron nie bierze się z powietrza. Mam nadzieję, że dalej będziecie śledzić losy moich bohaterów i ich koszmarnie poplątane relacje. :)

65 komentarzy:

  1. Jak zwykle warto było, szkoda, że tyle smutku ale nie może być wiecznie idealnie także mnie akurat pasuje!;)
    Obudziłam się godzinę przed jak powinnam Hahahha a pierwsze co to sprawdziłam czy już jest tekst, No i już nie zasnęłam, dzisiaj pierwszy raz rano mam na wszystko czas!
    Wtedy czekaliśmy o wiele dłużej na tekst także tydzień to nic takiego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma to jak budzik wewnętrzny bo opowiadanie z daleka woła : już jestem! chodź mnie przeczytaj :DDD hahahaha :) cieszy mnie, że się podoba <3

      Usuń
  2. Dziewczyno za dużo oglądasz Greya. Ale super opowiadanie koleżanko po fachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację z tym Grey'em. Trzeba wiedzieć jak nie pisać, żeby z tego nie wyszło jakieś tanie porno...

      Usuń
    2. Koleżanka piszę, że autorka ogląda za dużo Greya. Widocznie koleżanka też ogląda skoro wie o czym mowa. Jednak nie do tego dążę. Każdy ogląda to co chce. Z mojego punktu widzenia to jest albo obraza albo komplement. Obraza dla stylu teksów bo są ogromne różnice między tymi historiami. Komplementem może być to, że miliony, no może przesadzam, setki tysięcy kobiet, czytają i oglądają tę książę i ekranizację i dostają wypieków na twarzy. Tak samo jest tutaj, tylko z dużym wyczuciem smaku. Jeśli więc porównujesz to opowiadanie do ekranizacji to tylko pogratulować autorce. Odniesie światowy sukces.

      Pozdrawiam wszystkich którzy myślą podobnie.

      Usuń
    3. Anonimowy, zbijam z Tobą internetową piątkę 😊 choć ja się skłaniam niestety do pierwszej opcji. Singielka pisze, więc odwołanie do Greya jest raczej do wersji pisanej niż filmu. A ona była zła. Ekranizacji książki nie widziałam, więc się nie wypowiem. A co do sukcesu filmu.. Nie zawsze większość ma rację 😆 ale jedno wiem, dobra rzecz, sama się obroni, a opo Singielki są na bardzo wysokim poziomie. Tyle w temacie 😜😚

      Usuń
    4. Karolinko, to jest właśnie paradoks XXI wieku. Jak tanie porno może być drogie? Empikowa cena trzydziestu złociszy z kawałkiem mówi sama za siebie. Specjalnie sprawdziłam.
      Anonimowa Koleżanko, przybijam Ci wirtualną piątkę. Tylko się tak zastanawiam, co jest gorsze: porównanie czyjejś pracy do tego "TFUru" literatury (bo się uważa, że to jest tak samo złe), czy porównanie do niego, bo w czyimś mniemaniu jest tak samo dobre. Nie muszę chyba tłumaczyć, że coś, co się dobrze sprzedaje, nie zawsze jest dobre. Droga Marto, szanuję Twój gust. Ale mam taką malutką uwagę od kolejnej koleżanki po fachu: pisz tak, żeby intencje pozostawały jasne. Teraz, snujemy tu domysły, co mogłaś mieć na myśli. Możemy trafić albo Cię obrazić. Tak to działa...

      Usuń
    5. Tutaj widzę nie potrzeba mojego komentarza, dyskusja sama się wywiąże bo są zwolennicy i przeciwnicy :P Osobiście jest mi przykro, że opowiadanie które zawiera 70 % innych rzeczy, zostało tylko potraktowane jako coś podobnego do Greya. Nie rozumiem jednego, najpierw chcecie sceny których w serialu bylo jak na lekarstwo a potem nagonka, że to niesmaczne..
      Niesmaczne to by było gdybym napisała coś w stylu, " będę cie pieprzył całą noc" to by było mało romantyczne i bez klasy.

      Usuń
    6. Singielko, to taki mały "wypadek" przy pracy. Niech Ci nie jest przykro, bo my Cię kochamy z całego serducha, a to najważniejsze ♥ :* a tak poza tym.. dobrze, że nie rozpadli się na te milion kawałków przy tym telefonie.. nie byłoby co zbierać :D

      Usuń
    7. Nie czytałam i nie oglądałam Greya, eh tyle mnie ominęło! To ja lepiej zostanę przy opowiadaniu Singielki xD Mniej wiesz, lepiej śpisz ;)

      Usuń
    8. Karolina :D nie mogą się rozpaść na kawałki bo jak rozpadną to koniec opowiadania i co? Potem będą pretensje do mnie a gdzie scena ze 159? :DD

      Usuń
    9. Kochana Singielko, sceny o których mowa, opisałaś jak zawsze w wyjątkowo delikatny i subtelny sposób. Ja osobiście miałam ogromny niedosyt z powodu ich braku w serialu. Podejrzewam, że wiekszośc nas mysli podobnie. Wystarczy poczytac komentarze pod wcześniejszymi częściami opowiadania oraz przypomniec sobie, jak bardzo o te sceny jęczałyśmy prosząc byś to Ty nadrobiła to, czego nam poskąpili scenarzyści. Dlatego nie bardzo rozumiem o co tu chodzi. Raptem komuś niesmacznie??? Właśnie jeżeli chodzi o klasę i wyczucie smaku jesteś niezastąpiona <3 Nie rezygnuj z tych scen Monika

      Usuń
    10. Monisia dziękuję Ci bardzo za tak miłe słowa <3 I jak czytam właśnie coś takiego, to wiem, że moja robota nie idzie na marne :)

      Usuń
    11. I jeszcze muszę Ci zdradzic, że już nie wyobrażam sobie dnia bez Twojego opowiadania <3 Jeżeli nie ma nowego, to wracam do poprzednich i tak w koło i od nowa. Czytam delektując się każdym zdaniem, dialogiem, opisem. A potem w chwilach gdy nie mogę czytac, bo np. jestem w pracy wszystko sobie odtwarzam, powtarzam i układam w głowie i przeżywam od nowa :))) Nie mówiąc już ile razy budzę się w środku nocy i hoop na ff lub od razu na bloga hahaha <3 I wiesz co? Nie wyobrażam sobie chwili w której miałabyś przestac pisac ❤ Czytac Twoje dzieła to sama rozkosz <3 Po Eltomkach przyjdzie czas na książkę ❤ Tego Ci z całego serca życzę ��
      Jestem Twoją wielką fanką Monika

      Usuń
    12. Tym bardziej, jak czytam cos takiego to dostaje kopa i chcę pisać ! <333 Ty odtwarzasz to co już było, a ja.. u mnie to działa tak. Siedzę i np czytam książkę i nagle się zamyślę.. ułożę sobie kilka scen a potem, to aż mnie nosi żeby to napisać. Albo jak gdzieś idę, wracam to też rozmyślam co będzie dalej :) Nigdy nie podejrzewałam się o to, że będe pisała bo w szkole nienawidziłam pisac opowiadań :D Po prostu odpowiedni serial, postacie i cała atmosfera natchnęły mnie i poszła lawina :D <3

      Usuń
    13. Na moje szczęście <333 Monika

      Usuń
  3. Kochana piękna cześć opowiadania..... Tyle w niej smutku emocji wspomnień..... Pięknie potrafisz to wszystko opisać..... Warto jest tak długo czekać bo te opowiadania są na prawdę piękne..... Z utęsknieniem czekam na kolejne..... Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3
      Cieszę się, że doceniasz uczucia jakie zawarłam bo to dla mniej jest najważniejsze w tej części :)

      Usuń
  4. Piszesz genialnie...jak Ty to robisz? Gratuluję i czekam na cd :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba mam za dużo wyobraźni i gdzieś musi być ujście.. padło na to miejsce, na ten blog :)

      Usuń
  5. Ależ ta Sylwia jest podła! Wie, w jakim momencie życia jest Tomasz i jeszcze mu dokłada opętana żądzą zemsty wiedźma! Jak ja jej nienawidzę, bleh! Mam nadzieję, że spotka ją zasłużona kara, której wszystkie będziemy tutaj świadkami. Możesz dołożyć jej awansem za tą wywłokę Nadię, tak na wszelki wypadek i w ramach poserialowej zemsty off the record. Niech Malena spruje pani artystce wszystkie szmatki, rozsypie szpilki na ulubionym fotelu, a na koniec niech jej kolekcja trafi do rubryki fashion from Raszyn!
    Pikusiński, czas na twoją rehabilitację. Wymiksowałeś się z uczestnictwa w fałszerstwie - chwała i sława!- ale daleko Ci do bohatera. Zatajenie informacji o łajdactwach Sylwii i Maleny raczej Ci Robaczku Ulizany punktów w konkursie na sprawiedliwego wśród szumowin świata nie dodaje. To jest Twoja ściana (tak, telewizja ogłupia! Zdecydowanie! :P), nie spieprz tego!
    Wygląda na to, że jestem w równie podły nastroju co Tomasz, no może bez rzucania stołami (u Kluska to już prawie sport olimpijski! Majewski na emeryturze, pchnięcie stołem nie jest złe xD) i żłopania koniaku-Fujka! Mimo że pięknie piszesz, ciężko się czyta, jak się Eltomki miotają. Choć tak na dobrą sprawę to dopiero przygrywka i jeszcze nawet nie zaczęli. Ludzie, jak my to przeżyjemy?! Wielką smuta nadciąga, psia krew! I jeszcze to za oknem, moim i waszym drogie Panie pewnie też... Atmosfera towarzysząca przedwiośniu jakoś szczególnie nie pomaga we wprawieniu się w dobry nastrój.... Ale i tak masochistycznie czekam na więcej! My baby jednak bywamy durne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucanie stołem powinno wejść do kanonu Igrzysk :D Klusek na Olimpiadę! Może jak wróci w glorii i chwale, to go Eluś inaczej potraktuje :D
      Doro, Ulizany Robaczek mnie rozwalił :D

      Usuń
    2. Miss, a nie jest Ulizany? No, jest! Jak bum cyk-cyk :P
      Jak mu nie wyjdzie że stołami, zawsze może spróbować na wodzie, wietrze, nartach... Kto wie, może i w WKKW dałby radę? Skoro tyle sportowych pasji Tomasz dzielił z Mateuszem;)

      Usuń
    3. No jest. Jakby go Fioletowa Krowa ozorem mlasła :D Jak tyle pasji Klusek dzieli z Matim, to niech się do jakiegoś amatorskiego teatru zapisze. Jak odwali Wertero-Romea, to może chłop ogarnie, że prawdziwej miłości, nawet czarownice niestraszne :D

      Usuń
    4. I to jest myśl! Teraz będzie się chował po kątach byle by nie wpaść na Elkę, a jak się schowa w teatrze, to go nawet Kowalikówna nie znajdzie :P Prędzej odkryje nowy szlak przerzutowy kolumbijskiej kokainy ;)
      A Tomasz wykmi, co ma wykminić i potem wypełznie walczyć... Mam nadzieję!

      Usuń
    5. podwędzi z garderoby rekwizyty i może wypełzać :D

      Usuń
    6. Doro, wkurwiona baba nie patrzy na nic. Nic ją nie obchodzi. Nawet czyjś osobisty dramat. Tutaj właśnie chciałam pokazać jak potrafią być podli ludzie. Jak mimo wszystko potrafią wbić sztylet w i tak już leżącego. Jednym słowem zrobiłam z niej przysłowiowy czarny charakter ale w formie XXL. Nadia to jedna bestia która za .. oj jeszcze duzo wody upłynie zanim się pojawi :D Piękna wizja zemsty na czarownicy nie ma co. Jeszcze nie wiem jak skończy się jej mieszanina ale będzie grubo :D Twoje nazewnictwo jak zawsze powala. ROBACZEK ULIZANY? hahahahah mistrzu mój :D Ale tak, czas pikusia zrehabilitować. I to nie ejst tak, że raptem go oczyścimy z win nie nie nie, on powoli stopniowo i tak dostanie za to co już namieszał ale będzie dzialal od teraz w dobrej wierze :))) a jak to sie same przekonacie za jakiś czas, myślę że gdzieś za 2-3 części :)

      Usuń
    7. hahahahaha rzucanie stołem jest takie zajebiste.. sama mam czasami ochotę pierdyknąć i się wyżyć :D
      chyba bym pasowała do kluska <3 XD

      Usuń
    8. Miss ! hahahahaha teraz Tyś mnie dobiła XD
      FIOLETOWA KROWA MIELĄCA OZOREM i dzięki temu mamy styl na pikusia hhahahahahaha XDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
    9. powiem tak.. wcale się nie schowa do mysiej dziury i nie będzie unikał.. no moze przez chwilę a potem.. potem się zadzieje :D

      Usuń
    10. Przywracasz mi wiarę w Kluska! Tomasz nie zostanie dupą wołowa, kamień z serca. Na trzy Drogie Panie: hip-hip hurra!

      Usuń
    11. Hurra, hurra, hurra! I bardzo mnie cieszy taki obrót spraw :D

      Usuń
  6. Super część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki.. nie ma jak opowiadanie na 10 tyś słów a dwa w podziękowaniu :D ale dzięki :D

      Usuń
    2. Przepraszam ale taka już jestem :D zawsze mało pisze :P :D

      Usuń
  7. Singielko, przygotuj się na zmasowany słowny atak rozwalonej emocjonalnie czytelniczki.
    Przeczytałam zaraz po obudzeniu. i do tej pory ten tekst we mnie siedzi. Tyle się dzieje...
    Państwo Kluskowie słodko-pikantni z nutką goryczy. Tak, żebyśmy się tu nie zwymiotowali. Elka jeszcze nie wie, że jej słowa były prorocze. Tomasz też nie wiedział. No to pożyli sobie w swojej bańce do wieczora. I sruu, spadamy z nieba.
    Oczywiście, można było inaczej z tą Sylwią. Ale wtedy Sylwia nie byłaby wredną jędzą, którą znamy od początku, a Tomasz tym samym do szpiku uczciwym facetem, którego kochamy. On naprawdę zasługuje na jakiś order Don Kichota albo innego wiatraka :D
    Ruszyły mnie te emocjonalne sceny. Singielko, wygląda na to, że przebiłaś samą siebie. Jak dla mnie najlepsza część! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Tomasz postanowi przeprowadzić prywatne śledztwo i sprawdzić, na ile groźby wywłoki są realne. Jeśli będzie tak siedział na starych śmieciach w Szczecinie, cierpiąc w samotności, podpierając ściany i opróżniając barek ojca to zasłuży nie na Order Wiatraka Roku, a na Order Memły Roku! A potem przekwalifikuje się na stolarza, specjalność renowacja stołów. Nabrał trochę nabiału, podotykał sobie, pofantazjował przez telefon i co, Klusek reaktywacja? Nie zgadzam się! Niech się -no, nie wiem - spiknie z Pikusiem i ponad podziałami nich się pozbędę wiedźmy. Ten też już chyba stracił ochotę na jakiekolwiek kontakty z Sylwią, a wypadałoby jakoś wyjść z tej sytuacji z twarzą skoro Singielka planowała go jakoś zrehabilitować w naszych oczach.
      Miss, masz rację takie emocjonalne sceny są rozwalające. A doprowadzić czytelnika do takiego stanu to nie lada osiągnięcie. I teraz rozkminiam, gdzie to wszystkich zaprowadzi i jaką cenę przyjdzie im zapłacić?
      Hej, Singielko? Mam nadzieję, że nie wyślesz Kluska w żaden samotny rejs... Jeszcze się Pierdoła zgubi bardziej niż by planował albo nabije sobie guza i uśliczni się tak, że go Matka Górską nie pozna. No, co? Jak się wali, to się wali!
      A Elka? Jak poradzi sobie z nowymi obowiązkami w stanie emocjonalnej rozsypki? Praca w "Co tam?" cały czas może przypominać jej o Tomaszu, o tym, co było i o tym co mogłoby być między nimi... Może w tej historii też zdecyduje się na ostre cięcie i odejdzie na swoje? Matkoboskoczęstochowsko, tylko Konrada i jego nieczystych zagrywek brakuje... Borze szumiący, niech Wilki jednak zostaną w lesie.
      A gdyby tak Bajtuś w odpowiednim momencie -jak już trochę sobie pocierpią- wykrył szwindel Maleny? Cichy sojusznik zawsze w cenie! Jakoś kiedyś trzeba będzie przeciąć ten supeł zawiązany przez Sylwię, a intryga jest gruba, oj gruba...

      Usuń
    2. Miss, czy najlepsza tego nie wiem, o najlepszych będzie mowa jak opowiadanie dojdzie do końca. Wtedy będziemy mogły debatować która była zła, dobra i najlepsza :D Emocje górą, muszą być zwłaszcza u klusków <3

      Usuń
    3. Doro <3 znowu jesteś mistrzem w rozkminianiu ciągu dalszego :DDD Memła roku haha nie, nic z tego :) Śledztwo.. nie nie nie, całkiem inaczej to się rozegra, jak, wkrótce się dowiesz :)

      "Nabrał trochę nabiału, podotykał sobie, pofantazjował przez telefon i co, Klusek reaktywacja?" PIĘKNE : DDDDDD
      Podsumowanie samca idealne ale taka prawda, polowa chłopów taka jest więc w tym momencie pan klusek też się w to wpisuje :DDD

      jak ja bym wsyłała go teraz w rejs to ta pierdoła ruska by trafiła najszybciej na trójkąt bermudzki niż na wyspę :DD Nie byłoby zabawy w robinsona :DDD

      Elka i jej praca.. to jest właśnie to co rozstrzygnie wiele sytuacji jakie zaistnieją ale też spowoduje wiele pokręconych scen. A Kondziu.. ja tam go lubię i jak sie pojawi a pojawi.. to nie planuje go zrobić idiotą tylko bardzo dobrym facetem :)) A co go będzie łączyć z elką tego jeszcze nawet ja nie wiem ale charakter.. łobuz z dobrym serduchem <3

      Usuń
    4. Niech sobie Kondzio ma złote i pojemne serce, tylko niech trzyma ręce i język przy sobie! Zanosi się na dłuuugie opowiadanie ;)

      Usuń
    5. hahahaha język sie przyda ale nie do tego o czym myślisz :DDDD

      Usuń
    6. Jeśli to jemu przypadnie kwestia: "Nie mogę uwierzyć, że Elka zakochała się w takim kretynie!" to może nawet się polubimy. Język wykorzystywany w słusznej sprawie brzmi ciekawie :P

      Usuń
    7. O to, to! W ten sposób możesz wykorzystać długi jęzor Wilka. A jeśli już Kondzio ma ochotę robić z tym językiem inne rzeczy, to...niech robi je z kimś innym 😂

      Usuń
  8. Szczerze mówiąc nie wiem co się dziś ze mną stało ale jak nigdy przy takich opowodaniach się popłakałam . Tyle emocji zawartych w tej części zrobiło swoje plus idelna deszczowa pogoda i chusteczki poszły w ruch . Wielkie gratulacje że potrafisz doprowadzić taką osobę jak ja do łez a uwierz że to zadanie nie łatwe . Nie wiem co dalej napisać jakoś nie mogę się ogarnąć po tym co przeczytałam . Poprostu dziękuję ci za tą i za każdą wcześniejszą i mam nadzieję także przyszłe części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony cieszy mnie, że wywołuje aż takie emocje, ze tak potrafię słowem pisanym grać na uczuciach a z drugiej to przepraszam, nie chciałam, żeby ktoś płakał <3

      Usuń
    2. Nie masz za co :)
      To były łzy oczyszczenia
      I chce Ci naprawdę podziękować za to że piszesz

      Usuń
  9. Ale z tej Sylwii podła su.a. Myślę że Mikołaj już wszystko zrozumiał i teraz nie będzie nic robił przeciwko Elce. Może to on się złamie i powie wszystko Elce czy nawet jej siostrze. Proszę niech on będzie inny niż Sylwia bo ja go tak lubię. Nie wiem co planujesz ale niech ta Sylwia spada z tego opowiadania. Tomasz wiadomo że on się nie postawi i da spokój z na jakiś tam czas z Elką. Choć mógłby zaskoczyć i walczyć o ich szczęście. Rozmowa Natki z Mikołajem bardzo fajna. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikołaj będzie chciał naprawić swoje błędy tylko tyle powiem.. Jak to zrobi? Tak jak malo kto by go o to podejrzewał ale i tak dostanie po pysku :D
      Rozmowa Natki i Pikusia to jest taka walka charakterów :D

      Usuń
    2. Najbardziej nie do uwierzenia byłby Pikuś biorący na siebie winę w sprawie domniemanej kradzieży własności intelektualnej. Tak, Mikołaj nadstawiajàcy za kogoś karku to jakieś science-fiction! A po pysku się należy. Do twarzy mu z obitym ryjkiem, zalany krwią jakiś taki bardziej męski się robi xD Natka ma niezły cios, Tomasz pchnięcie także wymierzających sprawiedliwość nie zabraknie;) Kondzio też swego czasu w alternatywnej rzeczywistości szukał sparingpartnera, tutaj miałby większe szanse. Aż chciałoby się zaśpiewać: "Gdzie Ci mężczyźni prawdziwi tacy, orły, sokoły, herosy". Tak, tak - to o Pokusie ;)

      Usuń
    3. Pikusiu, eh... Słownikom i autokorekcie śmierć!

      Usuń
    4. Jeśli Pikuś ma dostać po pysku to zrób to jakoś delikatnie by nie uszkodzić mu tej jego pięknej mordki. :-D

      Usuń
    5. on taki piękny jak srająca dupa słonia :D

      Usuń
    6. Każdy ma inny gust. Jak dla mnie ma fajną mordke. :-*

      Usuń
  10. Nie wiem kiedy minelo te 18 stron, smutno mi sie zrobilo ale wyrażenie niesamowite. Tomasz w takiej odslonie jak dzis WOW, nie spodziewalam sie rozwalonej komorki i rzutu stolem w dal :O a Ela... Ohh Ela... Biedna Ela, nie wie co sie dzieje, teskni, pewnie zaraz zacznie cos sobie wyrzucac, moze pojedzie z desperacji do Szczecina... Mam cicha nadzieje na:
    1) okaze sie ze zostala naczelna dzieki swoim zasluga
    2) Mikolaj wszystko jej powie.
    W kazdym razie wpis MEGA! Swietnie ze potrafisz jak kameleon wczuwac sie w rozne sytuacje, nie tylko happy i seksi ale i te stonowane, burzliwe czy tez smutne. Dalej uwazam ze powinnas pomyslec o wlasnej ksiazce ;D <3
    PS. A Sylwia to wredna wywloka, powinna ogarnac ze skoro Tomasz woli "grubaske" niz ją tzn. ze wyglad to nie wszystko i ewidentnie ma cos z glowa! Ale mimo to genailny czarny charakter i femme fatale xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wam mija szybko a mnie jak przychodzi do ogarnięcia ręce opadają, że tego jest TYLE ! :D
      Zastanawiałam się czy płaczący Tomasz nie bedzie zbyt nietomaszowaty czy infantylny ale chyba wyszło całkiem spoko :D :) Zmartwię Cię, Twoje dwie wersje odpadają, już mówię od razu :)

      Usuń
    2. Wyszedł nietomaszowaty po tomaszowemu. Łzy wściekłości i bezsilności mogą zdarzyć się najtwardszym. A Ty opisałaś to tak, że wierzy się w każdą łzę ❤

      Usuń
  11. Kochana ❤ ta część jest piękna, smutna ale piekna. Tak bardzo chwyta za serce wywołując ogrom uczuć i emocji. Szykowałaś nas na rzeź od stycznia i oto nadeszła ta chwila w której płaczę razem z Eltomkami �� Załamany, bezsilny na tę chwilę Tomasz i Ela, która czuje się zapomniana i opuszczona. Żal, rozpacz i łzy, jakże to wzruszająco przedstawiłaś. Z drugiej strony radość i szczęście gdy zdradzali sobie swoje najskrytsze mysli i pragnienia... Ciekawa jestem co się dalej wydarzy. Wiadomo że przez jakiś czas nie będzie kolorowo. Tak sobie myślę że może Mikołaj dręczony wyrzutami sumienia wyzna prawdę a może dociekliwej Monice coś się obije o uszy i podrąży temat... Mam też nadzieję że Tomasz mimo wszystko nie do końca będzie w stanie trzymać się z dala od Eli ❤ A dla podłej wywłoki wymyśl odpowiednią karę. Kochana ❤ i jeszcze o jedno Cię proszę - pisz tak dalej. Pisz to co Ci mówi serce i podpowiada wyobraźnia (no i trochę GST) Jesteś świetna w tym co robisz a przy tym sprawiasz innym tyleeeee radości �� Dziękuję że JESTEŚ ❤ Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się potoczą różne przypadki i zdarzenia, że masz rację, nie będzie trzymać się z dala od Elki ale nie znaczy, że będzie romantycznie.. Będzie wybuchowo, z nutką pikanterii która bezie walić po oczach każde z nich.. aj wredna jestem, przeczołgać eltomków to tylko ja potrafię a i TVN też :D

      Usuń
    2. Wiesz, jak sobie pomyślę o tefałenie to od razu przychodzi mi do głowy psucie scenariusza, chemii Eltomków i jakieś infantylne trójmiejskie himalaistki o posturze Calineczki z urojeniami;)
      Także lepiej pozostańmy przy Twoich wizjach!

      Usuń
  12. Na początku było "Mrraauuu!", a potem historia zmieniła się o 180 stopni! W jednej części ukazałaś wszystkie możliwe emocje, dzięki czemu ta część jest niezwykła i zajebista! <3
    Zaczynając od początku i ich rozmowy telefonicznej - To było urocze ;P Ty to tak napisałaś realnie, że miałam wrażenie słyszeć głos Tomka w głowie (Ach, ten chrypnięty szept... Mrrau! ;pp)! Jak Eluś opowiadała ten sen z Wrocławia, i Tomuś dokańczał jej fantazję... Nie jednej zrobiło się pewnie gorąco od czytania ;PP To jest takie... Mrau! ;D (wiem, włączyła mi się kocia faza xD)
    Ale uduszę cię za to, że wtedy taniec przy fontannie również był snem Eluś! Jak mogłaś? Zabić, zabić i jeszcze raz zabić!!! xDDD (;*)
    I skończyła się sielanka... Do gry wróciła podła Sylwuś, którą znienawidziłam w twoim opie jeszcze bardziej xdd Biedny Tomuś... Takich okrutnych słów usłyszeć od tak zimnej i wyrachowanej baby to sie w głowie nie mieści! Nie dziwię się więc, że swoją złość wyładował na biednym telefonie i stole z zawartościami... Mam tylko nadzieję, że Tomasz im prędzej, czy później dowie się, że się wypikusiała z Pikusiem (czy jak to się zwie ;D) Ale scena napisana Oskarowo! Za co należą ci się brawa! ;)
    Eluś została naczelną, jednak brakuje odzewu od Tomka. Smutna scena, kiedy próbuje się oddzwonić do Tomasza, a ten nie odzywa się... Pikuś niby ogarnięty, ale szkoda że nie przyznał się do intrygi Sylwuś... Ale w końcu coś się musi dziać ;P Tak samo jak Tomek nie zadzwonił do Eluś po raz ostatni, bo inaczej wszystko by wyszło na rozmowie i nie byłoby akcji ;P
    Wkurzony i płaczący klusek - O, Pani! Tego to jeszcze nie grali! :D Podziw dla Igora, który zniósł furię brata i naprawił mu telefon. Taki brat to skarb i Tomuś powinien to docenić ;pp
    Ach, końcówka mnie rozwaliła, oczywiście pozytywnie <3 Spotkanie skrzypka, który był świadkiem ich tańca w deszczu... Ach, to było cudowne ;3 Rozmarzyłam się, jak nie wiem co ;pp
    Tak, wiem! Mój komentarz to takie pierdu, pierdu, ale inaczej opisać nie mogłam :D Pisałam ten komentarz ponad 2 godziny, z przerwami na różne obowiązki, które musiałam wykonać :D Jednak nie mogłam opuścić i nie napisać! Ty zasługujesz na opinie czytelników, głównie te pozytywne ;) Dostałaś piękny dar w postaci talentu pisarskiego i należą ci się pochwały! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, potwierdzam! pierdu pierdu haha :D <3
      Od ilości Eluś, Sylwuś, Tomuś, Pikuś i kikuś czy innych jusiów to mam w oczach obłęd :DD A cała reszta jest bardzo miła <3
      Fontanna .. no cóż, wiesz że zołza to ja :D Musiałam coś namieszać żebyście teraz wyrywały sobie i mnie przy okazji włosy, nie tylko z głowy hahahahahaha :DDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
    2. Przewidujesz zbiorowe skalpowanie i depilację? Takich rzeczy tu jeszcze nie grali 😂😂

      Usuń
    3. jak zawsze :D przecież mnie znasz xd

      Usuń
  13. Dziewczyno co ty ze mną robisz? Taki długi rozdział pokazujący cały wachlarz emocji i złożoność wątków. Mózg mi paruje, serce wariuje i jestem tak cholernie usatysfakcjonowana tym tekstem 😊 Lubię takie skrajne emocje i niekoniecznie ciągłe sypanie cukrem po oczach.
    Eltomkowe rozmowy telefoniczne są tak wyważone, a mimo to atmosfera jest tak gęsta, że człowiek się zastanawia jaka siła ich jeszcze trzyma tak daleko od siebie. Na miejscu Elusia olałabym robotę i jechała do Szczecina 😆 Ale za sen z Wrocławia już ci zaczęłam kopać grób łyżeczką hahaha 😂 Na pewno nie tylko ja myślałam, że zaczyna się on dopiero gdzieś w momencie wejścia Elki do pokoju hotelowego. Zawiodłam się (oczywiście nie na Tobie 😜),  rozczarowałam, posmutniałam troszkę, ale stwierdziłam, że nie muszę tego przyjmować do wiadomości i mogę żyć w przekonaniu, że ten magiczny moment naprawdę miał miejsce 😆 przy okazji zasypałam mogiłę, przyklepałam nóżką, bo kto by spełniał moje czytelnicze pragnienia? 😚 i tak zadziwiające jest to, że w tak dużym stopniu wbijasz się w moje gusta 😊 no i na koniec rozmowy te ich nieświadome pożegnanie wprowadzające nas w dalszy rozwój wydarzeń. Biedne Kluski 😔 wszystko przez Sylwię. Urażona duma przysłoniła jej resztki zdrowego rozsądku. Skopała leżącego. Ma tupet dziewczyna. Chociaż przy tekście o facecie, który spał z Elką trochę się zakręciła, bo przecież z Pikusiem już pikusiała w najlepsze 😆 nie ważne że Tomasz jeszcze o niczym nie wie. Ale z niej kłamczuszka 😜 Singielko, zrobiłaś z niej pierwszorzędną sucz. Ty to masz talent do podkręcania charakterów bohaterów. I Eltomkom i Sylwii. Nawet Natce dodałaś więcej ogarnięcia i humoru 😆 A Tomasz? Też mu złość przysłoniła zdolność logicznego myślenia. Stoły, wazony, telefon, nawet Igorowi się dostało. Ale jakby Tomek się ogarnął, to by szlag od razu trafił ten sylwusiowy plan. A tak to teraz można kręcić, zwodzić, wymyślać kolejne wątki i intrygi 😄 i akcja się kręci w najlepsze.
    Za to pan Pikuś próbuje się nawrócić. Tak niby chce, niby nie chce, nie mówi nic wprost, tylko kręci się jak na karuzeli. Zdecydowanie brakuje mu nabiału 😂
    No i na koniec rozkminy Eltomków. Tyle emocji. Tomasz pijany, odsłuchujący elusiowe słowa. Taka bezsilność z niego bije i jeszcze ten płacz. Za dużo na niego spadło na raz. I głupek nie pomyśli żeby cokolwiek wyjaśnić, zadzwonić. A Elka czeka. Tylko jeszcze nie wie, że się nie doczeka, niestety. Jej rozmyślania ruszają, tak trafnie wszystko opisałaś. I jeszcze ten skrzypek. Takie piękne nawiązanie do radosnych chwil w kontekście tego co się wydarzy. No i deszcz. Taki już symbol Eltomków. Nadzieja, że może będzie dobrze. Ale nie będzie. Dopóki się znów nie spotkają. 😚

    OdpowiedzUsuń