Przymknęła oczy. Jego głos był
jak balsam dla duszy, którego potrzebowała. Chciała go słuchać. Choć broniła
się przed tym jak tylko mogła, chciała by był blisko. W zasięgu wzroku. Tak
blisko, by mogła chwycić go za rękę. By mógł ją objąć swoim ramieniem. By nigdy
nie puścił. W chwili gdy szeptał jej do ucha, chciała zapomnieć o wszystkim.
Wybaczyć. Bez strachu, przytulić się do niego i nie obawiać się czułości, którą
jej oferował. Po chwili oprzytomniała. Dopomógł w tym delikatny wiatr, który smagał
jej policzki. Gdy otworzyła oczy, Tomasz stał kawałek dalej, spoglądając na
najwyższe kondygnacje, tego trzy piętrowego szarego budynku. Znów poczuła
znajome ukłucie w sercu, gdy na niego patrzyła. Monika mówiła jedno, ona czuła
drugie.. Musiała to jakoś wypośrodkować. Bycie zołzą nie było w jej stylu,
chociaż jemu, zdecydowanie się należało. Z drugiej strony.. miała teraz okazję
być blisko. Bardzo blisko. Udawane małżeństwo? Czy może być lepsza okazja, by bez podejrzeń
zbliżyć się do niego, a jednocześnie nie dać mu satysfakcji, że to co robi jest
prawdziwe? Chyba nie. Wszystko może być dla potrzeby roli. Tylko, że nie
wszystko można zaplanować, a sytuacje lubią wymykać się spod kontroli. O tym
miała się dopiero przekonać.
- Singielka
- Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.
sobota, 29 kwietnia 2017
poniedziałek, 10 kwietnia 2017
66. "Nie bój się czułości."
Po zatrzaśnięciu za sobą drzwi od
ciemni, zacisnęła mocno powieki. Zamiast puścić tę cholerną klamkę, uciec gdzie
pieprz rośnie, nie była w stanie zrobić ani kroku. Gdy otworzyła oczy, popatrzyła
na swoje szare trampki. Wdech, wydech.. – pomyślała, miarowo nabierając i
wypuszczając powietrze z płuc. Pierwszy szok. Tak to się chyba nazywa. Tak się
czuje człowiek, który właśnie usłyszał coś, co wywraca jego życie do góry
nogami. Kiedy czuła się na tyle pewnie, że się nie przewróci, puściła klamkę. Wiedziała,
że nie może tu dłużej stać, bo lada moment Tomasz może stąd wyjść. Doszła do
końca korytarza, wychodząc na klatkę schodową. Będąc w połowie drogi na piętro,
przystanęła na chwilę łapiąc się poręczy. Zakręciło jej się w głowie. Nie była
pewna, czy to przez przebytą chorobę jest jeszcze słaba, czy to co powiedział
Tomasz, doprowadziło ją do takiego stanu. Najpierw kosmiczne rewelacje Moniki,
teraz on mówi o szantażu. Tego było dla niej za wiele. Krok za krokiem, trzymając
się mocno poręczy, wróciła do redakcji. Przeszła przez recepcję bez słowa, mijając
Monikę jak powietrze. Ta wyszła z za biurka, spoglądając za Elką, która stanęła
przy krześle, rozglądając się dookoła siebie. Nie to, że była blada jakby przed
chwilą zobaczyła ducha, to jeszcze dziwnie się zachowywała. Coś dziwnego dzieje
się z tą dziewczyną. – pomyślała wracając do pracy.
poniedziałek, 3 kwietnia 2017
65. "Nie zrezygnowałem z Ciebie"
Wychodząc z jej mieszkania, już
wiedział co musi zrobić. Jak dalej postąpić. Cel uświęca środki a jego celem
była Ona. Nawet jeśli będzie musiał zawrzeć sojusz z człowiekiem, z którym
nigdy nie było mu po drodze. Przyjaciół trzyma się blisko, wrogów jeszcze
bliżej. – pomyślał, wychodząc z kamienicy przy ul. 11 Listopada. Zerknąwszy na
sportowy zegarek na nadgarstku, zdecydował, że nie jest za późno na wizytę.
Zamówił taksówkę, która niebawem zabrała go w stronę dzielnicy Wilanów. Mknąc ulicami śródmieścia, przewracał w palcach swój telefon. Zaczął na nowo
rozmyślać o osobie Mikołaja Suszyńskiego. Zastanowił się, czego od niego
chciał. Po co usilnie próbował nawiązać z nim kontakt. Teraz mógł się tego
dowiedzieć. Mógł do niego zadzwonić ale co dalej? Monika poddała mu myśl,
jednak on musiał mieć dobry argument, by móc wrócić do redakcji. Nie
przypuszczał, że kiedyś będzie musiał być zależny od fircykowatego bruneta,
który dostawał białej gorączki na widok jego i Elki razem. Nawet jeśli byli
tylko w pracy. Może zbyt mocno określił Mikołaja jako swojego wroga. Nie był
nim. Po prostu, mieli odmienne zdanie w wielu przypadkach. Często skutkowało to mniejszymi
bądź większymi spięciami. Mieli też całkiem inne charaktery, o czym najlepiej
przekonała się Elka, poznając ich nieco bliżej. Jak teraz o tym pomyślał, ukuło
go uczucie zazdrości. Nie pierwszy raz, ale teraz jakby mocniej. Znajomość Elki
i Mikołaja mimo, iż była krótka, to na pewno bardziej intensywna. To było
głupie.. O co on był zazdrosny? Że Elka i Mikołaj? Nie mógł być aż takim
hipokrytą. W tym samym czasie, on był przecież z Sylwią. Otrząsnął się z głupich
myśli, spoglądając w czarny ekran telefonu. Wiedział, że to będzie trudna
batalia, ale postanowił, że odzyska jej
zaufanie. A może coś więcej? Może w końcu szczerze ze sobą porozmawiają i
wyznają co czują. Tego co sam czuł, był pewny. Co czuła ona? Wcześniej tylko
podejrzewał.. teraz sytuacja była zupełnie inna. Mogła darzyć go całą paletą
uczuć, ale nie tym, czego on sam pragnął. Może już tego nie czuje, a może nigdy
nie czuła? Nigdy nie nazwali tej relacji inaczej jak przyjaźń. Tylko, że
przyjaźń skończyła się w chwili ich pierwszego pocałunku. Wtedy zaczęło się coś
więcej..
Subskrybuj:
Posty (Atom)