Tego dnia, Natalia miała kilka
ważnych spraw i umówiła się z Benem, że przyjdzie na dwie godziny rano a potem
po południu, na wieczorną zmianę. Tak też się stało. Jak zawsze weszła od
zaplecza, przebrała się i zajęła swoimi obowiązkami. Stanąwszy za barem,
rozejrzała się po sali, ale nie zwróciła uwagi na nic szczególnego. Kolejny
nudny wieczór. Ciepła sierpniowa aura rozleniwiła większość Warszawiaków. Snuli
się po mieście, trafiając między innymi tutaj, żeby albo spotkać się i pogadać,
albo zapić smutki. Rano było zazwyczaj inaczej. Przychodzili, brali kawę na
wynos i szli do pracy. Gdy przygotowywała dla dwóch klientek cappuccino,
opuszczający lokal Ben, zawołała ją na słówko. Poprosił, żeby miała na oku
gościa, który siedzi w ulubionym fotelu jej siostry. Natalia zerknęła w tamtą
stronę, ale tylko dostrzegła jego nogi. Facet siedział bokiem i z tej odległości go
nie rozpoznała. Oczywiście, obiecała go przypilnować w razie czego. Wychodząc,
Ben popatrzył w jego kierunku. To było głupie posunięcie z jego strony, żeby
przygotować mu specjalną miksturę według przepisu dziadka, ale chłopak
ewidentnie tego potrzebował. Ostrzegał, żeby nie pił za dużo, ale go nie
posłuchał i teraz miał za swoje. Mało kontaktował. Nie mógł go wyrzucić. Nie miał ku temu
podstaw. Raz, że zapłacił, dwa, nie zachowywał się agresywnie. Po prostu
siedział, pił i gadał sam do siebie.
Godzinę później, Natalia
zdecydowała się podejść do tajemniczego klienta. To wszystko było jakieś dziwne. Siedział tam cały czas, nic nie zamawiał. Praktycznie się nie ruszał. Przespacerowała się kawałek
przez salę, wchodząc stopień wyżej i podeszła do stolika. Najpierw, pokręciła
głową. Potem, zamrugała dwa razy, nie wierząc własnym oczom. Na fotelu siedział
kompletnie pijany Tomasz. Ten sam Tomasz, który cztery miesiące wcześniej
przepadł bez śladu. Ten sam, który złamał serce jej siostrze. Ten sam, którego
własnoręcznie miała ochotę udusić. Nabrała powietrza w płuca. Musiała zachować
spokój i schować nerwy na potem. Była w pracy. W innych
okolicznościach, rozszarpałaby go na strzępy. Tutaj, musiała zachować się jak
należy. Pochyliła się nieco bardziej, opierając dłonie na kolanach. Chyba spał. Tak jej się wydawało. Gdy pomachała mu ręką przed
nosem, nie zareagował. Teraz dopiero zaczęła się zastanawiać ile on tu siedzi. Ile musiał wypić, że doprowadził
się do takiego stanu. A przede wszystkim, skąd on się tu wziął. I co będzie,
jak powie Elce, że go widziała. Że jest w Warszawie. Jedno było pewne. On już miał dość i powinien
iść do domu. Chociaż w tym stanie.. Nie była pewna, czy przyjedzie choćby metr
o własnych siłach.
- Halo.. halo. – potrząsnęła go
za ramię. – Tomasz obudź się.
- Co.. Co jest? – spojrzał na nią
prawie nieprzytomnie.
- Za dużo wypiłeś. Wracaj do
domu. – spojrzała na niego.
- Wcale nie.. wcale dużo nie
wypiłem. Tylko.. - zerknął na stolik. - Zobacz. Tylko troszeczkę, o tyle o. – pokazał palcami na prawie pustej
butelce, uśmiechając się jak idiota. – To było bardzo, bardzo.. Natalia? –
zmrużył oczy, nie będąc pewny tego co widzi.
- Przynajmniej tyle kojarzysz.. –
pokręciła głową. - Tobie już naprawdę wystarczy. Zbieraj manatki i spadaj do domu. – dodała.
- Co Ty tu robisz? Nie robisz
zdjęć? – wymamrotał zerkając na nią.
- Pracuję jak widać. – oparła
ręce na biodrach. – I nie, nie robię. Bo pewien dureń, który miał mnie nauczyć,
zapomniał powiedzieć, że wyjeżdża i nie ma zamiaru wracać. - fuknęła ze złością. Chociaż tak mogła się na nim wyżyć. Im dłużej tu siedział, tym bardziej miała ochotę wytargać go za koszulę i wywalić na zbity pysk. Powstrzymywała się przed tym, tylko ze względu na gości. - Tomasz.. Idź już do
domu. Jesteś pijany. – popatrzyła na niego.
- Nie mogę.. Nie jestem. –
pokręcił głową, zaprzeczając wszystkiemu co mówi. – Musiałem wyjechać.. Zrobiłem to dla niej. Dla niej
wyjechałem. Rozumiesz? - spojrzał na Natalie, po chwili jednak opuszczając głowę w dół. - Wszystko dla niej.. Żeby, żeby jej nie skrzywdziła.. – zaczął
mamrotać pod nosem.
- Co Ty pieprzysz? – mruknęła,
nakierowując jego twarz ku sobie. - Oprzytomnij człowieku. Nie jesteś tu sam i zachowuj się.
- Nic nie pieprzę.. Absolutnie
nic. – sięgnął po pustą szklankę, na której widok zmarkotniał. Spojrzał na Natalię jakby był małym dzieckiem, a ona zabrała wszystkie cukierki tego świata i nic mu nie zostawiła. – Już nie ma?
- Boże daj mi cierpliwość. –
wzniosła wzrok ku górze.
- Cierpliwość.. wymaga siły.. –
popatrzył przed siebie.
- Dobra.. dosyć tego. –
spojrzała na niego, sięgając po jego telefon. – Zaraz zadzwonię do Twojej
narzeczonej i Cię stąd zabierze.. – mruknęła szukając numeru, który
wskazywałby, że należy do Sylwii.
- Do kogo? – popatrzył na nią. –
Nie oświadczyłem się Eli..
- Do Sylwii kretynie. – zerknęła
na niego, wracając do szukania numeru, ale nic takiego nie znalazła. Nie było
żadnej Sylwii, kochania, misiaczka czy czegoś w tym stylu. Był za to numer do
matki, ojca, Igora, jakiś dwóch facetów i do Elki. Raz jeszcze spojrzała na
Tomasza, ale tym razem zdziwiona.
- Ja nie jestem.. Co Ty mówisz? -
popatrzył na nią jakby zwariowała. Może i był pijany, ale ona była jeszcze
bardziej, skoro gadała takie głupoty.. Jakie oświadczyny? Jaka Sylwia? Zamknął
oczy, bo wszystko zaczęło wirować. – Sylwia to.. Sylwia to koniec.
- Co? Tomasz o czym Ty mówisz? Halo.. – popatrzyła na niego, próbując go znowu obudzić ale zasnął. – Jasna cholera..
Zostawiła go przy stoliku,
wracając do baru, gdzie utworzyła się mała kolejka. Przez chwilę, nie miała
czasu zastanawiać się nad tym co usłyszała. Musiała obsłużyć grupę dziesięciu
osób. Dopiero gdy podała wszystkim piwo, wróciła za bar, zerkając w stronę
Tomasza. To się nie trzymało kupy. Nic z tego nie rozumiała. Zagryzła wargę, dudniąc paznokciami drewniany blat. Musiała pomyśleć. Tomasz zalany w cztery
dupy. To było jasne. Co dalej? Gdy wspomniała o Sylwii, zaczął mówić o jakimś końcu. Jaki koniec do cholery? - zastanowiła się, sięgając po kilka orzeszków, które nerwowo zaczęła skubać. W jego telefonie, nie znalazła żadnego kontaktu.. W połączeniach przychodzących, też nic. Żadnego nie zapisanego numeru. Wiadomości tekstowych również brak. O co w tym chodzi. – pomyślała. Zerknęła na zegarek. Było dopiero po
20 a skoro on był w takim stanie, to musiał siedzieć tu od kilku godzin. Coś musiało
się stać.. Tylko co? Z zamyślenia, wyrwał ją chłopak, który poprosił o sok. Gdy tylko go obsłużyła, z powrotem usiadła, zastanawiając się co zrobić z Tomaszem. A przede
wszystkim.. czy powiedzieć Elce. Co prawda, po tym co się wydarzyło, jak powiedziała jej o zaręczynach, umówiły się, że to zamknięty temat. Teraz sytuacja była wyjątkowa. Miała prawo wiedzieć.
Tymczasem, po nieoczekiwanym
rannym spotkaniu Tomasza, cały dotychczasowy i w miarę spokojny świat Elki, legł w gruzach.
Zdenerwowana poszła do pracy. Na niczym nie mogła skupić uwagi dłużej, niż pięć minut. Wszystko leciało jej z rąk. Pogubione dokumenty, rozbity kubek. Widząc jej stan, Mikołaj zaproponował, żeby wróciła
do domu. Nie miał pojęcia co się wydarzyło. Wiedział za to, że mając takie samopoczucie, nic mądrego by
nie zrobiła. A tym bardziej nie poszła na wywiad. Nie było sensu się z nim
kłócić. Miał rację. Była kompletnie rozwalona. Gdy wróciła do domu, zamknęła
drzwi na klucz i rzuciła się na łóżko. Chciała się obudzić. Chciała, żeby
dzisiejszy poranek okazał się snem. Kolejnym koszmarem.. Żeby to co się stało, nie było prawdziwe.
Jednak wcale się nie budziła. Nie mogła tego zrobić, skoro nie spała, a to
znaczyło, że spotkała go naprawdę. Był w Warszawie. Tylko po co wrócił?
Przecież tak dobrze mu się wiodło w Paryżu.. Po jaką cholerę przyjechał? Znów
zaczęła zadawać pytania, na które nie znała odpowiedzi. Schowała głowę pod
poduszkę, próbując uciszyć własne myśli. Dopiero wieczorem, spróbowała chociaż trochę się
ogarnąć, coś zjeść. Przez większość dnia nie czuła głodu. Teraz miała ochotę na pierogi z truskawkami. Te babcine.. Oparta o kolorowe poduszki sączyła trzeci kieliszek wina, gdy
jej komórka leżąca na szafce, rozdzwoniła się w najlepsze. Postawiła kieliszek
i sięgnęła po aparat, odbierając połączenie. Od razu włączyła ją na głośnomówiący.
- Cześć Natuś.. – zamknęła oczy,
czując, że powoli robi jej się ciepło.
- Cześć Elka.. – zawahała się przez
chwilę. - Słuchaj, dzwonię w takiej jednej delikatnej sprawie.. Nie wiem jak.. - skrzywiła się, nie wiedząc jak ma zacząć. - Muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Ja też mam dla Ciebie nowinę.. I lepiej usiądź. Ja niestety nie miałam tyle szczęścia i musiałam stać. – zerknęła na szafkę i
wzięła swój kieliszek. – Spotkałam dziś Tomasza.
- Co?! Kiedy? Gdzie? – aż
usiadła, słysząc słowa Elki.
- Rano, jak wyszłam od Ciebie z
Antypodów. – upiła łyk i odstawiła kieliszek z powrotem. - Szłam sobie spokojnie przez park, a
on wyrósł przede mną jak jakieś pieprzone drzewo na drodze. – zaśmiała się ironicznie. – I wiesz co najlepsze? Chciał
rozmawiać.. Rozumiesz? On chciał ze mną porozmawiać.. Kretyn. - syknęła, zaciskając wargi. Na samo wspomnienie cała się trzęsła.
- I co? Rozmawialiście? –
natychmiast zapytała.
- Chyba sobie żartujesz.. Miałam z nim rozmawiać? Oszalałaś? Dostał w pysk i poszłam.
– mruknęła. – Do tej pory boli mnie ręka.
- To już chyba wszystko zaczynam
rozumieć.. – zastanowiła się.
- Co rozumieć? - skrzywiła się, czując że coś ją uwiera w plecy. Odwróciła się, żeby poprawić poduszkę, pod którą znalazła książkę. - I w ogóle co mi chciałaś powiedzieć? Bo Ci przerwałam i nie skończyłaś mówić. – osunęła się całkiem na łóżko.
- Emm chodzi właśnie o Tomasza. - mruknęła, zerkając w jego stronę. - Jest tutaj. To znaczy w Antypodach. Jest kompletnie pijany. – westchnęła ciężko. – Był tu już jak
przyszłam.. więc wnioskuje, że musi tu siedzieć od kilku godzin. Nie wiem ile wypił, ale na pewno dużo. Mało co reaguje.. Nie wiem co mam z
nim zrobić.
- Co? Co Ty powiedziałaś? Tomasz jest w Antypodach? –
aż się podniosła, nie dowierzając w słowa siostry. – Pijany? To przecież.. Natalia ale on nie pije.. Nigdy nie..
- Elka wiem co widzę. - odparła zdecydowanie. - Jest zalany
w trupa. Bredzi pod nosem jakieś głupoty.. Mówię jak jest. – odparła.
- To wezwij mu taksówkę.. albo Nie
wiem no. Niech jego narzeczona go zabierze do domu i się nim zaopiekuje. – wzruszyła ramionami. - To już nie
jest mój problem. Już nie. – zamknęła oczy i zacisnęła wargi, próbując się tym ani trochę nie przejąć.
- Już o tym pomyślałam..
- odparła. - Poczekaj chwilkę.. - dodała, kładąc telefon na blat przy ekspresie, gdy ktoś ją zawołał. Po chwili z powrotem sięgnęła po telefon. - Jestem. Przepraszam ale klient chciał colę. O czym ja mówiłam? A tak.. Chciałam to zrobić, Chciałam do niej zadzwonić. Pozwoliłam sobie pogrzebać w jego telefonie. Leżał na stole więc.. Chyba się nie obrazi. Wracając do tematu.. Nie znalazłam
numeru Sylwii. On prawie w ogóle nic tam niema. Żadnych numerów, połączeń, smsów.. Znaczy jest kilka. Głównie to rodzina i.. - zacisnęła powieki. - I Twój numer. – zmarszczyła brwi, zerkając w jego stronę, czy się nie podnosi ale chyba
wciąż spał.
- Co Ty mówisz? – zmarszczyła
czoło. – Nie rozumiem.
- Ja też nie.. – skinęła głową do
klienta. – Wiem, że nie chcesz o nim gadać.. ale uznałam, że powinnaś wiedzieć.
A skoro Ty mi mówisz, że go dziś widziałaś.. To chyba wiem, czemu się tak spił.
- Yhym. Jasne. Bo już uwierzę, że pije z
mojego powodu.. – pokręciła głową. - Proszę Cię, takie teorie to nie dla mnie. Jedyną pijącą nad rozpadem tego pseudo związku byłam ja. Ja, nie on Natalia. Dlatego nie opowiadaj mi bzdur, że upił się przeze mnie. No chyba, że jest taki delikatny i nikt nie dał mu w pysk.
- Ela spokojnie. Nie denerwuj się.. Ja po prostu nie wiem. To wszystko jest
bardzo dziwne. – westchnęła. - Spróbuję wyciągnąć od niego adres, to może taksówkarz
doprowadzi go jakoś do mieszkania. Tylko muszę go najpierw obudzić.
- Rób co uważasz.. – odparła cicho,
odwracając się na bok. Położyła telefon na szafce, a sama mocno przytuliła głowę do poduszki.
- Okej.. Trzymaj się tam. Jakoś sobie poradzę. – wstała z krzesełka.
- Natalia.. – zawołała, zanim
zdążyła się rozłączyć.
Całe ciepło tego dnia,
skumulowało się na wieczór. Wychodząc na zewnątrz, ciężko było odetchnąć
świeżym powietrzem. Burza była kwestią kilku godzin. Musiała oczyścić atmosferę. Dosłownie
i w przenośni. Mniej więcej pół godziny od telefonu Natalii, pod Antypody
podjechała taksówka. Ubrana w letnią
sukienkę w kwiaty, z przewieszoną przez ramię małą torebką, trzymając sweterek
w ręku, wysiadła płacąc za kurs. Spoglądając na budynek i podświetlone pędy bluszczu, poczekała aż taksówka odjedzie. Tuż przy drzwiach, poczuła, że panikuje. Że
niepotrzebnie tu przyjechała. Że mogła go tu zostawić na pastwę losu, i ani trochę
się nim nie przejmować. Mogła, ale tego nie zrobiła. Jemu przede wszystkim, należał mu się porządny
kopniak w tyłek. Nie pomocna dłoń. Było jedno ale.. Cofając się pamięcią do tych lepszych czasów, gdy jeszcze mieli ze sobą kontakt, gdy się przyjaźnili.. Zawsze przychodził z odsieczą, gdy to ona tej pomocy potrzebowała. Rzucał wszystko i przyjeżdżał. Nie ważne, czy byli pokłóceni czy nie. Po prostu był.
- Wchodzi Pani? – usłyszała męski głos
za plecami.
- Tak, tak.. – odwróciła się, nie
chcąc blokować wejścia.
Może gdyby nie chłopak, któremu zatarasowała przejście, stała by tam jeszcze pół godziny, zastanawiając się co ma zrobić.
W końcu przekroczyła próg lokalu, wchodząc do środka. W miejscu w którym stała, dokładnie się rozejrzała. Nigdzie nie mogła znaleźć Tomasza. Albo była tak ślepa, albo strach
odbierał jej zdrowy rozsądek. – Ogarnij się Elka. – mruknęła pod nosem i ruszyła
w kierunku baru, gdzie stała Natalia i nalewała piwo.
- Gdzie on jest? – spojrzała na
Natalię.
- Wow.. – popatrzyła na Elkę,
zdziwiona jej wyglądem.
- Co wow? – zmarszczyła brwi.
- Rozumiem, że chcesz.. - zamrugała powiekami, spoglądając na Elkę, która chyba miała zamiar zagrać komuś na nosie. A dokładniej mówiąc Tomaszowi. - Dobra nie
ważne. Tam jest. – wskazała palcem.
- Żartujesz? –
spojrzała w stronę swojego ulubionego fotela.
- Ja go tam nie posadziłam. –
popatrzyła na Elkę.
- Lepiej módl się, żebym go nie zabiła.
– zerknęła na nią. Wzięła głębszy oddech i w końcu ruszyła w stronę Tomasza.
- Sam Twój wygląd go zabije.. –
zaśmiała się, wycierając szklankę.
Kawałek przed wejściem na
podwyższenie, zatrzymała się. Musiała zebrać w sobie siłę. Być stanowcza i
twarda. Nie ulec głupiej i niepotrzebnej rozmowie, gdyby jednak był w stanie
coś mówić. Plan był prosty. Wsadzi go w taksówkę, zostawi pod drzwiami i wróci
do domu. - Tego się trzymaj Elka. – pomyślała, robiąc krok na przód. Stając tuż
przy nim, zacisnęła wargi. Natalia miała rację, zasnął w fotelu. Ale nawet gdy
spał, wciąż nie czuła się przy nim pewnie. Jeszcze rano, miała ochotę go zabić. Teraz,
patrząc na niego jak śpi niczego nie świadomy, czuła co innego. Mogła mu się
przez chwilę przyjrzeć. Za pierwszym razem gdy go dziś spotkała, była w takim
szoku, że kompletnie nic nie pamiętała z tego momentu. Złość, zatarła jej
jasność umysłu. Obraz jaki teraz miała przed oczami, gryzł się z tym Tomaszem
jakiego znała. Był elegancko ubrany.. Ciemne spodnie, biała koszula.. Niecodzienny widok. To jeszcze mogła zrozumieć. Mógł iść na jakieś spotkanie. Nie rozumiała jego stanu. Był pijany w sztok. To
było kompletnie do niego niepodobne. Ale nie po to tu przyszła. Nie przyszła
rozpływać się nad jego wyglądem, czy zastanawiać się, dlaczego doprowadził się do
tego stanu. Przyszła tu.. Przyszła mu pomóc. Nic więcej. Myśl o tym, że jest
narzeczonym Sylwii, sprowadziła ją na ziemię. Wzięła głębszy oddech. Przybliżyła się i pochyliła w jego stronę, opierając lewą ręką o jego kolano. Prawą, skierowała jego twarz u sobie. Jeszcze bardziej się
przysunęła, dotykając delikatnie jego policzka, cicho szepnęła.
- Tomasz.. – zgryzła wargę,
widząc, że nie reaguje. Nie do końca tak było. Reagował, ale dość wolno. Zanim
dotarło do niego, że słyszy głos, za którym tak cholernie tęsknił, upłynęła
długa chwila.
- Ela? – szepnął, nie otwierając
oczu. Nie wiedział, czy to mu się śni czy nie, ale chciał ją słyszeć. Tak długo jak to było możliwe. Błogo się uśmiechnął, co z jej perspektywy wyglądało
jakby się naćpał.
- Ela, Ela.. – odparła, jeszcze
przez chwilę na niego patrząc, po czym dość solidnie strzeliła go w policzek,
który przed momentem jeszcze delikatnie obejmowała. – Obudź się do cholery!
- Auć.. – skrzywił się,
otwierając najpierw jedno oko, potem drugie.
- Bolało? Mnie też. – spojrzała na niego. To było silniejsze. Miała nie dać się ponieść emocjom, ale chcąc nie chcąc, wyładowała na nim swoją złość. – Wstawaj, zabiorę Cię do domu.
- Ela? Co Tu.. – przetarł ręką
twarz. – Jesteś prawdziwa?
- A co? Przyłożyć w drugi
policzek żebyś uwierzył? – mruknęła.
- Przyjechałaś po mnie? – zmrużył
oczy.
- Nie, po wujka Leszka. –
odparła. – Po Ciebie idioto.
- Ja chciałem.. Ja Ci to.. ja Ci
to muszę wyjaśnić. – odparł ledwo co, wyciągając do niej ręce. W chwili jej nieuwagi, złapał ją za
ramiona, przyciągnął do siebie i i mocno przytulił. – To nie jest tak.. To wszystko
jest nie tak. – zaczął szeptać jej do ucha, wtulając się w jej rozpuszczone
włosy. - Tęskniłem za Tobą.
- Tomasz.. – wstrzymała oddech, słysząc jego szept. To wymagało od niej nadludzkiego wysiłku. Zacisnęła
oczy, po czym się odezwała. – Tomasz! - podniosła nieco głos. – Uspokój się. I
puść mnie do cholery. – spróbowała uwolnić się z jego uścisku, a tym samym,
zeszła z jego kolan na których wylądowała. – Ogarnij się człowieku.. Zamawiam
taksówkę i odwiozę Cię do domu. - spojrzała na niego, stając kawałek dalej.
Jej tętno przyspieszyło. Tego nie przewidziała. Pijackie brednie czy zasypianie tak.. Przytulania i szeptania? Nie. Poddenerwowana wybrała numer do korporacji i zaczekała na połączenie. Taksówka miała być za
dziesięć minut. Do tego czasu, musiała go jakoś odtransportować do drzwi.
Stojąc dwa metry do niego, widziała jak się na nią patrzy. To było beznadziejne uczucie widzieć, jak facet który zdecydował zniknąć z jej życia, teraz pożera ją pijackim wzrokiem. Nigdy nie
widziała go w takim stanie. Natalia miała rację. Był kompletnie pijany, gadał bzdury a na dodatek głupio się uśmiechał. W ten cholernie Tomaszowy sposób, który sprawiał, że traciła rozum. Jedyne rozwiązanie? Nie patrzeć na niego.
Natalia z zaciekawieniem,
spoglądała w ich stronę. Z początku nic się takiego nie działo. Ona coś mówiła, on nadal spał.. Po chwili, zrobiła duże
oczy. Auć.. To musiało boleć. – pomyślała, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Drugi raz tego
samego dnia, dostał od niej po gębie. Zapowiadał się niezły spektakl. Jeszcze
nie była tu świadkiem żadnej afery. W tym przypadku, to była bomba z opóźnionym zapłonem. W każdej chwili mogła wybuchnąć. Gdy spojrzała w ich stronę kolejny raz, nic
się takiego nie działo. Strzał w pysk, musiał go otrzeźwić. Wydawało się, że rozmawiają. Gdy odwróciła się w ich stronę
dwie minuty później, nie dowierzała własnym oczom. Tomasz kleił się do Elki, a ona siedziała
mu na kolanach. Przez chwilę myślała, że jej siostra kompletnie zwariowała. Gdy Elka
wyrwała się z jego objęć, odetchnęła z ulgą. Czas na interwencje – pomyślała,
idąc w ich kierunku.
- Jak tam? – stanęła za Elką. –
Dasz sobie z nim radę?
- Mam nadzieję.. – mruknęła. –
Oby się tylko do mnie nie kleił.
- Właśnie widziałam.. – zaśmiała
się. – Ja bym tam korzystała..
- Błagam Cię. – spojrzała na nią
wzrokiem mordercy. – On jest pijany, ja jestem wściekła a Ty mi insynuujesz, że
co? Nawet sobie nie wyobrażaj Bóg wie czego. On ma narzeczoną.. A ja go
nienawidzę. – syknęła przez zęby, krzyżując ramiona pod biustem.
- Jakbyś go tak nienawidziła.. To
pozwoliłabyś mu tu zgnić do rana. Obudziłby się na podłodze albo z gębą na stole. – spojrzała na nią. – A Ty co robisz? Matka Teresa
przyjechała i biednego Tomasza do domu będzie holować.. Aż tak głupia nie
jestem Elka. Poza tym.. - wzięła ją na bok - Po co się tak wystroiłaś? Chcesz go wkurzyć żeby zobaczył co stracił czy sprowokować? Hmm?
- Przestań gadać bzdury. - mruknęła. - I skończ już ten temat. –
spojrzała na nią. – Jak możesz to sprawdź czy taksówka już jest.
- Do usług siostrzyczko. –
zaśmiała się, zostawiając ich samych.
- A Ty co się tak patrzysz? – w końcu
spojrzała na Tomasza, który nie odrywał od niej oczu i ciągle uśmiechał się jak wariat.
- Ładnie wyglądasz.. –
wyszczerzył się całkiem rozanielony.
- Taksówka jest! – krzyknęła
Natalia.
- Dzięki! – machnęła jej ręką i
spojrzała na Tomka. – Wstawaj..
- Gdzie mnie zabierasz? – zapytał, próbując się podnieść.
- Tam gdzie mieszkasz. –
popatrzyła na niego, jak ten zamiast wstać, opadł z powrotem na fotel. – Ty tak
serio? Mam Cię trzymać? – pokręciła głową, w końcu podchodząc do niego.
Telefon, który leżał na stoliku, schowała do torebki. Gdyby miał kurtkę, to
wsadziłaby go do jakiejś kieszeni a tak.. Jedyną kieszenią, była ta w spodniach
i na koszuli.. – No dobra, ale musisz mi pomóc. – spojrzała na niego,
wyciągając do niego ręce by się chwycił. – Tomasz! Słyszysz mnie?
- Choć do mnie bliżej.. –
mruknął, wyciągając do niej ręce.
- Posłuchaj.. – zaczęła ale
przerwała, widząc jak chwyta jej rękę i ją do siebie przyciąga. – No już,
wstajemy. – spojrzała na niego, wykorzystując sytuację i pociągnęła go z całej siły w swoją
stronę. Gdy stanął na nogach, objęła go w pasie. – Oprzyj się na mnie. Tylko
idź ostrożnie.. Bo oboje się wywalimy.
- Tak jest. Co tylko zechcesz. – szepnął jej do ucha
uśmiechnięty.
- Daj mi wytrwałość. – pomyślała,
słysząc jego szept. Jakkolwiek starała się nie zwracać uwagi na jego zachowanie,
tak pewne sytuacje były ponad jej siły. Zwyczajnie działał na nią tak jak nie
powinien. Powoli, krok za krokiem, wyszli z Antypodów, wychodząc prosto na
zaparkowaną przy wejściu taksówkę. Kiedy już wsiadł do środka z prawej strony, ona zrobiła to
samo, wsiadając z lewej. Gdy oparł się o siedzenie, spojrzał przed siebie nieprzytomnie. Popatrzyła na Tomasza a potem na kierowcę. Jedynym rozsądnym adresem gdzie mogła go zawieść, wydawało się być mieszkanie Sylwii. Miał szczęście, że kiedyś podparzyła u Moniki w dokumentach, jego nowy adres. – Poprosimy na Wilanów.
- Nie! – pokręcił głową. – Nie na
Wilanów.
- Jak to nie? – zmarszczyła
czoło. – Jedziemy do Sylwii.
- Nie, jedziemy do mnie. Na
Targówek – spojrzał na nią.
- To w końcu gdzie mam jechać? –
zapytał kierowca.
- Jedźmy na Targówek. – zdezorientowana odparła
za Tomasza, bo ten zamknął oczy i chyba nie zamierzał się więcej odzywać.
Gdy kierowca ruszył, zapadła
głucha cisza. Zgłupiała. Natalia miała rację. To wszystko było pozbawione
jakiegokolwiek sensu. Zamiast do ich mieszkania na Wilanowie, teraz jechali do
jego kawalerki. Kolejne pytania, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma.
Próbowała to jakoś poukładać i sobie wytłumaczyć, ale za każdym razem gubiła
wątek. Zamknęła oczy opierając się o zagłówek. W jego stanie, zadawanie pytań
mijało się z celem. Zresztą.. Jej rola kończyła się na odwiezieniu go pod dom i
odstawieniu pod drzwi. Nic więcej. Gdy niespodziewanie się do niej
przytulił, momentalnie otworzyła oczy, spoglądając co robi. On mając zamknięte
oczy, najpierw dotknął policzkiem jej odkrytego ramienia, a po chwili
delikatnie musnął go wargami, powodując u niej gęsią skórkę.
- Tomasz.. Co Ty.. – wzdrygnęła
się, próbując odsunąć ale zanim to zrobiła, już zdążył się do niej przytulić. – Okej..
- przymknęła oczy w uspokajającym geście. - Dam radę. Wytrzymam, to tylko kilka ulic. – pomyślała, starając się nie
reagować na jego czułe gesty. To co robił, naprawdę nie miało sensu. Był
zaręczony, niby taki szczęśliwy, a kleił się do niej jak pszczoła do miodu. Gdy
w pewnej chwili usłyszała przy uchu ciche „Jesteś piękna” całkiem zesztywniała.
To było za dużo.. Za dużo, jak na jej spragnione takich słów uszy. - Przestań..
Nie wiesz co mówisz. – mruknęła, zaciskając palce na swojej torebce.
- Wiem.. I powtórzę raz jeszcze.
Naprawdę jesteś piękna. – popatrzył na nią z lubością w oczach. Bynajmniej, nie miał zamiaru przestać. Zamiast tego, skradł jej całusa w policzek, przykładając po chwili wargi do jej ucha. A żeby było mało, zaczął dotykać ręką jej kolana coraz to wyżej i wyżej.. W końcu, jego palec zaczął wędrówkę po materiale sukienki na jej brzuchu, między piersiami aż do dekoltu, na którym zaczął rysować niewidzialne
kształty. – Zbyt długo Ci tego nie mówiłem.. – mruknął, znów próbując się
przytulić, tym samym powodując szybsze bicie jej serca.
- Nie.. – zacisnęła powieki, ostrożnie zabierając jego rękę z dekoltu. – Pozwalasz sobie za dużo.. – odsunęła się na tyle, ile to było możliwe. Teraz jedyne co robił, to opierał się skronią o jej ramię i zdawało się, że przysypia. Pozwoliła sobie trochę uchylić szybę, bo czuła, że robi się jej za duszno i za gorąco. Swoim zachowaniem, przesadził po całości. Nie powinna była absolutnie do tego opuścić. Teraz odczuwała skutki wypitego wina a dodatkowo, Tomasz wcale nie ułatwiał jej zadania. Zamiast siedzieć spokojnie, ewentualnie spać tak jak teraz, robił wszystko żeby się do niej zbliżyć. Dyskretnie zerknęła na niego. To, że była tu z nim, było czystym masochizmem z jej strony. Mając świadomość, że wyrządził jej krzywdę. Że nie dał znaku życia przez cztery miesiące.. Nie powinna nawet spojrzeć w jego stronę a co robiła? Skrzywiła się, zamykając oczy. Masochistyczna idiotka. – pomyślała. Gdy z początku bardzo drobny deszcz zaczął padać na skos, wdzierając się do wnętrza taksówki, zasunęła szybę. Byli mniej więcej w połowie drogi, gdy dudnienie o dach, oprzytomniło śpiącego Tomasza i oparł się brodą o jej ramię, spoglądając przed siebie.
- Nie.. – zacisnęła powieki, ostrożnie zabierając jego rękę z dekoltu. – Pozwalasz sobie za dużo.. – odsunęła się na tyle, ile to było możliwe. Teraz jedyne co robił, to opierał się skronią o jej ramię i zdawało się, że przysypia. Pozwoliła sobie trochę uchylić szybę, bo czuła, że robi się jej za duszno i za gorąco. Swoim zachowaniem, przesadził po całości. Nie powinna była absolutnie do tego opuścić. Teraz odczuwała skutki wypitego wina a dodatkowo, Tomasz wcale nie ułatwiał jej zadania. Zamiast siedzieć spokojnie, ewentualnie spać tak jak teraz, robił wszystko żeby się do niej zbliżyć. Dyskretnie zerknęła na niego. To, że była tu z nim, było czystym masochizmem z jej strony. Mając świadomość, że wyrządził jej krzywdę. Że nie dał znaku życia przez cztery miesiące.. Nie powinna nawet spojrzeć w jego stronę a co robiła? Skrzywiła się, zamykając oczy. Masochistyczna idiotka. – pomyślała. Gdy z początku bardzo drobny deszcz zaczął padać na skos, wdzierając się do wnętrza taksówki, zasunęła szybę. Byli mniej więcej w połowie drogi, gdy dudnienie o dach, oprzytomniło śpiącego Tomasza i oparł się brodą o jej ramię, spoglądając przed siebie.
- Pójdziemy znowu na spacer? –
mruknął cicho.
- Słucham? – spojrzała na niego,
wytrącona z zamyślenia.
- Chodź na spacer. Teraz.. –
uśmiechnął się, spoglądając jej w oczy.
- Ty masz z kim chodzić na
spacery.. – pokręciła głową.
- Ale ja chcę z Tobą. – dotknął
palcem jej policzka.
- Tomasz, proszę Cię.. Nie
komplikuj tego. – popatrzyła na niego.
- To ona wszystko skomplikowała..
– westchnął zamykając oczy.
- Co? – spojrzała na niego. – O
czym Ty mówisz? Tomasz? No pięknie.. – pokręciła głową, gdy znowu mu się przysnęło.
Piętnaście minut później,
podjechali pod wskazany adres. Gdy udało jej się go dobudzić, wysiadła
pierwsza, pomagając mu się wytoczyć z samochodu. Oboje zmokli, bo zanim
przeszedł ten kawałek od taksówki do wejścia na klatkę schodową, minęło jeszcze
pięć minut. Przytrzymując go, weszli na piętro i wtedy oparł się o ścianę, a
chwilę później o dzwonek do własnych drzwi, lekko się wzdrygając na jego
dźwięk. Przez to co zrobił, zachciało jej się śmiać. Jednak zamiast się
roześmiać, tylko zacisnęła wargi. Nie chciała zdradzać się z jakimikolwiek
innymi uczuciami, jak obojętność. Dla niego mogła to być największa kara. Dla
niej, była to gra aktorska. Ta z wyższej półki, godna nagrody. Sama nie
wiedziała skąd ma w sobie tyle siły, żeby odpierać wszystko co robi i do niej
mówi.
- Klucze.. – spojrzała na niego.
- Co klucze? – zamrugał,
uśmiechając się.
- Daj mi klucze. – odparła,
zerkając raz na niego raz na drzwi.
- Sama.. – przybliżył się do
niej, łapiąc za wstążeczkę na jej sukience, umiejscowioną na biuście. Tym
samym, przyciągnął ją bliżej siebie. – Sama sobie znajdź.. – spojrzał jej w
oczy, lekko zgryzając wargę. – Możemy.. - zaczął bawić się tą tasiemką, spoglądając raz w jej oczy a raz w dekolt. - Możemy się pobawić w ciepło-zimno.. – uśmiechnął
się, w końcu szepcząc jej na ucho, po czym znów oparł się plecami o ścianę. – Szukaj.. - przygryzł lekko wargę.
- Ty naprawdę.. – zrobiła krok ku
niemu, opierając rękę o ścianę, tuz przy jego głowie. – Chcesz się doigrać?
Mało Ci było w parku? – dotknęła palcem jego warg, potem podbródka, a następnie
zsunęła rękę po szyi, coraz niżej, aż do
kieszonki na piersi.
- Zimno. – popatrzył na nią,
wcale nie odpowiadając na jej pytanie a brnąc w to, o czym mówił. Zapowiadała się ciekawa zabawa.
- Czyli jednak.. – szepnęła,
spoglądając mu w oczy ale całkiem poważnie. – A wiesz co.. – stanęła lekko na
placach, specjalnie przybliżając wargi do jego ucha. – A wiesz co zrobię, jak
znajdę te klucze? – szepnęła, zsuwając rękę coraz niżej do lewej kieszeni
spodni, z początku tylko zaczepiając palce o jej brzeg. Obserwowała jego
reakcję. – Czyżby zrobiło się cieplej? – zerknęła na niego przez chwilę,
całkowicie wsuwając rękę do kieszeni. Była pewna, że ma te klucze i zaraz
skończy tę ciuciubabkę ale się przeliczyła. Kluczy nie było, a on miał z tego
coraz większą radochę, spoglądając jak zgryza wargę zakłopotana. W tym samym
momencie, w którym chciała zabrać rękę, złapał ją za nadgarstek i uniemożliwił
wyswobodzenie.
- Ups.. chyba ich tu nie ma. –
wyszczerzył się, spoglądając w jej coraz bardziej rozzłoszczone oczy. – Przyda
Ci się mała podpowiedź.. – szepnął, bardzo powoli wysuwając jej rękę z
kieszeni, którą choć z początku chciała mu wyrwać, zdecydowała się dać
poprowadzić tam, gdzie chciał. Nie spodziewała się jednego. Obrócił ją, opierając o drzwi swojego mieszkania. Przyłożył jej dłoń do swojego brzucha,
delikatnie zsuwając niżej. Spoglądając mu w oczy, powoli brnęła w to co zaczął ale
coraz więcej ją to kosztowało. Jednoczesne opanowanie wściekłości i
podniecenia, to była sztuka której jeszcze nie grała. Jeśli naprawdę uważał, że
po pijaku przejdzie mu to płazem, to się grubo mylił. Była ciekawa, do czego jeszcze
się posunie. Jak daleko zabrnie w te swoje gierki. Po chwili, już wiedziała.
Zacisnęła wargi, próbując być niewzruszoną na to, że właśnie dotyka go tam,
gdzie na pewno nie powinna. Jakkolwiek ta sytuacja by nie wyglądała, miała pewność, że działa na niego bardzo pobudzająco. Aż za bardzo. Jeszcze kilka centymetrów w lewo i jej dłoń
znalazła się przy drugiej kieszeni. Czując metalowy przedmiot, zmrużyła oczy. –
Gorąco.. – uśmiechnął się, szepcząc w jej wargi, które otulił ciepłym oddechem.
- Hmm.. – uśmiechnęła się,
wyjmując klucze z drugiej kieszeni i zrobiła krok w tył. Przełożyła klucze z
jednej reki do drugiej i nim się zorientował, znowu go spoliczkowała. Tym razem mocniej niż w Antypodach. –
Powiedziałabym.. że nawet bardzo gorąco. – syknęła przez zęby, uśmiechając się
cynicznie i nagle spoważniała, spoglądając na niego ze wściekłością. - Jeszcze jeden taki numer, a odechce Ci się
głupich zabaw. - prychnęła, odwracając się do drzwi. Zaczęła sprawdzać, które klucze
pasują do górnego i dolnego zamka. – Nie ma Cię cztery miesiące i raptem co?
Pojawiasz się.. – zaczęła coraz bardziej wkurzona. – Pijany, nieprzytomny.
Obmacujesz mnie i uważasz ze co?! Że przytulisz się a ja Ci tak po prostu
wybaczę? Że zapomnę? Nie.. Mowy nie ma!
Wracaj sobie do Paryża i żyj długo i szczęśliwie! – mówiąc to, nie mogła
ani razu wcelować w zamek. Koniec końców, klucze upadły z hukiem. – Niech to
szlag! – jęknęła schylając się by je podnieść.
- Do Paryża? – popatrzył na nią,
nie wiedząc kompletnie o czym ona bredzi. – Ela.. – odepchnął się od ściany,
którą podpierał i teraz znowu się do niej przytulił. Tym razem od tyłu, wtulając twarz w jej delikatne włosy.
Trzymając dłonie na jej ramionach, przesunął nimi aż do dłoni. – Ja Ci muszę
wyjaśnić.. Ty o niczym nie wiesz.. Sylwia..
- Ja wszystko wiem! – warknęła
przez zęby, w końcu wygrywając batalię z tym nieszczęsnym zamkiem. Szarpiąc się
z drzwiami, wpadła do środka kawalerki, potykając się o jakiś przedmiot, który
leżał tuż przy wejściu. – Cholera jasna! - krzyknęła głośniej. - Auć.. – syknęła, rozmasowując sobie
obolały piszczel.
- Cała jesteś? – zapytał, gdy
wyrwała mu się z objęć.
Po ciemku, nie była wstanie
rozpoznać o co się potknęła. Tomasz po chwili zapalił lampy, rozświetlając
całe pomieszczenie. Popatrzył na nią, jak masuje się po nodze. Kompletnie
zapomniał, że zostawił swoje rzeczy w korytarzu. Elka zaś, chcąc nie chcąc,
musiała zmrużyć oczy, gdy z ciemności nagle zrobiło się całkiem widno. Dopiero
wtedy spojrzała na podłogę, gdzie leżał przewrócony plecak, torba podróżna, a
dookoła stało kilka zaklejonych kartonów. Widząc to wszystko, zmarszczyła brwi.
Co to miało znaczyć? Zabierał resztę rzeczy czy co? – pomyślała. Gdy usłyszała
zamykanie drzwi, natychmiast odwróciła się do niego. – Co robisz?
- Zamykam drzwi. – odparł,
spoglądając na nią.
- Dobra Tomasz.. koniec tej
farsy. – spojrzała na niego. – Odwiozłam Cię do domu, nie wpadniesz pod koła
tramwaju czy czegokolwiek, więc moja rola skończona. Wracam do domu. Otwórz
drzwi. – podeszła bliżej, patrząc jak mimo jej prośby, chowa klucze do
kieszeni. – Znowu zaczynasz?
- Nie.. – westchnął opierając się
o drzwi. – Proszę byś chwilę została..
- To bez sensu. – podeszła
jeszcze bliżej. – Wypuść mnie..
- Wszystko ma sens. – mruknął
cicho. – Wszystko.. – popatrzył na nią, powoli osuwając się na podłogę. Cofnęła
się o krok, spoglądając na niego, gdy schował twarz w obu dłoniach. – Wiem, że
mnie nienawidzisz.. – popatrzył na nią prawie ze łzami w oczach.. – Sam siebie
nienawidzę.. Zasłużyłem na każdy policzek.. I Twoją pogardę.. – oparł głowę o
ścianę, zamykając oczy. – To nie tak miało być.. Nie tak.. – wykrzywił
twarz w grymasie, przypominającym płacz.
- Tomasz.. – zacisnęła na moment
powieki. Mogła znieść wszystko. Bredzenie, pijackie przytulenia czy zasypianie
w pół zdania ale nie to. Nie jego łzy. Na to nie była absolutnie przygotowana i
nie tego się spodziewała. Niczego się nie spodziewała ale to? To ją rozwaliło.
Nic już z tego nie rozumiała. Te walizki, kawalerka zamiast mieszkania, on
pijany.. Za dużo niewiadomych. – Musisz się położyć.. – szepnęła cicho, bo to
było jedyne, co była w stanie z siebie wydusić.
- Przepraszam.. –
ściszył głos, przecierając ręką policzek.
Spróbował podnieść się o własnych
siłach. Gdy to zrobił, wsadził rękę do kieszeni i podszedł do niej. Ujął jej
dłoń w swoją, oddając klucze. Sam skierował się w głąb pokoju gdzie było łóżko. Usłyszała, jak po drodze
przetrąca coś z hukiem. Nie spojrzała w jego stronę. Nie odwróciła się. Dzierżyła
te klucze, spoglądając tępo na drzwi. Po chwili namysłu, otworzyła je i wyszła
z mieszkania. Zeszła kilka stopni, wychodząc przed budynek. Oparła się o
ścianę, zakrywając ręką usta. Nie dała rady. Dłużej nie mogła tłumić w sobie
łez. Już jej było wszystko jedno. Czy moknie czy nie. Czy się rozchoruje czy
nie. Czy ktoś ją widzi czy nie. Powrót Tomasza do jej życia oznaczał
katastrofę emocjonalną. Bo gdy chociaż trochę udało się jej nie myśleć, nie
wspominać, on wrócił jak bumerang. Wrócił i rozpieprzył wszystko w drobny mak.
Stała tak dobre kilka minut. Czuła jak słone łzy spływają po jej policzku, mieszając się z
kroplami deszczu. Musiała w końcu się ruszyć. Wrócić do domu. Gdy otworzyła
torebkę, żeby wyjąć chusteczkę i wysmarkać nos, dostrzegła coś jeszcze.
Zapomniała, że gdy wychodzili z Antypodów, schowała jego telefon. Serio? –
odezwała się, spoglądając w niebo. Los sobie z niej najwyraźniej kpił. Zamiast
zadzwonić po taksówkę, jak miała zamiar, weszła z powrotem do budynku. Na piętro i do jego
mieszkania. Po cichu przymknęła drzwi, wchodząc dalej niż poprzednim razem.
Trzymając w dłoni jego telefon, spojrzała na leżącego przy łóżku Tomasza.
Spadając, musiał pociągnąć za sobą kołdrę, która teraz leżała w nieładzie. Tuż
obok miejsca gdzie stanęła, leżała przewrócona mała szafka. To zapewne ona
narobiła tyle hałasu, gdy stała w korytarzu. Podniesienie jej nie wymagało
siły. Gdy to zrobiła, położyła na niej jego telefon. W tym momencie, przeklinała
swoje dobre serce. Za dobre jak dla niego. Ściągnęła przewieszoną przez siebie
torebkę, którą również położyła na szafce i podeszła do niego. Nie mogła go tak
zostawić. Jakim draniem by nie był, nie mogła. Uklękła przy nim, dotykając z
czułością jego twarzy. I kogo ona oszukiwała? Chyba tylko jego. Mogła być dla
niego oziębła, gdy był przytomny, ale poza tym, nic się nie zmieniło. I tak nie
przestała go kochać. Dotknęła go za ramię, delikatnie potrząsając. Za pierwszym
razem zero reakcji. Za drugim, powoli zaczął przytomnieć.
- Tomasz.. Tomek, obudź
się. – zawołała, tym razem już go nie bijąc.
- Co? O co.. Ela? – przymrużył
oczy. – Śnisz mi się? – uśmiechnął się.
- Tym razem nie. – odparła. –
Pomóż mi. Musisz się położyć w łóżku.
- Jak? Jak mam pomóc? – mruknął,
spoglądając na nią.
- Obejmij mnie i spróbuj wstać. –
pochyliła się nad nim. – No już.
Przez chwilę nie był pewny czy
aby może to zrobić. Czy znowu nie oberwie po pysku. W końcu jednak objął ją i
wspólnymi siłami, udało im się wstać. Zachwiał się, gdy już oboje stali, ale
trzymał się jej dość mocno, więc o upadku nie było mowy. Spoglądał na nią, nie
wiedząc czego ma się spodziewać. Co zamierza zrobić. Kojarzenie faktów było nie
lada wyczynem. Gdy chciał zrobić krok w stronę łóżka, zatrzymała go, chwytając
za koszulę. Zdziwił się. Przecież sama mówiła, że ma się położyć.
- Poczekaj.. – spojrzała na
niego, a po chwili skupiła wzrok na
guzikach od jego koszuli. – Jak padniesz na łóżko, to znowu w ubraniu.. A nie
będziesz w tym spać do rana..albo popołudnia.. Kto wie, kiedy wytrzeźwiejesz..
– mruknęła, rozpinając powoli pierwszy guzik. Potem drugi, trzeci.. Przy
czwartym przytrzymał jej dłonie, by się tak nie spieszyła. Taka forma rozbierania
bardzo mu się spodobała i nie chciał, żeby za szybko skończyła. Przy rozpinaniu
kolejnego guzika, spoglądała mu w oczy.
- Jeśli masz mnie rozbierać, to
chcę być codziennie pijany. – zaśmiał się, szepcząc jej na ucho, co też u niej
wywołało bardzo mały ale jednak uśmiech. Na jego słowa pokręciła głową, a
zamiast odpowiedzieć, zdjęła z niego koszulę posuwistym ruchem. Odsuwając się
na metr, podeszła do stołu z krzesłem i tam powiesiła ją na oparciu. Przez
chwilę jeszcze gładząc materiał w palcach.
- Ze spodniami sam sobie
poradzisz. – mruknęła, w końcu się do niego odwracając. Gdy się do niego
zbliżyła, sięgnęła po kołdrę leżącą na parkiecie i położyła ją normalnie na
łóżku. Tak jak poduszki, które były porozwalane. Poprawiając pościel, nie
spoglądała na niego. Dała mu czas żeby się rozebrał i spokojnie położył.
Chwycił za pasek od spodni i nawet rozpiął go, ale po chwili przerwał. Zamiast
zdjąć spodnie, przyglądał się jej z uśmiechem, nie zamierzając w tym momencie
robić nic innego. Spodnie mogły poczekać.. W zasadzie, mogły się przydać do
czegoś więcej. Kiedy w końcu na niego popatrzyła, pokręciła głową. - No nie
stój tak, rozbieraj się i do łóżka.
- Chyba.. – podszedł bliżej. –
Chyba musisz mi pomóc. – uśmiechnął się odrobinę, dotykając palcem jej ramienia,
ale tylko przez chwilę. Gdy zabrał swoją rękę, obie dłonie wsunął do kieszeni
spodni.
- Chyba w Twoich snach. –
odparła, spoglądając na niego przez dłuższy moment. Znowu przez ułamek sekundy
się zapomniała. Zamiast na nim, skupiła wzrok na metalowej stojącej lampie,
walcząc z własnymi myślami. - Nie patrz
na niego. Nie myśl o nim. Ani w ten, ani żaden inny sposób. – zaczęła gadać
sama ze sobą. – Ekhmm łóżko masz pościelone..
Także.. na mnie już pora. – zerknęła na niego przelotnie, chcąc zabrać torebkę
z szafki, ale złapał ją za ramię.
- Dlaczego wróciłaś? – popatrzył
jej w oczy.
- Bo.. Bo zapomniałam Ci oddać
telefon.. – wydukała z siebie.
- Chyba Ci nie wierzę. –
uśmiechnął się. – Denerwujesz się.. – szepnął. – Wstydzisz się na mnie
spojrzeć. Boisz się, że zobaczę w tych oczach coś więcej jak złość..
- Wcale nie. Połóż się i
wytrzeźwiej.. – spojrzała na niego, chcąc go wyminąć ale zamiast tego, złapał
ją w pół i do siebie przyciągnął. – Zabierz te ręce.. mało Ci się oberwało? Znowu
chcesz? Puść mnie.
- Jak mam oberwać.. - uśmiechnął
się, robiąc krok do przodu. Potem jeszcze jeden. Przy trzecim kroku, oboje
stracili równowagę, lądując na łóżku. Przygnieciona jego ciężarem, nie miała
szans się wyswobodzić. Spojrzała w jego oczy, które wydawały się być pewne tego
co robi, a jednak były delikatnie zamglone. – Jeśli dasz mi w pysk, to chociaż
będę wiedział za co. – popatrzył na nią, w końcu przestając nad sobą panować.
Objął jej policzek, delikatnie dotykając jej rozchylonych warg własnymi. Nie
całował jej. Jeszcze nie. Oddychała szybciej a to znaczyło, że wcale nie jest
jej obojętny. Wcale nie jest tak bezwzględna jak stara się to okazać.
- Przestań.. Nie wiesz co robisz.
– odparła coraz bardziej zdenerwowana. To już nie było ani trochę zabawne. To było..
- Wiem co robię. Od dawna to
wiem. – szepnął, muskając delikatnie jej usta. – I Ty też musisz wiedzieć. –
popatrzył jej w oczy, będąc w kompletnym amoku. Pochłonięty zapachem jej perfum,
chyba całkiem stracił rozum. Zaczął ją całować. Namiętnie, z pasją. Tak, jak
chyba nigdy do tej pory tego nie zrobił. To było silniejsze od niej. Poddała
się. Przez kilka sekund, pozwoliła mu się całować jak tylko tego chciał. I
właśnie ten moment wykorzystał. Sam przerwał pocałunek, przykładając wargi do
jej ucha. – Kocham Cię. – wyszeptał, zamykając oczy. – Bardzo Cię kocham. –
kontynuował, muskając płatek jej ucha. Uśmiechał się przy tym tak, jakby był
najszczęśliwszy na świecie, że jej to wyznał. W końcu całkowicie się do niej
przytulił wtulając twarz w jej szyję.
W pierwszej chwili zdurniała.
Jakby przyłożył jej cegłą w głowę i nie wiedziała co się dzieje. Jeszcze nie
ochłonęła po gorącym pocałunku a tu.. Że co? Co on powiedział? Zacisnęła
powieki, chcąc sobie to poukładać. Nie mogąc się zbytnio ruszyć, spróbowała na
niego spojrzeć. Tulił się do niej, trzymając kurczowo i chyba znowu zasnął.
Przez sekundę naprawdę myślała, że mówi to do niej. Teraz wiedziała, że to nie
może być prawda. Był pijany, mało kojarzył.. Mógł myśleć o Sylwii i wszystko mu
się pomieszało. Z szoku w jakim była, wpadła w głupi śmiech. Zaczęła się śmiać
z ironii jaka ją spotkała. Ta.. kochał ją.. Jasne. Tak bardzo, że wyjechał i o
niej zapomniał. Znowu poczuła to samo. Żal. Okropny żal, który w niej siedział
od dawna. Był równie mocny jak jej uczucie do niego. A czasami nawet
silniejszy. I teraz to on wygrał tę
rundę. Zaczęła go od siebie odpychać, próbując się uwolnić. Chciała wyjść.
Natychmiast. Nie chciała jego dotyku, pocałunku.. Jak tylko pomyślała, że mógł
zrobić to z myślą, że całuje Sylwię, całkiem mu się wyrwała. Stanęła przy łóżku
spoglądając na niego tak, jakby robiła to po raz ostatni. Jakby to było ich
pożegnanie. To musiało być pożegnanie. Innej opcji nie było. Nie mogło być. Był
zaręczony, szczęśliwy.. I to nie w niej był zakochany. Po omacku sięgnęła po
torebkę z szafki. Nie chciała płakać, ale nie umiała być aż tak silna. Ze łzami
w oczach, opuściła mieszkanie trzaskając drzwiami. Ten dźwięk, na moment zbudził
Tomasza. Nie wiedział co się dzieje. Znowu wszystko wirowało dookoła ale był
sam. A wydawało mu się.. Chyba jednak tylko mu się wydawało. Po chwili, jego
powieki stały się ciężkie i zapadł w głęboki sen.
Zrezygnowała z taksówki. Musiała
się przejść i ochłonąć. Narzuciła na ramiona ażurowy biały sweterek,
gdyż po deszczu, nieco się ochłodziło. Nie mogła sobie na to pozwolić. To stało
się ostatni raz. Ostatni raz dała się ponieść. Mogła tam nie wracać. Mogła
zostawić ten cholerny telefon i jego śpiącego na podłodze. Należało mu się.
Mógł tam zgnić.. Ale nie.. Głupia Elka
musiała pomóc. Dała się omotać, dała się pocałować.. I przez jedną sekundę
dała się oszukać. Chciała żyć w przekonaniu, że wyznał jej miłość. Że to co mówił, było prawdą. -
Boże jaka ja głupia. – pokręciła głową, wyrzucając sobie wszystko co zrobiła
tego wieczoru. Zatrzymała się dopiero w
okolicach jakiegoś przystanku. Oparła się o jeszcze wilgotną szybę, próbując
nabrać powietrza ale nie mogła. Czuła jakby brakło jej tlenu. Nie mogła
odetchnąć. Wciągnęła powietrze przez nos, powoli wypuszczając je przez usta.
Raz, drugi, trzeci.. To było jak atak paniki. Czując, że ten stan mija,
popatrzyła na rozkład jazdy autobusów. Najbliższy miała dopiero za pół
godziny. Opadła więc na ławkę pod daszkiem i zamknęła oczy. Wiatr muskał jej
policzki, a ona starała się przestać rozpamiętywać. Starała, ale nie było to
proste. Ten rozdział trzeba było zamknąć. I zrobiła to, wychodząc z jego domu.
Jednego była pewna. Upłynie sporo czasu, nim zapomni o tych dwóch słowach,
które nieświadomy tego co mówi, wyznał innej kobiecie. Jej. Tej, która pragnęła
usłyszeć to chociaż raz w życiu. I usłyszała. Jednak nie umiała się z tego
cieszyć. Teraz już nie. Słysząc ciche stukanie, otworzyła oczy. Nie była sama. Spojrzała na staruszka, podpierającego się na lasce, który podświetlił sobie
latarką rozkład. Po chwili usiadł obok niej. Przelotnie na niego popatrzyła,
znów odpływając w zamyśleniu.
- Za grosz kultury.. – burknął
pod nosem.
- Słucham? Pan do mnie mówi? –
spojrzała na niego.
- A jest tu ktoś jeszcze? –
rozejrzał się i spojrzał na nią.
- Nie rozumiem.. O co panu
chodzi? – zmarszczyła brwi.
- Jaki cham puszcza samą kobietę o tej porze? – mruknął.
- Nie potrzebuje towarzystwa.
Daję sobie radę. – odparła.
- Kobiety wyzwolone.. Wszędzie
tylko dam sobie radę.. – westchnął.
- Takie czasy. Same za siebie
odpowiadamy – zerknęła na niego.
- Chamstwo.. chamstwo. – pokręcił
głową. – Za moich czasów..
Patrząc na staruszka, chciała się
stamtąd jak najszybciej ewakuować. Starała się go nie słuchać. Zamilkła, nie wdając się w dyskusję. Liczyła, że w końcu się
znudzi i sam się uciszy. Lubiła czasami porozmawiać ze starszymi ludźmi.
Takie rozmowy były kształcące, ale nie dziś i nie teraz. Była na to zbyt
zmęczona i rozkojarzona. Zamiast na nim, skupiła się na swoich pomalowanych na
czerwono paznokciach. Dziadziuś dalej rozprawiał na temat, jak powinno
wychowywać się mężczyzn, żeby porządnie traktowali młode kobiety. Ona zamiast
słuchać, spojrzała na zegarek. Jeszcze 5 minut. Wytrzyma. Postara się. Jej uwagę
przykuło teraz co innego. Zauważyła brak srebrnego łańcuszka, który nosiła wraz
z zegarkiem. Starała się cofnąć pamięcią, kiedy miała go po raz ostatni, ale
nie mogła. Za dużo się wydarzyło.. Mogła stracić go w Antypodach, taksówce albo
teraz po drodze.. Tak naprawdę wszędzie. Gorzej, jeśli został u Tomasza. Oby
nie. – pomyślała.
Zaczął mrużyć oczy. Podniesione
rolety wpuszczały słońce do pokoju, powoli wdzierając się na łóżko,
które stało blisko okna. Nie otwierając powiek, zaczął szukać po omacku
poduszki, żeby zakryć twarz. Jako, że nie znalazł nic pod ręką, przewrócił się
na bok, odwracając plecami do światła. Czuł, że zaraz łeb mu pęknie. Cokolwiek
to było, wierciło mu dziurę w czaszce. Przez kilka minut nie mógł skojarzyć co
się dzieje. Gdzie jest. Kompletna pustka. Gdy powoli otworzył oczy, uświadomił
sobie, że jest w swojej kawalerce. Jest w Warszawie. Z ogromnym wysiłkiem zwlekł
się z łóżka i podszedł do lodówki. Wyciągnął z niej małą butelkę wody i wypił
ją do dna. Popatrzył na swoje łóżko, na koszulę przewieszoną przez krzesło.
Miał na wpół rozpięte spodnie.. Co tu się działo? – przetarł ręką twarz.
Spojrzał na zegarek wiszący na ścianie. Była godzina 12. Na 14 był umówiony.
- O cholera.. – w tym momencie
przypomniał sobie o spotkaniu.
Dobra.. – powiedział sam do siebie.
Miał jeszcze chwilę. Zdąży się jakoś ogarnąć.. Z kuchni, poszedł prosto do
łazienki. Prysznic okazał się zbawieniem. Zimna woda powoli przywracała mu świadomość. Powoli
wracały wspomnienia z poprzedniego dnia i wieczoru. Był w tym lokalu z
wizerunkiem kangura.. To pamiętał. Facet z którym rozmawiał, zrobił mu jakiegoś
drinka.. Potem.. Zamknął oczy próbując sobie przypomnieć. Zakręcił wodę.
Wychodząc z kabiny, owinął się ręcznikiem i podszedł pod umywalkę. Myjąc zęby,
uświadomił sobie, że rozmawiał z Natalią. Pracowała tam. Tak, to na pewno była
ona. – pomyślał wypluwając resztę pasty i wypłukał usta. Chciała wezwać mu
taksówkę.. Wychodząc z łazienki, sięgnął po nierozpakowaną torbę. Musiał się
ubrać. Po chwili jednak usiadł. Czy to możliwe? Przyszła tam? To ona go tu przywiozła?
Zacisnął powieki, czując potwory ból głowy. Im więcej próbował sobie
przypomnieć, tym bardziej zaczynał odczuwać świdrowanie w głowie. A może to
wszystko był sen.. – mruknął, spoglądając raz jeszcze na drugie krzesło i
koszulę, którą tam powiesiła. Kiedyś już tak było. Miał tak realny sen, że był
pewny, że to się dzieje naprawdę. Teraz czuł się podobnie. Poza tym dużo wypił. Wszystko
mogło mu się pomieszać. Na pewno tak było. Musiało być. – pomyślał, zakładając
spodnie. Natalia musiała wsadzić go do taksówki i jakoś tutaj dotarł.. Reszta
musiała mu się przyśnić. Zgryzł wargę, sięgając po czystą koszulę. Gdy zamknął
oczy, widział ją bardzo dokładnie. Jakby stała tu przed nim. Miała długa
sukienkę w kwiaty. Rozpuszczone włosy.. Uśmiechnął się sam do siebie. Gdy
podszedł do lustra w przedpokoju, zerknął w stronę drzwi. Jakby coś miały mu przypomnieć. Ale nie wiedział co. Spoglądając na swoje
odbicie w lustrze, nagle podskoczył. Rozległ się dzwonek do drzwi. Zmarszczył
czoło. Podszedł do drzwi, przekręcając zamek i otworzył, spoglądając na swojego
sąsiada z naprzeciwka.
- Dzień dobry, słucham. –
spojrzał na niego.
- No dobry a raczej nie dobry..
Ja bym bardzo prosił, żeby to było ostatni raz. Panie Tomaszu.. Mam małe
dziecko i żona nie mogła go uspokoić przez cały wieczór. Cisza nocna jednak
obowiązuje – popatrzył na niego. – Ja rozumiem, Pan jest młody.. A ja wracam
zmęczony z pracy i też chcę odpocząć. Ale nie mogę. Dziecko płacze, bo u sąsiada
jakieś krzyki, hałasy.. Trzaskanie drzwiami..
- Ja bardzo przepraszam.. –
skrzywił się słysząc pretensje sąsiada. - Obiecuję, że to się nie powtórzy. –
popatrzył na niego. – Wczoraj.. ma Pan rację. Nie będę się tłumaczył. Mogę
jedynie przeprosić.
- No dobrze. Ja tylko chciałem
powiedzieć.. Żona prosiła, ja też proszę. Na przyszłość. – popatrzył na niego. -
Nie to, że mi przeszkadza sprowadzanie kobiet ale.. Proszę to robić
dyskretniej.
- Sprowadzanie kobiet? –
zmarszczył czoło. – O czym Pan mówi?
- O tej blondynce,
która otwierała drzwi i krzyczała. – odparł.
- Czyli była tu.. – zrobił krok w
tył. – Bardzo panu dziękuję.
- Za co? – spojrzał na niego jak
na wariata.
- Za wszystko! – poklepał go po
ramieniu.
- No wariat.. – pokręcił głową
wracając do siebie.
Gdy Tomasz zamknął drzwi, oparł
się o nie plecami. Po chwili odepchnął się i podszedł do łóżka na którym
usiadł. - Powoli, skup się.. – mruknął pod nosem zamykając oczy. Chciał
przypomnieć sobie wszystko od momentu, gdy pojawiła się w Antypodach. To nie
był sen. To już wiedział. Nic mu się nie wydawało.. Przyszła, budziła go..
Dotykając policzka lekko się roześmiał. Przypomniał sobie. Dała mu w gębę, żeby
się obudził.. Rozmawiała z Natalią.. Potem poszli do taksówki i przyjechali
tutaj. Sąsiad wspomniał, że się kłócili a kłócili się bo.. Potarł czoło
palcami, po chwili otwierając oczy. Czarna dziura.. Co zrobił, co jej
powiedział.. Czas nieubłaganie leciał. Musiał się zbierać do wyjścia. Rozejrzał
się za swoim telefonem, który leżał na szafce. Gdy po niego sięgnął, na
podłodze koło łóżka, zobaczył coś jeszcze. Pochylił się i wyciągnął mały
łańcuszek. Znał go. Należał do Elki. Już raz go zgubiła. Dlaczego się tu
znalazł? Co robił przy łóżku? Czy oni? Nie.. Musiał wyjść. Czuł, że jeśli tego
nie zrobi, jego głowa wybuchnie. Schował łańcuszek do kieszeni, wziął telefon,
klucze i wyszedł z mieszkania. Mrużąc oczy od słońca, czekał pod
domem na taksówkę. W żadnym wypadku nie wsiadłby do samochodu. Z tym bólem
głowy, prędzej wpadłby na drzewo, niż dojechał na spotkanie.. Stojąc w korku,
miał jeszcze chwilę czasu na poukładanie myśli. Pamiętał, gdy przyjechali
do niego do domu.. W pewnym momencie, wsunął rękę do kieszeni, żeby poprawić
klucze które go uwierały i wtedy sobie przypomniał. A przynajmniej skojarzył.
Droczył się z nią. O to poszło. O to się pokłócili.. Był zbyt.. Zbyt odważny. Zrobiło
mu się wstyd. Nie to, że był pijany to jeszcze nie trzymał rąk przy sobie.. No
to się popisałeś.. – mruknął do siebie.
- Słucham? Co pan mówi? – odezwał
się taksówkarz.
- Nie, nie.. Głośno myślę. –
spojrzał na niego.
Gdy wyjął z drugiej kieszeni
łańcuszek, zaczął obracać go w palcach. W którym momencie go zgubiła.. To
niemożliwe, żeby oni coś.. Chyba by pamiętał. Ale nie.. Nie mogli pójść do
łóżka. Musiało stać się coś innego. Ta pustka w głowie go dobijała. A jeśli coś
jej powiedział.. Na pewno wyszła. Chciał, żeby została ale wyszła. Potem
wróciła.. – powoli zaczął kojarzyć fakty, skubiąc palcami brodę. Przyniosła mu
telefon. Tak, po to wróciła. Oddała mu telefon. Oparł się o siedzenie. Co było
dalej? Z rozmyślań wyrwał go głos taksówkarza, który powiedział, że są na
miejscu. Musiał niestety zaparkować kawałek dalej, bo tam nie było miejsca.
Nawet nie zwrócił na to uwagi. Przyjął to do wiadomości,
zapłacił za kurs i wysiadł z taksówki. Słysząc trzask drzwi, znów miał
przebłysk. Nie chciał jej puścić. Ona chciała wyjść a on.. Przewrócili się na
łóżko. Chciała mu się wyrwać, wtedy musiała zerwać ten łańcuszek.. Nie słuchał
jej. Nie puścił.. Pocałował ją. Tak, na pewno ją pocałował. Oddała ten
pocałunek, to pamiętał. Wziął to za sen, a jednak to nie był sen. To była
prawda.. Całowali się i..
- Tomasz?! – usłyszał za swoimi
plecami znajomy głos. Gdy się odwrócił, zobaczył Monikę. Przez te cztery
miesiące nic się nie zmieniła. Jak zawsze kolorowo ubrana a teraz jakby tego było mało, mała jeszcze
dziwną fryzurę. Jakiś rodzaj loczka.
- Cześć. – uśmiechnął się
zaskoczony jej widokiem. – Co tu robisz? Wyrzucili Cię z „Co tam?” – zaśmiał
się, przytulając ją na powitanie, gdyż sama się do tego wyrwała i mocno go
przytuliła.
- Nawet tak nie żartuj. –
zaśmiała się. – Andrzej wysłał mnie na pocztę. A co Ty taki elegancki hm? Chyba
w życiu nie widziałam Cię w koszuli z guzikami. – parsknęła śmiechem. - No, no. Ale widok.
- Czasami mi się zdarza. – pokręcił
głową roześmiany. – Idę na spotkanie w sprawie pracy. Muszę jakoś wyglądać. Bluzę z kapturem zostawiłem w domu. Morduję tylko nocą. - uniósł brew.
- Wariat! - roześmiała się. - Szukasz pracy? Kurczę Tomasz.. Szkoda, że już z
nami nie pracujesz.. – westchnęła. – Ten młody wszystkich denerwuje.. Ciągle
robi jakieś pomyłki i trzeba korzystać z usług agencji. Mikołaj musi poszukać
kogoś nowego, bo inaczej będzie kaplica. Artur się do tego kompletnie nie
nadaje.
- Mikołaj musi poszukać? –
zmarszczył brwi zdziwiony. – Chyba Elka. Przecież to ona jest naczelną i to ona kompletuje zespół.
- Ta.. To Ty nic nie wiesz? –
popatrzyła na niego zdziwiona.
- Nie było mnie w mieście.. O
czym mam wiedzieć? – odparł.
- Jakbyś zaglądał na stronę to byś wiedział. Elka od 3 miesięcy nie jest już
naczelną.. Mikołaj ją zastąpił. - uśmiechnęła się.
- Co Ty powiedziałaś? – zbaraniał
słysząc jej słowa.
Kochani :*
Uff. Udało się. Dwie części w dwa dni.. Jestem wielka! A teraz czas na zasłużony odpoczynek. Kiedy kolejna część? Jeszcze nie wiem.. Ale wiem jedno. Będzie się działo. Oj będzie. :))
Kochani :*
Uff. Udało się. Dwie części w dwa dni.. Jestem wielka! A teraz czas na zasłużony odpoczynek. Kiedy kolejna część? Jeszcze nie wiem.. Ale wiem jedno. Będzie się działo. Oj będzie. :))
No nieźle. Na razie na nic więcej mnie nie stać. Brakuje mi Pikusia. Ciekawe czy Tomasz wróci do redakcji czy może zatrudnią tam Natkę. :-D
OdpowiedzUsuńniebawem się okaże.
UsuńBrak mi jakichkolwiek słów....idę spać z uśmiechem, ogromnym usmiechem, chyba nie jestem w stanie napisać nic bardziej kreatywnego!
OdpowiedzUsuńWika;)
hahaha brakło kobiecie słów :D ups to narobiłam :)
UsuńDzieje się!
OdpowiedzUsuńEliksir Bena kopie mocno, znieczulenie pierwsza klasa, a do tego z pomocą przychodzą niewiasty, o których śnisz po nocach. Żyć, nie umierać... a rano zdychać. 😆
Natka szuka pomysłu na siebie w Antypodach, do których trafia, po tym jak jej niedoszły mistrz wystawił ją do wiatru. I co robi? Robi padalcowi dobrze wzywając na pomóc Elkę. Na jego szczęście, siostry udrękę.
Z narąbanego w trzy "D" Tomasza udało się Natce wyciągnąć zaskakująco dużo informacji. Przyjdzie czas by je wykorzystać... Tylko czy ta najbardziej zainteresowana będzie chciała słuchać? Kluskowi nie uwierzyła. A to ci niespodzianka!
Tomasz nie miał szans wytłumaczyć się w "cywilizowany" sposób w parku, więc postanowił sobie ulżyć i powspominać w znieczuleniu... ogólnym. Ostatecznie wyszło na to, że niezamierzenie sobie (chwilowo) pomógł.. Jak to leciało, "jak nie ciastem, to winem"? No to sobie chłopina pomógł. Czystą, rudą, ginem...? Jeden spolonizowany Australijczyk raczy wiedzieć czym jeszcze się Klusek napoił... 😆
...( Hm, może dziadek Bena był fanem Orłów - nomen omen- Górskiego? Ci to potrafili robić mikstury zlewają do wiadra wszystko, co udało im się znaleźć w hotelowych barkach)😅....
W każdym razie skoro nadarzyła się okazja, należało z niej skorzystać. Ot, żelazna logika naalkoholizowanego rozumu. 😉
Klusek taki figlarz! I ja chłopaka doskonale rozumiem, po kilku przysłowiowych głębszych ciekawe rzeczy przychodzą człowiekowi do głowy. Oj, tak! Borze szumiący, naprawdę to napisałam? 😳🙊
Powiem tak, czytając dzisiejszy rozdział miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś już tę historię grali. I to nie raz. 😉😇
Elka przy całym swoim wkurzeniu i tak zaskakująco długo trzyma fason. Zacięta mina, zaciśnięte usta, ale zwierzęcy magnetyzm między nimi i tak na końcu daje o sobie znać i wypływa na wierzch. Tęsknota za jego bliskością na krótką chwilę przejęła nad nią kontrolę. Refleksja jak zwykle przyszła później i Elka jak to Elka dopisała sobie do wieczornych wydarzeń własną historię. Oczywiście, w wersji najbardziej pesymistycznej.
Dziewczyna może oszukiwać wszystkich w koło, a siebie najbardziej: że to już koniec, że nigdy więcej, że nienawidzi... Kij z tym, że nikt w to nie wierzy, łącznie z Kluskiem w odmiennym stanie świadomości. Jak na naprutego, całkiem nieźle ogarniał... zanim uderzył w kimę😄
Z resztą rekonstrukcja zdarzeń też poszła mu zadziwiająco sprawnie! Potrenował w Szczecinie i takie są tego efekty, zaprawiony w boju 😉
Upłynie pewnie sporo czasu zanim Eltomki na dobre odbudują to, co stracili wraz z jego wyjazdem do Szczecina. Ale ta chwila zapomnienia daje Tomaszowi nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone i warto zawalczyć. Ba, trzeba! Nawet jeśli ona chowa się za maską obojętności. No i ma chłopak w posiadaniu fanta, którego Elka może zechce odzyskać. Choć na teraz gotowa pewnie spisać go na straty.
Gorzej jeśli wpadnie na pomysł szybkiej ewakuacji ze strefy zagrożenia i zaszyje się tam, gdzie diabeł mówi dobranoc... Ale zaraz... Tomasz jak chce to potrafi być kumaty i poszukiwania pewnie zacząłby od domu na wsi. Tam, gdzie wszystko się dla nich na poważnie zaczęło.
Nie miałabym nic przeciwko powtórce z rozrywki, tylko z lepszym zakończeniem tej wycieczki 😉
Monika znalazła się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Eureka, Elka nie jest naczelną! Klusek teraz już wie, że poranna prasówka to podstawa. Sporo czasu można było w ten sposób zaoszczędzić. Pytanie, kiedy zrobi z tej wiedzy użytek i zacznie działać będąc w pełni władz umysłowych?
I na koniec, czy Elka na przystanku przypadkiem nie spotkała naszego starego znajomego? To gderane i zamiłowanie do wskazywania, co w relacjach międzyludzkich uchodzi za kulturalne to wypisz wymaluj Dziadek Rozkład!
Tylko, co on robił o tej porze na mieście? Jeszcze się nieborak przeziębi😉
Hahahahahahahahahaha zanim zacznę odpisywać, muszę się ogarnąć ze śmiechu ! Zawsze doprowadzasz mnie do łez ! Mój mistrz komentarzy! <33
UsuńNatka zanim ściągnęła pomoc, sama nawtykała co nie co. Miała w końcu okazję.. W zasadzie miała ochotę zmiażdżyć go jak mrówkę ale cóż. Okoliczności nie sprzyjające mordowaniu :P Twoja teoria na temat trunków bije na pysk. Składam pokłony ! Co do akcji ewakuacji. Nie zamierzam jej nigdzie wysyłać. Nie tym razem. Chociaż domek na wsi jeszcze powróci nie raz. <3 Nie teraz, nie tak szybko ale na pewno zagości tak jak trzeba i tym razem potencjał zostanie wykorzystany :))) I tak, dziadek rozkład powrócił ! :D Co robił? Kiedyś to się wszystko wyjaśni :DD
Dziadek Rozkład zawsze pojawia się po alko, choćby to było tylko piwo nad Wisłą😁
UsuńMy kobiety zawsze mamy ochotę zdzielić przez łeb i zmiażdżyć padalca. A jak przychodzi, co do czego to groźby wprowadzają w życie tylko sylwiopodobne suki i dwulicowe wydry 😉
W serialu Natka zawsze starała się być głosem rozsądku nakręcającej się Elki,... "Tomasz taki nie jest"... "Znam go"... może i teraz będzie starała się tonować siostry emocje? Choć tak naprawdę praktycznie Kluska nie zna😊
Po prostu to jest strażnik moralności klusków! :DD Wyskakuje jak filip z konopi :D
UsuńTo, że go nie zna, nie znaczy, że nie pozna :))
czasami trzeba slepym pomagac ale najpierw porządnie opierdzielić XD
Czyli trop z Natką może być dobry. Wszystko jest możliwe😊
UsuńWcale się nie zdziwię jak Dziadek Rozkład pojawi się na przystanku PKS w eltomkowej wiosce 😂 Wśród pół kwitnącego rzepaku na największym wygwizdowie, wypizdówku jakich mało, w przysłowiowym in the middle of nowhere😅
hahahahaha tak będzie stał pod szyldem witamy w KURWIDOŁKACH ! :D A obok tabliczka do Piździwólki 15 km w lewo :D
UsuńOch!! Jaka lekka i przyjemna część :) Pierwszy raz przeczytałam ją w nocy zaraz po publikacji, tak do podusi. Chłonąc kolejne linijki tekstu czułam, jak schodzi ze mnie napięcie "ostatnich 4 miesięcy". Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak to we mnie siedziało. W rezultacie zasypiałam z uśmiechem, czując się dużo, dużo lżej..
OdpowiedzUsuńZaraz po przebudzeniu - powtórka z rozrywki. Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności :))) O nie!! I znowu banan na twarzy a im szerszy, tym i ciekawość większa, co Ty tam dla nich i dla nas szykujesz..
Fajnie, że już zaczęło się co nieco wyjaśniać. Tomek o najważniejszym wie od Moniki a i Eluś ma o czym rozmyślać. Jeszcze Natka niech dorzuci swoje trzy grosze.. i już dziewczyny mają temat na babski wieczór.
Tomasz "znieczulony" więc odważny. Pytanie na ile tej odwagi mu starczy, żeby działać i wyjaśniać nieporozumienia na trzeźwo?
W słowie do nas zapowiedziałaś, że będzie się działo.. i super! Niech się dzieje! O rany! Nie mogę się doczekać <3
Monika
lekka bo na rauszu haha ! podobno jak sie spijesz to wszystko wydaje się takie proste ! :D
UsuńNiestety nie znam tego uczucia, więc improwizowałam :DD Chyba wyszło całkiem nieźle :D
Co szykuję? a wiele.. to na pewno. Będą emocje, będą zgrzyty, będzie pikantnie, będzie romantycznie.. Będzie zabawnie :D
Tomek będzie wiedział co robić tylko troszkę trzeba będzie schować dumę w kieszeń :)
Całkiem nieźle?? Na Mistrzowskim poziomie!! Zarówno improwizacja, jak i cała reszta. Rewelacyjna część wywołująca mnóstwo emocji <3 Gratuluję!! ❤ Monika
UsuńNie spodziewałam się wielu rzeczy. W głowie miałam radarek, który mi szeptał, że jedynie skończy się na macankach przed wejściem, że Elka obdarzy Kluska kilkoma splaskaczami i do widzenia. Ale ty mnie, kobieto zaskoczyłaś porządnie!!! Z każdym kolejnym słowem kopara opadała coraz to niżej, i dotarła aż do piwnicy... Po drugiej stronie planety ;pp
OdpowiedzUsuńAle zanim dojdę to tej emocjonującej sceny, zacznijmy od początku...
Natalia została rzucona przez Bena na głęboką wodę. Prócz klientów, których musiała obsłużyć przy barze, musiała zająć się klientem, który został poczęstowany eliksirem Bena. Genialne było zakłopotanie Natalii, kiedy okazało się, że tym klientem okazał się mężczyzna, który 4 miesiące temu zostawił bez słowa swoją siostrę. Sama bym go też ubiła, gdyby nie obecność klientów. Klusek na to zasłużył ;P Zabawnie wyglądała rozmowa, a właściwie próba podjęcia rozmowy między Natalią i Tomaszem. Nieprzytomny, mocno nawalony Klusek wpierw mówi, potem kiedy ma nadejść najlepsze, to zasypia... :D Natalia przeżywa Zonk nr 1 w postaci braku numeru telefonu do Sylwii, za to widzi nr telefonu Elki. O co kaman? Niestety z pijanym nie pogada, więc chcąc nie chcąc, dzwoni do Elki...
Tamta mimo wcześniejszego przeciwu, decyduje podjechać do Antypodów. Jednak wino działa w dobrą stronę ;P Pewnie gdyby była trzeźwa, nie zdecydowałaby się na taki krok, ale kto tam wie? Jak to napisałaś, tzn. jak to powiedziała Natalia: „Matka Teresa” się znalazła! xdd Elka koniec końców podchodzi do Kluska i padłam xD Najpierw delikatnie, czule, by potem... TRACH! Dostał drugiego splaskacza tego samego dnia, od tej samej kobiety :D Bidulek... Kobieta go bije, ale co, nie zasługiwał? Oczywiście, że zasługiwał :D I z chęcią bym do niej dołączyła xD Tomasz nie wierzy, że przed sobą widzi Elkę. Myśli, że to mu się śni... W sumie to się mu nie dziwię. W takiej kiecce i rozpuszczonych włosach... Chyba nigdy jej takiej nie widział ;pp Po chwili zachciało mu się czułości i się wtulił w Elkę, która niespodziewanie... Wylądowała na jego kolanach. Szalony ten Tomek, oj szalony... ;pp Całej sytuacji z boku przeglądała się Natalia. W tym momencie padłam po raz drugi. Fajnie jest przeczytać jeszcze raz tą scenę z perspektywy osoby obserwującej całe to wydarzenie. Najpierw śmiech po splaskaczu, a potem Zonk nr 2 w postaci Elusia na kolanach Kluska, tulącego się do niej jak do misia :D
Koniec końców Elka dzwoni po taksówkę i ledwo udaje jej się przetransportować Tomasza do samochodu. Tak wgl. u cb pijany Klusek przypomina mi pijanego mecenasa Kaszubę po zażyciu tabletek i przypadkowemu wypiciu bimbru. Tak samo uhahany, ledwo trzymający się na nogach, uroczy przy tym także... Pewnie dlatego łatwo mi było wyobrazić sobie pijanego Tomka :D Oczywiście nie omijając faktycznie pijanego Kluska w serialu, mimo iż minusem była obecność Nadii ;pp Ale wracając do opowiadania... Tym razem to Elka przeżywa Zonk nr 1, kiedy Tomek zaprzecza kurs do Wilanowa i prosi o podwiezienie do jego kawalerki. Zonk nr 2 – mizianie u czułe słówka w samochodzie. I znowu w momencie kulminacyjnego wyznania (w sensie intryga Sylwii), znowu Tomuś zasypia... Ech, jak zawsze w najlepszym momencie... xDD
Nie zabrakło znaku specjalnego Eltomków – deszczu. Zawsze musi się pojawić w odpowiednim momencie :D Z deszczem kryją się w większości miłe dla nich wspomnienia. Taniec w deszczu, pierwszy pocałunek z inicjatywy Tomasza... Można byłoby wymieniać ;pp
c.d.n. ;)
No i przechodzimy do próby otwierania drzwi do kawalerki Tomasza. Elka przeżywa Zonk nr 3 – poszukiwanie kluczy, przy którym Klusek nie może się powstrzymać z pieszczot Elki, poinstruowanego przez jego samego... Ach, ten zboczek! ;P W sumie po 4 miesiącach postu nie powinno dziwić, tym bardziej że był pod wpływem alkoholu, a na trzeźwo tylko by to sobie wyobrażał :D Tak swoją drogą... Czy przez te 4 miesiące Tomasz miewał jakieś sny z Elką w roli głównej w takich sytuacjach, jak jeszcze śnił kilka miesięcy temu? :D Zresztą... To pytanie retoryczne, bo wiadomo, że tak było ;pp I jeszcze jedno pytanie – czy powrócisz do fantazji sennych, jak kiedyś? :D Przydałoby się coś na pokrzepienie serc biednych Klusków ;pp
UsuńNo dobra, znowu przejdźmy do meritum ;) Klusek dostaje trzeciego splaskacza, aż się gorąco zrobiło :D Elka wciąż wkurzona na Kluska, wypomina mu nagły wyjazd do Paryża, bez słowa wyjaśnienia. Tomek zdziwiony, ale próbuje wyjaśnić. Mimo iż jest pijany, to widać że trzeźwo myśli, a Eluś nie chce go słuchać i wywija orła przy wejściu... Taka fajna kara za zamknięcie mu jadaczki :D I przeżywa Zonk nr 4, widząc walizki, kartony itp. A Klusek ponownie robi psikusa, zamyka drzwi na klucz i chowa klucze z powrotem do kieszeni. Prr, szalony! :D Elka ma tego serdecznie dosyć i chce wyjść, po czym przeżywa Zonk nr 5 – po raz pierwszy jest świadkiem załamania Kluska, który... Płacze! No, to nieźle się potoczyło... Aż się Elce się zrobiło przykro, ale nie dziwię się, bo i ja bym oszalała widząc płaczącego Tomka xdd Odebrała klucze i nie chciała go już więcej widzieć, ale... Życie kpi z niej i przypomina o telefonie Kluska, którego nie oddała. Serce każe jej wracać, i tu się zaczyna największy Zonk Ever, który przeżywam wraz z Elką :D Myślałam, że tylko pomoże mu się położyć do łóżka, ten zamruczy i w półśnie powie „Kocham Cię”, tak bez emocji, a Elka jedynie prychnie i jak gdyby nigdy nic wyjdzie z mieszkania i tyle z tego będzie. Ale to co ty tutaj napisałaś to przekracza wszelkie granice! Czegoś takiego w życiu, ale to w życiu bym się nie spodziewała :D Elka mogła zostawić go na zimnej podłodze, ale postanowiła mu pomóc. Już w momencie rozpięcia koszuli zrobiło mi się gorąco, a co dopiero potem? ;pp Elka próbując się wyswobodzić z uścisku Kluska, koniec końców ląduje z nim na łóżku... I to dosłownie :D Fruuu! I już leżą, nawet nie wiadomo kiedy i jak xD I dochodzi do kulminacyjnego momentu Elki i mojego Zonka Ever! Tomasz zatęsknił za pocałunkami i w końcu udało się doprowadzić do tego stęsknionego czynu. Sama Elka mimo szoku i niedowierzania odwzajemnia pocałunek. Niesamowicie pokręciłaś atmosferę, aż nie dowierzam do tej pory :D Jeszcze wyznanie miłości Kluska doprowadziło mnie do skołatanych myśli i sporego wzrostu hormonu szczęścia ;pp No, poleciałaś po bandzie! Nieźle, nieźle... Tylko oczywiście Elka, jak to Elka wmówiła sobie, że to wyznanie miłości jest kierowane do Sylwii i dupa Jasiu z tego wyszła. Ech Eluś, Eluś... xdd Jak w serialu... xddd
c.d.n. po raz 2 ;)
Koniec końców wychodzi z mieszkania i kieruje się do domu... I niespodzianka! Powraca nasz kochany Dziadek Rozkład! :D :D :D Bardzo brakowało go w twoim opowiadaniu i cieszę się, że ponownie mogliśmy o nim przeczytać ;P Jak zwykle prawił swoimi mądrościami życiowymi, a biedna Eluś musiała go słuchać, aż do przyjazdu autobusu ;pp Mam nadzieję, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Taki fajny dziadek z niego, że mógłby się częściej pojawiać :D
UsuńNo, i mamy nowy dzień, który Klusek rozpoczyna kacem – mordercą ;pp Ledwo pamięta z poprzedniego dnia, podobnie jak Elka po zażyciu narkotyków podstępnie podanych przez Cezarego, ale dzięki zimnego prysznica i upływu kolejnych minut, zaczyna sobie wszystko przypominać. Dodatkowo znajduje bransoletkę Elki, przez co mnożą mu się pytania, czy aby coś się między nimi nie wydarzyło przypadkiem. Tak swoją drogą to ciekawe, czy będzie miał odwagę oddać Elce bransoletkę. Być może Klusek, jak to Klusek wręczy go Benowi, by ten przekazał Natalii, by tamta przekazała Elce. Tak może być :D Albo odda Monice, która spadła mu z nieba. I dzięki Ci, Boże za nią! Dzięki uroczej koleżance, Tomasz dowiaduje się, że Elka już nie jest naczelną portalu „Co tam”, dzięki czemu może zacząć działać i ponownie zawalczyć o serce Elki. I to jest mocne zakończenie! Zakończenie, dzięki któremu już chce się czekać na ciąg dalszy! :D
Kochana, ty się napracowałaś, pisząc ciągiem oba części opowiadania. Włożyłaś w to dużo serca i pasji, dzięki czemu masz ode mnie rekordowy komentarz, który nawet i ja się nie spodziewałam, że taki długi napiszę :D To jest coś niezwykłego! Dzięki tobie mimo iż wcześniej nie znosiłam komentować opowiadań itp., zwykle pisałam 3,4 zdania, to teraz podbijam wszystkie możliwe rekordy. Ten komentarz ma już prawie 2 strony na Wordzie (a właściwie to w programie OpenOffice ;p), więc jest to rekord rekordów :D Wracając do ciebie, zasłużyłaś na odpoczynek, by zregenerować siły, nazbierać weny i czasu na napisanie kolejnych części, które będziemy czytać z coraz to większą pasją i zaangażowaniem. Odpoczywaj i jak już będziesz gotowa, to wracaj do nas! Będziemy wiedzieć, że czekanie na twoje opowiadanie będzie się opłacało i kolejny raz będziemy się zachwycać twoimi pomysłami :)
Dziękuję za tą część, i już nie mogę się doczekać kolejnych! ;**
Hahahahaha to Ty jeszcze nie wiesz, że ja jedno mówię, drugie robię a trzecie piszę? :D O dawaniu w pysk mówiłam i zrealizowałam.. Z początku nie wiedziałam ile razy będzie no ale samo wyszło że Klusio dostał w piękną buzię kilka razy :D Ben jak to Ben, najpierw chciał dobrze a potem trzeba po nim sprzątać. Padło na Natkę :D A że Natka wkurwiona no to miała okazję trochę przygadać nawalonemu Tomaszowi.. To że on mało pamięta co mu powiedziała to już zostawmy na inną godziną :D Do tego tematu wrócą oboje :D A raczej Natka wróci :D A Elcia jak prawdziwa rasowa kobieta. Idzie z pomocą a jednocześnie w głowie zamiar wkurwienia przeciwnika. W tym przypadku.. pokazania a masz, wcale nie jestem pączkiem w żałobie. Wcale po Tobie nie płacze.. Aha.. Już to znamy. Na zewnątrz twarda, zamyka się w domu i w ryk.. Tobie było łatwo sobie wyobrazić pijanego Tomka a ja to musiałam przelać na papier.. ja, która mało co pije i nawet nie wie co to kac.. Musiałam ubzdryngolić człowieka i jeszcze pisac jak to jest jak sama nie wiem jak to jest, mistrzostwo improwizacji.. Swoją droga ciekawe,może Mati zaprosi mnie do tego teatru na impro :DD Odwalimy duet roku :DDD I fakt, te akcje pt "wyznaję prawdę a raczej próbuję ubrać w słowa swoją wielką głupotę i sru śpię" sama z tego lałam. Ja to jednak potrafię podtrzymać napięcie do samego końca. :P Jak już poruszamy temat Tomasza zboczka :D No cóż.. Chłopak zakochany, poczuł się śmiały to i rączki poszły w ruch. 4 miesiące bez Elusia i biedak nie wyrobił. Musiał sobie ulżyć :DDDDDD I tak, śnił a o tych snach będzie mowa już za jakiś czas. W końcu nie wszystko na raz a nie ma jak w pracy, szepnąć słówko na ucho, że śniło mu się to i tamto.. Potem Eluś nie będzie mogła się na niczym skupić <3 Niedobry Tomaszek.. taki z niego gagatek się zrobi ale lubimy to prawda? :D
UsuńPłaczący facet.. niby żałosne a jednak, gdy płacze ktoś na kim nam zalezy, jakkolwiek byśmy byli na niego wściekli to jednak serce zaczyna kruszeć i.. :) I tak, kulminacyjna scena tej części.. najpierw guziczki, potem spodnie a potem Tomek wkracza do akcji i.. robi coś o czym na trzeźwo nigdy nie pomyślał. Znaczy pomyślał ale nie w tym czasie co trzeba. Mówiłam, że będzie „kocham Cie” ale było tyle śmiechu z tego, że nikt nie myślał że to będzie w takiej formie a tu zaskoczenie i fajnie! <3 Chciałam żeby tak było. Żeby zrobił to w ten sposób nie tak po prostu bredząc.. Tylko stęskniony i prawdziwie mówiący. Inna sprawa, że Elunia jest niedowiarkiem i ma zrobioną wode z mózgu przez czarownice z Salem :DD To czupiradło ruskie narobiło bigosu i z wyznania nici. Ale na wyznanie przyjdzie odpowiednia pora, zresztą.. jeszcze wiele kwiatków wypłynie po drodze. Już się sama nie mogę doczekać. Och ten mój szalony mózg :DD Dziadek rozkład? Poprosimy drugi raz.. On się jeszcze kiedyś znów pojawi i może jeszcze raz.. To jest dość tajemnicza postać ale koniec końców czuję że będzie niezłe zaskoczenie. Hahahaha jakby Tomasz zażył prochy „CEZARA” to by dopiero była masakra kluska XD Może jednak zostańmy przy napojach wyskokowych :D Bransoletka to jeszcze znak zapytania.. Nie wiem jak potoczą się jej losy, zobaczymy :) I na sam koniec wkracza nasza kolorowa papuga Monia <33 Jak zawsze szczera i wygadana więc.. następuje objawienie i olśnienie Kluska ! I co teraz? Jestem totalnym debilem.. Czas to naprawić! I mamy niespodziankę, Twój rekordowy komentarz i moja rekordowa odpowiedź haha :D uzupełniłyśmy się <3
UsuńSuper część :) i nalepsza z tych wszystkich ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję.
UsuńZastanawiałam się jak to będzie z Tomaszem,,Przypomniał mi się tekst sp .Mirka Breguły..Nigdy sie nie dowiesz ,co naprawde we mnie śpi i budzi się kiedy cię dotykam.Nigdy ci nie powiem ,chociaż uwierz mi,,Obawiam się ..Że gdy spytasz mnie o wszystko,nie wyksztusze z siebie nic.. Wielkie zaskoczenie oczywiście wyznanie Tomasza po dobrym głębszym.Na trzeżwo bedzie mu gorzej,,Rewelacja kochana jak zwykle. Pozdrawiam serdecznie Twoja fanka.
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać ,że czytałam trzy razy .Nie mogłam się nasycić ,tym rozdziałem Wow,,,,
Usuńhahaha świetne słowa, pasują jak ulał :))
UsuńNa trzeżwo zawsze gorzej ale jak już przyjdzie co do czego to będzie bardzo miło, to mogę obiecac <3
trzy razy? wow !
Ło kochaniutka, zagęściłaś atmosferę jak Huta Katowice. Chociaż w tym przypadku należałoby chyba powiedzieć "bimbrownia". Zdradzisz przepis na trunek Grandpy Bena? Chętnie bym sobie takiego chlapnęła. Parę rzeczy przydałoby się zapomnieć. Faktycznie alklhol to najgorszy z możliwych zapominaczy, ale na krótką metę daje radę. Następnego dnia samo przypiminanie tak cholernie boli, że człowiek woli skupić się na dogorywaniu...
OdpowiedzUsuńTakże rozumiem Kluska. Za to Nati mnie zaskoczyła. Ma dobre serce po tatusiu ale charakterek Sławy. Jej rozmowa z pijanym Kluskiem była rozbrajająca😂 W ogóle pinany Tomasz to hit sezonu. Uroczy był. Alkohol to jednak dziwna rzecz. Sprawia, że nie ogariamy rzeczywistości, ale nadal mamy jakieś priorytety. Pijana determinacja Tomasza, żeby wyjaśnić Elce całą sytuację, jest godna podziwu. I to jego "Kocham cię". To mnie rozwaliło. Pół biedy pijane macanie. Było bardzo gorąco, ale nie tylko ten aspekt ich relacji w Twoim wykonaniu mnie tu przyciąga. Robi to przede wszystkim ich (i Twoje) dojrzałe podejście do związków i miłości. I sprzeczności, wszędzie sprzeczności - tak życiowe. Kochający, dojrzały Tomek zachowuje się jak tchórz i kretyn w imię miłości. Dojrzale, Klusiątko ty nasze. Elżunia to kolejny człowiek-paradoks w tej całej historii. Niby taka mądra, tak zna się na ludziach. A tak nie zna samej siebie. Miejmy nadzieję, że ten wyjazd Tomasza czegoś ją o sobie nauczy. A przede wszystkim nauczy ją wartości samej siebie. Do tej pory to on był słoneczkiem, w promieniach którego się wygrzewała. Wierzył w nią, motywował, służył ramieniem i w końcu kochał. No ale słoneczka zabrakło, a Elcia uczy się żyć w nocy. Na szczęście nauczyła się, jak ją trochę obłaskawić. Miałam wiele zastrzeżeń do intrygi Sylwii, ale teraz widzę, jak dobrze to wymyśliłaś. Pikuś przejął stanowisko, a Elka haruje, żeby wyrobić sobie pozycję. I nie tylko. Ale to właśnie ciężka praca, która pewnie jakoś niedługo zaprocentuje pomoże jej uwierzyć w siebie. Tak sobie myślę, że paradoksalnie, rozwalenie Elce życia było najlepszym, co mogłaś dla niej zrobić. Jeżeli kiedyś stworzą związek z Tomaszem, oboje wejdą w niego na równych prawach i bez kompleksów - bez zaciemnionego obrazu własnej osoby. Tomasz też wiele się nauczy. Miejmy nadzieję, że zrozumie, jaki jest kiepski w roli (o)błędnego rycerza - Doro, te Twoje komentarze ❤ Idź i nie grzesz więcej, Knedelku nasz nadziany...tfu, kochany😀
Jak bardzo nieskładne to było? Wybacz, włączył mi się tryb: psycholog-amator.
Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji!
HAHAHAHAHA HUTA KATOWICE! <3 pierwsze zdanie a ja już leżę! Boję się co będzie dalej :D A wiec czytam i odpowiadam.. Sama bym chciała wiedzieć co ten australijski mózg wykombinował :D To jest mieszanka wybuchowa i kolorystyczna.. Zapamietać proszę! Unikać czegoś czerwono pomarańczowego :DD I racja, wracanie do tego co było boli. Na trzeźwo daje popalić a co tu mówić na kacu? Wspomnienia zawsze bolą.. Jak nam smutno to te radosne bolą bo nie wrócą. Jak nam wesoło to przypomina nam się coś co było i zaczyna być smutno i ot cała filozofia wspomnień. Wniosek? Nie wspominajmy to zawsze boli : ( Natka klonem Sławy? O matko i corko tego jeszcze nie grali w tym opowiadaniu :D Właśnie chyba czas żeby Sława się pojawiła.. I Gienia.. i będzie ku temu okazja. Było smutno, było pikantnie to teraz czas na poprawę humoru :D Jak już wspomniałam, pisanie o pijanym Klusku to mistrzostwo.. ta która pije od święta opisała niezłego menela :D w tej ekskluzywnej formie :DD Wow <3 jak miło się czyta takie stwierdzenia że mam dojrzałe podejście do związków i miłości <3 Staram się, czuję tak. Może dlatego jestem singielką bo wciąż czekam na księcia na białym koniu? Może mam wyidealizowane podejście do miłości ale jak to już w serialu była mowa, można z kimś być ale jeśli nie będzie miłości, wciąż będziesz samotny.
UsuńDziewczyny,Tomasz narąbany jak messerschmitt to absolutne mistrzostwo świata! Potwierdzam. Brawurowa kreacja😀 Jest i gorąco, i śmiesznie, i smutno.
UsuńSingielko, śmiem twierdzić, że to jeden z najlepszych fragmentów jakimi nas dotychczas uraczyłaś.
Pomysł z napojeniem Kluska to prawdopodobnie najlepsze, co można było zrobić dla dalszego rozwoju wypadków.
Tomasz nie dość, że wypity to jeszcze sprawia wrażenie oczadziałego (ach, ta Huta Katowice❤). Do otoczenia idzie przekaz, że coś poważnego musiało się wydarzyć w jego życiu skoro zachowuje się w sposób zupełnie do siebie niepodobny. Jest dupkiem, ale chyba trzeba mu pomóc. Pojawiają się znaki zapytania, ślepe uliczki... Jego niedyspozycja pozwala Elce i Natce na zdbycie informacji, których nie zdobyłyby w normalnych okolicznościach. Najzwyczajniej w świecie nie chciałyby z obywatelem Kluskiem gadać. A tak mamy wgląd w jego kontakty... i kartony. Jak to dobrze, że Elka nie skończyła jak Hanka Mostowiak!😆
Tomasz sobie pomacał, a kiedy wytrzeźwiał i przypomniał sobie swoje wieczorne akcje odkrył, że Elka żywi do niego trochę więcej uczuć niż złość i pogardę. To znaczy: Na koń! Jest nadzieja!... Elka pod płaszczykiem plaskaczy trzeźwiących wyładowała na nim całą swą złość, jednocześnie odkrywając, że wciąż się z tego kretyna nie wyleczyła. Jego stęsknione rączki będą nawiedzać ją w nocy i choćby nie wiem, jak bardzo starała się przejść nad jego powrotem do porządku dziennego, nie będzie w stanie wytrwać w postanowieniu wymazania go ze swojego życiorysu.
Same plusy! Grunt przygotowany. A do tego mamy świadka, który swoje zobaczył i usłyszał. Wnioski na pewno zostały wyciągnięte. Natka będzie teraz mogła nad wszystkim czuwać niczym Komisja Kontroli Gier i Zakładów 😉
Miss, popieram. Jeśli Eltomki mają tworzyć szczęśliwy związek, dobrze żeby najpierw dowiedzieli się jak najwięcej o sobie samych. Taka próba charakterów. Jeśli to przetrwają, razem, łatwiej będzie im pokonywać przeszkody, które pewnie nie raz pojawią się na ich wspólnej drodze.
Ulala, Pikuś wkracza do akcji. W grafice zawsze jest jakaś ukryta podpowiedź. Czas na odkupienie win!
OdpowiedzUsuńNiech no tylko Klusek się dowie, że Mikołaj o wszystkim wiedział i nic z tym nie zrobił! Gotów nadziać Pikusia na pal i podłożyć ogień😉...
Czyżby szykował się rychły powrót Tomasza do pracy w redakcji? Jak wyjdzie na jaw udział Pikusia w przygotowaniu planu zdyskredytowania Elki na pewno będzie chciał trzymać rękę na pulsie i mieć naczelnego pajaca na oku 😆 To takie w jego stylu. Nie ważne, wróci czy nie wróci, atmosfera i tak zgęstnieje i będzie się działo!
Zastanawia mnie tylko centralna część grafiki... Jeśli szukać tutaj jakiejś podpowiedzi, coś ta nasza Elka jakaś niewyraźna... Niespecjalnie zainteresowana osobą Tomasza, odwrócona plecami do Mikołaja. Trudno coś z tego "wyczytać". To zajawka sytuacji tych z rodzaju "między młotem, a kowadłem"? Czy raczej wyraz rozczarowania postawą obu panów? Klusek - wiadomo, co niemota nawywijał. A Mikołaj? Jego związek z Elką nie zakończył się dobrze, ale wydaje się, że przynajmniej na gruncie zawodowym udało im się poukładać wzajemne relacje. I co? Kolejny cios, nagle wychodzi na jaw, że pan naczelny brał udział w całej aferze i gdyby nie jego nagła miłość do fotografii i spacerów po parku -w godzinach pracy!- nikt nie uroniłby jednej łzy.
Jak zwykle, jestem pierwsza do snucia domysłów o tym, co dalej... A jak historia tego bloga pokazuje pewnie, żadna z moich wykminionych wersji się nie sprawdzi 😄
...Dobra, koniec foto analizy. I tak wiemy, że Elka właśnie, ku zdziwieniu obu redakcyjnych kogutów, wychodzi z "Co tam?" z Konradem 😁...
hahahaha powinnaś studiować historię sztuki :D Analiza obrazu poprowadzona perfekcyjnie :D jak wyjdzie udział Pikusia w tym całym bajzlu to sie poleje krew z nosa i to ostro.. chyba będzie trzeba zatrudnić Dr Szczyta ewentualnie Dr Gojdzia xD
UsuńE tam, Pikuś jest taki piękny, że nawet ze złamanym nosem obok kibla będzie wyglądał dobrze 😂😂😂
UsuńKoguciki w akcji, w tym jeden na wkurwie życia, can't wait! 😁
Jak ze złamanym nosem, to raczej nad kiblem albo umywalką 😂 A nadprogramowym gościom stołecznych rur i syfonów chyba wszystko jedno, kto i czym się nad nimi pochyla 😂😂
UsuńBiedny Pikuś. :-( Nie bądź dla niego zbyt surowa bo przecież będzie próbował naprawić to wszystko więc to są okoliczności łagodzące. Weź to pod uwagę przy wyroku. :-D Ps Nawet mam wizję tego kto mu może podawać chusteczki i robić okłady.
OdpowiedzUsuńŻe się tak wyrażę ku*wa mać! Obserwuje to zjawisko już od kilkunastu tygodni i w końcu czas poruszyć temat bo szlag mnie trafia. Czy was wszystkich popierdoliło z tym całym Pikusiem? Sorry za słownictwo ale inaczej się nie da. Dziewczyna piszę historię którą dotyczy ELKI i TOMASZA a nie PIKUSIA i NATALII. I nagminnie widzę tylko a Pikuś to a może Natalia to.. A może tamto. Singielko, ja Ciebie wręcz błagam. Nie łącz ich w żadną parę tak dla przekory tym wszystkim napalonym wariatkom które zamiast same pisać skoro ich tak kręci taka historia, Tobie narzucają pomysły. Tyle mam do powiedzenia. Dziękuję i dobranoc. Jeśli zasłużyłam na bana trudno. Musiałam.
UsuńJa nic nie narzucam, czytam tą historię mimo że jest o Elce i Tomaszu. Jeśli Tobie to przeszkadza to nie czytaj komentarzy i tak ogólnie to nie zwracam się do chwili tylko do autorki. ;-)
UsuńA ja sobie nie umiem odmówić nabijania komentarzowych statystyk, więc piszę nawet długo "po fakcie" 😆 No i zostawienie jakiegoś znaku po sobie pod każdym postem Ci się bardzo, bardzo należy, bo robisz super robotę! 😚 dobra do rzeczy, będzie kombo z dwóch części 😊 na pierwszy ogień idą rozkminy Tomasza. Ten to jest skomplikowany, nie spodziewałam się, że zbudujesz taki zakręcony mózg praktycznie z niczego. Żadnej podpory umysłowej z serialu nie było, tylko można było bazować na jego zachowaniu, trochę oderwanego od dzisiejszej rzeczywistości, faceta. Wgryzłaś się w jego umysł idealnie. Czytając o jego zachowaniu i rozkminach można powiedzieć tylko jedno: "cały Tomasz". Że tak powiem Tomek jest teraz kompletny, głowa idealnie pasuje do wykreowanego przez serial i Ciebie Kluska 😄
OdpowiedzUsuńTylko nie spodziewałam się, że spotkanie (i w sumie rozstanie) z Elką zrobi z niego takiego alko-kluska. Tak się biedaczyna zaangażował, że sobie nie radzi bez wspomagaczy. A Ben to jest hit! 😂 nie dość, że oddałaś jego serialowe słowne kwiatki, to jeszcze poszedł na zaplecze pobawić się zestawem małego chemika. Na szczęście i nieszczęście Kluska 😜 tak się nasz książę na białym koniu uciaprał, że go wzięło na rozkminy. I nawet nieźle mu to wyszło (znaczy Tobie, Singielko 😊). Nie będę tu robić pełnej analizy, bo by mi to zajęło wieki. No i kilka komentarzy, a nie chcę odbierać Karo pierwszego miejsca w konkursie na najdłuższy komentarz 😆 fajnie pokazałaś relację Igor-Tomasz. Trudna braterska miłość, ale jak przyjdzie co do czego to Igor potrafi się porządnie zachować. Szkoda, że nie na długo. Ale zawsze coś :)
Sentymentalny spacer wspomnień Tomasza (albo ścieżka zdrowia jak to określiła Doro 😄) jest przepełniony emocjami. Od uroczych wspominek, radości, po ból i rozpacz obu klusków. Pierogarnia, spacer w deszczu, tańczący klusek wywołują uśmiech na twarzy, gdy człowiek sobie przypomina tę (jeszcze prawie) niewinną relację. Ławeczka, Lewiński-ach te sentymenty 😛, Wrocław.. punkt przełomowy w ich relacji. Spotkanie w parku urocze i romantyczne 😊 Domek na wsi.. no wiadomo 😋 A na koniec bomba. Tego się nasz Klusuś nie spodziewał. Nie dość, że przywiało Eltomków w to samo miejsce w tym samym czasie, to jeszcze był świadkiem załamki Elki. Z tego wrażenia chyba mu mózg odebrało. Zachował się jak tchórz. Co za łajza z tego Tomka, no 😜 z tej niemocy chociaż ładny list napisał. Już myślałam, że "do szuflady", ale jednak nie. Matka Górska wzięła w obroty naszego cierpiącego Wertera i dała kopa do działania. A za Sylwię "tanią zdzirę" należy jej się najlepszy tort bezowy z malinami 😆 ufff. Pierwsza część za mną. Chyba będziesz miała co czytać 😄
I muszę to napisać: PIJANY KLUSEK TO MISTRZOSTWO ŚWIATA! Upijaj go częściej, proszę 😂 duet z Natalią wyszedł idealnie. Tomcio ma przebłyski świadomości i bawi się w barowego filozofa. Szkoda, że to co mówi nie do końca można złożyć w logiczną całość.
Cdn 😛
Aż dziw, że Natka go nie strzeliła po pysku, żeby się trochę ogarnął. Ale widzę, że zostawiłaś tę przyjemność Elce. Chociaż trochę mogła sobie ulżyć i "odgryźć" za te wszystkie miesiące bez wiadomości. Siostrzana rozmowa też fajnie oddała klimat sytuacji. Trochę wstawiona Elka, z nerwami na Kluska i bezradna Natalia. Dobrze, że elkowe sumienie (i uczucie, które próbuje zwalczać) nie pozwoliło jej dalej leżeć na łóżku i sączyć kolejnej lampki wina. Jej bojowy nastrój tylko nakręca atmosferę. Lubię Elusia w takim wydaniu 😆 super się czyta konfrontację wkurzonej Elki z pijanym Tomkiem w Antypodach. Ona się denerwuje, on rżnie głupa. Idealna komediowa parka 😄 i do tego te dogadywanie Natki. Czysta komedia 😛 A dalej jest tylko lepiej. Tomasz cierpi na zespół niespokojnych rąk, a ograniczona przestrzeń w taksówce nie ułatwia Elce zebrania myśli do kupy. Wino, uczucie, bliskość Tomasza to mieszanka wybuchowa. Aż dziw, że Ela tyle wytrwała w swoim postanowieniu 😁 A co chwilę zasypiający i budzący się Tomek jest po prostu zabawny 😆 scena na klatce to kolejna perełka. Klusek taki odważny, a Elka nie pozostaje mu dłużna. Atmosfera między nimi jest tak gęsta, że można ją kroić nożem 😄 Tomek prowokuje, Elka gra i całkiem nieźle im to wychodzi. A tu nagle zmiana frontu i płaczący Klusek. Tego chyba nikt się nie spodziewał. Żąglujesz emocjami po mistrzowsku, trochę czułości i znów wprowadzasz gorącą atmosferę. To jest lepsze niż rollercoaster 😆 A Eluś nawet w prawdziwym wyznaniu szuka drugiego dna. Co za niepewna siebie dziewczyna. Zamiast przyjąć do wiadomości (bo przecież pijani mówią prawdę 😜), to wymyśla, żeby tylko się potem nie rozczarować. Ach te rozterki Elki 😉 no i powrót Dziadka Rozkłada tak cieszy. Brakowało mi tego zrzędzącego staruszka 😄 A na koniec rozkminy na kacu. Auć, jak to boli. Chciałoby się rzec "biedny Klusek". Ale nie... "masz za swoje draniu, dobrze ci tak. Schrzaniłeś sprawę to teraz cierp" 😂 do tego Monia. Ta to dopiero dołożyła do pieca i zrobiła klusce kluski z mózgu. Teraz to będzie szalał i pluł sobie w brodę, że nic nie zrobił. Czysty osioł no 😆 niech działa!
UsuńPs. Życzę powodzenia w czytaniu 😅😚