Zacisnęła mocniej wargi. Padło kolejne pytanie, na które nie ma łatwej odpowiedzi. To była ostatnia chwila, żeby się wycofać. Zmienić zdanie, podziękować za zaproszenie na kolacje i wyjść z jego mieszkania zanim będzie za późno. Zanim dojdzie do czegoś, do czego w ogóle nie powinno. Swoim pytaniem ewidentnie ją prowokował. Nie pierwszy raz tego dnia. Tak jak powiedziała, on i ona w jego mieszkaniu to nie był dobry pomysł. Oboje dobrze wiedzieli dlaczego. Gdy dzieliła ich odległość mniejsza niż metr, tracili rozum. Przełknęła ślinę, spoglądając w jego wyczekujące odpowiedzi oczy. W jednej chwili mogła zakończyć tę zabawę, która notabene zaczęła się w redakcyjnej windzie. Sekundy mijały a on czekał. Odpowie na jego pytanie, czy ucieknie gdzie pieprz rośnie. Gdy spojrzała przez chwilę na drzwi, uświadomiła sobie, że w zasadzie nie ma nic do stracenia. Zawsze mogła powiedzieć stop. Co mogła zyskać zostając w jego kawalerce? Miły wieczór z facetem, którego obecność przyprawia ją o dreszcze na całym ciele.
- Singielka
- Kobieta, dla której napisanie kilku stron opowiadania było katorgą. Kobieta, która dzięki pisaniu, odnalazła spokój.
wtorek, 9 maja 2017
sobota, 6 maja 2017
68. "Bo nigdy więcej Cię nie zostawię"
Zamilkła. Nie spodziewała się takiego pytania, a tym bardziej nie miała na nie odpowiedzi. Patrząc na malujące się w oddali warszawskie wieżowce, próbowała to przetrawić. Przetwarzając w myślach jego słowa, zaciskała palce na skrzyżowanych ramionach. Co mu miała odpowiedzieć? Urządzić kolejną pyskówkę? Gdyby zapytał o to w innych okolicznościach, być może nie wahałaby się z odpowiedzią. Gdzieś w głębi duszy ją znała, ale nie mogła powiedzieć tego na głos. Zamknęła oczy nabierając powietrza.
sobota, 29 kwietnia 2017
67. "A gdybym chciał to zrobić naprawdę?"
Przymknęła oczy. Jego głos był
jak balsam dla duszy, którego potrzebowała. Chciała go słuchać. Choć broniła
się przed tym jak tylko mogła, chciała by był blisko. W zasięgu wzroku. Tak
blisko, by mogła chwycić go za rękę. By mógł ją objąć swoim ramieniem. By nigdy
nie puścił. W chwili gdy szeptał jej do ucha, chciała zapomnieć o wszystkim.
Wybaczyć. Bez strachu, przytulić się do niego i nie obawiać się czułości, którą
jej oferował. Po chwili oprzytomniała. Dopomógł w tym delikatny wiatr, który smagał
jej policzki. Gdy otworzyła oczy, Tomasz stał kawałek dalej, spoglądając na
najwyższe kondygnacje, tego trzy piętrowego szarego budynku. Znów poczuła
znajome ukłucie w sercu, gdy na niego patrzyła. Monika mówiła jedno, ona czuła
drugie.. Musiała to jakoś wypośrodkować. Bycie zołzą nie było w jej stylu,
chociaż jemu, zdecydowanie się należało. Z drugiej strony.. miała teraz okazję
być blisko. Bardzo blisko. Udawane małżeństwo? Czy może być lepsza okazja, by bez podejrzeń
zbliżyć się do niego, a jednocześnie nie dać mu satysfakcji, że to co robi jest
prawdziwe? Chyba nie. Wszystko może być dla potrzeby roli. Tylko, że nie
wszystko można zaplanować, a sytuacje lubią wymykać się spod kontroli. O tym
miała się dopiero przekonać.
poniedziałek, 10 kwietnia 2017
66. "Nie bój się czułości."
Po zatrzaśnięciu za sobą drzwi od
ciemni, zacisnęła mocno powieki. Zamiast puścić tę cholerną klamkę, uciec gdzie
pieprz rośnie, nie była w stanie zrobić ani kroku. Gdy otworzyła oczy, popatrzyła
na swoje szare trampki. Wdech, wydech.. – pomyślała, miarowo nabierając i
wypuszczając powietrze z płuc. Pierwszy szok. Tak to się chyba nazywa. Tak się
czuje człowiek, który właśnie usłyszał coś, co wywraca jego życie do góry
nogami. Kiedy czuła się na tyle pewnie, że się nie przewróci, puściła klamkę. Wiedziała,
że nie może tu dłużej stać, bo lada moment Tomasz może stąd wyjść. Doszła do
końca korytarza, wychodząc na klatkę schodową. Będąc w połowie drogi na piętro,
przystanęła na chwilę łapiąc się poręczy. Zakręciło jej się w głowie. Nie była
pewna, czy to przez przebytą chorobę jest jeszcze słaba, czy to co powiedział
Tomasz, doprowadziło ją do takiego stanu. Najpierw kosmiczne rewelacje Moniki,
teraz on mówi o szantażu. Tego było dla niej za wiele. Krok za krokiem, trzymając
się mocno poręczy, wróciła do redakcji. Przeszła przez recepcję bez słowa, mijając
Monikę jak powietrze. Ta wyszła z za biurka, spoglądając za Elką, która stanęła
przy krześle, rozglądając się dookoła siebie. Nie to, że była blada jakby przed
chwilą zobaczyła ducha, to jeszcze dziwnie się zachowywała. Coś dziwnego dzieje
się z tą dziewczyną. – pomyślała wracając do pracy.
poniedziałek, 3 kwietnia 2017
65. "Nie zrezygnowałem z Ciebie"
Wychodząc z jej mieszkania, już
wiedział co musi zrobić. Jak dalej postąpić. Cel uświęca środki a jego celem
była Ona. Nawet jeśli będzie musiał zawrzeć sojusz z człowiekiem, z którym
nigdy nie było mu po drodze. Przyjaciół trzyma się blisko, wrogów jeszcze
bliżej. – pomyślał, wychodząc z kamienicy przy ul. 11 Listopada. Zerknąwszy na
sportowy zegarek na nadgarstku, zdecydował, że nie jest za późno na wizytę.
Zamówił taksówkę, która niebawem zabrała go w stronę dzielnicy Wilanów. Mknąc ulicami śródmieścia, przewracał w palcach swój telefon. Zaczął na nowo
rozmyślać o osobie Mikołaja Suszyńskiego. Zastanowił się, czego od niego
chciał. Po co usilnie próbował nawiązać z nim kontakt. Teraz mógł się tego
dowiedzieć. Mógł do niego zadzwonić ale co dalej? Monika poddała mu myśl,
jednak on musiał mieć dobry argument, by móc wrócić do redakcji. Nie
przypuszczał, że kiedyś będzie musiał być zależny od fircykowatego bruneta,
który dostawał białej gorączki na widok jego i Elki razem. Nawet jeśli byli
tylko w pracy. Może zbyt mocno określił Mikołaja jako swojego wroga. Nie był
nim. Po prostu, mieli odmienne zdanie w wielu przypadkach. Często skutkowało to mniejszymi
bądź większymi spięciami. Mieli też całkiem inne charaktery, o czym najlepiej
przekonała się Elka, poznając ich nieco bliżej. Jak teraz o tym pomyślał, ukuło
go uczucie zazdrości. Nie pierwszy raz, ale teraz jakby mocniej. Znajomość Elki
i Mikołaja mimo, iż była krótka, to na pewno bardziej intensywna. To było
głupie.. O co on był zazdrosny? Że Elka i Mikołaj? Nie mógł być aż takim
hipokrytą. W tym samym czasie, on był przecież z Sylwią. Otrząsnął się z głupich
myśli, spoglądając w czarny ekran telefonu. Wiedział, że to będzie trudna
batalia, ale postanowił, że odzyska jej
zaufanie. A może coś więcej? Może w końcu szczerze ze sobą porozmawiają i
wyznają co czują. Tego co sam czuł, był pewny. Co czuła ona? Wcześniej tylko
podejrzewał.. teraz sytuacja była zupełnie inna. Mogła darzyć go całą paletą
uczuć, ale nie tym, czego on sam pragnął. Może już tego nie czuje, a może nigdy
nie czuła? Nigdy nie nazwali tej relacji inaczej jak przyjaźń. Tylko, że
przyjaźń skończyła się w chwili ich pierwszego pocałunku. Wtedy zaczęło się coś
więcej..
wtorek, 28 marca 2017
64. "Aż w końcu mi uwierzysz"
Monika aż podskoczyła, słysząc tembr głosu Tomasza. Zwykle spokojny, cichy mruk w redakcji a nagle kompletnie inny człowiek. - No to co słyszysz. Elka nie
jest już naczelną. Zrezygnowała ze stanowiska trzy miesiące temu i Mikołaj ją
zastąpił. Nie wiedziałeś? Gdzieś Ty się zaszył? W dżungli? – spojrzała na
niego.
poniedziałek, 20 marca 2017
63. "Kocham Cię."
Tego dnia, Natalia miała kilka
ważnych spraw i umówiła się z Benem, że przyjdzie na dwie godziny rano a potem
po południu, na wieczorną zmianę. Tak też się stało. Jak zawsze weszła od
zaplecza, przebrała się i zajęła swoimi obowiązkami. Stanąwszy za barem,
rozejrzała się po sali, ale nie zwróciła uwagi na nic szczególnego. Kolejny
nudny wieczór. Ciepła sierpniowa aura rozleniwiła większość Warszawiaków. Snuli
się po mieście, trafiając między innymi tutaj, żeby albo spotkać się i pogadać,
albo zapić smutki. Rano było zazwyczaj inaczej. Przychodzili, brali kawę na
wynos i szli do pracy. Gdy przygotowywała dla dwóch klientek cappuccino,
opuszczający lokal Ben, zawołała ją na słówko. Poprosił, żeby miała na oku
gościa, który siedzi w ulubionym fotelu jej siostry. Natalia zerknęła w tamtą
stronę, ale tylko dostrzegła jego nogi. Facet siedział bokiem i z tej odległości go
nie rozpoznała. Oczywiście, obiecała go przypilnować w razie czego. Wychodząc,
Ben popatrzył w jego kierunku. To było głupie posunięcie z jego strony, żeby
przygotować mu specjalną miksturę według przepisu dziadka, ale chłopak
ewidentnie tego potrzebował. Ostrzegał, żeby nie pił za dużo, ale go nie
posłuchał i teraz miał za swoje. Mało kontaktował. Nie mógł go wyrzucić. Nie miał ku temu
podstaw. Raz, że zapłacił, dwa, nie zachowywał się agresywnie. Po prostu
siedział, pił i gadał sam do siebie.
62. "Miał je wyryte jak tatuaż."
Zabolało. Fizycznie też, ale
przede wszystkim od środka. Dobrze wiedział, że zasłużył sobie na taką reakcję z jej strony.
Niby zwykły policzek, ale w jej wykonaniu był niczym wyrok. Tak jak jej zimne
spojrzenie, które zobaczył po raz pierwszy w życiu. Gdy widział ją po raz ostatni,
przed czterema miesiącami, jej oczy błyszczały. Były ciepłe i biła z nich
radość. Dziś.. Dziś zobaczył w nich tylko pustkę i pogardę. Przez te kilka sekund,
gdy mierzyła go wzrokiem, poczuł się jakby był kompletnym zerem. Od 122 dni
miał w pamięci obraz uśmiechniętej dziewczyny, żegnającej go w drzwiach swojego
mieszkania. Dziś, ten obraz zastąpiło nieoczekiwane spotkanie w parku. Kipiące emocjami, zresztą jak cała ich znajomość. Rozcierając palcami uderzony
policzek, spoglądał jak znika mu z oczu. Właściwie, mógł za nią pobiec. Ale co
dalej? Co by miał powiedzieć? Nie pozwoliła mu nawet zacząć mówić, a miałaby go
w spokoju wysłuchać? Pokręcił głową, spoglądając na swoje ubrudzone trapery. Po
chwili, podniósł wzrok rozglądając się dookoła. Przetarł dłonią swoją twarz,
biorąc głębszy wdech. Wystarczyła minuta, żeby jego życie wywróciło się do góry
nogami. Znowu. Wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, wybierając numer
kumpla, z którym był umówiony. Czekając chwilę aż odbierze, podał małej
dziewczynce piłkę, która akurat poturlała się w jego stronę.
wtorek, 7 marca 2017
61. "To Tomasz był całym projektem."
Na jej twarzy malował się
uśmiech. Jeden z niewielu w obecnym czasie. Uśmiechać, przestała się cztery
miesiące temu. W dniu objęcia stanowiska redaktor naczelnej portalu „Co tam?”.
Ten dzień, nie był najlepszy. Okazał się być najgorszym w jej życiu. Wszelkie
plany legły w gruzach. Gdyby wiedziała, cokolwiek przeczuwała.. Sierpniowe
słońce, już nie tak intensywne, ale wciąż ciepłe, wdzierało się do pokoju w
kamienicy przy ulicy 11 Listopada. Wąskie promienie, wpadające przez żaluzje,
oświetlały twarz śpiącej blondynki. Śniła. Nie przeszkadzały jej nawet
niesforne kosmyki, podrażniające jej skórę na policzku. Zatopiona w
alternatywnej rzeczywistości, była daleko od Warszawy.
piątek, 3 marca 2017
60. "Dopóki się znów nie spotkają."
Nie wiedziała czemu przeszył ją
dreszcz. Czy dlatego, że tak reagowała na jego głos, czy też z całkiem innego
powodu. Było po północy, a on właśnie przypomniał jej o czymś, o czym kompletnie
zapomniała. O zdarzeniu, które chciała wymazać z pamięci. Dlaczego akurat o tym wspomniał? Nie miała zielonego pojęcia, co tez go do tego skłoniło. Była wtedy pijana, wygłupiła się i
zadzwoniła nieświadoma swoich czynów. Gdyby jej o tym nie powiedział, do dziś dzień, żyłaby w nieświadomości. W tamtym momencie, czuła potworne
zażenowanie i chciała się zapaść pod ziemię. Wyznanie pod wpływem alkoholu, że jej się podoba, że chciałaby z nim.. Zgryzła wargę. Teraz dzięki niemu, wróciły
wspomnienia. Ostrożnie wysunęła się spod kołdry, oglądając za siebie, czy
Natalia wciąż śpi. Spała. Usadowiła się w fotelu, tuż przy oknie. Jej siostra
poruszyła się, ale tylko po to, by odwrócić się na drugi bok. W słuchawce,
panowała cisza. Nie była pewna, które z nich ma ją przerwać. Czy ma
zaczekać na jego ruch, czy też odpowiedzieć na pytanie jakie zadał. Zdecydowała
się na to drugie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)